Światowe hity, które w mało kogo w Polsce obchodzą
Co do gier Nintendo to firma sama sobie zgotowała sobie ten los. U nas w Polsce swoje przedstawicielstwa od dawna mają Microsoft oraz Sony, poza tym gry na konsole od tych firm mają język PL (choć z Microsoftem różnie bywa, to Sony wszystkie swoje tytuły na wyłączność dubbinguję), w przypadku Nintendo sytuacja wygląda, jak w erze PS2 i PS3 (początkowo) w Polsce, ich gry nie zostają przetłumaczone na język polski, w dodatku za dystrybucję Nintendo Switch i gier odpowiada firma z Czech (dla porównania Czechy zajmują 49 miejsce pod względem wielkość rynku sprzedaży gier, Polska jest na tej liście 25), więc w tej sytuacji firma ewidentnie robi sobie jaja z Polaków.
Warto pooglądać materiał Jordana z TV Gry, dlaczego Nintendo przegrało walkę o Polskę.
Jak się robi takie listy to dajesz dwa, trzy kontrowersyjne tytuły żeby się gawiedź miała o co żreć w komentarzach.
Ja chętnie zagrałbym w jakąkolwiek część Final Fantasy, ale niestety nie ma polskiej wersji językowej.
Akurat to parę Finali ma fanowskie spolszczenia, które są ponoć całkiem niezłe.
Są polskie wersje prawie każdej części prócz online. Ogród balamb tłumaczy polecam. Większość działa też na wersji steam
W Final Fantasy spokojnie można grać po polsku co najmniej do FFX włącznie. Trochę zależy co się trafi - pamiętam że do VII miałem tragiczne spolszczenie, ale już do IX było bardzo dobre.
Inne sprawa, że FF podobnie jak inne jRPG dobrze nadają się do nauki podstaw języka. Tekstu nie ma tam jakoś masakrycznie dużo, a używany język nie jest zbyt skomplikowany.
Fragment dotyczący Final Fantasy jest po części wybrakowany i nieprawdziwy a wręcz bzdurny.
"Czemu ta seria nie przyjęła się w Polsce: przez niską popularność konsol z rodziny Nintendo"
Seria nie była znana na Nintendo, ale tylko części 1-6.
Od debiutującej na PS i PC części VII a następnie VIII była bardzo rozpoznawalna (nawet w podstawówce każdy mający plejaka kogo znałem grał w FFVII, a nie mieli prawa znać poprzedniczek).
Co jak co ale seria Final Fantasy to najbardziej rozpoznawalne konsolowe jrpg . Bardziej tu pasuje seria Tales of (zestiria ,eternia, berseria itp.),a także Hyperdimension, Atelier no i może Naruto.
Za dużo przykładów (z powodu niskiej popularności sprzętów nintendo w polsce)
W przypadku gundama to jest bzdura fakt były takowe odsłony będącymi exami na konsole nintendo ale większość z nich wychodziły na konsole PlayStation a głównym powodem jej niskiej popularności jest to że spora część z nich nie wyszła poza Japonią i prawie żadna z nich nie wyszła na PCty
Final Fantasy nie pasuje do tej topki bo Final Fantasy bardziej bym określił bym ją serią średnio znaną w polsce (Tak jak MGS) ponieważ seria jest bardzo znana polskim fanom PlayStation dzięki Sukcesowi siódmej odsłony (oryginału) polski fandom ff porównując do polskich fandomów nintendo czy halo jest przeogromny i dużo bardziej aktywny mało tego remake 7 sprzedał u nas się bardzo, nie jest to seria za bardzo znana przez młodsze pokolenie ale starsza na pewno tą serię zna
Jak się robi takie listy to dajesz dwa, trzy kontrowersyjne tytuły żeby się gawiedź miała o co żreć w komentarzach.
HALO 1-3 jest EPICKIE.
