W co gracie w weekend? #344: Halo TMCC, Gearsy 3-5, Portal 2, Shadow of Mordor i Higurashi
Ja całą kolekcję Halo:MCC skończyłem kilka dni temu. Również grałem chronologicznie więc zacząłem z Reach a skończyłem "czwóreczką" więc i na początek i na koniec dostałem mocne, wzruszające epilogi. Czwórkę kończyłem pierwszy raz i bardzo pozytywnie się zaskoczyłem.
Kolekcja dała mi niesamowite 70 godzin gamingu. Gram w "piąteczkę", ściągam Halo Wars 2 i zaczyna mi być smutno ponieważ kończą mi się tytuły w tym znakomitym uniwersum.
Dobrze że jeszcze jest trochę kontentu ze świata Halo... na Netflixie :).
Ja w końcu doczekałem się promocji na F1 2020 - coś czuję że tryb My Team wciągnie mnie na długo i ładnych parę sezonów objadę zanim mi się znudzi. Pod względem modelu jazdy co prawda prawie nic się nie zmieniło od F1 2018, ale możliwość stworzenia i startów we własnym, jedenastym zespole w stawce - dla mnie bomba. Do tego doszły drobne zmiany w systemie ulepszeń pojazdu, oraz fakt że w tej odsłonie kierowcy AI mogą przechodzić na emeryturę i być zastępowani przez kierowców F2 - coś czuję że dobre kilkaset godzin poświęcę na tryb kariery, zwłaszcza że uznaję wyścigi tylko na 100% dystansu oraz pełny format kwalifikacji :)
W weekend ukończyłem What Remains of Edith Finch, zakupioną podczas aktualnej, jesiennej promocji na Steam. Napisać, że to arcydzieło to jak nic nie napisać. Tak spójnej, przemyślanej, pięknie opowiedzianej, przedstawionej i chwytającej za serce historii, w żadnej grze nie spotkałem i wątpię aby to się powtórzyło.
Z większych gier to biorę się w końcu za Kingdom Come Deliverance.
Ja jestem świeżo po zakupie mojego pierwszego w życiu Xboxa i ogrywam właśnie Assassin's Creed Valhalla. Fanem serii jestem ogromnym, ale Odyssey już mnie trochę wymęczyło. Teraz zaś wciągnąłem się znowu bez reszty i plądruję angielskie wioski i klasztory w poszukiwaniu surowców dla mojej osady. Jeszcze nie zawarłem żadnego sojuszu, generalnie jestem cienki bolek - potrzebuję lepszej broni i pancerza na dalsze wyprawy. Ogólnie rzecz biorąc póki co jest super.
Gdyby ktoś chciał ze mną w coś pograć to śmiało uderzać w nick -> solitary sly (Marcus na awatarze). Przymierzam się do Game Passa, wtedy będę bardziej elastyczny - mogę grać w Gearsy, Halo, Battlefielda, PES-a, co dusza zapragnie. Tylko ostrzegam - dużo kampię :D Snajperka to moje drugie imię, nic na to nie poradzę.
Załatw tego GP i jedziemy z Halo i Girsami, a i dobej zabawy przy Valhalli.
Z dziką przyjemnością, ale to jeszcze nie teraz:D Chcę ograć na 100% Asasynka, potem może ogram Cyberpunka, a potem odpalam GP i jadę z tematem, bo mam masę zaległości na X-ie.
Cieszę się Square z twojego powrotu! Świetnie się również czytało twój tekst.
Hellblade (Xbox One): Fantastyczny tytuł. Zaskakujące jest w ile osób gra była zrobiona. Bardzo dopracowany tytuł. Czasami były elementy bardziej schematyczne i monotonne, ale walka i fabuła są naprawdę świetne wykonane. Zakończenie było bardzo ciekawe i czekam na 2 cześć Hellblade.
Tales of Vesperia (Xbox One): Czym dalej tym lepiej. Do gry (i chyba już to napisze kolejny raz) trzeba bardzo się przyzwyczaić. Jednak jak ci się uda, to dostajesz naprawdę kawał dobrej gry.
Ikenfell (Xbox One): Na początku gra bardzo mi się podobała. Dostałem wprowadzenie do świata gry, które ogromnie mi się podobał. Fabuła jest prosta, ale za to nie nuży. Muzyka to mistrzostwo samo w sobie. Ma się wrażenie jakby z rozdziału na rozdział, była to co raz lepsza. Walka to miks paru gier (np. South park 1 i 2 części RPG wydanych przez Ubisoft) i jest wykonany przyzwoicie, często zachęca gracza to prowadzeń taktyk. Jednak od 2 rozdziału mam wrażenie, jakby gra zbytnio nie mogła się rozkręcić. Wykonujemy ciągle podobne rzeczy, a zagadki jak już się pojawia, to są zazwyczaj proste.
Kirby Triple Deluxe (3DS): kolejny świetny tytuł od Nintendo. Gra ma praktycznie każdy poziom inny od siebie, przez co nie ma ani jednej sekundy nudy. Gra ma wiele urozmaiceń np. moce którymi posługuje się nasz Kirby. Jedynie przeszkadzał mi poziom trudności, gdyż gra (oprócz etapów bonusowych) jest łatwa przez długi czas. Zauważyłem też spadki jakości między grafika, a filmikami. Gra była w wyższej rozdzielczości niż filmiki w grze. Jednak są to błędy wyciągnięte na siłę. Gdyż gra jest wykonana fantastycznie, będąc przy tym jedna z ciekawszych platformówek 2,5D.
