5 lat przygotowań i wielka wojna rozdziera EVE Online; oto historia zdradzonego gracza
Rany, niemal każda historia z EVE wydaje się żywcem wyciągnięta z jakiejś starej space opery.
Nigdy w to nie grałem i nigdy nie zagram. Jedno muszę przyznać, że artykuły odnośnie epickich konfliktów w tej grze i sytuacji jaka panuje obecnie w świecie gry czytam z mega zainteresowaniem. Pomimo tego, że nie mam pojęcia kto jest kim to jestem ciekawy, która ze stron zwycięży i jak skończy się ta wojna.
Rany, niemal każda historia z EVE wydaje się żywcem wyciągnięta z jakiejś starej space opery.
Nigdy w to nie grałem i nigdy nie zagram. Jedno muszę przyznać, że artykuły odnośnie epickich konfliktów w tej grze i sytuacji jaka panuje obecnie w świecie gry czytam z mega zainteresowaniem. Pomimo tego, że nie mam pojęcia kto jest kim to jestem ciekawy, która ze stron zwycięży i jak skończy się ta wojna.
Mam tak samo, normalnie jakbym jakiś serial sf oglądał :D
Ciekawe, kto zwycięży :)
Ehh, żebym to ja nie miał życia, siedział na jakiejś sensownej emeryturze to z wielką chęcią bym wrócił do Evki.
Zaczynałem w becie, i prawie rok od momentu premiery przewaliło się te miliony ISKów.
Jak to dobrze że te wszystkie nerdy grają w EVE, a nie siedzą w polityce, bo zaraz byśmy biegali z karabinami, bo ktoś komuś nasrał na wycieraczkę...
Ale nie powiem, newsy o tej grze są zawsze interesujące.
Tu chodzi o odsunięcie od władzy w wielkiej frakcji, co zapewne zapewniało mu prestiż i ogromne ilości ISK. Został zdradzony, więc postanowił się zemścić.
Przecież ta wojna to ustawka, żeby gracze się nie nudzili i nic więcej.
Hmmm widzę, ze trzeba zmienić profil aktywności w EVE i zacząć kopanie Tritanium :) Za chwile ceny poszybują w górę, tym bardziej, ze teraz wydobywa się je w high-secu :)
Gdyby zebrać te wszystkie historie do kupy to starczyło by na pokaźny serial. Oparty na tak-jakby-faktach.
Powstaly 2 ksiazki spisanych wspomnien graczy z epickich konfliktow/zdrad. W EVE to gracze tworza historie. Jest tam jakis lore etc etc, ale to gracze ksztaltuja historie w EVE.
https://en.wikipedia.org/wiki/Empires_of_Eve - wiki
https://www.youtube.com/watch?v=9WkYqWn3HSQ - historia jak z filmu 300. Garstka pilotow Red Alliance (rosyjski alliance) zepchniety do swojego ostatniego systemu i epicka walka o ten system. Po angielsku, ale jedna z fajniejszych historii w EVE.
Uwielbiam te historie z EVE.
Sam zachęcony takimi informacjami postanowiłem nieco w to pograć. Nabiłem 30h, ale... stwierdziłem, że to jednak nie dla mnie i wolę po prostu czytać o tej grze.
Jak to sie mówi, maja rozmach
Super. Nie ma drugiej takiej gry. Nigdy nie grałem i najprawdopodobniej nigdy nie zagram, chyba że mnie zamkną w więzieniu z dostępem do internetu i będę cierpieć na nadmiar czasu, ale jak najbardziej szanuję.
Kiedys takie epickie wojny toczylismy w Red Dragon w Polsce. Wspominam to z sentymentem: szpiedzy we wrogich sojuszach, szybkie napascie, smierc z mieczem w reku, przyjaznie na zawsze... Ehhh, czlowiek byl mlody. :)
Ileż to ja godzin spędziłem w RD.
