5 rzeczy, za które lubię i 5 które mnie drażnią w Watch Dogs Legion
Każdy kolejny Watch Dogs podoba mi się coraz mniej.
O ile jedynka była mroczna i jakoś mnie do niej ciągnęło, tak już dwójka była dla mnie za bardzo cukierkowa i luzacka. A Legion ze swoimi babciami i świńskimi maskami wygląda jak nowy Saints Row.
Nie jara mnie to.
Jakoś nie przemawia do mnie ten Watch Dogs, w jedynkę i dwójkę zagrywałem się z niemałą przyjemnością, natomiast do Legionu jestem mocno sceptycznie nastawiony. Zupełnie nie pasuje mi tutaj ten prawie cyberpunkowy klimat, kombinowanie z robieniem kilkudziesięciu głównych bohaterów, jedynie Londynu jako miasta jestem ciekawy bo pamiętam ten z AC Syndicate i wspominam go naprawdę dobrze bo kto jak kto ale Ubisoft umie tworzyć piękne miasta. No ale zobaczymy, może po premierze jak pooglądam trochę materiałów z tej gry, poczytam recenzje to zmienię zdanie, na ten moment bardziej liczę na Valhallę.
Każdy kolejny Watch Dogs podoba mi się coraz mniej.
O ile jedynka była mroczna i jakoś mnie do niej ciągnęło, tak już dwójka była dla mnie za bardzo cukierkowa i luzacka. A Legion ze swoimi babciami i świńskimi maskami wygląda jak nowy Saints Row.
Nie jara mnie to.
Nic oddać, nic ująć.
Seria się stacza coraz bardziej, właściwie już od WD2 dla mnie nie istnieje.
Jedynkę przeszedłem jakiś miesiąc temu a dwójkę zaraz po jedynce. Jaki ja byłem zły, że ta gra jest inna niż jedynka. I ten "luzacki" klimat. Ale mówię sobie, Legion zakupiony, sprawdziłem w jakim czasie grę da się przejść, wypadałoby ;-) przejść i dwójkę. Ukończyłem przed wczoraj. I jestem cholernie zadowolony, że dałem tej grze szansę. Fakt, z początku irytuje tym klimatem. Ale później jest już tylko lepiej. Fabularnie jest dobrze, nawet bardzo dobrze. Ja polecam.
Dwójka na początku mnie też odstraszała "gówniarstwem" i "luzackościa"... dopóki nie zacząłem w nią grać. Okazuje się, że to naprawdę wyśmienita fabuła i ZNACZNIE ciekawszy gameplay niż w jedynce, bardzo solidna produkcja i bardzo fajne San Francisco. Ciekawy jestem trójki.
Na pierwsze Watch Dogs bardzo czekałem, bo zapowiadała się bardzo dobra gra, tylko no właśnie słowa "zapowiadała się" są tutaj kluczem, bo sama gra może jakaś tragiczna nie była, ale do świetnej produkcji to było jej daleko (takie 6/10).
W kolejną część nie grałem, bo nie spodobał mi się jej klimat i z tego co opowiadali mi znajomi, którzy to ograli, to ta część też nie była jakaś świetna.
Z Legionem jest podobnie, czyli nie podoba mi się to w jaki sposób ta gra jest prowadzona, bo wygląda to na raczej generyczną i powtarzalną rozgrywkę nastawioną na swobodę działania. Dodatkowo jako że nie mamy tutaj głównego bohatera to fabuła w tej grze pewnie będzie tylko dodatkiem do reszty. Wątpię aby ta gra okazała się czymś niezwykłym, raczej kolejne 6/10.
W Weselu Wyspiańskiego też nie masz głównego bohatera a sama fabuła jakoś nie jest dodatkiem do reszty bruh
I to, że jest to literatura a nie gra nic nie zmienia
Historię można prowadzić na różne sposoby
Gra jeszcze nie wyszła, więc nie będę jej mieszał z błotem, ale po prostu nie spodziewam się po niej niczego niezwykłego, ot według mnie po tym co do tej pory widziałem dostaniemy kolejnego średniaka od Ubi. Rozumiem, że twórcy chcieli spróbować czegoś nowego i próbowali stworzyć coś innowacyjnego, ale mnie to jak na razie nie kupiło. Dodatkowo gra, która jest mocno nastawiona na sandbox praktycznie nigdy nie ma jakiejś świetnej fabuły.
