Six Days in Fallujah ponownie wzbudza emocje; twórcy chcą uniknąć niepotrzebnych kontrowersji
Ale jak podkreślają, że chociaż momentami będzie się grać Irakijczykiem, to absolutnie nie będzie można strzelać do Amerykanów. Bo Amerykanie mogą strzelać do kogo chcą, ale do nich nie może strzelać nikt, bo się obrażą. Oczywiście o używaniu białego fosforu i amunicji ze zubożonego uranu ani słowa, bo "nikt nam o tym nie wspomniał".
Czyli chcemy zrobić realistyczną, taktyczną strzelaninę, opartą na prawdziwych wydarzeniach, ale tak naprawdę to nie, bo jeszcze moglibyśmy, broń Boże, kogoś urazić i wzbudzić kontrowersje.
To trzeba było zrobić grę o drugiej wojnie światowej. Tam wszystko było proste. Gracz by dostał zadanie "bij Niemca" i by nie było kontrowersji.
Tworzenie gry o tematyce wojny i mówić, że nie jest polityczna.
Nie chcą robić afery i poruszać drażliwych spraw politycznych, a wybierają tematykę, która jest bardzo polityczna.
Czyli nikłe nadzieje, że powstanie z tego coś na miarę Spec Ops: The Line, tyle że opartego o realne wydarzenia ;/
Z jednej strony na pewno się cieszę na coś w stylu symulatora współczesnej walki w terenie zurbanizowanym, a z drugiej liczyłem, że SDiF pokaże temat Faludży pełną gębą, nie stroniąc od tych trudnych tematów. Coś mi to jednak pachnie decyzją biznesową. Zrozumiałe, ale trochę mój entuzjazm opadł.
Uwielbiam gdy zbrodnie wojenne są przedstawiane apolitycznie, bądź wręcz pomijane "by nie szukać sensacji". Jezu, ale ta gra będzie proamerykańskim ściekiem...
Tworzenie gry o tematyce wojny i mówić, że nie jest polityczna.
Nie chcą robić afery i poruszać drażliwych spraw politycznych, a wybierają tematykę, która jest bardzo polityczna.
Ale czego oczekujesz? Że będą sceny, gdzie dwóch żołnierzy pod ostrzałem dyskutuje na temat tego, czy w ogóle powinni tu być czy nie?
Jeśli nie chcą być polityczni, to niech nie robią grze o wojnie. Proste
To nie jest gra o wojnie. To jest strzelanka osadzona w takim i takim kraju w takiej i takiej bitwie. Znaczenie temu nadają wszyscy poza twórcami gry.
W skrócie nie chcemy mówić czy wojna jest zła czy nie, ale chcemy zarobić na tym.
To tak jakby mówić, że ktoś "Zarabia" na tematyce zombie, nazistów, drugiej wojny, albo czegokolwiek innego. Absurd.
A co nie zarabia się na tym? Każdy film, gry lub książka jest zrobione by zarabiać, ale to nie oznacza, że nie mogą posiadać wartości artystycznych. Jednak jest różnica wybraniem tematyki by ją eksplorować, skłonić do myślenia nad tym czy spojrzenia na nią z innej pespektywy; a wybraniem tematyki, która daje łatwe pieniądze lub zwracają na siebie uwagę. W przydatku tej gry, który twórcą w najgorszym wypadku chcą wykorzystać prawdziwe wydarzenia z wojny w Iraku, które są świeże i zbudzają kontrowersje, nie do bez stronnicowego przedstawienia obu stron konfliktu i zastanowieniem się nad sensem tego konfliktu, a bardziej do udawanej zabawy w wojnę, które odwala COD od lat.
Zarabianie zgodzę się nie jest odpowiednim słowem do opisania tego. bardziej pasuje eksploatować
W rimdworld można się fajnie pobawić w zbrodnie wojenne są nawet do tego różne mody polecam flash series z kanału rolld12 tam on wykonuję wszyskie zakzane techniki które są ujęte w konwencji genewskiej.
Czyli nikłe nadzieje, że powstanie z tego coś na miarę Spec Ops: The Line, tyle że opartego o realne wydarzenia ;/
Spec Ops opowiadało o Walkerze, który chciał być bohaterem, ale interwencja w nie swoje sprawy tylko to pogarszało bo jedynie znał się na zabijaniu.
A twórcy tej gry: Nie chcemy krytykować nikogo (głównie amerykanów) by nikogo nie urazić.
I dlatego moje nadzieje na ten tytuł całkowicie opadły.
Może wyjść z tego fajny i ciekawy FPS taktyczny, ale bez poważniejszej fabuły to już mnie to tak nie ziębi.
Jedynie chcą zrobić produkt do konsumpcji, a nie sztuką skłaniającą do myślenia i poszerzania horyzontów.
