Czy Motorstorm na premierę PS5 miałby rację bytu?
Oj nie obraziłbym się na takie demko technologiczne w postaci odświeżonego Motorstorma... A jeszcze lepiej, jakby wzięli się za Pacific Rift, który prześciga pierwowzór pod każdym względem ;)
Ewentualnie wyobrażam sobie, że powrót do klimatów pierwszej odsłony miałby szansę się obronić, gdyby przerobili całość na modłę Forza Horizon. Raz, że więcej dostępnych aktywności zwalczyłoby wspomnianą przez Ciebie monotonię rozgrywki, a dwa, że w końcu cała ta otoczka festiwalu miałaby sens.
Znakomity pomysł i w tym momencie chyba jedyna słuszna ścieżka dla każdego twórcy, który chciałby zaatakować ze zręcznościową grą wyścigową. Bez otoczki, dodatkowej zawartości, czegoś zabijającego najgorsze możliwe uczucie monotonii, są małe szanse na sprzedażowy sukces. Dzięki za komentarz!
Uwielbiam Motorstormy, ale czas takich gier zwyczajnie przeminął. Nie ma dzisiaj Burnoutów, nie ma Motorstormów, nawet Need for Speedy nie radzą sobie najlepiej. Gracze nie chcą wysokobudżetowych arcade'ówek, jeśli już w ogóle spoglądają na samochodówki, to na te "poważniejsze". Taki czysto teoretyczny nowy Motorstorm mógłby się dwoić i troić, oferować otwarte światy, kampanie fabularną i tysiące znajdziek do złapania - i tak przeszedłby bez większego echa. Takie czasy.
Smutny wniosek, ale spostrzeżenie jednocześnie bardzo trafne. Zastanawiam się tylko, czy z punktu widzenia takiego Sony opłacalne byłoby stworzenie nowego Motorstorma lub podobnego tytułu właśnie z myślą, by zrobić z niego sprzedające nową konsolę "demko technologiczne". Wydanie gry krótkiej, intensywnej i efektownej, która pełniłaby taką rolę, jak MS w czasach debiutu PS3. Z jednej strony producent potrzebuje takich gier jak najszybciej i w jak największej liczbie, ale znowu koszty mogą być tutaj wyższe niż potencjalne zyski.
Uwielbiam Motorstormy, ale czas takich gier zwyczajnie przeminął.
No niby tak, na PS4 Sony nie wydało nic w podobnym klimacie.
Chciałbym tylko zwrócić uwagę na to że w ostatnich latach ogromne sukcesy święcą gry których czas zwyczajnie przeminął.
Trylogia Crasha oraz CTR, kolejne remaki Resident Evil, aktualnie Final Fantasy VII.
Do tego umiarkowane sukcesy MediEvil oraz odnowionego Spyro.
Myślę że nowy Motorstorm mógłby zrobić robotę. Arkadowe ścigałki są świetne jako dema technologiczne ponieważ są efektowne wizualnie a jednocześnie niespecjalnie "mocożerne".
Nie sądzę żebyśmy dostali Motostorma na PS5, ale czysto biznesowo taka premiera mogłaby mieć sens. Pomarzyć zawsze można :).
IMO sukcesy wymienionych przez Ciebie gier bardziej opierają się na bardzo skutecznym uderzaniu w nostalgiczne struny, mam wątpliwości czy ich w pełni nowe odsłony poradziłyby sobie równie dobrze. Wyjątek to Residenty, akurat ta seria miała przejściowe problemy związane z jakością a nie tym że gracze nie chcieli już w nią grać.
Motorstorm raczej nie wzbudza aż tak potężnego sentymentu żeby ze względu na nostalgię ludzie się na nową wersję masowo rzucili. Może za 10 lat, ale i wtedy myślę że gra raczej będzie tym czym dzisiaj jest Smuggler's Run dla PS2 niż Crash Team Racing dla PS1 :)
Gry wyścigowe to ogólnie jakoś w tej generacji umarły i prawie całkowicie wypadły z mejstrimu poza Forzą Horizon.
No kurde jak nie jak tak, całą generację PS4 przeczekałem bo czekam na kolejnego Motorstorma, Wipeouta, Katamari, czy zwierzątkowe platformówki jak Jak, Ratchet czy Sly.
Nowy Motorstorm dla nowego klimatu mógłby powstać gdzieś w błotnistych i łąkowych klimatach europy zachodniej albo południowej, pustynne klimaty bliskiego wchodu też byłyby ciekawe.