Był taki czas w moim życiu kiedy WoW był wszystkim - hobby, pasją, zabijaczem wolnego czasu.
Nie grałem wtedy w nic innego i z ogromną nostalgią wspominam ten czas, poznałem wówczas mnóstwo świetnych ludzi, a w języku Angielskim przeszedłem z bycia uczniem "czwórkowym" na zdane C1 prawie bez żadnej nauki kilka lat później.
Był sobie taki gość, Reckful, który wygrywał każdy sezon drużynowej areny, w wowie w latach świetności - sezon za sezonem był na szczycie.
Wypuszczał montaże które z kolegami oglądaliśmy po setki razy - gość ewidentnie był w TOP10 najlepszych Rogue w historii gry.
Kiedy Twitch stał się popularną platformą, Reckful ze względu na ogromną rozpoznawalność jego sukcesów w PVP miał tysiące widzów już na pierwszych streamach. Sam czasem oglądałem kiedy grał areny (lata temu) choć w WoWa nie ruszałem na poważnie od czasów Mists of Pandaria.
Dziś Reckful popełnił samobójstwo. Nie lekceważcie chorób psychicznych i depresji, koledzy i koleżanki.
przerazajace, nasze spoleczenstwo musi jeszcze sie naprawde solidnie doedukowac, bo niektorych postow w tym watku sie zwyczajnie nie da czytac bez opadu szczeki
obwinianie samotnosci, braku celu w zyciu etc, rece opadaja
serio, mozecie sobie siedziec w swojej wiezy jak montaigne, ale przestancie ludzi osadzac i zdobadzcie sie na odrobine empatii, bo ta nie zabija - w przeciwienstwie do depresji
O shit... jeden z OG nagrywających najlepsze montaze PvP w WoWie. Rowniez ogladalem te filmy po pare razy..
Z tego co pamietam pare lat temu dostal perm bana od Blizza za account sharing i w „imie zasad” porzucil WoWa uwazajac ze kara byla przesadzona. (zalogowal sie na streamie na postac jednego ze swoich widzow zeby cos sprawdzic).
Nie dalej jak miesiac temu obejrzalem na yt kilka filmow objasniajacych co sie z nim dzialo w ostatnich latach itd. i dzisiaj az mna wzdrygnelo jak przeczytalem tytul tego watku. Po prostu nigdy bym sie tego nie spodziewal. :/
Klasyczny przykład tego co gry MMORPG mogą zrobić z człowiekiem. Nie lekceważcie uzależnienia od grania, w gry szczególnie tego typu. Nie mam pojęcia jaki powód samobójstwa, ale podejrzewam że byciu w top10 na pewno nie było proste, a granie taką ilość czasu w końcu doprowadza do chorób psychicznych oraz depresji. Niech mu ziemia lekką będzie.
Samobójstwo to ucieczka i droga na skróty / jedyne w tym wszystkim co złe że nikt na czas go nie uratował szczególnie że jak piszesz był osobą którą inni znali. Depresji nie rozumiem, nie jestem w stanie zrozumieć na czym polega ta choroba szczególnie że zawsze żyjemy dla kogoś.
...nie jestem w stanie zrozumieć na czym polega ta choroba...
Tym lepiej dla Ciebie jak Twój umysł mało ogarnia tzn., że mało myślisz więc depresja Ci nie grozi... Bo w niej to myśli/podświadomość/psychika to największa pułapka.
Samobójstwo to ucieczka i droga na skróty
To prawda, ale pomyśl ile odwagi trzeba mieć aby to dokonać. Spróbuj sam pomyśleć że się zabijesz i jak wtedy zacznie reagować Twój mózg.
To nie jest tak, że w depresji człowiek nie myśli racjonalnie i nijak ma się to odwagi?
Depresji nie rozumiem, nie jestem w stanie zrozumieć na czym polega ta choroba szczególnie że zawsze żyjemy dla kogoś.
To jesteś trochę ograniczony, pomimo tego, jak się przedstawiasz na forum.
A zresztą, ponoć przyjemniej płakać w nowym Mercedesie, więc w sumie czego ja wymagam...
No wlasnie nie kazdy zyje dla kogos
Może też uważać, że jest ciężarem dla bliskich i jego zniknięcie rozwiąże wiele problemów.
"Depresji nie rozumiem, nie jestem w stanie zrozumieć na czym polega ta choroba" ale jednocześnie potrafisz napisać taką bzdurę jak w pierwszym zdaniu. Puknij się w ten pusty łeb
Druga sprawa, że z odwagą nie ma to nic wspólnego. To jest po prostu akt desperacji przed ucieczką od negatywnych, przytłaczających myśli
Oczywiście że jest desperacją, ale tacy ludzie również się wahają. I odwagę również trzeba mieć, aby tego dokonać. Nie wierzysz to zrób eksperyment. Weź nóż i tak na serio spróbuj się nim zabić, sam zobaczysz jak Twój mózg zacznie reagować i stchórzysz. Wielu zdesperowanych próbuję popełnić samobójstwo, ale jednak nie są w stanie tego dokonać. Więc odwaga jak i desperacja idą ze sobą w parze.
Czasem też potrzeba do tego impulsu, myślę że Chester Bennington nie popełniłby samobójstwa, gdyby wcześniej nie uczynił tego jego przyjaciel Chris Cornell.
Kilka lat temu dosyć sporo go oglądałem. Zawsze sprawiał wrażenie osoby pozytywnie nastawionej do świata.
Wiadomo jakie problemy popchnęły go do odebrania sobie życia?
Do końca nie wiadomo, ale:
https://www.youtube.com/watch?v=zyJou3zU3Us "Reckful is no longer depressed for the first time in 16 years".
Wieloletnia depresja + mocny epizod manii (choroby dwubiegunowej) to prawdopodobny scenariusz.
Współczuję jego rodzicom. Brat reckfula również popełnił samobójstwo kilka lat temu...
Miałem okazję go spotkać osobiście w zeszłym roku i porozmawiać. Super przyjazny człowiek.
O kurde, sporo go oglądałem gdy streamowal z Japonii. Szkoda człowieka :(
Reckfula znam tylko z Hearthstonowych stramów, których swego czasu było całkiem sporo.
Fajny, przyjacielski gość. Choć wydawał się grać dla zgrywy i ku uciesze publiczności, to nie przeszkadzało mu to kręcić się często gdzieś w czołówce rankingu.
Częste gościnne występy znajomych sprawiały, że na kanale było tak jakoś swojsko.
Dziwnie się czyta takie informacje.
Niestety póki kogoś to nie dotknie osobiście to większa część ludzi będzie lekceważyć, lub gorzej
Tez mam bliskiego znajomego z tym syfem i najprostsze i najbarwniejsze porownanie jakie mi przychodzi do glowy, to powolna jazda na takim super wypasionym rollercosterze. Takim z powolnymi podejsciami pod gorke, chwilami euforii gdy sie ten szczyt osiaga (jak ktos jechal to wie o co chodzi) i potem szybkimi, gwaltownymi i i nie powtrzymanymi spadkami w przepasc (gdzie hamowanie jest hamowane przez psychoterapie i farmakologie).
