Napisałem maturę, tu nieoficjalne, przewidywane wyniki: matematyka 80% +, angielski podstawa -/+ 90%, angielski rozszerzenie -/+ 70%, j. polski - zależy, ale pewnie w granicach 50-70%
Interesuję się grami komputerowymi, sprzętem: monitory, komputery, podzespoły, filmami, historią.
Mam nawet dość bogatą wyobraźnię i potrafię ułożyć sobie fajną fabułę do filmu/serialu.
Widząc jak zarabia się w Polsce i znając sytuację życia na emigracji np w Niemczech, myślę, że w przyszłości poważnie rozważę wyjazd za granicę, najlepiej kraj anglojęzyczny np. Irlandia, Kanada - chociaż to drugie to może trochę za daleko.
Wiem, że np w Niemczech potrzebują do pracy fizycznej nawet bez szkoły, ale wolałbym coś mniej fizycznego, bo nie wiem czy chciałbym tak pracować całe życie.
Dlatego chcę się doradzić co skończyć i w jakim kierunku się kształtować by móc podjąć się lepszej pracy za granicą?
Czy np taki taksówkarz czy kierowca autobusu, ewentualnie tirowiec (wiem to nie jest zbyt kreatywne, ale myślę lepiej niż na magazynie) z Polski ma szansę zdobyć pracę za granicą?
Nie wiem skąd to przekonanie o mitycznym zarabianiu kokosów za granicą.
Prawda jest taka, że jeżeli nie jesteś w stanie godnie zarabiać w Polsce, nie będziesz w stanie godnie za granicą. Jeżeli masz trochę oleju w głowie to i w Polsce sobie poradzisz, jak nie dajesz rady tutaj to i za granicą będziesz robił na zmywaku bądź w fastfoodzie.
nie potwierdzam tego, mam znajomego, pracował w sądzie jako jakiś tam który pisze protokół czy coś, w każdym razie na sali sądowej przebywał i coś tam robił - nie pamiętam jaką dokładnie funkcję pełnił.
Popracował tak z 2 lata jeśli się nie mylę.
Teraz pracuje w Niemczech na magazynie i po 2-3 letnim tam pobycie wynajął sobie mieszkanie za 1000 € miesięcznie, kupił meble, w przyszłym roku samochód zmienia, co prawda meble jak i samochód używane, ale tak szczerze, to poziom życia ma o wiele tam lepszy, a przecież jest na gorszym stanowisku jakby nie patrzeć. Znaczy nie twierdzę, że tutaj by mu nie starczyło na to, ale on tam zarabia znacznie więcej, odkłada jakieś sumki i wcale nie klepie biedy, u nas często ludzie kredyty biorą i pracują by je spłacić całe życie, ja takiego życia nie chcę i dlatego biorę pod uwagę wyjazd za granicę jeśli dorobię się tam więcej.
A poza tym to nie odpowiedź na moje pytanie :P
Urzednicy w Polsce (nie liczac ministerstw czy Warszawy, oczywiscie mam na mysli specjalistyczne urzedy a nie zwykle sady czy urzedy miasta ktore znajdziesz w kazdym wiekszym czy mniejszym miescie) zarabiaja okolice minimalnej, nawet specjalisci jak ksiegowi, informatycy i tak dalej.
Czyli gość pracował jako protokolant, czyli naprawdę najniższa możliwa praca w budżetówce (o zarobkach pokroju 2.8k brutto)? KAŻDA inna praca w większych miastach oferuje więcej.
Pozatym odpowiedziałem Ci na pytanie - nie poradzisz sobie w Polsce, gdzie specjaliści mają wciąż rynek pracownika, to nie poradzisz sobie za granica, gdzie będziesz zawsze na gorszej pozycji niż dowolny Niemiec.
