Ostatnio zaczął mnie interesować temat nieruchomości oczywiście nie z powodu żeby teraz kupować (całe szczęście nie mam takiej konieczności bo mieszkanie mam) a tego co się dzieje na tym rynku i co może być w przyszłości?
Teraz widzę to tak PiS zaniza stopy procentowe jednocześnie mając inflację na górnych poziomach i najwyższych w Europie min poprzez różne socjalistyczne zagrywki (rozdawnictwo oraz opodatkowanie ogólnodostępnych dóbr jak prąd śmieci alkohol paliwo oraz ludzi pracy - praca twórczość działalność własna)
Przez co nieruchomości drożeją szybciej jak powinny a im bardziej drożeją tym bardziej ulica chce je kupować bo wydaje im się że jak drożeje to tak będzie cały czas (to myślenie typu jak frank jest tani to tak będzie cały czas jak stopy są za niskie to tak będzie cały czas ba będą jeszcze niższe) i tworzy się bańka.
Oczy nic nie może trwać wiecznie bo się coraz bardziej będzie wynaturzalo i teraz pytanie co będzie dalej z nieruchomościami?
Na koniec rada dla tych co chcą kredyt na nieruchomośc teraz brać. Pamiętajcie że cena nieruchomości zależy głównie od wielkości stóp procentowych oraz dostępności kredytu a o stopach procentowych decyduje gospodarka i poziom inflacji i to że teraz jakiś pisowiec decyduje bo może i ich zanizaniu nie znaczy że tak będzie zawsze tym bardziej że inflacja może niespodziewanie wzrosnąć na tyle że nawet socjaliści będą musieli podnieść stopy żeby ratować walutę.
Teraz ze względu na historycznie niskie stopy procentowe musicie kupić mieszkanie za historyczne wysoką cenę a przy wzroście stóp procentowych będziecie musieli płacić rekordowe raty za historycznie drogie nieruchomości czyli będziecie jak franklwicze.
Jak widzicie przyszłość nieruchomości najniższe lata?
Kogo to obchodzi.. ?
Nie musisz też wtryniać się w dyskusje, jeśli takowa Cię nie dotyczy lub nie obchodzi.
Jak widzicie przyszłość nieruchomości najniższe lata?
Ceny do góry w dużych miastach i ich okolicach, spadek tam gdzie nie ma pracy i perspektyw. Tąpnięcia w takim Wrocławiu, Gdańsku czy Warszawie nie będzie, ale w takiej wiosce w Świętokrzyskim ceny już powoli idą w dół.
Ale to takie wróżenie z fusów :)
Ciężko mi przewidywać, nie siedzę w tym. Najem mocno dostał po tyłku, co zmniejsza popyt, a z drugiej strony w tym roku będzie rekordowo dużo mieszkan na sprzedaz. Plus tani kredyt. Jesli ktos mysli o inwestycji, to ja bym celowal raczej w ziemie, niz w mieszkania. Do tego jeszcze trzeba pamietac, ze jesli przyjdzie wojna, to tyle z tych nieruchomosci... Moze lepiej faktycznie wynajmowac i zachowac pelna mobilnosc?
Wartości nieruchomości rosną, więc wizja wprowadzenia podatku katastralnego robi się coraz bardziej kusząca dla rządzących.
W Warszawie raczej nie stracisz. Jak masz wolny 1mln zl to kupno i wynajem na pasywny dochod nie jest taka zla opcja. Takze to w miare bezpieczna forma inwestycji, ale jakis kokosow tez nie zbijesz.
Choc teraz w formie pracy zdalnej widzi sie odplyw ludzi z duzych miast, Nowy jork praktycznie opustoszal. Bo lepiej/bezpieczniej//taniej gdzies sobi pracowac zdalnie z domku na plazy jak nie trzeba dojezdzac i placic astornomicznych cen i tluc sie w malej litce na manhatanie. Jesli ten trend sie utrzyma i ceny mieszkan w duzych miastach moga poleciec. Ten i przyszly rok o tym zdecyduja.
