The Division to gra, która opowiada przerażająco realną historię pandemii
Pierwsze Division bardzo mi się podobało, właśnie głównie przez klimat. Główny wątek przeszedłem solo, tak jak i zaliczyłem wszystkie znajdźki.
I była to jedna z niewielu gier, gdzie znajdźki były ciekawe i miały sens. W większości gier zbieram jakieś audio wiadomości, wycinki z dzienników, ale za bardzo mnie nie obchodzą – ot zbieractwo by zaliczyć. W Division przesłuchałem je wszystkie, bo były bardzo realistyczne – a to ktoś narzeka przyjaciółce, że jej ojciec jeszcze nie wrócił, kto inny że jego córka jest chora i nie ma jak zdobyć leków. To było tak realne, że aż przytłaczające.
Warto ograć solo? Bo też się czaję ale opinie są różne, że nudna jak się gra samemu itp.
Nie to że nudna ale trudna bo będąc z kimś odradzasz się w pobliżu a jak grasz sam to nieraz musisz sporo iść i znów zabijać tych samych wrogów, gąbek na pociski
The division to jedna z najlepszych gier Ubisoftu ostatnich lat. Ja wiem, że rozwalanie kolejnych fal przeciwników może być nużące, ale nie oto w tym wszystkim chodziło.
Klimat tej rozgrywki do dzisiaj robi wrażenie. Tam naprawdę było czuć, że przyszła epidemia. Tu ktoś nas prosi o jedzenie, tu jakiś gościu do nas coś krzyczy z otwartego okna (#zostanwdomu). Dodatkowo realistycznie przedstawiony Nowy Jork i zima stulecia, która w USA i tak jest co roku.
Ogrywałem ją ze znajomymi 3 kwartały temu (granie w to samemu jest bez sensu). Miała to być wycieczka do świata, którego nigdy nie mieliśmy poznać. Nikt nie przypuszczał dzisiejszego scenariusza.
Choć myślę, że sceneria drugiej części bardziej by pasowała do obecnej sytuacji. Nie grałem w nią, ale tam wiosna, tu wiosna.
W drugiej części masz z jednej strony świrów z MadMaxa, a z drugiej mecha-cyborgi, robo-psy z z działkami i inteligentne drony z granatnikami. Wszyscy cywile noszą M4 wycelowane przed siebie i co chwila walczą, jak spec-opsi... :)
Ubisoft Illuminati?
Przerazajaca historie pandemi to przedstawil Stephen King w Bastionie. Nowy Jork tez sie tam przewija. W porownaniu z jego ksiazka to co jest teraz to jeszcze nic albo powiedzmy wirus w wersji light.
Bardzo przyjemny tekst i odskocznia od ostatnio często przwijających się w internecie "10 sposobów/reczy do zrobienia x" :).
W pierwszch momentach obecnej sytuacji to Death Stranding kojarzyło mi się ze światem, w jakim się odnaleźliśmy, ale faktyczne The Division jest dużo trafniejszym odniesieniem. Nie zapisały mi się niestety jakoś szczególnie w pamięci fragmenty fabuły, które przywołałeś, ale tak to zazwyczaj chyba już jest z grami, w których fabuła jest "opcjonalna".
Skończcie z tą pandemią... 38 milionów Polaków - ok 5500 zarażonych - ok 0,015% :D
Wiesz, że wirus jest również w innych krajach, no nie?
Światowo to nie jest ~0.00019230769%, zakładając że punktem wyjściowym jest te 1,5miliona przypadków?
Po pierwsze, liczba zarażonych napewno jeszcze wzrośnie, a jeśli pojawi się tzw. druga fala to wzrośnie znacząco. Po drugie to nie jest 0,00019% tylko sto razy więcej, czyli jakieś 0,019%. Po trzecie oficjalna liczba zarażonych to jedynie ułamek tej prawdziwej ilości. Głównie dlatego że poddawanych testom jest zbyt mało osób. Na dodatek w wielu krajach, takich jak np. kraje afrykańskie statystyk pewnie wgl się nie prowadzi, a jeśli tak to bardzo oględnie.