W 100% popieram! Fabuła to kunszt sam w sobie. Ogólnie to moja przygoda zakończyła się właśnie na część trzeciej. Ale jeżeli kolejne część są tak dobre, to na pewno do nich z czas wrócę.
REACH też świetne, a ODST jeszcze nie grałem. Najbardziej mi się podobały 1-3. Mam jeszcze przed sobą 4 i 5, ale według opinii nie są już tak dobre, ale się zobaczy:) 2021 premiera HALO Infinite więc będzie jeszcze w co grać:)
4 to według mnie jedno z lepszych Halo. 5 mechanicznie jest fajna, ale fabułę ma skopaną.
HALO nie jest popularne w Polsce ? To jest bez znaczenia. Ważne, że jest popularne w USA a to daje szanse na kolejne gry:) Śmieszne są te male stworki co dużo krzyczą:) a robią za mięso armatnie:) Ja tam lubię wszystko z SF - Star Treka i Star Warsa:) i całą reszta. Szkoda bo już mało mi gier zostało SF:(
Zgadzam się. Ale mi osobiście najbardziej podoba się reach.
po za tym nawet nie mówiłem, że jest to moja UKOCHANA GRA! Ten tytuł należy tylko do przygód Reksia (za dzieciaka dzisiaj byłoby to Dishonored lub Vice city) i koniec.
Jednak jestem zainteresowany ta marką i planuje zagrać.
Vll remake bardzo dobra czekam na kontynuacje ale nie rozumiem zachwytu nad XV u mnie szybko poleciala z dysku, praca kamery w trakcie walki to porazka i jeszcze ten boysband.
Jeśli chodzi o Halo..konsole konsolami,ale ta seria jest po prostu średnia. Pierwsza część ,to było nawet coś. Ale ogólnie średnia seria. Zelda głównie wina konsoli i drożyzny. Ale wcześniejsze gry mi się nie podobały.Jedynie najnowsza Zelda to świetna gra. A Dragon Quest jest nudne, i absurdalnie długie ;D
Ale bzdury piszesz. Halo średnie? Chyba według Ciebie. Części które stworzyło bungie to pierwsza liga. Te od 343 industries już są tylko dobre. Ta seria zrewolucjonizowała strzelanki pierwszoosobowe na konsolach. Jedna z ważniejszych serii w historii gier. No ale cóż, są gusta i guściki.
Co takiego Halo zrewolucjonizowalo? Powolny gameplay, ladujaca sie tarcza zycie, tylko dwie bronie? No daj spokoj widac, ze od Halo do Destiny nie potrafia nic upsrawnic.
Mnie np. w japońskich RPG'ach odrzuca to, że te gry wcale nie są grami RPG albo mają w sobie co najwyżej elementy RPG. Próbowałem i grałem w różne gry z tego gatunku, ale zawsze się odbijałem. jRPG są bardziej przygodowymi grami akcji, gdzie idziesz przed siebie siekasz potwory (w turowej lub trochę bardziej dynamicznej walce) i poznajesz praktycznie całkowicie liniową historię, bo jak nawet zdarzają się jakieś wybory, to często nie mają one większego znaczenia lub w ogóle nie mają znaczenia. Ogólnie gracz w dialogach rzadko bierze udział i po prostu czytamy ściany tekstu jak w visual novel.
Z elementów RPG w tych grach mamy ekwipunek, którego często w ogóle nie widzimy na naszej postaci, tylko postać wygląda tak samo od początku gry do końca, chyba że fabularnie nasz bohater musi zmienić ubiór.
Jest rozwój postaci, który jest raczej dosyć typowy i często polega na tym, że to nie gracz rozwija postać, tylko zdobywamy określone umiejętności wraz z pewnym levelem lub czasami jakieś przedmioty nam zapewniają jakąś zdolność.
No i do tego trzeba dodać jeszcze często kiepską oprawę graficzną i ogólnie drewniany oraz statyczny świat, z którym gracz ma nie wiele możliwych interakcji.
