Obalamy 8 fałszywych mitów o graczach
Mam wrażenie, ze graczki to jakiś mit. Niby statystyki pokazują, że jest ich dużo, a jak przychodzi co do czego, to żadnej nie spotykasz, a jak trafisz, to się okazuję, że gra w 1 grę i tak właściwie o grach z nią nie pogadasz.
Dorzucę od siebie parę groszy nt paru punktów :)
2. Mit gracza jako niewyżytego nastolatka wziął się głównie z niedojrzałych zachowań panujących szczególnie w grach multi. Kiedy przegrywamy jakąś rundę/mecz/bitwę i widzimy, że inni gracze w naszej drużynie nie zagrali dość dobrze, a ludzie z przeciwnej drużyny lubią jeszcze podsycać negatywne emocje - w niektórych osobach(niekoniecznie młodych) uaktywnia się agresor. Grając chociażby w World of Tanks co każdą rundę widzę ludzi obrażających się wzajemnie i wyzywających, bo wynik, lub przebieg gry nie poszedł po ich myśli. Automatycznie ludzie parują to z młodzikami w wieku buntowniczym, którzy na wiele różnych i często niekulturalnych sposobów próbują pokazać, że są dojrzalsi, doroślejsi niż w rzeczywistości.
3. Mit skłonność do agresji również wziął się moim zdaniem głównie z gier multi właśnie. Przebieg gry nie po myśli i przegrane partyjki denerwują. Im tego więcej, tym bardziej, a jeśli to gra zespołowa - na kimś/czymś często emocje są wyładowywane. Wyzwiska, obrażanie się, obrażanie rodziców, pogróżki.. jest tego cała masa. Wychodząc z gry w stanie zdenerwowania ludzie często przenoszą je do świata rzeczywistego, szukając punktu, gdzie by tą złość rozładować.
4. Mit niezdrowego trybu życia przez granie - tu sprawa ma się stricte do czasu spędzanego przed komputerem/konsolą. Jeśli nasze życie wygląda tak, że idziemy do pracy/szkoły, a po powrocie resztę dnia spędzamy z tyłkiem w fotelu - jest to niezdrowe. Jeśli już siedzimy, ważna jest postawa podczas siedzenia. Wyprostowane plecy, pilnowanie, by się nie garbić - to podstawa. Im dłużej tak siedzimy, tym mniej wygodnie, bo człowiek nie jest "przeznaczony" do siedzenia na tyłku :) Przenosi się to potem na problemy układów kostnego, mięśniowego, stawowego, oraz na metabolizm, gdyż siedząc nie spalamy energii, a jemy i tyjemy.
5. Mit gracza, jako uzależnionego od gier - każda rozrywka/używka potrafi uzależnić, jeśli się w niej zatracimy. Moim zdaniem główne zarzuty uzależnienia od gier wynikają z tego, że najczęściej gra wymaga sporo czasu, by jej poświęcić. Oczywiście wszystko zależy od samego rodzaju gry, lecz przysiadanie do niej na 1-2 godzin dziennie nie satysfakcjonuje często, bo sam progres w grze jest wtedy powolny. Osoby, które nie mają na co dzień styczności z gamingiem błędnie oceniają to jako uzależnienie, gdyż nie zdają sobie sprawy z tego, że zwyczajnie dobra fabuła, historia, okraszona naszym wkładem w to wszystko często wymaga poświęcenia temu więcej niż godziny, dwóch zwłaszcza, gdy gra jest bardzo rozbudowana. I nie ma to związku z uzależnieniem, a chęcią poznawania gry dalej, tak jak kolejnego rozdziału w książce, czy kolejnego odcinka serialu.
6. Mit grania jako marnowania czasu - ogólnie ignorancja i hipokryzja. Przy grze człowiek marnuje czas nie inaczej, niż podczas czytania książki, czy oglądania filmu. Wiele osób tego nie rozumie, jeśli sami nie grają. Osobiście marnowaniem czasu(w jego znaczeniu po prostu przemijania) uznam gry w sieciówki, gdyż nic z nich najczęściej nie wynosimy poza spędzeniem w nich jakiegoś czasu. Inaczej moim zdaniem sprawa ma się do gier fabularnych, w których spędzanie czasu pozwala nam jednak poznać jakąś historię, wyciągnąć jakieś wnioski, puenty, punkty widzenia na różne sprawy. Gry z dobrą fabułą i scenariuszem potrafią nawet wpłynąć pozytywnie na nasz światopogląd.
7. Mit o graczu bez przyjaciół - Tu akurat sprawa ma się bardzo na korzyść dla osób grających głównie w sieciówki. W grach multiplayerowych można w końcu nawiązać nowe kontakty. Sam dzięki temu mam znajomka z Egiptu, do którego mógłbym nawet wpaść na urlop, by poznać inny zakątek świata. Gracze często łączą się w grupy, dyskutują między sobą, wspólnie grają, nawiązują kontakty, znajomości. Gry łączą społecznie, nie dzielą. To jest dla mnie fakt. Ważne jest tylko, by przez to nie zatracać też przyjaźni w życiu rzeczywistym. We wszystkim musi być umiar.
8. Mit graczy nieczułych na świat zewn. - gwoli wyjaśnienia, gry wręcz uczulają na świat zewnętrzny. Częściej pozytywnie, rzadziej niestety negatywnie. Tu jako świetny przykład(jeden z naprawdę wielu) podam Wiedźmina 3 i wątek Krwawego Barona.
spoiler start
sam nie mam osobiście problemu z alkoholem, ale dzięki tej grze mogłem odczuć i zobaczyć, jak potrafi on zniszczyć rodzinę, co człowiek potrafi zrobić, jak potrafi wpłynąć na szkodę innym domownikom. Może to nawet prowadzić do śmierci niewinnych. Problemy z alkoholem prawie zawsze kończą się rodzinnymi dramatami. Ten wątek w tej grze na to uczula.
spoiler stop
. Mi jako graczowi dało to jasny obraz tego, do czego prowadzi problem z alkoholem. Mimo że pierwszy raz zadania te w grze wykonałem lata temu, do dziś siedzi mi to w głowie jak mantra ostrzegająca przed konsekwencjami. I ilekroć przypominam sobie tamten wątek, aż mi się smutno robi, bo takich historii w życiu rzeczywistym jest mnóstwo. Mało tego, wiele gier uczula na masę innych wartości: szacunku i miłości do ludzi, do świata i przyrody, miłości do zwierząt, potrafią wpłynąć na naszą kreatywność i ambicje, podbudować psychicznie, zmienić nasz światopogląd na różne sprawy.. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak pozytywnie czasem gry potrafią wpłynąć na człowieka.