Koles ma to wlasciwie od urodzenia (do tego choruje na padaczke, na szczescie brak atakow od bardzo dawna). Przez cale zycie mial kresy dobre i bardz, bardzo zle na przemian. Oprocz tego byl bardzo zdolny, jeden z najlepszych uczniow w klasie. Poznalismy sie w szkole i potrafil miec roczniki z wzorowa frekfencja, uczestnictwem w konkursie literackim i srednia ponad 4,5 (liceum), po czym w nastepnym nastepowal spadek na srednia 3 z hakiem i wagary, probowanie zielska, itd...
To sobie wyobrazcie jak ciezko sie ogarnia z czyms takim, normalna prace w doroslym zyciu.
Znam go do dzis. Na szczescie poki co jest spoko, ogarnia, ma stala partnerke i dwa slodkie dzieciaki. ;) Ale bez tony lekow (napewno wiem, ze zarl dlugo Xanax, czy tsm jakis jego odpowiednik albo cos podobnego) i udzialu psychiatrow oczywiscie sie nie obylo.
Tak wiec, nie lekcewazcie bo wszystko sie da ogarnac. Trzaba tylko isc po pomoc. Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze moga byc przypadki beznadziejne i moze taki byl przypadek tego kolezki z WoW'a.
PS
Znał dużo osób ale gdzie ? W sieci ?
Znam przypadki gdzie spędzanie czasu na forach stało sie ważniejsze od życia towarzyskiego.
Ile godzin na dobe przed ekranem, 10, 20 ?
Nie twierdze że każdego to zabije i że to było źródłem depresji , ale że wielu tego nie wytrzyma.
Pewnie więcej jednak smutku, bo inaczej by chciał nawet dla tych kilku wesołych chwil żyć. Jak miał depresję to pewnie nic mu nie dawało frajdy, pewnie dobrze to ukrywał.
Dwubiegunowosc nie oznacza tkwienia w niekonczacym sie dole. Takie osoby wpadaja rowniez w silne stany euforyczne. Potrafia zyc jak inni, planowac itd. Mimo widocznego i czestego powiazania ze soba depresja i choroba dwubiegunowa nie jest tym samym. Probowalem to kiedys zrozumiec bo mialem kumpla z ta przypadloscia.
Tez mam bliskiego znajomego z tym syfem i najprostsze i najbarwniejsze porownanie jakie mi przychodzi do glowy, to powolna jazda na takim super wypasionym rollercosterze. Takim z powolnymi podejsciami pod gorke, chwilami euforii gdy sie ten szczyt osiaga (jak ktos jechal to wie o co chodzi) i potem szybkimi, gwaltownymi i i nie powtrzymanymi spadkami w przepasc (gdzie hamowanie juz czesto musi byc przez psychoterapie i farmakologie).
Koles ma to wlasciwie od urodzenia (do tego choruje na padaczke, na szczescie brak atakow od bardzo dawna). Przez cale zycie mial kresy dobre i bardz, bardzo zle na przemian. Oprocz tego byl bardzo zdolny, jeden z najlepszych uczniow w klasie. Poznalismy sie w szkole i potrafil miec roczniki z wzorowa frekfencja, uczestnictwem w konkursie literackim i srednia ponad 4,5 (liceum), po czym w nastepnym nastepowal spadek na srednia 3 z hakiem i wagary, probowanie zielska, itd...
To sobie wyobrazcie jak ciezko sie ogarnia z czyms takim, normalna prace w doroslym zyciu.
Znam go do dzis. Na szczescie poki co jest spoko, ogarnia, ma stala partnerke i dwa slodkie dzieciaki. ;) Ale bez tony lekow (napewno wiem, ze zarl dlugo Xanax, czy tsm jakis jego odpowiednik albo cos podobnego) i udzialu psychiatrow oczywiscie sie nie obylo.
Tak wiec, nie lekcewazcie bo wszystko sie da ogarnac. Trzaba tylko isc po pomoc. Oczywiscie zdaje sobie sprawe, ze moga byc przypadki beznadziejne i moze taki byl przypadek tego kolezki z WoW'a.
Dura, tak jak pisze Sir Klesk, w depresji nie jest się cały czas smutnym. Są lepsze i gorsze dni. Nie wiadomo też kiedy problemy u tej osoby się pojawiły.
Dede0601, Sir klesk o zmienności nastroju pisał pod kątem ChAD, a nie depresji. Ty się teraz trochę gubisz.
Najważniejsze, Reckful nie lekceważył depresji bo uczęszczał do psychologów/psychiatrów, ale myk jest niby taki, że żaden psychiatra nie mógł przepisać mu antydepresantów bo jego brat je przedawkował. A jak wiadomo przy mocnej depresji SSRI to jeden z filarów obok psychoterapii do wyjścia z tego zaburzenia.
Nie chcę być ignorantem ale czy czasem depresja to nie jakieś nowe zjawisko ostatniego pokolenia , które na nic nie musi pracować , niczego nie szanuję i podstawowe wartości nie mają dla nich żadnego znaczenia??
Czasami lepiej się nie wypowiadać w temacie o którym nie ma się pojęcia... Naprawdę.
Nie mam więc pytam czym jest ta depresja i jak często ludzie na nią chorowali w latach np 80 i dlaczego nie dotyka tak bardzo ludzi biednych z problemami dnia codziennego ?
Chłopie, depresja to niezwykle poważna choroba która powoduje poważne zaburzenia na poziomie biologicznym (nie mówimy tu o sytuacji "jest mi trochę smutno bo mnie źle potraktował szef" tylko "nie jestem w stanie czuć radości od wielu miesięcy").
Jest to na tyle druzgocące, że ludzie którzy "mają wszystko" (jak np. Robin Williams) popełniają samobójstwo. Choroba młodych pokoleń? Taaa.
Bo o tych biednych ludziach nikt nie pisze, przecież to logiczne. Jak powiesi się Pan Zenek spod 6 to nie będą o tym trąbić wszędzie jak będzie to w przypadku znanej gwiazdy np. Chester Bennington.
Wejdź na fora poświęcone depresji/nerwicom czy innym zaburzeniom - większość to zwykłe normalne osoby jak Ty czy ja.
Rozumiem , ciekawe czy jakby Williams pracował całe życie np w macdonaldzie , nie miał wszystkiego i wiecznie gonił królika czytaj miał cel to by miał depresję ??
