Cloudpunk | PC
Jestem trochę zaskoczony, że nie ma ani jednej opinii na temat tej gry. Według mnie to taki mały diament pośród produkcji indie, z pięknie wykreowanym miastem przyszłości w unikalnej stylistyce.
Gra zawiera całkiem fajną historię, która rozwija się za pośrednictwem rozmów z przeróżnymi postaciami. Wszystkie postacie są udźwiękowione, przy czym voice acting jest na całkiem przyzwoitym poziomie jak na budżetowy projekt. Jest trochę humoru, jest też dramat, nawet parę wzruszeń. Mamy też garść wyborów, które wprawdzie nie przebudowują głównego wątku fabularnego gruntownie, ale prowadzą gdzie niegdzie do odmiennych relacji z npc-ami, innych konwersacji itp.
Gameplay wprawdzie cechuje się schematycznością, polega bowiem głównie na dostarczaniu przesyłek z punktu A do punktu B, ale swodoba poruszania się po mieście - zarówno w latającym samochodzie, jak i na piechotę - czyni te wędrówki bardzo przyjemnym doświadczeniem. Fabuła natomiast z reguły umiejętnie kieruje nas w coraz to nowe zakątki metropolii, powiedziałbym więc, że nie uświadczymy tu uczucia wszechogarniającej nudy (obecnej w niejednym tytule AAA). Pewne znużenie jednak może się po jakimś czasie pojawić - receptą na to jest moim zdaniem rozsądne dawkowanie gry.
Oprócz głównego wątku mamy też garść zadań pobocznych, które uruchamiamy przeprowadzając rozmowy z napotykanymi postaciami - są one zawsze zaznaczone na mapce. Nie ma tu generyczności i powtarzania tych samych zdań, dialogi są zawsze unikalne, czasem całkiem zabawne.
Jeśli ktoś lubi, można pobawić się w zbieranie różnych przedmiotów porozrzucanych po mieście, które potem da się odsprzedać handlarzom - te sprawy są jednak opcjonalne, gra niczego nie wymusza. Mały wyjątek stanowi konieczność tankowania paliwa od czasu do czasu i naprawy uszkodzeń w warsztatach, jeśli zbyt często będziemy zahaczać o budynki lub inne pojazdy podczas lotu.
Największe wrażenie może robić warstwa wizualna - pomimo kanciastej, kojarzącej się trochę z minecraftem grafiki, twórcom udało się wyczarować iście spektakularne scenerie rodem z filmów takich jak Blade Runner czy Piąty Element. W podziwianiu otoczenia pomaga dodana już po premierze gry opcja kamery TPP i FPP (do wyboru w każdej chwili podczas chodzenia) i włączanie możliwości swobodnego rozglądania się podczas lotu.
Ścieżka dźwiękowa to głównie synth wave (przynajmniej tak mi się wydaje, nie jestem znawcą tego rodzaju muzyki), może się odrobinę kojarzyć z ostatnim Blade Runnerem, ale miejscami też z legendarnym już soundtrackiem Vangelisa do pierwszego filmu. Na pewno pomaga budować klimat.
Myślę, że dla tych którzy są spragnieni fajnych estetycznych doświadczeń w klimatach cyberpunkowych - a dłuży im się okres oczekiwania na Cyberpunk 2077 - jest to pozycja godna uwagi, tym bardziej, że cena (choć mogłaby być ciut niższa) wydaje się wyważona w stosunku do zawartości. Przy niespiesznym graniu zapewni nawet około 10 godzin przyjemnej zabawy.
Bardzo klimatyczna gra. Minecraft ożeniony z Blade Runnerem i Piątym Elementem. Czasami można się zgubić w dodarciu do miejsca misji, ale klimat, grafika i muzyka robią genialną robotę. Zapraszam do obejrzenia mojego gameplaya. Po angielsku, ale uczę się w ten sposób języka. https://youtu.be/aCoJ97PVWdE
Szanowne Panie, Szanowni Panowie, ode mnie tutaj jedna - wydaje mi się, niezwykle istotna - myśl: jeżeli małe, niezależne studio z Niemiec jest w stanie opracować i wydać grę, której akcja odgrywa się w całości w przepięknym futurystycznym mieście, które jest dla gracza zupełnie otwarte i które może on dowolnie eksplorować, to żyjemy w czasach, gdy dla gier nie ma już żadnych technologicznych ograniczeń co do przedstawianych światów, a te ograniczenia, które są i które każą nam zawsze wracać do tych samych nudnych krain fantasy, współczesnych miast i ciasnych, zamkniętych lokacyjek udających, że są czymś więcej - te ograniczenia są już tylko w naszych głowach.
