Głupoty kontratakują – 7 absurdów Star Wars, których nigdy nie zauważyliście
Droidom regularnie czyszczono pamięć, i posiadały różne ograniczenia względem ludzi.
Nie jestem pewny, ale palpatin przez propagandę obracał Jedi w nic więcej jak mit i usuwał o nich informacje.
Już w książce o Tarkinie był wątek o tym w nadchodzi era ludzi (tz. Że to właśnie oni będą dominiwać).
Poza tym to z tym nauczaniem, to: możliwe że wyczuwali wagę Anakina w mocy, potem przy Luku obawiali się powtórki, a w wypadku Rey to przecież jest dobrze wyjaśnione o tym że to Luke już nie chce nikogo uczyć.
A mi sequele się podobały, pomimo wad. Za 10-15 lat fandom SW polubi je tak jak prequele.
"To tak, jakby samochód Ford Cortina I wyprzedzał dzisiaj na światłach najnowszy model Golfa."
Sokół to wyjątkowa i w dodatku tuningowana maszyna.
Bardziej tutaj pasowaloby porownanie:
Podkręcony Ford GT40 bez trudu objedzie nowiutką, seryjną Fiestę :)
A tak naprawdę - nigdy nie patrzyłem na SW przez pryzmat glupotek fabularnych.
Bardzo fajny artykuł!
"Wiem też, że przy odpowiedniej dozie wyobraźni i odpowiednim uporze dla wszystkich tych rzeczy dałoby się znaleźć wyjaśnienie."
Albo wystarczy po prostu znać się na uniwersum Star Wars. A tej wiedzy niestety Tobie brak, inaczej byś mądrzejsze artykuły pisał. Nie musisz czytać książek strasznego Expanded Universe, po prostu wystarczy zajrzeć do Wookiepedii albo popytać się nerdów na Reddicie.
Te zastępy stormtooperów w starej trylogii były malowane, nie było tam tysięcy osób w kostiumach. Jak sam zauważyłeś, budżet by tego nie wytrzymał
Stare Warsy zawsze były wyjątkowo infantylnym kinem sci-fi. Szukanie logiki w tym uniwersum to absurd sam w sobie.
Z tym zachowaniem ludzi na Jedi to tez mam zawsze mindfucka. Jedna z najpotężniejszych organizacji we wszechświecie, od tysięcy lat fundament Republiki, a 20 lat od upadku wszyscy się zachowują co najmniej tak, jakby minęło z tysiąc lat, a Jedi jawili się jako jakieś starożytne imperium, po którym nie pozostało wiele dowodów istnienia. A przecież to zaledwie 20 lat w uniwersum, gdzie technologia stoi na znacznie wyższym poziomie niż nasza :D Co oni, nie mają książek, czegoś w rodzaju telewizji, radia i innych mediów? To tak jakby dzisiejsi Polacy nie mieli pojęcia, że była druga wojna światowa i że istniało coś takiego jak Armia Krajowa czy Powstanie Warszawskie :P
Między innymi jestem za tym, aby zrobiono całkowity reboot serii, bo ilość absurdów w tym uniwersum jest przytłaczająca :D
Wybuch rozsadzonego fandomu byłoby słychać aż na antypodach.
Kusząca wizja, ale trochę szkoda OG trylogii. Ona jednak miała swoją naiwną mitologiczną-fantastyczną - i spójną - poetykę. Bo to jednak wtedy mit był i można mu głupotki wybaczyć. Problem w tym, że od tego odszedł najpierw Lucas w prequelach (a miał odejść jeszcze dalej w swoim pomyśle na nową trylogię, poczytajcie sobie o tym, jak planował rozbudować wątek midichlorianów...), a potem ekipa Disneya.
BigBadSnake przy każdej marce różnego rodzaju rebooty i zmiany wywołują burzę. Moim zdaniem marka i tak już nie ma nic do stracenia, wśród fanów starych filmów i tak została pogrzebana, więc gorzej już nie będzie chyba :P
Droidy nie mogły rządzić galaktyką, bo albo były zniewieściałe, albo nie miały rąk.
Kocham Gwiezdne wojny, ale chętnie zobaczyłbym nakręcone zupełnie od nowa Mroczne widmo i dowiedział się, że nowa trylogia tylko mi się przyśniła.
Była więc tak zła, że na część wieńczącą (Zemstę Sithów) udałeś się aż trzy razy? :)
Mi się w Nowej Trylogii podobało to, że była bardziej dojrzała od tej starej- było więcej polityki a zwrot akcji w ZS jest chyba najlepszym motywem w całym tym uniwersum. Stara trylogia jest mdła i nudna. Zaznaczam przy tym, że jestem tak dziwnym przypadkiem, że swoją przygodę ze Star Wars zacząłem od Nowej Trylogii(jeszcze w szkole średniej), starą obejrzałem dopiero później... :)
Na pytanie po co tyle obsługi - odwiedź jest prosta: ponieważ ma to wyglądać ładnie i firmowo. Okręty walczą ze sobą tak jak w filmach o piratach praktycznie burta w burtę, wymieniając salwę za salwą. To miało wyglądać ładnie a nie być realne - realnie okręty nie miały by okien (po co szyby skoro są najsłabszym elementem konstrukcji) a walczyły by w odległości 1-2 sekund świetlnych. Był by to pojedynek komputerów celowniczych a artylerzyści byli by tylko żeby wcisnąć przycisk jak komputer mówi "już"
Co do ludzi jako szturmowcy - z logicznego punktu widzenia ma olbrzymi sens tworzenie jednostek jednorodnych rasowo i dowodzonych przez "swoich" dowódców. Wystarczy zreknąć na armię Austro-Węgier w czasie I WŚ i jej strukturę etniczną czy choćby na "niemieckie" jednostki w czasie II WŚ dowodzone przez niemieckich oficerów ale składające się z cudzoziemców - ich efektywność bywała bardzo różna tak samo jak lojalność wobec "obcych dowódców". Dodatkowo wcielanie tylko ludzi ma olbrzymie znaczenie z powodów logistycznych- buduje się takie same opancerzenie i broń dostosowane do w miarę jednolitej fizycznie populacji. Ale to tylko film - więc pokazanie złych jako monitu takie własnie ma być.