Podałeś za przykład celebrytę który żył jak król przez lata , bawił się i mam mu współczuć bo miał depresję?? Trochę interesuję się cierpieniem ludzi , zwłaszcza ludzi w Afryce , mam tutaj na myśli takich co umierają codziennie od tego że mają nieleczone zęby, mają zaćme i tracą wzrok czy dzieciaków którzy wyobraź sobie umierają na odre... chorobę , która w Polsce praktycznie nie istnieje i jak słyszę o cierpieniu na depresje ludzi znanych i bogatych i jak to im współczują ludzie gdyż popełnili samobójstwo to jestem w lekkim szoku , aczkolwiek podchodzę do depresji na "chłopski rozum" nie znam genezy tej choroby .
czyli generalnie posegregowałeś ludzi na tych, którym się powodzi i takim w przypadku nieszczęścia nie wolno współczuć i tym, którzy żyją w skrajnej nędzy - tylko tacy zasługują na współczucie.
Nie wiem czy się śmiać czy płakać
Borze sosnowy, po co wypowiadać się na tematy, o których nie ma się zielonego pojęcia?
Strasznie kiepsko sie to czyta Maverick, serio. Skoro jak sam przyznajesz temat Cie ciekawi, a jednoczesnie jak widac pstro o nim wiesz to moze warto byloby cos poszperac w necie zanim zaczniesz cokolwiek oceniac. Czasami wziac cos na chlopski rozum to za malo. Co zreszta dobitnie widac tez w przytoczonym przez Ciebie przykladzie o Afryce.
Dajcie mu spokój. Podchodzi do skomplikowanych procesów zachodzących w mózgu osoby chorej na chłopski rozum. Poza tym napisał, że kiedyś ludzie nie mieli depresji, więc musi być wymyślona. Podobnie jak AIDS, albo Covid.
Najgorsze co ludzie robia, to myslenie ze depresja to nie choroba a stan dola, ktory przejdzie (co tez jest poniekac prada ale tak pol-prawda, a nawet cwierc-prawda). To jest choroba organizmu, tak samo jak nowotwor i nie da sie 'wziac w garsc' i w wielu przypadkach niestety nie ma znaczenia poziom zycia, bogactwo, itd.. Steve Jobs zszedl na raka i mu pieniazki nie pomogly, choc walczyl z choroba prawie 10 lat, szacun.
Niby trudny temat , ważna schorzenie a dostałem 9 informacji od przypadkowych ludzi , którzy znają chorobę od podszewki , mało tego odsyłają mnie do internetu żebym sobie poczytał o tak skomplikowanej chorobie???? Wy tak na serio ??
No to czytam o konkretnym przypadku.
"Reckful był niegdyś między innymi esportowcem, rywalizującym na scenie World of Warcraft i Asheron’s Call, miał też epizod z Hearthstonem. Jego popularność zdobyła mu setki tysięcy followersów na Twitchu i w innych social mediach."
"Głośny też stał się temat depresji w środowisku związanym z grami, bo to ona mogła być jedną z przyczyn tego co się stało"
"Niestety, w dużej mierze mogło się również przyczynić toksyczne community, które przeniknęło do widowni streamera. Na twitterze jeszcze niedawno znaleźć można było nagrania, na których niektórzy widzowie dręczyli Reckfula"
Nie zaobserwowałem w jego życiorysie(chociaż wszystkiego nie przeczytałem) by etapy jego życia mogły powodować u niego stany depresyjne , by przechodził jakąś traumę , czytam że miał mase fanów i jacyś ludzie go dręczyli , jak pamiętam ze szkoły to zawsze tam kogoś w klasie dręczono mi też dano w kość , czy to są powody odbierania sobie życia ??(Podkreślam że nie znam wszystkich szczegółów tak jak WY......)
Rozumiem depresję poporodową bo poród to ogromne przeżycie dla kobiety, rozumiem depresję wywołaną czynnikiem zewnętrznym np śmierć bliskiej osoby ale żeby popadać w depresję przez gry video i jakieś złe emocje wywołane przez toksyczną społeczność?? to jest ten powód??
Uważam że ludzie zbyt łatwo ulegają temu schorzeniu , nie rozumiem jak na świecie człowiek nie może znaleźć czegoś co sprawia mu radość?? Wpadają ludzie w błędne koło i wmawiają sobie że mają depresję i sami się nakręcają a wszystko moim zdaniem dzieje się w głowie.
W Polsce podejrzewa się 8 mln osób chorych na tą chorobę- czyli co piąty , przeczytajcie sobie (chociaż pewnie wiecie) jakie są objawy choroby depresyjnej i prześledźcie wszystkich ludzi , których znacie i spróbujcie znaleźć te objawy , statystycznie co 5 powinien je jakoś wyrażać.
Uważam że taka choroba może zniszczyć ludzkość jeżeli się do niej innaczej nie podejdzie niż podchodzi się dzisiaj.
Dobrej nocy.
Maverick0069
to jest straszne, co piszesz. Jeszcze bardziej straszne jest to, że pewnie większość ludzi powiedziałaby to samo, na "ten chłopski rozum".
Kiedyś nie było? Ależ było, tylko niediagnozowane i nienagłaśniane. Kiedyś ludzie nie mieli pojęcia o serotoninie, dopaminie, inhibitorach MAO - ale to już wyższa szkoła, wymagająca właśnie wyższych studiów z zakresu psychiatrii. Depresja, schizofrenia, zaburzenia dwubiegunowe - to są CHOROBY, wymagające leczenia tak samo jak angina albo hemoroidy. Oczywiście nie da się tego pojąć w zbyt chłopski rozum.
Mam szczerą nadzieję, że w końcu do ogółu dotrze, że "człowiek popełniający samobójstwo z powodu jakiejś tam wydumanej depresji" to nie jest wariat rozpieszczony przez życie /"chyba mu odbiło z dobrobytu, a w Afryce dzieci umierajo"/, tylko człowiek bardzo poważnie, bardzo biologicznie chory.
Co to jest depresja?
Depresja to zespół zaburzeń nastroju (zaburzenie afektywne) i aktywności trwające przez długi czas, którego niezwykle obciążający charakter prowadzi do upośledzenia funkcjonowania chorego w codziennym życiu. W przeciwieństwie do krótkotrwałych epizodów przygnębienia, depresja trwająca wiele miesięcy może powoli wyniszczać organizm odczuwaniem smutku i brakiem najmniejszych chęci do aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym. Ze względu na charakter tej choroby, chorzy wymagają indywidualnego podejścia.
CYTUJE z portali:
"nie zmagał się z depresja, tylko chorował na bipolar, czyli chorobę afektyną dwubiegunową" To nie jest sama depresja .
Cała Wasza wiedza legła w gruzach , nakręcają Was płaczące strymerki , którzy teraz się z nim łączą i go wspierają - aż niedobrze się robi .
