Call of the Sea
Będzie grane. Gra zapowiada się świetnie. I do tego będzie język polski.
Call of the Sea to dobra gra przygodowa. Nie jest to symulator chodzenia, nie ma też tutaj elementów gry akcji, czy też zręcznościowych. Zwyczajnie trafiamy do danej lokacji, w której próbuje otworzyć przejście do kolejnej i tak aż do samego końca. Po drodze wykonujemy szereg różnych łamigłówek, które nie są wyzwaniem, ale też nie są jakieś banalne. Czasami rozwiązanie jest dużo prostsze niż na to wskazują odnajdywane przez nas notatki. Przy jednej łamigłówce, gdzie znajdujemy zapiski naszego męża dotyczące odszyfrowania języka myślę sobie: Oho, będzie wymagająca zagadka. Tymczasem rozwiązałem ją zupełnym przypadkiem zanim w sumie za dobre wziąłem się za nią. Patrząc potem na rozwiązanie te wszelkie wskazówki można byłoby sobie darować, bo to było aż tak banalne, ze aż nieoczywiste:p Zapewne siedziałbym przy niej dłużej niż trzeba, gdyby nie kompletny przypadek.
Fabularnie gra mi się spodobała. Pomijam oczywiście ogromną głupotę jaką jest podążanie za mężem, który wykonał te wszystkie czynności przed nami (a więc wszystko powinno być otwarte) a mimo to musimy robić to samo:). Pomimo swojej oprawy wizualnej historia jest oparta o dzieła Lovecrafta, choć odarta z jego wszechobecnego plugastwa i mroku (poza rozdziałem ze statkiem), ale już nie z tajemnicy. Z przyjemnością czytałem wszelkie notatki i śledziłem losy ekspedycji, którą nasza bohaterka próbuje odnaleźć. Grę zakończyłem z satysfakcją. Zajęło mi to chyba jakieś 6-7 godzin, ale starałem się zaglądać wszędzie i czytać każdą notatkę (ale i tak jakimś cudem w paru rozdziałach jakąś ominąłem i nie znalazłem dwóch sekretów).
Graficznie jest przyjemna dla oka. Muzyka gra sporadycznie i jak dla mnie powinno być jej znacznie więcej, dźwięk jest w porządku. Voice acting też dobry, ale wg mnie głos Jones nie pasował do naszej postaci. Barwa głosu była "ciężka" a gramy szczuplutką, chorowitą kobietą z lat 30. Z innych rzeczy, do których bym się przyczepił to m.in. nie widzimy części swojej postaci jak chociażby nóg, nie rzucamy tez cienia. Jedynie od czasu do czasu widzimy swoje ręce.
Jest dobrej jakości tłumaczenie na język polski z pojedynczymi błędami. Wczytuje się szybko i bezproblemowo. Ogólne jak najbardziej polecam Call of the Sea.
Gameplay polega głównie na rozwiązywaniu zagadek, które są naprawdę bardzo dobrze napisane(w Uncharted 5 mogliby pójśc w coś takiego) i eksploracji. Poza tym fabuła wydaje mi się interesująca.Stylizowana grafika również robi duże wrażenie, polecam bardzo fajna gierka.
Gra raczej dla maniaków zagadek, dla mnie były zbyt trudne, więc nie raz zerkałem na yt ponieważ nie mogłem przejść dalej. Mimo to polecam, piękna grafika i ciekawa historia.
Zaskakująco krótki ten Zew Morza.
Ale co gorsza, nie posiada satysfakcjonującego poziomu trudności przy zagadkach - zupełnie jakby twórcy obawiali się, że gracz mógłby ich nie zrozumieć.
O muzyce niczego nie napiszę, bo gra jakoś nie dawała powodów do jej zauważenia.
A graficznie na XSS było... poprawnie. I oprócz żywych kolorów trudno mi coś jeszcze napisać o tej warstwie gry.
Zostało jeszcze wspomnieć o zagadkach i warstwie fabularnej: zagadki są albo zbyt proste, albo nie są tak na prawdę zagadkami a jedynie koniecznością "przepisania" rozwiązania z dziennika bohaterki.
Fabularnie zaś mamy doczynienia z grą, która nawet nie ukrywa, że inspiruje się twórczościom H.P. Lovecrafta, choć co zaskakujące: w grze nie ma najmniejszej wzmianki o Wielkim Cthulhu. Oczywiście najwięcej idzie nawiązań do Widma nad Innsomuth, ale i do innych opowiadań Lovecrafta będą mrugnięcia. Szkoda tylko, że w grze praktycznie nie ma rozmów, przez co bohaterka musi mówić sama do siebie, co skutkuje, że niektóre wypowiedzi są zwyczajnie teatralne i wymuszone, aby przekazać graczowi jakąś ważną informację. W grze nawet nie ma żadnego modelu postaci oprócz zwęglonych(?) zwłok oraz rąk bohaterki, które kończą się na łokciach.