Powiedz to Włochom, Hiszpanom czy teraz Amerykańcom... średnio w Polsce dziennie umiera 1000 ludzi (głównie choroby naczyniowe, nowotwory i wypadki drogowe)... jak zlekceważymy to i dojdzie do tego co we Włoszech to wyobraź sobie, że tam w jeden dzień na samego koronawirusa umierało niemal 1000 osób... grypa z taką skutecznością nie zabija. Powiesz pewnie, że przecież we Włoszech jest więcej ludzi... ok... ale już w takim stanie Nowy York gdzie dziennie teraz umiera po 700 osób, nie ma więcej ludzi bo jest ich tam ok 20 mln. Nie lekceważ tego bo przez takich kozaków Włosi teraz mają co mają.
Ta liczba to maksymalnie 20% wszystkich zarażonych koronawirusem. Większość przechodzi go bezobjawowo, ale zaraża). Szacunki dla naszego kraju mówią o 1500-2000 zgonów.
Bez obecnych działań rządu i z świadomością naszych gołodupcowych Gerwantów ta liczba byłaby kilkukrotnie wyższa.
Aktualne czynności, które rząd wykonuje są przede wszystkim mocnym hamulcem dla choroby, ale również czasem na mentalne przygotowanie tych naszych polskich miernot, żeby jeszcze trochę wódeczki zdążyły do gardła wlać w tym swoim szarym życiu.
20. kwietnia kiedy ruszymy znowu do firm, zużycie mydła i środków czystości na pewno w nich samych znacząco wzrośnie.
Tak samo bezwględne mycie rąk po grzebaniu w dupie nareszcie wystąpi u wszystkich, to samo tyczy się kaszlenia w ramię, a nie na wszystko inne dookoła.
Prawie nikt nie odkrył tej „niecodziennej narracji i niezwykłej autentyczności” w tym, jak twórcy przedstawili wybuch i rozwój epidemii w Nowym Jorku. Nie są to wydarzenia podane na tacy, w przerywnikach filmowych. Trzeba było je sobie wyłuskać ze świata gry, wyszukać w dziesiątkach audiologów rozmów telefonicznych czy poczty głosowej zwykłych mieszkańców.
The Division było jedną z nielicznych gier, w których szukałem znajdziek i odkrywałem te wszystkich historie z przyjemnością i zaciekawieniem. Zazwyczaj tego typu zapychacze przeklikuje, tutaj na serio mnie one angażowały.
Czyli to tylko kampania reklamowa Division 3?
A to spoko :)
Jedynka była genialna (mówię tylko o grze z przynajmniej jednym znajomym). Dwójka według mnie może trochę gorsza, ale to głównie przez to, że klimat mroźnego NY robi robotę, ale dalej jest jedną z moich ulubionych gier gier coop. Jak mi i kumplowi się nudzi to zawsze idziemy pograć w TD2 albo nowego CoD'a.
Klimat tej apokalipsy robi niesamowitą robotę, a teraz kiedy ta wizja staje się "realna" to jeszcze bardziej klimat robi robotę.
Grałem w The Division w okolicach jej premiery. Tylko w singla. Koncentrując się na wątku fabularnym i znajdźkach właśnie. Odnalazłem i odsłuchałem wszystko, co się dało. Klimat niesamowity. Pewnie gdybym grałbym dziś, ciarki przechodziłyby po plecach raz za razem. Po ukończeniu fabuły grę odinstalowałem, bo nie uznaję czegoś takiego jak endgame. Zaraz zabieram się za dwójkę, liczę na podobne wrażenia.
Dwojke ogralem, zrobila niesamowite wrazenie.
Jedynka wraz z dodatkami stoi i czeka, warto po to siegac i instalowac?
Tradycyjnie chce grac solo.
Nie polecam grać solo. Dla mnie była niegrywalna, z niektórymi bossami nie masz szans w pojedynkę, nawet jak jesteś pro graczem. Na jednym się zatrzymałem, bo nie dość, że jednym strzałem zabierał mi połowę życia od razu po wysunięciu się zza osłony, to jeszcze miał niekończących się pomocników, a snajpić też nie było jak, bo mapa była bardzo mała. Masakra. Pierwsza gra coopowa, której nie mogłem przejść solo.