Maverick... to, że czegoś nie potrafisz ogarnąć, nie znaczy że nie istnieje. 7 osób Ci mówi, że depresja może nie wynikać z warunków zewnętrznych a ty dalej swoje, że nie wiesz jak można się zabić z powodu gierek. Nieraz nie ma znaczenia, czy ci się powodzi, czy masz kogoś bliskiego, czy świat stoi przed tobą otworem czy kopie cię w dupę. Ludzie z depresją często walczą z nią przez całe życie, zwykle maskują wszystko uśmiechem, starają się nie dawać (dlatego tak wiele bliskich ofiar depresji o niczym nie wie, aż jest za późno). Normalne dla ciebie czynności są dla nich ogromnym wyzwaniem i po prostu w pewnym momencie się poddają. Są chorzy, nie myślą i funkcjonują tak jak ty - to tak jakbyś się zastanawiał jak wariat może myslec, że jest Napoleonem... bardziej lopatologiczniej ci tego nie wyjaśnię. Kup jakąś książkę albo pogadaj że specjalista jak dalej "na chłopski rozum" uważasz że w dupach im się poprzewracała od dobrobytu. Nawet nie wiesz jaki wdzięczny jestem losowi ze mnie na tym świecie jeszcze coś cieszy i mam po co zyc bo choroby psychiczne są straszne. Potrafię jednak zrozumieć że depresja istnieje, czego i tobe życzę.
... sorry ale zaniemogłam.
Nie zaobserwowałem w jego życiorysie(chociaż wszystkiego nie przeczytałem) by etapy jego życia mogły powodować u niego stany depresyjne
Podbij się pod tym pieczątką lekarską /dziedzina: psychiatria/ albo chociaż powiedz, że jesteś dyplomowanym psychologiem. "Nie zaobserwowałem" brzmi totalnie śmiesznie.
Rozumiem depresję poporodową bo poród to ogromne przeżycie dla kobiety
Nie, nie rozumiesz.
nie rozumiem jak na świecie człowiek nie może znaleźć czegoś co sprawia mu radość?
A od kiedy to "radość" ma być lekarstwem na depresję? :D
a wszystko moim zdaniem dzieje się w głowie
i tutaj zgoda, dokładnie tam się dzieje. I jest to choroba.
i prześledźcie wszystkich ludzi , których znacie i spróbujcie znaleźć te objawy
Zdziwiłbyś się, jak wiele osób sięga po pomoc psychoterapeutyczną /co najmniej/. Tylko że to ogólnie nie jest powód, żeby się chwalić, nawet przed najbliższymi - bo zawsze można trafić na taki właśnie odzew "z chłopskiego rozumu", który mówi jednoznacznie "bzdura, wymyślone".
Osiągnęłam już taki poziom niesmaku, że do zdania "Uważam że taka choroba może zniszczyć ludzkość jeżeli się do niej innaczej nie podejdzie niż podchodzi się dzisiaj" już się nie odniosę.
to co piszesz Maverick to jakaś patologia, a jak przeczyta się te twoje kocopoły z perspektywy tego:
"Trochę interesuję się cierpieniem ludzi , zwłaszcza ludzi w Afryce"
to wyłania się obraz człowieczka, który "interesuje" się cierpieniem ludzi dla rozrywki.
Przestań się udzielać w tych tematach, bo to że przeczytałeś dwa artykuły nie sprawi, że będziesz mniejszym ignorantem
Malaga
przyglądanie się ludziom cierpiącym "dla rozrywki", a raczej dla zaspokojenia ciekawości, to jest w pewnym sensie norma..
Dla mnie osobiście poruszanie tematu "cierpienia w Afryce" jest na poziomie wywodów Miss America - "problem głodu w Afryce", "efekt cieplarniany", "wojna to zło, nigdy więcej żadnych wojen". Założenia słuszne, ale wykonanie i intencje bardzo na pokaz.
I znów depresja zbiera żniwo... Co prawda nie słyszałem wcześniej o Byronie, ale to jest zawsze przykre. Natknąłem się na Reddicie na jego tweet z końcówki lutego:
https://www.reddit.com/r/reckful/comments/hk1epp/old_tweet_from_feb_21st_wish_you_were_still_here/
I ten tweet bardzo mocno pokazuje, że pozorne wyjście z depresji wcale nie oznacza wyjścia z całej choroby. Siedzi cały czas w człowieku i tylko czeka, aby nagle wrócić i spowodować kolejne problemy.
Straszna sprawa... człowieka można stracić w każdej chwili.
iceycat25 tworzący świetne filmiki z gry Rainbow Six Siege tez ostatnio popełnij samobójstwo. Oglądasz filmiki takiego typka i dajesz łapki w górę a kilka dni później już go nie ma.
Ludzie zrobili sobie z portali społecznościowych narzędzie do znęcania się nad innymi. Online czy nie, nie ma usprawiedliwienia dla wyśmiewania, ośmieszania czy kpienia z uczuć innych. Może gdyby ludzie potrafili się zachowywać to Reckful i wielu innych byłoby wciąż żywych.
RIP Byron.
W życiu bym się nie spodziewał typka kojarzę jako takiego śmieszka jajcarza na streamie
Tyle się mówi o wpływie gier na ludzi i my jako gracze się z tego śmiejemy, no bo przecież dzieciak nie zabił kogoś bo się nagrał w Call of Duty czy GTA.
Ale zapominamy często przy okazji o tym jakim gównem i bagnem jest wiele gier nastawionych wyłącznie na uzależnienie nas od siebie. A już zdecydowanie najgorsze obok "kasynówek" czy innych "idle clickerów" są gry MMO, sam grałem swego czasu bardzo dużo z forumowymi kolegami w MuOnline i powiem Wam że wpieprzenie się w solidne życiowe kłopoty przez tego typu tytuły to nie jest żaden problem. Jestem z Olsztyna który swego czasu dla hasła "Tibia" w Google Analyticsach wyskakiwał na pierwszym miejscu, NA ŚWIECIE. Znam masę historii ludzi, którym tego typu gry popieprzyły życia, oczywiście duża część z nich miała jakieś inne problemy już wcześniej i po prostu uciekała w gry, ale zdecydowana większość po prostu się uzależniała i nie była w stanie myśleć o niczym innym tylko "czy ziomek gra na moim koncie i expi" albo czy warto jakaś tam nową zbroję kupić. Miałem ze 3 kumpli którzy z uczniów czwórkowych zaliczyli kibel, bo tak grali w Tibię. To był jakiś obłęd. Z tego co wiem WoW jeszcze bardziej wciąga, także Panowie i Panie, pieprzcie to. Casualowe granie jest spoko, ale jak gra wymaga od Was miesięcy grindowania to nagle się okazuje że np. radość z posiadania itemu jest tak wielka, że trzeba grać dalej, bo człowiek już tyle zainwestował.
Śmiać mi się chce jak jadę autobusem i widzę typów nasuwających w jakiegoś tam Idle Tycoona na telefonie, to jest w zasadzie 100% uzależnienie, tego typu gry często nie wymagają nawet myślenia, człowiek wbija na jakiś wyższy poziom mnożnika czy odblokowuje kolejny świat gdzie wszystko rozpoczyna się od nowa a najczęściej robi reset gry i się całość zaczyna od początku, takie Idle Dice ma 2000 osób na subreddicie gdzie w tej grze wszystko co się robi to rzucanie kostką (!).
