Sprawa wyglada tak: otoz przymierzam sie do (byc moze juz ostatniej) zmiany pracy. Aplikowalem w pare miejsc, gdzies tam odrzucili, gdzies tam pchneli dalej. No i finalnie w trzech firmach dopuscili mnie do rozmowy oko w oko. No i jedna z tych firm stwierdzila od razu, ze mnie chce. Dali mi swoja propozycje a ja ja mialem do zeszlego wtorku przyjac lub odrzucic. Oferta byla ok, we wtorek zadzwonilem, ze przyjmuje. Od razu wyslali mi propozycje umowy. I teraz maly plot twist - wczoraj jedna z tych 2 pozostalych firm dala mi znac, ze mnie chca, a ich oferta baaardzo znacznie przebija oferte tamtych, co sie juz zgodzilem. I teraz pytanie: co robic? Przeprosic tamtych i wziac co lepsze, czy jednak dotrzymac slowa i isc do tych pierwszych? Serio zagwozdka...
No i jeszcze jedno - chodzi o Niemcy
Jak nie podpisałeś umowy to co to za problem, dzwonisz tam i mówisz że rezygnujesz bo dostałeś bardziej atrakcyjną ofertę i już.
No ale co Cię to obchodzi? To sobie do nich zadzwonią. Masz o wiele lepszą ofertę gdzie indziej ale zostaniesz przy gorszej bo teraz głupio odmówić? Tutaj nie chodzi o stolik w restauracji tylko o pracę i pieniądze.
W najgorszym przypadku spalisz sobie mosty w tej firmie. Raczej żaden hr z głową na karku nie odrzuci pozostałych kandydatów, dopóki nie otrzyma od Ciebie podpisane umowy/listu intencyjnego.
Ale planujesz tam zostać na stałe i pracować w jakiejś specyficznej branży gdzie jest bardzo mało możliwości zmiany pracy? Jeżeli nie, to nie przejmowałbym się tym zanadto.
Zwykle negocjacje nie ma się co denerwować ;). Powiedz pierwszym, że masz lepszą ofertę i zamierzasz ją przyjąć,chyba że rozważa zmianę twoich proponowanych zarobków powyżej kwoty X. Oczywiście kwota X musi być wyższa od tego co proponuję ci druga firma. Nie daj im za dużo czasu. W tym samym czasie druga firma niech przyśle ci umowę, która wymagać będzie tylko twojego podpisu.
Nie jesteś żadnej z firm winny niczego. Jak to powiedział mój były szef/mentor, jako pracownik traktuj się jak jednoosobowa firma,lojalna wobec siebie i najbliższej rodziny.
Powodzenia!
Ludzka przyzwoitosc nie pozwala mi w tym momencie na gre stawkami. Oczywiscie sklaniam sie ku tej drugiej, wyzszej, ale po prostu jest obawa, ze moja wstepna zgode potraktowali jak umowe ustna czy cos w tym stylu. Dokladnie wiem, ze moje dobro powinienem stawiac na pierwszym miejscu, ale zycie tutaj nauczylo mnie, ze to nie moje dobro sie liczy...
No to usmiechniesz sie bardziej. Gdy odchodzilem z pierwszej firmy tutaj, to oni nie za bardzo chcieli mnie puscic. Finalnie musieli. Ale gdy zaczalem prace w nowej firmie, po dwoch miesiacach zaczal sie cyrk. Mianowicie okazalo sie, ze moj numer podatkowy zostal wykreslony z rejestru gdyz... umarlem. Otoz moj poprzedni pracodawca tak namotal w zemscie, ze wykreslili mnie z listy zywych. A ci idioci jakims cudem tego nie sprawdzili i przyklepali. No i odkrecajac ten fakt nabawilem sie siwych wlosow.
Reasumujac, przyzwoitosc to jedno, ale obawa, ze narobia mi kolo doopy, bo po prostu moga, jest rownie silna
No i nie poszla odpowiedz rano, komorka zawiodla.
Duzo zalezy od tego co im naobiecywales, jesli zadeklarowales sie za mocno to moze byc problem. Druga strona lubi naciskac na mocne deklaracje, ale to tylko gra. Trzeba ja grac, ale uwazac na slowa bo mozesz czuc, ze sie ustnie zwiazales.
