Chodzi o to, czy mieliście kiedyś tak, że coś was kiedys ultra śmieszyło, i trwaliscie w przekonaniu że to było takie genialne, a potem okazało się że to chała straszna?
Ja tak miałem z filmem ,,Chłopaczki z sąsiedztwa", kilka lat temu oglądaliśmy go z wlodzixem i kumplem Ukraińcem z Zaporoża, i zasmiewaliśmy się do łez.
Trwałem w przekonaniu, ze film to taka bomba, aż go ponownie nie obejrzałem. Żenada mnie łapała, poza kilkoma naprawdę zajefajnymi scenami (murzyni ze Strasznego filmu rządzą!).
Nie wiem, co spowodowało że wczesniej wydawał mi się taki super, może te drinki cola ze spirytusem, które przed seansem piliśmy. Ale czy samo alko tak by obraz zniekształciło?
To się nazywa stawanie się dorosłym / starzenie się ;p
Z większością kabaretów tak miałem.
Podobna historia jak z disco polo, kiedyś całymi dniami tego słuchałem, teraz jedynie na wsiowych imprezach jak ktoś puści.
A na co dzień, jak się czujesz Gęstochowa? Może coś przeszedłeś w życiu bolesnego i trudno Tobie wyładować ekspresje śmiechu...