Wiem, że temat jest dosyć powszedni, ale do sedna:
Od kilku lat odczuwam kompletne wypalenie czynnością grania w gry i oglądania seriali oraz filmów. Jestem młodym, dwudziestodwuletnim gnojem, a jednak w tym aspekcie czuję się jakbym był dziadygą. Nie jestem w stanie znaleźć motywacji aby usiąść przed komputerem lub położyć się na kanapie przed konsolą i zagrać w swoją ulubioną grę lub obejrzeć swój ulubiony film/nowy serial. Kiedy już mi się udaje to zazwyczaj takie widowisko trwa 30 minut do godziny i następuje znowu całkowita znieczulica. Torturuje mnie to, ponieważ nie ma to koniecznie powiązania z jakością medium - faktycznie, ostatnio udało mi się nareszcie ukończyć The Last of Us i miałem ubaw. Ale nawet to przyszło mi z niebagatelną trudnością i teraz rzutuje na fakt, że nie jestem w stanie ukończyć sequela - a przecież chcę!
Powodów mógłbym się doszukiwać w poszczególnych grach i poszczególnych serialach oraz filmach: otwarty, nużący świat; nieangażująca rozgrywka lub fabuła; brak odkrywczości i efektu wow. Ale z drugiej strony potrafię dobrze się bawić nawet przy grach wątpliwej jakości, albo z wieloma wadami, patrz: Mafia 3 - sęk tkwi więc raczej gdzieś indziej i nawet nie zamierzam zgadywać gdzie. Moim ogólnym, subiektywnym założeniem jest, że gry stały się zbyt długie i zbyt rozwleczone - ale przecież nie jest to szkopuł sam w sobie, jedynie w moim indywidualnym kontekście.
Pytaniem retorycznym chyba byłoby "Czy wy też odczuwacie coś podobnego?" bo zdaje się że dużo graczy ma ten problem.
Z drugiej strony jednak, jeśli już odczuwacie coś takiego to jak sobie z tym radzicie? Jak pokonujecie tę blokadę? Może są jakieś gry, które pomogły wam tę sytuację okiełznać?
Pomóżcie
Gram w krótkie, raczej proste gry typu Limbo lub Fallout Shelter - własnie tak na 30 minut dziennie.
Bardzo rzadko coś mnie wciągnie na dłużej a kiedyś zarywałem nocki dla gier czy wręcz niektóre przechodziłem kilka razy (Fallout, half-Life, Wiedzmin 2)
Myślę, ze to mi się już nie odmieni. Raczej spędzam czas na oglądaniu filmów o grach od Heda i reszty chłopaków z gola - tak żeby być "na bieżąco" ;)
Polecam poczytać - to jest dopiero zajebista sprawa.
No właśnie trafiłeś chyba w sedno z czytaniem.
Pracując w warunkach biurowych i patrząc się po 8+ godzin dziennie w wyświetlacz laptopa człowiek nie ma ochoty po powrocie do domu znowu robić to przez kolejne kilka godzin.
Zacząłem czytać wczoraj książkę pierwszy raz od chyba trzech lat - wcześniej olewałem czytanie właśnie na poczet sztuk audiowizualnych jak gry i filmy, ale od momentu w którym dostałem opisanej antypatii chodzę nieszczęśliwy. Książka okazała się być cudowną odmianą i nie bawiłem się tak dobrze przy sztuce od dawna.
Niestety nie rozwiązuje to (przynajmniej na chwilę obecną) mojego problemu z brakiem motywacji do grania :(
Ale po co motywować się na siłę? Granie to jakiś obowiązek? Skoro nie sprawia Ci to przyjemności, to rób to na co masz ochotę w czasie wolnym.
Nie bardzo rozumiem w czym masz problem. Chciałbyś grać, ale Ci się nie chce? ;)
Domniemuję, że z tym na co "cierpi" leem230698 może być podobnie jak z FOMO. Nie chcę być domorosłym psychologiem, ale może to jest kwestia świadomości tego, że coś się właśnie traci? Że traci się przeżycia, emocje, dobrą fabułę i że trudno to zaakceptować? Stąd być może właśnie bierze coś w rodzaju pewnego przymusu.
Ktoś niedawno (nie pomnę już nicka) zgłaszał podobny problem i dostał feedback, ale w jego przypadku to było faktycznie tylko marudzenie:-)
Jak ja sobie radzę z tym wszystkim, o czym wspominasz? Ja sobie nie radzę:-)
Od października zeszłego roku mam na tapecie rozkopaną drugą część South Parku i jakoś nie mogę go skończyć. Na dysku leży Doom z 2016 r. Pograłem 2h i poszedł w odstawkę.
Myślę, że przyszła kryska na matyska. Nie mam ochoty grać, nie mam do tego motywacji już. Próbuję się zmuszać, ale sił starcza na krótko. Przerzuciłem siły na czytanie książek, słuchanie muzyki i od czasu do czasu obejrzenie serialu, lub filmu. Super, że wróciłeś do czytania, to zajęcie ma tyle zalet, że chyba nawet nie ma sensu ich wymieniać:-)
Nie znalazłem satysfakcjonującej odpowiedzi na pytanie dlaczego nie mam już ochoty na granie. Czy mi tego brakuje? Trochę, ale to jest do przeżycia.
Jeżeli chodzi zaś o Twoją sytuację, to ja nie mam dobrej rady. U mnie do niedawna zawsze działała separacja od grania na jakiś czas. Potem wracałem do łupania na kompie z jeszcze większą przyjemnością. Tak było przez lata...