Również walki myśliwców oparte na starciach samolotów bojowych (te same manewry, duża rola zwrotności itd.) w kosmosie wyglądałyby zupełnie inaczej, ale takie ich przedstawienie jest najbardziej widowiskowe podobnie dlatego słyszymy też odgłosy ich wystrzałów (w kosmosie taka walka toczyłaby się w ciszy).
Battlestar Galactica i Expanse pokazały, że spokojnie da się to zrobić efektownie i wiarygodnie zarazem.
Dla mnie zawsze najlepszy z seriali sci-fi był Babylon 5. Chyba jedyny w którym tak wielką rolę odgrywała polityka międzygalaktyczna.
Takie ot moje przemyślenia jak czytałem artykuł - tylko na wstępie powiem, że wszystko to jest fantastyką naukową i jestem świadom iż wszystko jest wymyślone bądź na razie czysto teoretyczne :)
- Odnośnie droidów - moja logika mówi, że roboty miały nałożone ograniczenia/blokady/prawa zależne od funkcji robota. Np. roboty tłumacze mają zakodowane, że nie mogą krzywdzić, za to roboty bojowe mają tylko funkcję niszczenia ale za to ograniczoną inteligencję i tak dalej. Bez możliwości samorozwoju. W mojej teorii ma to wtedy sens. To samo się tyczy pytania czemu tyle marynarzy - roboty bojowe mogą obsługiwać artylerie, a zarazem tak samo ludzie - mogą przecież podzielić stosunek celność robota / a przewidywania człowieka podczas chaosu walki. I tak samo tylu marynarzy na mostku - pewne decyzje/rozkazy bądź wiadomości przekazywane do od kapitanów drużyn do dowódcy są sortowane. Człowiek decyduje jaką wiadomością zawracać głowę dowódcy a jaką nie.
A podróże w przestrzeni? Są bardzo szybkie na to wychodzi, a prędkość może zależy od zużycia mocy - im szybciej chcesz dotrzeć - tym więcej paliwa pójdzie. Dlatego w tych momentach jak grali w kosmiczne szachy podczas lotu zapewne oszczędzali paliwo i nie śpieszyło się im. Dlatego wymienione przeze mnie punkty wydają się logiczne z mojej strony :) Do tego zgadzałoby się z obecną teorią fizyki - im bliżej prędkości światła tym bliżej nieskończonej energii musisz zużyć.
Mnie irytowały mostki okrętów Imperium, które bardzo łatwo było unieszkodliwić (tak właśnie skończył superniszczyciel - osłony mostka na chwilę padły i zanim przekierowano tam moc osłon to jeden pilot myśliwca wbił się w mostek, wszystkich wyssało, a okręt rozbił się o gwiazdę śmierci). Na co im były te mostki z szybami skoro mostek mógł być zlokalizowany gdzieś głęboko wewnątrz okrętu, a obraz przekazywałby kamery? A nawet w przypadku wyeliminowania mostka powinien pozostać jeszcze jakiś awaryjny autopilot.
Myślę, że na to nie mam konkretnego kontrargumentu - chyba, że po prostu osłony zostały przekierowane na punkty gdzie największy ostrzał był i nie zdążyli przekierować w przypadku tego myśliwca. A czemu nie zrobili mostka wewnątrz? Nie wiem - nasze okręty wodne też mają mostki na wierzchu zamiast wewnątrz - a posiadamy już technologię ekranów imitujących świat zewnętrzny :) Może nawyk ludzki, może oszczędność, albo w centrum statku są potężne reaktory i bije z nich promieniowanie i/lub dowódcy są gdzie indziej aby być też poza zasięgiem rażenia w razie potencjalnej awarii :).
Przy zaawansowanych technologiach, zapewne i zakłócanie było na wysokim poziomie, więc wolisz nie zostać ślepy i głuchy, kilometr od najbliższego okna ;) Nawet bagienne plemie Gunganów miało granaty EMP ;) A ochrona struktury statku nie polegała raczej na grubości blachy, a głównie na osłonach i barierach siłowych
Ee... Nie. To jest akurat bardzo daleko od jakiejkolwiek fizyki. Mówimy tu o prędkościach ponadświetlnych, czyli w rzeczywistości skończyłoby się to w najlepszym razie podróżą wstecz czasu, ze wszystkimi związanymi z nią paradoksami
Mnie jeszcze po obejrzeniu Ostatniego Jedi (epizod 8) naszły dwa przemyślenia:
1. Dlaczego nie dało się zaprogramować okrętu do wykonania skoku w nadprzestrzeń zdalnie tylko ta babka musiała się poświęcić dokonując samobójczego skoku.
2. Skoro nawet najpotężniejszy okręt wojenny z mocnym polem siłowym da się zniszczyć taranując go innym okrętem wchodzącym w prędkość nadświetlną to czemu wcześniej nikt nie używał ani nie produkował okrętów-pocisków nadprzestrzennych. Nawet Gwiazda Śmierci by się takim pociskom nie oparła.
Wszelkie kwestie związane z zastojem technologicznym, obsadą okrętów i droidami wyjaśnia Dżihad Butleriański .
Taaak i właśnie dlatego w uniwersum GW nikt nie widzi niczego złego w tym, by dawać droidom blastery do ręki;-)
Dodam jeszcze od siebie maszyny kroczące w uniwersum, w którym nawet kilkulatki potrafią budować "lewitujące" pojazdy.
Maszyny kroczące były odpowiedzą na broń która zakłócała działanie repulsorów pojazdów antygrawitacyjnych. Potrafiły także poruszać się po trudnym terenie i Palpatine je bardzo lubił ze względu na to, że ich widok zazwyczaj osłabiał morale przeciwnika.
Droidy nie mogły rządzić galaktyką...
Kto oglądał Terminator, Matrix i podobne filmy, ten wie... Nikt nie chce, by roboty i droidy będą rządzić i decydują o losie ludzkości. Droidy mają służyć ludzi, a nie rządzić. Wolimy sami zdecydować o swoim losie. ;)
Po co na ogromnych okrętach kosmicznych tak wielu marynarzy?
Prawdopodobnie chcą uniknąć utraty kontroli nad okrętami z powodu wirusy komputerowe, włamanie hakerskie albo bunt droidów. Albo zakłócenie komputery, kiedy okręty wejdą w kontakcie nieprzewidywalna burza magnetyczna. Albo droidy nie umieją podejmować decyzji w nieprzewidywalne sytuacji.