Nie ma znaczenia jakie studia skończysz, jedyne co się liczy to doświadczenie i umiejętności miękkie.
przecież taki magazynier czy jak mu tam w Niemczech też kokosów nie zarabia patrząc na ten kraj, a jednak standard życia lepszy niż w Polsce na podobnym stanowisku
Niby jak? Za pracę na pełen etat w magazynie w Polsce idzie zarobić 3-4k (albo i więcej, albo i mniej - zależy). Z takie pieniądze spokojnie WYNAJMIESZ mieszkanie i odłożysz pieniądze na samochód. O jakim standardzie życia mówimy? Przecież to absolutne podstawy.
ale więcej zarobię i odłożę za granicą, służba zdrowia znacznie lepsza
Zalezy za prace w magazynie w jakims miescie. Te 3-4 tysiace to delikatnie mowiac bzdury, troche jak gadanie o tych kokosach w biedronce czy lidlu w miastach poza Warszawa czy Krakowem, Wroclawiem czy Trojmiastem, Poznaniem i reszta wiekszym.
IMO jeśli zależy ci na odłożeniu pieniędzy, to raczej możesz zapomnieć o lepszym standardzie życia. Będzie typowe zaciskanie pasa i oszczędzanie na czym tylko się da. Tak to widzę u większości Polaków za granicą, których znam. W porównaniu z polskimi zarobkami na pewno weźmiesz więcej, ale będziesz też większe sumy wydawał na życie. Nie mówię że tak jest wszędzie, ale takie wyciągam wnioski patrząc na Polaków w Belgii, Holandii i Niemczech.
[2.7] Mam rozeznanie w tym temacie i wiem że w podwarszawskim magazynie RTV płaci się takie stawki. Dlatego napisałem że zależy.
No i wlasnie piszesz o Warszawie lub okolicach, przeciez to zupelnie inny swiat niz wiekszosc Polski mieszkajacej po malych powiatach czy gminach. Nie wszyscy mieszkaja w miastach co dopiero tych duzych, wojewodzkich lub ich okolicy.
xDD Nie widzę sensu zostać w państwie, gdzie niczego się nie dorobię tak naprawdę, chyba że zostanę wybitną jednostką i założę jakieś przyszłościowe przedsiębiorstwo czy coś tam.
Słysząc opowieści o pracy za granicą, widzę że tam standard życia będę miał o wiele lepszy, więcej zarobię, odłożę i może znajdę miłość.
Ja postawię swoje szczęście wyżej niż przywiązanie do ojczyzny, dlatego zdecyduję się na wyjazd jeśli rzeczywiście będę miał okazję na lepsze życie
Z grami komputerowymi i sprzetem to mozesz co najwyzej zostac informatykiem w urzedzie typu "wymienic toner" albo serwisantem w jakims malym sklepie lub w na helpdesk w duzym miescie. Zastanow sie czy nie chcialbys sie zajac jakas specjalizacja, jesli nie oklepane programowanie to moze jakis temat sieci komputerowych, administracji serwerami, baz danych.
nie wiem czy się do tego nadaję, dlatego bardziej widziałbym się jako grafik komputerowy, nawet producent gier, czy choćby tłumacz gier, filmów
Jednak jeśli chodzi o grafikę to tez są spore wymagania
Eee ale w ogole zajmujesz sie grafika, sam cos tworzysz, masz zmysl arystyczny? A z jakiej paki mialbys byc producentem, co bys wtedy wnosil? Albo tlumacz, pojdziesz na filologie? Bez urazy ale takie pisanie gram w gry to bede pracowal przy grach to rownie dobrze mozna stwierdzic jem jedzenie wiec bede pracowal w restauracji lub przy produkcji zywnosci, czy jezdze samochodem wiec bede pracowal przy formule pierwszej jako kierowca, mechanik czy jakas osoba wspierajaca.
Nie tworzę nic w grafice, w sumie trochę bezpodstawnie to wziąłem, po prostu wydaje się to lepsze niz programista w mojej opinii :D
Trochę swego czasu próbowałem modować w grach, stworzyłem nawet mod, co prawda tylko kosmetyczny, ale zawsze, w grze Transformers.
