No hej. Mam pewien, hmm, problem? Otóż panicznie boję się rozstania ze swoją partnerką, mimo że nic na to nie wskazuje. Żyje nam się razem świetnie, nie ma się absolutnie do czego doczepić, kochamy się wzajemnie i rozumiemy. Zgadzamy się na wszystkie tematy, jesteśmy absolutnym dopełnieniem się wzajemnie, jakkolwiek to brzmi. A dlaczego się boję? Nie mam pojęcia. Obecna "kwarantanna" tylko to umacnia, bo obecnie mieszkamy w róznych miastach, zaś studiujemy w jednym. Mogłoby się wydawać, że powodem tych myśli jest długa rozłąka, jednak problem jest znacznie starszy. Rozmawiałem z nią o tej "obsesji", ze znajomymi nie chcę poruszać tego tematu, nie potrafię sobie z tym poradzić, jakiekolwiek wizyty u lekarzy w dobie obecnej pandemii leżą. Szukam desperacko jakichkolwiek wskazówek, odbiło mi do tego stopnia, że piszę o tym tu forum i czuje się z tym trochę żałośnie, no ale cóż. A więc, możecie w jakiś sposób poradzić, co zrobić?
A może problem jest w tym, że jeśli się rozstaniecie to boisz się że nie znajdziesz nikogo innego?
Nieee, raczej nie w tym rzecz. Boję się utraty jej, tej jednej określonej osoby. To jest osoba dla mnie idealna i z jej słów, zachowania wynika, że ja dla niej tak samo. Nie jest to zwykłe zauroczenie, gdzie patrzy się na wszystko w wyidealizowany sposób, bo związek trwa już dosyć długo. Największym strachem jest to, że po prostu stracę ją. No i nie potrafię o tym nie myśleć. Panikuję, mam tę myśl w głowie, praktycznie, codziennie.
Skoro jest tak jak piszesz, to nic na to nie wskazuję.
Może się za bardzo nudzisz, spróbuj się czymś zająć żeby o tym nie myśleć.
Ta panika może właśnie rozwalić twój związek.
Jak się macie ku sobie i jesteś jej pewny w 100% to się oświadcz. Będziesz wiedział na czym stoisz. Zawsze to jakieś zabezpieczenie.
Może się za bardzo nudzisz, spróbuj się czymś zająć żeby o tym nie myśleć.
Akurat do roboty mam dużo, po prostu jestem nazbyt panikującym osobnikiem. :P
Jak się macie ku sobie i jesteś jej pewny w 100% to się oświadcz. Będziesz wiedział na czym stoisz. Zawsze to jakieś zabezpieczenie.
Ona sama mówi, że czuje się już "zaklepana" mimo braku pierścionka i często rozmawialiśmy na temat oświadczyn, wesela, no ale mimo wszystko dalej studiujemy. Chce ze mną spędzić resztę życia, tak jak ja z nią.
Niestety ale moje oświadczyny wyglądały tak, że zabrałem dziewczynę do jubilera i powiedziałem żeby sobie wybrała jaki się jej spodoba. Zrobiłem tak dlatego żeby teoretycznie bardziej się cieszyła i w sumie akurat jest taka, że była zadowolona z wyboru. Sam nie mam jakiegoś gustu do takich wyborów.
To o czym mówisz najpewniej wynika z twojej niskiej samooceny i braku pewności siebie. I pamiętaj, nie myl miłości z obsesją, bo jeśli będziesz chorobliwie zazdrosny o nią to i sobie i jej spieprzysz związek. W efekcie może od ciebie dziewczyna odejść. No bo kto by chciał być z kimś kiedy druga osoba cały czas ją kontroluje, sprawdza i emanuje zazdrością o każdą pierdołę? Jeśli jestes w stanie, znajdź sobie dobrego terapeutę i z nim przepracuj ten problem. Na forum nie go nie rozwiążesz, a jeszcze możesz poczytać kilka "złotych rad" które tylko pogłębią twój problem.
To o czym mówisz najpewniej wynika z twojej niskiej samooceny i braku pewności siebie.
Coś w tym może być. Ona też o tym wspomniała przy innych rozmowach i trochę ją to dziwi, że taki "ja" ma tak niską samoocenę. Jakikolwiek terapeuta chyba odpada w tym momencie.
