The Suicide of Rachel Foster | PC
A gdzie te oceny (1,8) czytelników? Oglądałem gameplay (Kaftana) i zapowiada się super gierka.
Materiał wideo: https://youtu.be/mOea-kue0-s
Gdybym miał w skrócie opisać The Suicide of Rachel Foster, powiedziałbym, że jest to połączenie Firewatch z filmowym Lśnieniem i wychodzi mu bycie tą hybrydą na dobre.
Co w grze naprawdę zadowala?
- Wciągająca jak dobry odkurzacz fabuła, która troszkę jak Gone Home, czy właśnie wspomniany wyżej Firewatch, nie daj się od razu poznać i zdecydować z czym właściwie mamy tu do czynienia? Niby spacerowicz? Ale mowa o dreszczowcu, a nawet horrorze? Naprawdę dobrze jest to wszystko zgrane;
- Niezwykły klimat, który dodatkowo pomaga nam nastroić się podczas grania mnóstwo odniesień do szeroko pojętej popkultury, zarówno gier, jak i filmów, seriali, czy muzyki;
- Genialna gra aktorska, która podobnie jak w Firewatchu, gra tutaj pierwsze skrzypce i to jej drogą poznajemy historię zarówno postaci, jak i przedstawianych wydarzeń;
- Całkiem ładna grafika, która jednak nie powala, ale oświetlenie robi miejscami przepiękną robotę. Lekko oświetlone pomieszczenia, do których dociera jedynie odbicie słońca w śniegu gór, które widać za oknem. Miejscami zaspy śniegu widoczne w oknach parterowych hotelu. Coś pięknego pod tym względem.
Co "nie trybi"?
- Bardzo krótka, do przejścia w dosłownie cztery godzinki;
- Brak polskiej wersji;
- Wyjątkowo mała ilość interakcji, które troszkę zabijają przyjemność z eksploracji i przeszukiwania świata przedstawionego. Chciałoby się zajrzeć do każdej szuflady, półki, a mimo, że fabularnie jest to wręcz wskazane, w grze pozostaje niestety niemożliwe. I to boli.
Poprawnie zrobiona gra fabularna, jednak tak jakby niedopracowana (budżet?). Chodziło się fajnie.... ale jest niedosyt, w sumie to nie wiem co się stało w tym hotelu....
Czy gra była bazowana na faktach?
Mi akurat liniowość odpowiadała bo w gone home przeszkadzał mi właśnie brak jasnej fabuły i drogi dalej. Zamiast tego było mnóstwo grzebania w 40 szufladach w każdym pokoju.
Tutaj niby mamy od początku dostęp do wielu pomieszczeń ale jest do tego mapa i (zazwyczaj) cel/pokój do którego mamy dojść. Nie ma więc sensu zwiedzać na zapas bo w większości pomieszczeń nie ma nic ciekawego poza 1-2 przedmiotami do obejrzenia, które i tak nic nie wnoszą.
Jesteśmy więc zmuszeni do podążania za fabułą jeżeli chcemy żeby coś się działo - zupełnie jak w firewatch, gdzie był cały las, ale nie było sensu go zwiedzać inaczej niż liniowo i zgodnie z fabułą, tym bardziej, że część lasu była odcięta np. przez brak siekiery - tutaj też nie wszystko jest od razu dostępne.
Gra momentami była bardzo fajna i wciągająca a innymi momentami bardzo denerwująca - gdy brakowało celu na mapie, a zapominałem o czym był dialog z postacią z telefonu. Nerwów napsuła mi również "zagadka" z szukaniem źródła dziwnych dźwięków z pomocą mikrofonu łażąc po całym domu z nieprecyzyjnym miernikiem który kompletnie ignorował piętro na którym jesteśmy, więc ciężko było stwierdzić czy w ogóle idzie się dobrze. Musiałem do jej rozwiązania zajrzeć na yt.
Mimo wszystko jest to ciekawa gra, ale niestety gra na raz. Nie ma większego sensu do niej wracać jak już cała tajemnica się wyjaśni, a i ona nie jest jakoś szczególnie zaskakująca - mniej więcej w połowie gry wydedukowałem jak to wszystko się skończy i co się wydarzyło (aczkolwiek raczej na zasadzie spekulacji niż pewności) więc finał mnie nie zaskoczył.
Mimo wszystko polecam - to najbardziej przypominająca firewatch gra wydana so far. Trzeba korzystać tym bardziej, że nowa gra twórców firewatcha (o egipcie) została wstrzymana więc raczej nieprędko zobaczymy coś równie fajnego.
Co ciekawe gra przypomina nieco Lśnienie - tkwimy w zamieci śnieżnej i powoli wariujemy. Znajdujemy też obrazy ze zdjęciami hali balowej niczym w filmie i odwołujemy się do tamtych czasów. No i akcja dzieje się chyba w latach 80.