Niestety jak do tej pory nie udało mi się znaleźć jRPG'a, który by mnie przy sobie zatrzymał, bo nawet jeśli historia jest dosyć interesująca, to nie mogę po prostu wytrzymać nudnego gameplaya i wszechobecnego drewna. Już wolałbym przeczytać książkę o takim samym tytule, bo przynajmniej nie musiałbym się męczyć z gameplayem, a historię nawet chętnie bym poznał.
Spróbuj Final Fantasy XIII Lightning Returns. Bardziej otwarty jRPG, w pewnym sensie trochę Zachodni, z unikalną mechaniką zarządzania czasem.
No dlatego to są japońskie gry RPG a nie klasyczne cRPGi :)
jRPGi i nudny gameplay? jRPGi i wszechobecne drewno?? Nawet te średniobudżetowe jRPGi mają zazwyczaj bardzo dobry gameplay i absolutnie zero drewna. A jeżeli chodzi o fabułę i świat to łatwo pokonują zachodnie wielkie RPGi AAA.
Dla mnie to właśnie raczej klasyczne cRPGi typu Pillarsy, nawet jeżeli mi się ogólnie podobają to mają dużo bardziej nudny gameplay (szczególnie walkę) i są dużo bardziej drewniane niż pospolity jRPG typu Dragon Quest XI.
Fabuły i świata zwykle się jakoś nie czepiam, bo te zwykle dają radę, ale co do gameplaya to się zgodzić nie mogę. Taki Gothic też jest drewnianą grą, ale to wszystko wynagradzają mechaniki tej gry oraz ilość możliwych interakcji ze światem. Tak jak napisałem wcześniej dla mnie gry jRPG, to są przygodowe gry akcji, bo w nich nikogo nie odgrywamy, nie mamy wpływu na świat i nasze otoczenie, tylko wszystko jest liniowe, a wybory gracza (o ile jakieś ma) są nieistotne i kosmetyczne. Przynajmniej ja nigdy nie spotkałem się z takim jRPG'iem w którym by było inaczej.
Teraz jest w produkcji kilka ciekawie wyglądających jRPG'ów, bo wydają się one nowocześniejsze i mają pasujący mi klimat, ale zobaczymy czy będą one czegoś warte, czy może jednak będzie to ta sama śpiewka co zawsze tylko w ładniejszej oprawie graficznej.
Co do pillarsów i ogólnie innych gier cRPG, to się zgodzę, że walka to raczej najgorsza ich część (chociaż DOS w tej kwestii jest dla mnie świetne), ale poza nią gracz ma zwykle bardzo dużo możliwości w tych światach. Gracz ma wybór jak i kim chce grać, np. jako wojownik, mag lub złodziej. Mamy też wiele ciekawych opcji dialogowych i ogólnie dialogi to nie są same ściany tekstu, tylko gracz bierze w nich aktywnie udział i wiele rozmów może prowadzić do innego rezultatu. Ogólnie w tych grach jest bardzo dużo wyborów, które mają jakieś znaczenie i potrafią zmienić naszą grę. Interakcji ze światem też jest sporo widzimy zamknięte drzwi, możemy je otworzyć, widzimy jakiegoś przechodnia, możemy go okraść itp. itd.
Jak dla mnie np. taki nadchodzący Baldur Gate 3 bije na głowę wszystkie jRPG'i (przynajmniej pod względem mechanik zawartych w tej grze).
Osobiście cieszyłbym się gdyby ktoś zrobił grę w klimatach anime, ale właśnie jako cRPG, albo nawet action-RPG jak np. Wiedźmin, czyli po prostu w mechanicznie ta gra byłaby w zachodnim stylu. Połączenie japońskiej fabuły, świata i klimatu z zachodnimi mechanikiami i rozwiązaniami mogłoby według mnie zaowocować sporym sukcesem.