Odpowiadam, bo robilem to ostatnio, ale z okreslonym nastawieniem od poczatku: to sa negocjacje, szukam najlepszej oferty, wykazujac enutzjazm :D moja standardowa odpowiedzia bylo 'to dobra oferta musze ja przemyslec', z obecnym pracodawca bylem w miare otwarty, nikogo nie szantazowalem, dawalem im wybor i wyjasnialem czego szukam. Rezultat to awans i podwyzka, wiec chyba dobrze.
To normalnie, czasami tak sie szczescie kumułuje :) Wybierz te, która ci bardziej odpowiada.
Jezu, nawet ja byłbym bardziej asertywny.
Człowieku, dzwonisz do tych pierwszych i mówisz że nadzyecsjenie zmieniły się okoliczności że przepraszasz że ci przykro... No i pytasz co proponują w tej sytuacji ;) zawsze możesz przystać na nieco mniejsza stawkę jeśli ta pierwsza firma ma jakieś inne atuty
Zdziwie Cie, ale wbrew pozorom jestem w zyciu dosc asertywny. Po prostu ta sytuacja to insza inszosc. Tu sie po prostu rozchodzi o moja wstepna zgode, jak bardzo jest ona w tej sytuacji wiazaca. Renegocjacja stawki nie wchodzi w gre, po prostu ta druga firma oferuje mi gorne widelki mojej taryfy. Tamci nie maja szans (ani chyba checi) sie do tego zblizyc. Reasumujac - bardziej sie boje ewentualnych konsekwencji tej ewentualnej rezygnacji niz wszystkiego innego.
chłop stary a głupi, który kieruje się tym żeby broń boże kogoś nie urazić... :)
Podejście bardzo rycerskie, ale naiwne nawet gdybyśmy rozpatrywali to w kontekście absolwenta szukającego pierwszej pracy.
Nawet gdyby właścicielem pierwszej firmy był ktoś z rodziny to i tak brałbym drugą opcję. To nie jest wyświadczanie przysługi przyjacielowi tylko rozmowa o pracę - z tego co piszesz (oby) ostatnią, więc warunki finansowe powinny być tu priorytetem.
Nosz urwał ... i nikt nie pisze, ze powinienem dotrzymac slowa???
Ludzkosc schodzi na piesy;)
W biznesie nie ma miejsca na takie pierdoły, po to właśnie zawiera się papierowe umowy. Ty jesteś najważniejszy koniec kropka. Kwestią pozostaje jak bardzo różnią się wypłaty i czy pierwsza firma oferuje albo raczej generuje jakieś benefity po za wypłatą, czy np. jesteś wstanie zaakceptować gorszą wypłatę w zamian za np. 2 razy krótszą drogę do jakiejś bliskiej Ci osoby, czy dzięki temu zamieszkasz w miejscu które zawsze Ci się marzyło itd. Jeśli liczy się tylko wypłata, albo po prostu ta druga jest o tyle wyższa, to dzwoń do pierwszej firmy, przeproś powiedz, że rezygnujesz i tyle.
Jezeli cie to pocieszy, to pomysl sobie, ze w odwrotnej sytuacji firma wydyma cie bez mydla, bez chwili zastanowienia.
Widzialem w zyciu wiele sytuacji, gdzie osoby lojalne po ilustam latach plakaly potem jak z dnia na dzien ich zwalniano i odcinano dostepy do systemow.
Dopoki nie podpiszesz papierow, nie masz sie czym przejmowac. Poza tym, nie mysl, ze jestes niezastapiony - firma bez ciebie sobie poradzi - jak nie ty, to bedzie inny kandydat.
Musisz myslec o tym, co jest najwazniejsze dla CIEBIE i TWOJEJ kariery.
Tak działa wolny rynek.
w odwrotnej sytuacji firma wydyma cie bez mydla, bez chwili zastanowienia.
O to to. Moja żona dostała w zeszłym roku obiecany awans. Bez podwyżki.
A co ci mamy napisać? Ustna umowa biznesowa jako prawnie wiążąca? No wiesz, w prawie cywilnym to jeszcze, ale już o ile mine pamięć nie myli w polskim prawie pracy to nie przejdzie, a że u Niemców ordnung ważny, to pewnie tym bardziej Dlatego nie sądzę, by wstępne ustalenia ustne miały jakąkolwiek doniosłość prawną.
