Gra Bugsnax | PS5

Byłem nastawiony sceptycznie do tego tytułu i pobrałem go tylko dlatego że widziałem gdzieś ułamek zwiastunu, a on sam był za darmo w pakiecie plus na PS5. I trochę się zdziwiłem! Jest to dobra gra na zajęcie nudnego wieczoru!

Faktycznie graficznie nie jest jakaś rewelacyjna, ale to na dłuższą metę przestaje być istotne.

Historia w grze jest całkiem dobra, ale to co przyciągneło mnie na dłużej było same łapanie bugsnax! Zacząłem czerpać z tego przyjemność, gdzie okazało się że złapanie każdego z nich nie jest wcale takie proste. Czasami trzeba trochę pomyśleć.
Gra ma w sobie elementy humorystyczne, a to jak zbudowany jest każdy bugsnax i jakie dźwięki wydaje bardzo mnnie ujęło!

Bugsnax ma też wsparcie haptycznych triggerów kontrolera DualSense (przy robieniu zdjęć aparatem, a używa się go sporo) co było miłym zaskoczeniem :)

Przeszedłem grę na Platynę w parę dni i nie żałuję czasu jej poświęconego ;) Jeśli ktoś szuka spokojnego tytułu, by zając jakoś czas mogę polecić tą grę :D

Ja także byłem sceptycznie nastawiony po obejrzeniu zwiastunu na pokazie gier nowych generacji i zobaczyłem coś co wygląda jak gra z 2005 roku. Ale o Bugsnax trzeba wiedzieć, że jest to gra tych samych twórców co co zrobili Octodad, który również na swoje czasy nie wyróżniał się oprawą.
Trzeba do tego podejść po prostu jak do takiego Minecrafta - jak pominie się oprawę to gra oferuje zaskakująco przyjemną fabułę, ciekawe mechaniki i generalnie jest taką jakąś przyjemną odskocznią od wszystkich wymagających indie i wybuchowych AAA. Jest też spoko wykorzystanie nowego pada. Również zrobiłem platynę grając po kilka godzin w jakiś tydzień.
Jedynie co mi dokuczało, to moim zdaniem wrzucone na siłę elementy "równości", tj. lista do odhaczenia: heteroseksualne małżeństwo? - jest, homoseksualna para lesbijek, gdzie jedna z nich jest robiącą wszystko samodzielnie kozakiem? - jest, homoseksualna para gejów, gdzie jeden to kaleka, a drugi to dopakowany muskulaturą aczkolwiek wrażliwy w środku chad? - jest. Jest nawet postać o nieokreślonej na podstawie głosu i wyglądu płci, stąd rodzajniki w polskich napisach są tłumaczone, np. "robiłum", "byłum". Dla mnie niezłe jaja, totalnie nie mam nic przeciwko takim aspektom w rzeczywistości, ale dobrze widzę kiedy coś takiego jest wrzucane do tekstów kultury tylko po to, żeby twórcy mieli święty spokój, a kiedy to stanowi integralną cześć świata i fabuły.