Ale do takich lokacji w grze bym się przyłożył, mam wyobraźnię i pomysły. Chociaż w sumie to skupiłem się na nauce matmy, polaka, angielskiego itp. zamiast poświęcać wolny czas na rozwój pasji, jedynie co to grałem w gry i filmy oglądałem.
Dlatego np mógłbym pisać scenariusze do filmów, albo samemu wykreować jakieś uniwersum i napisać książkę, tylko wiadomo to wszystko zależy jak by się to publice przyjęło bo trudno mówić tu o pewnej pracy za stabilne pieniądze
Znaczy zastanawiałem się nad filologią, języki łatwo mi przychodzą, dltaego dodałem wynik prognozowany z matury rozszerzonej z angielskiego
No i też mam trochę doświadczenia w artykułach, potrafię owijać w bogate słowa skąpy tekst, by było go jak najwięcej. Staram się pisać rzeczowo, mam trochę recenzji na steamie, co prawda nikt mnie tam specjalnie nie zauważył, ale myślę, że mógłbym pisać jakieś artykuły poświęcone rozrywce: o grach, filmach i nowinkach technicznych.
Potem to tłumaczyć na angielski, bo go dobrze znam i przychodzi mi łatwo. Czy da się takie umiejętności jakoś pogodzić i z tego się utrzymać?
Myślałem też o tym by kiedyś założyć jakiś kanał na yt z testami monitorów, bo w Polsce mało takich kanałów jest , a na pewno mało profesjonalnych. Ja mam pojęcie już całkiem spore o tym, tylko taki jest problem, że trudno znaleźć pewnie kogoś do współpracy, tzn jakąś firmę typu AOC czy ASUS, która podsyłałaby sprzęt do testów
Czyli w sumie nic nie potrafisz tak naprawde? Nie tworzyles wlasnych tekstow, jakiegos bloga, nie pisales artykulow, recenzji do jakiejs strony? Filologow w moim miescie to zatrudniali na helpdesk w firmie ktora obslugiwala zagraniczne zlecenia :) tyle, ze to juz jest ostre korpo.
Siedzę w UK od roku, nie mam studiów, pracuję jako DevOps Engineer i zarabiam już całkiem przyzwoite pieniądze (dużo więcej niż w PL w Warszawie i nie mówię tu o prostym przeliczaniu na złotówki, ale "na ile sobie mogę pozwolić na miejscu"). Dużo, ale naprawdę dużo zależy od doświadczenia, od umiejętności, od wkładu własnej pracy w budowanie swojego profilu zawodowego. Dodam, że nikt mnie nigdy nie pytał o studia ani o żadne papiery związane z moją edukacją. Praktyka + teoria. Tyle.
Oczywiście mocno zależy to też od zawodu. W IT papiery tutaj nie są tak ważne jak właśnie wiedza (i co za tym idzie też często doświadczenie), ale i mile patrzy się na wszelkiego rodzaju certyfikaty. Niestety wiele polskich uczelni to twory nieznane za granicą i niewiele mają znaczenia u niektórych pracodawców.
W niektórych zawodach jak będziesz miał nawet lekkie obeznanie z tematem, ale i do tego bardzo przyzwoity język, no i "sprzedasz" siebie podczas rekrutacji, to też Cię wezmą. W innych studia z Polski będą tylko początkiem, bo będą wymagać też "miejscowego" lub "znanego" wykształcenia.
Zdecydowanie pomyśl co chcesz robić, może zacznij w Polsce na początku i dopiero myśl o tym czy wyjechać. Trafić na obczyźnie do pracy za najniższą nie jest trudno, ale mieć średnią krajową czy wyżej, to już utrudniona sprawa, bo najważniejsze pytanie - "czemu mamy nie wziąć kogoś miejscowego, który biegle zna język i ukończył szkoły tutaj?".