Za rok chce wyprowadzić się z Warszawy, aktualnie jestem w trakcie zakupu mieszkania w Rzeszowie. Mam skomplikowana sytuacje gdyż Żona z racji wykonywanego zawodu musi mieć niebawem działalność gospodarcza i to pogrążyłaby całkowicie możliwość wzięcia kredytu. Postanowiliśmy kupić teraz mieszkanie i przez rok pociągnąć na wynajmie mieszkania w wawie i kredycie. Mieszkania nie będę wynajmował gdyż jest w świetnym standardzie i rozsądniej będzie gdy na nas poczeka. Nigdy nie ma dobrego czasu na zakup.. a mieszkać gdzieś trzeba mieszkania taniec nie będą.. a na żadne wsparcie rzadu nawet nie liczę.
To czy będą taniec czy drożec zależy od rządu i banków bo tu jest zmowa, wolnego rynku nie ma na nieruchomościach i za ceny mieszkań odpowiadają decyzje rządu i banków. W związku z tym do końca kadencji PiS obstawiam coraz droższe mieszkania a to dlatego że PiS to tzw myśl socjalistyczna a więc szastac kasą na kredyt i rozdawać oraz dewaluowac walutę i opodatkować wszystko co się da żeby dewaluowac dług. Więc będą trzymać inflację w górnej granicy albo minimalnie ponad oraz zanizac stopy procentowe a to jest główny czynnik decydujący o cenach mieszkań. Później co następni zrobią nie wiem ale jak ceny się wymkna spod kontroli to mogą opodatkować nieruchomości albo jak inflacja się wymknie spod kontroli to stopy podnieść a wtedy zaczną taniec albo nic nie zrobić i będziemy szli w stronę coraz wyższych cen dalej. Ale konkurencja PiS jest trochę rozsadniejsza więc można się spodziewać zmian w nieruchomościach. Jest jeszcze jeden czynnik co o Polsce i jej nieruchomościach myśli zagranica jak są pozytywnie nastawieni to będzie drożec.
Nikt nie będzie ratował waluty bo eksport.
Kredyty hipoteczne prawie darmo
Kto nie kupił mieszkanie rok lub dwa temu 40% taniej jest w czarnej dupie.
Ciągle słyszę że bańka zaraz pęknie...
Jeszcze nie pęknie. Nieruchomości służą też do kontroli inflacji (jak i akcje) gdyż nadwyżki tam lądują i robią inflację na nieruchomościach zamiast na produktach codziennej potrzeby dzięki czemu inflacja mimo druku średnio 20% rocznie jest stabilna a lud spokojny bez groźny 20% wzrostu cen co roku. Inflacja idzie na nieruchomości a nadwyżki waluty obywatele oddają w ratach i odsetkach bankom i system się nie załamuje.
Jak masz gdzie mieszkać, to bym teraz celował w nieruchomość w jakiejś Grecji, Portugalii, tam są często tanie mieszkania, a trudno powiedzieć co to będzie z tą naszą Polską.
Mieszkania teraz sa drogie jak nigdy, a ceny ciagle rosna! Jesli już cos kupowc to nie w wielkich miastach. Ja zastanawiam sie nad kupnem mieszkania w Piasecznie, inwestycja nazywa się dom marzen, duzo dobrego o nich slyszalem.
Wszystko zależy jak będzie wyglądał ten Wielki Kryzys który jest zapowiadany. Nie twierdzę że przyjdzie bo nie jestem analitykiem ale wszyscy wiemy jak wygląda sytuacja na świecie - bitcoiny, wyścig zbrojeń itd. Na szczęście Polska to kraj, który wchodzi we wszystko po woli i może wyciągać wnioski z innych krajów. Jednak jak przyjdzie ten Wielki Kryzys globalny to już nas nie ominie. I w sumie nie wiem jak to wpłynie na ceny mieszkań :P
Przez te jeb.ne bitcoiny nie mogę kupić nowego komputera. To pewnie i tak ma związek z covidem albo jakąś strategią tych co chcą doprowadzić do kryzysu.
A wszystko przez realnie ujemnie stopy procentowe oraz nieustanny dodruk. Bitcoiny mieszkania budowane byle jak za komuny za ceny z kosmosu.
Ale dużo się słyszy o cyfrowych walutach A w chinach nawry z datą ważności chcą wprowadzić być może taki jest plan. A wtedy można kontrolować wszystko nawry ceny nieruchomości.
Ceny tylko w górę niestety...a dzięki Pisowi za 40 metrowy kwadrat w Warszawie trzeba wyrzygać 400K.