Graczki-praczki:D
Gracz ma gdzieś co sobie świat myśli o graczach.
Problemem jest to, że sam gamedev buduje wizerunek gier wideo na esportowych gierkach gdzie się tylko zabija, czy na Fortnite, które wygląda jak coś dla dzieci.
Takie gry jak Life od Strange, Red Dead Redemption i setki innych głębokich gier z fabuła i sztuka nie są promowane, bo kasa idzie w debilne gierki multiplayer.
Później będąc 40 latkiem wstyd się przyznać, że twoje hobby to gry, bo każdy rówieśnik ma obraz jakiegoś dzieciaka siedzącego w słuchawkach i napieprzajacego w jakieś tępe gierki multiplayer.
Efekt jest taki, że tracisz szacunek u takich ludzi, chodzbyś zarąbiście sobie radził w pracy, to mają Cię za dzieciaka.
Niech jeszcze więcej kasy idzie w te gówna gierki i streamerow i youtuberów to będzie jeszcze gorzej.
Zresztą sam mam źle zdanie o graczach przez właśnie lansowanie tego e syfu, prostytutek youtubowych, łykanie dlc, płatnego online, mikropłatności itd.
Nie przyznaje się do tej debilandii i generalnie jak już mam rozmawiać z kimś że gram, to mówię, że moich hobby to emulacja i retrogaming i technologia.
Nie przyznaje się do obecnego mainstreamu i gardzę nim, bo panuje tam kompletne zdebilenie.
Nie kupiłem żadnego dlc, żadnej mikropłatności nie wykonałem, nie zapłaciłem za granie online i nie grywam w tępe gierki w których nie robisz nic poza zabijaniem (bez fabuły, celu i zakończenia), więc mam prawo rzucić kamieniem i z czystym sumieniem wypowiedzieć się o tej patologii.
Już mi nie jest wstyd bycia graczem, mam to w dupie, robię, gram bo to kocham i sprawia mi przyjemność, ale w gownie się nie Tarzan i do grania się obcym ludziom nie przyznaje, bo nie będę płacił za tych debili, którzy tworzą taki gówniany wizerunek gracza.
Jeżeli dorosły człowiek wstydzi się swojego Hobby, to chyba jest coś nie tak.
Ja tam mam gdzieś stereotypy, bo raz że nie uważam żeby były aż tak szkodliwe jak je niektóry malują, a dwa, że można się przy ich użyciu pośmiać z siebie i znajomych. Z resztą, mam sporą paczke przyjaciół, sami nazywamy się "Nerdzikami", rozpiętość wieku u nas to 25-45 lat i w zasadzie każdy z nas w coś gra. Niezależnie, czy jest nastawioną na karierę Buisnesswoman, czy wyluzowanym ojcem 3ki dzieci.
A jeżeli ktoś ma cię za dziecinnego, tylko dlatego bo grasz (niezależnie od tego, czy jest to Doom, Fortnite czy jakś ambitny indyk), to raczej świadczy o jego niedojrzałości, nie twojej.
premium313078 dobrze mówi. Nie warto wstydzić się swojego hobby. Racja, że dla kogoś kompletnie nieobeznanego z gamingiem sam gaming będzie się kojarzył tylko z multiplayerowymi promowanymi gierkami pokroju CSa, LoLa, PUBGa, Fortnita, WoWa itpd. Granie w gry single, z dobrą fabułą, opowiedzianą historią to także moje hobby. Dla rozrywki grywam jeszcze jedynie w World of Tanks. Jeśli komuś opowiadam o tym i widzę, że nie ogarnia tematu gamingu, to wyjaśniam. Bez wstydu, czy uprzedzeń, bo dziś dobre gry single są jak naprawde dobre książki, czy filmy. Pare osób z mojego otoczenia przekonało się, gdy tylko zagrali w ostatniego God of Wara, The Last of Us, czy Wiedźmina 3, że jednak gaming może być fajny i to nie jest tylko bezmyślne napieprzanie się w multiplayerówkach. A jeśli ktoś powie na kogoś coś złego tylko dlatego, że gra dla hobby, czy dla rozrywki, poświadczy to tylko o jego niedojrzałości i kompletnej ignorancji. Niemniej wypada uświadamiać takie jednostki, a gdy są niereformowalne - zignorować i nie przejmować się, bo szkoda życia na użeranie się z "kwachami".
Mam wrażenie, ze graczki to jakiś mit. Niby statystyki pokazują, że jest ich dużo, a jak przychodzi co do czego, to żadnej nie spotykasz, a jak trafisz, to się okazuję, że gra w 1 grę i tak właściwie o grach z nią nie pogadasz.
Coś w tym jest.
Nie znam ani jednej rasowej graczki, a graczy (mężczyzn) spotkałem i poznałem wielu.
Moja Żona za młodu też grała i jeszcze w 2012 grała w Diablo, ale urodziło się dziecko i wszystko się zmieniło.
Dzisiaj już uważa gry za stratę czasu i krytykuje mnie, że jestem dalej dzieckiem skoro tyle gram.
Zmieniła się, ja nie.
Toleruje to, że gram, ale mniej szanuje.
Niestety Kobiety mają inne priorytety niż mężczyźni i zmieniają się (wg psychologii rozwojowej średnio co 7 lat).
Wiem, że istnieją Kobiety gracze i taka 40 letnia Kobieta np codziennie gra, ale wydaje mi się, że jest taka jedna na kilkaset tysięcy graczy mężczyzn.
Zresztą bardzo mało 35+ latków gra (dużo jako hobby) w gry. W kilku pracach poznałem 100+ ludzi w tym wieku i gracza prawdziwego (nie od święta) spotkałem 1-2.
Więc statystyki, że 10+ mln Polaków gra w gry są mocno naciągane, chyba, że liczymy tylko młodzików do 30 roku zycia.
Kobiety graczki to mniejszość i to się nie zmieni, gdyż Kobiety wyrastają z gier.