co to DevOps Engineer? :P Na czym polega jego praca? Dlaczego właśnie Ciebie przyjeli a nie kogoś miejscowego i co w kierunku kształcenia zrobiłeś? Proszę treściwie bo w necie to pełno takich oficjalnych sformułowań
DevOps to taka trochę nowa (choć już nie aż tak) odnoga w IT. Mamy trochę z programistów, trochę z administratorów systemowych, trochę z osób, które tworzą na co dzień automatyzację i zajmują się np. rozwiązaniami chmurowymi (AWS, GCP, Azure). W skrócie, co ja dokładnie robię - od strony systemowej planuję nowe projekty, wdrażam automatyzację, współpracuję z programistami, ale jednocześnie też z analitykami i szefostwem. Wszystkie "zabawki" na których stawiamy nasze rozwiązania są pode mną i ja dbam o to by wszystko było szybkie, samo się naprawiało, samo się zastępowało, by zawsze mieliśmy zasoby. Monitoring usług, środowiska wdrożeniowe, trochę sieci, czasem trochę skryptów by ułatwić każdemu pracę i by nie klepać niczego z palca tysiąc razy.
Dlaczego mnie? Bo trochę geek we mnie w tych tematach. Od zawsze siedziałem i robiłem coś dla siebie - a to serwerek z Dockerem, a to trochę AWSa, a to jakaś wirtualizacja. Tutaj sobie trochę skrobnąłem Kubernetesa, w Polsce pracowałem w dużej firmie tak naprawdę przy różnej maści technologiach oraz projektach. Przez to mam rozległą wiedzę w wielu tematach, mam też smykałkę do rozwiązywania problemów i wdrażania nowości. No i jestem dosyć szybki w tym wszystkim. Nie miałem problemu z pytaniami, a jeśli któreś było dla mnie trochę trudniejsze, to szukałem sensownej drogi w innym miejscu. No i praktyczny test (z różnych zagadnień) poszedł sprawnie.
Dodam, że zaczynałem od instalowania Windowsów i składania kompów, a w pierwszej "poważnej pracy" (5 lat temu) byłem IT Supportem w małym mieście w Polsce, w miejscowym oddziale angielskiej firmy zajmującej się badaniami laboratoryjnymi gleb i minerałów. Zaciskanie kabli, przeinstalowanie czegoś, przygotowywanie stanowisk, czasem trochę zabawy z Windows Server (AD, poczta, hosting plików). Tyle, że szybko z pracy na pracę przeskoczyłem całkowicie na zabawę z Linuxem i w sumie się nie tykam już Windowsa.
Przeciez on gra w gry, prawdopodobnie nie potrafilby sformatowac Windowsa a ty piszesz mu o chmurze, automatyzacji, kontenerach czy maszynach wirtualnych.
[OD AUTORA]
A co jeśli na celownik wziąłbym skończenie filologii angielskiej, czy z posady tłumacza np. przy pracy z grami komputerowymi, filmami, serialami na netflix lub artykułami da się wyciągnąć coś poza najnizszą krajową?
Do tłumaczeń filologia jest zbędna, nikt o to nie pyta.
Stawki są kiepskie i robią się coraz niższe dla szeregowych tłumaczy, bo tak zwany student za zupkę chińską przepuści pierwszy lepszy tekst przez translator i poprawi parę błędów maszynowych, więc żeby coś zarobić w branży trzeba zaczepić się w jakiejś niszy albo zrobić tłumacza przysięgłego (a do tego trzeba już 5-letnich studiów i państwowego egzaminu).
A Netflix płaci kiepsko (pi razy drzwi połowę zwyczajowej stawki w telewizji, która zawrotna nie jest), co widać po jakości tłumaczeń.
W sumie, a np prowadzić wycieczki, być przewodnikiem w j. angielskim dla turystów zza granicy. To najnizsza krajowa czy więcej? Jakies mozliwości podwyżki czy co?
A tłumacz przysięgły to pwnie ciężka robota, ale opłacalna?
Pilot wycieczek kokosów nie zarabia, zwłaszcza z samym angielskim, stawka rośnie wraz z egzotyką języka, ale też popyt na takie usługi jest wtedy mniejszy, bo iluż Macedończyków czy Mongołów przyjedzie w ciągu roku do Polski?
