Czy planujecie się zaszczepić tą dobrowolną (przymusową) szczepionką którą planuje nam sprezentować nasz kochany rząd?
W przypadku szczepień na COVID-19, ekstremalnie krótki czas badań nie oznacza bynajmniej, że testy bezpieczeństwa zostały przeprowadzone na odwal się.
W zrandomizowanych testach udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Każda z dostępem do internetu i żadna z tych osób nie podpisała bynajmniej NDA na niepublikowanie danych o zdarzeniach niepożądanych. Słowem - gdyby jakiś ochotnik, po szczepieniu, zechciał mieć chwilę sławy, to wystarczyłoby, że napisałby na twitterze o swojej wysypce, a zapewne kilka agencji prasowych poleciałoby do niego helikopterem, by to nagłośnić. Pomijam oczywiście badania medyczne, które wykonywane są na wizytach po zaszczepieniu.
Sam proces tworzenia takich szczepień nie jest też do końca nowy i opiera się o technologie, których bezpieczeństwo w innym kontekście zostało przetestowane. Wektory mRNA są już używane od jakiegoś czasu w innych gałęziach medycyny, więc ostatecznie pytanie brzmi: jak ekspresja epitopu wirusa w komórkach wpływa na reakcje organizmu. A tak w ogóle, to przypomina mi się ktoś z wątku covidowego, kto promował amantydynę, lek o przebadanych i potencjalnie bardzo ciężkich efektach ubocznych, przy jednoczesnej nieufności do samego szczepienia na COVID-19 ;).
A wracając trochę na ziemię...
Nim nasze stare i młode konie się zaszczepią, rząd zresztą trzy razy zdąży te szczepionki zgubić, rozmrozić, pani Jadzia odda z 20% na handel, pani Krysia za płytko się wkłuje, ANTONOW pomyli lotniska, wyląduje w Radomiu i już nikt nigdy tych szczepień nie zobaczy, a w międzyczasie trafią do nas dane z całej Europy, która raaaczej poradzi sobie z tematem odrobinę sprawniej.
A konkretnie, co do samego szczepienia na COVID-19.
Na szali mamy szczepionkę, której bezpieczeństwo było już badane i będzie badane jeszcze bardziej. Do tej pory nie zdarzyło się nic, co budziłoby jakiekolwiek obawy, dlatego też zostały one dopuszczone w niektórych miejscach. W przypadku wątpliwości, EMA, FDA i inni, z uśmiechem na twarzy odmawiają rejestracji tych produktów. Istnieją powody, dla których tylko maleńki procent leków i szczepień (tak, to dotyczy również szczepień) wychodzi na rynek jako produkt. Czasami wystarczy zawalić dokumentację badania klinicznego i sorry Gregory. Masz może i fajny lek, ale badania przeprowadziłeś niezgodnie ze sztuką, więc Ci tego nie zarejestrujemy. To wszystko opiera się o surowe prawo i restrykcje, które powstały wkrótce po wieszaniu Nazistów w Norymbergii. Te konwencje ewoluują cały czas i są w zasadzie z roku na rok zaostrzane.
Jest więc na jednej szali szczepienie, a w zasadzie jedno ze szczepień, gdyż inne firmy również pracują nad swoimi. Tutaj wykres przedstawiający zachorowania na COVID-19 w funkcji czasu. Niebieski: szczepionka. Czerwony: placebo.
Na drugiej szali jest COVID-19. Choroba znacznie gorzej znana i przebadana, niż szczepionka na nią, na którą nie istnieje jeszcze skuteczny lek, w przypadku ciężkiego przebiegu. Z miesiąca na miesiąc spływają dane dot nowych, ciekawych powikłań. Nie do końca określony jest również klucz, określający, dlaczego niektóre osoby spoza grup ryzyka, miewają wyjątkowo ciężki przebieg tej infekcji. Znakomita większość osób przechorowuje tę chorobę lekko, niektórzy nie. Niektórzy nawet nie zauważą choroby. Niektórych to wymęczy i zabierze im miesiąc z życia, inni będą mieć konsekwencje zdrowotne, inni nie. Dla mnie jest to no-brainer, bo nie mam 100% pewności, że ja i moja rodzina przechorowaliśmy COVID-19, mamy w domu osoby w grupie ryzyka, więc to, czy dzień po szczepieniu miałbym turbo-kaca, nie jest dla mnie zbytnim tematem do rozważań.