Nie czekam, w jedynkę i dwójkę zagrałem tylko dla tego że była za darmo, ale też mnie nie zachwyciły, ten ziomalski kolorowy klimat na gimbazy mi się nie podoba zupełnie, czekam na CP 2077, a nie na ten twór.
Ktoś wspomniał o gangu staruszek? Nawet miasto się zgadza
"Permadeath nadaje takiej rozgrywce pikanterii. Z jednej strony możesz być człowiekiem, który traktuje swoich ludzi jak mięso armatnie, a jeśli ktoś zginie, to mówi się trudno i próbuje się dalej;"
Zgadzam się z tym. Permadeath dodaje nie tylko pikanterii, ale zastępuję też w pewien sposób to, czego nie ma w tej części - czyli jednego, głównego bohatera. Tak więc przemierzając przez Londyn i tworząc sobie drużynę, możemy znaleźć parę fajnych postaci, którymi będzie się nam dobrze grało i do których może się przywiążemy, przyzwyczaimy. A jednak po paru godzinach grania postacią może być smutno gdy okażę się, że właśnie ją straciliśmy.
Dlatego będzie to pewien poziom trudności, bo teraz nie będziemy mogli wykonywać misji na "pałę" z nadzieją, że się uda, a jeżeli się nie uda, to zacznę ją od nowa. Będziemy musieli dbać o to, aby nie zginąć i nie stracić swojego bohatera. A jeżeli nawet i stracimy, jeżeli nasza postać poniesie klęskę, to doda to trochę tego dramatu, żalu i frustracji.
Pomyślcie sobie jakby to było, gdyby w jakiejś waszej ulubionej grze, Wasz ulubiony bohater którym gracie od początku ma możliwość zginąć permanentnie w połowie produkcji jeżeli zrobicie coś źle. Trochę szkoda, prawda?
Na grę czekam, bo zapowiada się po prostu na niezłą piaskownicę wraz z pięknie stworzonym wirtualnym Londynem. Oprócz tego twórcy jeszcze bardziej mnie zainteresowali grą zapowiadając fabularne DLC z Aidenem Pearcem i Wrenchem.
Dla mnie w sumie też zalety się przeplatają z wadami.
Londyn jako miejsce akcji to coś dla mnie, miejsce bliższe mi niż amerykańskie metropolie, a przy tym równie ciekawe... ale nie mogę darować twórcom, że poszli w s-f, zamiast pozostać w czasach współczesnych, a przecież przy aktualnej polityce dotyczącej inwigilacji w Wielkiej Brytanii, DedSec miałby tam co robić. W ten sposób zamiast interesującego komentarza do pewnych problemów i światowych tendencji będziemy mieli opowiastkę s-f. W sumie Ubi już nas przyzwyczaiło, że boi się zajmowania jakiegokolwiek stanowiska w jakiejkolwiek sprawie, więc w sumie żadne zaskoczenie.
Bohater zbiorowy to oryginalny pomysł i miałby szansę się sprawdzić. Akurat pasuje to do DedSecu, jako organizacji wzorowanej na Anonymous, gdie członkiem może być każdy... ale przy braku głównego protagonisty prawdziwym bohaterem musiałaby być porządna, dobrze poprowadzona fabuła, a w przypadku współczesnego Ubisoftu raczej ciężko na to liczyć.
A sama rozgrywka, jakieś to, sam nie wiem, zbyt beztroskie? Jak oglądam gameplaye, nie czuję ciężaru wykonywanych zadań. Ot wybiorę sobie robotnika, podlecę do celu dronem, rozbiję parę czerepów i misja wykonana. Nie widzę tu jakichś konsekwencji sukcesu czy porażki, jakiejś większej antyutopii.
Czego mi tu brakuje? Nie wiem, może właśnie efektów moich działań. Powiedzmy, że przechodzę jakąś misję puszczając z dymem pół dzielnicy, padła masa trupów również wśród cywilów i po misji widzę, że ludzie Albionu jeszcze częściej aresztują/biją przechodniów bez powodu i nie wahają się pociągnąć za spust, a ludzie, którzy wcześniej popierali DedSec się od niego odwracają, może tracę kilku rekrutów i mam trudności ze znalezieniem nowych chętnych. Coś co zmusza mnie do zastanowienia czy dobrze robię, czy może już przekroczyłem granicę i w słusznej sprawie posunąłem się za daleko. Coś jak przechodzenie Dishonored na wysokim i niskim chaosie.
