Axiom Verge | PS4
Zacznijmy od tego, że punktem wyjścia i materiałem porównawczym będzie dla mnie Hotline Miami. Wiem, że trochę słabo porównywać metroida z akcją, ale ja chciałbym się skupić na poziomie trudności, który jest wręcz podręcznikowo skrajny w obydwu przypadkach. HM wyciska z gracza siódme poty, ale jest przy tym sprawiedliwe i nie zniechęca. Axiom Verge jest frustrujące - i co niewybaczalne - niesprawiedliwe. Dowód - ogrywam AV na Switchu. Drugi boss, 6% ukończonej gry (!) i mój kontakt z grą zostaje zakończony. Po rawie setce (sic!) minut prób pokonania gnojka. Bos wygląda tak - wielki kafar, z dołu miota serią torped przed którymi można w zasadzie tylko uciec do góry lub za zasłonę. U góry zaś ma dwa działka miotające na zmianę pociskami. Działa są (teoretycznie!) statyczne i raz leci kulka, dajmy na to 5 m nad ziemię, drugi raz 7 m nad ziemią. Żeby zniszczyć fajfusa, trzeba strzelać w jego "mózg" na plecach, więc zadanie z gatunku tych, gdzie dużo się skacze. No i jest taka platforma, z której można trafić w "mózg" plus można ignorować torpedy przy samej ziemi.
No i nawalam w kafara. "Mózg" robi się czerwony, muzyka hipnotyzująco przyśpiesza. Pociski z dwóch działek lecą coraz częściej, ba w pewnym momencie odległość między dolnym (5m) a górnym pociskiem (7m) jest tak niewielka, że skok pomiędzy nimi nie wchodzi w grę. Nic to, ileś tam pocisków przyjąć na klatę można. Ale w pewnym momencie kucając dostaję kulkę w łeb z pocisku z górnego działa (tego, jak to określiłem 7 "pieprzonych statycznych metrów nad ziemią"). I po kolejne próbie znów. Potem znowu!
Noob jestem, palce się trzęsą na grzybku joy cona (myślę sobie), więc pewnie w ostatniej milisekundzie nie mam precyzji.
Wracam dzień później, ochłonąłem. Teraz będę kucał przyciskami na lewym joyu. Jak wduszę, to już wduszę, nie ma opcji, żeby mi postać wstała by zarobić kulkę w łeb. I co? I znów pod koniec walki dostaję pieprzonym pociskiem, mimo, że teoretycznie z tego działa pocisk powinien lecieć stałą, prostą trajektorią!
Gra nie jest dedykowana dla mnie, jest dla hardkorów i zawodowców, co w platformerach teog typu wyczyniają cuda, ale do jasnej cholery - ja wydałem na tę mękę i kilkadziesiąt minut irytacji pieniądze! Hotline Miami też jest trudne. W tej grze też trzeba się skupić i maksymalnie doprecyzować każdą podjętą akcję. Ale HM daje ci możliwość, jeśli nauczysz się na błędach, przyjąć strategię jaka ci odpowiada (ja np. ogłuszałem z drzwi, bo było w tej metodzie i trochę kamperstwa połączonego z refleksem, ale i dawało chwilę na taktyczne obmyślenie kolejnych posunięć). I gdy kończyłem HM, to czułem tę słynną "satysfakcję", jednocześnie gra dawała mi do zrozumienia, że do elity nadal mi daleko. A AV tylko pot, łzy i wiązanki K*%^&^.
I niech sobie będą takie gry, tylko dla wąskiego grona fanatyków. Ale niech potem ci fanatycy nie szlochają, że "chlip, chlip branża zła, chlip chlip mainstream niszczy indyki". Całym sercem jestem za niezależnymi twórcami, ale swoimi pieniędzy nie będę wspierał waszego masochizmu.