Ale to ja. Natomiast oczywiście zdaję sobie sprawę, że są osoby, które wolą liczyć na to, że się nie zarażą lub nawet jeśli się zarażą, to będą miały szczęście i przechorują to względnie lekko. Albo tacy, którzy nie chcą zajmować kolejki innym, bo już przechorowali iii tak dalej.
Każdy zna swoją sytuację, dane są dostępne. Oczywiście w internecie będzie nadawać cała masa nawiedzeńców, którzy wytworzeniem przeciwciał na COVID reagują na sam dźwięk słowa "szczepionka", ale to nie jest nowość.
Cieszę się po prostu, że pojawia się nowa opcja walki z pandemią. Całkiem możliwe, że kolejna jesień będzie jednak wyglądać trochę spokojniej - przynajmniej w kwestii katastrofy zdrowotnej, którą Polska jest dotknięta od października, bo jest bardziej niż pewne, że w innych aspektach, 2021 szykuje jeszcze wiele fajerwerków :D. Ostatecznie więc tak: przy dopuszczeniu szczepień na rynek, ważąc różne za i przeciw oraz biorąc pod uwagę moją sytuację rodzinną, domową, nie będę miał obaw przed zaszczepieniem się, podobnie jak i wszyscy domownicy.
Niech najpierw miłościwie panujący przetestują ją na sobie.
Nie, żebym się bał szczepionek - jestem ich wielkim zwolennikiem. Ale patrząc na poczynania naszych słoneczek narodu mam pewne podejrzenia, że zamiast szczepionki na covid kupią zapasy Eboli od Ruskich.
Wersja B postu pewnie byla.
"Wszystkie kraje będą szczepić tylko oczywiscie polski rzad musiał sie wylamac" skoro jednak szczepionka bedzie to musimy zrobic wtret o ruskich.
Ja szczepic sie nie mam zamiaru. Poczekam ze dwa lata, az darmowe grupy testowe emerytow. dadza dokladniejsze wyniki odnosnie efektow ubocznych, chociaz jestem sceptyczny co do ich publikacji. No chyba ze bedzie jakies wieksze pierd..niecie
Nie, na grypę też się nie szczepię. Nie łapię w ogóle grypy, przechodzę normalne przeziębienia, które zwalczam prostymi lekami + domowe sposoby, więc nie widzę sensu się szczepić, skoro mój organizm radzi sobie dobrze. Gorzej, jeżeli szczepienie będzie obowiązkiem do jakiś podróży, a tego się najbardziej boję, bo to wymusi szczepienia, aby korzystać z wyjazdu wakacyjnego.
Gorzej, jeżeli szczepienie będzie obowiązkiem do jakiś podróży,
no i właśnie tego się, zaszczepienie dostaną "profity", a niezaszczepienie do lochu i siedzieć, nie wychodzić. Trochę zbyt grubymi nićmi ta szczepionka jest szyta, przypomina to trochę znakowanie bydła.
O ile wiem, nie będę miał wyboru i zostanę zaszczepiony (choć koronę już przeszedłem).
Zaraz, na start na pewno nie, bo przechorowałem tą paskudną chorobę (łatwo i miło nie było!), więc mam przeciwciała. Natomiast rozważę takie szczepienie w 2022, dodam że nie jestem przeciwnikiem szczepionek.
Może po jakimś czasie. O ile jestem zwolennikiem szczepień, to jednak nie za pomocą robionego na prędko syfu, którego działanie nie jest znane w przeciwieństwie do tych używanych od lat na grypę, zapalenia wątroby, ospę itd.
Szczepionka została tak zaprojektowana genetycznie że działa tylko u inteligentnych ludzi, więc ja się nie dziwię tym którzy nie chcą się kłuć na darmo.
Tak, zaszczepię się jak tylko będzie można, ale obawiam się że jeśli te szczepienia nie będą obowiązkowe to wirus zostanie z nami na dłużej, bo jednak sporo ludzi się nie zaszczepi, bo "paanie to nieprzetestowany syf je".
Pewnie nie w pierwszym rzucie ale w następnych już raczej tak.
Mam nadzieję, że do czasu jak będę brać szczepionkę będą jakieś dane statystyczne dotyczące powikłań poszczepiennych.
w mediach mówią że chcą przerwać łańcuch zakażeń,
by to osiągnąć musi sie zaszczepić spora część populacji, inaczej szczepienia nie odniosą zamierzonego efektu.
