Witajcie!
Bufet jest czynny od 5:00 do 24:00 [dla potrzebujących non-stop, ale po godzinach obsługa we własnym zakresie]. Gościmy zbłąkanych, gdy tylko poczują, że na innych wątkach jest chwilowo podejrzanie cicho albo podejrzanie głośno. Za barem Holgan, Astrea (która okazała się doskonale nadawać do tej pracy i została postawiona za barem przez Szamana; należy także nadmienić, ze jest ona jedynym w swoim rodzaju Kryształowym Duszkiem i zgodziła się kolaborować z liczem Szamanem i służyć mu za kryształową kulę przepowiadającą przyszłość) i Szaman (uwaga: Szaman ma zawsze rację, nie może inaczej być!) mieszają magiczne drinki. Magini kręci się po sali, ale ostatnio bardzo rzadko wpada pochłonięta obowiązkami przy nowej klientce Karczmy (przewiduje jednak, że wkrótce sytuacja się unormuje i do lokalu wstawimy kołyskę ;-), MarCamper pilnuje porządku gwarantując bezpieczny odpoczynek, eros w kuchni miesza ... w kotle (na czas jakiś obowiązki jego przejął Mac, czym zaskarbił sobie wdzięczność tak gości jak i obsługi, która martwić zaczynała się faktem przedłużającego się urlopu erosa) i rothon - na zapleczu dba o interes oraz dokarmia świnkę, którą kiedyś przyniósł w darze.
W takim miejscu jak to nikogo zdziwić nie może obecność anioła. Ten nasz Anioł z Naderwanym Skrzydłem, jest o tyle wyjątkowy, że wiemy wszyscy, iż nie doje, nie dopije a będzie się interesował. AnankE wpada wieczorkiem, puka w szybkę i pije adamusowego grzańca, mi5aser - etatowy stały klient w koło opowiadający o EverQuest. Ostatnio rozgląda się trochę nerwowo wyczekując na moment, kiedy trzeba zmienić numerację. Adamus płaci za drinki wierszami sam przynosząc najlepsze alkohole świata i przygotowując doskonałego grzańca dla zziębniętych, a Gambit przynosi ze sobą świeczkę i koronkową chusteczkę. Zajmuje się także kominkiem, przed którym wygrzewa się z wyrazem błogostanu na twarzy tygrysek, co jakiś czas zerkając jednak nerwowo na mi5asera, gdyż ten próbuje go uprzedzić przy zmianie numeracji w przerwach pomiędzy swoimi powieściami. Pellaeon dba o czystość, kontrolując z sanepidowską dokładnością wszystkie zakamarki i regularnie wyprowadza Ósmego na spacery (ale nie dane mu jest zaznać spokoju od służby we Flocie z powodu Yoghurta, który regularnie raportuje mu o sytuacji w walce z Rebeliantami i aktualizuje Imperialną stronę Holonetową):-). Nick Grzecha sugeruje różne grzechy, ale osobnik ten wsławił się szczególnym upodobaniem do numeracji rzymskiej i c(_) ;-) Odwiedza nas Alver the Gnom, a po jego uprzejmej propozycji dotyczącej naszej Karczmy "a może to też mam rozpieprzyć?!?" umieściliśmy go w stopce papieru firmowego. Teraz doczekaliśmy się - powrócił do nas z wojska na białym koniu. Attyla, mnich pochodzący ponoć od smoka, przechodząc wstępuje na zimny prysznic, poza tym zawsze wie kiedy wstać i wyjść :). Tofu ponownie opuścił nas i udał się do Japonii, skąd, jak obiecują sobie wszyscy, przywiezie nam furę egzotycznych prezentów (nie tylko herbatę ;)!!! Można tu też usłyszeć pieśni Wędrownego Barda i gromkie okrzyki imć Dymiona, który broni honoru kobiet i naszej Karczmy. JRK przynosi różne ciekawe rzeczy i pije wapno. Ostatnio mamy nowego dostawcę szmuglowanego piwa - Mr.JackSmitha, który zaczął też parać się pracą barmana i jest w tym debeściarski :-) Wieczorami lub nocą przychodzi Kerever cierpiący na bezsenność, odkąd po raz pierwszy odwiedził Sosarię. Śni o tej krainie na jawie. Wieczory i noce to też ulubione pory gnoma Desera, który wpada na piwo zawsze z nieodłącznym worem pełnym artefaktycznych artefaktów (ale nie posiada największego skarbu naszego barmana - samonapełniającego się kufelka +5 ;). Rankiem zjawia się krasnolud Kastore, znany Zabójca Trolli, przychodzi opowiadać o swych wyprawach i walkach stoczonych rzeczywiście lub jedynie