Na wstępie zaznaczę, że jestem ogromnym fanem tego uniwersum i nie widzę sensu takich artykułów, Star Wars to jest bajka od której wymaga się jakiejś logiki, żeby to wszystko tworzyło całość, co oczywiście zniszczyła trylogia Disneya. Dlatego patrzenie na Star Wars z naukowego punktu widzenia jest kompletnie bezsensu, bo to to tak jakby uwziąć się na LOTRa, że tam latają smoki xD. Tak na prawdę jeśli ktoś chce się doczepić to i tak znajdzie jakieś nieścisłości.
Dokładnie. To tak jakby historyk średniowiecza czepiał się Warcrafta.
Próba czepiania się nisko budżetowego kina przygodowego z lat '70/'80 jest zabawna sama w sobie. Ale z setek głupot i naciągnięć, dobór autora jest dość kuriozalny. Akurat większość z tych kwestii można łatwo obronić przy odrobinie wyobraźni, nawet będąc laikiem w świecie SW (jak ja i autor).
Sporą część zarzutów można wyjaśnić tym, że SI wydaje się być bardzo ograniczona w świecie SW. Już dziś mówi się sporo o potrzebie restrykcji i kontroli nad SI, więc jakoś nie dziwi, że ktoś tam jednak wpadł na to żeby droidy i SI nie przejęły władzy. Do tego już dziś da się przechwycić drona bojowego, więc w świecie SW sterowanie myśliwcem przez 'wi-fi' chyba nie byłoby mądrym posunięciem (droidy są autonomiczne, więc pewnie nie wymagają stałego połączenia z 'internetem').
Anakin nie do końca był zwykłym uczniem podstawówki. To jakby się dziwić, że jak Jezus zamienił wodę w wino, to wyszedł mu całkiem niezły alkohol.
W bardzo krótkiej historii ludzkości, było wiele okresów bez postępów naukowych, a nawet zdarzały się spore regresy i palenie książek. Jakoś nie widzę szansy ogromnego skoku w czasach rozpadu Republiki, upadku Imperium itd. Ktoś może pamięta ze szkoły, co się wydarzyło po upadku cesarstwa zachodniorzymskiego? :)
Unia Europejska też nie ma armii.
Armia dowodzona przez ludzi zamierzających zniewolić galaktykę, rekrutuje tylko ludzi - no trochę to szokujące. Pomijam, że mam wrażenie, że ludzie skolonizowali co się dało i jest ich generalnie 10x więcej niż innych ras. A że ludzie są podatni na propagandę i pranie mózgu, to chyba widzimy najlepiej :D
Na hipernapędach się zupełnie nie znam, ale uznanie jakiejś wymyślonej technologii za możliwą, a potem czepianie się szczegółów jej działania jest serio zabawne :)
Aż się zdziwiłem, że nie zaczął od dźwięku rozchodzącego się w próżni!
Cóż... ogólnie wydawało mi się że całe gwiezdne wojny to jeden wielki absurd, ale okazuje się że jest ich tylko 7. Jak widać moc, galaktyczne starcia itp. naprawdę istnieją... Nie ma to jak doszukiwać się logiki w filmie fantasy :P
Spokojnie, lista z wszystkimi absurdami nadciąga, mam nadzieje że będziesz zadowolony i bez znudzenia przeczytasz CAŁY artykuł
... a ja mam nadzieję, że nauczysz się czytać ze zrozumieniem.
ja mam nadzieje że on więcej nie będzie pisał ... bo to jest żenujące czepialstwo
pokazać, jak wielką moc ma nasze zawieszenie niewiary.
Dla mnie Gwiezdne Wojny od zawsze były całkowicie niespójnym zlepkiem różnych bezsensownych pomysłów i jedyne co mi się w nich podobało to scenografia. Tam nic nie trzyma się kupy i kompletnie nie rozumiem ich fenomenu. Podobnie jest zresztą z superbohaterskimi komiksami i ich ekranizacjami.
Też tak mam. O ile SW mogę jeszcze jakoś obejrzeć bez wstrętu (ale też fenomenu nie rozumiem), to od superbohaterów (i komiksowych, i filmowych) zupełnie mnie odrzuca.
Pierwszy film z serii, czyli "Nowa nadzieja" to była pełna improwizacja. Zlepek wielu pomysłów s-f ukazany w nowatorski wizualnie jak na tamte czasy sposób. Siłą gwiezdnych wojen w 1977 roku to niespotykane nigdy wcześniej efekty specjalne, a nie historia która w gruncie rzeczy jest banalna.
Hiperprzestrzeń, czy też nadprzestrzeń, albo podprzestrzeń, to nie jest pomysł Lucasa. Sposoby podróży szybszej niż światło wymyślano na potrzeby fantastyki już wcześniej w wielu powieściach s-f. Tak samo jak roboty, imperia galaktyczne, osoby dysponujące dziwnymi mocami także. Lucas nie wymyślił tu nic nowego.
Star Wars to bajeczka w klimatach science-fiction. O ile nawet od bajek wymaga się jakiejś podstawowej logiki wydarzeń, o tyle raczej nie oczekujemy od nich dogłębnych objaśnień dotyczących funkcjonowania świata przedstawionego i praw nim rządzących :) ALE!
Skoro już zastanawiamy się nad podróżami nadświetlnymi w uniwersum SW to nasuwa się jedna opcja, mianowicie napęd Alcubierre'a. Na mocy teorii względności wiemy, że przestrzeń nie jest statyczna. Zagina się na skutek oddziaływania z masą/energią. Już teraz, w 2020 roku posiadamy podstawy teoretyczne do skonstruowania napędu, który manipulował by krzywizną przestrzeni w okół siebie, a tym samym wpływał na swoje położenie. Żaden obiekt posiadający masę nie przekroczy prędkości światła. Pomysł z napędem zakrzywiającym przestrzeń pozwala obejść tą zasadę. Z tego co wiemy przestrzeń rozszerza jakby niezależnie od prędkości światła. Oczywiście skonstruowanie urządzenia, a realna możliwość jego zbudowania to dwie różne rzeczy. Żeby efektywnie zakrzywiać przestrzeń potrzebne by były niewyobrażalne ilości energii.