Zawsze może wydać te xxx ojro na prawnika i ci wyłoży, jak to u nich jest, bo ty ewidentnie boisz się konsekwencji prawnych :P
Ok. Widze, ze bramke A wybrali wszyscy, bramke B tylko moja zona.
Daje do myslenia.
Mozna usunac dyskusje, dziekuje
No to zabawię się w adwokata diabła:
Jeśli pierwsza oferta jest satysfakcjonująca finansowo, i masz poczucie, że w tej firmie będzie ci lepiej, to dotrzymaj słowa. W końcu w pracy spędzasz 1/3 życia (albo więcej) więc liczy się nie tylko pieniądz, ale i to, jak się tam czujesz. A jeśli to ma być ostatnia robota, to chyba szczególnie ważne. Tak czy siak, patrz na czym wyjdziesz lepiej.
My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
Ech... wszystkie 3 firmy, ktore mnie teraz chca, sa na swoj sposob bardzo dobre. Zarowno pod wzgledem charakteru roboty, kasy i innych warunkow. Ale to jest tez tak:
1. Dobra kasa, fajne warunki, zajebista miejscowka ale droga
2. Zajebista kasa, dobre warunki, miejscowka...niezbyt, ale przynajmniej tansza
3. Dobra kasa, fajne warunki, miejcowka niezla, choc droga. Ale jako punkt wypadkowy - zajebista
Rozumiem dylemat. Jeśli sytuacja pod względem wyboru oferty jest zerojedynkowa (ci drudzy są lepsi i kropka), to nie zastanawiałbym się. Zadzwoniłbym po prostu do tej pierwszej firmy i wytłumaczył jak się sprawy mają, przeprosił za kłopot, tyle. Myślę, że czasami zapominamy jak ważna jest komunikacja i dobre motywowanie swoich decyzji. No i jak pójdziesz do tej pierwszej firmy z poczuciem klęski, że ominęła Cię lepsza oferta, to nie będziesz pewnie najlepiej zmotywowanym pracownikiem.
Na marginesie, znam takie przypadki osób, które wycofywały się z rekrutacji na ostatnim etapie (tuż przed podpisaniem umowy), ba, znam osoby, które składały wypowiedzenie od razu po przyjściu do pracy. Te decyzje nie złamały im karier a biznes toczy się dalej.
RP73 -> nie napinaj się, to tylko opinie randomów z internetu :D
Ile ja się od znajomych nasłuchałem jak to firma ich wydymała na obiecaną kasę bo po okresie próbnym było mniej niż umówione. A i mnie nie raz zdarzyło się nie dostać wypracowanej premii "bo tak i co nam zrobisz, drzwi są tam" "bo słaba kondycja finansowa firmy" itp.
Jeśli nie podpisałeś umowy to nie narobią Ci zamieszania w papierach, co najwyżej w razie kolejnej rekrutacji nie wezmą pod uwagę. Zawsze możesz się skontaktować i przeprosić, że niestety nie możesz podjąć u nich pracy z różnych powodów. Jeżeli ta pierwsza firma nie ma jakiś ważnych plusów (lokalizacja, benefity, znajomi/załoga) to ja wybrałbym lepiej płatną ofertę.
Edit: właśnie przeczytałem Twój wpis z 11:19 - opcja 1 mniejsza kasa i miejscówka droga czyli dla Ciebie mniej wychodzi, zadzwoniłbym i przeprosił że jednak nie. Myślę że zrozumieją. Wybrałbym 2 lub 3 - ale to Twój wybór i to Ty później będziesz mógł ocenić czy warto było.
To ja jeszcze odpowiem z drugiej strony barykady.
Ostatnimi czasy szukałem pracownicy do szeroko pojętej "obsługi biura". CV, rozmowy, itp., wybraliśmy dziewczynę, podpisaliśmy umowę na okres próbny (trzy m-ce).
Po dwóch dniach w biurze dziewczyna zadzwoniła, że ona ma propozycję innej pracy, może mniej płatnej, ale będzie miała dużo mniej obowiązków ... i czy nie uznamy podpisanej umowy za nieważną?