Kozak w necie pi$da w świecie oddaje pewnie 90% topowych graczy MMO, nie licząc prosów. Szkoda człowieka, ale tak jak wyżej pisano, to że był znany nie znaczy że miał jakiekolwiek sensowne życie prywatne :(
b :)
Nie mam doktoratu z psychiatrii, dlatego nie bij, ale wydaje mi się, że uzależnienie od gier/hazard to trochę inna półka niż depresja /tym bardziej taka doprowadzająca do samobójstwa/. IMHO nie zmienia to faktu, że jedno może się przeradzać w drugie.
Megera_, kogo ja tu widzę :D
Sam się sobie dziwię, że taki post napisałem, bo zawsze uważałem że każdy jest kowalem własnego losu, ale są pewne proste mechanizmy, które bardzo mocno uzależniają od niektórych gier. Sam widziałem jak takie rzeczy potrafią złamać życie. Również nie bij, nie jestem psychologiem, ale zakładam że takie wyboje mogą długofalowo prowadzić do depresji?
Żeby nie było - wiadomo że w miejsce gier można wstawić tutaj wódę czy panienki, i de facto to nie jest problem z samymi grami, ale producenci doskonale wiedzą jak robić pieniądze. Kiedyś koleżanka rzuciła wieloletniego partnera, bo ten zerwał się w trakcie seksu (!) coś rycząc że się umówił na raid w WoWie. Well...
b212 nie wiadomo co było przyczyną wpadnięcia w depresję. Granie w WoWa mogło być dla niego lekiem na depresję i dzięki niej przetrwał dłużej. Mogła też nie mieć żadnego wpływu. Radzę pomyśleć o tym jak życie jest skomplikowane i jak wiele może nas zrzucić w otchłań depresji.
Po pierwsze, życie prywatne (czy jego brak), nie powoduje u ludzi depresji. Taki Chester Bennington (wokalista linkin park) miał żonę i 5 dzieci, przyjaciół i zespół, na pewno nie ciupał całe dnie w wowa czy inne MMO :)
Po drugie, to, że dzieci są uzależnione od gier czy komputera, to wina rodziców, że nie pilnują swoich pociech.
Po trzecie, nie widzę nic złego w granie nie wymagającej wielkiego skupienia gierce podczas głupiej jazdy autobusem. Chyba, że twoim zdaniem lepsze jest lampienie się na innych ludzi w co grają :)
Po czwarte, grałeś w gry typu idle? Jeżeli tak i się nie spodobało, rozumiem. Nie potrafię Ci wyjaśnić dlaczego to jest satysfakcjonujące, ale to może wciągać. Ludzie po prostu lubią kombinować co ulepszyć, żeby mieć jak najlepsze osiągi.
Po piąte, bardzo krzywdzące generalizowanie ludzi którzy oddają się grze, nie polecam takiego podejścia.
Pozdrawiam ;)
Rzekomo oświadczył się przez Twittera swojej byłej i jego własna widownia zaczęła go wyśmiewać
Brak celu w życiu potrafi być bardzo uciążliwy. Bo nikt chyba nie nazwie ciśnięcia latami w WoWa (czy inną grę) celem w życiu.
Czemu nie? Celem może być po 1 zarobek, po 2 radość z dawania przyjemności innym. Ty myślisz że wszyscy kochają pracować latami np. na produkcji długopisów? :D
Nie wiem. Ty mi powiedz.
Jeśli dla kogoś celem w życiu może być tylko granie w Wowa, to musi to być jednak bardzo ubogie życie. Nic dziwnego że atakuje pustka i poczucie bezsensu i rozwija się depresja.
Wytłumacz mi Ragn'or na jakiej podstawie wywnioskowałeś że gość nie miał celu w życiu / miał ubogie życie, bo chyba nie myślisz na tyle prymitywnie żeby przyczepić tę łatkę tylko dlatego że swego czasu gość był bardzo dobry w WoWie (którego ostatni raz odpalił w 2014 roku, btw.)?
Może jakby miał cel w życiu to by samobójstwa nie popełnił? Ludzie szczęśliwi, spełnieni, samobójstw nie popełniają.
Daj spokój są różni ludzie z różnymi ambicjami. Wiele osób mimo predyspozycji i możliwości odrzuca dalszą drogę rozwoju na rzecz prostego życia bez jakiś głębszych górnolotnych celów w życiu. Nie tędy droga. Uczepiliscie się tego wowa jak dziennikarze terrorysty grającego w strzelanki
Kurde, ja nie mam wyższego celu w życiu, a jakoś nigdy nie przyszło mi przez myśl żeby się powiesić.
Zupełnie tak, jakbym w przeciwieństwie do wielu samobójców nie był chory.
Ciekawe czy gdyby np. Robin Williams czy Chester Bennington byli bardziej spełnieni (albo mieli jeszcze większe ambicje) do dziś chodzili by po tej ziemi?
Ale właściwie ten drugi grał kiedyś na blizzconie, więc coś z tym WoWem może być na rzeczy.
To się ciesz
Nagle tyle osób zna jakiegoś streamera? :D serio? :D Tylko ja go nie znam? :D
:D Jestem pewien, że nie tylko Ty go nie znałeś :D Tylko, że po prostu ludzie się z tym tak nie obnoszą jak Ty :D I w taki sposób jak Ty :D ;D
Depresja to straszna choroba. Znam co najmniej 3 osoby, które się z nią zmagają już od jakiś 10 lat. Już wiem że będą się z tym zmagać do końca życia. Wyrazy współczucia
Fajnie lecą tu stereotypy.
Jako że grał w WoWa, to nie miał znajomych (a to że Talbadar czy Cdew byli jego przyjaciółmi od ponad 10 lat to tam pal licho. Że miał mnóstwo znajomych z Twitcha, z którymi podróżował po świecie i odwiedzał m.in. w europie czy Japonii - też nieistotne). Wiadomo że jak jego pasją było MMO to znaczy że siedział w piwnicy i nie robił nic innego.
No i wiadomo, że jak kiedyś miał pasję (którą zmienił na doskonałe źródło dochodu - gość był milionerem) to nie miał celu w życiu.
Dawać mi tu jeszcze, pewnie był spocony, gruby, łysiejący i nie miał dziewczyny?
Dobrym lekiem na depresje ponoć jest wszelaki sport, np bieganie produkuje hormony szczęścia poprawiające nastrój oraz samopoczucie i działa antydepresyjnie, co do psychiatrów leczących tego gracza, brawo wy.. WoW w żaden sposób nie przyczynił się do poprawy jego samopoczucia, a być może wręcz przeciwnie, bo człowiek w depresji nie powinien grać w gry pod żadnym pozorem i to tym bardziej w topce mając tysiące widzów, którzy go ocieniają przez różne pryzmaty. A wynikiem samobójstwa mogła być np dziewczyna, która dała mu kosza (kolega wyżej już napisał że komuś się tam oświadczył o ile to prawda). Ale już skoro się leczył psychiatrycznie, to taka dziewczyna mogła mu gorszego bigosu w głowie narobić, od każdego MMO.