Pierwszy blad, ze z nia o tym rozmawiales. Jestes teraz na przegranej sytuacji. Teraz kazde Twoje zachowanie bedzie przez nia inaczej interpretowane. Nikt nie lubi tzw. przylepy. To jest osoby, ktora w zwiazku musi byc z kims 24h. Kazdy z nas potrzebuje czasu dla siebie. Jezeli ona ma Ciebie za tzw. pewnego. To niestety znika tez zazdrosc. Wbrew pozorom zazdrosc jest wazna w zwiazkach. Mowie o zdrowej zazdrosci, a nie przesadzonej. Dziewczyna moze sie przestac starac w zwiazku, albo uznac cie za slabego i poszukac innego samca alfa. To samo robia faceci. W tym Twoim opisie jak sie uzupelniacie, kochacie bla bla brakowalo mi tylko zygajacych tecza jednorozcow. Problem w tym, ze czesto ludzie mowia co innego i potem robia co innego. Kobiety bardzo latwo moga zmienic obiekt swojej milosci. Niestety wynika to z ich uwaronkowania na szukanie najlepszego samca dla ich dzieci. Z natura nie wygrasz. Nie wiem ile jestescie w zwiazku. No, ale takie Twoje zachowanie moze sie przeksztalcic w chorobliwa zazdrosc. No wiesz setki sms/telefonow/przesluchania z kim/gdzie/kiedy byla.
Z tymi oswiadczeniami to ja bym sie nie spieszyl. Dziewczyna moze to potraktowac jako Twoj problem z niepewnoscia, a nie inne powody i dostaniesz odmowe. Tez moze nie byc chetna na branie slubu w okresie, kiedy studiuje. Generalnie jak jestescie w dluzszym zwiazku to powinienes w rozmowie wybadac jak ona to widzi.
https://exploringyourmind.com/insecure-attachment-3-different-types/ - tu masz opisane w jezyku angielskim takie zwiazki oparte na niepwenosci/strachu.
Generalnie nie bede Ci tu jak inni pitu pitu, ale przygotuj sie na rozstanie. Moze to i dobrze. Wyciagniesz z tego nauke i nastepnym razem nie popelnisz tego bledu. Wiem, ze to bylo okrutne z mojej strony, ale taka prawda.
Dużo w tym racji, ale imo sprawa nie jest przegrana.
Wystarczy, że teraz się skupi trochę na sobie, wyleczy się z tego lęku i będzie dla niej równym partnerem, nie przylepą.
1. Zacznij ćwiczyć, szczególnie jak masz teraz dużo czasu. To w kontekście samooceny. Nawet jak to nie ma związku z oceną swojego wyglądu, to z doświadczenia wiem, że aktywność fizyczna poprawia samopoczucie i pewność siebie również na innych płaszczyznach.
2. Zacznij rozglądać się za pieścionkiem.
jedni mają a nie chcą, inni nie mają a chcą, jeszcze inni nie mają i nie chcą, a są jeszcze tacy co mają i chcą. Należysz do tych czwartych więc nie zachowuj się jak nerd i pomyśl o zaręczeniu się. Oczywiście to nie rozwiąże dalej Twojego problemu, a laska jak będzie chciała odejść to i tak odejdzie :) ale miliony z drugiej grupy ci zazdroszczą w tym ja. I pamiętaj że nic nie trwa wiecznie.
Niesamowite że większość ludzi tutaj jako lekarstwo na problemy psychologiczne typa, proponuje zaobrączkowanie dziewczyny. Nie załatwi to żadnego problemu z brakiem pewności siebie a i skaże dziewczynę na życie z tzw "przylepą" jak to maciell określił.
Zaręczyny IMO dobry krok przynajmniej laska zobaczy, że typcio myśli przyszłościowo i jaki to on nie jest ogarnięty życiowo blablabla....Oczywiście nie znam ich i ich sytuacji a te wszystkie posty są o kant d*** potłuc w takim razie. Reasumując albo terapia albo zaręczyny, innej opcji nie widzę, co zrobi jego biznes w sumie mnie to nie obchodzi :D A temat przerabiałem, miałem okazję się zaręczyć ale tego nie zrobiłem może nie miałem takiej obsesji jak on no i laska wielce we mnie zakochana (chyba dalej jest) odeszła, więc doradzam co ja bym zrobił w takiej sytuacji.
Pokochaj siebie, znajdź w sobie pasje. Zaufaj sobie. Zacznij się cenić. Postaw na swój rozwój.
Dopiero wtedy zabierz się za drugą osobę. W przeciwnym wypadku będą z takich związków same problemy, czy to na początku, czy pielęgnowane i bardziej rozległe - później.
To pięć najważniejszych książek w moim życiu, które mi pomogły, gdy byłem w podobnej sytuacji do Ciebie. Jest teraz pełno wolnego czasu, nadrób te zaległości, 3-4 dni czytania i będziesz w stanie naprostować swój umysł, dokonać pewnych korekt.
Książki od najważniejszych, do tych mniej ważnych:
1. "Sztuka wojny" Sun Tzu, traktat (wydanie kieszonkowe);
2. "Umysł szeroko otwarty", Steven Johnson;
3. "Księga mężczyzn", Osho;
4. "TyMyśl", Mateusz Grzesiak;
5. "Success and Change", Mateusz Grzesiak.
Gwarantuję Ci, że przyswojenie wiedzy z powyższych książek, bardzo dobrze wpłynie na jakość Twojego życia, jak i życia osób w Twoim bliskim otoczeniu.