Co do przeciążeń to w przypadku takiego nadprzestrzennego napędu, jaki opisałem powyżej, nie byłyby one odczuwalne bo zakłada się, że zakrzywianie przestrzeni odbywało by się w jakiejś tam odległości od statku (coś na zasadzie bąbla ze stabilnym fragmentem czasoprzestrzeni). Inaczej mówiąc układ odniesienia "poruszałby się" razem z obiektem.
Także tego, nie wiem jak wy, ale ja zaczynam jutro budować statek do podróży po kosmosie :D
Nie tylko niewyobrażalne ilości energii ale także energii negatywnej, która na razie istnieje tylko w teorii. W Star Wars hiperprzestrzeń jest po prostu alternatywnym wymiarem, który rządzi się innymi prawami, umożliwiającymi szybkie podróże.
Statki w Gwiezdnych Wojnach nie zakrzywiają czasoprzestrzeni, one po prostu przenoszą się do innego stanu istnienia.
Podobnie działa Slipspace z uniwersum Halo.
Imperium Palpatina jako organizacja multikulti xDDDD
Co do tematu że szturmowcy to tylko ludzie a nie żadne rasy, żeby tworzyć specjalne odziały z np. silniejszych, albo bardziej wyspecjalizowanych obcych, woleli:
- głównie jako niewolnicy (zwłaszcza Wookie czy geonozjanie), od budowy okrętów poprzez pewnie w zwyklejszych zakładach po kopalnie przypraw i surowców
- a czasami jako szpiedzy (ten dziwak z Tatooine co śledził Obi i Luke), bo zapewne ludzie z Imperium kojarzyli białe pancerze a nie "ufoludka"
- no i oczywiście z ekonomicznego punktu widzenia, jak ktoś wspomniał unifikacja sprzętu
Odpowiedź w skrócie na wszystkie pytania: Gwiezdne Wojny to fantasy (w sztafażu sci-fi) i ważniejsze od jakiejkolwiek logiki jest odwoływanie się do motywów obecnych od lat w kulturze i w kinie (marynarze najlepszym przykładem, bo jak to tak, ogromna fregata bez marynarzy). Oczywiście nie odkryłem Ameryki.
Trylogia Disneya to (mimo posiadania praw i ogromnego budżetu)... nadal fanfiction - kontynuację pierwszej trylogii stanowią książki z rozszerzonego uniwersum, teraz nazywane "legendami". Disneyem rządzą przede wszystkim pieniądze. Każdy miłośnik uniwersum przyzna, że słuszniejszą kontynuacją jest trylogia thrawna, czy ogółem dzieje dzieci solo (bliźniaków + anakin jr) niż jakiegoś kylorena z ekipą ; p
Zgadzam się. Expanded Universe był jeszcze 6 lat temu oficjalnym kanonem uznanym przez Lucasa o czym świadczy poniższy cytat:
“George Lucas says, ‘There really isn’t any story to tell. It’s been covered in the books, and video games, and comic books which are things I think are incredibly creative.’” George Lucas Interview with the Los Angeles Times, “George Lucas: 'Star Wars' won't go beyond Darth Vader,” May 7th, 2008
Jednakże miej na uwadze, iż autor tego artykułu nienawidzi Expanded Universe i uważa, że Disney słusznie zrobił czyniąc z niego Legendy i zastępując je wspaniałą Sequel Trilogy. Także spodziewaj się riposty pana Marcina.
Uważam, że najważniejszym błędem jaki zrobiłeś w tym artykule było to, że go napisałeś, czyli zacząłeś oceniać Space Operę jakby była ona hard sci-fi pokroju Odysei Kosmicznej czy Interstellara.
Interstellar to żadne hard science fiction xD To kolejna bajeczka, z tym że opowiada trochę o czarnych dziurach i tunelach czasoprzestrzennych. Przy produkcji filmu rzekomo współpracował Stephen Hawking ale mam wrażenie, że trochę jest to nadinterpretacja jego wkładu. Jestem przekonany, że Hawking dobrze wiedział co to jest osobliwość i znał koncepcje tuneli Einsteina-Rosena. Nie uwierzę, że zaproponowałby taką interpretacje tych pojęć jaką zaserwował nam film, nie ma takiej opcji :D
Chcesz prawdziwe hard science-fiction? Sięgnij po książki. Sporo pozycji Lema (np. "Fiasko", "Głos Pana"), trylogia "Wspomnienie o przeszłości Ziemi" Cixin Liu, cykl "Przestrzeń objawienia" Alastaira Reynoldsa, "Ślepowidzenie" Peter Wattsa i sporo innych. W kinie hard sci-fi nie uświadczysz :/
A dziękuję za tytuły, bardzo chętnie przeczytam w czasie kwarantanny.
Chinole zrobily ekranizacje Cixina i leciala (u nich, u nas Netflix) w kinach. W drodze kolejna.
"Wspomnienie o przeszłości Ziemi" jest jedna z najlepszych ksiazek (cala trylogia) SF ostatniej dekady.
2 pierwsze "absurdy" są banalne do wytłumaczenia. Droidy nie mogłyby rządzić galaktyką czy sterować okrętami bo zawsze były kupą złomu pozbawioną właśnie AI i umiejętności podejmowania decyzji. Autor pisze o milionach języków droidów, a zapomina że wszelkie decyzje takiego 3po to były zaprogramowane priorytety podłączone pod kilka czujników :P.
Sterowanie okrętami? Inteligencja droidów bojowych to poziom takiego samojeżdzącego odkurzacza. Krasnale ogrodowe z czujnikami ruchu ;-P. I tak ,rozmawianie na poważnie o bajeczce fantasy to grube przegięcie.
Absurdem są SMOKI.
Latają i zieją ogniem.
Deal with it.
Jakie jeszcze głupoty będziecie pisać?
Tak z wikipedii: Smok – fikcyjne stworzenie, najczęściej rodzaj olbrzymiego, latającego gada.
Pterozaury - gady latające [...] Były pierwszymi aktywnie latającymi kręgowcami i największymi latającymi zwierzętami odkrytymi przez człowieka.
Gady? Latające? Cóż za niedorzeczność! :P
Deal with it.
