Funkcja Androida pozwala firmom sprawdzić, co zainstalowałeś na telefonie
"najlepiej przez umożliwienie posiadaczowi smartfona dokonania w tej kwestii wyboru, poprzez wyświetlenie klasycznego żądania dostępu."
To nie jest takie proste dodanie tego po fakcie. Istniejące aplikacje wiedzą, że użytkownik może odmówić jakiegoś uprawnienia i odpowiednio zareagować. W przypadku wystąpienia pytania o coś, co zakładamy, że można dostać bez żadnego pytania, apka po prostu się wysypie.
Przypuszczam, że to zapytanie zwraca kontener z aplikacjami. Użytkownik mógłby w tym przypadku zarządzać zwracania pustego kontenera.
Druga opcja to zrobienie tego pytania o uprawnienie w nowej wersji Androida, ale rodziłoby to niekompatybilność z aplikacjami na poprzednie wersje, skoro tak wiele z tego korzysta.
Standardowo powtarza się sytuacja która była już jakiś czas temu w podobnym newsie na golu. Google daje deweloperom rozbudowane narzędzia do tworzenia aplikacji, albo wbudowane opcje w system które mogą mieć miliony uprawnień do przeglądania i analizowania wszystkiego co się znajduje na smartfonie użytkownika. Jednak z drugiej strony, już sam użytkownik który zakupił sobie takiego smartfona (niekiedy za duże pieniądze), bez root'a (czy innych narzędzi) ma bardzo ograniczony dostęp by cokolwiek w systemie zrobić, np. usunąć bloatware czy inne śmieci z folderów systemowych.
True.
Generalnie pisanie czegokolwiek w kontekście prywatności w Androidzie jest w sumie śmieszne. Przecież ten system właśnie po to powstał, żeby zasilał Google przeogromną ilością informacji na temat usera (i jednocześnie ograniczyć mu możliwości faktycznego administrowania systemem). Niemniej poziom z jakim Google dzieli się tymi danymi poprzez właśnie danie dostępu do takiego API z firmami trzecimi jest zatrważający...
Android jest bardzo dobrym przykładem tych praktyk, ale wcale to nie oznacza że "u innych jest lepiej". Zarówno iOS jak i Windows też bardzo aktywnie zbierają "telemetrię" dla swoich producentów plus dają bardzo dużo swobody w zbieraniu prywatnych danych przez aplikacje firm trzecich.
Opcja dla nielicznych "power users", ale w sumie jest - czyli modowanie Androida w celu ograniczenia jego "telemetrii", albo jeszcze lepiej - podmienić system ma dystrybucję Linuxa. Jest nawet projekt takiej komórki - PinePhone - no ale to bardzo niszowa opcja w zasadzie wyłącznie dla fanów Linuxa...
Znajomość listy dostępnych aplikacji nie tylko pozwala wyciągać wnioski o zainteresowaniach użytkownika, znanych jeżykach itp. Jeśli ktoś nie instaluje co popadnie i utrzymuje przez dłuższy czas taką samą listę aplikacji, to ta lista może też służyć do identyfikacji użytkownika (szczególnie w połączeniu z innymi informacjami, które można potencjalnie wyciągnąć z urządzenia).
Karać i jeszcze raz karać.
Ja mi któraś z tych firm zleciłaby zająć się sprzątaniem u nich i zacząłbym zabierać sobie co mi bardziej potrzebne (zacząłbym od papieru toaletowego :), to od razu byłby telefon na Policję. I słusznie.
Ta sam zasada tutaj. Wykorzystują, że ktoś ich wpuścił i kradną wirtualny papier. Powinna być nałożona kara i to najlepiej w uproszczonej przyspieszonej procedurze.
I te cudowne aplikacje, które niby mają okna z pytaniem o zezwolenie dostępu, ale spróbuj czegoś odmówić, to przestanie działać. Ponownie. Karać. Powinno się tak robić te aplikacje, żeby można było wszystkiego odmówić i ewentualnie włączyć, gdy coś w danej sytuacji będzie potrzebne. A aplikacje powinny być tak pisane, żeby potrzebowały jak najmniej.