"Ponoć"... Jak będziesz miał depresję to idź pobiegaj i daj znać czy Ci pomogło, ok? Osoba w depresji potrzebuje stabilizacji nastroju, a nie chwilowych skoków o ile uda zresztą jej się samej uda zmusić do wysiłku.
Sam miałem stany depresyjne to raczej wiem, wiadomo na każdego działa to inaczej. Mi pomógł wyjść z tego sport, i każdemu polecam. Co prawda moja depresja nie była kategorii super ciężkiej(myśli samobójcze może zdarzyły mi się 2x w życiu) ale była. Oczywiście, najlepiej się nafaszerować farmakologią i użalać nad sobą(że mi się nie chce) a nie brać się do roboty i pracować nad tym co powoduje depresje(a u każdego czynnik jest inny). Wiadomo psychiatra pomaga wyjść z tego, ale musi być dobry, ja sam należę do ludzi mocnych psychicznie, to może dlatego mi się udało.
Już nawet nie piszę że robiąc takie rzeczy, poprawiamy samopoczucie oraz swoją wartość, zdrowie na przyszłość, unikamy różnego rodzajów bólów kręgosłupa czy mięśni( dobra też jest np yoga) no ogólnie same zdrowie oraz siła dla ciała i umysłu. Wszystko tak naprawdę w znacznym stopniu zależy od nas, lekarz ma nas tylko nakierować i pomóc. Współczuję ludziom z depresją, dlatego jak dla mnie w walce z tą chorobą, trzeba używać wszelkich sposobów.
Zwróćcie uwagę na pozycję Polski w tym rankingu, szczególnie w liczbie samobójstw wśród mężczyzn.
Dla wielu to jest zaskakujące.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Statystyka_samob%C3%B3jstw_wed%C5%82ug_pa%C5%84stw
To jest pokłosie naszego "patriachatu" (czytaj matriarchatu), tlumienie emocji w mezczyznach, nadgodziny w pracy, niebezpieczne warunki pracy, dyskryminacja jesli chodzi o rozwody czy opieke nad dziecmi.
Aż mnie to trochę zdziwiło. Zawsze mówi się o tym, że Japonia ma jedną z najgorszych sytuacji jak chodzi o samobójstwa ze względu na presję społeczeństwa i natłok pracy, a tu wychodzi na to, że my ich na głowę bijemy
Poczytałem i zapoznałem się z z genezą choroby i faktycznie jest to poważne schorzenie globalne aczkolwiek można wywnioskować że jest to choroba XXI wieku , na którą bardzo duży wpływ ma izolacja i brak kontaktu z drugim człowiekiem .
"Samotność to główny czynnik powodujący depresję - powiedział krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii prof. Piotr Gałecki"
Czyli do Wszystkich co zwracali mi uwagę - zamiast rozmawiać z ludźmi , zarzucacie mi że piszę straszne rzeczy , to pewnie jest jeden z powodów popadania ludzi w depresję , brak zrozumienia , brak rozmowy , próby wyjaśnienia , tylko szufladkowanie.
Gdyby było tak jak mówisz to intewertycy powinni mieć depresje, a ekstrawertycy nie. W słowie samotność szukałbym bardziej analogii jako brak zrozumenia, którą wspomniałeś, a nie brak rozmowy.
Tylko nam nie popadaj w depresję skoro Cię nie rozumiemy ;) Ale fajnie, że zgłębiłeś temat.
Gorzej, kiedy masz świetne życie towarzyskie ( https://twitter.com/Gary_Bernstein/status/1278775086238109698 ) a i tak czujesz się samotny ( https://www.twitch.tv/reckful/clip/SolidOriginalLadiesTebowing ).
No i wtedy teoria się sypie, bo rozmowy z ludźmi można sobie wsadzić w zadek, nic nie dają.
Tak w sumie, większości z nas przydał by się psychiatra w różnych aspektach życia. Depresja jest jak rak który atakują nasza podświadomość. Jeśli nie zmienimy sposoby w jaki podchodzimy do życia oraz sposobu myślenia, to nie ma szans na wyleczenie, dlatego stosuję się wszelkiego rodzaju farmakologie. Co do kontaktów z ludźmi, dla jednych jest to pikuś, dla jednych wyzwanie żeby mieć chociaż jednego znajomego. A najlepiej kogoś, z kim można szczerze porozmawiać na każdy temat i powiedzieć co na sercu siedzi, to jest bezcenne
No właśnie ta "samotność" nie jest dosłowną samotnością. To tak jakby wszystkie negatywne emocje - złość, smutek, poczucie samotności, bezsilności itd. połączyły się w całość i wyryły w tobie niesamowitą pustkę.
Niektórzy mówią o samotności, bo większość ludzi nie potrafi nazywać emocji, z którymi się zmaga. Mindfullness to jedno z najbardziej skutecznych narzędzi w zwalczaniu takich problemów między innymi dlatego, że skupia się na poznawaniu tych stanów.
Inna sprawa to fakt, że ta realna samotność jest często następstwem depresji. Dużo osób zaczyna się izolować, a to niestety gwóźdź do trumny. Współczesny świat sprzyja takiemu stanu rzeczy. Popularyzacja escapismu w formie gier jako coś zdrowego jeszcze bardziej problem pogłębia.
Z mojej obserwacji wynika, że to ludzie najbardziej ugruntowani, obecni w rzeczywistości, mają najmniejszy problem z depresją i zarazem największy z jej zrozumieniem. Z ciekawości - uważasz się za taką osobę?
Osobiście uważam że depresja nie ma szans pojawić się w moim życiu , potrafię cieszyć się z herbaty na koniec dnia, widzę ogromną wartość w podstawowych rzeczach.
Dociera do mnie mocno fizyczna krzywda ludzi , mniej ta psychologiczna.
Tutaj jeszcze garść statystyk na temat samobójstw:
https://ourworldindata.org/suicide#all-charts-preview
Wynika z nich, że ilość samobójstw od 1950 roku raczej spada, bądź utrzymuje się na podobnym poziomie. Za przyczynę ok. 50% samobójstw podaje się depresję. To trochę dementuje teorię o tym, że depresja to coś nowego.
Tak czytam niektóre wypowiedzi, to mi się robi zwyczajnie przykro, jak niektórzy mogą być takimi ignorantami......
Depresja to potencjalnie śmiertelna choroba, CHaD tak samo, mając ciężką depresję jedyne czego się chce, to przestać czuć, czuć cokolwiek, a jakie środki do tego doprowadzą, to już sprawa drugorzędna. W chadzie, można jednego dnia przenosić góry, być niczym bóg, a drugiego zaliczyć taki zjazd, że jedyne czego się chce to umrzeć.
