10 słynnych postaci z gier, które... nie wypowiedziały ani słowa
Ogólnie to nie znoszę takiej formy. Dziesiątki NPC do Ciebie gada i wszyscy magicznie domyślają się odpowiedzi, bo albo się taką wybrało podczas dialogu i telepatycznie przekazuje, albo wystarczy spojrzenie ich na bohatera. Nie wiem jak innych, ale też sporo razy irytuje mnie brak dialogów w niektórych grach, a najbardziej jak jest jakaś nowomowa i parę dziwnych dźwięków zamiast języka (sporo gier Nintendo tak ma, może to był tego urok XX lat temu, ale teraz z takim budżetem fajnie by było usłyszeć głosy bohaterów, a nie ich piardy z ust).
Nienawidzę niemych bohaterów. Niby "immersja" i "wcielanie się w bohatera", tylko że jakoś nigdy to tak nie działa. Przynajmniej na mnie. Nie umiem wyobrazić sobie, że to "ja". I nie chcę tego. Ja chcę postać przedstawioną z krwi i kości. Takie postacie się zapamiętuje. Czy ktoś wyobraża sobie, żeby np. taki Arthur Morgan był niemy? No błagam....
Co do Artema z Metro to już w ogóle nie rozumiem, czemu zrobili go niemego. W książkach wydawał mi się świetną postacią i gdyby taki był w grach to mógłby być nawet jednym z najlepszych bohaterów w ogóle. No ale trzeba było odebrać mu mowę w trakcie rozgrywki... Bo w loadingach to jakoś ma głos. Nie rozumiem tego zabiegu.
Milczący Artem w Metro: Exodus to chyba najlepszy przykład jak "popsuć" w grze głównego bohatera.
Najważniejsze (w założeniach) sceny dla całej historii wychodziły w tej grze wręcz żałośnie. Zerowa dramaturgia. Emocje zamiast wzrastać leciały na łeb na szyję za każdym razem gdy któraś z pozostałych postaci zaczynała odstawiać pantomimę "rozmowy" z niemym bohaterem.
Przecież Nowy (nie żaden „The New Kid” ani „Nowy dzieciak”) z South Parku mówi. A „Pieprzcie się, idę do domu” wypowiedziane przez niego pod koniec Kijka Prawdy to co?
10 słynnych postaci z gier, które... nie wypowiedziały ani słowa
Marine aka Doomguy – Doom
Ekhem...w Eternalu Slayer ze trzy zdania z siebie wydusił.
coś tam, coś tam, RIP and TEAR, coś tam, coś tam.
Tak gwoli ścisłości to Link mówił w 2 częściach wydanych na systemy CD-I, no i cóż... brzmi tak beznadziejnie jak tylko się da więc umówmy się, że nie ruszajmy go więcej z tej listy.
https://www.youtube.com/watch?v=CLQ8Mqyf8sw
Poza tym nie są uznawane za kanoniczne
Ogólnie to nie znoszę takiej formy. Dziesiątki NPC do Ciebie gada i wszyscy magicznie domyślają się odpowiedzi, bo albo się taką wybrało podczas dialogu i telepatycznie przekazuje, albo wystarczy spojrzenie ich na bohatera. Nie wiem jak innych, ale też sporo razy irytuje mnie brak dialogów w niektórych grach, a najbardziej jak jest jakaś nowomowa i parę dziwnych dźwięków zamiast języka (sporo gier Nintendo tak ma, może to był tego urok XX lat temu, ale teraz z takim budżetem fajnie by było usłyszeć głosy bohaterów, a nie ich piardy z ust).
Dla mnie niemy bohater to przeżytek
Coś co powinno być standartem w grach to charyzmatyczny bohater
Przecież Nowy (nie żaden „The New Kid” ani „Nowy dzieciak”) z South Parku mówi. A „Pieprzcie się, idę do domu” wypowiedziane przez niego pod koniec Kijka Prawdy to co?
Nie wspominając o tym, że potrafi się komunikować za pomocą pierdnięć :D
Nienawidzę niemych bohaterów. Niby "immersja" i "wcielanie się w bohatera", tylko że jakoś nigdy to tak nie działa. Przynajmniej na mnie. Nie umiem wyobrazić sobie, że to "ja". I nie chcę tego. Ja chcę postać przedstawioną z krwi i kości. Takie postacie się zapamiętuje. Czy ktoś wyobraża sobie, żeby np. taki Arthur Morgan był niemy? No błagam....