Do tego nie wiadomo na jaki czas daje ochronę, czy będzie się trzeba szczepić jak na grypę co sezon, choć kowid ma ten sezon chyba cały rok, oprócz wakacji ;)
Myślę że to nawet nie jest logistycznie możliwe by wszczepić wszystkich ludzi na świecie w tak krótkim terminie, by ta choroba zniknęła całkowicie.
Jak ktoś już przeszedł ciężko kowida to lepiej się zaszczepić, wtórne zachorowanie nawet po 3 miesiącach miały miejsce z podobny przebieg, czasem lżejszy.
W pierwszej kolejności to i tak trzeba zaszczepić wszelkie służby i nie mundurowe tylko medyczne, tak by chodzenie do lekarza nie było wyzwaniem tylko normalną czynnością jak kiedyś, by przerwać te koronoparanoje i strachu przędz zakażeniem.
Pewnie na początku z dostępem do szczepień będzie jak z PS5 ale jak już będzie powszechnie dostępna, to myślę że grupa ryzyka nawet nie ma się co zastanawiać, bo to same powikłania po koronie mogą być męczące.
Nie, nie mam zaufania do tych szczepionek na covid, są dla mnie za szybko zrobione i mało przetestowane.
Ale, jak sie okaże, że faktycznie działają i nie niszczą zdrowia, to sie zaszczepię w kolejnym rzucie (o ile będzie)
Po pierwsze to zależy którą szczepionkę wybiorą, bo to nie tak, że jest jedna. Poczytam opinie specjalistów o tej konkretnej, sprawdzę ile czasu trwały testy, może jakimś cudem uda sie doopać do wyników skuteczności, bo wiadomo może ona wynosic 99% a może 70%. O ile gdzieś te iformacje będa dostepne. Dla większości szczepionek z których się korzysta są, jak tutaj nie będą to nie wiem czy temu zaufam. Nie tyle dlatego, że boję się jakiś teorii spiskowych co dlatego, że będę watpił w jej skuteczność i moze być tak, że szansa na covida w wyniku szczepienia będzie większa niż ochrona przed nim oferowana przez tą szczepionkę. Takie wały już się zdażały, na szczęście w normalnych warunkach konkurencja szybko eliminuje takie produkty z rynku. Tutaj pośpiech i panika niestety moga sprzyjać pojawianiu się pseudo-szczepień.
Tak więc jak będą dostępne oficjalne i zweryfikowane informacje i będą zachęcające to tak, jak te informacje będą zniechęcające lub niedostępne to poczekam chwilę aż praktyka zweryfikuje. Bo gdybyśmy mieli jeszcze w miare kompetentną i uczciwą władzę to może bym się skusił, ale ta banda łapówkowiczów podałąby nam arszenik jeżeliby tylko dostali odpowiednio dużo w łapę.
Odpowiem filozoficznie. Na pewno zagram w Cyberpunka, ale czekam aż załatają wszystkie bugi
W moim zawodzie to niestety konieczna konieczność, aczkolwiek prywatnie wolałbym trochę odczekać i zobaczyć cóż to będzie się dziać poźniej.
Tak. Mam calkowite zaufanie do lokalnego rządu i Ministerstwa Zdrowia. Fajne uczucie, polecam wszystkim.
(...) Ci wszyscy ludzie to wspaniali fachowcy
Ufam im i wiem, że wybrałem swoją przyszłość (...)
Generalnie tak, ale - jak przystało na gorszy sort - raczej w trzecim niż drugim sorcie.
Ja się zaszczepię - jeśli będę mógł dzięki temu normlanie podróżować, a nawet nie nosić maseczki, to warto.
Ja niestety nawet jakbym chcial to musze poczekac bo w UK jest kilknascie milionow ludzi w kolejce przede mna. Tym bardziej ze nie jestem w grupie podwyzszonego ryzyka. Do konca grudnia nie zaszczepia wiecej niz 4 milionow.
Jakbys znalazl sobie jakakolwiek prace, nawet wysmiewanego przez Ciebie opiekuna osob starszych, to z pewnoscia dostalbys szybciej swoja dawke.
