Ale duszno w tych maseczkach, czuje się jakbym oddychał tym samym powietrzem cały czas. Nie ma
Płynu do dezynfekcji na wejściu i nie mierzą temperatury. A jak u was to wyglada?
Co do jakości popularnych maseczek z apteki (2.50zł) to w 10min noszenia 2 razy się zepsuła (odpadają sznurki i radzę zawiązać, bo domyślnie przyklejone...) a i ten „metal” który ma ukształtować się wokół nosa to plastyczny nie jest, dosłownie jak plastik. Nie trzyma kształtu. I też musiałem dodać własny drut aby nie parowały okulary. A maseczka od znajomego bo kupił paczkę 100 sztuk i w przeliczeniu jakieś 25 groszy. No i ona ma metal, nie psuje się. Niby jednorazowa, a używam miesiąc:) okulary w niej nie parują, wygodniejsza.
Niektórzy masek też nie noszą. Oj szybko wrócimy do zdalnego chyba coś mi się wydaje bo to skazane na klęskę.
Ogólnie jak tam rozpoczęcie? Jak wyglada to u was?
Człowieku większość lokali handlowo usługowych
Ma dozownik na wejściu i wiadro mieszanki woda spirytus jak by sanepid wszedł a dozownik pusty
Większość nawet jak nie masz maseczki powie tobie to niech pan chociaż koszulka założy. Nosze maskę ale widzę ze większość robi tyle aby mandatu nie było.
Płyn na wejściu jest, maseczki obowiązkowe na przerwach i jakieś dziwaczne zakazy typu jak się spóźnisz to cię nie wpuszczają (już widzę te wstawiania dwie godziny wcześniej bo pociąg przyjeżdża kilka minut po czasie)
Ale mam za to lekcje 30-minutowe także mogło być gorzej
Zauważyłem, że nie dezynfekują sal po lekcjach. A na ostatniej na podłoże pół klasy siedziało bo za mało miejsc...
Szkoła ma zamknięte okna- nie wietrzą sal między lekcjami
W takim tempie szybko wrócę do domu
Nikt nie kontroluje zbytnio a i połowa osób maseczek nie nosi. Nikt temperatur nie mierzy itp itd
Jedyne co jest zachowane to obowiązek maseczek.
Ale może to moje przeoczenia? Może to działa inaczej
W większości szkół to właśnie tak wygląda. Nie sposób zachować odległości, unikać kontaktu, dezynfekować co 45 minut itp. To jest po prostu niewykonalne w obrębie istniejącej infrastruktury.
No i dlatego za tydzień pewnie wrócimy do zdalnej...
Tyle zapewnień a u mnie nic z tego nie ma. Dosłownie nic. Jedynie standardowe maseczki. Sale niektóre tak małe, że krzeseł 2x za malo
No cóż, szkoła nie jest z gumy. Nagle się sal nie powiększy ani grup klasowych nie zmniejszy. Chciał PiS, żeby rozpocząć nauczanie w formie stacjonarnej, no to się rozpoczęło.
Nie wiem czy chciał. Ludzie już nie mają urlopów, żeby z dziećmi siedzieć, rząd nie ma pieniędzy, żeby zapewnić dzieciom opiekę w formacie pozaszkolnym, a nauczanie zdalne - zdaniem Piątkowskiego sukces - najwyraźniej nie zdało egzaminu, skoro powrót do szkół był konieczny.
Masz rację. Z jednej strony - chciał, z drugiej - musiał.
Chciał m.in. ze względu na pierwsze klasy i stanowisko części rodziców. Musiał, bo nie zrobił nic, żeby przygotować zdalne nauczanie w sensownej formie, i nie sypnął pieniędzmi, żeby dostosować szkoły do szczególnych okoliczności (nauczanie zmianowe, hybrydowe itp.). Dlatego teraz na siłę utrzymuje szkoły przy życiu - nawet w sytuacji poważnego zagrożenia - i nie pozwala na ich czasowe choćby zamykanie.
Ale długo się tak nie da funkcjonować, jeśli się okaże, że duża część nauczycieli (zwłaszcza starszych) będzie padać. Zobaczymy.
Mierzenia temperatury nie miało być w szkołach od początku. Szkoła musiałby chyba zatrudnić specjalną osobę do tego celu, a tego co by mierzył każdemu temperaturę i to po kilka razy dziennie sam by się rozchorował i bez tego wirusa.
Gówniaki powinny mieć mierzoną temperaturę doodbytniczo. I to wszyscy tym samym termometrem.
Myślę, że gdybyście weszli do domu pomocy społecznej, żeby odwiedzić ciocię, potem ruszyli na weselny parkiet, całując po drodze całą rodzinkę oraz znajomych, a po upojnej nocy udali się do kina po uprzednim zarezerwowaniu ostatnich wolnych miejsc, to i tak moglibyście się czuć bezpieczniej niż w szkole.
Bartek, zamiast narzekać, postępuj zgodnie z wytycznymi ministra: myśl optymistycznie.
A ja mysle ze moglbys przestac wypowiadac sie na kazdy temat, glownie takie o ktorych nie masz zielonego pojecia, skonczyl pisac brednie i wrocil do tego na czym sie znasz, czyli omawiania super lektur Janka Muzykanta i Pana Tadeusza.