zmyślonych. Nemeda gdzieś tu się czai w mrocznym kątku, szukasz magii nekromanckiej, wypowiedz jej imię a pojawi się od razu. Jest także Shadowmage, który z uporem godnym lepszej sprawy czatuje na to, żeby być pierwszym i gotów jest się z każdym pojedynkować na Fireball`e... ;-) NicK próbuje w przybudówce zorganizować gorzelnię - zamarzyło mu się piwo własnej produkcji. Ostatnio zaniedbał trochę warzenie piwa, poświęcając swoją uwagę Duszkowi, którą za obopólną zgodą usidlił i zaprowadził przed ołtarz (gwoli ścisłości to nie jest pewne, kto kogo gdzie zapędził, ale tak to w opowieściach bywa, że cny rycerz damę serca swego przed ołtarz prowadzi, a nie odwrotnie... ;))). Yosiaczek wsławiła się tym, że w ogniu dyskusji postanowiła zademonstrować swoje zdecydowanie i użyła czołgu (pożyczonego od Admirała Pellaeona) jako argumentu i wjechała do Karczmy przez... ścianę, co zmusiło obsługę do jej późniejszego magicznego odbudowania... [ściany, nie Yosiaczka] :-) Cóż, poza tym łączy ją trochę niejasny związek z porucznikiem Yoghurtem ;-) AQA natomiast uczy się od Admirała Pellaeona za niebiańsko wysokie stawki (ale w końcu sam Wielki Admirał udziela korepetycji... ;)) obsługi Generatora Czasoprzestrzennego, co może mieć dla naszej Karczmy wiekopomne konsekwencje... :-). Zdarzają się także historie jak z telenoweli, czego przykładem jest Pijus, który podejrzewa (z bliżej nie skonkretyzowanych powodów), że jest dawno zaginionym bratem Szamana (o czym ten oczywiście nic nie wie i wszystkiego się wypiera... ;)). Pojawił się także w naszej Karczmie silny desant z Wielkiego Miasta Portowego Północy, wśród którego wyróżnia się Rogue, będąca, co wiedzą dobrze poinformowani, blisko związana z Gambitem... Obok wejścia stanął słynny sprzedawca kiełbasek w bułce Dibbler - zachwala swój towar Gardło Sobie Podrzynając ceną. Nikt jednak nie próbuje jego kiełbasek dwukrotnie - świadczy to o roztropności miejscowej klienteli. Od czasu kiedy w ekipie mafii gdańskiej pojawiać się zaczął Ingham konieczne stało się zainstalowanie spluwaczek oraz wyłożenie dyżurnych szmat. Panowie maja bowiem dziwaczny zwyczaj witania się poprzez plucie. Z tamtych regionów przybywają czasem Pasterka i Kane: Dzicy Barbarzyńcy z Dalekiej Północy, siedzą i popijają grog zrobiony według przepisu Mamy Muminka, siejąc przy tym ogólny zamęt i spustoszenie w karczmianych zapasach... Powiadają, że w puszczy żubr jeno występuje, ale okazuje się, że nie jest to do końca prawdą. Lechiander też występuje, tyle, że jako wielki spec od Half-life`a i Fallout`a, czym zwiększa znacząco nasz karczmiany potencjał wszechwiedzy... ;)
Jako że Karczma miejscem jest niezwykłym, niezwykłe są w niej także i najzwyklejsze zdawałoby się przedmioty. Ale w błędzie jest ten, kto tak będzie myślał - nawet nasze szafy maja swoje sekrety... Z takiej właśnie szafy (należącej nota bene do Holgan) wynurza się regularnie Puynny (z tego co udało się ustalić, jest to chyba skutek zabawy Generatorem Czasoprzestrzennym przez AQA... :)
Z żadnej szafy, ani innego wymiaru nie pochodzi Piotrasq, ale za to on sam przyprowadził do nas razu pewnego niezwykłego gościa: słonika koloru seledynowego, który od razu stał się naszą karczmianą tajemnicą... Magów dyżurnych u nas jak psów, ale tylko jeden sprawia szczególny kłopot :-) Zasłużył się Kanon przybytkowi, a ciągle: a to weny na zapis nie ma, a to skryba zwiał albo leży pijany. Jednak teraz błąd naprawiony i należne w stopce miejsce przyznajemy z przytupem! Nawet mniej uważny obserwator dostrzeże, że w okolicach szynkwasu kręcą się ostatnimi czasy jacyś podejrzani klienci. Jeden z jakąś kokardą? Gdy zapytać barmankę odpowie (po brzęknięciu monetą oczywiście), że to Osioł zwany KaPuhY, w pyszczku mający balonik, a na ogonku kokardkę. Kiedyś był Osłem pod ochroną, ale