Mam 30 lat, w wieku 20-25 lat borykałem się z podobnymi problemami i rozterkami, jakie Ci doskwierają. 5 ostatnich lat naprawiło moje podejście do życia, mieszkam "na swoim" z narzeczoną od 3 lat i mimo upływającego czasu - jest nam razem coraz lepiej.
Bardzo ważne, że sam dostrzegasz problem i starasz się to zmienić. Życzę Ci wszystkiego dobrego, uda Ci się opanować wewnętrzne demony, próbuj dalej!
Studiujecie, jesteś młody, która to Twoja dziewczyna? Po iluś tam doświadczeniach z dziewczynami w sumie powinienes nabrać wyjebania na to. Tak naprawde, to nie zalezy od Ciebie, czy ona od Ciebie odejdzie, czy nie. :D Nawet jeśli kiedykolwiek sie rozejdziecie, to pomyśl sobie, co sie tak naprawdę stanie? Nic. Stałoby się, gdyby Ci urwało nogę, albo miałbyś raka.
Pierwszy blad, ze z nia o tym rozmawiales.
Dokładnie. Nie znam Twej dziewczyny, ale w obecnych czasach dosyć słabym jest pokazywać kobietom swoje obsesyjne lęki. W najlepszym wypadku weźmie Cię za miękkiego panikarza, powie, że i tak Cie kocha, bla bla bla. Ale młode dziewczyny, to mówią jedno, myślą o drugim, a robią trzecie.
Zaobrączkowanie nie rozwiąże żadnego twojego problemu.
Nie rozwiąże, nic nie jest pewne. Znajoma miała datę ślubu już ustaloną z chłopem i jej sie nagle odwidziało, z innym się chyba ruchało lepiej.
spoiler start
"Pierwszy blad, ze z nia o tym rozmawiales.
Dokładnie. Nie znam Twej dziewczyny, ale w obecnych czasach dosyć słabym jest pokazywać kobietom swoje obsesyjne lęki. W najlepszym wypadku weźmie Cię za miękkiego panikarza, powie, że i tak Cie kocha, bla bla bla. Ale młode dziewczyny, to mówią jedno, myślą o drugim, a robią trzecie."
spoiler stop
Bardzo dobrze, że z nią o tym rozmawiał. Ma zakładać maskę i udawać kogoś innego? Zgrywać gieroja, którym nie jest? Dla kogoś młodego, to pokazywanie słabości. Ale wystarczy kilka lat doświadczenia, by zobaczyć w tym siłę. Tylko ktoś zdeterminowany, odważny i chętny do poprawy jest w stanie stanąć emocjonalnie nago przed drugą osobą, zaufać i powiedzieć o swoich słabościach lub obawach. Jedynie bardzo młode dzieci to potrafią i dojrzali emocjonalnie dorośli ludzie. Inni wolą przywdziewać maski i udawać.
Nie umiem cytować na forum, dlatego wrzuciłem cytat jako spoiler.
To wszystko zalezy ile oni są razem i jak dojrzałą emocjonalnie osobą jest jego dziewczyna. Nie można się naiwnie otwierać przed każdą laską, nawet już będąc w fazie niby-zaawansowanego związku.
Tylko ktoś zdeterminowany, odważny i chętny do poprawy jest w stanie stanąć emocjonalnie nago przed drugą osobą, zaufać i powiedzieć o swoich słabościach lub obawach.
Racja. Tylko, że nie zawsze i nie przed każdym warto to robić. :)
mieszkamy w róznych miastach, zaś studiujemy w jednym.
Dalej przestałem czytać człowieku małżeństwa kilkuletnie z dziećmi się rozstają a to obawy o związek kilku letni w którym wydaje się ze wszystko dobrze i to ta jedyna. Miesiąc rozlomki czasem ludzie podczas normalnej pracy nie widują się dłużej gdy chłopak pracuje w transporcie
Boję się utraty jej, tej jednej określonej osoby. To jest osoba dla mnie idealna i z jej słów, zachowania wynika, że ja dla niej tak samo. Nie jest to zwykłe zauroczenie, gdzie patrzy się na wszystko w wyidealizowany sposób, bo związek trwa już dosyć długo. Największym strachem jest to, że po prostu stracę ją. No i nie potrafię o tym nie myśleć. Panikuję, mam tę myśl w głowie, praktycznie, codziennie.
CREEP
Uzależniłeś się od niej. Jesteś facetem? Nie opieraj swojej stabilności emocjonalnej na byciu w związku z kobietą. Jeżeli ona nie ma takich problemów, to prędzej czy później zacznie zwiększać dystans. Lepiej Ty zacznij jako pierwszy i znajdź sobie jakieś zajęcie poza związkiem, w którym się spełnisz i uświadomisz, że spokojnie możesz żyć i bez niej
tutaj może znajdziesz odpowiedzi :
https://www.youtube.com/channel/UC3kgQME1Ty7lpQSqnhJJPbg
Kanał prowadzi Rafał Olszak - psycholog o specjalności klinicznej, psychoterapeuta, właściciel poradni psychologicznej Gabinet Ocal Siebie. W filmach i podcastach dominują tematy takie jak psychologia społeczna, psychologia kliniczna, psychologia miłości i relacji.