Co do Artema z Metro to już w ogóle nie rozumiem, czemu zrobili go niemego. W książkach wydawał mi się świetną postacią i gdyby taki był w grach to mógłby być nawet jednym z najlepszych bohaterów w ogóle. No ale trzeba było odebrać mu mowę w trakcie rozgrywki... Bo w loadingach to jakoś ma głos. Nie rozumiem tego zabiegu.
W Eternalu moim zdaniem dośc fajnie do tego podeszli. Niby Slayer jest niemy (prócz jedego przerywnika), ale jego zachowania są bardzo ekspresyjne. Juz podczas cutscenki w pierwszej misji gdzie Piekielni Kapłani grożą Slayerowi gdy ten odchodzi, ten na chwilę się zatrzymuje, obraca się w ich stronę i przeładowuje strzelbę. Niby prosty gest, ale pokazuje stosunek Slayera do Piekielnych Kapłanów.
Trochę innym przykładem jest, że postać nie jest niema, bo mówi, ale gra jest niema bez dubbingu nagranego.
W Final fantasy 7 - gra jest niema więc każda postać to cisza i czytanie dialogów, a emocji w grze więcej niż w 99,9% gier z dubbingiem. Kultowe postacie Cloud, Barret, Tifa, Aeris, Cid i jeden z najlepszych antagonistów w historii gier Sephiroth, który mrozi krew w żyłach. A znów dzięki porywczym Barretowi i Cidowi jest kupa śmiechu.
To samo w Final fantasy 8, gdzie też mamy niemą grę, a sekwencja bardzo długa, gdzie wypruty z emocji Squall ratuje Rinoe przed śmiercią i wszystko co z tym związane przeszło do historii gier jako jedne z najbardziej emocjonujących momentów w grach video.
Ale Japończycy pokazali w grach video, że wiele rzeczy niemożliwych jest dla nich wykonalne.
W niemym Final fantasy VII jest tak wiele emocji, że trudno powiedzieć, które są najlepsze sceny, ale przy Final fantasy VIII ta scena niema o której pisałem powyżej jest w skrócie na tym video od 34:30 do 52 min, gdy nasz zimny i zamknięty bohater z powodu traumy z dzieciństwa dopiero otworzył się emocjonalnie, gdy poczuł, że Rinoa umrze. Oczywiście w pełni tego nie poczuje nikt kto nie zagra samemu i nie pozna najpierw dobrze bohaterów przez kilkadziesiąt godzin przed tym momentem. Rinoa jest zauroczona naszym bohaterem od pierwszego wejrzenia, gdy on zimny jak lód i po kilkudziesięciu godzinach gry coś w nim pęka, gdy może stracić osobę mu bliską, bo ona zakochana w nim po uszy, a on z kłopotami emocjonalnymi był tak długo zamknięty na relację z kimkolwiek. Oczywiście Cloud z Final Fantasy VII to już w ogóle postać rozdarta wewnętrznie i tam zwroty akcji dopiero są mocarne. FF7 wiadomo arcydzieło gatunku cRPG. A remake póki co to jakieś nieporozumienie skoro tak odstaje od oryginału w fabule, wyrazistości postaci, klimacie, soundtracku, pomysłach, humorze. FF7 ma pewne pomysły w gatunku rpg, które nie pojawiły się w żadnej innej grze to pokazuje jaki pazur ma ta gra. W każdym razie Japończycy pokazali mistrzostwo świata przy FF7 i FF8 ile może gra wywoływać emocji niema, gdy operuje się właściwie muzyką, dialogami i zachowaniem postaci. Nie spotkałem się z tym w innych grach.
www.youtube.com/watch?v=XvJTVUpZojo
Milczący Artem w Metro: Exodus to chyba najlepszy przykład jak "popsuć" w grze głównego bohatera.
Najważniejsze (w założeniach) sceny dla całej historii wychodziły w tej grze wręcz żałośnie. Zerowa dramaturgia. Emocje zamiast wzrastać leciały na łeb na szyję za każdym razem gdy któraś z pozostałych postaci zaczynała odstawiać pantomimę "rozmowy" z niemym bohaterem.
Zdecydowanie przoduje tu Metro. W takim HL2 milczący Freeman kosmicznie budował klimat, w Metro to jakieś nieporozumienie.