Srajdu bajdu. Jak wykonujesz misje poboczne, zbierasz zapasy do rozbudowania bazy (i ją rozbudowujesz) to rozwój postaci jest na tyle szybki, że z palcem wiadomo gdzie zalicza się kolejne główne misje. Misje mają swój polecany poziom rozwoju postaci, wykonujesz najpierw te łatwiejsze żeby grindować expa i zbierać lepszy sprzęt. Mnie zawsze jakoś tak wychodziło, że miałem przynajmniej jeden poziom postaci więcej niż zalecany zakres i bez problemu przechodziłem solo. Problem zaczynał być dopiero jak przechodziłem misję jeszcze raz na poziomie trudnym, ale solo też dawałem radę i zmęczyłem tak kilkanaście misji głównych.
Ale wiadomo, w coopie raźniej.
Dziekuje wszystkim za odpowiedzi.
Gra po latach czekania wchodzi do czytnika wraz z dodatkami. :D
Dwojke ogralem solo zaraz na premiere i zniszczyla mnie katastroficznymi realiami.
Tutaj licze bedzie podobnie, a ktory z dodatkow wziac na pierwszy ogien?
Najlepiej wszystkie :)
Chociaż jeśli lubisz grać solo, to polecam survival. Możesz grać solo lub ze znajomymi. Ten tryb jest trudny. BARDZO. I polecam naprawdę pooglądać tutoriale jak zabić hunterów na końcu. Może się okazać, że będziesz orać prawie godzine survival i na samym końcu w 12 sekund dojedzie Cię hunter. Idzie się naprawdę nie powiem brzydko.
Underground to bardziej coopowe randomowe raidy po sprzęt. możliwe do grania solo, ale próg wejścia na wyższych poziomach trudności jest nieobliczalny. Poza tym, dobre miejsce do kolekcjonowania gearu.
Ogrywam sobie właśnie dwójke z dodatkiem podczas kwarantanny. Za oknem pustki, tylko syreny wyją czasem. Jest w pyte i czuć klimat, ubisoft generalnie fajne gierki robi.
Problem 1 the Division jest jeden ale duży : Beznadziejnie wykonane mmo.
Gdyby zrobić z tego coś pokroju Assassins Creed - Czyli duży SandBox , z ciekawą i przejmującą fabuła, grał bym do dzisiaj ... A tak to jest jedna z 3 gier na których się strasznie zawiodłem. 1. The Division , 2. Watch Dogs (dobra ale wykastrowana gra) i 3. Assassins Creed Odyseja ...
Warto zakupić teraz season pass ? Bo podstawkę pierwszej części przeszedłem w singlu na 100%. Zaciekawił mnie dodatek survival ale gdzieś czytałem że wymaga on gry multi a serwery świecą pustkami.Dwójka mnie wogóle nie pociąga jest beznadziejna jeżeli chodzi o klimat.
Survival to generalnie najlepiej wykonany tryb rozgrywki, coś jak battleroyale, tylko nie trzeba wszystkich wykończyć, a zdążyć przed czasem się ewakuować. Działa w trybie PvE i PvP więc generalnie nie potrzebujesz wielu graczy na serwerze, bo i tak walczysz głównie z SI i chorobą i zimnem.
Surrival no fajny ale na ps4 zdażało się czekać z po 30min żeby w ogóle załadowało świat.Na początku jeszcze spoko,poźniej dramat.Division 1 wszystkie misje na wszystkich poziomach,każdy najazd,coś pięknego,mysle ze 200h gry ,2 to już trochę inna gra ,nie pochłoneła mnie tak
The Division jest świetne, kto jeszcze nie grał to również polecam spróbować. Tak jak pisali poprzednicy, klimat jest niesamowity. Idąc pustymi ulicami Nowego Jorku, gdzie wszędzie brud, rozwalone samochody, ozdoby świąteczne można niesamowicie wsiąknąć na wieele godzin. Mnie gra pochłonęła na 100h, łącznie z dark zonem i bawiłem się przewybornie ;) Po przejściu głównego wątku są jeszcze dodatki jak Underground czy dwie dodatkowe dzielnice, więc jest co robić. Bardzo chętnie do niej jeszcze wrócę kiedyś.
A artykuł bardzo ciekawy. Rzeczywiście jakby się tak zastanowić to jest sporo odniesień do dzisiejszej sytuacji. Tyle że wirus w The Division z tego co pamiętam, to został tak zaprojektowany żeby wymarło ~90% ludzkości ;)
Właśnie na okres kwarantanny dałem szansę Ubi i zakupiłem The Division 2. Gra jest fenomenalna. Klimat, zniszczony Waszyngton. Nawet brak realizmu podczas walki nie dokucza a wręcz miło i z satysfakcją eliminuje się kolejne fale. Przechodzę solo i gra mi się wybornie. Po przejściu warto zainwestować w 1 część? Klimat jeszcze bardziej mnie wewnętrznie rozwali?