Bo grają w gry mobilne, albo jakieś inne mało angażujące tytuły i w ogóle grami się nie interesują. Jak ktoś robi statystyki w nierzetelny sposób to nawet moją mamę, która czasami gra w literaki na kurniku można zaklasyfikować jako gejmerkę. Byłbym zdziwiony gdyby kobiety stanowiły więcej niż 20% graczy popularniejszych multiplayerów czy większości gier AAA
Trend się mocno zmienia. Zgadzam się z Thiefi, że tak to wygląda u kobiet ciut starszych. Ale teraz jest mnóstwo młodych dziewczyn wychowanych w erze streamerów, memów i gier. Coraz więcej jest graczek, które naprawdę mocno siedzą w temacie. Zresztą, obstaję przy tym, że największy boom na gry dopiero przed nami, bo teraz całe młode pokolenia wychowały się na Fortnicie i będą sięgały po coraz to nowe gry.
Może obracacie się w nieodpowiednim towarzystwie? Ja znam kupe kobiet, które grają.
Moja szanowna małżonka jest fanką gier. Tydzień temu skończyła Wiedźnina 3 na Switchu, teraz gra w Residenta, a na półce, za szkłem ma kolekcje Handheldów.
A żony ci
Trochę mit, trochę nie. Wszystko zależy od gatunku gier. Panie przede wszystkim dominują na smartfonach, w niektórych gatunkach procent grających kobiet sięga 90%. To są gry więc wlicza je się do statystyk i wychodzi, że 50% graczy to kobiety.
Z drugiej strony wśród moich znajomych jest kilka pań napierdzielających ostro w BFa, CoDa, czy nawet Dooma, włączając w to moją żonę.
Wejdę na tutaj na grząski grunt al szczerze powiedziawszy to po prostu podejrzewam, że nawet jeśli populacja takich bardziej hardcorowych graczek jest większa, to jednak panie po prostu wstydzą się o tym rozmawiać, zwłaszcza z koleżankami.
Mam tak samo, nigdy w RL nie poznałem dziewczyny, która grałaby choćby od czasu do czasu. Ewentualnie z jakiegoś powodu bały się przyznać. ; p
Dzięki bogu że mam znajomą ze szkoły która jest graczką.
Od kilku lat razem gramy co jakiś czas czy to w dst czy w jakieś inne co-opy.
Bo to młode grają. Z rocznika 91 i starszego, raczej mało kobiet gra.A jak już, to właśnie w jedną gierkę łupie,i tyle.
Wydaje mi się że to po prostu wasza bańka, wasi znajomi, ja mam więcej koleżanek które graja niż kolegów. Gram więcej od mojego chłopaka (choć ma mniej czasu i więcej obowiązków, głównie związanych ze studiami)
Większość znajomych z przedziału roczników 90 - 95 których znam, pozakładało rodziny, pobrali kredyty, pouzyskiwali mieszkania / domy po rodzinach, rodzicach, itd. Nie grają już, nawet rozmawianie z nimi na temat nowości, czy nowinek sprzętowych już ich nie interesuje, bardziej wchłania już 500+, mops czy inne zapomogi na dzieci.
Moje szczęście jest takie, że nie mam dzieci - może dlatego że dalej jestem dzieckiem (a przynajmniej się tak czuje) i uwielbiam grać, jak i oglądać anime (bo kreskówki się za dziecka oglądało i to pozostało mi w spadku po ojcu).
Pociesza mnie chociaż to, że mam te pare osób, z którymi można jeszcze "poklikać" np. w komplecie party w Ligę, czy inna gierkę jak i pare osób z pracy, które mimo posiadania rodziny i wszystkich problemów z tym związanych na głowie dalej cenią sobie pasję z dzieciństwa - granie.
z jednej strony to prawda ale czasami można jakąś spotkać, fakt zdarza się to 1 na 1 000 000 osób ale nawet ja w znajomych w jednej grze mam dziewczynę.
Ja jestem dziewczyna, mam 30 lat gram od dobrych 20, streamuje, i nie są to gry mobilne :) w internecie funkcjonuje pod nazwą Aicrodzik zarówno w grach jak i na twichu. Pozdrawiam serdecznie :)
Podpisuje się nogami i rękami pod tym co napisala groo2sia. Przeciętny facet jak usłyszy, ze gram zwykle rzuca jakims beznadziejnym tekstem o simsach, a jak zaprzeczam, to czuje się jak na maturze ustnej z gier komputerowych. I zaraz się okazuje, że tytuły, które ogrywam są gorsze, mniej wymagające lub TYPOWO DLA BAB (Tak mi kiedyś powiedział jeden kumpel, kiedy jako jedna ze swoich ulubionych gier wymieniłam DA Origins ???+?). Dokładnie tak jak opisała koleżanka. Slyszalam też nieraz, że za bardzo się wkręcam w fabule, bo przecież mechanika i walka powinny mnie najbardziej interesować i komu by się chciało czytać te wszystkie dialogi ???+? Nie czuje potrzeby udowadniania komukolwiek, że jestem lepszym lub gorszym graczem niż on. Jestem też otwarta na wszystkie gatunki, raz mam ochotę na Baldurs Gate a innego dnia spedzam kilka godzin w Simsach, mam na telefonie kilka gier mobilnych i tez sobie w nie lubię popykać na tzw. odmóżdżenie. Gram od 10 roku życia i nic się nie zmieniło od tych 16 lat :P mój mąż też gra i super jest właśnie to, że nie ocenia mojego gustu, a wręcz przeciwnie, jak znajdzie jakas grę w promocji albo usłyszy o jakiejs, która mogłaby mi się spodobać zawsze mi ją podsyła albo dostaje ja w prezencie. W zasadzie po przeczytaniu Waszych komentarzy nie chciałam się nawet za bardzo odzywac, ale pomyślałam sobie, że być może jest tu więcej dziewczyn, które myślą tak samo i nie zabiorą głosu, bo i tak zaraz ktoś im napisze, że są wyjątkiem albo z takiego czy innego powodu nie można ich nazywać graczami xd
W Elite Dangerous na przykład grają ludzie bardzo różni (szczególnie średnia wieku jest dość wysoka) i jest tam sporo kobiet. I nie mówię tu o awatarach (to zresztą osobny temat), tylko o osobach, których płeć wychodzi na jaw na forach. Nadal jest to raczej dużo mniej niż połowa, ale niemniej zaskakująco (przynajmniej dla mnie) dużo.
