Komputer poleasingowy - kiedy warto rozważyć zakup
Zależy w jakiej zmieścimy się kwocie. Minusem może być to, że komputer pracuje całą dobę. Często wykonywałem usługi w pomieszczeniach gdzie nie było pracownika, a komputer sobie śmigał do dnia następnego albo są mocno zakurzone bo raczej żaden z tych komputerów nie ma osłon przeciwkurzowych. Dawno dawno temu ojciec przyniósł mi kompa ze szkoły i jedynie co można było na nim zrobić to pobawić się w biosie albo odpalić pasjansa/sapera, ewentualnie Starcraft, a Diablo 2 nie ruszyło w tym okresie.
Do prostych zadań typu biuro czy internet dla osoby fizycznej, która nie odpiszę sobie VAT czy nie wpisze koszty (sprzęt za darmo) sprzęt poleasingowy ma więcej sensu niż przepłacać za nowy.
Ten sprzęt (poleasingowy) już na siebie zarobił, zamortyzował się i trafia do takiego Amso za grosze. Później się je serwisuje, czyści i z odpowiednią marzą wystawia na sprzedaż.
Cena mimo iż kilka x wyższa niż zakupiona, to wciąż bywa atrakcyjna.
No i ekologicznie jest wykorzystywać komputery jak długo się da, zamiast produkować kolejne elektrosmieci.
Sam miałem kilka poleasingowy i żaden mi się nie zepsuł, ale nigdy też nie katowałem komputerów czy laptopów. Gram głowie na konsolach, a www przeglądam na telefonie, więc taki poleasing nie ma na czym się psuć.
Osobiście polecam, przynajmniej przejrzeć ofertę.
Jak ktoś ma formę to wiadomo, że lepiej kupić nowe i odpisać wszystko, Państwo zasponsoruje nie pobierając podatku (odpis).
Ja właśnie kupiłem z 3 miesiące temu w AMSO laptop fujitsu I core 5 U 6300 , 260 ssd, 8 giga ram ddr 4 i ekran około 14 cali plus Windows 10 za niecałe 1300 złotych. Za taki nowy bym zapłacił spokojnie ponad 3 koła. Sprzęt w bardzo dobrym stanie, jakość A. Gwarancja 12 miesięcy z możliwością przedłużenia na 2 lata, Do tego laptop ma dwie baterie o czym nawet nie było napisane. Nie wiem po cholerę miałbym kupować nowy laptop do tego co robię. Tak samo ojcu kupiłem do pracy w szkole lenovo za 900 złotch w tym torba. Troszkę gorszy procek i 8 giga ddr 3, klasa A plus Windows 10. Moim zdaniem to jest bardzo sensowna opcja.
Do gier? Nie warto. Można się rozejść.
W jakiekolwiek bym nie grał - wyeksplaotowany, biurowy sprzęt do gier się nie nadaje. Wywalenie kasy w błoto - to już lepiej konsolę kupić.
Kupiłem 2 lata laptopa za 600 pln della mieszkając już na swoim ale zarabiając 2 tys z hakiem miesięcznie w sklepie za 600 pln kupił bym jakieś chińskie g.. z Intel atom które pewnie rozsypało by się za 3 miesiące a tak miałem i3 2 lub 3 generacji 8 gb ram i ssd które śmigało bez zacinki w necie, Wowa odpaliłem na najniższych a nawet black ops 3 na niskich w 20 fps od biedy w singla dało się grać. Komputer słyszyl ponad rok czyli normalny okres użytkowania.
Wowa odpaliłem na najniższych
O panie to dopiero musiała być "gra" na rajdzie się nie wyśmiewali z ciebie?
Miałem ścinki na boss fight ale dało się normalnie grać tzw lvlowac. I jako tako zaliczyć raidy na LFR, taka prawda raidy robione w LFR da się przejść nie będąc tam.
Na rajdzie to zanim mu sie zona zaladowala to ekipa pewnie konczyla juz pierwszego bosa :p
Może dobra oferta dla ludzi, którzy chcieliby pograć w starocie z WinXP na pokładzie.