Do tego to zenujace wpieprzanie wszedzie polityki. Nasrane we lbie do kwadratu (plus spora megalomania) , jak kazdy polonista ktorego poznalem zreszta. ;)
wrocil do omawiania Janka Muzykanta
Musisz chyba posłuchać swojej własnej rady i zaktualizować wiedzę na temat szkolnej rzeczywistości.
A, i następnym razem będę dawał emotkę z oczkiem wszędzie tam, gdzie pojawia się choć odrobina ironii. Żebyś nie musiał robić czegoś, czego nie potrafisz: czytać między wierszami.
Kiciuś idź łapać myszy albo wyskakiwać z kapelusza w przebraniu króliczka, a nie wypowiadaj się w temacie, o którym nie masz zielonego pojęcia. ;)
U mnie w technikum każda klasa ma przydzieloną salę w której siedzi cały dzień, na korytarzach nosimy maski a wśród ,,swoich'' nie ma żadnych obostrzeń, na przerwach siedzimy w salach. Wszystkie okna w szkole są otwarte, nauczyciele przemieszczający się pomiędzy klasami noszą maski a dozowniki są przy każdym wejściu i na każdym piętrze. Po lekcjach każda sala w której odbywały się lekcje, poręcze, barierki i klamki są dezynfekowane.
Jest dobrze.
U mnie nie sposób zainstalować danej klasy w jednej sali. Pozostaje tylko wietrzenie. I obowiązek noszenia masek na korytarzu, którego uczniowie często nie przestrzegają.
Z ciekawości: a jak rozwiązaliście np. sprawę zajęć z informatyki, wuefu czy lekcji laboratoryjych, skoro uczniowie siedzą w jednej sali?
W miarę możliwości dostosowano do tego plan lekcji. Jeśli jakaś klasa ma w danym dniu informatykę to cały dzień siedzi w jednej z trzech klas informatycznych. Pracowni chemicznych itp. używa tylko kilka klas (bo to technikum leśne) więc jest tak samo jak informatyką. Z wuefem jest inaczej, wykluczone są przyrządy do ćwiczeń, ćwiczenia grupowe i gry zespołowe, dodatkowo maksymalnie zwiększono liczbę lekcji na zewnątrz.
w jednej z trzech klas informatycznych
No, skoro macie po kilka sal przedmiotowych, to rzeczywiście istnieje jakaś sensowna możliwość manewrowania. My się zmagamy ze straszliwym deficytem sal (nawet w czasie "normalnego" nauczania).
Jestem ciekawy co w zimie będzie. Okna nie otworzysz bo zimno. Jak się nie rozchorujesz przez covida, a jak będzie trzeba okna otwierać to cię mróz załatwi.
Oj szybko wrócimy do zdalnego chyba coś mi się wydaje bo to skazane na klęskę.
U mnie w szkole kaszlą na siebie, piją z tych samych butelek i dają sobie gryza kanapek, więc ta zdalna nauka może wrócić bardzo szybko.
U mnie również sale nie są poddawane dezynfekcji, maski w klasie mieć nie trzeba, na przerwach to mimo zalecenie, że takowe powinniśmy nosić to jest jak jest- część chodzi bez.
Najfajniej jest w szkołach, gdzie korytarze mają ze 2 metry szerokości, albo i mniej, idą i mijają się bark w bark. Zresztą teraz, to jak mówi Bukary, przytulaski, trzymanie za rączki, dzikie węże. Widziałem filmik jednej z Kieleckich szkół na przerwie i było bardziej tłoczno, niż na mszy na wsi, jak biskup przyjechoł. Miej dystans społeczny, jak ni ma warunków i jedno drugiemu pod pachą stoi.
Nie wiem jaki oni mają dokładnie plan w tym wszystkim, raczej że niech sie dzieje wola nieba. Zresztą u mnie, to od marca do teraz dziecioszki sobie robią imprezy na 50 osób w jakichś krzakach, cała młodzież ma na to wszystko wyjebane. I będzie miała.
Wietrzenie... Módlcie się o kolejną łagodną zimę. Chociaż ja tam ze wszystkich otwartych okien na korytarzu to i przy +5 st. C by się nie cieszył.
A co do tematu to jak juz napisano - jak cały świat zrobił lock-down przy 20 chorych dziennie i wydał miliardy na pomoc firmom, to teraz już nie ma z czego sypać. No, chyba że wydrukujemy kolejne puste miliardy, w sumie inflacja ponoć za niska i w strefie Euro, i nawet w Polsce. FED drukuje cały czas aż furczy...
Dlatego wszyscy wierzą, zwłaszcza teraz, gdy poznano jako tako wirusa, że pandemia wcale taka straszna nie jest i już nie będzie. Nie ma innego wyjścia, bo inaczej czekałaby nas prawdziwa katastrofa, której nikt sobie nawet nie chce wyobrażać.
Aaa.. szkoła szkołą, u mnie w autobusach też już można zapomnieć o "social distancing". A to na razie tylko licealiści. Czekam na studentów.