Ceny mieszkań są teraz absurdalne, bo z braku opłacalnych produktów finansowych nieruchomości zaczęły być skupowane przez fundusze inwestycyjne: https://eurobuildcee.com/news/48689-heimstaden-kupuje-za-14-mld-zl
Wiele nowych inwestycji powstaje od razu z myślą o najmie i one też są skupowane przez fundusze.
Nie wiem jak sytuacja wygląda w innych miastach, ale w Warszawie kończą się też działki budowlane w sensownych lokalizacjach. W dzielnicach południowych (które zawsze oscylowały w okolicach średnich cen w mieście) ostatnie wolne działki należą do spółdzielni i są nie do ruszenia. Na Mordorze okazało się, że opłaca się nawet wyburzać biurowce pod mieszkaniówkę (nie do pomyślenia 10 lat temu).
Nie wierzę w pęknięcie bańki, co najwyżej w lekką korektę, ale w dłużej perspektywie taniej już nie będzie.
w dłużej perspektywie taniej już nie będzie.
To prawda, ceny materiałów poszybowały mocno - stal, beton, styropian.
Robocizna też, więc taniej nie będzie :)
Ceny mieszkań są teraz absurdalne, bo z braku opłacalnych produktów finansowych nieruchomości zaczęły być skupowane przez fundusze inwestycyjne
Głównie robią to fundusze emerytalne i REITy. Te pierwsze, bo one muszą mieć stabilne źródło przychodów w długiej perspektywie czasu, a te drugie, bo one z założenia mają inwestować w nieruchomości.
Vateuszek obiecywał kiedyś polskie REITy i oczywiście obietnicy nie dotrzymał. Ustawa o nich trafiła do zamrażalnika w sejmie. Zagraniczne wchodzą do nas, bo u siebie mają stopy zwrotu rzędu 0.5-1%. W porównaniu, u nas 3-4% to super wynik dla nich. Do tego, złotówka poleciała do EUR o jakieś 10%, ale jednocześnie wielu ekonomistów przewiduje umocnienie się złotówki w dłuższej perspektywie. Fundusze mogą więc wykorzystać różnice kursowe na swoją korzyść. Dziś kupić taniej, za kilka lat wynajmować drożej. Mogą ściąć też koszty przez efekt skali. Kupując od dewelopera całe budynki spokojnie mogą wynegocjować z -10% rabatu w stosunku do tego co ugrałby Kowalski kupujący pojedyncze mieszkanie. Do tego, wykończenie na "jedno kopyto" wszystkich mieszkań i ich wyposażenie, to spokojnie koszt niższy o 20% niż dla Kowalskiego.
Plus jest taki, że więcej mieszkań na wynajem to niższe ceny najmu. Minus jest taki, że kupić własne będzie coraz trudniej. Podobnie, coraz trudniej będzie właścicielom mieszkań na wynajem osiągać dotychczasowe zwroty z inwestycji.
A czemu akurat mieszkaniówka? Bo powierzchnie komercyjne i biurowe w najbliższych latach to będzie gorący kartofel, którego fundusze pewnie będą wolały nie dotykać.
Na Mordorze okazało się, że opłaca się nawet wyburzać biurowce pod mieszkaniówkę (nie do pomyślenia 10 lat temu).
W niektórych miastach (np. Hong Kong) nikogo nie dziwi wyburzanie budynków 20-30 letnich, żeby postawić nowe, większe, bardziej luksusowe.
Plus jest taki, że więcej mieszkań na wynajem to niższe ceny najmu. Minus jest taki, że kupić własne będzie coraz trudniej. Podobnie, coraz trudniej będzie właścicielom mieszkań na wynajem osiągać dotychczasowe zwroty z inwestycji.