Przysięgły zarabia nieźle, ale trudność polega nie na skomplikowaniu języka (większość umów prawnych jest robiona na jedno kopyto i obecnie prawie całą treść odwalają programy CAT, to sama pieczątka tłumacza a nie umiejętności ma tu realną wartość), tylko na wejściu do branży, bo jest, jak wiele zamkniętych zawodów, obsadzona krewnymi i znajomymi królika, a rynek ma ograniczoną chłonność.
z innej beczki, kierowca taksówki, autobusu, tramwaju, pociągu, tirowiec - jak to wygląda za granicą, przyjmą takiego polaka w Kanadzie, Irlandii czy tam Niemczech?
Tak patrzyłem na tą Kanadę, taksówkarz zarabia znacznie powyżej najnizszej krajowej, ale ile w tym prawdy to nie wiem ,nie wiem czy wiarygodne ogłoszenie.
Moim marzeniem był zostać pilotem samolotu, jednak z wiekiem przybył lęk wysokości, a z nim nie poradzę tam sobie ;(
W dzieciństwie tym się interesowałem i grałem w symulatory lotnicze
O kierowcach wszelkiej maści się nie wypowiem, bo nie znam obecnej branży - na TIRach zawsze, na polskie warunki, zarabiało się nieźle (nie jak prezes banku, ale da się żyć) i raczej dalej tak będzie, póki za dziesiąt lat transport nie stanie się całkiem zautomatyzowany. Kanada to ambitny (może nawet zbyt ambitny) plan w twojej obecnej sytuacji (jeszcze zdąży się zmienić z 5 razy, jak przyjdzie co do czego), ale tam możesz zawsze zainteresować się na przykład transportem w trudnych warunkach - jednak do tego trzeba mieć po pierwsze niezłe umiejętności za kółkiem (jazda po bezdrożach w tundrze to nie trasa z Warszawy do Łodzi) , po drugie najlepiej nie lubić ludzi i nie przywiązywać się do rodziny (przez dłuższy czas nie widuje się bliskich, a kursy na koło podbiegunowe trwają po kilka dni w obie strony i przez ten czas człowiekowi towarzyszą głównie iglaki i dzika zwierzyna).
[6.4] Na kierowców ciężarówek jest zapotrzebowanie, tutaj zawsze robotę znajdziesz. W Polsce świetnie to widać po tym ilu Ukraińców i Białorusinów jeździ teraz w polskich firmach. W USA i Kanadzie nie wiem jak to wygląda, ale pamiętaj że tam musiałbyś robić ichnie prawo jazdy.
Tir to niekoniecznie Kanada, ale te inne kraje co wypisałem. Natomiast inaczej sprawa taksówkarza czy kierowcy kolei, może nie jest tak ciężko? Znaczy robotę w tym znaleźć za granicą
Jak z góry zakładasz, że wyjedziesz po studiach za granicę po najmniejszej linii oporu, do jakiejś roboty typu magazyn, czy kierowca, to po co wgl marnować czas na jakieś studia, skoro tam i tak w tego typu pracach nikt nie będzie na to patrzył. Prawda jest taka, że jak się ma łeb na karku, zdobędziesz doświadczenie i zaczepisz się w jakiejś firmie, to w PL można już zarabiać godne pieniądze, nawet w jakimś korpo, to już nie to co 10 lat temu i nie będziesz liczył każdego EUR, czy Funta. No ale skoro się tak napaliłeś na życie na emigracji w najgorszej robocie po studiach w PL, to okej, inni będą dalej budować ten kraj
Chciałbym mieć dobrą posadę w Polsce, ale niestety każdy praktycznie przykład z mojego otoczenia pozwala stwierdzić że jest to niemal niemożliwe nawet z wysokim wykształceniem.
Znajomy studiował informatykę i administrację, spisywał protokoły w sądzie, zarabiał chyba najniższa krajową, wyjechał za granicę, zarabia w porządku i może odkładać.