Wszystko zależy od rozmiaru. Powiedzmy, że smok ma ok 3 m, jest drobniejszej budowy niż to się zwykle przedstawia, ma kości powietrzne jak u ptaków. Co do ziania ogniem, to różne mity różnie tę sprawę przedstawiają. I przy odrobinie zastanowienia można dojść do wniosku, że smok mógłby wytwarzać pewne ilości jakiejś łatwopalnej substancji, tak jak węże wytwarzają jad.
Tak jak mówi mordulec. Cała najnowsza trylogia to absurd.
Obejrzałem ponad 7 tys filmów , kilka lat temu zacząłem oglądać klasyki w każdym gatunku , filmy uznane za kultowe , określane jako najlepsze w swojej klasie...
Świetne filmy Scorsese, Tarantino , Lyncha , obejrzałem i Star Wars , w moim odczuciu to że ten fatalnie zagrany bubel jest uznany za klasyka jest jakimś nieporozumieniem.
Obie trylogie są kiepskie a te nowe wypociny to kicha totalna.
"Star Wars" kiepsko się zestarzały. Ale musisz na nie spojrzeć przez pryzmat kina z 1977 roku. Wtedy robiły oszałamiające wrażenie i popchnęły technikę filmową mocno do przodu. Sam za dużo większe osiągnięcie uważam "Alien" Scotta, który nadal jest po prostu świetnym filmem, ale rozumiem, dlaczego "Star Wars" jest ważne.
"3 - dlaczego nikt nie wierzył w istnienie Jedi" to nie absurd, tylko naturalny skutek lat propagandy Imperium
Hm, wychodzi na to, że "Kosmiczne Jaja" mogą uchodzić za całkiem realistyczną część serii. Żadna tam nadprzestrzeń czy podprzestrzeń, tylko prędkość niedorzeczna. Niedorzeczna, jak same "Gwiezdne Wojny".
Ja rozumiem, że można się czepiać miliona starwarsowych absurdów. Sam mógłbym na poczekaniu znaleźć kilkanaście. Ale nie wiem jak uznać za absurd, to że w świecie, w którym od ładnych kilku tysięcy lat istnieje wysoko zaawansowana cywilizacja, ludzkość jest w stanie bez problemu kolonizować tysiące systemów gwiezdnych, przez 70 lat nie dokonano żadnego przełomowego postępu z zakresu lotów kosmicznych. Jeśli w kilka chwil jesteś w stanie pokonywać odległości rzędu lat świetlnych to nie wiem co jeszcze nowego można tutaj wymyślić (poza zmienionym designem - żeby nie było nudno). Rozwój cywilizacyjny nie może trwać w nieskończoność i nawet w naszym świecie - już teraz - są dziedziny, które przeżywają długotrwałą stagnację (mimo że teoretycznie jest jeszcze mnóstwo do odkrycia).
Dla mnie takim totalnym, niewiarygodnym absurdem jest to, że przez 50 lat od lądowania na Księżycu, w okresie niezwykle dynamicznego i niemal niczym nie zakłóconego rozwoju cywilizacyjnego ludzkości, po latach kolejnych obietnic wypraw kosmicznych, baz orbitalnych i kolonii na Marsie, nasza astronautyka nie posunęła się prawie wcale do przodu (ISS to nędzna namiastka tego co obiecywano).
Tyle że to akurat jest nasza rzeczywistość :)
Ale absurd jak cholera...
Wyscig kosmiczny byl w latach 50-60 motywowany "politycznie" - ZSRR i USA w ten sposob "napinaly miesnie" i pokazywaly, ze maja lepsze technologie, ze dany system polityczny jest lepszy, bo umozliwia takie cuda ird. Ruskie wyslaly sputnika, Gagarina w kosmos, to USA sie natezylo i wyslalo ludzi na Ksiezyc za rownowartosc ok. 100 mld dzisiejszych dolarow. Lot na Marsa kosztwoalby z 10x tyle, wiec na tym skonczono, a potem ZSRR padl na ryj, nie bylo sie z kim scigac. I program kosmiczny okrojono do rozsadnego minimum, lotow orbitalnych, sond itd.
Teraz Chinczycy kombinuja by wyslac misje na Ksiezyc, tez tylko po to by pokazac ze "a my mozemy", wiec Amerykanie pomrukuja, ze "no my tez polecimy, a moze nawet na Marsa".
Lot na Marsa nie przyniesie zadnych wymiernych korzysci - poza propagandowymim a generuje ogromne koszta. Dlatego nie latamy na Marsa.
doświadczenie, pierwszy krok ku kolonizacji obcych planet ... a to jest jedynym ratunkiem dla ludzkości .. Ziemię prędzej czy później zniszczy jakiś kataklizm, jeśli do tego czasu nie zaczniemy kolonizować kosmosu to "papa człowieki"
już większych na siłę wymyślonych czepialskich bzdur nie dało się wymyślić ? ten artykuł to dno
"...Obejrzałem ponad 7 tys filmów..."
na co spędziłeś lekko licząc 1,5 lat swojego życia, zakładając, ze oglądałeś filmy 24h na dobę, nie jedząc, nie pijąc, nie ucząc się, nie pracując nie śpiąc......:)
I to jest większy absurd niż wszystkie filmy/książki sf/fantasy razem wzięte, albo chcąc zaistnieć na forum łżesz jak "bura suka".
Teraz na kwarantannie można i by pobić ten rekord.
w czasach VHS zapisywałem sobie w zeszycie każdy obejrzany film ... było tego około 3 tyś ... od tego czasu mineło chyba z 30 lat ... Januszu , więc niepotrzebne oburzenie
Ze wszystkim się zgadzam poza ostatnim. Jeżeli rasa panów, to ci panowie: mięso armatnie czy nie, muszą spełniać te czy inne kryteria.
Jest oczywistym, że w u początku XX wieku nie było w Trzeciej Rzeszy wielu mniejszości narodowych, nie licząc Żydów, którzy byli ofiarami reżimu, ale nie wydaje mi się, żeby Naziści dali radę utrzymać morale i spójność w armii, mając tam taką różnorodność, która przeczyłaby idei która co niektórych faktycznie pchała na front z pieśnią na ustach.