Wszystkie posty typu "idź pobiegać, to ci przejdzie" tylko szkodzą, pamiętajcie o tym. Do tego, to że ktoś się śmieje, bawi, jest wesoły, nie oznacza że w środku nie umiera, a w ten sposób tylko maskuje swoje problemy, maskuje bo boi się reakcji otoczenia i takich inteligentnych wykwitów jak w tym wątku.
przerazajace, nasze spoleczenstwo musi jeszcze sie naprawde solidnie doedukowac, bo niektorych postow w tym watku sie zwyczajnie nie da czytac bez opadu szczeki
obwinianie samotnosci, braku celu w zyciu etc, rece opadaja
serio, mozecie sobie siedziec w swojej wiezy jak montaigne, ale przestancie ludzi osadzac i zdobadzcie sie na odrobine empatii, bo ta nie zabija - w przeciwienstwie do depresji
Po części zgadzam się z Aleksem - rozróżniacie różnych ludzi, różne orientacje , różne nacje natomiast nie rozróżniacie innego podejścia do sprawy .
Masa ludzi wie, że istnieje ta choroba natomiast aż tak tego nie "GLORYFIKUJE"
Dla części społeczeństwa depresja jest bardziej od nas powiedzmy zależna jako choroba niż np RAK (Być może jest to mylne pojęcie, być może jest to brak edukacji, być może jest to temat zbyt "błahy"), więc jak ludzie mają z tyłu głowy tak jak JA , że setki tysiące umierają w cierpieniach fizycznych to nie czują aż tak mocno krzywdy ludzi , którzy odczuwają ją na powiedzmy tle psychologicznym .
To nie świadczy o jakimś wypaczeniu i braku empati .
Dla przykładu jak jesteś podatny na czyjąś krzywdę i obserwujesz sytuację człowieka , który w wieku 30 lat umiera na raka a walczy z całej siły przez kilka lat by pooddychać jeszcze jeden dzień a za chwilę widzisz śmierć z powodu samobójstwa wynikającą z depresji to zbiera w Tobie złość .
Boli też z jednej strony iż piszecie o chorobie psychicznej , zachodzącuje w mózgu , który jest dla nas enigmą a jesteście święcie przekonani o swoich racjach , nie akceptujecie innego patrzenia na sytuację niż wasza i niejako atakujecie.
Maverick0069
myślę, że się nie dogadamy, tzn "ty kontra my".
Rozróżniamy różnych ludzi, to prawda, ale co ma "podejście do sprawy"? W przypadku człowieka chorego /często wymagającego leczenia farmakologicznego/ tu nie ma mowy o żadnym podejściu, bo to nie jest kwestia dyskutowania o różnicach światopoglądowych, tylko o ewentualnym uznawaniu autorytetów.
Przykładowo, ludzie z chorobą nowotworową - jedni zrobią wszystko, by dostać się do najlepszego onkologa albo najlepiej kilku, inni będą lać sobie do żyły witaminę C /koniecznie lewoskrętną/ bo "dr" Zięba powiedział, że to leczy raka.
To nie świadczy o jakimś wypaczeniu i braku empati .
No nie, nie świadczy, ale świadczy o brakach w wiedzy.
a za chwilę widzisz śmierć z powodu samobójstwa wynikającą z depresji to zbiera w Tobie złość
We mnie nie wzbiera złość. Odczucie żalu i przykrości za to tak, w obu przypadkach.
zachodzącuje w mózgu , który jest dla nas enigmą a jesteście święcie przekonani o swoich racjach
Dla niektórych mózg jest mniejszą enigmą, niż dla innych. I ja wolę słuchać takich ludzi, a nie wpajać sobie, że to jest kwestia podejścia, patrzenia na świat i co sobie wymyślę, to będzie dobre.
Myślę, że wiele osób, które walczą z rakiem, w pewnym momencie chce umrzeć, bo ma dość bezsilności. Ogólnie współczuję ludziom którzy chorują na raka, gdyż to walka o życie, często wymagająca dużo siły i poświęcenia.
Depresja to także ciężka choroba. To choroba której nie da się oznaczyć, że wiesz co masz leczyć, nie masz punktu który możesz wskazać czy wyciąć. To choroba, w której walczysz sam z sobą, ze swoimi myślami. Gdzie twoim największym wrogiem jesteś sam Ty. Miałeś dzień, w którym nie chciało Ci się coś zrobić? Założę, się, że nie raz czy dwa. Pomnóż sobie te uczucie razy 100. Gdy twój stan jest tak ciężki, że nie możesz wstać z łóżka, gdzie twoje życie staje się jedną wielką porażką. Gdzie potem obwiniasz się o to, że nic nie robiłeś cały dzień.
Ja też uważam samobójstwo za najbardziej samolubny czyn jaki można w życiu dokonać ... ale dokonanie go oznacza, że ten człowiek nie był zdrowy. Ktoś, kto tego dokonuje, musi się tak źle czuć z samym sobą, że dla niego jedyną ulgą staje się odebranie sobie życia.
Kojarzysz overly attached girl? Lainę? Odeszła z youtube, bo także ma depresję. Nagrała o tym filmik, przesyłam link:
https://www.youtube.com/watch?v=cUfEfCSQBts
Polecam obejrzeć, myślę, że rzuca trochę światła na to, co tacy ludzie czują.
Ludzie będący w bliskości z Bogiem nigdy nie popełniliby samobójstwa i nie wpadli w depresję. Nie ma pustki więc jeśli nie jesteś z Bogiem szatan po Ciebie przyjdzie i on nakłania ludzi do takich rzeczy. Czym więcej ludzi myśli, że nie ma Boga tym więcej kończy w ten sposób. Przykre i należy się modlić za niego
Pozostaje zastanowić się skąd Byron miałby wziąć siłę aby być blisko Boga który pozwolił na wyrządzenie takiej krzywdy jego rodzinie.
Tragedii, która kompletnie zdruzgotała jego rodziców (polecam posłuchać fragmentu książki jego ojca, paradoksalnie osoby religijnej https://www.youtube.com/watch?v=NqdJylkShv8 ) i samego Byrona - od najmłodszych lat.
Mega mnie zasmuciła ta wiadomość. Jakimś zapalonym graczem WoWa nie byłem, ale oglądałem dużo jego streamów z Hearthstone i zawsze świetnie się bawiłem. Szkoda, że jednak nie wygrał z chorobą :(
A ten wątek pokazuje jak mierna jest edukacja w Polsce pod tym względem. Większość osób nie rozumie czym tak naprawde jest depresja. Te porady typu "weź się w garść" to jest nagłupsza rzecz jaką można powiedzieć do osoby z depresją. W ciężkich przypadkach osoba, która nie leczy się farmalogicznie plus nie prowadzi terapii z psychologiem ma zerową szansę na wyjście z choroby.
Z innych obserwacji w wątku można też wywnioskować, że można być bogatym i wykształconym i być jednocześnie skończonym idiotą. Druga sprawa to szkodliwy wpływ religii na społeczeństwo, ludzie po prostu negują naukę, bo 2000 lat temu ktoś sobie coś w książce napisał.