Jeśli masz problem spróbuj go rozwiązać, jeśli nie możesz go rozwiązać nie stwarzaj z tego problemu.
Strzeliles sobie w mozg mowiac jej o tym!
Nigdy nie odkrywa sie do konca swoich kart przed kobieta!
Taa... zakłada się maskę i udaje się kogoś, kim się nie jest, żeby powstał kolejny konflikt wewnętrzny i żeby dołożyć kolejny problem. Brawo Ty!
nocny_konwojent - sto procent racji.
Najlepszym przykładem na to jak się może skończyć ujawnianie kobiecie wszystkich tajemnic jest historia biblijnego siłacza i wojownika o imieniu Samson.
Jego historia jest opisana w Sdz 13 - Sdz 16 (Pismo Święte Starego Testamentu, Księga Sędziów, rozdział 13 do końca rozdziału 16).
Jakby ktoś chciał przeczytać, to można tu za darmo:
Papin - piszesz jak ktoś kto albo nigdy nie był w związku z żadną kobietą albo jak ktoś kto był ale maksymalnie z jedną lub dwiema.
Tu nie chodzi o to, żeby udawać kogoś kim się nie jest, bo na dłuższą metę, to jest niemożliwe tylko o to, żeby niektóre rzeczy zachować dla siebie.
Tak jak kobiety nie mówią całej prawdy mężczyznom, np. co do tego ilu miały partnerów seksualnych tak samo mężczyźni nie powinni mówić swojej kobiecie czegoś co ona może kiedyś wykorzystać przeciwko nim.
Mam 30 lat i kilka związków za sobą. Teraz mieszkam z narzeczoną, od trzech lat, "na swoim". Jeśli życiowa partnerka nie jest dla Ciebie powiernikiem, osobą zaufaną, z którą możesz o wszystkim porozmawiać, to kto jest? Związek, to nie zawsze kwiatki i róże. To też, pojawiające się często losowo, problemy. Chłopak ma problem z niską samooceną, kieruje nim bojaźń, że jego związek może się skończyć, mimo, że nic tego nie zapowiada. Ma to tłumić w sobie? Pisać w ukryciu po forach? Czy może... zwrócić się do osoby, która, planowo, może stać się najbliższą mu osobą w przyszłości?
Dalej forsujecie postawę zgrywania kogoś, kim się nie jest. To rodzi tylko nowe konflikty. Preferujecie zakładanie masek i udawanie przed najbliższą osobą, że problemu nie ma. Umiejętność rozmawianie o swoich problemach, chęć sprostania problemom nabiera się z wiekiem. Wy sugerujecie chowanie głowy w piasek i prowadzenie gierek z bliską osobą. To jest toksyczne dla obojga. Kropka.
nocny_konwojent ma tutaj rację pisząc, że nie o wszystkim można mówić swojej kobiecie, nawet jeśli ma się do niej wielkie zaufanie.
Dlaczego ? Bo kobieta może to wykorzystać przeciwko swojemu facetowi, np. jeśli on miałby obawy, że ona go zostawi, to w zależności od tego jaka to jest kobieta albo pomogłaby mu się z tymi obawami uporać udowadniając mu swoim zachowaniem, że go nie zostawi, albo...by go prędzej czy później zostawiła.
To trochę jak z mężczyzną, który obawia się, że kobieta go zdradzi, mówi o tym swojej kobiecie, a ona...prędzej czy później go zdradza.
Dlatego z takim problemem lepiej zwrócić się do doświadczonego psychologa/psychoterapeuty lub kogoś podobnego, a nie do swojej dziewczyny, nawet jeśli ma się do niej zaufanie.
Jaka maska?Jakie udawanie?
Po prostu robic swoje i nie paplac wszystkiego przed kobieta i tyle w temacie.
Autor opowiadajac jej te bzdury sie obnazyl i nie stanowi juz dla niej zadnego wyzwania ani tajemnicy.
Kiedys dostanie za to strzal i podziekowanie za wspolprace-ot, taki paradoks.
Kobieta musi zawsze wiecej inwestowac i sie zastanawiac, a nigdy na odwrot.
Tyle i az tyle.
O czym ty bredzisz? Kobieta ma więcej inwestować? Z jakiej zasady?
Przykro mi, ale faceci nie są jakimiś samcami alfa które dominują nad każdym i ta cała "inwestycja" powinna być równa. Jeżeli ty w związku wymagasz od kobiety czegoś więcej "bo tak" to myślę, że czas abyś nie psuł innym życia i został singlem na stałe. Taka mała rada.