Znajomy miał do wydania 2k cebulionów na laptopa i jego znajomy informatyk chciał mu wcisnąć poleasingowego laptopa. Napalił się strasznie bo procek to i7. Przeanalizowałem mu tą ofertę i okazało że się laptop to wielki hebel, ma zajechaną baterią, a ta i7... ma 2 rdzenie.
Znalazłem mu w tej cenie nowego ultrabooka od huawei z czterordzeniowym ryzenem 3500u. jest mały, lekki, szybki i nawet jakieś gry idzie na nim odpalić.
Gdy ktos poleca poleasingowe kompy to znak ze sie nie zna i nie nalezy go sluchac...
Poleasingowy sprzęt komputerowy ogólnie nadaje się głównie do pracy biurowej, a mówię tu o zwykłym klepaniu arkuszy kalkulacyjnych, redagowaniu tekstu lub obsługi zaplecza sklepu internetowego.
Co najwyzej używanego do PC moge kupic procesor i ram (i moze plyte glowna), reszta musi być nówka sztuka.
O i mądrego to i miło posłuchać.
Kupiłem 2 laptopy poleasingowe w swoim życiu - della za 300 (bez dysku) ze stacją dokującą i della za 500 ze stacją dokującą. Jeden był 7 letni, a drugi 5 letni, oba wyjściowo z klasy premium za ok 7-10 koła, z bajerami jak modem sim, czytnik linii, baterie zwykle zjechane i wytrzymywały 2h każdy. Były ok, używałem do obsługi aplikacji biurowych i systemu firmowego. Na droższym sims 3 poszło i tyle. Do gier się nie nadają, natomiast zwróciły mi kilkunastokrotnie. Jeśli ktoś chce kupić komputer do gier i zaoszczędzić to można kupić używany od osoby prywatnej, lub złożyć na używanych częściach (obie opcje przetestowałem i było spoko). Nowe jakie kupiłem też były ok, tylko trzeba dobrą ofertę znaleźć. Z poleasingowych polecam della. Z nowych stosunek jakości do ceny moim zdaniem najlepszy mają acer i msi.
Pozdrawiam
Wszystko zależy z jaką pracą mamy do czynienia. Czy to jest prosta praca biurowa, czy też chcemy już pobawić się w unifikowalne środowiska programistyczne z wykorzystaniem wirtualizacji: na 90% sprzętów poleasingowych nie uruchomię w sposób płynny gotowego środowiska Ubuntu wraz z całą platformą programistyczną, aby móc uzyskać pełną synchronizację danych. A nie ma niczego lepszego jak przy wyłączaniu komputera firmowego automatycznie tworzy się kopia zapasowa środowiska w chmurze firmowej tylko po to, aby następnego dnia przy pracy zdalnej uruchomić to samo środowisko i mieć nawet te same okienka aplikacji otwarte, co się je miało uruchomione w biurze.
Swego czasu jak z kasą było krucho zakupiłem używanego kompa za 1000 zł... cały zestaw z monitorem, klawiaturą, myszką, zestawem głośników Logiteha 5.1, kamerką... przez 8 lat mi służył (jedynie procesor wymieniłem za 50 zeta bo się przegrzał). Gdy go kupiłem dało się na nim grać we wszystkie nowe gry... pod koniec już trochę kulał, nowe tytuły albo nie dało się grać, albo szły w niskich detalach, niestety po raz kolejny problem z procesorem, do tego gniazda USB odmawiały posłuszeństwa i krzaki wychodziły w grafice. Dwa lata temu kupiłem więc nowy ale poprzedni używany naprawdę ciepło wspominam, długo mi służył mimo że dałem za niego śmieszne pieniądze.
Prowadzę fundację i wszystkie komputery (laptopy), które kupiłem (w sumie już będzie z 12) były poleasingowe. Zazwyczaj 2-3 letnie sprzęty, zazwyczaj DELL Latitude w granicach 1200-2000 zł. Do tego 2-3 lata gwarancji w cenie.