Niestety jako bezrobotny truteń, przymulajacy tylko na forum o grach, musisz niestety poczekac na swoja kolej na szarym końcu.
ale mi jest dobrze, siedze sobie w domu, kasa z benefitow leci to po co mam szukac pracy? A ze szczepionka mi sie nie spieszy, wszak siedze i tak tylko w domu ;)
Ja nie wysmiewam pracy opiekuna jako takiej, wysmiewam tylko jednego typka, ktory robi z siebie wielkiego patriote, samca alfe, bozyszcze kobiet, chodzacego eksperta rzeczy wszelakich a na co dzien podciera dupe Niemcowi ;)
Zamierzam, chociaż dzięki temu, że pracuję z domu, nie muszę się śpieszyć.
Generalnie, jestem proszczepem, jednak do większości spraw życiowych podchodzę z mieszanką optymizmu i pesymizmu - także po tym, gdy o odszkodowaniach za narkolepsję w Szwecji po podawaniu szczepionki na świńską grypę pisały nie tylko szurowe media. Zbyt lubię spać ;)
Oczywiście że tak. Od 2006 roku szczepiony jestem na sezonową grypę z jednym wyjątkiem - rokiem bieżącym. Pomimo usilnych starań nie udało mi się nabyć nawet jednej dawki z 1,7 mln sztuk zakupionych ponoć przez rząd. Odbiłem to sobie jednak Prevenarem, tj. szczepionką przeciwko pneumokokom, za którą trzeba było jednak prawie trzy stówy.
Twoje wypowiedzi są cenne (dla mnie). Jeżeli będzie uznanie szczepionki przez FDA to się zaszczepisz? :)
W przypadku szczepień na COVID-19, ekstremalnie krótki czas badań nie oznacza bynajmniej, że testy bezpieczeństwa zostały przeprowadzone na odwal się.
W zrandomizowanych testach udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Każda z dostępem do internetu i żadna z tych osób nie podpisała bynajmniej NDA na niepublikowanie danych o zdarzeniach niepożądanych. Słowem - gdyby jakiś ochotnik, po szczepieniu, zechciał mieć chwilę sławy, to wystarczyłoby, że napisałby na twitterze o swojej wysypce, a zapewne kilka agencji prasowych poleciałoby do niego helikopterem, by to nagłośnić. Pomijam oczywiście badania medyczne, które wykonywane są na wizytach po zaszczepieniu.
Sam proces tworzenia takich szczepień nie jest też do końca nowy i opiera się o technologie, których bezpieczeństwo w innym kontekście zostało przetestowane. Wektory mRNA są już używane od jakiegoś czasu w innych gałęziach medycyny, więc ostatecznie pytanie brzmi: jak ekspresja epitopu wirusa w komórkach wpływa na reakcje organizmu. A tak w ogóle, to przypomina mi się ktoś z wątku covidowego, kto promował amantydynę, lek o przebadanych i potencjalnie bardzo ciężkich efektach ubocznych, przy jednoczesnej nieufności do samego szczepienia na COVID-19 ;).
A wracając trochę na ziemię...
Nim nasze stare i młode konie się zaszczepią, rząd zresztą trzy razy zdąży te szczepionki zgubić, rozmrozić, pani Jadzia odda z 20% na handel, pani Krysia za płytko się wkłuje, ANTONOW pomyli lotniska, wyląduje w Radomiu i już nikt nigdy tych szczepień nie zobaczy, a w międzyczasie trafią do nas dane z całej Europy, która raaaczej poradzi sobie z tematem odrobinę sprawniej.
A konkretnie, co do samego szczepienia na COVID-19.
Na szali mamy szczepionkę, której bezpieczeństwo było już badane i będzie badane jeszcze bardziej. Do tej pory nie zdarzyło się nic, co budziłoby jakiekolwiek obawy, dlatego też zostały one dopuszczone w niektórych miejscach. W przypadku wątpliwości, EMA, FDA i inni, z uśmiechem na twarzy odmawiają rejestracji tych produktów. Istnieją powody, dla których tylko maleńki procent leków i szczepień (tak, to dotyczy również szczepień) wychodzi na rynek jako produkt. Czasami wystarczy zawalić dokumentację badania klinicznego i sorry Gregory. Masz może i fajny lek, ale badania przeprowadziłeś niezgodnie ze sztuką, więc Ci tego nie zarejestrujemy. To wszystko opiera się o surowe prawo i restrykcje, które powstały wkrótce po wieszaniu Nazistów w Norymbergii. Te konwencje ewoluują cały czas i są w zasadzie z roku na rok zaostrzane.
