Gotham Knights - szczegóły systemu progresji oraz żyjącego świata
Szczerze mam nadzieję, że czwórka z trailera jest jedynie "początkowa" i w trakcie gry odblokujemy Damiana, a za to NIE odblokujemy Batmana. Wracając ostatnio do Arkham Knight i Origins odniosłem wrażenie, że wszystkie 4 części Arkham to właściwie ta sama gra, tyle że z coraz większą mapą. Mechanika, trzon rozgrywki, nawet gadżety pozostawały te same.
Mam tylko lekkie wątpliwości co do poziomu przeciwników... Oby nie zrobili z tego Assassin's Creed "Zrób jeszcze 10 sidequestów, żeby ruszyć fabułę" Odyssey/Origins
EDIT. jednak potwierdzili skalowanie dla praktycznie całej gry... Czyli to będzie po prostu Arkham, tyle że obok głów zbirów będą rosnące cyferki. Co to zmienia skoro tak? Ale z dwojga złego - może to i lepiej, bo nie chce mi się levelować dla samego faktu levelowania, jak to ma miejsce we wspomnianych asasynach
[1] Nie wydaje mi się, żeby było więcej postaci, inaczej nie skupialiby się tak mocno na tej czwórce, tylko byłoby coś w stylu ,,unlock multiple heroes". Co do samej gry to mam raczej niskie oczekiwania, nawet nie przez (całkiem solidne zresztą) zapowiedzi, ale przez studio. WB Montreal zajmowało się wcześniej robieniem gierek na przegladarki, portowalo Arkham City na Wii i zrobiło bardzo średnie Origins, przekazanie im teraz tak dużego tytułu wydaje mi się cokolwiek... dziwne.
Dużo osób uznaje Origins za bardzo solidną grę z najlepiej rozwiniętymi przeciwnikami i boss-fightami, tylko mam wrażenie że ograniczył ich krótki proces produkcji i bazowanie na poprzednim Arkham City, teraz mieli ogrom czasu na dopracowanie wszystkiego, więc teraz myślę że pokażą swój pełny potencjał, imo Origins poza drobnymi rzeczami nie odstawało wcale od trylogii Rocksteady, i wole je bardziej od Asylum które mi przypadło najmniej.
Asylum, mimo że krótkie i mało rozbudowane, to wszystko to, co robi, robi spójnie, bez rażących błędów i ma świetną atmosferę.
Za to Origins... "Przeskakujące" głowy w dialogach, mimika i twarze gorszej jakości niż w AC, czasami graficznie odstaje od poprzednika, słabo i nieintuicyjnie zaprojektowane niektóre poziomy, np. w kanałach, tragicznie zaprojektowane miasto w niektórych miejscach (nierzadko brak możliwości zaczepienia się hakiem, pełno rur i innych zapychaczy, na które często nie można wejść), system wyzwań, który może być nie do zrobienia po ukończeniu fabuły (te związane z cichymi pokojami - po głównych misjach nie pojawiają się tam już wrogowie, więc nie ma okazji, żeby ich zrobić), takie absurdy jak sztuczny 2D Firefly latający nad mostem albo dosłownie przez Batmana, jeśli znajdziemy się w dobrym miejscu XD, brak napisów dla rozmów bandytów (dopiero teraz, kilka lat po 1 zagraniu w AO, dowiedziałem się, że oni rozmawiają ze sobą tak, jak w AC, tyle że nie ma polskich/angielskich/jakichkolwiek napisów, więc dopiero teraz, kiedy lepiej rozumiem angielski, mogłem sobie ich posłuchać), niektóre misje poboczne bardzo słabe, niewykorzystany potencjał niektórych świetnych postaci-zabójców.
To moje największe mankamenty. Oczywiście, ta gra ma swoje plusy, jak właśnie walki z bossami, relacja Batman-Gordon, Batman-Alfred i Batman-Joker, praktycy sztuk walki, misje detektywistyczne, chyba najlepiej wykreowana postać Bane'a w grach ever, itd. ale tak jak piszesz - prawdopodobnie mieli za mało czasu na stworzenie tej gry i jest pełno niedociągnięć, które niestety mocno widać.
Też mam nadzieję, że mieli dużo czasu na stworzenie tej gry i nie skreślam jej od razu.