Zacząłem kupować te komputery jakieś 2,5 roku temu i do teraz żaden jeszcze się nie zepsuł.
Nawet nie myślę o nowych sprzętach. Skoro mam taką samą gwarancję, a cenę porównywalną z największym szrotem z półki sklepowej, to nie ma się co zastanawiać... Tym bardziej że komputery które kupuję mają niewielkie ślady zużycia.
W sumie zawsze jeśli są w dobrym stanie i mają pełną gwarancję (mówię tu o laptopach).
A stacjonarki to raczej lepiej złożyć samemu. Często w biurowych kompach droga do upgrade jest jak przez mękę...
Komputery leasingowe to zazwyczej sprzety do pracy. Do pracy oznacza zapominamy o grach. Zazwyczaj wysokie modele biznesowe wykonane sa BARDZO dobrze i dlatego posluza jeszcze wiele lat. Jezeli potrzebuje kompa do wszystkiego oprocz gier i mam mozliwosc kupic 2-3 latka z 1200-1500 kontra nowka ze sklepu za 3k - to wcale bym sie nie zastanawial.Bierzcie poprawke ze taki menager sredniego szczebla nie korzysta z kompa dluzej jak 12-14 godzin dziennie i nie uzytkuje go w warunkach podobnych do tasmy produkcyjnej w wytworni pasz. Zazwyczaj sa to kompy zadbane, nadal mocne i wydajne. Osobiscie jestem za. Moj starusienki T43 byl w zasadzie kuloodporny - kolega ktoremu go dalem po latach nadal na nim smiga ( okazjonalnie ale jednak ). Upgrade do SSD zdzialal cuda.
Komp polesingowy to najlepsza rzecz, gdy ktoś potrzebuje niezawodnego sprzętu i od czasu do czasu w coś pogra. Zasilacze nie są mocarne, ale wyjątkowo wytrzymałe, można dorzucić spokojnie takiego GeForce 1050, dysk zamienić na SSD i tanim kosztem mieć szybką maszynę np do gier sieciowych pokroju CS:GO, Fortnite, Wot
Do pracy czy codziennego klikania można zakupić taniego zwrota. Czemu nie. Niektórzy jeszcze latami sobie chwalą. (Może poza tanimi laptopami...)
Do gier - ludzie bądźmy poważni. Nie wiedząc jak był eksploatowany można by tylko zgadywać co wysiądzie pierwsze. Samo wsadzania długo użytkowanych części opłaca się tylko do komputerów "na wylocie". (może poza RAMem - jak żyję nie znam nikogo komu by wysiadł).
ram i cpu. Jeśli nie masz wadliwego modelu i nie uwali ci się chłodzenie, to te części mogą działać wiecznie.
Jeśli chodzi o CPU to faktycznie są długowieczne jeśli nie przegrzane, ale spore jaja dzieją się często przy demontażu.
Kiedyś widziałem jak gość chciał odkleić procek od radiatora trzymający się na zaschniętej paście przewodzącej... i procesor się przepołowił.
Ja nie znam nikogo komu wysiadl procesor i ram. To chyba takie wieczne dość. Ale zasilacz raczej zalecam nowy. Raz mi płyta zdechła- w sensie usb przednie wcale nie działa. Daje prąd na chwile do pendrive i zara odłącza. Ale głośniki zasila. Raczej przez zasilacz tracera który pracował z tym kompem kilka lat. No chyba, że ktoś jak ja składa kompa do 300zł i zasiłka by bardzo wylazła poza budżet. Ale tylko markowe w takim wypadku. Ja wziąłem BeQuiet! I narazie bez problemów i co ważne ultra cichutko. Za 60zł zasilacz tej marki dla mnie super. Ale jak wysiądzie to przynajmniej nie zabierze za sobą reszty kompa :)
Dla mnie na studiach poleasingowy komputer był zbawieniem. Z ograniczonym studenckim budżetem niewiele można było kupić a do archiCADa itp. programów był mi komp potrzebny na już. Nie znałam sie totalnie, ale ale dobrych doradców i przez ponad trzy lata na tym poleasingowym udało się do inż dobrnąć