Moim zdaniem niezależnie od tego jak dobrze mężczyzna dogaduje się ze swoją kobietą, to i tak kobieta i związek z nią powinny być tylko DODATKIEM do życia faceta, a nie całym jego życiem.
Znajdź sobie jakieś pasje, np. kup sobie profesjonalny rower treningowy / rower spinningowy / profesjonalny air bike - będziesz minimum 1,5 - 3 godziny tygodniowo poświęcał na trening aerobowy/interwałowy.
Urządź sobie domową siłownię - kup sobie jakieś hantle regulowane żeliwne dobrej jakości i trenuj na niej, wiedzę jak to robić znajdziesz w literaturze fachowej oraz w internecie.
Kup sobie jakieś wartościowe książki/ebooki na temat rozwoju osobistego, relacji damsko-męskich, treningu siłowego, dietetyki sportowej i przeczytaj, kwarantanna jest dobrym czasem na to.
Oglądnij jakieś wartościowe filmy.
Podsumowując - znajdź sobie jakieś ciekawe, wciągające i zarazem rozwijające Cię jako osobę zajęcie, którego nie będziesz robił ze swoją dziewczyną.
Chciałbyś być "dodatkiem do życia" dla kogoś, kogo kochasz? Partnerka, szczególnie życiowa partnerka, to nie byle dodatek do życia. To jego integralna CZĘŚĆ. Prawda, należy mieć inne zainteresowania, pasje, zajęcia. Trzeba mieć czas na "własne życie". Ale spłycanie roli partnerki do "dodatku do życia", to jak zrównanie jej roli do wypadu na piwo, grania w gry, czytania książek. Uważam, że moja partnerka wnosi w moje udane życie o wiele wiecej wartości, niż to, co naprawdę uznaję za "dodatki do życia".
Dodatek do życia... Boże, czy ty to widzisz?
Papin - nie zrozumieliśmy się.
Tu chodzi o to, żeby kobiety nie traktować jak bóstwo, nie wynosić jej na piedestał, nie czynić z niej sensu swojego życia, bo to do niczego dobrego (dla mężyczyzny) nie prowadzi.
Bardzo lubię traktować moją kobietę, jak bóstwo. Sprawia mi to przyjemność. Daje mojej partnerce pewności siebie, uskrzydla, raduje. Dzięki temu - i wielu innym aspektom naszego wspólnego życia - jest szczęśliwa, czuje się spełniona. Czy to w kuchni, czy łóżku, czy też w pracy, lub też przy rodzinie albo wśród wspólnych znajomych.
W zamian Ona odpłaca mi tym samym. Na tym polega budowanie trwałych, udanych relacji. Dla mnie nie ma nic lepszego, niż tryskająca pozytywną energią moja kobieta. Wiem, że przyczyniłem się do tego, kim jest i jaka jest wspaniała. Mam też silne przekonanie, że zasługuję na Jej miłość, uwagę i zaangażowanie, bo nie ustępuję Jej. Sam jestem pewny siebie.
I chyba w tym leży problem, że wiele osób własne kompleksy, ułomności, słabostki przekłada na wspólne życie w związku; że zaczyna się mierzenie swojej partnerki swoją, nieprecyzyjną i przekłamaną/wypaczoną, miarą. "Dlaczego mam ją wielbić, skoro sam siebie nie wielbię?", "Dlaczego mam ją kochać, skoro sam siebie w pełni nie akceptuję, a tym bardziej nie kocham, nie cenię?". To są błędy u podstaw, które później są przekładane na relacje damsko-męskie. To tak, jakby nie odpracować prac szkolnych z zakresu wiedzy szkoły podstawowej, a brać się od razu za różniczkowanie.
Papkin@
Normalnie mi kartofle zgnily w piwnicy.
Już to było tutaj napisane w taki czy inny sposób. W związku ważne jest aby nie zapominać o sobie. Każdy związek przechodzi przez rożne etapy. Każdy z nich lepiej rozwiążecie jeżeli będziesz pamiętał o sobie.
To co wypracowaliście to jest coś WASZEGO, musisz mieć też coś swojEGO.
A ja myślałem że to forum o grach a nie porad psychiatryczno psychologicznyc ale jak widać mamy tu ekspertów w tej dziedzinie zgadzam się przedmówcami w kwesti pracy na sobą no a twórcy tematu radzę zająć się czymś sensownym a nie paranoją chyba sam wyczujesz że wszystko jest dobrze a jak odejdzie i co z tego? jeśli dbasz jesteś sobą i zrobi to najwidoczniej jest suką nigdy nie zrozumiem dlaczego ludzie popełniają niekiedy samobójstwa z tego powodu wiadomo że jest przykro ale bez przesady ... wszyscy jesteśmy na swój sposób wariatami w mniejszym bądź mniejszym stopniu cały ten świat woła o pomstę do nieba spirytus sanktus amen prosimy o łaskę nad nędznym żywotem ludzkim który bywa okrutny powiedźmy sobie szczerzę kto ma dobrze ten ma dobrze ale niektórzy przechodzą piekło na ziemi i nie mają nawet czasu i chęci czy nawet możliwości na jakieś dupy pozdrawiam a ty narzekasz jeszcze haha boisz się że stacisz? nie dziwię się
Kepak - niektórzy przechodzą piekło na ziemi i nie mają nawet czasu i chęci czy nawet możliwości na jakieś dupy pozdrawiam a ty narzekasz jeszcze haha
Są ludzie dla których świadomość o problemach i trudnościach innych nie umniejsza i nie ułatwia uporania się ze swoimi.