Jeżeli podobała Ci się druga część to jedynka pochłonie Cie totalnie. Dwójka moim zdaniem klimatu nie posiada. Apokalipsa w zieleni jakoś mi nie leży. Natomiast pierwsza część zabrała mi ok 500h z życia i wciąż chętnie wracam do tej gry.
Jedynka jest trudniejsza od dwójki. Ostrzegam :)
Niedawno kupiłem też D2 i mam na razie jakieś 46h. W D1 grałem głównie solo, raz czy dwa zdarzyło mi się zagrać główną misje w co-op z jakimiś randomami. Parę dni temu postanowiłem zacząć ją od nowa więc mogę Ci na "świeżo" napisać zauważalne różnice między D1, a D2. Pierwsza część jest moim zdaniem zdecydowanie trudniejsza. W pierwszych kilku misjach od razu wyczułem, że wrogowie przyjmują więcej na klatę ale przede wszystkim nasz pasek zdrowia kurczy się momentalnie po otrzymaniu kilku strzałów. Bosowie są wyzwaniem nawet na początku gry. W D2 rzadko ginąłem w starciach ulicznych czy nawet misjach, a w D1 jak spotkasz "napakowanego" herszta bandy na początkach swojej przygody z grą to możesz mieć ciężko. Jeśli chodzi o sam klimat gry to D1 podoba mi się bardziej ponieważ jest bardziej realistyczny. Oczywiście czy to Waszyngton w D2 czy NY w D1, miasta są świetnie odwzorowane po pandemii, pełne szczegółów i detali. Jednak w D1 idąc ulicami, czujesz, że to wydarzyło się nie dawno, napotykasz zwykłych ludzi na ulicach, widzisz jak ktoś komuś wyrywa coś z rąk, oglądasz kłótnie grupki cywili o to kto znalazł puszkę konserwy pierwszy, ktoś gdzieś biegnie, ktoś słania się z bólu i głodu, prosząc Ci o poratowanie butelką wody lub jakimś jedzeniem, jeszcze ktoś inny idzie i mamrocze coś do siebie nie zwracając na Ciebie uwagi. Czasem w oknach domów ktoś oparty o parapet coś do Ciebie krzyczy z góry, czasem z okien słychać muzykę, ktoś gra na pianinie, czasem jakieś krzyki i kłótnie. Tego strasznie mi brakowało w D2, tego zapełnienia miasta zwykłymi ludźmi. W D2 każdy ma giwerę i albo jest sojusznikiem albo przeciwnikiem. Kolejna sprawa to warunki pogodowe. Śnieg i zamiecie śnieżne w D1 robią mega klimat. Idziesz sobie ulicą wieczorem, gdy pada śnieg, który powoli osadza się na Twojej czapce i ramionach, gdzieś w oddali słychać szczekanie psa i autoalarm samochodu, z okna budynku ktoś do Ciebie macha i dziękuje Ci, że usuwasz z ulic te hieny. Czujesz się częścią tego świata, świata ludzi, którzy próbują odnaleźć się w tym co się wydarzyło. Owszem, że korzystasz z działka, samonaprowadzającej się miny ale jest to dużo bliższe aktualnemu orężowi wojskowemu niż np. samobieżne mechy przypominające psa z karabinem na grzebiecie. Dwójka już faktycznie bardziej odjechała w przyszłość. W D1 znajdowane teleofony czy echo nie pomijałem jak w D2,bo po prostu pasowały mi klimatem bardziej. W sumie to z nich można było się dowiedzieć jak na to wszystko reagowali zwykli ludzie, tworzyły kronikę pandemii NY.
To tylko te najważniejsze rzeczy, które mi się rzuciły w oczy. Jeśli nie przeraża Cię wyższy poziom trudności gry solo to moim zdanie warto odwiedzić NY zimą. Ja do tej gry zawsze wracam w okolicach Bożego Narodzenia, nawet tylko po to żeby usłyszeć dźwięk śniegu pękającego pod stopami.