Spróbuj serii Yakuza, choćby od części o numerze 0 na steam. Nie masz tam typowego dla jrpg turowego systemu walki, tylko unikatową mechanikę walki w czasie rzeczywistym z cholernie satysfakcjonującymi animacjami, odmienne style, dwie postacie oraz genialna historia. Poza tym, masz świetną grafikę (mimo że z 2017), tonę minigierek, misji pobocznych i żywy świat (można omijać również od mniej więcej 1/3 gry typowe, losowe starcia na mapie).
Bardzo dobrze ujęte, mam podobny problem z jRPG'ami. Od siebie dodałbym też często infantylność fabuły, zachowań bohaterów i stylu artystycznego (nie chodzi o samą grafikę, a np. wygląd broni, kobiet...)
EDIT: w sumie nie tylko kobiet - płeć męska to w jRPG-ach, czy w ogóle w japońskich grach, też często dramat. Mam wrażenie, że większość tego, co powstaje w Japonii jest adresowane do stereotypowego nastolatka-nerda.
Miałem podobnie. Przesiadka z Baldura na powszechnie chwalonego Finala VII była jak wycieczka do innego wszechświata. Wszystko jakieś inne, dziwne i w ogóle weźcie mi to sprzed oczu.
A później zrozumiałem, że to są inne wszechświaty i oczekiwanie od jRPG-ów tego samego, czego oczekuje się od zachodnich RPG-ów jest bez sensu. To inne gatunki gier, oparte na innych założeniach, co prawda wyrastające z tego samego źródła, ale rozwijające się w całkiem inny sposób. GTA to trzecioosobowa gra akcji i Tomb Raider to trzecioosobowa gra akcji, ale czy ktoś zaczyna grać w TR oczekując doznań, które zapewniło mu GTA?
Trzeba się z tym pogodzić i wtedy spróbować zagrać - bez oczekiwań, że kolejny jRPG będzie powtórką z Mass Effecta, Skyrima czy Original Sin (tyle że z mangową estetyką). Wydaje mi się, że wtedy będzie bardziej uczciwie. Jasne, gra albo ci się spodoba, albo nie - ale nawet jeśli nie, to powodem nie będą zawiedzione oczekiwania, które wyrobiłeś sobie grając w inne gry (w gruncie rzeczy gry innego gatunku), ale to, że jRPG-i widocznie po prostu nie są dla ciebie.
Halo i Final? Wow, nie wpadłbym na to. Jeszcze pamiętam jak ogrywalo sie pierwszego halo z kolegami na classicu. Piękne czasy, zważywszy, że halo to wspaniała fabuła (u mnie druga po Half life). Niestety ostatnia część która skończyłem była Trójka. To samo tyczy się finala.
Co do gier Nintendo to firma sama sobie zgotowała sobie ten los. U nas w Polsce swoje przedstawicielstwa od dawna mają Microsoft oraz Sony, poza tym gry na konsole od tych firm mają język PL (choć z Microsoftem różnie bywa, to Sony wszystkie swoje tytuły na wyłączność dubbinguję), w przypadku Nintendo sytuacja wygląda, jak w erze PS2 i PS3 (początkowo) w Polsce, ich gry nie zostają przetłumaczone na język polski, w dodatku za dystrybucję Nintendo Switch i gier odpowiada firma z Czech (dla porównania Czechy zajmują 49 miejsce pod względem wielkość rynku sprzedaży gier, Polska jest na tej liście 25), więc w tej sytuacji firma ewidentnie robi sobie jaja z Polaków.
Warto pooglądać materiał Jordana z TV Gry, dlaczego Nintendo przegrało walkę o Polskę.
Co do ów materiału Jordana to jest to prawda, bo naprawdę warto ten i inne jego materiały tego typu oglądać. A co do reszty twojego komentarza to niestety jest to prawda. Sony i Microsoft (chociaż w większej mierze Sony) potrafią dostrzec, że rynek europejski jak i inne rynki poza amerykańskim oraz chińskim, chociaż nie są równie spore co dwa wcześniej wspomniane, tak też potrafią być niezwykle istotne i nawet dochodowe, jednak Nintendo zdaje się nie zwracać na to najmniejszej uwagi.
akurat dla Halo każdy posiadacz XboXa od zawsze dał się pokroić, pamiętam dni premier Halo 2, Halo 3, Halo 4, czy Halo ODTS czy Reach.
