Ej, wie ktoś może jak działają w Morrowindzie zdolności i co dają w czystej praktyce? Ofc wiem jak działa zdobywanie poziomów, co to atletyka itd ale nie mam pojęcia jak to wygląda z czysto matematycznego punktu widzenia. Atletyka np skaluje się jakoś z szybkością? Przy umiejętnościach na broń to po prostu rzut k100 na testowanie skilla przy trafieniu? Jak to jest przy skradaniu się i otwieraniu zamków? Jak określa się czy zamek jest zbyt skomplikowany? Dzięki za rozjaśnienie, pozdrp
Zgodnie z logiką :) Im wyższy skill np. atletyki tym dłużej mozesz biegać, im bardziej masz rozwinięte skradanie tym trudniej Cię wykryć, im większa zręcznośc tym trudniej Cię trafić.. Trochę natomiast to trochę źle zostało zaprojektowane w stosunku do alchemii - daje to pole do przegięć przy tworzeniu elliksirów. Im masz większą inteligencje tym mocniejsze eliksiry powstają, przy czym dzięki eliksirom nie ma ograniczenia w podkręceniu danego skilla :P
W ten sposób, mozna robić elksiry, które np przez 2 h co sekunde regenerują parokrotnośc Twojego życia czy podnoszące Twoją zręcznośc do tego stopna że nikt ne bedzie mógł Ciebie trafić :P
Odpaliles po tym poscie o Oblivionie ? Ja po przeczytaniu uswiadomilem sobie, ze kompletnie pominalem ta czesc. Gralem w The Elder Scrolls II: Daggerfall. W Oblivion zagralem tez pozno. Dzisiaj wydaje sie to smieszne patrzac na grafike Obliviona. No, ale w tamtych czasach naprawde komputery klekaly i grafika powodowala opad szczeki. Skonczylo sie na tym, ze przegralem w ten tytul setki godzin. Potem byl Skyrim. W ta gre utopilem naprawde chore ilosci czasu. Pamietam mod, ktory pozwalal rozbijac namiot. Mod, ktory powodowal, ze trzeba bylo jesc i pic, zapewnic temprature i odpowiednio sie ubierac. Spowodowalo to, ze gralem w ta gre jak w jakis survival. Nie uzywalem szybkiej podrozy. Mialem wylaczona mape i wszelkie wskazniki celu. Polowalem i sprzedawalem zdobycz. Nie zapuszczalem sie do jaskin.Gra odwdzieczyla sie tym, ze poznalem miejsca, ktore nie mialbym szans zobaczyc, gdybym gral z wskaznikami celu. Potem ogralem drugi raz w VR na Oculus. Kolejny raz gra wciagla mnie jak w bagno. Strzelanie z luku i magia przez mechanike VR stala sie mega miodna. No i skala pozwalajaca jeszcze raz docenic wszystkie miejsca. Wystrzeliwanie kul ognistych etc etc z rak to byla mega radocha. Oddanie dalekiego celnego strzalu z luku bylo poezja. Strach jaki towarzyszyl eksploracji jaskin to tez byla miazga. Zakupilem Morka na GoG. Zdobylem spolszczenie. Wgralem podstawowe mody. Gra wciagla mnie jak bagno. Niestety widze jak bardzo inne gry mnie przyzwyczaily mnie do trzymania mnie za raczke i prowadzenia po sznurku. Tutaj po zejsciu z statku i wyjsciu z odprawy jestemy witani komunikatem sprowadzajacym sie do" Witamy w grze Morrowind, rob co chcesz, baw sie dobrze.Powodzenia". Jestesmy nikim i nie mamy niczego. Gra nie uderza setkami informacji na temat swoich mechanik. Nie ma zadnego samouczka. Zadnych wskaznikow. Zakochalem sie. Z modami gra jest ladna nawet po tylu latach.
Co do Twoich pytan. U mnie sie wyswietla sie liczbowo jak skomplikowany jest zamek. Zakupilem czar w gildi magow, ktory otwiera mi do 50 poziomu. Skradanie rosnie jezeli nikt cie nie widzi, ale jestes w promieniu danego npc. Specjalnie nie czytam poradnikow jak wbijac szybciej lvl, jak zdobyc szybko septimy bo takie min-max gry psuje tylko z niej doznanie. Praktycznie ja tylko eksploruje. Zrobilem moze z 4 questy. Przypadkiem zrobilem quest na Buty szybkosci. Wiec teraz nawet nie doskwiera mi wolne chodzenie. Poniewaz jestem magiem mam 50% resista na magie. Wiec buty mnie nie oslepily tylko zaciemnily obraz o 50% procent. No, ale zakupilem czar na resist magi o 30%. Wiec teraz zaciemniaja mi tylko w 20 procentach. Generalnie mam mega fun.
Ta, skyrim.. Te nie zapomniane powtarzające się lokacje generowane losowo(szczególnie te lochy których się bałeś XD) i te piękne widoki dla których warto poświęcić setki godzin czasu, istna poezja! A tak na serio to najgorsza gra w jaką miałem okazje zagrać. Jeśli chodzi o gry Bethesdy to oni potrafią zrobić nijakie postacie bez głębi jak nikt inny. Jeszcze nie zdarzyło mi się zagrać w grę w której los żadnej postaci mnie nie obchodził i po prostu czułem że jest to sztuczne do bólu, tragedia. Oczywiście gra miała swoje zalety które wymieniłeś, ale dla mnie najważniejsza jest głębia opowieści i jej postacie tworzące jakąś całość i to kompletnie mnie nie porwało w Skyrim.
Beteska miała też swoje dobre chwile, Morek albo Call of Cthulhu to pierwsze z brzegu przrykłady
Morek to ostatnia z gier seri którą grałęm, skyrim mnie po prostu rozczarował. Modowałem tam trochę ale tej gry chyba nic nie uratuje, jeśli chodzi o content i fabułę. Jedyne co możemy zrobić z tą grą to dodać piertylion modów na wszystko i eksplorować bo to gra o eksplorowaniu tylko, a te podniecenie znacznikami na mapie.. oj nie moja bajka. To jest jedna z lepszych jak nie najlepszych gier jeśli chodzi o eksplorowanie.
No mozesz sie smiac. No, ale w VR naprawde idzie sie wczuc. To sie nie dzieje na ekranie monitora/tv. Ty tam jestes. Wiec takie jaskinie/lochy w Skyrim pomimo, ze spedzilem w nich setki godzin grajac na monitorze/tv. To w VR i tak to bylo inne przezycie. To samo jak gralem w HL:Alyx/Walking Dead. Masz naprawde pietra wlazac w jakies ciemne miejsca z latareczka w reku.To trzeba zagrac, aby zrozumiec.
Ps. Dlatego w Skyrim mialem wylaczone wszelkie wskazniki. Podobaly mi sie niektore questy gildi. DLC tez byly fajne. Kwestia gustu. Wiedzmina 3 tez tak przechodzilem. Wylaczony hud caly mialem. Duzo lepsze wrazenia z gry.