Jest więc na jednej szali szczepienie, a w zasadzie jedno ze szczepień, gdyż inne firmy również pracują nad swoimi. Tutaj wykres przedstawiający zachorowania na COVID-19 w funkcji czasu. Niebieski: szczepionka. Czerwony: placebo.
Na drugiej szali jest COVID-19. Choroba znacznie gorzej znana i przebadana, niż szczepionka na nią, na którą nie istnieje jeszcze skuteczny lek, w przypadku ciężkiego przebiegu. Z miesiąca na miesiąc spływają dane dot nowych, ciekawych powikłań. Nie do końca określony jest również klucz, określający, dlaczego niektóre osoby spoza grup ryzyka, miewają wyjątkowo ciężki przebieg tej infekcji. Znakomita większość osób przechorowuje tę chorobę lekko, niektórzy nie. Niektórzy nawet nie zauważą choroby. Niektórych to wymęczy i zabierze im miesiąc z życia, inni będą mieć konsekwencje zdrowotne, inni nie. Dla mnie jest to no-brainer, bo nie mam 100% pewności, że ja i moja rodzina przechorowaliśmy COVID-19, mamy w domu osoby w grupie ryzyka, więc to, czy dzień po szczepieniu miałbym turbo-kaca, nie jest dla mnie zbytnim tematem do rozważań.
Ale to ja. Natomiast oczywiście zdaję sobie sprawę, że są osoby, które wolą liczyć na to, że się nie zarażą lub nawet jeśli się zarażą, to będą miały szczęście i przechorują to względnie lekko. Albo tacy, którzy nie chcą zajmować kolejki innym, bo już przechorowali iii tak dalej.
Każdy zna swoją sytuację, dane są dostępne. Oczywiście w internecie będzie nadawać cała masa nawiedzeńców, którzy wytworzeniem przeciwciał na COVID reagują na sam dźwięk słowa "szczepionka", ale to nie jest nowość.
Cieszę się po prostu, że pojawia się nowa opcja walki z pandemią. Całkiem możliwe, że kolejna jesień będzie jednak wyglądać trochę spokojniej - przynajmniej w kwestii katastrofy zdrowotnej, którą Polska jest dotknięta od października, bo jest bardziej niż pewne, że w innych aspektach, 2021 szykuje jeszcze wiele fajerwerków :D. Ostatecznie więc tak: przy dopuszczeniu szczepień na rynek, ważąc różne za i przeciw oraz biorąc pod uwagę moją sytuację rodzinną, domową, nie będę miał obaw przed zaszczepieniem się, podobnie jak i wszyscy domownicy.
Na pewno nie tym czymś co oferują teraz. Zwykle badania trwają latami a oni mają już gotowa szczepionkę? Dziękuję nie skorzystam.
Nie zamierzam.
Może nie w pierwszej fali (chociażby ze względu na to że są bardziej potrzebujący - ludzie w grupie ryzyka) bo i tak będzie to logistycznym koszmarem, ale kiedy większość "zagrożonych" dostanie już dawkę (mam nadzieję że do połowy 2021 to realny termin) to i ja się zgłoszę, oczywiście.
Medycznym autorytetom wierzę trochę bardziej (a tutaj głosy są absolutnie jednoznaczne) niż Stefanowi z Facebooka który myśli że nazwa choroby to "koronowirus", sorry.
Na ten moment nie. W sumie lepiej wyjdzie od losowego dilera na ulicy kupić za parę groszy strzykawkę z herką. Na wyspach biorą Elkę na szczepienie (w sumie nie wiadomo czy ona w ogóle jeszcze ogarnia cokolwiek) a u nas z metra cięty też się nie może zaszczepić w pierwszej kolejności? Tylko potem dylemat, czy życzyć aby przeżył i szczepionka na prawdę działała czy jednak...
Nie prędzej niż za rok, dwa jeśli nie zdejmą ograniczeń dla osób niezaszczepionych, a jeśli nie będzie ograniczeń dla niezaszczepionych, to nie planuje, no może na starość.
Tak, jak będzie dostępna to zaszczepię się pomimo tego, że byłem na COVIDa chory. Drugi raz zachorować bym nie chciał i nie chciałbym też nikogo zarazić.
Nie, zwykle się nie szczepię więc nie widzę potrzeby. Do tego mam odruch sprzeciwu na propagandę medialna w tej sprawie, więc tym bardziej nie.
