Albo od kiedy twórcy zaczęli tego masowo używać? Kojarzy mi się pierwsze Call of Duty.
Ciężko mi stwierdzić, ale chyba pierwsza gra w której to spotkałem to stare CoDy. W Finest Hour podczas kampanii amerykańskiej, w momencie przemierzania kanałów musiałeś działać dosyć szybko, bo przeciwnicy pojawiali się dosłownie jeden za drugim.
Od kiedy przeciwnicy w grach zaczęli się respawnować?
Od samego początku istnienia konsol i komputerów domowych. Szczególnie konsole jak NES były do tego zmuszone. NES posiadał 2 KB RAM w których zwyczajnie nie było miejsca na zapisanie, którzy przeciwnicy zostali zabici, a którzy nie. Gry, które przewijały ekran przetwarzały tylko to co jest na ekranie. Jak przeciwnik znikał z ekranu, to ginął, a jak wczytywały się z ROMu nowe kafelki z dalszej części planszy, to spawnowali się zdefiniowani tam przeciwnicy.
Jeśli gra wspierała przewijanie ekranu w różne strony, to mogliśmy wielokrotnie zabijać tych samych przeciwników.
Część gier np. Contra, słała na gracza przeciwników bez przerwy, jeśli stał w miejscu.
Późniejsze gry jak np. Doom uczyniły respawn bardziej świadomym wyborem. Doom posiadał super trudny poziom trudności "nightmare", który był dodany trochę na siłę i bez większego testowania. Wszystkie potwory respawnowały się po jakimś czasie od zabicia i tryb ten jest popularny tylko w pewnym stylu speedrunów. Nie jest ani uczciwy, ani tym bardziej grywalny.