Czytam i czytam z coraz wiekszym zainteresowaniem, jeszcze wzmianka o.coopie to juz w ogóle super a tu nagle jednym zdaniem zniechecili - gra bedzie skalowala się do poziomu bohatera. No i przez to cała koncepcja rozwoju bohatera upada. Raczej niema co liczyć na endgame i ubieranie postaci jak ma to miejsce w h&s ( ot taki grim dawn gdzie mimo pewnwgo lvl.scallingu, czuć ten progres),.bo to inny typ gry. Szkoda, dla samej historii to tak średnio się chce czlowiekowi.
Skalowanie to dramat, w grach Bethesdy przez to w ogóle się nie czuje progresji.
Zresztą, sam pomysł zrobienia gry w uniwersum Batmana, które jest kopią jakiegoś Odyssey czy Origins był może i ok, ale cały klimat zbudowany przez serię Arkham się rozjeżdża. Jakbym chciał klona gier Ubisoftu, to bym po prostu zagrał w gry Ubisoftu. I broń boże, to nie są złe gry, prawdę powiedziawszy nabiłem ponad 100h w Oddysey i Origins... Tylko mam problem z przenoszeniem tego do uniwersum Batmana.
W Arkham City jak walczyłem z Freezem to trzeba było dostosowywać taktykę, bo Freeze uczył się jak próbujesz go pokonać. Tutaj mashujesz po prostu guzik. To w ogóle mi się rozmija z filozofią, że Batman to po prostu człowiek, tak samo jak jego partnerzy. Teraz towarzysze Batmana zdobywają levele, a pewnie na 60 można już bić Supermana mimo, że Superman z komiksów udusiłby towarzyszy Batmana swoimi pośladkami.
Nie wiem, nie jest przekonany. Niby to wygląda ok, ale wygląda też jakby to był kolejny sandbox od Francuzów i tyle. Trochę szkoda tego, co można było zrobić po wydarzeniach z Arkham Knight.
Wracając ostatnio do Arkham Knight i Origins odniosłem wrażenie, że wszystkie 4 części Arkham to właściwie ta sama gra, tyle że z coraz większą mapą.
Przecież tak można napisać o sequelu praktycznie każdej gry. Nie ma już oryginalności.
Tylko mam problem z przenoszeniem tego do uniwersum Batmana.
Ja tak samo. Ostatnia "moda" na RPG może niektórym tytułom zaszkodzić. Czasami do niektórych gier po prostu nie pasuje ten typ rozgrywki.
W Arkham City jak walczyłem z Freezem to trzeba było dostosowywać taktykę, bo Freeze uczył się jak próbujesz go pokonać. Tutaj mashujesz po prostu guzik.
To najlepszy przykład na to, jak próba odświeżenia rozgrywki może zniszczyć klimat i logikę.
Mnie właśnie trochę martwią te elementy RPG. Po premierze zwiastuna i filmu z gameplayem twórcy potwierdzili, że w grze nie będzie grindu, że będzie skalowanie poziomów itd.
To w takim razie jaki jest w ogóle sens umieszczania w tej grze poziomów przeciwników? Statystyk wyposażenia, numerów obrażeń w walce?
W serii Batman: Arkham piękne było to, że właśnie takich RPG-owych zabiegów nie było. Najsłabszy przeciwnik bez zbroi i broni padał po takiej samej ilości ciosów na początku, jak i na końcu gry. Nie było żadnych statystyk i wyskakujących cyferek. Poziom trudności podnosiło pojawianie się nowych rodzajów przeciwników, a nie zwiększanie się paska życia podstawowego złoczyńcy. To dopiero będzie absurdalne, kiedy jakiegoś knypka trzeba będzie obijać milion razy, żeby w końcu padł. Coś jak w AC: Odyssey, kiedy strzałą z łuku trafiamy przeciwnika w głowę, a on ma się świetnie. To tylko psuje immersję.
No a jeśli ma być skalowanie poziomu i brak grindu, to jeszcze raz zapytam: po co w ogóle są te poziomy?
Mam pewne obawy, ale staram się pozostać otwarty na nowe rozwiązania. Powtarzam sobie, że to już nie gra z serii Arkham, więc nie muszą trzymać się sztywno pewnych mechanik.
Nie jestem znawcą, ale chwila - oni jakoś wyjaśnili kwestię Robina ?
Szkoda ze nie pociągneli watku z Arkham Knight. Barbara ktora moze chodzić, knny wyglada batmana robina i alfreda tez bedzie na poczatku bolał, szkoda.
Batman bez batmana ma spory potencjał. Ja po cichu liczyłem, że wezmą na warsztat moją ulubioną serię Knighfall i Azraela jako protagonistę.. albo antagonistę. Ehh marzenia ściętej głowy