Pod warunkiem, że będzie chińska z tego labo w Wuhan.
Uwaga, trzymaj się fotela - większość koncernów ma swoje laboratoria/placówki w Wuhan.
Właśnie, tam najdłużej znają tego wirusa, bo w końcu wydostał się z labu na zewnątrz i pewnie szczepionkę wystarczy wyjąć z zamrażarki.
Nie bo to wszystko mistyfikacja Billa Gatesa. Wszczepią mi jakieś nanoroboty które będą mną sterować albo mnie otrują żeby zredukować liczbę ludzi na świecie. Internetu nie czytacie?
Należy słuchać prawdziwych autorytetów. Np. Edytkę Górniak czy Najmana.
Rozmowy na najwyższym szczeblu jeszcze trwają. Tutaj np. panowie nie mogą dojść do zgody, czy stabilizacja cząsteczki CAP powinna odbywać się z wykorzystaniem atomów siarki.
https://youtu.be/riWzLX-OEGQ?t=38
Jak będę mógł bez maseczki chodzić to oczywiście. Zrobię też to dla osób bliskich którzy są w granicach ryzyka.
Tak, tyle że nie bardzo wierzę, że ta szczepionka do Polski trafi.
Dlaczego ma nie trafić? Zamawia ją Unia, która rozdzieli na kraje. W czym problem?
Zamawia ją Unia, która rozdzieli na kraje. W czym problem?
Jak rząd dostanie przydzielone szczepionki, to połowa zniknie, a druga połowa się przeterminuje. Ci ludzie potrafili w rok rozpieprzyć samograj w postaci stadniny z Janowa działającej od 200 lat. Gdyby dać im do zabawy gaśnicę, wywołaliby pożar.
Zaszczepię się tak szybko jak to będzie tylko możliwe. Szczepiłem się na wiele chorób i żyję. Skutki uboczne po szczepionce mają odpowiadać tym po szczepionce na grypę, a więc może mnie spotkać jednodniowa gorączka, albo niewielki ból po igle. Przeżyje się.
Oczywiscie. Rodzice mieszkaja w Polsce i chcialbym jak najszybciej sie z nimi zobaczyc. Przez pandemie nie moglem byc w kraju w tym roku ani oni nie mogli przyjechac tutaj.
Sam nie wiem, Musze wgryźć się w te artykuły o szczepionkach mRNA.
Ale mam spokojnie kilka miesięcy, zanim szczepionka w ogóle będzie dostępna dla względnie młodych. :)
Rozumiem, że technologia produkcji jest znana (tym bardziej tej szczepionki od AstraZeneca) - tylko można zapytać: po co w takim razie testy bezpieczeństwa, a nie tylko skuteczności (no bo można było wybrać złe białko szczytowe albo coś)?
Trochę też się kłóci ta opinia, ze 90% leków się uwala i nie rejestruje np. za burdel w papierach z sytuacją Astry właśnie, która przez pomyłkę zaszczepiła 1500 osób połową dawki i tylko dlatego skuteczność im skoczyła z 60% do 90%, więc średnio wyszło 75% :D
No rzetelne badani w ch...., jakby napisał koronasceptyk Seba na Fejsie.
Generalnie zawsze starałem się wierzyć w naukę, imponowała mi i kręciło mnie to, co potrafią ludzie wymyślić, niestety okazuje się, ze medycyna to nie jest takie hop-siup... Ja wiem, że i po Paracetamolu można dostać zespołu Lyella, a każdy ma to w d..., nie można popadać w paranoję...
... ale jednak nie ufam medycynie aż tak bezgranicznie, albo inaczej - nie wierzę bezgranicznie w jej nieomylność. Żeby uwierzyć w tym wypadku, musiałbym sporo się dowiedzieć o tym, jaka jest historia tych szczepionek mRNA i ile już powstało i było stosowanych. Bo mówią, ze ta jest pierwsza, no ale to media.
Tylko wiadomo, do tego trzeba się dokopać, a chwilowo niespecjalnie mi się chce (jeszcze nie czytałem tego arta z wątku o koronce, Minas :))
Tak, a ze na pierwszy ogien ida u mnie pracownicy sluzby zdrowia oraz grupy najwiekszego ryzyka, to bede mial juz niejaki poglad na sprawe, kiedy przyjdzie ewentualnie moja kolej :>
Zaszczepią wszystkich dookoła, wirus sobie wyfrunie to nie będzie już zarażeń. Szczepionka to wstrzykiwanie osobie zdrowej koronawirusa niby bezpiecznego bo jakoś zabezpieczonego ale kto wie? może będę miał pecha i zrobi się niebezpieczny.