"Cloudpunk" jest najlepszym dowodem tego, co mogą robić gry wideo, a czego nie osiągnie nigdy ani literatura, ani film - przenosić nas do niezwykłych miejsc, które możemy zwiedzać z detalami na własną rękę. Muszę przyznać, że Nivalis - miasto, które jest najważniejszym bohaterem tej gry - nie jeden raz zaparło mi dech w piersi, gdy podziwiałem skąpany w strugach nieustającego deszczu miejski krajobraz wieżowców, fabryk, kamienic i siedzib potężnych korporacji. Podobnego wrażenia doświadczyłem już np. w "Diaries of a Spaceport Janitor", ale nie na taką skalę, a w "Cloudpunku" skala naprawdę robi wrażenie. W grę tę warto zagrać dla samego miasta, dla poczucia uznania i szacunku dla twórców, że chciało im się stworzyć i że nie bali się stworzyć metropolii dorównującej pod pewnymi względami Night City z "Cyberpunka" w czasach, gdy wszyscy pozostali twórcy gier nie wyściubiają nosa z bezpiecznych miniaturek i psutych, zużytych sandboxów. Tylko pomyśleć, co by było, gdyby ktoś w takim świecie postanowił teraz osadzić immersive sima pokroju "Deus Exa"!
Nie oznacza to, rzecz jasna, że gra nie ma wad, bo ma ich wiele - domyślne sterowanie jest skopane i wymaga własnego dostosowania, interfejs jest brzydki i nijak nie pasuje do reszty produkcji, a i modele postaci i przechodniów są raczej szkaradne (na miejscu twórców pomyślałbym raczej o dwuwymiarowych sprite'ach, ale ich wola), kiepsko zanimowane i, co tu dużo kryć, nie mają prawie żadnego wykrywania kolizji. Kwestie techniczne bledną jednak w porównaniu do problemów z fabułą, których gra ma, niestety, wiele.
Ogólnie do jej warstwy fabularnej (a jest to gra narracyjna, napędzana jedynie siłą opowieści) mam stosunek ambiwalentny. Jest tu dużo dobrego, co widać w pomysłach na poszczególne misje, w wielu postaciach, i tych głównych (Kontroler, Camus), i tych pobocznych (Huxley, Andersonowie) i w niektórych smaczkach, które nadają światu dodatkowego wyrazu (CORA, historie inżyniera).
Mimo to fabuła ma jednak dwie poważne wady. Pierwszą z nich jest brak koherencji i jakiegoś jednego wątku, który ciągnąłby to do przodu w sensownym tempie. Zamiast tego wydarzenia następują tu po sobie w, zdawałoby się, losowej kolejności. Nie jest to samo w sobie wadą, ale powoduje bardzo poważne problemy z tempem produkcji, która wydaje się ciągnąć w nieskończoność, albo przeplata ze sobą stare wątki z nowymi i zmusza gracza do przypominania sobie detali historii, które, jak mu się zdawało, dawno się skończyły.
To jedno. Drugi zarzut mam, niestety, do głównej bohaterki. Zdaje się, że scenarzyści bardzo chcieli, by Rania była postacią łatwą do polubienia i utożsamienia się z nią, ale ja osobiście miałem z tym spore problemy. W mojej opinii protagonistka "Cloudpunka" wychodzi w tej grze na nadętą i przemądrzałą, na osobę, której wydaje się, że zawsze ma rację, a jednocześnie dotyka spraw delikatnych w sposób gruboskórny i zadufany w sobie. Często nie myli się w swoich ocenach, ale tylko dlatego, że scenarzyści na siłę stawiają ją przeciwko postaciom (korposom, przywódcom kultów, rasistom), które są tak przerysowanie, komiksowo złe, że nikt przy zdrowych zmysłach nie przyznałby im racji. Nie polubiłem więc Ranii i często starałem się podejmować w grze decyzje tak, by zrobić jej na złość, a to chyba nie świadczy zbytnio na korzyść pracy scenarzystów nad protagonistką ich gry.
Za sam świat jednak gra zasługuje na wysokie (choć nie najwyższe) noty. Kibicuję tym samym jej twórcom, zespołowi Ion Lands, którzy, jak słyszę, pracują nad kolejną produkcją osadzoną w Nivalis. Bardziej jeszcze kibicuję jednak branży gier jako takiej, że - wiedziona naprzód perełkami takimi jak "Cloudpunk" - wyrośnie wreszcie z ograniczających ją konwencji i zabierze nas w niejedno nowe, zapierające dech w piersiach miejsce.
Dopiero teraz zobaczyłem ten tytuł, bo pojawił się na GOG i jestem nim zauroczony. Ta gra wygląda tak wspaniale jak i jej rozgrywka, że po prostu trzeba spróbować z czym to się je. Że ja wcześniej jej nie wyłowiłem, no ale w końcu trafiła na najlepszy sklep czyli GOG!