Wiadomość Atomic Blonde 2 - kasowa klapa dostanie sequel dzięki Netflixowi

Naprawdę do pornhuba? Ja tam pamiętam całkiem fajnie zrobiony film osadzony w ciekawych czasach, tuż przed zburzeniem Muru Berlińskiego. I tak się zastanawiam, bo naprawdę sobie nie przypominam i ciekawi mnie, co tam było według ciebie takiego. Ta krótka scenka, w której bohaterka nawiązała kontakt z francuską agentką, idąc z nią do łóżka (niespecjalnie pornograficzna zresztą)? A może sam fakt, że agentem wywiadu była kobieta, a nie facet miał przyciągać napalonych gimbusów? No chyba, że jak w starym dowcipie, niektórym się wszystko z d****ą kojarzy.

Aha, AB to nie film szpiegowski i tu cię boli. Tylko, że to od początku miała być kobieca wersja Bonda. A Bondy to przecież efektowna akcja w lekko absurdalnym (choćby 00 w numerze legitymacji uprawniające do zabijania) "szpiegowskim sosie".

I porównujesz film na podstawie prozy Johna le Carre (zresztą również bardzo fajny), który pracę szpiegów przedstawia dość realistycznie, z filmem na podstawie komiksu, co praktycznie gwarantuje różnego rodzaju przegięcia i postawienie bardziej na akcję niż realizm (co prawda The Coldest City nie miałem okazji przeczytać, ale taka jest zwykle specyfika tego medium).

Więc sprawdźmy czy rozumiem różnicę. Nie jestem żadnym koneserem kina i znacznie lepiej orientuję się w książkach, więc pozwól, że użyję w tym porównaniu literatury. "Tinker Tailor Soldier Spy" ma się do "Atomic Blonde" tak, jak szpiegowsko-polityczne Clancy'ego i le Carre'go do szpiegowskiej sensacji Ludluma. Te pierwsze stawiają bardziej na realizm, a drugie na mniej realistyczną, ale przyjemną w odbiorze akcję. Z tym, że oba rodzaje równie przyjemnie się czyta, jeśli się pamięta jaka jest między nimi różnica i nie wymaga, żeby były tym czym nie są.

I jakiejś szczególnej wulgarności w AB nie widzę. Pewną dozę kiczu być może, ale w końcu lata 80. to podobno dekada kiczu, więc byłby on nawet na miejscu. :)

Swoją drogą przynajmniej w opinii na temat filmów Vegi w pełni się zgadzamy.