Dość znana jest też Shirley Curry - babcia grająca w Skyrima.
To prawda, sam gram w ED.
Jestem też członkiem dużej Polskiej grupy Elite. Fajnie jak gramy jakiś większy Event i u ludzi z grupy w mikrofonach słychać ciekawskie dzieciaki graczy z jednej strony, a z 2giej matki wołające tych młodszych z nas na obiad. Gry łączą pokolenia:)
Nie tylko z graczami tak jest, stereotypy są wszędzie, np jestem metalowcem i graczem, człowiekiem lubiącym papierowe RPG, bitewniaki, planszówki i pogo na koncertach metalowych oraz kolekcjonuje muzykę na płytach kasetach i winylach, kotów nie wcinam, czarnych mszy nie odprawiam, wina mszalnego nie pijam, może kiedyś tanie wino ale to było 20 lat temu XD, graczem i metalem jestem od ponad 25 lat, rodzina się przyzwyczaiła, a kumpli mam o podobnych zainteresowaniach, nic z tych tutaj wypisanych stereotypów do nich i mnie nie pasuje.
To co z ciebie za metal?:D Koty musisz jeść;)
Ale prawda jest taka, że treba się obracać w odpowiednim towarzystwie, takmi z którym się dobrze dogadasz, nie wstydzić się hobby i unikać ludzi, którzy cię nie szanują. Zwyczajnie szkoda czasu na szkodniki.
No właśnie, moi kumple często zaskakują mnie wiedzą historyczną, a ja ich astronomiczną, razem imprezujemy, razem gramy, teraz ogrywamy gorące krzesła w Civ 6 do tego po szklaneczce whyski i się dobrze bawimy, a niedługo będziemy grać w papierowe RPG w Star Wars, postacie już są, mistrz gry też, ograne mamy już:
Warhammera pierwszą edycje.
Dzikie Pola
Kryształy Czasu
Shadowruna
Neuroshime
Zew Cthulhu
Advanced Dungeons & Dragons
Bitewniaki w jakie gramy to Warhammer 40k oraz Star Wars X-Wing pierwsza edycja.
I bomba. Tak trzeba żyć;) Znaczy, że tak jak lubisz.
Ja swojego czasu sporo grałem w Wampira Maskaradę i Star Warsy właśnie.
Teraz bardziej planszówki. Ale też niestety coraz mniej czasu na to wszystko.
>tanie wino
Oj tam, każdy ma taki epizod w życiu. Zresztą tanie wino jest dobre, bo jest dobre i tanie.
Ja bym dorzucił jeszcze gracza seksistę/bigota co jakoś w ostatnich latach wypłynęło.
Tylko dlatego, że ktoś woli oglądać atrakcyjne polygony zamiast tych mniej atrakcyjnych (najlepszy przykład, ostatni Mortal Kombat) to jest uprzedmiotowiającym(prawdziwe!) kobiety podczłowiekiem.
Dosyć zabawne to jest. Szczególnie biorąc pod uwagę jak odrealnioną grą jest Mortal:D
A no jest zabawne i dość głupie. Przemoc w grach, nawet ta realistycznie przedstawiona jak w TLOU 2 jest cacy, ale niech nie daj Boże jakaś panna w grach ma dekolt, albo jeszcze gorzej, kawałek odsłoniętego uda to już zlatuje się banda purytanów demonizujących dewelopera i graczy.
W momencie gdy dev się ugnie i ocenzuruje grę a gracze protestują (bo to w sumie cenzura) to są bombardowani tekstami pokroju: "A co, chcesz sobie ulżyć?".
W mortal komabat 11 kobiety wyglądają już normalnie, ale jak oglądam mortal kombta 9 to mi się rzygać chce jak na nie patrze, wogóle nie są ładne a i tak porozbierane, kiedyś przecież kobiety w grach tak były pokazywane, dzisiaj całe
szczęście już wyglądają normalnie
To też ciekawa sprawa.
Mówią że z powodu lepszych silników graficznych trzeba tworzyć brzydkie kobiety żeby było bardziej realistycznie, czy coś w ten deseń.
A jak zapytać o nieco lepiej wyglądającą postać kobiecą (wiecie - elegancja, lekki makijaż i dbanie o higienę czy porządek) to przylepią ci łatkę onanisty, seksisty i innego -isty.
Obecnie poza produkcjami japońskimi trudno znaleźć dobrze wyglądający model kobiecy.
Dziwne...
Co do tematu - nadal dziwi mnie że granie nie jest traktowane jak coś równie zwyczajnego co oglądanie telewizji. Jak gapisz się w szklany ekran to nic się nie dzieje ale jak odpalasz grę to zaczyna się gadka o marnowaniu czasu, braku zainteresowań (które pewnie człowiek ma ale po robocie nie zawsze się chce) i innych takich.
Dla mnie to trochę śmieszne...
Z jednej strony od kilku lat dużo się mówi jakie to nie są gry dojrzałe, z drugiej strony borykamy się z tak niedojrzałymi problemami.
Nie wiem, może ludzie starają się z rzeczywistego świata przenieść współczesne wartości moralne i socjalno-kulturowe do gier? Tylko gry to czysta fikcja i takie podejście tylko ogranicza developerów do tego co i jak mogą pokazać.
Tak samo gra nie zrobi z Ciebie zabójcy jak nie zrobi gwałciciela.
Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki
Artykuł opiera się na tym ostatnim
Ps
Mnie najbardziej śmieszy gadanie granie to marnowanie czasu, zgodzę sie z tym ale w postaci wszystkie media to pochłaniacze czasu
Uh, tłumaczenie marnowania czasu przy grze powoduje fantomowy ból zębów. Nie komplikujmy rzeczywistości, tylko tak serio serio - nie róbmy tego, bo autor to robi. Gra to rozrywka. Rozrywka to nie jest marnowanie czasu. Rozrywka to relaks, a każdy go potrzebuje (i każdy dostarcza go sobie w inny sposób). Wyciąganie wartości, nauka angielskiego, jasna sprawa, ale po co utrudniać i stosować mechanizmy obronne. Grasz bo cię to bawi.