zmieniło się to w chwili kiedy wybrał nową drogę kariery - Kaloryfera Żeberkowego. Uważając na ostre zęby czterokopytnego na blacie baru cały czas próbuje przysiąść TrzyKawki. Hmmm, czyżby jedna kawa nie starczała? W razie czego przypomnijcie sobie Mazia. Tego Mazia, co to zimą chodzi w misiu. W swięto zawsze wkłada krawat pod kołnierzyk, krawat z gumka, trochę pije, lecz jak leży! Jednym słowem - pan poeta, wasz liryczny, zwiewny przyjaciel! [Tu ukłon w stronę dam]. Gilmar także pije, piwo Tychy, sam aromat... i podobno on właśnie mówił, że z ryb to tylko rypanie i walenie. Czy może z waleni to tylko ryby i... nie wiadomo. Zresztą, kto by to wszystko dziś pamiętał? Ważne, ze oto ostatni kowboj Rzeczpospolitej, co klamry jego ogłaszają. Od dawna winniśmy grzechu zaniedbania i nie wskazaliśmy kilku gości siedzących o, przy tamtym stole. Kargulena – ryba, która mówi. Kilkoro z nas czasem zastanawia się, czy do lokalu nie należałoby przynieść jakiego akwarium. Widzący siedzi tam *wskazuje ruchem głowy*, w otoczeniu mysiego zapachu. To człek zagadkowy, który słowem swoim tyle jednocześnie zawikła, co rozjaśni. Meghan (mph) – to osobna historia, ale wszem znane są jej kłopoty z żółcią. Niektórzy mówią (a my nie przeczym tak całkiem i do końca), że to po prostu sympatyczna egocentryczka. Jak my wszyscy :-)
Widziano tutaj nawet VIPów pijących kakao, ale o tym sza - jesteśmy znani z dyskrecji :-)
W sezonie jesienno-zimowym podajemy wszystkim zziębniętym grzańce najróżniejszego sortu i w dowolnych ilościach (bardzo potrzebującym i bardzo zasłużonym nawet za przysłowiowe "Dziękuję" ;-) Poza tym na pięterku można spędzić noc - oddano właśnie do użytku wyremontowane pokoiki (które, należy dodać, zimą są dobrze ogrzewane, a latem klimatyzowane) . "Więc niech umierają słowa nasze - na to są, przez to są."
[Bar jest ciemny; kilka postaci siedzi przy kontuarze pijąc w milczeniu; nie mówiąc do siebie i nie patrząc na siebie trwają w cichym porozumieniu ludzi uprawiających rozpustę i oddających się nałogowi, a barman o twarzy apostoła rozumiejącego słabość ludzkiej natury stoi w półcieniu brzęcząc kostkami lodu i porusza się bezszelestnie z jednego końca baru na drugi niby bóg niegodziwości, wyposażony przez naturę w twarz ascety]
Poprzednia część: https://www.gry-online.pl/S043.asp?ID=15397369&N=1
psychicznie nie jestem przygotowany na zwarcie z polską służbą zdrowia, tym bardziej, że już wiozłem ciężko chorą żonę i odbijając się od ścian. gdyby nie mój gabaryt i poziom agresji, mogłoby być kiepsko
No proszę Szanownych, jakie tu szacowne grono wystąpiło. Kłaniam się, kłaniam :) Czas wznowić może przejazdy czołgiem przez ścianę, odkurzyć odświętną zastawę i odgruzować Ósmego. Może i Generator się uruchomi z kopa.
Pijemy??!
Czołgiem, Aqa! U mnie już świt blady wtorkowy, ale chętnie się napiję, bo chyba krzywo kruca spałem i kark mnie boli niemożebnie, a poza tym nie chce mi się robić :)
Aaaaaa..., to nie wiedziałem że picie miodu w lesie to męska sprawa.
Zostanę jednak przy wódce przeczystej, krystalicznej i smakowitej.
I to na dodatek w ciepełku.
Ja postępowy jestem bardzo, ale.
Ale udawanie przez kobiety że są facetami, a jeszcze bardziej, udawanie przez facetów ze są kobietami, uważam za bezdennie głupie.
Czyli, nie brałbym do lasu w takie zimno.
rodzi się pytanie na które z nas część zna odpowiedź
lepiej otoczyć się najpierw grubymi kobietami a potem szczupłymi czy odwrotnie jak jest cholernie zimno?
Się znalazł chwalipięta co ma tyle kobiet, że się może otaczać ;P
A chlanie na polanie jak najbardziej, ale ja to bardziej Jegermajstra albo żubrówkę, żeby tak bardziej po myśliwsku było.
To jest eksperyment myślowy.
Taka liczba kobiet budzi przerażenie.
Znałem faceta, który mieszkał z żoną, teściową i pięcioma córkami.
"Szczęściarz".