Więc jeśli imperator Palpatine chciał mieć jedną rasę panów, to nie mógł kalkulować armii kluczem różnorodności bo albo ta armia by mu się zbuntowała, albo z różnic rasowych wytłukła sama w wyniku wewnętrznych konfliktów. Oczywiście Star Wars to bajka i pewnie nikt się nie silił tam na takie wynurzenia i po prostu fajnie im pasowało odniesienie wizualne do wojsk hitlerowskich ale rzeczywistość, którą znamy pokazuje, że nawet historyczne zatargi między nacjami potrafią długo się utrzymać i w sytuacji tworzenia na siłę jedności wśród zwaśnionych plemion nie ma szans na sukces.
Napisałeś kiedyś artykuł szkalujący Expanded Universe a teraz czepiasz się rzeczy, które właśnie tam były wyjaśnione (może nie naukowo ale odpowiednio dla space opery, którą jest Star Wars).
ODPOWIEDŹ BEZ ZŁUDZEŃ jest mierne i upośledzone, albo słabo wymyślony artykuł,
1) dlaczego droidy nie rządzą?
odp: a kto chciałby komputer atari 2600 rządził państwem? ludzie najwyżej to przemyśleli i zabezpieczyli je by nie wyszyły puczu, buntu czy ludobójstwa, tzn by ich w 100% nie naśladowały, te co były to robiły.... jaki pan taki pies
2) po co tyle marines w superduper nowoczesnym statku?
odp: zacznijmy od tego ze technologia nigdy nie zastąpi w 100% ludzi, wywalić główny serwer GOLa można i nikt juz nie da nowego artykułu, bo nic nie działa, człowiek będzie działa za to i może napisać co tam chce gdy serwer utrzymujący GOLa się będzie dalej palił, przypomnijmy ze megalaser z gwiazdy był odpalany ręcznie, bo bano sie ze komp zawali z opóźnieniem i mógł doprowadzić do katastrofy, nie planety a siebie, wiec wiec rozwalić kompa możesz, na załogę musisz polować
3) brak wiary w jedi
tak samo jak nikt nie wierzy w nielegalny ring, płatnych zabójców itp, nikt ich nie widzi poza ekranem, ale jak o nich nikt nie wie to tym lepiej, są ukrywani bo jedi to nie wojsko tylko tajna organizacja rządu, nie to co WOT, mieli działać tajnie, wiec nie było mowy o ich popularyzowaniu kal jakieś sławy schow-biznesu
4) 70 lat bez ewolucji
odp: po pierwsze, sokół był pierwotnie do transportu niz do potyczek wojennych, ale go modyfikowano i to wielokrotnie, frachtowiec YT-1300 firmy CEC był zdolny do wszystkiej modyfikacji i był sukcesywnym projektem, kto nieraz widział jak w YT jak ford forcus wyprzedza lamborghini murcelago, to efekt samego odpicowania, wojsko nie jakimś zlotem fanów pomordowanych X-golfów z i to nie ich prywatne pojazdy, lepiej wiec opłacać jakiś nowy projekt niz modyfikować nie wiadomo co
5) ile trwa podwóz w czasoprzestrzeni?
otóz, podróż w czasoprzestrzeni to zupełnie inna bajka niz jazd a w TGV, tam jest coś takiego jak linie toru lotu, by uniknąć kolizji i zgubienia się, miedzy planetami i układami liczy sie nawet pół roku świetlnego odległości, jak w samolotach tak jest, w kosmosie jeszcze gorzej, nie ma nic gorszego niz dryfować na środku z dala od czegokolwiek, a ze stateczkiem przy ponad 5k km/h nie da się skręcać to co jakiś czas zwalają i czekają jak się silnik ostudzi
6) republika bez armii?
coś mało wiesz autorko, republika miała własne pancerniki i załogę w X-wingach która sama finansowała, o tyle ze to było prywatne wojsko, a każdy załogant mógł traktować swój robić co chciał bo było dozwolone podrabianie statku i nawet modyfikowanie, które potem wycofano po ataku sithów, a jak utrzymywali? mieli wasali którzy im podlegali a jedi ich pilnowali oraz dostawali wiele przywilej i gwarancje w obronnie podczas załamań interesów co w wielkim świecie jest naprawdę trudnym zadaniem, ale spokojnie, mamy jedi
6.1 skoro nie chcieli, uczyć to kogo zabił Anakin po wejściu do pomieszczenia pełen dzieciaków, po przejściu na ciemną stronę?
a to ze nie chcieli uczyć starych ludzi było oczywistym powodem, byli juz ukształtowani i bardziej ponosili się emocjom lub kierowali się własnym samopoglądem (poza Anakinem z oczywistych powodów)
7)dlaczego tylko ludzie sa szturmowcami?
może i szturmowcami zwykle ludzie to ludzie, ale co jeśli nie dało lub nie potrafili sklonować albo lątwiej było im sklonować siebie niz obcą rase? nie zapomnijmy ze sami jesteśmy biologicznie skomplikowani, wiec albo zbyt skupili sie na naszym DNA albo my woleliśmy polegać na sobie, a inne rasy gdzie? były w wielu statkach republiki jako załoga (Perpetuus, Leveler, Majestic) i tez byli w zakonie jedi
Szturmowcy byli klonami na początku. Później był już zaciąg. Więc nie ma sensu, że to tylko ludzie.
Byłoby też fajnie, gdybyś część czasu poświęconego na studiowanie Star Wars przeznaczył na naukę gramatyki, bo czytanie twojego posta boli.
"tak samo jak nikt nie wierzy w nielegalny ring, płatnych zabójców itp, nikt ich nie widzi poza ekranem, ale jak o nich nikt nie wie to tym lepiej, są ukrywani bo jedi to nie wojsko tylko tajna organizacja rządu, nie to co WOT, mieli działać tajnie, wiec nie było mowy o ich popularyzowaniu kal jakieś sławy schow-biznesu"
Jedi to tajna organizacja? To jakim cudem w Nowej trylogii znała ich cała Republika? Dlaczego byli znani i szanowani? Ale dobrze, przyjmijmy na chwilę, że byli takim odpowiednikiem CIA z naszego świata czyli wszyscy o CIA słyszeli, pojawili się w tysiącu filmów, książek czy gier, ale mało kto ich spotkał (lub nie wie, że ich spotkał). No więc zapytajmy pierwszego lepszego dzieciaka z Republiki, jak wygląda Jedi. Odpowie, że Jedi ma swój świetlny miecz i Moc, którą potrafi mieszać ludziom w głowach, albo rzucać nimi o ścianę.