No nie wiem czy gry to nie jest marnowanie czasu. Sporo zależy od tego, jak w ogóle definiujemy marnowanie czasu, ale zamiast uczyć się angielskiego przez gry, możemy wykorzystać ten czas np. na lekcję angielskiego. I prawdopodobnie nauczymy się więcej.
To czy coś jest dla kogoś marnowaniem czasu, czy nie, może określić tylko sam zainteresowany. Dla mnie właśnie marnowaniem czasu jest nauka bez praktyki (czyli np. modne w Polsce studiowanie dla papierka).
Granie natomiast jest dla mnie przyjemnością, czyli najbardziej wartościowym czasem.
Dla mnie marnowaniem czasu to jest oglądanie mediów w tv takich jak sport, programy rozrywkowe itp, w tym również np oglądanie kogoś kto gra w grę, ja tego wszystkiego nie robię więc oszczędzam sporo czasu i część z niego poświęcam na granie.
Bo cię to nie kręci. Ale jeżeli ktoś to lubi, dobre się czuje oglądając takie rzeczy, to czemu nie?
Właśnie każdy ma inną definicję marnowanie czasu, to mnie dziwie że ktoś kto go marnuję na rzeczy które wymieniłem mi mówi że ja marnuję na granie.
I to właśnie to mówienie innym jak mają żyć, to dla mnie kwintesencja znarnowanego czasu. Nie szkodze nikomu swoim działaniem? To kij cie obchodzi co robie.
U mnie było tak, że z wiekiem dostrzegłem, że sporo czasu marnuje graja w gry, które tak naprawdę nic w moim życiu nie zmieniają. Teraz dość mocno selekcjonuje gry, przez co mam więcej czasu na rzeczy, które rozwiną w jakiś sposób. Gram tylko w gry, gdzie duży nacisk postawiony jest na fabułę lub kreatywne myślenie.
Zamiast grać w jakiegoś NFSa czy GTA wolę przeczytać książkę. Oczywiście zdaża mi się pograć czasami w coś dla smego pustego grania, dla zwykłej rozrywki czy tak po prostu, ale to margines w stosunku do dawniejszych lat.
Im człowiek starszy tym mniej czasu marnuje na bezwartościowe rzeczy.
O dziwo tym razem GOL nie użył nowomowy przy określeniu grającej kobiety czyli graczki. Szok!
My child you didn't write text which contained word that was femalized specialy and don't exist in Polish language, so you didn't get the context.
Dziewczyny nie przyznają się w śieci że są dziwczynami bo od razu zleciało by się zbiegowisko napalonych dzieciaków która by chciała się z nią ożenić
Dorzucę od siebie parę groszy nt paru punktów :)
2. Mit gracza jako niewyżytego nastolatka wziął się głównie z niedojrzałych zachowań panujących szczególnie w grach multi. Kiedy przegrywamy jakąś rundę/mecz/bitwę i widzimy, że inni gracze w naszej drużynie nie zagrali dość dobrze, a ludzie z przeciwnej drużyny lubią jeszcze podsycać negatywne emocje - w niektórych osobach(niekoniecznie młodych) uaktywnia się agresor. Grając chociażby w World of Tanks co każdą rundę widzę ludzi obrażających się wzajemnie i wyzywających, bo wynik, lub przebieg gry nie poszedł po ich myśli. Automatycznie ludzie parują to z młodzikami w wieku buntowniczym, którzy na wiele różnych i często niekulturalnych sposobów próbują pokazać, że są dojrzalsi, doroślejsi niż w rzeczywistości.
3. Mit skłonność do agresji również wziął się moim zdaniem głównie z gier multi właśnie. Przebieg gry nie po myśli i przegrane partyjki denerwują. Im tego więcej, tym bardziej, a jeśli to gra zespołowa - na kimś/czymś często emocje są wyładowywane. Wyzwiska, obrażanie się, obrażanie rodziców, pogróżki.. jest tego cała masa. Wychodząc z gry w stanie zdenerwowania ludzie często przenoszą je do świata rzeczywistego, szukając punktu, gdzie by tą złość rozładować.
4. Mit niezdrowego trybu życia przez granie - tu sprawa ma się stricte do czasu spędzanego przed komputerem/konsolą. Jeśli nasze życie wygląda tak, że idziemy do pracy/szkoły, a po powrocie resztę dnia spędzamy z tyłkiem w fotelu - jest to niezdrowe. Jeśli już siedzimy, ważna jest postawa podczas siedzenia. Wyprostowane plecy, pilnowanie, by się nie garbić - to podstawa. Im dłużej tak siedzimy, tym mniej wygodnie, bo człowiek nie jest "przeznaczony" do siedzenia na tyłku :) Przenosi się to potem na problemy układów kostnego, mięśniowego, stawowego, oraz na metabolizm, gdyż siedząc nie spalamy energii, a jemy i tyjemy.
5. Mit gracza, jako uzależnionego od gier - każda rozrywka/używka potrafi uzależnić, jeśli się w niej zatracimy. Moim zdaniem główne zarzuty uzależnienia od gier wynikają z tego, że najczęściej gra wymaga sporo czasu, by jej poświęcić. Oczywiście wszystko zależy od samego rodzaju gry, lecz przysiadanie do niej na 1-2 godzin dziennie nie satysfakcjonuje często, bo sam progres w grze jest wtedy powolny. Osoby, które nie mają na co dzień styczności z gamingiem błędnie oceniają to jako uzależnienie, gdyż nie zdają sobie sprawy z tego, że zwyczajnie dobra fabuła, historia, okraszona naszym wkładem w to wszystko często wymaga poświęcenia temu więcej niż godziny, dwóch zwłaszcza, gdy gra jest bardzo rozbudowana. I nie ma to związku z uzależnieniem, a chęcią poznawania gry dalej, tak jak kolejnego rozdziału w książce, czy kolejnego odcinka serialu.
6. Mit grania jako marnowania czasu - ogólnie ignorancja i hipokryzja. Przy grze człowiek marnuje czas nie inaczej, niż podczas czytania książki, czy oglądania filmu. Wiele osób tego nie rozumie, jeśli sami nie grają. Osobiście marnowaniem czasu(w jego znaczeniu po prostu przemijania) uznam gry w sieciówki, gdyż nic z nich najczęściej nie wynosimy poza spędzeniem w nich jakiegoś czasu. Inaczej moim zdaniem sprawa ma się do gier fabularnych, w których spędzanie czasu pozwala nam jednak poznać jakąś historię, wyciągnąć jakieś wnioski, puenty, punkty widzenia na różne sprawy. Gry z dobrą fabułą i scenariuszem potrafią nawet wpłynąć pozytywnie na nasz światopogląd.
