WandaVision z polskim dubbingiem, choć Disneya+ w Polsce nadal nie ma
Disney+ nie startuje w Polsce, bo nie ma z czym startować, nowy content to zaledwie kilka tytułów, a do staroci nie mają praw. Trzeba czekać aż licencje powygasają.
Oglądanie Marvela czy gwiezdnych wojen.Ogólnie filmów,nie będących jakimiś baśniami czy coś, z dubbingiem jest tragicznym przeżyciem. Musiałem oglądać nowy odcinek Mandalorianina z dubbingiem:/ Tak z poziom niższe odczucia.Niby tragiczny nie jest, ale jednak mam wrażenie,jakbym oglądał inny serial niż mam.
Na całym świecie robi się dubbing do filmów tylko w zacofanej Polsce istnieje coś takiego jak lektor. Poza tym filmy marvela czy gwiezdne wojny to nie oszukujmy się filmy dla dzieci, więc w tym przypadku dubbing jest jak najbardziej wskazany.
Nie, oglądanie filmów z polskim dubbingiem nie jest tragicznym przeżyciem, wystarczy tylko na moment zawiesić na kołku kompleksy na punkcie własnego języka. Aktorsko i technicznie współczesne dubbingi stoją na naprawdę przyzwoitym poziomie, więc nie ma powodu do wstydu.
Aktorsko i technicznie współczesne dubbingi stoją na naprawdę przyzwoitym poziomie, więc nie ma powodu do wstydu.
1. Poziom niestety jest nierówny. W porównaniu do dubbingów końca XX/początku XXI wieku powiedziałbym, że jest gorzej. Jasne, znajdą się filmy z świetnym dubbingiem (dalej głównie animacje), ale czy stanowią większość? Wątpię.
2. Tak czy siak jest to kastrowanie filmu z oryginalnego aktorstwa na rzecz podróbki. Lepszej lub gorszej, ale podróbki.
Konkey Dong Nie, oglądanie filmów z polskim dubbingiem nie jest tragicznym przeżyciem, wystarczy tylko na moment zawiesić na kołku kompleksy na punkcie własnego języka.
Schodząc do twojego poziomu można napisać że, dubbing jest dla nieuków, co nie znają angielskiego, a pewnie też nie potrafią nawet czytać, bo nie podobają im się filmy z napisami :)
W porównaniu do dubbingów końca XX/początku XXI wieku powiedziałbym, że jest gorzej.
Nie wiem, z iloma dubbingami z tamtych lat miałeś styczność, ale zapewniam cię, że gorzej na pewno nie jest. Dzisiaj (wbrew obiegowym opiniom) reżyserzy nie organizują łapanek na ulicach i nie obsadzają artystów ze spalonego teatru z Tomaszem Karolakiem na czele, ale przeprowadzają castingi i sięgają po naprawdę utalentowanych aktorów. Również technicznie polski dubbing poszedł do przodu, bo gros dubbingowanych produkcji miksuje się w dokładnie taki sam sposób, w jaki jest miksowany oryginał, podczas gdy w latach 90. takie rzeczy się robiło „na ucho”, co niestety wyraźnie słychać.
Coś ci to „zniżenie do mojego poziomu” nie wyszło, znam angielski, często oglądam i gram po angielsku, co to ma do rzeczy? Stwierdziłem fakt - z reguły niechęć do polskiego dubbingu nie bierze się z jego jakości, ale ze zwykłych uprzedzeń :)
Dubbing jest popularny u nas, jeszcze bardziej w Francji czy Niemczech, tam nie uswiadczysz lektora. W Szwecji wszedzie sa napisy, nawet podczas bajek dla dzieciakow (moze z wyjatkiem najmlodszych), teraz porownaj poziom jezykowa angielskiego i chec korzystania z niego, nasz czy dwoch pierwszych krajow do Szwecji.
Konkey Dong
Nazwijmy rzeczy po imieniu - dubbing w jakimkolwiek języku wygląda jak filmy kung-fu z lat 80-tych.
Pomijam już subiektywne odczucia czy głos osoby dubbingującej pasuje do aktora to nijak nie da się zignorować tego, że ruch ust nie pokrywa się z głosem (to, że często aktor przestaje mówić a dubbing jeszcze dodaje jeden, dwa wyrazy i vice versa to dodatkowa kwestia). Po prostu wygląda to sztucznie i często tandetnie.
Jeśli ktoś zna angielski (ze słuchu) na poziomie zaawansowanym, albo po prostu nie jest analfabetą i nadąża za napisami to generalnie nie ma argumentu przemawiającego za tym, że filmy z dubbingiem ogląda się równie dobrze co te z oryginalną ścieżką dźwiękową.
Dubbing a lektor to dwie różne rzeczy, to raz. A dwa, dubbing jest popularniejszy we Francji czy w Niemczech. Na pewno w tym drugim kraju jest od cholery aktorów podkładających głosy. Znani aktorzy z USA mają tam już swoich stałych dubbingowców. W Polsce przez rok tyle się dubbinguje, co tam w miesiąc.
Tak rózne, ze jedno jest tansze, drugie drozsze, obydwa przeszkadzaja i ujmuja odbiorowi w porownaniu do oryginalnej gry aktorskiej. U nas dubbing tez jest popularny tylko jestesmy biedniejsi, jak widac nie tylko finansowo ale tez mentalnie. Szkoda, ze nie odniosles sie do tego co napisalem o poziomie językowym w róznych krajach.
No widzisz jak znasz to fajnie :) więc te kompleksy wziąłeś pewnie z własnego doświadczenia :P Poza paroma wyjątkami polski dubbing ssie, głównie za sprawą kiepsko dobranych aktorów głosowych, bo po prostu w Polsce jest ich bardzo mało, więc bierze się ludzi z "łapanki". Nie ma co porównywać do Niemiec, czy Japonii gdzie szkół dubbingu jest od groma i sam zawód jest bardzo popularny.
Odniosłem się tylko do błędów, które wypisałeś, co nie znaczy, ze nie zgadzam się z resztą twojej wypowiedzi.
Wybieganie w przyszłość to nie jest nic dziwnego ani negatywnego, wręcz odwrotnie - jest to odpowiedzialne i przemyślane zachowanie.
Więcej osób/firm tak powinno robić w myśl zasady - lepiej mieć niż nie mieć (Z dubbingiem czy bez)
Jeżeli dubbing jest w serialach/filmach tego typu to szerokim łukiem omijam. Chociaż nie wiem jak film byłby genialny to dubbing go zabija.
Wszystkim którzy nie lubią polskiego dubbingu zafundowałbym 24 godzinny dubbing niemiecki za karę . Ja do polskiego już się przyzwyczaiłem. Napisy to tylko jak ma się kino domowe.
WandaVision z polskim dubbingiem, choć Disneya+ w Polsce nadal nie ma
Żadna strata. Skoro nawet takich Simpsonów czy kultowych już Gumisiów nie mają również po polsku.
To są produkcje skierowane w pierwszej kolejności do dzieci, a nie każde nadąża z czytaniem. I zawsze ich pierwszym wyborem do oglądania będzie dubbing.