Więc, skoro byli tą tajną organizacją, to dlaczego, do cholery, na każdą "tajną" misję zabierali ze sobą brzęczącą świetlówkę? Powinni raczej zadowolić się "niecywilizowanym" blasterem (a najlepiej w ogóle nie nosić broni) i nie używać Mocy, nawet przypiekani na torturach.
I Matysiak G ma rację. Momentami twoja wypowiedź przypomina trochę teksty Mistrza Yody, czyli "Moc silna w nim, lecz gramatyka jego słaba jest". A używanie wielkich liter i kropek nie sprawia, że klawiatura kopie piszącego prądem.
przyznam ze trochę chaotycznie pisałem :P
a co do twojej tezy,
Jak funkcjonuje Republika? ...A jak funkcjonuje ONZ?
Ta Republika była jak takie ONZ. Niby praktycznie wszyscy w niej są, a jak się zdarza tragedia to nikogo nie ma. Nie słyszałem aby ONZ naprawdę zapobiegła jakiejś rzezi, wojnie, pladze głodu, skutkom katastrof naturalnych.
ONZ nie jest w stanie niczemu zapobiec, bo rada bezpieczeństwa nigdy nie ma wspólnego interesu w najważniejszych sprawach. A na przekazanie kompetencji państw wyżej nikt nie ma chęci się zgodzić.
Bo przecież nikt nie lubi ograniczać swojej władzy. Organizacjee międzynarodowe to wygodny chłopiec do bicia dla propagandy państw, które są za ich niemoc odpowiedzialne.
Matysiak G -> Dlatego historia będzie ciągle zataczać koła. To jest niesamowite jak coś od tylu lat nie jest w stanie nauczyć niczego i jakim ułomnym gatunkiem jest człowiek. Niby coś tam osiągnął a tak naprawdę nie osiągnął nic. Szympansy też prowadzą wojny (jest udokumentowane, filmy przyrodnicze), bardziej to przypomina oczywiście ustawki kiboli. Takie mają środki to tak prowadzą - piącha i kij.
PS. I to zobacz na jakim krótkim odcinku czasu to się dzieje. Była I WŚ, powstała Liga Narodów (teraz to już nie będzie wojen - mówili). Nie minęły dwie dekady, kolejna wojna; jeszcze straszliwsza. To powołali ONZ. Jedyna ewolucja myśli to prowadzić wojnę nie u siebie. Wojna to świetny biznes, nikt nie będzie z niego rezygnował. Ale nie na swoim terenie. To trzeba podjudzać frajerów aby te wojny prowadzili. Albo ich zmuszać do wojen.
Trochę przesadzasz.
Mamy dostęp do absurdalnej liczby informacji, więc filtrujemy je w określony sposób no i w głowie zostają przede wszystkim te najbardziej szokujące. Do tego uodparnianiamy się na bodźce i newsy muszą być coraz bardziej po bandzie.
A prawda jest taka, że mamy statystycznie najmniej wojen, najmniej głodu, najdłuższą średnią długość życia i sporo innych wskaźników najlepszych w historii. Oczywiście są i problemy, ale jako ludzkość jesteśmy ciut mądrzejsi niż kiedyś.
Odpowiedź na wszystkie absurdy, to że Star Wars to Space Opera.
Z jednej strony w głowie mam dwie myśli.
1. Wymyśl coś lepszego, skoro w tym co jest dostrzegasz tyle błędów i niech to osiągnie taki sam sukces jak gwiezdne wojny.
2. Tych niedopatrzeń jest na prawdę tak dużo! To komiczne, że widzowie, którzy oglądali przez krótki czas (zakładając, że oglądali tylko to co oficjalnie powstało) je wszystkie dostrzegają, a ludzie, którzy tworzyli to wszystko, dostawali za to nie małe pieniądze, było to ich pracą, częścią życia nie zauważyli, bądź przymknęli oczy i pozwolili by wojny zostały takie jakie są, czyli bez większego sensu i powiązania.
Ale zdanie ukleciłem ;'D, mam nadzieję, że zrozumiecie sens.
Myślę że najwięcej sympatyków imperium było wśród ludzi,poza tym skoro każda rasa ma inne właściwości,to trzeba by było tworzyć osobne oddziały dla każdego gatunku,trzeba by było tworzyć kilka rodzaji pancerza dostosowanego do danej rasy,a jeśli innych ras było by mniej niż ludzi(na 100% by tak było) to stworzenie uporządkowanej armii było by niemożliwe.
Szczerze to największym absurdem star warsów jest to że w kosmosie nie trzeba używać silników przez cały czas,tylko do przyśpieszania zwalniania i skręcania,bo nie ma oporu i jak statek się rozpędzi to może lecieć z taką samą prędkością w nieskończoność.
A jak jeszcze wejdzie na odpowiedni kurs, to może też przyspieszać i zwalniać bez silników, korzystając z asysty grawitacyjnej.
Tylko część z tych rzeczy to absurdy. Autor powinien najpierw zastanowić się nad tym co to jest konwencja (żeby odrzucić kilka założeń świata realnego), co to jest niedomówienie i na czym polega motyw baśniowy (czyli na czym opiera się większość tworów filmu i literatury).
Już nawet pomijając to, że Star Wars to po prostu fikcyjny świat z fikcyjną fizyką (w naszym na pewno dźwięk się nie roznosi w perzestrzeni kosmicznej, a i pojazdy kosmiczne nie zachowują się jak samoloty w powietrzu, nie tak się nimi steruje btw), to mam wrażenie że autor chodził tdo tej samej szkoły co Rhian Johnson jeżeli skok w hiperprzestrzeń (cokolwiek to jest) traktuje jak super przyśpieszenie normalnej prędkości statku z którego trzeba się wyhamować. No więc nie, nie jest to przyśpieszenie statku do jakiś magicznych szybkości, z tego względu nie można skacząc w hiperprzestrzeń staranować innych statków, czy rozwalić w ogóle czegokolwiek. Z tego względu to taranowanie w Last Jedi wygląda ładnie ale jest idiotyzmem czystej wody zaprzeczająym całej 'fizyki' świata Star Wars (jakakolwiek by nie była). I z tego powodu oczekiwanie efektów 'bezwładności' w momencie wyjścia statku z hiperprzestrzeni jest równie idiotyczne. W żadnym filmie nie ma takiego zjawiska, bo takie nie może tu działać. Jedyne siły jakim podlega obiekt po 'wynurzeniu się' z hiperprzestrzeni to te same, którym podlegał w momencie 'skoku'.