Chociaż i tak najbardziej zdenerwował mnie fakt braku próby zrozumienia i chociaż odrobiny empatii u niektórych osób. Myślę, że te osoby nie powinny się w ogóle wypowiadać na ten temat, mogą w przyszłości (nieświadomie) naprawdę komuś poważnie zaszkodzić takimi tekstami.
Po przejrzeniu tego wątku jestem pewien, że naczelni ignoranci tematu - w tym Alex - nie przetrwali by jednego dnia w stanie z którym zmagam się od lat.
I nie życzę wam tego, bo ból fizyczny każdy z was może sobie wyobrazić, ale nie wiecie jak to jest przeżywać w swojej głowie te koszmarne wizje.
edit. tak samo obwinianie samotności i braku celu. Kiedyś byłem normalny - to przez chorobę zacząłem izolować się od ludzi, a moim celem stało się przeżyć tylko kolejny dzień
Wczoraj bylem na pogrzebie kolegi, tak mi sie przynajmniej zdawalo. Bedac tam zdalem sobie soprawe ilu znajomych ludzi tam jest, ile osob znal i ilu z nich znam sam. Zawsze byl wesoly, co by sie w zyciu nie dzialo, zawsze bral wszystko na klate i potrafil wyjsc z kazdej sytuacji. No jednak nie z kazdej. Mial napady lekowe i depresje, opisal to dosadnie w liscie, ktory napisal na porzegnanie. Dlaczego napisalem, ze wydawalo mi sie to to moj kolega? Bo po odczytaniu tego listu doskonale go zrozumialem i juz teraz, w tym momencie wiem, ze powinien byc moim przyjacialem i porozmawiac ze mna o pewnych rzeczach, bo myslelismy bardzo podobnie. Teraz jednak jest za pozno, widok jego rodzicow i skladanie kondolencji bylo tak bolesne (dla mnie) i emocjonalne ze nie wytrzymalem. Wiec prosze wszystkich, ktorzy to czytaja, jesli ktos z Waszej rodziny mial problemy emocjonalne to nie zostawiajcie ich samych, w ten sposob traci sie bliskie osoby.
Nie znam tego całego Reckfula, ale taka wiadomość do tych wszystkich inteligentnych inaczej co nie wierzą w depresje:
Obyście nigdy tego nie doświadczyli. Depresja to coś znacznie gorszego niż dostanie chwilowego doła, to w zasadzie dosyć skomplikowany stan w którym osoba nie tylko nie odczuwa radości z życia ale i popada w coraz gorsze skrajności: Budzi się w nim agresja (jeżeli obwinia kogoś za ten stan poza samym sobą), beznadzieja, apatia, staje się nieodpowiedzialny a każda czynność jest dla niego pozbawiona sensu. Nawet jak zagra w gre, spotka się z kumplem czy pójdzie na spacer to będzie nadal się czuł marnie: Co to mu da? To zmieni jakoś życie na lepsze? I tak to się ciągnie. A co do tego całego "Depresja to mają tylko ci z nowego pokolenia"...
Owszem, zaobserwowano że nowe pokolenie bardzo łatwo popada w ten stan, ale kiedyś też był on popularny. Problem w tym, że proste, PRL-owskie umysły nie potrafiły czegoś takiego rozpoznać i teraz w nich to zostało. A ci co brali sprawe poważnie? No cóż, ich nikt nie słucha...
Co do edukacji:
Wy chcecie aby ludzie wiedzieli jak poważna i czym jest depresja? aby nie myśleli że pomoze pobieganie itp.
Nie da się, przy obecnym stanie edukacji.
Przecież przecietny człek nie ma podstawowego pojęcia jak świat wygląda, wszystko bierze na chłopski rozum. Nie ma pojęcia o hormonach, o neuronach, o dopaminie, serotoninie, budowie mózgu itd. w sumie to on o prawie niczym nie ma pojęcia, bo chłopski rozum niczego nie wyjasnia.
Tego powinna szkoła uczyć, a nie niektórych nieprzydatnych rzeczy.
Wiesz Gęstochowa, wiem do czego pijesz, ja też nie pamiętam czy w szkole na biologii uczyli mnie co to depresja, być może ten temat został potraktowany bardzo pobieżnie, bo biologia szła raczej w kierunku fizjologii i budowy organizmów.
Nie wiem czy temat chorób psychicznych w ogóle został poruszony w jakimkolwiek stopniu.
Ale rzecz w tym że żyjemy w XXI wieku - każdy w kieszeni nosi telefonik który ma moc obliczeniową kilka tysięcy większą niż rakieta którą 50 lat temu wysłano na księżyc i ma dostęp do repozytorium (prawie) nieograniczonej ilości informacji 24/7.
Nie każdy musi być super ciekawy świata (choć to moim zdaniem bardzo fajna cecha) i wiedzieć jakie są rodzaje depresji, jakie występują tu mechanizmy i jakie wywołuje zmiany na poziomie neurologicznym - sam nie miałem pojęcia na temat takich niuansów.
Rzecz jednak w tym, że widuje się tu ludzi którym brakuje absolutnie fundamentalnej, podstawowej wiedzy, a mają najwięcej w temacie do powiedzenia. Są dorośli ludzie, którzy nie są kretynami, a jednak kompletnie nie widzą różnicy pomiędzy prawdziwą depresją a drobnym jesiennym dołem - i to jest przerażające.
Wracając do tematu Reckfula, tutaj relacja jego roommate'a i bliskiego kolegi: https://www.twitlonger.com/show/n_1sradgv
A tutaj uzupełnienie jego byłej: https://www.twitlonger.com/show/n_1sraddm
Masakra i przerażający wgląd w umysł mocno chorej osoby, wydaje mi się że nawet gdyby tym razem udało się go uratować i tak nie było już szans żeby wyszedł na prostą, prędzej czy później jego próby doszły do skutku.
Fragment o szpitalu psychiatrycznym też jeży włos na plecach, choć to wiadomo z opowiadań samego Byrona.
Moim zdaniem nie ma depresji, ktorej sie nie da zaleczyc. O ile jest sie relatywnie zdrowym fizycznie, to da sie doprowadzic do stanu uzywalnosci. Czytajac te historie wydaje mi sie, ze odciecie sie od pracy i zmienienie srodowiska duzo by dalo. Mi to wyglada na przeciazenie problemami, ktore wiele z nich mozna bylo rozwiazac
Fragment o jakosci sluzby zdrowia psychicznego jest niestety bardzo zblizony w opisie do naszego. I ta niska jakosc tez niestety przyczynia sie do wysokiego odsetka samobojstw. Mogliby jednak cos lepszego ogarnac (wiem, latwo powiedziec).
Slasher11 ostrej wieloletniej depresji nie da się całkowicie zaleczyć, a jedynie uśpić. Może funkcjonować normalnie latami, ale zawsze będzie ta szansa że jak coś się stanie to znowu wróci do punktu wyjścia.