Ale co, że tak na trzeźwo eksperymenty myślowe? No weź... ;)
Ale kobieta rzeczywiście wystarczy jedna bo więcej to tak same z siebie mogą otoczyć jak ten germański najeźdźca i jest klops wtedy. A a propo kobiet i klopsów, to ja mam dziś czwartą rocznicę zaobrączkowania, że sie tak nieskromnie pochwalę.
Ło matko!
Nie martw się, bywają większe nieszczęścia.
Gratuluję!
Ukłony dla małżonki.
No, ja gdzieś przeczytałem, że picie jest niezdrowe bardzo, więc podjąłem decyzję i rzucam. Czytanie.
nie bądź uparty Tofu
teoretyzuj
a co do japońskich rocznic to na pyry z gzikiem się zabiera żonę? bo w polszy to na surowe ryby w liściach :)
Myśmy dziś z małżonką mieli małże. Ostrygi znaczy. Bo lubimy, się i ostrygi też.
A o kobietach to ja głównie teoretyzowałem aż do ślubu, więc mam lata praktyki. A waga to tylko liczba, piękno jest w oku beholdera i takie tam :P
Niestety wirus nie odpuszcza, po względnej poprawie, znowu atak. Ja wciąż się trzymam.
https://www.youtube.com/watch?v=9eGL7jSXKWw
Chociaż nie wiem czy jeszcze nie za wcześnie na tą piosenkę...
Brywieczór!
Co ja mam, że ciąglę próbuję się kopać z koniem. Znaczy osłem... Stary a głupi - dalej mi się wydaje, że jak wytłumaczę co i jak, to uda mi się przekonać kogoś po drugiej stronie monitora, że jednak nie ma racji. Ech, może za jeszcze parę lat mi przejdzie, zobaczymy.
Pieczony kurczaczek, sałatka z korzenia łopianu z marchewką (serio jest pyszna) i dobre piwko albo dwa na pewno pomogą i utulą :) A jak nie utulą to chyba jest jeszcze pół butelki żubrówki w lodówce - przepłaconej, ale czego się nie robi z pobudek *hic* patryjotycznych, no nie?
Dzielnicowy już nas odwiedził. Można planować w co dziś zagrać. Gar lecza od wczoraj buduje swój smak, dzisiaj będzie sztosik.
Korzeń łopianu, też coś.
A kiełbasy nie ma? golonki jakiejś?
Myślenie pozytywne ma wielką przeszłość i marną przyszłość.
Jak przekonać kuca że jest tylko rasą konia?
https://www.youtube.com/watch?v=qK6yu_FuNrA&ab_channel=agoypl
No i kurde Kanonu zrobiłeś mi smaka na leczo... Jakiś czas temu kupiliśmy sobie sloł kukera, zobaczymy może czy leczo wolnogotowane wyjdzie dobre...
A łopian w sałatce tak się prezentuje:
http://japonskakuchnia.blogspot.com/2010/10/kinpira-gobo-saatka-z-marchwi-i-opianu.html
ja tam mam pomidorową, ale nie mogę, bo prezes mówi
i mówi i mówi i mówić nie może skończyć
Każdego dnia, jestem zaskakiwany na tej stronie.
https://www.gov.pl/web/koronawirus/aktualne-zasady-i-ograniczenia
Zgodnie z obowiązującym prawem osoby współzamieszkujące z osobą na kwarantannie nie podlegają już kwarantannie.
Hej!
Popracowałem trochę, tłumacząc bzdety z angielskiego na japoński i na odwrót, ale dziś w sumie bardzo luźny dzień i w dodatku piątek, więc boli jakby mniej niż zwykle :)
A do tego pogoda ładna, to po obiedzie może z psem (suką znaczy) wyjdę do parku na chwilę - i mi, i psicy dobrze zrobi trochę świeżego tokijskiego powietrza.
Czekamy na dzielnicowego.
Dziś wyszedł event do Long Dark
https://www.thelongdark.com/news/darkwalker/
Jak ktoś lubi skrzypienie śniegu pod butami i ogniska to polecam.
Żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce, to bym może coś zrobił na wieczór...
Odpalam spanie, rano Germanie.
Bawcie się ładnie
z nowej płytki - https://www.youtube.com/watch?v=0WULTU6zl2E
Witania
Idealny dzień zaduszny, jak z klasycznej inscenizacji Dziadów.
W lekkiej mgle stoją drzewa półpełne pokolorowanych więdnących liści a nad nimi polatują wrony.
Gdzieś daleko car na tronie a w sercu Gustaw.
Taki mam widok z okna.
Chyba będę musiał wprowadzić się w stan, lekki acz całodzienny.
Znalazłem nieotwartą lochę w szafce, zrobiła się już prawie ośmioletnia. Pomogła na dzisiejszą pogodę.