Jedynie chcą byśmy poczuli się jak bohater :-(
spoiler start
To nawiązanie do Spec Opsa
spoiler stop
Jestem w szoku, że spec ops wszyscy tak miło wspominają podczas gdy był to przeciętny shooter z mdłą fabułą rozwleczoną na wiele godzin.
Dobrze, ze nie wspomnieliscie o tym, ze Neil Druckman i Cory tez to shejtowali, bo pojawiłyby sie minusy
Naszym zadaniem teraz jest pokazać ludziom, że my NIE ROBIMY Call of Duty.
Czyli jednak zrobicie Call of Duty. Chyba nic nie zostało z pierwotnego zamysłu tego projektu, oprócz tytułu.
Jak zwykle mentalność Kalego, powstała masa filmów, które traktują wojny w Iraku jako wymówkę dla taniej sensacji(Złoto Dezerterów, Drużyna A) czy komedii(Rekiny Wojny), ale nie, prawdziwym kalaniem pamięci uczestników wojny jest gra, która dla odmiany próbuje przedstawić ją realistycznie.
Ale jak podkreślają, że chociaż momentami będzie się grać Irakijczykiem, to absolutnie nie będzie można strzelać do Amerykanów. Bo Amerykanie mogą strzelać do kogo chcą, ale do nich nie może strzelać nikt, bo się obrażą. Oczywiście o używaniu białego fosforu i amunicji ze zubożonego uranu ani słowa, bo "nikt nam o tym nie wspomniał".
Czyli chcemy zrobić realistyczną, taktyczną strzelaninę, opartą na prawdziwych wydarzeniach, ale tak naprawdę to nie, bo jeszcze moglibyśmy, broń Boże, kogoś urazić i wzbudzić kontrowersje.
To trzeba było zrobić grę o drugiej wojnie światowej. Tam wszystko było proste. Gracz by dostał zadanie "bij Niemca" i by nie było kontrowersji.
Najlepszy był Marauder - Man of Prey.
Tak amerykańce najechali kraj a my się przed nimi broniliśmy.
Jezeli podadza to w formie Full Spectrum Warrior, to moze beda we mnie mieli swojego klienta.
Czyli będzie gówno, szkoda, apolityczna gra o wojnie w iraku. Dobre sobie.
Czy strzelanka nie może już dziś być tylko strzelanką? Wszystko musi kogoś obrażać albo być uznawane za manifest polityczny?
Może być strzelanką, ale niech wtedy nie wycierają sobie buzi nazwą gry która miała poruszać kontrowersyjny temat. Plus, ciężko żeby gra o czymś co można uznać za zbrodnie wojenną była wolna od polityki/"obrażania".
Takie kręcenie ogonem...
Z jednej strony biorą na warsztat współczesny konflikt, sporo uczestników którego jeszcze żyje i nie popadło w marazm, więc mają relacje z pierwszej ręki. Stawiają na realizm i rzeczywiste odwzorowanie współczesnego konfliktu zbrojnego...
... i od razu robią krok w tył, bo nie chcą budzić kontrowersji. Ale cały ten konflikt JEST JUŻ kontrowersyjny, zwłaszcza kiedy żyje mnóstwo ludzi po obu stronach którzy brali w nim udział.
Mam wrażenie jakby chcieli mieć ciastko i zjeść ciastko: realistycznie odwzorowana współczesna wojna, marketing na tym budowany, ale broń boże robić jakieś deklaracje czy w ogóle wywołać u odbiorcy jakieś przemyślenia na ten temat.
A ci to jakby się bali pójść na całość. No to skoro tak się boją kontrowersji to trzeba było brać drugą wojnę światową albo w ogóle jakiś wyimaginowany konflikt. No ale wtedy byłoby gorzej z promocją.
A tak to walą jakiś szpagat. Już Call of Duty chyba jest bardziej odważne pod tym względem.
Ale zdajesz sobie sprawę, że tu chodzi tylko o to, że TWÓRCY nie będą niczego komentować? Czyli po prostu przedstawią jak tam było, bez żadnego komentarza, wybielania lub oczerniania jakiejś ze stron. Tylko tyle, gra dalej będzie kontrowersyjna i dalej będzie polityczna - twórcy po prostu nie przedstawią nam swoich poglądów.
Aha, i właśnie dlatego że gra będzie "kontrowersyjna" unikają tematu np. białego fosforu bo żołnierze z którymi rozmawiali "o tym nie wspomnięli".
Jak bierze się kontrowersyjny temat to trzeba albo robić swoje bez pbaw o kontrowersje albo wybierać coś bardziej bezpiecznego. Na razie ta wypowiedź brzmi jak chronienie własnego tyłka i poszukiwanie bezpiecznych kompromisów.
