Szukam jakiegoś rozsądnego termowentylatora do awaryjnego dogrzewania pomieszczeń w domu - jak np. dziecko trzeba wykąpać, a w łazience chłodno. W miarę poręcznego, bym tego nie musiał wynosić do garażu po każdym użyciu. Dom normalnie ogrzewany piecem CO, ale w takim okresie jak teraz nie opłaca się specjalnie przepalać, bo w domu jest 20-21 stopni non-stop, ale jednak czasami trzeba podbić temperaturę.
Jest sens się pchać w coś poniżej stówki, czy trzeba tutaj inwestować jakieś większe kwoty? Powtarzam - to ma być sprzęt do dogrzewania pomieszczenia, nie do ogrzewania domu. Zdaje sobie sprawę z tego, że to ogrzeje tylko pomieszczenie, nie ściany i że się wystudzi niedługo po wyłączeniu. :)
Większość ludzi ma na działce albo w garażu takie badziewne farelki za 50 zł z bazarku i swoje zadanie te sprzęty spełniają, jak jest Ci to potrzebne okazyjnie to weź pierwszy lepszy z rtv euro który ma w miarę pozytywne opinie i na pewno wystarczy. Albo hartuj bąbelka, niech wyrośnie na zimnolubego wikinga ;)
Jw.
"Farelka" ma dwie wady. Stosunkowo niską wydajność, więc chwilę jej zajmie podgrzanie, plus hałas. W końcu to mały wiatrak. Jeśli chcesz ich uniknąć, to możesz kupić grzejnik elektryczny. Jest mało przenośny, za to cichszy, szybciej grzeje, a w bonusie ma zwykle wbudowany programator, więc możesz rano wstać, wygrzebać pasożyta z piżamy, a w łazience od razu będzie ciepło.