Czyli nie u nas, bo u nas mało kto wiedział o tym, że jest coś takiego jak Xbox.
bo goticzek był w gazetkach za 8 pln. i miał jeszcze polski dublarz stąd popularność tej gry.
Gdyby Nintendo istniało w Polsce, to może byłoby inaczej. Ale wieloletnie olewanie naszego rynku i trzymanie cen przez Nintendo odstrasza, choć Switch jest na tyle wielkim sukcesem, że lokalny dystrybutor zamiast dawać reklamy z napisami, zaopatrzył się w lektora <3
Wy mówicie, że przez dubbing, a ja Wam powiem, że jest sporo osób wielbiących Gothica za bardziej europejski styl. Jest ciemno, jest ponuro, nie jest cukierkowo.
Polska jak i ogólnie wschodnia Europa jakoś po prostu lubi toporne i ciosane pecetówki - Mafia, Stalker, goticzek... To zazwyczaj gry z dosyć wyjątkowym klimatem i świetnymi historiami, ale pod względem gameplayu mają spory próg wejścia. Gdyby w tamtych czasach posadzić przed tymi grami typowego Amerykanina wychowanego na grach ze stajni Playstation i Nintendo to pewnie biedny by się pogubił i w sumie by mnie to nie zdziwiło.
Gdybyś uwielbiał jrpg to byś miał platformy, na których jest ich najwięcej: konsole Sony i Nintendo.
Co kraj to obyczaj. Co poradzisz skoro "gotik" miał spory wpływ na polskich graczy.
Nie wiem, czy czasem seria Fire Emblem by pod to nie podchodziła.
Gundam to dziwny przykład, patrząc na to, że jest traktowany jako osobny byt, w stosunku do kreskówki, która z kolei jako taką popularność w Polsce chyba ma.
Przy japońskich produkcjach powiedziałbym, że winna jest też ich specyfika w postaci dziwnych fabuł (dzieciaki w szkole walczące z demonami w lochach tejże? Żaden problemy), często cudacznej grafiki i jej stylistyki (chłopaki wyglądają jak dziewczyny, te natomiast mają oczy wielkości znajdujących się poniżej cycków, a ich projekty oglądając czyli kuse stroje z dziecięcym wyglądem... masz wrażenie, że zboczeńcy to robili) oraz ich języka (z angielskim nie mamy problemu, ale słuchaj japońskiego, gdzie każde zdanie nie wiem czemu musi być zamiast wypowiedziane normalnie to albo szept albo darcie gęby, a że jest to dość ksenofobiczny naród to zlewa resztę świata i czasem ten angielski bywa niedostępny). Osobiście mnie to strasznie odrzuca od ich produkcji, zapewne także wiele innych osób. Oczywiście wiem, że przytoczone przykłady nie dotyczą wszystkich japońskich gier, jednak tak krótko można by opisać spory procent ich produkcji.
zalenie popularny na Zachodzie tryb sieciowy, który pojawił się w „dwójce” zatrzymywał przy serii na znacznie dłużej.
CO ZA BZDURA, jedynka miała multi. Tylko strasznie drewniane i niedorobione (np. niezniszczalne pojazdy, beznadziejne mapy, nieciekawy gameplay). Natomiast dwójka była już niesamowicie przemyślaną jak na swoje czasy grą sieciową, wręcz rewolucyjną, a do tego dostała dodatek do multi.
Halo 1 i 2 to były super gry (20 lat temu), a już dalej - standardowo dla microsoftu - równia pochyła. Dziś ta seria jest cieniem dawnej potęgi, a infinite wywołuje tylko uśmiech politowania. Ten trup juz raczej mało kogo obchodzi.
