Hyrule Warriors: Age of Calamity | Switch
Premiera tej jesieni, zblizyc moglby sie jedynie AC Valhalla.
Cud-miód, czysta radość i pełny relaks! Zgadzam się z recenzją gry w GRY OnLine. Od siebie daję 10 za to czym ta gra jest i za to czym nie jest. Dokładnie to, czego się spodziewałem, czyli genialny pomysł Nintendo przedstawienia wojny Hyrule z siłami ciemności 100 lat przed Zelda Breath of the Wild w formule Warriors z elementami historii. To jest po prostu wojna i tak się to czuje. No i świetna fuzja obu serii growych. Po ponad 20 godzinach jestem dopiero w Rozdziale 4, ale dlatego, że z przyjemnością zaliczam większość aktywności pobocznych i eksperymentuję ze wszystkimi postaciami, ich stylami walki i rodzajami broni. Przyznam tylko, że przez pierwszą godzinę nie miałem pewności, ale potem wciągnąłem się na całego. Grę oceniam na tym etapie, bo już wypełniła wszystkie moje oczekiwania, a wrażenia być może przydadzą się komuś wahającemu się w tych pierwszych dniach po premierze, choć świat kupuje ją milionami (sprzedaż ponad 3 mln na starcie!). Jeżeli ktoś się zastanawia to polecam kupić, nie analizować za dużo recenzji, bo tam każdy mierzy grę miarą swoich indywidualnych wyobrażeń tego eksperymentu (Metacritic Metascore 79 / User Score 8.1) i dać sobie czas do 2 Rozdziału.
Dla kontekstu: jestem fanem Zeldy, zaliczyłem wiele tytułów, a w BotW zostawiłem kilkaset godzin. Nie grywam w ogóle w musou / hack-and-slash, najbliżej tego stylu była genialna i moja ulubiona Nier: Automata. W żadne Warriors'y wcześniej nie grałem. Lubię masterować gry z zaawansowanymi systemami walki, głównie jRPG (Xenoblade Chronicles 1&2) lub RPG akcji (Astral Chain). Z tej perspektywy kilka szczegółowych uwag:
Plusy:
- System walki przede wszystkim.
- To nie bezrefleksyjne uderzanie w przyciski (działa raczej na krótką metę).
- Lepiej i przyjemniej poznać wszystkie mechanizmy walki, wtedy nie trzeba tyle machać :-)
- Wiele postaci, każda ma inny styl walki. Lubię grać naprzemiennie wszystkimi, może z wyjątkiem jednej.
- Wiele rodzajów broni. Bronie się nie niszczą jak w BotW. Można robić fuzje broni.
- Zwykłe ataki, silne ataki, combosy, zwykłe&silne, specjalne ataki, zaawansowane akcje - wszystko różne dla różnych postaci i broni.
- Wykorzystanie elementów (ogień, lód, elektryczność) w walce.
- Wykorzystanie run Sheikah z BotW (Stasis, Bombs, Cryonis, Magnesis) w walce - działają inaczej dla każdej postaci.
- Możliwość szlifowania walki w Treningach / Questy na różnych poziomach lub w bezstresowym treningu medytacyjnym bez żadnych konsekwencji.
- Wszyscy wrogowie znani z BotW, w tym Lynele :-), i nowi.
- Pilotowanie i walka Divine Beasts to wisienka na torcie, i świetne urozmaicenie, czuć moc zamiatania tysięcy przeciwników wielkimi machinami:-)
- W walkę wchodzi się łatwo i bezstresowo na poziomie Normal, z czasem robi się trochę trudniej. Nie wiem jak jest na Hard i Super Hard.
- W sumie samo eksperymentowanie z tym wszystkim to wielka frajda, która się nie nudzi.
- Gra wygląda cudnie. Świat, postaci, wrogowie. Wydaje się lepiej niż w BotW.
- Historii jest dla mnie dokładnie tyle, ile trzeba w tej formule. Jest ciekawie. Jest też dobry humor i sporo sentymentu.
- Ogólnie nieskrępowana frajda i świetny relaks przed BotW 2, która będzie wymagała zapewne sporego zaangażowania.
- Brak męczącego grindowania i farmienia. Wszystko zrobione tak, aby było jasno i przyjemnie. Nawet można sobie dolevelować odstające postacie za Rupee.
- Idealna na krótsze lub trochę dłuższe posiedzenia, ale nie mega długie sesje, tak aby zaliczyć jeden rozdział lub 1-2 questy.
- Cała obsługa gry łatwa i przyjemna, nic nie denerwuje.
Minusy:
- Osobiście nie mam zastrzeżeń, więc komentuję kilka minusów z różnych recenzji.
- Wydajność i spadające klatki. Przygotowywałem się na to po recenzjach, ale o dziwo ani razu nie pomyślałem, że coś zacina, naprawdę. Nie przeszkadzało.