W teorii tak, ale w praktyce wygląda to inaczej i trudno mi to zrozumieć. Widziałem kiedyś ceny najmu w jednej z takich inwestycji na Mordorze. Były dużo droższe od oferty prywaciarzy. Mniej więcej o 1k, przy podobnej lokalizacji, metrażu i standardzie. Nie bardzo wiem kto to wszystko będzie wynajmował. Nie są to mikroapartamenty dla studentów, tylko normalne 2-3 pokojowe mieszkania 40-60m2. Jedyny sens jaki w tym widzę to zakrojone na szeroką skalę Airbnb (ale na to trochę za słaba lokalizacja), albo najem dla pracowników delegowanych, bo teoretycznie jedna firma może preferować gotową usługę/produkt niż pertraktować z Januszami (ale nie wierzę, że na to jest zapotrzebowanie w takiej skali). Na pewno nie jest to oferta dla studentów, albo młodych rodzin, które ma boku próbują odłożyć na wkład własny.
,, W Warszawie kończą się też działki budowlane ,,
A pod Warszawa ludzie nie kupują bo musieli by dojeżdżać samochodem , koło się zamyka. Z tego też powodu ludzie decydują sie na patodeveloperke za kolosalne pieniadze.
Kupują kupują. Za sprawą domykającej się obwodnicy, przedmieścia rozlewają się coraz dalej. Sam przez chwilę rozważałem segment w okolicach Piaseczna. Jak zobaczyłem jak to wygląda na żywo to mi się odechciało ;) Inni jednak się skusili i tych segmentów stoją tam setki.
Nie miałem pojęcia kto tam jest burmistrzem :P Ale to ogólnie nic nie wyjaśnia, bo identyczna sytuacja jest na całym warszawskim obważanku. Osiedla segmentów powstające w szczerej dupie.
Zresztą rozwój dróg i kolei mocno zmienił funkcjonowanie miasta. W robocie mam dwóch kumpli dojeżdżających codziennie z Siedlec i jednego z okolic Łodzi ;)
Gdyby rząd chciał zrobić trochę porządek z obecną deweloperką, to zamiast bawić się w te wszystkie Nowe Łady i Mieszkania Plus, powinien na cito ogarnąć cztery ustawy: reprywatyzacyjną, odrolnienie gruntów miejskich, jakąś ograniczoną formę katastru (i nie chodzi mi tutaj o uderzenie w rodziny, które mają 2-3 mieszkania, tylko uderzenie w fundusze, które w pół roku są w stanie wykupić połowę portfolio jednego z największych deweloperów) i nową ustawę dotyczącą najmu (z jednej strony większa ochrona właścicieli, a z drugiej strony jeżeli wynajmujesz kilkanaście i więcej lokali, to znaczy, że prowadzisz działalność hotelarską i musisz spełniać wymogi tej działalności). Te ustawy zwolniłyby mnóstwo gruntów, powstrzymały skup mieszkań i uporządkowałyby kwestie związane z wynajmem.
To nic nie da wystarczy stworzyć konkurencję poprzez budowę tanich mieszkań dla rodzin bez możliwości otrzymania ich na własność oraz trzymać stopy procentowe równe lub wyższe od inflacji A rynek sam się uporządkuje.
Tylko wiedz że banksterka w obecnym systemie ma większą władzę od rządów szczególnie w krajach takich jak Polska więc nie licz na zmiany nieruchomości generują kredyty które są niezbędne do funkcjonowania obecnego systemu opartego o dług więc docelowo mają być brane w kredyt.
A wszystko przez realnie ujemnie stopy procentowe oraz nieustanny dodruk.
Drukują nonstop od 2008 roku dlatego stopy są tak niskie i kredyty tanie, to była recepta na wyjście z kryzysu.
No taka jest recepta rządów każdy problem zasypać gotówką w końcu to nie oni za to zapłacą.
A ta gotówka oczywiście na koncu i tak trafi do wąskiej grypy najbogatszych więc trzeba będzie jej drukować jeszcze więcej po drodze robiąc inflację i zwiększając wartość aktywów które chronią przed inflacja (Np nieruchomości) na których oczywiście dorobia się najbogatsi A straci społeczeństwo (coraz mniej sobie pozwoli na mieszkanie więc siedząc z rodzicami nie usamodzielni się w odpowiednim czasie i nie założy rodziny). Przy okazji stworzy szereg podmiotów i przedsiębiorstw zerujacych na darmowych pieniądzach które będą nierentowne i nie będą miały potrzeby tego zmieniać bo "I tak wydrukuja "
Wszystko jest do zrobienia, tylko trzeba mieć do tego głowę, najlepiej znaleźć też współinwestora ktory zna sie na rzeczy i nas poprowadzi. Jesli chodzi o inflacje to z tym niestety zawsze bedzie problem. Jest wiele rzeczy i info w necie ktore mozna znależc, w dosc prosty sposob opisuje
[link] jedna z topowych agencji która zajmuje się inwestowaniem, dużo ciekawych informacji przekazanyc w dosc prosty sposob
"Goldman Sachs, bank inwestycyjny wystawił na sprzedaż jednego z największych deweloperów mieszkaniowych w Polsce - firmę Robyg, w której ma 100 proc. udziałów "
Więc wg. Największych teraz mamy szczyt cen na nieruchomościach.