Jedynka miała multi tylko na PC, Xbox posiadał tylko splitscreen link system gdzie podpinałeś xboxy do siebie by zagrać w więcej niż 4 osoby.
Nie zaprzeczę, bo wtedy byłem mały i nie miałem neta w xboxie. mam z tego tylko przebłyski. grałem w to tylko z ciekawości z kuzynami na 4 pady. Wszystko zrobione jak podstawy pod grę sieciową, mapy były spore z pojazdami, oczywiście nie było też botów. Może dodali po czasie, nie pamiętam jak jak to wtedy działo, była tam też jakąś opcja łączenia konsol, ogólnie ludzie grali jakoś ze sobą.
Mnie obchodzi i pewnie miliony innych graczy, więc pisz za siebie.
"Czemu ta seria nie przyjęła się w Polsce: przez niską popularność konsol z rodziny Nintendo"
I mamy cały artykuł na ten sam temat
Odpaliłem Halo: Reach w game passie i odpadłem. Gra jest po prostu słaba i oklepana. Bronie bez kopa, fabuła wtórna, taka słaba podróbka CoD-a.
Najlepiej zagrać na początek w Halo 3. ODST na samym końcu, gdyż jest najnudniejsze, a Reach po przejściu pierwszych trzech części gdyż docenisz fabułę i ją zrozumiesz.
Dorzuciłbym też serie Resident Evil i Metal Gear Solid. Może i normalni gracze mieli styczność z tymi grami, ale dla typowego Polaczka gry zaczynają się i kończą na FIFie, Simsach, Wiedźminie i Minekrafcie. Ewentualnie Asasyny, cody i inne głośniejsze tytuły z pierwszej półki w sklepie.
Metal Gear może i tak bo przez brak polskiej wersji językowej sporo osób ominęło tą serię w tym ja (mimo iż próbowałem V to odpadłem) więc się nie dziwię. Jak ktoś leje na nasz rynek to ja leję na ten produkt. Co do Resident Evil to chyba jesteś w sporym błędzie bo to seria, która w Polsce jest bardzo popularna.
Akurat Residenty są w Polsce bardzo dobrze znane. Już bardziej Silent Hill bardziej nadaje się do takiego zestawienia.
No właśnie, były. Dzisiaj już mało kto o nich pamięta (młodsi gracze już chyba w ogóle marki nie znają), no ale co się dziwić, skoro samo Konami od kilkunastu lat ma markę kompletnie gdzieś. Jednak zgadzam się, że Fatal Frame też by pasowało.
O Final Fantasy słyszał chyba każdy nawet ktoś taki jak ja, gdzie każda japońska gra obrzydza mnie swoją stylistyką i nawet patrzeć na to nie mogę. Takich osób pewnie jest wielu i zdaje sobie sprawę, że to mogą być genialne gry ze świetną historią, postaciami, ale nic nie poradzę, że Japońska stylistyka gier czy miecze 3 razy większe od postaci mnie po prostu niesamowicie odpychają.
W moich rejonach Megaman to były perełki. Krążyły 3 i 5 i obie skończyłem, a wtedy to było coś, bo zasilacz ledwo wytrzymywał 2 godziny grając na Pegasusie.
Pamiętam plotki, że jest niby 6, ale nie widziałem by ktoś miał.
Długo po premierze, jak zacząłem odkrywać emulatory dowiedziałem się, że faktycznie jest 6.
Co Gundamy mają do Nintendo? Po prostu ta konkretna seria anime, nie jest w Polsce zbyt popularna. Co się powoli zmienia poprzez obecność niektórych serii na Netflix czy wprowadzenie do sprzedaży w Polsce modeli Gunpla. Jednak odnośnie gier - nie da się ukryć że zdecydowana większość gier o Gundamach to typowy fan-serwis dla największych HC fanów. Jako gry nie należą do czołówki. Chyba tylko Gundam Versus prezentował faktyczną wartość jako gra, ale dalej był tworem mocno hermetycznym. Tak więc największą szansą na rozpopularyzowanie gier z serii Gundam jest faktycznie stworzenie gry godnej uwagi dla przeciętnego gracza. Tytuł AAA w świecie gundamow mógłby zrobić robotę.