7. Mit o graczu bez przyjaciół - Tu akurat sprawa ma się bardzo na korzyść dla osób grających głównie w sieciówki. W grach multiplayerowych można w końcu nawiązać nowe kontakty. Sam dzięki temu mam znajomka z Egiptu, do którego mógłbym nawet wpaść na urlop, by poznać inny zakątek świata. Gracze często łączą się w grupy, dyskutują między sobą, wspólnie grają, nawiązują kontakty, znajomości. Gry łączą społecznie, nie dzielą. To jest dla mnie fakt. Ważne jest tylko, by przez to nie zatracać też przyjaźni w życiu rzeczywistym. We wszystkim musi być umiar.
8. Mit graczy nieczułych na świat zewn. - gwoli wyjaśnienia, gry wręcz uczulają na świat zewnętrzny. Częściej pozytywnie, rzadziej niestety negatywnie. Tu jako świetny przykład(jeden z naprawdę wielu) podam Wiedźmina 3 i wątek Krwawego Barona.
spoiler start
sam nie mam osobiście problemu z alkoholem, ale dzięki tej grze mogłem odczuć i zobaczyć, jak potrafi on zniszczyć rodzinę, co człowiek potrafi zrobić, jak potrafi wpłynąć na szkodę innym domownikom. Może to nawet prowadzić do śmierci niewinnych. Problemy z alkoholem prawie zawsze kończą się rodzinnymi dramatami. Ten wątek w tej grze na to uczula.
spoiler stop
. Mi jako graczowi dało to jasny obraz tego, do czego prowadzi problem z alkoholem. Mimo że pierwszy raz zadania te w grze wykonałem lata temu, do dziś siedzi mi to w głowie jak mantra ostrzegająca przed konsekwencjami. I ilekroć przypominam sobie tamten wątek, aż mi się smutno robi, bo takich historii w życiu rzeczywistym jest mnóstwo. Mało tego, wiele gier uczula na masę innych wartości: szacunku i miłości do ludzi, do świata i przyrody, miłości do zwierząt, potrafią wpłynąć na naszą kreatywność i ambicje, podbudować psychicznie, zmienić nasz światopogląd na różne sprawy.. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, jak pozytywnie czasem gry potrafią wpłynąć na człowieka.
Popieram wszystko. Też dodam coś od siebie.
3. Mit skłonność do agresji
Albo jak gra w Dark Souls i nie ma do tego cierpliwość. Polecam Ci "Angry Nerd Video" w YouTube, albo "Przegryw Dark Souls". XD
5. Mit gracza, jako uzależnionego od gier
Nie tylko rozgrywka i używka, ale również praktycznie PRAWIE wszystko na świecie (nieumiarkowanie w jedzeniu, lenistwo, zakupoholizm, pracoholizm, chęć gonienia za zysku itd.). Liczy się samodyscyplina, wiedza i zdrowy rozsądek. Natomiast papierosy, narkotyki i alkohole należą do NIEBEZPIECZNE uzależnienie, bo BARDZO ŁATWO uzależniają i NISZCZĄ zdrowie i życie człowieka. Ktoś ma niezdrowe uzależnione, ten ma słaba wiedza i siła woli.
6. Mit grania jako marnowania czasu
Żaden hobby nie jest marnowanie czasu, jeśli to uczyni nas szczęśliwi ludzie. Pasja i zainteresowanie to też radość. Ale liczy się też umiar i zdrowy rozsądek. Zdrowy człowiek potrafi zarządzać czasu i poświęci na jak najwięcej różnorodne doświadczenie (ludzie, zabytki, przyroda, książki, filmy, komiksy, gry single, nauki, sport, wyzwanie itd.), a nie tylko 1 gra multi CS z powtarzalne czynności. Człowiek żyje po to, by poznać ludzi i świat jak najlepiej i jak najbardziej bogaty (doświadczenie) w miarę możliwości. ;)
Problem jest to, że gry single i sieciowe zabierają zbyt dużo czasu, by coś osiągnąć. Musisz zdecydować, ile czasu trzeba poświęcić na różne czynności np. nauki, wyjście na zewnątrz, kontakty itd. O prace zarobkowe i obowiązki domowe nie wspomnę. Nie można mieć wszystkiego.
7. Mit o graczu bez przyjaciół
Niestety nie wszyscy są zainteresowanie gry komputerowe i interesują się w czymś innymi. Jeśli zakochujesz się w kogoś (dziewczyna), który nie interesuje się granie, to masz problem. By utrzymać w kontakt z niektórzy, trzeba niestety odłożyć gry na bok i wyjść na zewnątrz, by spotkać się z nimi. Nie można mieć wszystkiego.
Co to za przyjaciele, jeśli znasz tylko z gry sieciowe, skoro nie możesz spotkać ich w realu, ani widzieć ich za pomocą kamerkę? To nie jest idealne rozwiązanie.
Co do 5. Tu sprawa może jest związana z wiekiem. Dobijam do 30,i ci powiem,że jeszcze dwa lata temu,mogłem łupać cały dzień. Teraz? Przy jednej grze,maks 5 godzin. I to na siłę. 3 godziny to tak jeszcze z przyjemnością. Ale ostatnio coraz częściej 2 godzinki i starczy. Jakoś nie wiem,wypaliłem się może. Męczy mnie granie.Gra daje frajdę,ale sam czuję się zmęczony. Miałem plan,żeby grać w tygodniu właśnie po maks 2 godzinki, a w weekend nawet 15 godzin,ale jakoś wątpię żebym tak robił za rok ;D Ale to może być te kwestia tego,że ma strasznie nie wygodną pozycję, i już dziadowski stołek. Po przeprowadzce ,zmieni się to na lepsze, to może i ochota do grania wróci :)
Odniosę się tylko do dwóch:Agresja
Nie w świecie realnym. Ale wiadomo, porządny rage czasem nadejdzie. Ale głównie przez lagi,głupich towarzyszy broni, no i przez błędy w grze.Albo jak gra ma niesprawiedliwy system. Ale zdarza się to rzadko.Np jestem długo spokojny, ale przyjdzie gorszy dzień, to irytuje sporo ;D
A co do wieku,to ja osobiście wiem, że jak stuknie mi 35 lat(jeszcze w sumie sporo czasu) To grać może nie przestanę,ale będę grać mniej,duuuużo mniej. Powód? Już teraz dla mnie gry, są zbyt podobne do siebie.Zbyt dużo kontynuacji. Dalej są to fajne gry,ale ileż można? Ogólnie mam już wyrobiony gust. I wiem czego oczekuję. Np nowe AC nie są grami złymi,ale wiem że po ograniu Origins, i Odysey ,następan część będzie przechodzona na siłę.Od nie muszę już w nie grać, bo nie czuję,żebym coś wielkiego stracił.