Jak część osób zauważyła to trochę naciągany ten ranking:
- jak brzmi głos Doomslayera dowiadujemy się w jednym z przerywników,
- Artem mówi w trakcie loadingów i pod sam koniec Metro Exodus,
- dzieciak z South Park odzywa się do reszty pod sam koniec gry.
No, ale fakt faktem, że poza ostatnim przykładem ci bohaterowie nigdy nie odezwali się do nikogo innego w trakcie samej rozgrywki.
mnie bolało jak corvo w moim ukochanym pierwszym dishonored zachowywał się jak bez strun głosowych :( praktycznie jedyna bolączka, niestety znaczna :/
A w 2 już bohater mówi?
To chyba po prostu zbyt silnie nakreślona postać, by zostawiać graczowi swobodę większego wczucia się w nią.
Ja Artem traktowałem jak .......... nie będę/nie chce się naśmiewać z chorych osób. Taka sama dramaturgia w grze.
Zapomnieliście o głównej bohaterce Spiritfarera, ale już się przyzwyczaiłem, że pomijacie indyki ;)
Moja przygoda z grami na PSX zaczęła się od Chrono Crossa. Było to jednocześnie błogosławieństwem, jak i przekleństwem. Z żadną późniejszą postacią tak się nie zżyłem jak z Sergem. Dopiero teraz, na początku 2021 roku, odkryłem Spiritfarera. Stella, chociaż jest zupełnie odmienna od Serge'a to ciężko odmówić jej charakteru oraz "tego czegoś", czego nie ma większość protagonistów.
Astral Chain. Trochę niszowe, ale w temacie. Wybieramy grywalnego bohatera z dwójki bliźniaków. Wybranemu dajemy imię i pozostaje przez całą grę niemy. Drugi bliźniak, który nam towarzyszy w grze nazywa się Akira Howard, bez względu mężczyzna czy kobieta, i gada normalnie. Jak się gra latami Linkiem to nie dziwi, ale niektórzy narzekają na taki patent. Ogólnie gra wymiata.
Nie przepadam za niemymi bohaterami. To jest jeden z powodów (choć oczywiście nie jedyny), dlaczego nigdy nie mogłem wczuć się w postać grając w serię TES, przez co ostatecznie żadnej gry z tej serii nie ukończyłem. Zawsze był to dla mnie jakiś random nie wiadomo skąd, do którego nie czułem kompletnie żadnej sympatii i miałem wręcz wywalone na jego dalsze losy.
Podobnie zresztą miałem w GTA 3, gdzie przez brak dubbingu głównej postaci miałem wrażenie, że jest ona zwykłym chłopcem na posyłki i zrobi dosłownie wszystko, co mu się karze. Przez kompletny brak charakteru nigdy nie polubiłem się z ta postacią i pomimo kilku prób również tej gry nie ukończyłem.
Cyba jedynym wyjątkiem od tej reguły jest pierwsze Dishonored, ale tam sytuację ratuje fantastyczny, unikalny gameplay, przez co nie jest to aż tak odczuwalne. Na szczęście twórcy już w dodatkach wypełnili tę lukę, więc można powiedzieć, że szybko odrobili lekcje.
OK W serii Borderlands postacie co kierujemy nie są nieme, ale przeprowadzają rozmów z NPCtami w trakcie zadań dopiero od Pre-Sequel zaczęły to robić.
Choć po trochu jest to ukazane w dodatku do dwójki Tiny Tina's Assault on Dragon Keep bo nasza kierowana postać nie jest naszą prawdziwą postacią a tylko jego reprezentacją w świecie gry Bunkers and Badasses.
Kiedyś nie miało to dla mnie znaczenia, teraz jednak bardziej wolę bohatera, który umie coś powiedzieć. Nawet jeśli ma dziwny głos, charakterystyczny akcent czy jakąś manierę, wcale nie psuje mi to immersji, bo śledzę całość jako kolejną fascynującą historię.
Za umieszczenie w tekście Chrono Crossa i Serge'a +15 punktów respektu! Cieszy, że są jeszcze inne osoby, które pamiętają tego znakomitego jRPG-a z czasów PSX-a. :)
O ile nie cierpię zabiegu niemych bohaterów tak w przypadku Doom Eternal wygląda to naprawdę dobrze zrobione i pasuje do dalej otoczki, najgorszej jest to zrobione w Metro Exodus, cytutaj "Artem zgłoś się" ??
Droga Redakcjo, a gdzie Point Man z F.E.A.R. ?