Lata temu grałem w Halo: Combat Evolved wydane na PC. Nie powiem, że było złe ale miała ta gra w sobie coś dziwnego przez co nie potrafiłem traktować jej serio i wciągnąć się na dłużej.
Nie rozumiem argumentu, że FInal Fantasy nie jest popularne w Polsce przez nikłe zainteresowanie konsolami Nintendo. Przecież gry z tej serii ukazują się również na PlayStation i Xboxie a FF VII Remake jest ekskluzywna na konsoli od Sony.
Halo to dla mnie gra z potężną dawką jankeskiego patosu i dlatego dla mnie to jest słaba gra, bo same strzelanie jest OK.
Po drugie za dużo gier od Nintendo, bez sensu taka lista, zamiast Final Fantasy, które w Polsce raczej każdy gracz zna, niekoniecznie grał, dałbym Kingdom Hearts też od Square.
Final Fantasy mało znany w Polsce? Gundama się zgodzę ale FF chyba większość graczy zna i miała okazję grać w jakąś część
Oglądam sobie ostatnio "Dark". I może ja żyję w jakimś alternatywnym świecie, w którym każdy gracz co najmniej kojarzy nazwę Final Fantasy i mniej więcej wie o co w tej serii chodzi? A sama seria przestała wychodzić na konsole Nintendo jakieś ćwierć wieku temu?
A tak na serio, to tezę, że Final Fantasy nie przyjęło się w Polsce pewnie dałoby się jakoś obronić - ale raczej nie za pomocą argumentu, że to z powodu niskiej popularności Nintendo.
I tak mamy w co grać
Ogólnie widać, że artykuł napisany przez kogoś kto ma bardzo nikłe pojęcie o temacie. Fajnale z ery Nintendo to są w tej chwili najbardziej wspominane przez najstarszych górali, a ogólne spopularyzowanie tej nastąpiło właśnie na Playstation. Od siódemki do mniej więcej dwunastki gry są te były głównie kojarzone z konsolami Sony. Także argument "bo nintendo i polska reeeee" można imho wywalić do kosza. Już nie mówiąc o tym, że np. taka siódemka i ósemka to mocno kultowe gry w naszych polskich kręgach, a i o samej serii słyszał chyba każdy nieco bardziej świadomy gracz. Na to miejsce wrzuciłbym jakiegoś Kingdom Heartsa albo Fire Emblem.
Ten Gundam to też zupełnie na siłę. Ta seria jest tak specyficzna i kompletnie nie-mejnstrimowa, że nie tylko w Polsce, ale i w całym ogólnie rozumianym poza-dżapanowym świecie jest to raczej seria przyciągająca jedynie duże grupy oddanych fanów i mecha-nerdów. Przeciętny gracz będzie co kojarzył jedynie najpopularniejszą serię animu z 95' albo figurki, które można kupować w empikach, toy "r" rus itp.
Nie licząc Halo, to wszystkie te gry albo nie mogły się wbić przez komunę i okres transformacji lub przez to że są mangą balangą i mało kogo to interesuje. Tak Jordan o tobie mowa.
z tych tutaj to grałem tylko w pierwszą część Halo.
Nawet w miare, taki unreal tylko ci wrogowie tacy dziwni... takie krzyzowki kurczaka i zółwia... to bylo wrecz rozczulające.
w 2 nie grałem ale slyszalem plotki ze ona dziala tylko na windows vista. Nie wiem czy to prawda ale nie sprawdzalem
Halo to po prostu słabe gry. Dziw bierze że to w ogóle jest gdzieś popularne.