Od takiego bełkotu aż łeb człowieka boli.
Rozmawiałem z nią o tej "obsesji"
W tym właśnie momencie przegrałeś swój związek, ale jeszcze o tym nie wiesz. Kobietom nie mówi się o takich wewnętrznych problemach.
Ja nie jestem żadnym ekspertem i w zasadzie to jestem przekonania że nie warto się męczyć z kobietami ale z twojej wypowiedzi wynika że po prostu za bardzo się stresujesz spróbuj posłuchać muzyki nie będę cię zmuszać to słuchania muzyki klasycznej ani j-popu po prostu słuchaj czego chcesz, obejrzyj dobry film albo nawet zły by się pośmiać, zagraj w dobrą grę najlepiej coś skupionego na historii (polecam persone) albo chociaż jakiś hack and slash typu devil may cry albo pobiegaj najlepiej słuchając muzyki po prostu się zbyt stresujesz wpierw zadbaj o siebie a dopiero potem o inną osobę.
Wogóle zauważyłem że OP nie odpowiada już.
I czy to nie ma być przypadkiem forum o grach?
Nie czytałem całego wątku, ale z własnego słabego wtedy doświadczenie, daje rękę, że się rozstaniecie i to nie z Twojej inicjatywy. Szukaj jąder czy jeszcze są.
Są ludzie dla których świadomość o problemach i trudnościach innych nie umniejsza i nie ułatwia uporania się ze swoimi.
Oczywiście że tak ale warto sobie to uświadomić najśmieszniejsze jest to że każdy toczy własną walkę z samym sobą i czy skorzystamy z pomocy kogoś czy też nie zależy od nas np taki gość który teoretycznie ma gorsze predyspozycje do pełni szczęścia ma wszystko a ty nic i z czego to wynika? tak moi drodzy właśnie ze zasranej psychiki charakteru oraz genów wychowania oraz losu i wiele innych czynników wpływają na to jakie decyzje podejmujemy one często nie zależą od nas samych we większym stopniu więc za co grzeszymy skoro nie mamy na to wpływu? nie mam pojęcia wiem tylko że z każdą sekundą mamy szansę zmienić coś w życiu aż do ostatniej
Uważam, że nie ma żadnego problemu. Wszystko co się dzieje w Twoje głowie nazwałbym "pier... li Ci się we łbie od tego całego siedzenia w domu" Na pocieszenie dodam, że Twojej partnerce też zapewne " pier...li się w jej ślicznej główce". Za dużo myślenia nic teraz nie da, wpadniesz w złą spirale myśli. Wyluzuj i ciesz się tym co jest... Na rozterki przyjdzie czas później i wtedy pogadamy :)
Taa... Dobry plan...
Mam przeczucie, że tu albo siedzą trenerzy uwodzenia albo ich gorliwi fani.
Osobiście dobrze, że jej o tym powiedziałeś: Teraz postaraj się znaleźć jak najszybciej terapeute który ci z tym pomoże. Jeżeli jej ufasz (a raczej tak jest) to możesz otrzymać od niej jakieś wsparcie. Ale nie rób takich idiotyzmów jak "Oświadcz się" albo "Ukrywaj to bo jesteś facet i babie ufać nie można hehe".
Nie, po prostu są tu zdroworozsądkowi, racjonalni mężczyźni.
Swoją drogą jest taka świetna książka/ebook, której autorem jest Rollo Tomassi pt. "Mężczyzna racjonalny".
Jeżeli to jest dla ciebie racjonalne, zdrowe życie to mam dla ciebie złe wieści: Tak nie jest. Albo kochasz i ufasz osobie z którą żyjesz, albo traktujesz ją jak nagrode dla ciebie i zgrywasz twardziela. Niestety, czas się obudzić.
Czytałem tą książkę, podobnie jak wiele innych. Co mogę o niej powiedzieć? Bardzo dobry materiał, aby rozpocząć swoją drogę w samodoskonaleniu. Dobry materiał, aby poznać podstawy rządzące relacjami międzyludzkimi. Coś wręcz wspaniałego dla ludzi, którzy są zagubieniu i potrzebują obrać jakąś drogę w życiu.