Najlepsze są graczki które świecą cyckami by przyciągnąć jak największą widownie :D
Faktycznie "najlepsze"... w pokazywaniu jak kompletne zero moze miec wszystko gdy czlowiek, ale taki prawdziwy czlowiek i gamer nie ma nic.
Akurat jest to stereotyp dziewczyn, które właśnie najbardziej szkodą Kobietom. Atencjuszki dla wyświetleń. Sama w jednej grze MMO jestem w gildi w której jest kilka Kobiet. Ba, nawet Nasza liderka + raid-liderka jest Kobietą. I wszystko jest super - powiedziałabym nawet, że jest większy porządek niż w gildiach zarządzanych przez mężczyzn. Prawda jest taka, że Kobieta dobrze ogarniają w grach.
Wg. mnie najbardziej szkodliwe są serwisy społecznościowe. Nawet emerytom odbija na punkcie "facebuków". Naszczęście u wielu młodych to już w odwrocie. Gry wracają do łask.
Sam konto na FB już dawno skasowałem.
Lepsze są tradycyjne fora i jakaś dobra, stara gra z najbliższymi znajomymi.
Problem jest tu że nawet moi rodzice wykreowali wizerunek gracza na tępych serialach telewizyjnych. Czyli leopold razy 100. Albo ten co nie odróżnia świata realnego od gry. Albo wampir co siedzi tylko w pokoju obżera się i nic nie robi poza graniem. Dopiero po trzech latach grania przeze mnie zrozumieli że nie jestem uzależniony gdy siąde sobie godzinke przy grze, nie zabije nikogo i gry nie powodują agresji.
Mity mitami, ale wystarczy wejść w pierwszy lepszy tryb multiplayer, tematyczne forum, albo nawet komentarze pod trailerem nowej gry by przekonać się na własnej skórze, że w każdym micie jest drobinka prawdy ;)
Oczywiście że tak. Tyle że jeśli wchodzisz do gry tak jak ja ze stałą ekipą (wiek 30+) to naprawdę nie ważne kto jest po przeciwnej stronie. Bawicie się razem i macie z tego frajdę po ciezkim dniu w pracy.
Dwadzieścia lat gralem zawodowo koszykówkę. Teraz brakuje mi rywalizacji, gry zespołowej, współpracy i radości ze wspólnych zespołowych sukcesów. Obecna praca uniemozliwia mi planowanie amatorskich spotkań sportowych ale lukę tą wypełniają u mnie wlasnie gry multiplayer/co-op w ktorych mogę rywalizować z innymi, współpracować z drużyną w celu osiągnięcia zwycięstwa. Daje mi to sporo satysfakcji i radości a przy tym poznałem naprawdę sporo ludzi. Więcej, poznalem ludzi którzy mieszkają niedaleko mnie i spotykam się z nimi również w realu. Oczywiście doceniam również tytuły fabularne ale nie są one priorytetem gdyż w graniu cenię wlasnie najbardziej kontakt i współpracę z innymi ludźmi. Mam 42 lata i nie uważam mojej pasji za marnowanie czasu. Zmarnowalbym czas robiąc coś czego nie lubię, czegoś co mnie nie relaksuje i uważam że granie jest taką samą a może i lepszą rozrywką niż czytanie książek (choć również lubię) czy ogladanie filmow i modnych obecnie seriali.
Pewnie że można poznać sporo osób. Mniej czy bardziej interesujących. Jednak to nigdy nie zastąpi kontaktu z drugim człowiekiem. Takimi istotami jesteśmy.
Przyznasz jak mniemam że siedzenie przed komputerem nie ma za wiele wspólnego z grą w kosza jeśli idzie o wysiłek fizyczny? To jednak bardzo istotne. Takimi istotami jesteśmy.
Oczywiście że Twoja pasja nie jest marnotrawstwem czasu. Jakakolwiek pasja jest dobra (Takimi istotami...) o ile nie krzywdzimy innych.
Co do przewagi nad książkami byłbym ostrożny.
Natomiast przewaga grania nad oglądaniem filmu nie podlega dla mnie dyskusji. Jest oczywista. (interakcja)
:-D
Pozdrawiam.
Jako gracz totalnie zlewam stereotypy o graczach, ponieważ mam tak wysoką samoocenę (i pozycję społeczną), że większość graczy uznałaby mnie za wroga...
"50% graczy to kobiety". Po pierwsze to raczej mało prawdopodobne, a po drugie, z tego co wiem to większość z tych rzekomych 50% to laski, które grają w gierki na fejsie i smartfonie typu candy crush itp. Poważne gry konsolowe i pecetowe są zdominowane przez chłopaków/mężczyzn,
Prawda i potwierdzam. Koleżanki grają w popierdółki. Osobiście nie znam żadnej innej Kobiety, która by grała w MMORPG czy inne "poważniejsze" gry on-line. Ewentualnie parę z nich przeszło kilka gier od BioWare.
Sama jestem w gildi, gdzie liderką i raid-liderką jest Kobieta z Oklahomy i osobiście muszę przyznać, że jak od lat już gram w MMO to jest to najbardziej ogarnięta gildia w której kiedykolwiek byłam. Stawiam tezę: dzięki temu, że prowadzą je Kobiety. (2 dziewczyny z Arizony i Oklahomy).
Ok Banshee tylko powiedz nam dlaczego kobiety piszesz dużą literą na początku? To imię, nazwa własna czy jesteś jedną z tych pań co to pokiełbasiło im się w głowach i uważają że mężczyzna to niższa forma życia?
Pozdrawiam.
==================
"Samiec twój wróg!"
"Sekcja specjalna zawsze lojalna!"