Elo.
Ja mam trochę wina, które dostałam jako prezenty nietrafione. Tylko, że one stoją, nie leżą, bo nie dorobiłam się stojaka (ha! raczej leżakiem powinno być to nazwane) na wino. Czy wina zniosą to źle?
Po przeczytaniu tego, coście Panowie napisali, wnoszę, że pijemy nadal. Bardzo dobrze, bardzo dobrze. Ja dziś pszeniczne na zmianę z Kasztelanem niepasteryzowanym. Tak trochę sielsko-anielsko ;)
I mała śpiewanka na dziś --->
https://www.youtube.com/watch?v=fo8sT2RQfyI
A za Connerym płaczę. Był jednym z moich najulubieńszych aktorów. I wcale nie za Bonda. Jako Juan Sanchez Villa-Lobos Ramirez w Nieśmiertelnym był miodzio. W Imieniu Róży, w Czerwonym Październiku, w Indianie Jonesie super. Uratował nawet dość kiepską według mnie Ligę Niezwykłych Dżentelmenów. To facet, który z wiekiem nabierał tego czegoś, co sprawia, że się go nie wykopie z łóżka. Jak ta Wasza łycha, czy wino właśnie. Co prawda nie pijam ani jednego, ani drugiego, ale jego bym nie wykopała :)
A jak podłożył głos w Ostatnim Smoku... dzięki niemu ten film lubię.
https://www.youtube.com/watch?v=gn6icT-fSmw
Pamiętacie swoich dziadków?
Nie że byli, ale ich głos, zapach, nastrój.
Roztapiają się w mojej pamięci, jak cały świat mojego dzieciństwa.
Ostatnio dokładnie o tym myślałem, bo gdzieś przez przypadek znalazłem zdjęcie z babcią. Ale nie tylko oni się roztapiają - wszystko się roztapia. Dziś przy okazji wątku Bukarego po raz kolejny przypomniałem sobie, że bardzo, bardzo mało pamiętam ze szkoły - lektury wiem, że były, ale jakbym musiał streścić, no nie wiem, "Ludzi Bezdomnych" czy "Lalkę", to za cholerę bym nie streścił. To samo z fizyką, chemią, matematyką - pamiętam głównie, że były, ale niewiele więcej...
Taki w sumie lekki bardzo Alzheimer - straszna choroba, mam (a właściwie miałem) w rodzinie kogoś, kto to przechodził, ale w pewnym stopniu wszyscy to przechodzimy. Ja ostatnio zorientowałem się, że nie pamiętam dokładnie twarzy mojej pierwszej wielkiej miłości - pamiętam gdzie chodziliśmy, pamiętam jak się z nią czułem, ale bez zdjęcia za cholerę nie mogę sobie w głowie narysować jej portretu. Trochę to przerażające, chociaż chyba normalne. Ech, sam już nie wiem - ostatnio mam doła nawet częściej niż zwykle, to mnie na myślenie bierze, mimo że nigdy mi myślenie na dobre nie wychodzi. Trzeba będzie chyba zwiększyć dawkę piwska do kolacji :P
Pamiętam dźwięki, zapachy i obrazy. Jadę na ramie, z dziadkiem na działkę, który pogwizduje walce wiedeńskie. Babcia krochmali prześcieradła i kroi szarlotkę, najlepszą w całej galaktyce. Zapominam zabrać kluczy do biura, bo sobie je wcześniej przygotowałem do zabrania, zamiast po prostu włożyć je do plecaka.
Pamiętam babcię zawsze z petem. Pamiętam jak wywalała mi fajki z filtrem i podmieniała na "Popularne", bo to zdrowsze niż te perfumowane. Chyba paliła więcej ode mnie, a to wielka sztuka. Nie zabiły jej fajki. Czas i Alzheimer.
Front robót na dzisiaj zamknięty.
Pytanie bez odpowiedzi dla kucyków.
https://www.youtube.com/watch?v=PxtI1sQ182A&list=RDPxtI1sQ182A&start_radio=1
No i nadal pada.
Germanie odwołali jutro robotę. Malowanie na dzisiaj skończone, no to chyba pogram ;)
Wioski obsadzone przez plugawy zakon Dobrozmieńców, odprawiających wszeteczne rytuały.
Spalim do ziemi, popiół jeno i ekskrementa zostaną.
To ekskrementa zostają, jak się wypali do ziemi ??? Straszne te ekskrementa!