- Historia. Niektórym jest za mało historii i rozwoju postaci. Dla mnie tyle ile trzeba i w fajnej formule. To okazja do odpoczynku.
- Pilotowanie Divine Beasts. Dla niektórych toporne, dla mnie super. Zalecam wyłączyć Motion Control. Robi się ciekawie w wyzwaniach czasowych.
- To nie Zelda. Tak, to nie Zelda. Nie ma otwartego świata, zagadek środowiskowych, świątyń, lochów itp. Miało nie być. To będzie w BotW 2. Tu za to jest po prostu historia wojny i ciekawszy system walki. Są wszyscy bohaterowie, wrogowie, Hyrule 100 lat przed BotW, przedmioty, bronie, mechanizmy sterowania.
Dodatek do mojego poprzedniego wpisu. Skończyłem grę po 50 godzinach na główną historię. Jestem chyba trochę powolny, bo nie spieszyłem w gameplay'u, ale pada zwyczajnie nie mogłem wypuścić z ręki, tak mnie wciągnęło i z ciekawości co dalej w samej historii . Po napisach końcowych mam na szczęście 46% procent ukończenia mapy, czyli zostaje jeszcze masa rzeczy do ogrania :-) Podtrzymuję ocenę na 10 i powiem krótko WOW! WOW! Po wcześniejszych zachwytach, od połowy gra mnie jeszcze bardziej pozytywnie zaskoczyła i zapomniałem nawet, że gram w Hyrule Warriors, a czułem się zwyczajnie jak w Zeldzie BotW. Pokochałem Age of Calamity przede wszystkim jako fan Zeldy.
Dla fanów Zeldy
Nigdy nie dostaliśmy tyle i tak przedstawionej historii, w tym tak blisko przedstawionych postaci. Nawet jakby ktoś nie polubił walki, to może przejść grę na Easy i dostaje oprócz gameplay'a 2,5 godzin filmu o Zeldzie w samych cutscenach o świetnej jakości. Opowiedziana historia jest zaskakująca i może się podobać lub nie, ale daje do myślenia. Wystarczy pooglądać zaawansowane teorie, które się teraz pojawiają - na dziś polecam m.in. youtuberów HMK i Beatemups. Co do gameplay'a, to nie wierzę, że jakiś fan Zeldy nie lubi walk w tej serii, a tu te walki są w stylu BotW tylko różnorodniejsze, intensywniejsze i doskonalsze. NAJWAŻNIEJSZE dla każdego fana Zeldy: Age of Calamity ustawia bardzo wysoko poprzeczkę dla Breath of the Wild 2. Jak zauważyli już niektórzy youtuberzy, nie wyobrażam sobie, aby teraz BotW 2 nie przedstawiło nam historii na co najmniej takim poziomie jak w Age of Calamity, czyli o wiele więcej i lepiej niż w samym BotW. No i walka też będzie musiała być podbita co najmniej o oczko. Czyli zapowiada się super.
Dla fanów walk (Warriors)
Niektórzy piszą z założenia, że to w dużej mierze hack-and-slash. Nie zgadzam się. Sam nie zniósłbym zwykłego i hurtowego ubijania przeciwników. Ku mojemu zaskoczeniu gameplay jest bardzo taktyczny. Siłowo nie da się przejść. Oprócz tego co mamy w Zeldzie, czyli nauka walki swoją postacią, nauka ataków każdego przeciwnika i trochę refleksu w walce 1:1, tu mamy o wiele więcej. Nie tylko Link, ale wiele postaci i każda o zdecydowanie innym stylu. Wielu różnorodnych wrogów. Tego trzeba się nauczyć. Ale taktyczna zabawa zaczyna się w podejściu do map, etapów, wyzwań, planowania sił i czasu. Walczyć jedną postacią czy kilkoma na przemian, kogo wystawić do walki przeciwko komu, jak rozesłać swoje postaci po całej mapie, aby zachować siły i zdążyć przed czasem, gdzie zdobyć potrzebne elementy, jak podejść to skomplikowanej walki gdy mamy przed sobą jednocześnie kilku wrogów: np. kilku Strażników (Guardians), Lynela i Moblins'y naraz, stawiać na refleks czy odpowiednio zaplanować użycie elementów (ogień, lód, elektryczność) i ataków specjalnych, itp. itd.. Samo ubijanie hord małych wrogów nie jest w ogóle celem. Z czasem się o nich zapomina, można je albo ignorować, albo używać jako mięso armatnie unicestwiane kilkoma ruchami i służące do ładowania energii ataków specjalnych. Najważniejsze, że ten cały system na żadnym etapie nie frustruje (czasami tylko, to jedyna wada, kamera potrafi uciec w ciasnym lokacjach). Mi się jak dotąd nie znudziło. Przeciwnie, jest w nim coś niezwykle satysfakcjonującego. A do tego mapa i zarządzanie grą - to po prostu poezja :-)
Miłego grania!