Nie zamierzam całkiem skreślać tej gry, dopóki nie wyjdzie, ale nie czekam z niecierpliwością.
Przy swoich dużych tytułach Ubisoft boi się podejmować ryzyko, co na dłuższą metę może odbić się bardzo źle na francuskim wydawcy – mało kto chyba chce dostawać gry wprost z fabryki, wymierzone od linijki i stworzone dla każdego. W grach nadzwyczaj często sprawdza się powiedzenie, że jeśli coś jest dla każdego, to tak naprawdę jest dla nikogo.
No nie wiem :). Ubisoft niby znany jest z tego, że nawet jak decyduje się zaryzykować, to jednak stara się to robić w możliwie bezpieczny i kontrolowany sposób, stawiając na (teoretycznie) sprawdzone i pewne rozwiązania, a mimo to efekty bywają bardzo różne. Pamięta ktoś jeszcze Far Cry New Dawn albo Ghost Recon Breakpoint? W obu przypadkach Ubi postawiło na dosyć znaczne zmiany w modelu rozgrywki i oberwali za to po głowie. Watch Dogs 2 też przeszedł lifting, odchodząc od poważnego klimatu na rzecz żarcików i "ziomalskości", ale tym razem był to strzał w dziesiątkę, bo gra została dosyć ciepło przyjęta. Legion to kolejny eksperyment stawiający formułę na głowie i nie wiadomo co z tego wyjdzie. Wbrew pozorom, Ubisoft ma wystarczająco duże cohones, by ryzykować... ale najczęściej nie aż tak duże, żeby mocniej zaszaleć ;].
Watch Dogs 2 też przeszedł lifting, odchodząc od poważnego klimatu na rzecz żarcików i "ziomalskości", ale tym razem był to strzał w dziesiątkę, bo gra została dosyć ciepło przyjęta.
Nie grałem w prawdzie w WD2, mimo, że czeka w kolejce do ogrania i sama gra bardzo mnie ciekawi, ale wydaję mi się, że raczej ten ziomalski i żartobliwy klimat raczej nie został ciepło przyjęty. Bo co tylko czytam jakąś opinię na temat tej gry, bądź recenzję, to wszyscy właściwie wytykają tą "ziomaltowość".
Oby nie było odwrotnie. Dopiero by było.
Wątpię że będzie na odwrót. CD Project Red zgniecie Ubisoft już na samym poziomie fabularnym.
A potem wyjdzie CP2077 i o tej grze wszyscy zapomną...
Nie wydaje mi się. Cyberpunk ma ogromną konkurencję w listopadzie. Może i z WatchDogs wygra, ale z AC: Valhalla czy chociażby nowym CODem nie ma co startować. Oni chcieli sprzedać ok 5 mln kopii do końca roku, a ja strzelam że sprzeda się max 3,5 mln kopii. Tu nie chodzi o sam poziom rozgrywki, ale o rozpoznawalność marki. Ostatnie City Wire oglądało na YT ok 60 tys osób, a takiego CODa ponad 250 tys.
Mowa była o Watch Dogs i dalej jestem pewien że z nim CP2077 wygra bez większego problemu.
Co do AC i CoD wiadomo że rozpoznawalność tych marek jest o wiele wyższa bo istnieją na rynku od dawna. Tym niemniej CP2077 stale pojawia się we wszystkich zestawieniach najbardziej oczekiwanych gier 2020. AC: Valhalla w nich też jest, a CoDa nowego w żadnym takim zestawieniu nie widziałem. Audytorie tych gier niekoniecznie się pokrywają.
Tak że sprzedaż 5 mln kopii na wszystkich platformach do końca 2020 jest możliwa, chociaż nie koniecznie tak się musi stać. CP2077 ma takie mocne atuty promocyjne jak "Keanu Rives" i "gra od twórców Wiedźmina 3".
Kompletnie ta część do mnie nie przemawia.O ile pierwsza część była dobra,dwójka mnie interesuje średnio,aczkolwiek zagram ,bo była za darmo :D To tej części, nie przejdę nawet za darmo. Wygląda to tak: Fajne miasto, to norma dla UBI.To im wychodzi świetnie. Cała reszta to takie meh.I brak głównego bohatera, to chyba największa wada. Typowo zabawowa gra,żeby się powygłupiać,nie przejmować niczym i ubierać się w głupie ciuszki . Ale dodatkowo ilość postaci jest plusem.Bo każdym gra się inaczej. I to w sumie może być fajne.