Babcię i Dziadka po jednej stronie miałam super ekstra itp. Mieszkali na wsi, mieli gospodarstwo, krowy, świnie, kury, kaczki itp. Jeździłam w każde wakacje i wspominam do dziś te dni. Mój Dziadek był miejscowym złotą rączką, kowalem, wulkanizatorem i majstrem. Ja, jako mała dziewczynka, miałam zawsze swój sprzęt przez niego zrobiony na moją miarę np. widły do przerzucania siana i taki tłuczek do międlenia jedzenia dla świń w korycie. Kto zna/pamięta parnik, z którego ziemniaki były najpyszniejsze, chociaż pastewne ? Babcia natomiast (też z petem :) piekła bułeczki w prodiżu - pachnące, rumiane. O ten prodiż przysmażyłam sobie paluchy i Babcia wsadziła mi je do dezynfekcji w talerzyk z denaturatem (który używany był do opalania na szufelce oskubanego uprzednio kurczaka). I Babcia robiła na pięciu drutach skarpety, rękawiczki i inne cuda. Piękne wspomnienia. Dziękuję za ich wywołanie :)
Ale, że nie pada dzisiaj? Gdzieś musi padać bo inaczej to koniec świata będzie i smród, mrok oraz śmiech kosmosu.
Pinkna pogoda w dniu dzisiejszym zarządzona.
Najjaśniejszy rząd pospolitej dozwolił za Pana Prezesa zgodą.
A śmiechu z kosmosa nie ma, są chóry anielskie i pouczenia surowe.
Moja jutro odzyskuje wolność po 13 dniach izolacji a na mnie spada 7 dni kwarantanny. Już mam dość.
Pewnie wszyscy widzieli, a jak nie to na Netflixie jest jako Ulepszenie.
Warto,pomimo, że nic nowego nie odkrywa.
https://www.youtube.com/watch?v=gEnRNIvEKu8
Widzieliśmy, nawet dwa razy ;)
Obecnie jadę z https://www.filmweb.pl/serial/The+Ranch-2016-744612 bez fajerwerków ale są fajne momenty, zwłaszcza między Mastersonem a Kutcherem.
Witam
Słońce się przedarło.
Robię gulasz z kartoflą i brokułą, ze świni ten gulasz.
Myślałem żeby zrobić z koniny, ale zarżnąć kuca mi się nie chce, zresztą z kuca to śmierdzące.
Świnia lepsza.
Cześć Smoki.
Chciałam coś napisać, ale drugi dzień demolują mi klatkę (oficjalnie pod pozorem wymiany okablowania) i nie słyszę własnych myśli. Wczoraj skończyli po 16-ej, jeszcze tylko 5 godzin, dotrwam.
Tylko spokój nas uratuje, albo i nie.
https://www.youtube.com/watch?v=ZMZeVKlQZ6A
Deseru, prawie nikt tym nie gra, a to jest coś cudownego patrzeć jak przeciwnik pakuje pełny stół.
Skojarzyło mi się ze zmianą dobrą...
https://www.youtube.com/watch?v=rrC8V-I6Bxg&ab_channel=%D0%A0%D0%BE%D1%81%D1%81%D0%B8%D1%8F24
Mało ostatnio Legendowałem, a jak już to Black Marketem własnego pomysłu. Albo seriami wygrywam albo obrywam :) Na odkucie się mam koszmarne agrro, które jest tak koszmarne, że powyżej szóstej tury nie ma już co grać.
Jak mnie najdzie to wypróbuję. na pierwszy rzut okiem wygląda na to, że trzeba się nauczyć tym grać :)
W sumie samo się gra. Tu odejmiesz, tam dobijesz rannego. Przeciwnik cały czas ma pusty stół. Albo jakieś ogryzki typu 0/1 :> A nasze małe popierdółki cały czas podgryzają. A nawet jak już mu się uda i się w końcu się dozbroi to leci Nowa Epoka i łzy....
I daj to agro to zobaczę czy mam karty do niego, chętnie złożę :)
Elo :)
Widzący, to się stare dziady i ich koprolity przynajmniej przydadzą do użyźniania tej spalonej do ziemi ziemi :)
Mój średniak do piątku na kwarantannie. Pani w przedszkolu zakovidzona, a kontakt był bezpośredni. Co ciekawe (albo może już teraz normalne) z Sanepidu telefonu brak, tylko własna przyzwoitość nie pozwala mi na inne zachowanie. No, w sumie mają jeszcze szansę zadzwonić w piątek do 20:30. A o 0:01 w sobotę młodego obudzę i pójdziemy się dotlenić :)
A do tego mam jeszcze zamówione niespożywcze i nieapteczne sprawunki z odbiorem w galerii handlowej. W teorii dostawa na piątek, ale czy zdążą dostarczyć i czy ja zdążę odebrać ?
Dobrze, że mój najstarszy już te 16 lat niedawno skończył (dosłownie "za włosy"), to i jego nie muszę niańczyć na ulicy.