Ale tam też nawet prowadzenie jednej koalicji to było roboty na pół etatu, gdy ktoś chciał grać w topie. A jak się należało do sojuszu walczącego o zbudowanie Pałacu Sądu Ostatecznego, to już co najmniej pełny etat wychodził z tego.
Excel, a później odpowiednie programiki to było coś niezbędnego.
No i największa zaletą gry było to, że nie trzeba było siedzieć 24/7, nie miało znaczenia, czy swoje ruchy zrobię o 7 rano, czy o 23, byle przed przeliczeniem nocnym skończyć. No, przynajmniej po wprowadzeniu kolejek, bo wcześniej trzeba było się między graczami dogadywać, żeby kolejność zachować. Brakuje mi tego w obecnych grach.
Gracze są jak dzieci, daj im narzędzia i możliwości a oni znajdą sobie sposób żeby się dobrze bawić. Zawsze byłem fanem tego podejścia.
Niestety trendy brną ciągle w kierunku ustalonej fabuły i fikcji wolności czy wolnego wyboru.
I bardzo dobrze, niech Imperium upadnie, co to za szmiry żeby własnego kumpla tak potraktować, musiał iść do wojska i tyle, masakra.
Nigdy nie grałem i pewnie nigdy nie zagram w EVE, ale podobnie jak inni, również uwielbiam czytać lub słuchać opowiadań o wojnach i konfliktach, które wywoływane są w grze. Czyta się to jak świetne opowiadanie, które nadaję się na scenariusz filmu czy serialu. Wspaniała gra, która daję możliwość graczom tworzyć historię.
kilkanaście razy próbowałem się wciągnąć... zawsze mnie ta gra ostatecznie odrzucała .
Powodzenia w walce z imperium
Te historie sa naprawde swietne. Sporo o EVE w zyciu slyszalem, nigdy nie gralem i pewnie nie zagram bo mnie to totalnie nie jara, ale tak jak ktos wyzej napisal, ciekawie sie o niej czyta. Takie wydarzenia w swiecie gry swiadcza o niesamowitym oddaniu jej fanow i to robi wrazenie.
Niby tylko wirtualna wojna, ale jaka realistyczna! Są tysiące mało znaczących graczy, którzy muszą wykonać powierzone im zadania. Mamy oficerów, którzy tym wszystkim zawiadują no i jeszcze machina propagandowa, w której podzielono strony na tych dobrych i złych. Najpierw miała być to zemsta, a teraz to już walka o lepszą galaktykę i przyszłość gry. Kurczę takie newsy czyta się wyśmienicie.
Najlepsze jest to że każda taka pojedyńcza bitwa: a) sprawia że statki warte dziesiątki tysięcy dollarów są stracone b) trwa nawet godzinami.
Pytanie do wyjadaczy EVE.
Ile czasu potrzebowałbym na nauczenie się podstaw abym mógł zacząć zabawę?
Ja gram od 2008 roku. Wiec cos tam wiem. Zalezy od poziomu angielskiego i bystrosci. Najwiecej pomaga byc w jakies polskiej korporacji (gildia), ktora ma program dla mlodych postaci. W Eve mozna grac postacia w tzw. alfa . Czyli grasz za darmo ile chcesz. Postac ma cap na ilosc sp (punkty nauki, ktore przybieraja dziennie), a takze jestes ograniczony pula statkow, ktora mozna latac. A takze jakie moduly mozesz uzywac. To takie nieskonczony trial. No, ale wszelkie ograniczenia znikaja po przejsciu na tzw. Omega (kupuje sie abonament). Za iski zarobione w grze mozna kupic abonament. Czyli teoretycznie mozna zarobic grajac darmowa Alpha na Omege. Nie polecam tego bo bedziesz tylko farmil na abo i po prostu gra bedziesz rzygal.Najwiecej funu daja latanie z ludzmi i historie jakie z nimi tworzysz. W EVE nie ma doswiadczenia za misje. Kupujesz tzw. skille (umiejetnosci) na uzywanie danego typu statku/modulu/umiejetnosci. Wybierasz co chcesz sie uczyc i skill zaczyna leciec w czasie rzeczywistym. Dajmy na to chcesz latac fregata. Nauka skilla do jej latania zajmuje 15 minut. Tak samo jest z modulami/statkami etc etc . Zeby wszystko wyskilowac trzeba lat. Sa pozneij skille (tytany/mega specjalistyczne moduly), ktorych wytrenowanie zajmuje ponad miesiace. No, ale nie zniechecaj sie. Podstawa to ukierunkowanie sie czym chcesz latac i z jakimi modulami. To, ze ktos jak ja gra od 2008 roku automatycznie nie oznacza, ze cie pojade. To nie WOW, gdzie gracz z wyzszym lvl i lepszym gearem z automatu wygrywa. W EVE trzeba myslec.
