Wigilia to dla większości wciąż święto religijne, dla innych to tylko element tradycji, dla mnie to niejako "rodzinny obowiązek". Na upartego mogę poprzez siedzenie przy stole świętować Sol Invictus ;) Nieważne. W różnych częściach Polski i w różnych rodzinach są różne tradycje co jest ciekawe z punktu widzenia nie religijnego, a antropologicznego, kulturowego.
U mnie w rodzinie w 1 dzień świąt zawsze pojawiał się alkohol: wódka lub wino. Dla mojej żony to dziwne, była tym bardzo zniesmaczona bo u niej w rodzinie...alkoholu w te święta się nie pije!
Tak naprawdę dla mnie mogą istnieć trzy potrawy:
zupa grzybowa
pierogi z kapustą i grzybami
ryba smażona, niekoniecznie karp (o ile w mojej rodzinie jest zawsze karp o tyle nie pojawia się on w zasadzie "po stronie" rodziny żony - od lat kupują dorsza lub jeszcze coś innego; dla mnie nawet lepiej bo karpia zjem, ale ości mnie irytują więc wolę inne ryby)
Ok, babcia zawsze robi kapustę z grochem, zawsze zjem choć nie można powiedzieć że jestem fanem.
Niecierpię ryb niesmażonych: w galarecie, śledzi itd. Niedobrze mi od tego.
Raz w życiu jadłem kutię, ale słodkie jak cholera.
Podobno w niektórych miejscach jada się pierogi z grzybami bez kapusty. Ciekawe.
A z zup w niektórych rodzinach pojawia się zamiast barszczu czy grzybowej....zupa rybna. Nie znam jednak nikogo kto by tak jadł. może ktoś z was?
Ja ze wschodu, wiec u rodziny mojego ojca - ze wsi - z zup był zdaje się kapuśniak, u mojej matki chyba też. Uszka z czerwonym barszczem to tutaj bardziej współczesny wynalazek. Poza tym, w stronach mojej matki tradycyjnie były racuchy, kluski z makiem, śledzie, pierogi z kapustą i grzybami, w dzieciństwie mojej matki już karp, choć to zdaje się komunistyczny zwyczaj... No i kompot z suszu, w tym jako dodatek do fasoli.
Z czasem jak rodzina się zmniejszała, malała też ilość potraw, a w okresie mojego dzieciństwa sukcesywnie znikały już te tradycyjne. Najpierw kluski z makiem, których w sumie nikt poza moim ojcem nie lubił, potem racuchy, pierogi zastąpiły po śmierci babki "kupne" uszka z czerwonym barszczem albo kapusta z grzybami. Został karp, śledzie, pojawiła się oczywiście ryba po grecku. :D No i na deser makowiec.
Kutii co ciekawe nikt ani w rodzinie mojej matki, ani dziadka nie robił, za to jest popularna w rodzinie mojej obecnej dziewczyny - poza tym większych różnic nie widzę, w miastach chyba to wszystko się mocno standaryzuje.
Północ, rodzina z obu stron z wielkopolski. Zona ze wschodu.
Od mojej strony: wiele ryb Od śledzi po lososia, po grecku, w galaretach, śledzie w oleju, pieczona w occie, inne wynalazki. Oczywiście również na ciepło. Barszcz z uszkami, zawsze robione, same grzyby bez kapusty. Co drugi rok pierogi, co drugi krokiety. Kapusta z grzybami na ciepło dla tych co lubią. Obowiązkowo chleb.
Od strony zony: odrobina ryby z koniecznosci, zwykle obrzydliwy karp, kutia, pierogi i krokiety, kapusta na ciepło, farsze z kapusta. Chleba na stole brak, zamiast tego ziemniaki na ciepło.
Ergo, nie spędzam świąt u teściów o ile nie muszę xd
W kwestii alkoholu i religijnosci: u zony na wschodzie pierdyliard mszy i wódka w 1 dzień swiat. U mnie na zachodzie: zero alkoholu i zero kościoła przez całe swieta, zamiast tego rodzinne wieczorne spacery.
Up
u moich rodziców zawsze w wigilie to samo czyli - barszcz z uszkami, grzyby leśne w sosie z chlebem, krokiet z czystym barszczem, pierogi z kapustą, a na koniec ryba w panierce z ziemniakami i obowiązkowo kiszoną kapustą z marchewką ;) a po wigilii dopycham się obowiązkowymi gołąbkami w sosie grzybowym; D
Zgodnie z moją tradycją 24.12 pizza a w Święta jak się da to hambuksy i inne kurczaki z KFC
U mnie (Kraków) - w kolejności serwowania:
1) Barszcz biały z grzybami,
2) Pierogi z kapustą i grzybami,
3) Kluski z makiem,
4) Karp - albo inna ryba,
5) Karp po żydowsku,
6) Różne placki (mazurek, jabłecznik i inne),
7) Jakieś alko.
Niestety te Święta po raz pierwszy nie będą Świętami takimi jakie je znam, ale to już całkiem inna historia.
u teściów od lat tradycją jest zupa śledziowa jako danie "otwierające" Wigilię.
Później na stole standard: smażone ryby (karp, sum, amur), groch z kapustą, kluski z makiem, śledź w oleju (na słono), grzyby leśne smażone.
A na deser makowiec i sernik.