Więc być może Ciebie trafiło wcześniej. Ewentualnie może jesteś po prostu przebodźcowany? Spróbuj zwyczajnie trochę odczekać. Być może diametralnie inne zajęcia (np. aktywność fizyczna) spowodują, że za jakiś wrócisz do giercowania z większym entuzjazmem?
[EDIT]: A, tak, to był Iselor.
Obejżyj Black Mirror, Dark czy Miłość Śmierć+Roboty to cię wciągnie i będziesz żałować, że to już koniec. A z gier wciągnęło mnie Divinity Orginal Sin. Teraz to, żałuję, że czasu brak na nowe wyzwania, ale polecam szukać czegoś ambitniejszego niż jakieś TLOU2 ;) Masz 22 lata = więc nie wierzę, że wszystkei dzieła Kubricka widziałeś, od tego bym chyba zaczął w twoim wieku ;) Sam obejżałem wtedy Mechaniczną Pomarańcze Kubricka i zaraz wziąłem się za książkę. Polecam.
Wyjdzie Cyberpunk i ci przejdzie.
Hmm jak czuje że nadchodzi "wypalenie" to staram się eksperymentować z nowymi grami ,takimi w które normalnie bym nie zagrała (visual novele ,horrory ,wyścigówki) i przeplatam granie w te gry z programowaniem. Jak się próbuje stworzyć jakąś mechanikę do gry przez kilka godzin to jakoś chętniej chce się wrócić do gier. Przynajmniej u mnie tak to działa.
Ja po prostu przestaję grać na kilka miesięcy, a nawet i lat. A potem przychodzi nowa generacja i nadrabiam zaległości z grami, które mnie interesują, a potem znowu posucha.
Jak miałem 21-22 lata to miałem taki jeden rok odstawienia i znudzenia grami. Ale kto by pamiętał co było 10 lat temu. Gram na elegancko.
Ludzie nie musicie grać w 50 różnych gier rocznie. Każdego roku jest kilka gier, które mają wyjątkową fabułę lub nowatorski gameplay. Skupcie się na nich, a o reszcie zapomnijcie bo to są powtarzane formułki, które znamy od dzieciństwa.
Nie. W zasadzie to czuję wypalenie wszystkim, oprócz gier i innych mediów. Chciałbym mieć odwrotnie.
Miałem wypalenie od gier do czasu gdy nie zagrałem w RDR 1 na PS3 i fabuła mnie mega wciągnęła. Czysta przyjemność. Dawno żadna gra mi tyle radochy nie dała.
Proponuje zmienic hobby na jakies inne. Spedzanie czasu z znajomymi, wycieczki rowerem/bieganie,fotografia,lowienie ryb czy co tam cie intersuje. Ogladanie filmow/seriali, granie w gry to nie praca. Nic nie stracisz jak nie obejrzysz jakiegos serialu, nie zagrasz w jakies gry. Po jakims czasie moze wroci ci ochota na granie / ogladanie.
Yyy to co Ty robisz w domu wieczorami jak nie ma kobiety? :o Pytam serio.
Pewnie robi to co ty. Nic.
Radzę sobie tak, że znalazłem inne hobby - sport i czytanie.
Sporo biegam teraz w lasach i doceniam piękno natury - a wrzucony screen to logi tylko od 22 lipca.
Wciąż gram, ale teraz jestem znacznie bardziej wybredny, np. na tę chwilę czekam na Baldur's Gate 3, Elden Ring, jest spora szansa że w najbliższym roku nie obgram nic poza tymi dwiema (no, zawsze wracam też na nowe ligi Path of Exile).
Nie widzę sensu lamentować nad rozlanym mlekiem, szkoda czasu do zmuszenia się do polubienia czegoś na siłę, teraz gry traktuję jako sporadyczną przygodę, a nie codzienność i zabijacz czasu.
Jako medium mają dawać frajdę (no bo umówmy się, nikt nie ciora w gierki żeby poszerzyć horyzonty), jak nie spełniają tej roli to czas na zmianę.
Powodzenia w szukaniu!
Wy NopeGrajki to macie zmartwienia.. ludzie z problemami znacznie gorszymi nie potrafią nic robić i spełniać pasji, a wy macie 100% możliwości i użalacie się na forum że chcecie grać, ale z drugiej strony szkoda wam na to czasu i nie macie ochoty XD Jest tyle aktywności zaliczając te nieproduktywne do produktywnych że to naprawdę ogrom możliwości, jeśli ktoś nie potrafi znaleźć chociaż jednej to zalecam pójście do psychiatry, i to żaden wstyd po prostu czasem główka nie potrafi sama pracować i wymaga pomocy.
P.S A samo granie w gry jest rzeczą nieproduktywną i nie potrzebną w życiu ... ba nawet takie osoby które nie grają to czerpią z życia większymi garściami niż 100% gracze. Samo to że gierki nie podchodzą po wielu próbach, to mówi się trudno i robi się co innego, to nie koniec świata ludzie.
Kiedyś się wypaliłem, ale wtedy kupiłem New Nintendo 3DS, gdzie gry podzieliły się miłością do nich. Trzeba spróbować czegoś nowego po prostu.
Jakie gry? Ostatnio pojechałem rowerem nad morze i z powrotem, wpadła na mnie czołowo jakaś baba, cud że w ostatniej chwili odbiłem ją barkiem. Na drugi dzień nie mogłem z łóżka wstać, bo jednak uderzenie było dość mocne i rozłożyło mi plecy, tam gdzie z reguły mnie rozkłada, jak baba wjedzie samochodem w mój samochód. Sport to zdrowie.