Pogrywałem kilka lat temu trochę i powiem jedno to nie jest gra dla samotników . Owszem można polatać i po naparzać się z piratami lub zając górnictwem i produkcja . Tylko ze wtedy omija nas to co daje pełnymi garściami EVE .
Miałem ten zaszczyt ze jak grałem (10 albo i lepiej lat w tył ) istniała polska akademia i wtedy mogę powiedzieć ze poznałem jak wygląda EVE . Samego latania uczyliśmy się z tydzień albo i lepiej . Jak uczyłem się sam to byle do wrót skok i jakoś się latało , tam poznałem co to skoki w niedostępne rejony jak latać zespołowo i razem ( coś ala synchronicznie ) ze EVE to nie tylko to co widać na mapie ale tez mnóstwo ukrytych układów z potężnymi fortecami do których nie ma żadnych wrót .
Wspominam wspaniale te czasy i poznanych tam ludzi , a jeśli których z byłych nauczycieli akademii to czyta dziękuję bardzo za poświęcony żółtodziobom czas .
Trzeba się nieźle poświęcić tej grze z tego co widzę, nie jeden pewnie głowę stracił i żyję tą grą tylko. Bo to istny symulator życia w świecie sf.. napędzany przez tysiące umysłów graczy. Robi wrażenie.
grałem od 2005 roku do 2016m potem rok przerwy i znowu jakis rok, i zakończyłem aktywność. Byłem w pierwszej polskiej formacji, która samodzielnie postawiła stację kosmiczną "Husarion" , wtedy to był wyczyn, teraz już niekoniecznie.
Gra jest pracochłonna i skomplikowana. Samemu nie ma sensu, bo staje się druga pracą. Nudna i wypala. Otrzymałem tez dropy z loterii, kilka II tier items, co dawało mi sporą kasę z produkcji.
Brałem udział w epickich bitwach, nie zawsze było różowo bo serwery często nie dawały rade jak w systemie było 10k graczy z każdej strony. Klikasz i efekt był widoczny po 10 min. Największy fan jest piractwo, małe roamy 10-20 ppl , które działają jak dobrze wyszkolony i zgrany pluton zwiadowczy. Solo można łapać leszczy w specjalnych lokalizacjach, w których farmią itemsy. Wtedy trzeba mieć szybko lokującą jednostkę z dobrym tankiem.
Ogólnie, gra jest na lata. Poznajesz masę znajomych z całego świata. Kilka razy robiliśmy zloty w knajpach, albo na painballu. Wiekowo różnie, ale raczej nie uświadczysz graczy poniżej 30 lat. Zniechęcają się czasem potrzebnym na zdobycie wiedzy i skilli. Zrezygnowałem, bo trzeba czasem zarabiac kase tez w realu.
Pomyśleć ile czasu i siły ludzi marnuje się na grę, gdyby to przełożyli na prace w realu moze by osiągnęli coś wielkiego.
Takie trochę zastanawiające moze to celowo rozrywka ma nas odrywać od prawdziwego życia byśmy mogli być kimś ale tylko w wirtualnym świecie.
Taki znak dzisiejszych czasów.