P.S. Moja eks grywała ze mną w Unreal Tournament w necie. Nie ma to jak razem na chacie i razem pozamiatać na takim Curse czy Deck 16 :-D
Mam 61 lat bardzo lubię grać. Gram średnio 3 godziny dziennie. Lecz codziennie 1 godzina siłowni od 08.00 do 09.00 przynajmniej 40 km rowerem górskim po okolicznych lasach
Mało dziewczyn gra w gry. Sama poznałam kilka przez sieć i jedną w rl, która grała tylko i wyłącznie w jedną grę mmorpg i nie miała pojęcia o żadnych innych grach.
Grających chłopaków/mężczyzn poznałam kilku w rl. Zresztą nawet jestem w stanie po wyglądzie i rozmowie ocenić, czy granie to jest jego hobby czy nie i zazwyczaj trafiam.
Ale tak na serio, to większość moich znajomych granie uważa raczej za dziecinne i trochę mi przykro z tego powodu, bo jak dla mnie, to jest to rozrywka o wiele bardziej rozwijająca niż np oglądanie telewizji czy siedzienie na TikTokach. Pamiętam jeszcze za dzieciństwa, jak rodzice mi powtarzali, że kiedyś dorosnę i wyrosnę z tych pierdół. Oj jak bardzo się mylili.
A swoją drogą kiedyś zobaczyłam patent, na rozkruszenie chipsów do miseczki i jedzenie ich łyżką. Co prawda ja nie rozkruszam, ale dzięki łyżce mam czystą klawiaturę i mysz/pada. Polecam :D
W sumie zależy jak zdefiniujemy granie.
Nawet moja mamy wkręciła się w wieku około 50 lat, trochę pogrywała w simsy (wtedy dominowała jeszcze jedynka), sporo w gry logiczne czy jakieś proste zręcznościówki dzisiaj typowe dla mobilek. I właśnie ostatnimi czasy właśnie się na granie na telefonie przerzuciła, bo pasjanse, Mahjonga, jakieś kulki itp. itd. ma na telefonie.
Czy można uznać ją za gracza, choć w sumie na gry nie wydaje ani złotówki i na granie poświęca sumarycznie może godzinę w tygodniu?
Jakoś nic nie mam do stereotypów ale nazwanie graczy mordercami i świrami to już trochę przesada. Owszem po części od nadmiernego grania można stracić klepkę ale to już od samej osobowości danej osoby, bo sam jestem z natury spokojną osobą i jakoś nie przelewam chęci mordu na innych ludziach nawet po przegranej rozgrywce.
te mity jednak się skąś wzieły
Patrząc na ludzi których spotykałem w LoLu i jacy oni byli toksyczni i ZAWSZE! Okazywało się, że to Polaczek... to myślę, że cześć to nie mity a ktoś wszystkich wsadził do jednego worka z tymi śmieszkami
Mnie zawsze upominali jak siedziałem przy komputerze, ale to chodziło o mój kręgosłup, gdy przerzuciłem się na kanapę z konsolą nikt mnie już ani razu nie upomniał ??
To się ciesz że ktoś upomniał, mnie nie i niestety samodzielna rehabilitacja w domu + ćwiczenia, kręgosłup już nie do naprostowania, ale z tym trzeba żyć ;) Z kręgosłupem nie ma żartów, a dużo grając wyrządzamy mu krzywde + jeszcze brak ruchu w moim przypadku.. uważajcie. Gdy usłyszałem że brak ruchu i ogólnie taki tryb życia jest bardziej szkodliwy niż papierosy a nie palę to sobie pomyślałem jprdl.. trzeba coś zmienić w życiu. Dziś 10podciągnięc na drążku(szerokim nachwytem) i 40pompek czy 50 przysiadów to nie problem na luźnym ćwiczeniu dla zdrowia. Polecam trenować w domu, nie dla masy tylko własnego zdrowia i sylwetka na pewno się poprawi.
W moim przypadku szkoła krzyczała, że kręgosłup mam krzywy przez 1h grania przy normalnym wygodnym biurku. Wcale to nie przez te zasrane plecaki które ważyły zbyt dużo i ultra niedopasowane i niewygodne krzesła, biurka itp. W szkole...
Jestem kobietą, mam 33 lata, męża i dziecko. Gry komputerowe są moim hobby, obok książek i rekonstrukcji historycznej. Zawsze grałam, zaczynając od pierwszych "Herosów" , Civki, Plaescape Torment, Diablo, Baldurów, aż po chyba wszystkie, moje ukochane RPG, strategie, gry ekonomiczne. Kocham GTA, masę czasu spędzam w Mount and Blade. Fakt - czuje się kiepsko w grach typu Battlefield , którego serie lubi mąż, ale nawet tam zdarzało mi się pobawić czołgiem czy tunguską w nagrodę za donoszenie piwa, czy spotowanie przeciwników ;) . Kobiety gracze istnieją :) i to takie grające w coś innego niż Simsy. Przy dziecku oczywiście zmieniły się priorytety, czasu jest mniej, ale to nie przeszkadza znaleźć w ciągu dnia odrobiny czasu dla siebie, choć wymaga to pewnych kompromisów. Przy premierze gier, na które oboje czekamy ustalamy sobie grafik.
Wykupiłbym premium i przeczytał artykuł w całości, ale nie będę marnował czasu na takie bzdety co wypisujecie.
"Zarzut, że granie w gry wideo to zwykła strata czasu, trąci hipokryzją. Tak jak dobra książka pobudza wyobraźnię i wzbogaca zasób słów czytelnika, tak pierwsze lepsze Call of Duty ćwiczy refleks i zachęca do komunikacji"
Ale sam piszesz że książka pobudza wyobraźnię i zwiększa zasób słów, a także trenuje szczegółowe opisywanie świata. Call of duty to zwykła strzelanka po której nie mam kompletnie nic po wyłączeniu komputera. I przestańcie pisać te głupoty o refleksie i komunikacji w angielskim. Gdzie ten tak zwany refleks z monitora przydaje mi się w życiu poza grą? Mój kuzyn gra przez całe życie i nie umie komunikować się po angielsku. Gra to narkotyk, to mocny stymulant zmysłów, który źle wpływa na mózg bo pozbawia człowieka wewnętrznego spokoju. W dodatku to ogromna strata czasu.