Puynny w codziennej logistyce nie ma jak brać udziału, za to naraża się w Biedronce na późnowieczornych zakupach :)
Jakbyście się chcieli samodzielnie zdiagnozować, to załączam instrukcję :) --->
A Netflixa se wykupilim niedawno. Puynny jakieś gangsterskie seriale ćwiczy (Peaky Blinders? czy cuś), a ja sobie pyknęłam "The Crown", potem taką wolną interpretację Ani z Zielonego Wzgórza :), a potem Nawiedzony Dwór w Bly (niby horhor, ale taki ze schizą :) I na razie odwyk, bo mech i pieczarki mi po kątach w chałupie już rosną :)
A ja czerwono widzę, bo wczoraj leczo robiłem, tak mi Kanon smaka zrobił :)
Wyszło fajne bardzo, żona pierwszy raz w życiu się zaleczyła, i smakowało jej niemożebnie. Mała rzecz, a cieszy. Znaczy lecza duży gar, ale żona mala, a cieszy, bo tak jej podeszło, że zjadła więcej ode mnie :P
Wódki nie, ale jest z 10 butelek wina :)
A poza tym, tu nie trzeba robić zapasów, bo wszystko otwarte (odpukać).
A co do wódki to reszta chyba potwierdzi, że nie ma to jak https://www.alkoholeswiata24.pl/wodka-bialy-bocian-0-7l
Każden ma swojego faworyta.
https://www.alkoholeswiata24.pl/wodka-beluga-noble-0-7l-40procent,103,5774.html
Witania
Pogoda taka sobie, może będzie lepiej.
Za dwie godzinki na wewieś, ciekawe czy będzie zakaz czy nie?
Biorąc pod uwagę chaos w służbie zdrowia, to już ostatnia rzecz jaka im została.
piękne
aż mi się przypomniało podejście na rysy
samotna wspinaczka to fajna sprawa
Deser, z tym goszczeniem, to uważaj, bo po pierwsze goście mogą odkryć Twoje artefakty, a po drugie jest nakaz Pinokia, żeby nie przyjmować spoza gospodarstwa. To znaczy, że na wewsi (Widzący!) uważać trzeba na cudze kury, krowy w szkodzie itepe. Wszak to także goście, choć nieproszeni. Bo będzie mandacik.
Tofu, to ja teraz wjadę tym czołgiem w ścianę, dobra? Nie będzie co prawda czołgu, ino czołganie, ale jakie czasy, takie efekty. Wszystkie czołgi, nawet te magiczne, zabrali żołnierze WOT...
Hej!
Ja właśnie wstałem, ale nie wiem po co, może zaraz z powrotem się położę :P
Moje dzieciaki ostatnio po globusie jeździły i dopytywały się o strefy czasowe. I, o matko z córką, u Ciebie już rano!
No, u mnie już jutro. A czekaj, u Was już też, od pięciu minut jak dobrze liczę. Witam w sobocie!
Szaro, buro i głowa boli.
Kaaaaaawyyyyy!
AQA - mieściliśmy się w dozwolonej granicy pięciu osób. Na dodatek jedno z gości jest tu zameldowane :)
Bry.
Tofu ---> to u Ciebie pewnie już następne jutro ?:)) Wstaaałeeeeś ?!
Deser ---> no właśnie, a jak interpretować "zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób" i "zakaz organizowania spotkań i imprez" ? Zachodzę w głowę, bo znów na kolanie pisane i nie wiadomo o co cho :)
Kanon ---> a z dziećmi ta kwarantanna? Jak nie, to się Waść ciesz, bo z dziećmi to dopiero jest ból d..y :)
I za klimatem Widzącego i w dobie zarazy. Uwielbiam ten kawałek. I muzę i słowa.
https://www.youtube.com/watch?v=tNnzUZSDNf0
Witania
Nastrój niedzielny, Pysia śpi a ja słucham płyty na dzisiaj.
https://www.youtube.com/watch?v=Mm3UKHCbHoU
Trzeba przyznać, trafnie dobrane imię.
https://www.youtube.com/watch?v=jB-OcexH1n0&ab_channel=ablain10
U mnie już bliżej do wtorku, ale czekam na czwartek, bo mu Dżef Bezos wtedy PS5 dowiezie - może mi nowa zabawka humor poprawi...
Wieszczyliście ten poniedziałek od rana i wieszczyliście. Muszę teraz do roboty iść.
Komu to potrzebne?
Takie tam wieszczenie, ledwo sie spełniło to patrzę, a tu wtorek.
Wtorek czyli pora na wewieś.
Albowiem tydzień świąteczny jest.