Reasumując: Call of the Sea zalatuje niskim budżetem jak Innsmouth rybami. Jest zaskakująco krótka i niestety nie sprawdza się jako gra logiczna (przynajmniej ostatnia zagadka sprawiła jakiś problem). Fabularnie było dobrze, choć dla w historii o miłości nie powinno brakować pokazywania relacji między zakochanymi.
Jeżeli gra jest w Game Pass'ie to można poświęcić te 6/7 godzin, choć osobiście nie mogę powiedzieć, żebym polecam, ani żebym nie polecał... bo ta gra jest nijaka.
Call of the Sea: 7.5/10
Czas ukończenia: 7h
Platforma: PC
Call of the Sea to gra, którą wybrałem jako odskocznię po AC Valhalla. Gra, choć nie łatwa, daje mnóstwo frajdy z rozwiązywanych zagadek, posiada relaksująca grafikę i bardzo ciekawą fabułę. Mimo, że nie jestem fanem logicznych łamigłówek to Call of the Sea zaproponowało mi intrygujące oraz zróżnicowane zagadki, które do końca zawsze oferowały coś ciekawego. Ten uroczy symulator chodzenia okazał się ciekawą produkcją z dobrą muzyką i nietuzinkowym gameplayem.
Warto zagrać.
Chyba pierwsza gra przygodowa w jaką grałem. Ładna grafika, fajny klimat, fabuła przewidywalna. Odbiłem się od zagadek, część wydawała mi się nie logiczna, nawet po zobaczeniu solucji. Irytuje wolne poruszanie i konieczność trzymania przycisku biegania.
Gra spoko, ale jak już w komentarzach wspominali zagadki są mega proste, w całej grze zaciąłem się raz,
spoiler start
W zagadce z organami
spoiler stop
i było to tylko z powodu widoczności. Nie polecam kupować jej, ale jeśli ktoś ma Game Pass (zakładając, że gra ciągle tam jest), to polecam sobie zagrać.
Cudowny tytuł.
Samo przejście gry zajęło mi około 5h, bez korzystania z poradników i innych pomocy - same zagadki są dosyć proste i praktycznie całkowicie opierają się na dedukcji i pozwiązywaniu ze sobą zebranych przez nas informacji
Graficznie jest bardzo ładnie, ale zdarzają się sporadyczne problemy natury technicznej oraz miejscowe spadki FPSów. Ale ogólnie nie ma co narzekać i można trzaskać screenshoty.
Soundtrack bardzo przyjemny i fajnie umila czas spędzony z grą.
Bardzo podobał mi się "motyw" z prowadzeniem dziennika głównej bohaterki - zarówno część związana z wydarzeniami jak i cześć od zagadek.
Voice Acting to całkowite mistrzostwo - komentarze czy przemyślenia głównej bohaterki na temat wydarzeń oraz znajdowanych obiektów są odegrane wspaniale. Naprawdę dla samego VA warto po grę sięgnąć.
Fabuła na początku wydaje się po prostu OK. Jest trochę głupot głownie związanych z rozgrywką (fakt że podążamy za ekspedycją a i tak robimy wszystko od nowa), ale raczej to nie przeszkadza. Więź między Norah a Harrym jest przez cały czas bardzo dobrze zarysowywana. Moim zdaniem jednak, to zakończenie gry wyciska z fabuły to co najlepsze i przyznam że sam uroniłem przy nim niejedną łzę.
W grę zdecydowanie warto zagrać.
Udana przygodówka na dwa wieczory, która nie jest jakoś specjalnie trudna, ale nie jest też samograjem jak symulatory chodzenia. Świetny klimat (taki lżejszy Lovecraft) doprawiony przyzwoitą oprawą audiowizualną, z bardzo dobrym voice actingiem. Fabuła ma swoje momenty, z których wyróżnia się wzruszające zakończenie.
Odebrałem gierkę za darmo w Epic. Bardzo fajna przygoda, nie nudziłem się ani przez chwile i ciekaw byłem co dalej. Graficznie też się podobało, fajny taki styl artystyczny schodzący na kreskówki i bardzo kolorowy. Ale bohaterka to na prawdę mogłaby dreptać trochę szybciej bo taki ślamazarny chód trochę mnie irytował. Jak na grę za free to było bardzo dobrze, kto lubi takie symulatory chodzenia z ciekawymi zagadkami powinien zagrać.
Niezła przygodówka, całkiem przyjemna grafika, fajnie skalujące się zagadki. Miłosna historia trochę zagmatwana ale jakoś ujdzie. Największy minus tej gry to niestety na sile rozciągnięta rozgrywki (np bezsensu wciskane momenty pływania pod wodą, mało angażujące, powtarzające się zagadki). Ale z drugiej strony gdyby nie to gra wystarczyłaby na max 2 godzinki.