Więc kto myśli nad sprzedażą to najlepszy czas. A kupno niestety odpada teraz.
nie sadze by ta bańka miała kiedykolwiek pęknąć... wszystko drożeje ale i przybywa coraz więcej ludzi, których stać na mieszkania... wiec to napedza popyt. do tego kupno pod kątem inwestycyjnym, niektórzy mają po kilka mieszkań, dodatkowo podobno rozne zagraniczne fundusze wykupują tez mieszkania od razu by z czasem jak zdrożeją sprzedać je z zyskiem
Oczywiście, że nie pęknie, bo wciąż są chętni na zakup mieszkań. O pęknięciu bańki nieruchomości mówi się od lat, twierdząc że nastąpi to już za moment. A tak naprawdę to ceny mieszkań nie spadają, tylko wciąż idą w górę. W moim stosunkowo małym mieście co chwila stawia się nowe bloki, w których mieszkania sprzedają się bardzo szybko. Poza tym szalejąca inflacja, która może zostać z nami na dłużej sprawia, że mieszkanie jest obecnie najsolidniejszą lokatą kapitału i może zapewniać stały dochód z wynajmu.
Może nie pęknięcia bańki, ale pewnej korekty można się spodziewać, po podniesieniu stóp procentowych w okolice 4-5%
- kredyty mocno podrożeją, więc zmniejszy się popyt
- zakredytowani pod korek nie będą w stanie spałacać wyższych rat- możliwy wysyp ofert na rynku wtórnym
- Ceny najmu ostatnio mocno spadły- dzisiaj przychód z wynajmowanego mieszkania to ok 4%. Przy stopach procentowych 5% i więcej, lokaty staną się realną alternatywą- to jeszcze bardziej zmniejszy popyt.
W środę najpewniej RPP ogłosi kolejny podniesienie stóp, choć prawdopodobnie nadal do jakiegoś śmiesznego 1%...
Ja tam się na razie wstrzymuję z kupnem mieszkania na inwestycję.
No chyba że trafi się okazja na zrobienie flipa- nic na dłuższy termin.
Ceny najmu ostatnio mocno spadły- dzisiaj przychód z wynajmowanego mieszkania to ok 4%. Przy stopach procentowych 5% i więcej, lokaty staną się realną alternatywą- to jeszcze bardziej zmniejszy popyt.
Jak ktoś kupił za wolną gotówkę to pewnie i z 4% ROI będzie trzymał, chyba że ma jakiś lepszy pomysł na zagospodarowanie gotówki.
Jak ktoś się zakredytował i rata przekroczy mu zysk z najmu, pewnie podejmie decyzję o sprzedaży, zadowalając się zyskiem na wartości mieszkania. Pytanie tylko ilu będzie kupujących przy stopach 5%? Możliwe, że jeśli stopy dobiją do tego poziomu, zabraknie płynności na rynku, sprzedający będą trzymać sztucznie zawyżone ceny, nie mogąc jednak sprzedać, a kupujących nie będzie aż tylu. To może wywołać spadki. Czy dojdzie do większej korekty to zależy tylko od tego jak długo się ten stan utrzyma. Zauważalne spadki cen nastąpią tylko jak kredyciarze będą mieć nóż na gardle i będą sprzedawać po każdej cenie, byle wyjść z nieruchów. Wtedy kupujący to zobaczą, sami będą czekać, spirala spadków się napędzi. Ale max. to -20% w ciągu 3-4 lat.
Teoretycznie dwa czynniki powinny sprawić, że wynajem dla niektórych stanie się mniej opłacalny.