Fajnie by było jakby udało się stworzyć coś na miarę serialu Generation Kill - dobry przykład jak można podejść do tematu wojny bez konkretnych deklaracji ale przy tym dając widzowi do myślenia. Ale na razie to brzmi jak kolejny CoD - może trochę poważniejszy, ale dalej CoD.
Ale powtarzanie tylko słowo "kontrowersja" bez składu, czy jakoś to macie przemyślane? :)
To jest gra robiona ze zwykłymi żołnierzami, "gruntami", którzy idą i walczą, a nie z dziennikarzami Kotaku - wannabe Washington Post od śledzenia afer.
Kontrowersyjne są powody inwazji - tym się żołnierze nie zajmują, tak jak lekarz nie wnika czy leczy złodzieja czy strażaka. Wtedy musiałaby powstać gra tekstowa z akcją w Białym Domu czy coś podobnego, by się takimi kontrowersjami zajmować.
Kontrowersyjne było użycie białego fosforu i pocisków z uranem - tym się grunty nie zajmują. Używają to, co dostają, decyzje zapadają w Pentagonie - kolejna gra tekstowa by musiała być.
Jeśli przy grze pracują żołnierze, to chcą pokazać tam swój świat - swoje piekło, codzienny strach i stres na ulicach miasta, o których cywile nie mają zielonego pojęcia, martwiąc się głównie rozładowanym telefonem, zamkniętymi restauracjami czy spóźniającym kurierem.
Dodatkowo, jeśli gra ma być tym jednym ze środków zachowania pamięci o tamtych wydarzeniach, o ich poświęceniu, to wiadomo, że nie pokażą chwil, o których chcieliby zapomnieć, z których nie są dumni, gdy komuś z powodu strachu czy stresu puściły nerwy.
cywile nie mają zielonego pojęcia, martwiąc się głównie rozładowanym telefonem, zamkniętymi restauracjami czy spóźniającym kurierem Tak oczywiście, bo ludność Iraku martwili się się tylko o to, a jedynie żołnierze mieli ciężko.
Po pierwsze zacytowałeś zdanie o cywilach snujących teorie z zacisza swojego domu w kraju, gdzie panuje pokój, nie o tych, którym wojenna nawałnica przeszła przez dom.
Po drugie, gry nie robią przedstawiciele Czerwonego Krzyża ani cywile, tylko powstaje na podstawie opowieści żołnierzy, którzy musieli czyścić dom po domu.
Większość cywilów opuściła miasto przed bitwą zgodnie z poleceniami, jakie wystosowano. Mała część została i czytając ten fragment o misji z ojcem, będzie to jakoś ujęte w grze.
Wymówki, wymóweczki, będzie po prostu propaganda jak to dzielni chłopcy z usa walczyli z tymi złymi arabami, tyle zostanie z tematu wojny w iraku i tematu zbrodni wojennych które się tam odbyły.
z których nie są dumni, gdy komuś z powodu strachu czy stresu puściły nerwy.
Nom, bo to że używano białego fosforu to był efekt stresu i strachu, a nie celowa zbrodnia wojenna.
Dodatkowo, jeśli gra ma być tym jednym ze środków zachowania pamięci o tamtych wydarzeniach, o ich poświęceniu,
A co z upamiętnieniem ofiar np. białego fosforu? Z nimi to już kij? Czy to się komuś podoba czy nie, usa dopuściło się w tamtej wojnie zbrodni, i nie wolno tego pomijać.
"jeśli gra ma być tym jednym ze środków zachowania pamięci o tamtych wydarzeniach, o ich poświęceniu, to wiadomo, że nie pokażą chwil, o których chcieliby zapomnieć, z których nie są dumni,"
Tylko jeśli pomijamy to, co chcielibyśmy zapomnieć i czego się wstydzimy, to to już nie jest zachowanie pamięci, tylko kreowanie pamięci. I zdaje się że to jest właśnie kontrowersyjne.
Serio, Nuremberg defense w 2021? Wszyscy ci "zwykli żołnierze" są współwinni celowo zaplanowanych przestępstw wojennych i humanitarnych, a próby wybielania tych masakr są nieetyczne, niebezpieczne i koniec końców służą głównie by USA mogło uniknąć jakiejkolwiek odpowiedzialności.
pomijanie faktu, że te zbrodnie miały miejsce jest zwyczajnie nieetyczne.
Wg mnie chodzi tu raczej o prostą zasadę "nie srania do własnego gniazda". Jeśli zgadzasz się wziąć udział w filmie o swoim miejscu pracy, to opowiadasz postronnym osobom o realiach swojego zawodu, o wymogach, trudnościach, tych dobrych chwilach, a nie o tym kto kogo obgaduje, kto oszukuje na kasie, robi manka, podlizuje się, czy wynosi ołówki.