No i co miałem zrobić? ;) Szczęśliwie jeszcze nie wykonałem żadnych ruchów z ZUSem i innymi, to umowy podarliśmy. Przecież z niewolnika nie zrobię pracownika.
Podsumowując - nie chciałbym zatrudniać pracownika, który nie chce u mnie pracować.
Jak juz zaczne, gdziekolwiek to bedzie, to nie zamierzam uciekac. Dziewucha moze, ja na stare lata juz nie bardzo, nogi nie te. Jak napisal kolega wyzej, ciezko jednak bedzie oddawac sie pracy w przeswiadczeniu, ze zmarnowalem szanse
Jeśli [3] z ostu wyżej to ta, dla której chcesz zdradzić, a [a] ta zdradzana, to chyba warto, [3] wydaje się najbardziej zbalansowana. W każdym razie jesli [2] nie bierzemy pod uwagę, bo skoro w [2] zarobki najlepsze i mieszkanie najtańsze... to byłaby chyba najkorzystniejsza. Trudno tylko zgadnąć co w Reichu znaczy "taka sobie"... Jakieś "zadupie" 20 km od Kolonii czy tureckie getto w Berlinie... :D
Jest właśnie biznes i świetna okazja do negocjowania.
Jeśli chcesz być wporzadku to dzwonisz i mówisz że od innej firmy dostałeś dużo lepsze warunki i czy możesz ponegocjować jako że już zatwierdziłes. I mówisz swoje warunki podobne do tych innych. Jak nie to ok dziękuję i idziesz w lepsze warunki.
Normalna sprawa walka o pracownika. Bo połowa sukcesu jest kiedy to pracodawca walczy o pracownika. Ale owe wymienione warunki oczywiście muszą znaleźć się na umowie.
Jeśli chcesz być jak pracodawcy w latach wcześniejszych ( i ten pewnie też tak robił) to traktujesz ich na dziękujemy oddzwonimy. Czyli olewasz ich i idziesz w lepsze warunki.
Jak się tak zastanowię to u mnie w robocie potrafią się pojawić ludzie, którzy po 2,3,5 dniach, tygodniu mówią pa pa, bywali tacy, co potrafili po kilku dniach czy nawet 2-3 miesiącach z dnia na dzień nie przyjść do pracy i nawet telefonu nie odbierali. Także, myślę, że jak przedzwonisz, powiesz jak wygląda sytuacja to nawet się specjalnie nie przejmą.
"Przepraszam bardzo, jednak dostałem ofertę bardziej atrakcyjną płacowo, dlatego jestem zmuszony zrezygnować z Waszej oferty".
Jak się bardzo poczuwasz, to wyślij im też przeprosinowy kosz prezentowy.
Serio masz taką rozkminę? W dodatku w kontekście pracy, której nie chcesz w najbliższym czasie zmieniać?
Toż to chodzi o mnóstwo pieniędzy w dłuższej perspektywie, a nie o kuszące owocowe czwartki w drugiej firmie.
Jesli ktos ciekawy...
Finalnie odmowilem tej firmie, ktorej obiecalem. Zadowoleni nie byli, ale pozornie jakos to przelkneli. Dalem sie skusic firmie 2 (z postu 19). Firmy 3 tak naprawde nie rozwazalem na powaznie, choc byla opcja.
I zeby wyjasnic te miejscowke - zadne to getto. Takie ichnie Beskidy kilkadziesiat km od Bonn, kolorowej populacji to ja tam raczej nie widzialem
Jak duza firma/korporacja to za miesiac nawet nie beda pamietali ze im odmowiles :D
Tam tez pewnie co chwile zmieniaja headhunterow i do starych CV i tak nikt nie wraca wiec sie nawet nie przejmuj.
Pozatym jak oni nie sa zainteresowani to sami maja w dupie kandydatow i nawet nie traca czasu zeby odpisac. A sami oczekuja ze jak zloza komus propozycje to bedziesz ich calowac po stopach. i tak postapiles profesjonalnie zawiadomiajac ich, bo tak jak napisalem oni by ci pewnie nawet nie odpisali gdyby twoej CV nie przeszlo na poczatku.