Znajoma studiowała geografię i architekturę w Poznaniu, teraz pracuje w jakimś urzędzie i pomaga w projektach miejskich, zarabia albo najniższa krajowa albo lekko powyżej.
Więc co z tego że wykształce się a i tak nie dostane dobrej pracy z możliwością życia na trochę wyższym poziomie niż najniższa możliwa
Myślę więc racjonalnie.
W pierwszej kolejności studia które pozwolą mi pracę tu oraz za granicą, takie by rzeczywiście coś mi dadzą, w drugiej kolejności natomiast biorę pod uwagę coś bardziej przyziemnego jak tir, taxi czy magazyn na emigracji
Po informatyce pracowal jako protokolant? Juz nie wspominajac o tym jakim kiepskim kierunek jest administracja.
Jesli ktos pracuje w biedronce tez jest biedny i pokrzywdzony, ze nie ma mozliwosci rozwoju tylko siedzi na kasie albo jezdzi z paletami po sklepie?
Nie, nie myślisz racjonalnie.
Racjonalne myślenie, to zmiana miejsca zamieszkania w obecnym kraju, gdzie znasz język, kulturę i nie stoisz na gorszej pozycji niż tubylec.
Nie masz doświadczenia, nie masz wyższego, a Twój plan to zrobić wyższe i wyjechać za granicę żeby pracować na najniższym szczeblu pracy fizycznej.
Racjonalne myślenie to studia zaoczne + praca, żeby nabijać CV i doświadczenia, rozwijać umiejętności miękkie i zdobywać kontakty.
Tak czytam tego gola i wynika ze każdy zarabia 4/5 tys 160 h
Sam Wyciągam 3.6k ale z 200 h w miesiącu jako pracownik niższego szczebla ale jak mówię 40 h nadgodzin dla porównania manager w jednym większych magazynów zarabia 4.300 brutto czyli na rękę dostaje tyle co ja tylko ze on ma tyle za etat 160 h. A on ma stanowisko menedżerskie.
Naprawdę znam tylko jedna osobę która ma zarobki 5k pln plus pomijam własna firmę lub jakieś zagraniczne kontrakty.
Idź na logistykę, załap się na staż w dobrej spedycji (Optima, Acropol), naucz się fachu od tych bardziej doświadczonych, zarabiaj lepiej niż Ci na emigracji siedząc za biurkiem(o ile oczywiście się w tym sprawdzisz bo zdecydowanie nie jest to praca dla każdego). Możliwości zarobkowe w tej branży są ograniczone tylko przez Ciebie samego. Znam spedytorów którzy zarabiają 3 tysiące netto ale znam też takich którzy zarabiają 30 tysięcy netto(Ci ostatni po prostu żyją tą pracą). Wszystko zależy od zaangażowania, uporu i doświadczenia.
Konkretna uczelnia jakaś luksusowa czy w średnim mieście starczy?
Ja chciałbym pracować z pasji, to znaczy przy czymś co lubię.
Lubię historię, kinematografię, turystykę, języki, fascynuje mnie kosmos i latanie, dlatego chciałem zostać pilotem ALE nabawiłem się lęku wysokości i to do tego stopnia, że kiedy wszedłem na wieżę widokową to bałem się że zlecę mimo że dookoła były barierki
Wiele tego wiele możliwości tylko poszukaj najbliżej zainteresowań bo wymagane podjęcie pracy i chęć zdobywania w niej doświadczenia. Większość się nada bo czy informatykę czy elektryczne automatyka czy lekarz czy co tam sobie wymyślisz a co da fach i będziesz w tym pracował się nada. Wiadomo każda branża ma mniej lub bardziej "siedzące" specjalizacje. Do wyboru do koloru a najważniejsze co zrobisz z wykształceniem po prostu po studiach trzeba iść do pracy i po uzyskaniu przynajmniej minimum wymaganego doświadczenia wyjechać i przyjąć się za granicą do pracy.