Kolekcjoner przez kosmiczne K, szczena dzwoni o podłogę przy każdym filmiku.
https://www.youtube.com/watch?v=b-Nvpf4wvNQ
Polecam jego kanał, kopalnia wiedzy militarnej https://www.youtube.com/channel/UC4G-umUyHWgFA21tu4OmPVA
Yoł:)
Tak naprawdę, to dziś jakby piątek. Z tak jakby sobotą. Bez niedzieli co prawda, ale zaraz znowu piątek już w komplecie.
Jutro świętujemy dzień odzyskania Niepodległości naszej w cieniu albo może w świetle raczej rażącym i oślepiającym Podległości wymuszonej. I co tu świętować ? Chyba ino wolną środę, czyli ten tak jakby piątek itd.
Zostałam sama na "zakładzie" (czyt. praca), bo koleżanka w kwarantannie twardej (COVID u współzamieszkujących), a do tego wczoraj widziała się z Bossem, więc ten takoż ma się obserwować. Gorzej, że teraz czekają mnie prace sekretarskie, których nie lubię okrutnie, a których nie ma teraz kto wykonać.
Zatem oprawcy i mnie dopadli. Nie germańscy, a francuscy. Plany zdalnej pracy w połączeniu z dresem i domowym pieleszem poległy. Współczuję sobie :)
I na to zaśpiewam Szinę, która w tej odsłonie mówi, że nie ma porównania :)
https://www.youtube.com/watch?v=0-EF60neguk
Patriotycznie nastrojony wielce, nałoiłem się Narodowo.
W imię i w ogóle.
Kocham albowiem.
Bardzo nawet i świętych święcić, imienia nie wzywać nadaremno.
Kardynalnie podchodząc.
Od razu wiadomo, że napiłem się Narodowo.
Wskazuje to jasno brak kaca.
Ojczyznę kochać trzeba...
Ze względu na przepiękny, poetycki tytuł utworu... i umiarkowany entuzjazm :)
https://www.youtube.com/watch?v=COm9QkM1Qis
Ta, ja wczoraj przeżyłam i sobotę i niedzielę na raz. Piorunujące wrażenie, mówię Wam. A dziś przy poniedziałku... tfu, czwartku chciałam Was zapytać, jakie macie plany na pięęęknie długi "weekend" świąteczny z okazji Gwiazdki ? No co? W sklepach już Święta, to i ja mogę zapytać.
I ku wkur..niu wszystkich walnę z głośników karczmianych toto. niech zaśpiewa ś.p. Gieorgia :)
https://www.youtube.com/watch?v=E8gmARGvPlI&list=PLlHsP-H0RgjjuovT7PQNTukMkpQylrcJq
Witam w pijątek, trzynastego dnia miesiąca listopada.
Fajno jest.
Czego i Smokom życzę.
Lecimy na Greenberg z rana.
A wszystko to jest identycznie trwałe...
https://www.youtube.com/watch?v=bENlA7AcovE
Po piwo też w maseczkach, po piwie niekoniecznie, no i niewygodnie się w maseczce pije ;)
Wstałem, pora coś pomalować przed Germanią trzydniową.
przypominam, że co poniedziałek w nowym świecie jest muzyka bardzo poważna od 14
polecam całym uchem
Tak mi się jakoś skojarzyło... bez większego sensu :)
Kultowi Spear of Destiny. Lubię czasem wskrzesić trupa
https://www.youtube.com/watch?v=5KGukEeWF2Y
No.
Mam wyłącznie skojarzenia bez sensu.
I u mnie prawdziwy zombieland.
https://www.youtube.com/watch?v=m00udFijVf0&list=RDm00udFijVf0&start_radio=1&ab_channel=S.P.RECORDS
Z dedykacją dla kucharzy i estetów.
https://www.youtube.com/watch?v=5b_lIKhvThM&ab_channel=%E6%9D%8E%E5%AD%90%E6%9F%92Liziqi
A dzisiaj jest dzisiaj.
To dzień przejścia w jesienną smugę cienia.
https://www.youtube.com/watch?v=vLw4fF28UcM&ab_channel=TadeuszWo%C5%BAniak-Topic
Joł :)
Odespałem ale za to rano idę mieszkać... a w sumie to rano wróciłem.
Coraz weselej. Kierownika mi zamknęli na kwarantannie, a przed chwilą mój armeński kolega pisał, że też właśnie wylądował w odosobnieniu. Coś czuję, ze jutro będą mnie unikać, a jak wkurzą to na kogoś nakasłam ;)
Kanonu - przez Ciebie znów ponabijałem trochę poziomów. Zaniedbałem i musiałem wspinać się od dwunastki do szóstki.
Nowo stare aggrrrrooooo.... efekty zastraszające ;)
Cześć.
Chyba nadchodzi pora na wódkę czystą, krystaliczną pocieszycielkę naszą.
W sobotę się upodlę, wpadną przyjaciele na wewieś i będziemy pili za zejście kaczora.