Z koncepcją czasu autor też ma problemy. Wszystko przekłada na swoją rzeczywistość, i jeśli my przez ostatnie 70 lat dokonaliśmy sporego skoku technologicznego (jak sporego to tylko przyszłe pokolenia będą w stanie ocenić prawidłowo), to każde 70 lat musi przynosić taki.
Więc niech autor się przeniesie w rok 1000 lat p.n.e w okolice Egiptu. Od przeszło 1000 lat stoi już tam piramida Cheopsa. Czyli pochodzi z czasów wręcz mitycznych dla tego człowieka sprzed 3000 lat. Przerzućmy teraz tego człowieka o kolejne 1000 lat do przodu. Naprawdę autor uważa, że ów uzna prymitywną technikę sprzed 2000 lat za jakiś ósmy cud świata, a istoty wokół niego za jakieś super rozwinięte roboty z możliwościami przekraczającymi jego zdolność pojmowania? Niespodzianka. Taki człowiek odnajdzie się w tej rzeczywiśtości prawdopodobnie całkiem OK, będzie nawet dla niego bardzo zrozumiała. Trochę się zmienią może materiały (przeszłiśmy z epoki brązu w epokę żelaza), ale talerz będzie wyglądał dla niego jak talerz, dom jak dom, hodowla krów jak hodowla krów, uprawa ziemii jak uprawa ziemii, parę narzędzi będzie mu obcych (a jeśli nie zajmował się daną dziedziną to i w jego czasach część narzedzi była mu obca). Ale nic czego nie mógłby się nauczyć. A przesuneliśmy go 1000 lat do przodu, nie 70. Czas nie zawsze działa tak samo.
Co do czasu to jednak trochę racji. istnieją światy jak u Tolkiena - parę tysięcy lat i 0 rozwoju. Tak samo u Eragona którego lubię, ale też były tam elfy mające kilka tysięcy lat i jakoś żaden nie chciał eksperymentować? Czy krasnoludy?
Na plus tutaj jako tako wychodzi Warcraft oraz... League of Legends (a szczególnie ten). I co do drugiego - jest to jeden z najlepiej wykreowabych światów jakie istnieją. Świat nie stoi w miejscu niezliczony czas (tu wracając do Star Wars i absurdy czasów Revana, technologia jak w częściach dziejących się kilka tysięcy lat później), tylko rozwija się i zmienia. Autorzy za rzadko próbują z tym kombinować i stoją w miejscu - albo technologia albo magia.
1. Czemu Droidy nie rządzą ? Ano dlatego, że niewiadomo kto je programował i jak ? Są droidy bojowe i właśnie dlatego chyba nie dano im możliwości przejęcia władzy. W Han Solo pięknie to jest wyłożonej jak droid potrafi buntować i siebie i innych. Tak już było też w KOTORze gdzie HK47 był droidem zabójcą :D
2. Fakt z dronów jedynie korzystają Federacja Handlowa i Unia Technokratyczna ?
3. Wizurenek JEDI – no nie dokońca powinien być utrwalony. Wojny wewnątrz zakonu, wojna malandoriańska, najazd Revana i reszty. Z resztą nawet Mace Windu mówił (a Yoda przytaknął) , że zakon jest słaby. Nie wiem czy zauważliście, nie ma tam klasy średniej. Są albo obrzydliwi bogaci arystokraci , senatorowie albo … margines, bieda, niewolnicy , złodzieje, bandyci itd. Propaganda raczej nie powinna być domeną pozytywnych bohaterów co innego systemów totalitarnych jak Imperium czy Nowy Porządek.
4. Technologia – no nie no. Trochę się zmieniało ;) Nie mówmy, że nie. Sokół Milenium był solidnie podrasowaną jednostką przez Carlisiana a potem Solo ;) Stare okręty po wojnie z separatystami, były rozbierane lub przebudowywane. Druga sprawa, że wspomniany Sokół miał najlepsze mapy w całej galaktyce.
5. Podróż kosmiczna – to zostawiam w wizji reżysera, scenarzysty i pomysłodawcy ?
6. Republika i armia – jak to jest, że np. Unia Europejska trwa a nie ma armii ? ? Republika utrzymała się dzięki gospodarczym zabiegom. Każda planeta miała swoje siły porządkowe (nawet małe Naboo) .
7. Szturmowcy – wiadomo jakie jest ich przesłanie ? Tak ma być i tyle. W moim skromnej opinii jest to też wyraz, że człowiek jest najbardziej podatny na indoktrynację. Człowiek jest istotą niedoskonałą, inne rasy nie były podatne na rozkaz tyranów.
Ale dorzucę od siebie jeden absurd do listy ?
Obi Wan Kenobi, postać którą darzę wielką sympatią. Sir Alec Guiness zagrał ją wybitnie, a Ewan McGregor wszedł w jego buty również fantastycznie , ale … można dojść do wniosku, że Obi Wan Kenobi jest totalnym kretynem.
A) Sithowie to nasza specjalność (potwierdza to śmierć Qui Gona, utrata ręki przez Anakina w pojedynku z Dooku, gdzie sam Obi zaliczył nokaut (w pierwszym i w drugim pojedynku) . Chapeau bas monsieur Obi Wan Kenobi.
B) Tych Jawów nie zabili Tuskenowie, nikt tak celnie nie strzela jak szturmowcy … a rozpidziel jak w przedszkolu. Serio ?
Tak czy siak
IV - VI > I - III > ...... > VII - IX bo te nowe "Dysneyowskie" fantazje Abramsa są po prostu słabe, niespójne, głupie.
Co do spin offów
To Łotr 1 kapitalny temat a Han Solo podobał się nawet mojej żonie :)