1. Ograniczenie metody rozliczania wynajmu jedynie poprzez ryczałt.
2. Wzrost stóp procentowych.
Dotyczy to raczej osób zakredytowanych. Z drugiej strony większość ludzi psychologicznie nie potrafi wyjść ze stratą.
nie sadze by ta bańka miała kiedykolwiek pęknąć...
Bańki mają to do siebie że pękają podczas globalnego, lub lokalnego kryzysu, a to że nas taki czeka to raczej nieuniknione :) wszak pis rządzi i już im się hajs skończył :P
Zajmą je ludzie z krajów gdzie niszczą zasoby naturalne i w rezultacie nie mają wody dla rolnictwa.
Już zaczyna się stagnacja na rynku nieruchomości https://www.nbp.pl/home.aspx?f=/publikacje/rynek_nieruchomosci/index2.html Czy będzie bańka? Nie. Ceny się zatrzymają lub niewiele spadną a najbardziej w większych miastach, gdzie te ceny ostro szły w górę. Stopy procentowe pewnie w najbliższych dniach podniosą o 0,5%, aczkolwiek w ramach "walki"z inflacją rząd coś tam przebąkiwał, żeby je nawet podnieść w ciągu najbliższych miesięcy do co najmniej 2%. Wtedy raty mocno by poszły w górę. Dla mnie lipa, bo miałem zaczynać przygotowywanie terenu pod budowę domu, ale akurat pojawiła się okazja zakupić mieszkanie, które w stanie deweloperskim będzie ukończone w sierpniu przyszłego roku i w dobrej lokalizacji. Wstępnie zarezerwowałem, ale jak tak patrzę o ile raty mogą wzrosnąć to ciągle się zastanawiam, czy w to iść. W końcu jeśli w przyszłym roku będzie te 2% to z raty 1500 zł zrobi się z ok. 2300 zł. Z drugiej strony ciągłe zwlekanie z kupnem mieszkania sprawi, że i tak nic się nie zaoszczędzi, albo nawet niewiele. Od kilku lat czytam, że w każdym poprzednim roku bańka miała pęknąć i nadal nie pękła.
Nie spodziewajcie się stóp % na poziomie 15%, ale pewnie z 5-6% będzie, a to da wzrost raty o jakieś hmmm... ze 2x?
Ceny mieszkań niby są absurdalnie wysokie, a jeszcze do niedawna "inwestorzy" kupowali ile się dało mieszkań za gotówkę. Tylko jak sobie policzą ROI realnie wynoszący 1%, to im się odechce, a sprzedać po tak kosmicznych cenach też będzie ciężko. Ludzie nie liczą większości kosztów wynajmu mieszkania, więc w prostym przeliczeniu (zysk od najemcy minus podatek) może to wychodzić sensownie, a w rzeczywistości jest to bardzo słabe rozwiązanie.
Na początku 2022 roku będę refinansował jedną nieruchomość z które chcę uwolnić gotówkę, więc pójdę do banku po kredyt. Jeśli mi łaskawie go udzielą (nie mam doświadczenia praktycznego, bo nigdy kredytu hipotecznego nie brałem) to z założeniem stałej stopy, co jest ciężkie w Polsce, lub przy zmiennej stopie z możliwością pełnej spłaty kapitału w krótkim okresie. Na miejscu potencjalnych kredytobiorców przy tych cenach absolutnie bym się nie pakował w kredyt na 20-30 lat ze zmienną stopą, nawet gdybym miał całe życie mieszkać w wynajmowanym. To prosta droga do tego, żeby za kilka lat biadolić w mediach jak to bank kogoś oszukał bo mu rata wzrosła z 2k do 5k, coś jak obecnie robią frankowicze.
Życie na wynajmie to nie jest rozwiązanie. Przez 8 lat wydałem na to ok.150-200k, a ceny mieszkań będą rosnąć. Mieszkania w bloku z lat 70, które jeszcze 15 lat temu siostra dorwała za 150-200k teraz są puszczane już po pół miliona. Chyba każdy kto planuje zakup mieszkania na kredyt jest świadomy, że rata może wzrosnąć nawet 3x i uwzględnia to w swoim budżecie. Ja teraz płacę dwa razy mniej na mieszkanie z kredytem, niż wtedy jak wynajmowałem. Jak rata wzrośnie mi dwukrotnie i tak jestem na zero, a płacę na swoje.