Jednak z biegiem czasu uświadamiasz sobie, że wiedza z tej książki nie wystarczy, abyś był szczęśliwy. Tak, serio. Po prostu szczęśliwy. I szukasz dalej. Głębiej. I znajdujesz.
Książkę Tomassi'ego porównałbym do pierwszych pozycji Mateusza Grzesiaka. To przedłużenie myśli Sigmunda Freuda. Niby jest w tym prawda, ale sama wiedza behawiorystyczna, to za mało.
Ponownie polecam kilka książek, które z perspektywy mijających lat, okazały się ponadczasowe w moim życiu i w jego postrzeganiu.
Książki od najważniejszych, do tych mniej ważnych:
1. "Sztuka wojny" Sun Tzu, traktat (wydanie kieszonkowe);
2. "Umysł szeroko otwarty", Steven Johnson;
3. "Księga mężczyzn", Osho;
4. "TyMyśl", Mateusz Grzesiak;
5. "Success and Change", Mateusz Grzesiak.
"Sztuka wojny", to nie żart. Nauczyła mnie podstawy, samego sedna; nauczyła mnie zadawania pytań, szukania odpowiedzi i szczerej konsekwencji, serdecznie polecam. Krótka, treściwa, trudna.
Widzę, że fajne macie związki tu na forum. Wy oszukujecie partnerki, one oszukują was, a na zewnątrz udajecie cudowną parę :)
Ale wy tu ludzie głupoty farmazonicie aż miło.
Jeżeli komuś na czymś w życiu zależy i jest to dla kogoś ważne to będzie z tego tytułu pojawiał się też i stres, emocje i obawy i to. Rzecz naturalna. Nie boicie się? Znaczy że wam nie zależy - można tylko współczuć.
Gadanie żeby to przykryć innymi "pasjami" to totalny absurd. Miłość porównywac z pasjami w życiu? Ktoś kto tak pisze nie ma zielonego pojęcia czym miłość jest, nigdy w życiu nie zaznal nawet jej namiastki. Można tylko głęboko współczuć i tyle.
Podstawą natomiast każdego prawdziwie udanego związku zawsze jest bezwzględnie szczera rozmowa o wszystkim. Na tym właśnie polega miłość, związek i tylko w ten sposób można poradzić sobie ze strachem i obawami.
Włosy dęba stają jak się czyta o wzajemnym wykorzystywaniu własnych słabości przez partnera czy Partnerkę. O milczeniu przed sobą i ukrywsniu uczuć. Dżizuz jakie to prymitywne i denne. Wogole pojęcia o sensie i istocie związku nie macie.
Współczuć pozostaje. Bynajmniej nie autorowi wątku.
Autorowi zdecydowanie radzę rozmawiać z partnerką. Jeśli rozmowa miała by zaszkodzic - to to nie jest żaden wartościowy związek, żadna wartościową osoba i nie ma to przyszłości.
Jeżeli natomiast całość ma prawdziwy sens to rozmowa jedynie umocni związek i powoli poradzić sobie z obawami.
Bo czego się bać gdy niczego się nie ukrywa i w pełni się wie co druga osobs czuje, czego pragnie i do czego dąży?
Na tym opiera się związek.
Szukać wskazówek odnośnie związku na portalu od gier komputerowych, to jak szukać diety na zlocie fanów McDonalda.
Uważasz, że gracze nie mają związków i że lepiej pisać na pudelku? Ciekawa, ale wyjątkowo marna teoria
W ogóle za moich czasów Gol był czymś daleko więcej niż portal o grach
Pewnie też zresztą już wogole w Twojej głowie się nie mieści że np moja partnerka jest bardziej fanatycznym graczem niż ja :D
Sorry, ale stwierdzenie że to "tylko forum gier komputerowych" przestało być prawda w 2006 roku. Od tego czasu GOL to miejsce dyskusji politycznych, filozoficznych na wyższym poziomie niż 95% internetu (wątek Dobra Zmiana), miejsce tworzenia nowego contentu (mały Vansa) i prekursorów wyrafinowanego trollingu (Xircom vel req_, starzy pamiętają). Więc skoro "Rozmowy kulturalne o seksie i związkach" na O2 stały się prekursorem szamba w całym polskim internecie, tak GOL wręcz przeciwnie, wyrósł na forum arystokracji polskiego internetu!
Problem leży w twoim postrzeganiu jak wyglądają związki, jeszcze nie wyrosłeś z Disneya :)
Lektura do przeczytania:
https://therationalmale.com/2011/08/30/there-is-no-one/
A w skrócie: są dobre "te jedyne", są złe "te jedyne", ale nie ma wyłącznie jednej jedynej.
To podejście o tyle jest w praktyce błędne że prawdziwie mądrych i inteligentnych kobiet praktcznie nie ma - są to bardzo rzadkie, pojedyncze, skrajnie trudne do spotkania rodzynki praktycznie nie wogóle występujące w naturze.