Kto jest zainteresowany dogłębnym raportem z badania klinicznego przeprowadzonego przez Pfizer, to polecam, ciekawa lekturka.
Tutaj znajduje się podsumowanie w głównych punktach:
https://yourlocalepidemiologist.com/phase-iii-data/?fbclid=IwAR0MrVa1yQiX0q8MoHrfmgNvtqRj-tLmpJMnjc5Csl87hG_ZhxLqnMF6d4w
A tutaj 53 strony raportu FDA, czyli ogranu regulacyjnego.
https://www.fda.gov/media/144245/download?fbclid=IwAR3RqVgP7tAcHKj5-oWhrPqhkkDPvDekJZ60UXCisFlJb5iOoY6uil9hBRI
Jak czytać tabelki?
Sponsor = jednostka organizująca badanie kliniczne (firma farmaceutyczna/uniwerek itd. itp).
Sites = miejsca, w których prowadzone są badania (szpitale).
AE = Adverse Event = zdarzenie niepożądane, czyli wszystko co przytrafiło się pacjentowi od podania dawki (łącznie z wypadkami samochodowymi), do zakończenia obserwacji pacjenta (tzw. follow-up), bez względu na to, czy określono powiązanie z lekiem, czy nie.
SAE = Serious Adverse Event = zdarzenie niepożądane kończące się hospitalizacją, śmiercią itd.
Safety population = frakcja z populacji zrandomizowanej do badania, która otrzymała dawkę (zarówno szczepionki, jak i placebo).
W tabelkach znajduje się duże N oraz małe n. Procenty w tabelkach liczone są w odniesieniu do dużego N, czyli N populacyjnego.
Opisy populacji eksperymentalnych wymienione są w tabelce drugiej. Miłej lekturki. Warto czytać stopki pod tabelkami.
"Endpoint" oznacza cel badania. Zazwyczaj badanie kliniczne ma kilka "endpointów", czyli safety - bezpieczeństwo leku i efficacy - czyli jego skuteczność.
Są też "primary endpoints" oraz "secondary endpoints". Zazwyczaj "primary" dotyczą właśnie bezpieczeństwa i skuteczności. Jeśli którykolwiek z nich nie zostanie spełniony, lek nie może zostać zarejestrowany. "Endpointy" muszą być zdefiniowane przed rozpoczęciem badania klinicznego, na zasadzie: "oczekujemy takiego, a śmakiego poziomu przeciwciał (...)" itd. Nie można modyfikować ich w trakcie.
Jest sporo ciekawych danych. Od takich, podsumowujących populacje użyte w badaniu. Jest nawet określona ciężkość zdarzeń niepożądanych (od mild po severe, na podstawie klasyfikacji lekarzy).
Dużo więcej dowiecie się z tego dokumentu, niż z przekładów dziennikarskich.
Co id przeszedłem. Pomimo szczepionki i tak będę potencjalnie mógł zarażać. To po co mi niepewna w pośpiechu przygotowana szczepionka...
Widzę że tu sporo chętnych do roli królików doświadczalnych. Proponuję im żeby najpierw przeczytali sobie ten tekst zanim podejmą taką decyzję:
Przeczytałem.
I?
Mam się bać?
Zamienię się w mutanta? Wątpię...
W UK już po jednym dniu wydali rekomendacje by nie szczepić alergików, bo niektórzy zaszczepieni dostali reakcji alergicznych. Tylko po jednym dniu, strach pomyśleć co będzie za rok. Beta testy trwają :-)
Szczepionka jest zbugowana niczym cyberpunk 77. Naprawdę trzeba być odważnym albo głupim aby się teraz szczepić wersją beta. Co roku szczepię się na grypę, ale z tą szczepionką to bym nie zaryzykował
Jak przekazała rzeczniczka Światowej Organizacji Zdrowia Margaret Harris, zbadanie potencjalnych skutków ubocznych szczepionek przeciwko COVID-19 leży w gestii władz państwowych.
Wychodzi na to że ktokolwiek weźmie szczepionkę to będzie królikiem doświadczalnym.