Red Faction 2 (Xbox One): Kiedyś grałem w Red Faction: Armageddon i ta odsłona zbytnio mi się nie podobała. Było w niej dziwne poczucie senności. Na gold pojawił się RF2 i zagrałem. Ogólnie gra przypominała mi Quake, ale ubogiego. Sama rozgrywka jest dobra, widać czasem próbę zachęcenia do dalszej gry. Jednak fabuła i grafika to najsłabsze ogniwo gry. Historia na początku jest prosta i zrozumiała. Jednak twórcy zechcieli przekombinować i wyszło co wyszło. Grafika z rodem epoki ps1. Często Kwadratowe Obiekty jak i twarze (z paroma wyjątkami). Całościowo grało się przyjemnie.
Death Stranding (Ps4): Jako fan Hideo Kojimy nie mogłem obejść obojętnie obok tej gry. Polowałem na nią od czasów zapowiedzi. Po recenzjach troszkę się obawiałem. Gdyż po MGS5, miałem lekki niedosyt. Postanowiłem poczekać. I teraz nadszedł moment, aby go w końcu nabyć. Jestem w bodajże 2 rozdziale. Muszę napisać jedno. Jeśli naprawdę lubisz gry Kojimy, to nie ma się czego bać. Jest to ta sama formuła, która możemy poznać u Kojimy. Strasznie dopracowana gra, dużo ciekawostek, a także zafiksowane na pewnym temacie. Grafika w tej grze to majstersztyk. Ta dbałość o detale. Ciagle czekam na występ Mads-a Mikelsena, ponoć wymiata. U mnie pojawia się obecnie, epizodycznie.
Kingdom Hearts (Ps2): Zbytnio, na razie ciężko coś mi o niej napisać. Jestem po 3 godzinach...a dalej jestem w początkowym etapie gry. Chciałem zrobić wszystkie wyzwania na wyspie, lecz chyba sobie daruje.
The Elder scrolls 4: Oblivion (Xbox One): Mam mieszane uczucia, co do 4 części TES. Z jednej strony mamy elementy, które powodują myśli ,,arcydzieło’’. A tu zaraz trach...i mamy elementy rodem z gier z kosza. Dodatkowo gra straszliwie się zestarzała. Zadanie główne (jak na razie) to idz z punku a do B pogadaj i do punkty C. Aktywności pobocznych jest za mało. Przez co przechodzenie między tymi punktami jest bardzo nudne. W całej mojej podróży natrafiłem tylko na jedno zadanie poboczne (swoją droga bardzo dobre).
My Time at Portia (Xbox One): Przypomniało mi się ostatnio jak to zagrywałem się w Harvest Moon: Back to Nature. Ile radości dał mi ten tytuł. Zobaczyłem w bibliotece Game pass MTaP i od razu pobrałem. Odpalam... i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to paskudne modele postaci. W edytorze nie mogłem nic wymyśleć i powstała mi postać, wyglądająca jak Sid z Toy Story. Myśle dobra dam szanse. Gra ma wiele dziwnych mechanik (np uderzanie w drzewo aby wypadły ci przedmioty), ale także zaczerpnięty z innych gier. Na poczatku grało mi się okropnie. Gra mnie zalewała błędami na każdym kroku. Ale po następnym włączeniu. Zaskakująco nie przeszkadzały mi one. Może chciałem gry idealnej jak HM: BtN? Nie mam pojęcia. Gra jest dobra, ale bardzo niskiej jakości.
Aragami (Xbox One): Kolejna gra, w której widać zbyt mały budżet. Nie przeszkadza to w cieszeniu się tytułem. Tak, gra ma wiele drewnianych, dziwnych elementów (Np animacje). Gdy widzę jak wykonana jest grafika (oprócz modeli postaci), rozgrywka i nawet fabuła, to myśle sobie jakbym chciał zobaczyć ja z wiele większym budżetem. Świetnym pomysłem było dawanie easter egg-i z innych gier. W swojej podróży zauważyłem Ognisko z serii Dark souls, czy tez Sławny Tri-Force z The Legend of Zelda. Dostałem grę wręcz bardzo dobra, z nie rozbudowanym potencjałem.
UnderMine (Xbox One): Jakoś nieszczególnie przepadam za takim typem gier. Uważam nawet, iż zbyt wiele jest już na rynku gier tego typu. Zobaczyłem raz na topce. I po zastanowieniu pobrałem. I bardzo dobrze. Gra jest po prostu świetna. Jedynie brakuje mi teleportow do innych dungeonow ( coś rodem z Dark souls). Gra jest dla mnie trudna. Odpalam ją, gram, powtarzam, wyłączam, po czym dalej wracam.
Burnout Paradise Remastered (Xbox One): Gra z tym swoim modelem zniszczeń bije na głowę największych jego rywali. Szkoda tylko, iż jest często zbyt powtarzalna.
Grudzień zapowiada się świetnie. Bardzo ciekawe gry nadchodzą w game pass (w tym oczekiwany przez mnie HAVEN), ale także premiera, na która długo czekałem czyli Cyberpunk2077.