Amerykańscy żołnierze są dumni ze swojej służby, zaciągają się z dziada pradziada rodzinnie, dla kumpli, dla swojego kraju. Jednostki gdzie służą, ich naszywki czy flagi są dla nich największą świętością i naród ma do nich taki sam szacunek. Weterani piją za darmo w barach, za darmo chodzą do fryzjera, mają ogromne zniżki gdziekolwiek się pojawią - to jest duma i tradycja, której w naszym kraju chyba nikt za bardzo nie rozumie, bo nie mamy takich tradycji przez komunę.
A jeśli coś jest zbrodnią wojenną, to w wojsku są odpowiednie sądy wojskowe, które się tymi przypadkami zajmują. I właśnie o to chodzi, żeby zajmowali się tym ludzie, co mają pojęcie o kontekście, o warunkach w jakich do nich doszło, a nie jacyś cywilni sędziowie, dla których stresem jest obraźliwy tweet. Snajperzy przykładowo rozliczają się z każdej ofiary, każdy strzał to stos papierów i raportów kto został trafiony, kiedy i dlaczego.
A co z upamiętnieniem ofiar np. białego fosforu? Z nimi to już kij?
Z punktu widzenia żołnierza tak. To ofiary wojny po tej drugiej stronie, takie jak te po swojej. U nich były ofiary białego fosforu, a dla marines ofiary ukrytych IDEków.
Szeregowi żołnierze nie mają wyboru czy używają fosforu, czy kul gumowych. Gdy przez ileś miesięcy dzień w dzień z rzędu kule świstają ci nad głową, nie masz pewności czy dożyjesz wieczora, codziennie oglądasz swoich przyjaciół, jak im odrywa nogi, jak ich mózgi i oczy spływają ci po rękach, to wszystko, co pomoże przetrwać do kolejnego dnia, co może uratować życie kumpla jest przydatne.
Żadna wojna nie jest dobra czy humanitarna, to najstraszniejsza rzecz i prawdziwe piekło - nie da się tak po prostu codziennych zasad przenieść 1:1. Są tylko różne sposoby jej przeżywania i wspominania, zależnie od strony i sytuacji, w której się było.
Jeśli kiedyś grę o Faludży zrobi studio we współpracy z jakimiś lekarzami bez granic, czerwonym krzyżem, to pewnie się skupią bardziej na ofiarach cywilnych. SDIF powstaje na podstawie opowiadań Marines i absolutnie się nie dziwię, że będzie bazować na ich doświadczeniach i punkcie widzenia.
I jeszcze jedna ciekawostka - od paru miesięcy w grze Squad jest mapa Faludża z odtworzonym ogromnym miastem, z meczetami itd. To multi, więc jedna strona to Amerykanie, a druga bojownicy. Jest powolne kroczenie ulicami miasta, przeczesywanie budynków, ostrzeliwanie meczetów, masakrowanie amerykańskich oddziałów, a w mediach growych i krzyczących... cisza.
Eh szkoda strzępić ryja na takie bronienie zbrodniarzy i zakłamywanie historii.
A jeśli coś jest zbrodnią wojenną, to w wojsku są odpowiednie sądy wojskowe, które się tymi przypadkami zajmują.
Chyba że tą zbrodnie popełni usa/ich sojusznicy, wtedy nagle zamiata się ją pod dywan, olewa, nie karze winnych, i wymazuje z kart historii.
Szeregowi żołnierze nie mają wyboru czy używają fosforu, czy kul gumowych. Gdy przez ileś miesięcy dzień w dzień z rzędu kule świstają ci nad głową, nie masz pewności czy dożyjesz wieczora, codziennie oglądasz swoich przyjaciół, jak im odrywa nogi, jak ich mózgi i oczy spływają ci po rękach, to wszystko, co pomoże przetrwać do kolejnego dnia, co może uratować życie kumpla jest przydatne.
To nie jest wymówka żeby popełniać zbrodnie wojenne. Nikt usa nie zmuszał do wojny w iraku.
Nikt usa nie zmuszał do wojny w iraku
Oczywiście. Ale to jest ponowne wracanie do Białego Domu i szych w Pentagonie. Tam zapadają najgorsze decyzje - nie w głowach szeregowców usiłujących przeżyć wśród świstu kul, a to z nimi powstawała gra. Łatwo jest oceniać, ale warto się zastanowić, co by się samemu zrobiło na ich miejscu.
Łatwo jest oceniać,
Tu masz rację, łatwo. Zbrodnia wojenna to zbrodnia wojenna, a ludzie którzy brali w niej udział to zbrodniarze. Łatwe.
Skupili się na bitwie będącej kolejnym krwawym przykładem amerykańskiego imperializmu i idealnym odzwierciedleniem amerykańskiej mentalności, że zawsze mogą więcej i dziwią się, że nie da się uniknąć polityki? Czego się spodziewali, muminków vs mecha-krecików?