Jedynka była poprawna ale nic więcej, dwójka była naprawdę bardzo dobra natomiast Legion wygląda jak jedno wielkie nic.
Ta gra powinna się nazywać po prostu ubisoft, kopiuj - wklej w innej skórce. Mialki gameplay, miałkie postacie, w sam raz do gamepassa, odpalić zobaczyć i wyjeb...
Konsekwencje zabijania są i są one na pewno bardziej naturalne niż jakikolwiek pasek honoru czy reputacji. Na przykład jeśli zabijemy NPC może okazać się że był on członkiem rodziny innego NPC, którego chcemy zrekrutować. Przez to co zrobiliśmy wcześniej ten będzie nas teraz nienawidzić i nie będziemy mieć opcji rekrutacji. Oprócz tego twórcy wypowiadali się gdzieś, że jeśli jakaś postać będzie nienawidziła DEDSEC wystarczająco będzie mogła porwać kogoś z naszej drużyny lub wstąpić do wrogiej frakcji np. Albionu. Twórcy dają też więcej narzędzi do walki bez zabijania, możemy każdą postać wyekwipować w nie zabójczą broń palną lub używać nowej dla serii walki wręcz, zwłaszcza, że przeciwnicy nie wyjmą broni palnej jeśli sami tego nie zrobimy.
Z chęcią sprawdzę na wyprzedaży. Mieszkałem kilka dobrych lat w Londynie i sprawdzę jak udało im się odwzorować miasto ;)
Mi się wydaje, czy ludzie którzy narzekają na nowe podejście do serii to ci sami ludzie, którzy nazywali Assassiny odgrzewanymi kotletami? Ja naprawdę cieszę się z tego w jaką stronę idzie Watch Dogs bo Ubi oferuje jakąś nowinkę na rynku i może to być ciekawe doświadczenie, zamiast kolejnej przeciętnej strzelanki z otwartym światem. Postacie i fabuła w Watch Dogs nigdy nie były specjalne więc dobrze, że Ubi na to nie stawia i zamiast tego oferuje więcej luzu i frajdy, chcąc przepchnąć cały gimmick Legionu w jak najlepszej i najciekawszej formie.
Ubi ma pomysł i powinni się na nim skupić w pełni, a luźny klimat i skupienie na gameplayu i świecie gry go komplementuje.
A mnie brak bohatera trochę drażni, rozumiem zamierzenia twórców ale jakoś nie wyobrażam sobie tej armii staruszek w grze gdzie hakowanie odgrywa swoją ważną rolę.
Wiem że to tylko gra ale jak jedna osoba napisała gra staje się takim Saints Row z poważnego klimatu staje się parodią.
Przecież już druga część była słaba to po trzeciej wiele się nie spodziewam. Ale widziałem że znów jest ten klimat casualowy totalnie, taka klaunada jak w drugiej części więc na pewno nawet nie podejdę do tej części. Jedynkę ograłem cała z przyjemnością z modem the worse mod.
Typowa Ubisoftowska zmielona papa polana sosem którego nikt nie potrzebował i podana po nazwą znanej marki.
Zauważyliście, że na screenie pod ósmym punktem kobieta mówi: "Nie mogę" a potem dalej po angielsku, że nie może już tak dalej żyć. Takie połowiczne tłumaczenie (oczywiście jest "moge" zamiast "mogę" bo pewnie nie działają tam polskie znaki) czy mały spoiler dotyczący narodowości tej pani, do której poczujemy autentyczne obrzydzenie. A może to jej ofiara i dlatego będziemy tak zbulwersowani.
A tak poza tym to witam wszystkich. Jak to zobaczyłem to aż założyłem konto, żeby o tym napisać.
A ja wepchnę kij w mrowisko i powiem, że to W_D póki co najbardziej przypadło mi do gustu i będzie to pierwsza część tej serii, którą kupię i ogram (choć może najpierw przejdę darmową 1 i 2).
Zaszedł tu niejako paradoks Ac: odyssey. Niby na papierze wygląda okropnie (walka z potworami, jak minotaur czy meduza, a w DLC hades, persefona i atlantyda? wtf). Ale z drugiej strony ta dziecinność i bezsensowność kompletnie do mnie przemawia - Ubi nawet nie udaje, że to są poważne serie kierowane do odważnego odbiorcy (bo nie są). Chcesz grać kohortą babć? Proszę bardzo.