Jeżeli trafi się choć na jedną, to prawodpodobieństwo spotkania drugiej takiej jest jak jeden do milionów. W praktyce tak mało realne, że stwierdzenie że jest tylko jedna ta właściwa okazuje się faktyczneod strony praktycznej.
Powód drugi - autor artykułu o biologii pojęcia nie ma żadnego - od strony psychochemicznej, stan totalnego zakochania bez pamięci pzy którym to stanie bajki disneya to jak cnotliwe zakonnice przy gwiedzie porno która bije rekord świata na festiwalu zdarza sie raczej raz w życiu. Organizm nie znajduje za kazdym rogiem dopasowania totalnego na które reaguje wszystki czym jest, jak już znajdzie to raz. nie wierzę że są ludzie którym cała chemia "odpala" przy co drugiej kobiecie. Już bardziej prawdopodobne jest że u większości nie odpala nigdy.
Współczuć.
Stan totalnego zakochania o którym piszesz do właśnie ta cała popkultura, nie tylko Disney - ale też i te wszystkie filmy romantyczne dla dorosłych: Forrest Gump, Przyjaciele, Titanic i tysiące innych w których główny motyw to znalezienie swojego soul mate'a :)
Właśnie biologiczne podstawy tego totalnego zakochania o którym piszesz to zazwyczaj pierwsza nastoletnia miłość, kiedy to układy limbiczne pracują w człowieku pełną parą, a kora przedczołowa jeszcze ma parę lat żeby się w pełni rozwinąć (do około 25 roku życia)., więc te wszystkie emocje jeszcze nie są powstrzymywane skutecznie przez dlPFC. Nieznajomość, niepewność wyniku to żyzny grunt pod wydzielanie wielkich ilości dopamin. A jako że człowiek lubi post-factum interpretować to co czuje i cała popkultura powyżej karmiła go jednym obrazem miłości ala "Cierpienia Młodego Wertera" to nic dziwnego, że później biorą się przypadki takie jak autora wątku czy np. Twoje przekonanie o wyjątkowości tego.
I nie, wbrew temu co piszesz - autorowi powyższego artykułu nie chodzi to, że ta chemia "odpala" się przy co drugiej kobiecie. W zasadzie jest to bardzo rzadkie i muszą do tego zaistnieć odpowiednie warunki.
Ale na pewno należy walczyć ze szkodliwym myśleniem typu "albo ona albo życie nie ma sensu".
Bzdura kompletna. Zawsze śmieszy mnie jak ktoś nie wie o czym mówi a próbuje przykrywać to cudując "mundrymi pojęciami". Przypomina mi to jako żywo teologów :D
Figa prawda jest to co napisałeś co do wieku jak i związku z korą przedczołową. Nie zgadza się to z faktyczną praktyką. Kazda teoria która nie wytrzymuje zestawienia z praktyką jest do kosza.
No hej. Mam pewien, hmm, problem? Otóż panicznie boję się rozstania ze swoją partnerką, mimo że nic na to nie wskazuje. Żyje nam się razem świetnie, nie ma się absolutnie do czego doczepić, kochamy się wzajemnie i rozumiemy. Zgadzamy się na wszystkie tematy, jesteśmy absolutnym dopełnieniem się wzajemnie, jakkolwiek to brzmi. A dlaczego się boję? Nie mam pojęcia. Obecna "kwarantanna" tylko to umacnia, bo obecnie mieszkamy w róznych miastach, zaś studiujemy w jednym. Mogłoby się wydawać, że powodem tych myśli jest długa rozłąka, jednak problem jest znacznie starszy. Rozmawiałem z nią o tej "obsesji", ze znajomymi nie chcę poruszać tego tematu, nie potrafię sobie z tym poradzić, jakiekolwiek wizyty u lekarzy w dobie obecnej pandemii leżą. Szukam desperacko jakichkolwiek wskazówek, odbiło mi do tego stopnia, że piszę o tym tu forum i czuje się z tym trochę żałośnie, no ale cóż. A więc, możecie w jakiś sposób poradzić, co zrobić?
Jako ktoś kto profejonalnie Ci opowiada na ten problem, wewnętrzenie.. nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy, czujesz się nie godny jej i boisz się , że w końcu stracisz obecny, błogi stan życia. Masz niskie poczucie własnej wartości, skupiasz się na jednej dziewczynie i niestety popadłeś też w syndrom "tej jedynej". Nie zachowujesz się męsko, czyli najprościej mówiąc.. nie masz w głowie mindsetu.. jak nie ona, to jestem w stanie poznać jeszcze lepszą dziewczynę. Za dużo też myślisz, jest w Tobie strachu przed odrzuceniem ( znowu pojawia się problem, tzw syndrom jedynej). Daj na luz, zmień nastawienie, popracuj nad mindsetem swoim. Jak jest dobrze, ciesz się tym.. i odpuść, bo przez twoje zachowanie ( nie męskie ) laska straci Toba zainteresowanie i sam to zniszczysz. Pozdro