Naszlo mnie na okropne feelsy. Od jakiegoś czasu pracuję, na drugą zmianę, na pół etatu. I nie mam życia.
Wstaję o 11, stresuję się robotą, do roboty jadę komunikacją miejską od 15 do 16:15, męczę się w robocie przy tasmie,, zaharowuję jak wół, do 20:30. Komunikacją wracam na chatę, w której jestem chwilę po 22.
Pieniądze małe, czasu mało, psia mać, najgorszy okres życia. Nawet nie piję, bo nie mam kiedy.
Po opłaceniu mieszkania i kupnie biletu miesięcznego, to mam tyle że ciężko mi sobie na paczkę chipsów pozwolić, bo mnie potem wyrzuty zamęczą że rozrzutny jestem.
Gęsty znów nawija o życiu --->>>
Pętla wegetacji Gęstochowy:
Życie jest takie ciężkie, robię na produkcji 18h-->rzuciłem robote, słucham ajron majden i jem obiad u mamy-->nie mam piniendzy, pije najtańsza wódkę, jem zupki chińskie i palę szlugi, tak trzeba zyc-->szukam roboty-->życie jest takie ciężkie, robię 18h...
Pierwsze prawo termodynamiki Gęstochowy:
Nierób raz wprawiony w ruch będzie cyklicznie dążył do dalszego nieróbstwa.
Odłóż te parę miechów, głoduj i kupuj trumnę - czas umierać. RIP
Gęsty znów nawija o życiu --->>>
z kazdym takim watkiem, ktory zakladasz, moje ty brakujace ogniwo miedzy orangutanem a stulbia plowa utwierdzam sie w przekonaniu, ze jednak jest sprawiedliwosc na tym swiecie
Sam taką robote wybrałeś, wiedziałeś na co się piszesz więc po co znowu te żale ?
Pomijając kwestie sytuacji na Twoim regionalnym rynku pracy której nie znam to na kase do Biedronki czy innego Lidla biorą praktycznie każdego. Robota nie jest miła, łatwa i przyjemna ale na 1000% lepsza niż zapieprzanie na taśmie i na 10000% lepiej płatna.
Na kasie to bym paraliz sklepu spowodował bo cierpię chyba na dyskalkulike od zawsze, już to kiedyś pisałem
No kur... jak nie masz czasu? 17h luzu ...
Sporo czasu by zarejestrować sie i zaliczyć psychologa
To i tak za malondla mnie snu, ja się dobrze czuję jak minimum 12h przespie spokojnie.
To po co ci hajs jak niczym się nie interesujesz. Mialbys hobby to by ci starczyło 5-6h snu i cieszyl sie zyciem
Zamiast chipsów proponuję Vigantoletten https://www.aptekagemini.pl/vigantoletten-1000j-m-90-tabletek.html, do tej pory myślałem, że jesteś tylko pasożytem społecznym, ale w grudniu zabił się mój kolega z ławki w gimnazjum (urwał nam się kontakt, ale całe życie średnia ocen 6.0), a ostatnio mój dobry przyjaciel ma podobne do ciebie objawy wypalenia, więc bardzo możliwe, że jesteś pasożytem społecznym, ale z zalążkami depresji.
Połykaj witaminki i umów się do psychiatry
Moje kondolencje, już chyba wchodzimy w ten wiek Loon, u mnie wszystko było elegancko, aż nagle pierwszy ziomek skoczył. Oby ostatni.
Według opisu brzmi dramatycznie, ale 7h poza domem (z czego ponad 2 spędzasz w autobusie, gdzie też można fajnie spędzić czas - istnieją książki, muzyka, i urządzenia z dostępem do internetu) to dużo mniej niż przeciętny Kowalski.
Kasa słaba, ale jak się nie ma pracodawcy nic do zaoferowania (poza pracą fizyczną) i bimbało większość życia, takie są efekty. Teraz trzeba spiąć dupę i walczyć o lepszą przyszłość, bez wysiłku poprawy nie będzie. Małymi krokami, byle do przodu.
A spanie po 12h to anomalia (coś nie bangla ze zdrowiem), dla większości dorosłych ludzi nawet pełne 8h to bardzo dużo.
Rzuć tą robotę.
Ten za długi sen i to to zmęczenie i podejście do życia. To musi być problem psychiczny. Być może jak piszą depresja. Może rzeczywiście psycholog by się przydał.
Jaja sobie robisz? Z tego co napisałeś to pracujesz 4 h w ciągu dnia. Weekend pewnie wolne, nocek nie masz, nic poza tym (np studia) nie robisz. Więc o co ci chodzi?
oj, miałem bardzo podobnie.
znaleźć hobby, ukończyć jakieś kursy kwalifikacyjne - i zmienić pracę.
niegdyś pracowałem przez prawie dwa lata na magazynie - od 14:00/15:00 do 21:00.
czas od 6:00 do 12:00/13:00 można wykorzystać lepiej - na przykład na naukę, sport, czy rozwijanie jakichkolwiek umiejętności, które przydadzą się na rynku pracy.
jeżeli jeszcze weekendy są wolne, to... o panie. :)
Mhm roboty jadę komunikacją miejską od 15 do 16:15, męczę się w robocie przy tasmie,, zaharowuję jak wół, do 20:30. Komunikacją wracam na chatę, w której
Czyli pracujesz po 5,6 h a jak byś pracował po 200 godzin w miesiącu umarł byś chyba
Już nie mówię o jakiś wyczynach po 260 h tyle ile maja kierowcy busa np
Dziewczynę se znajdź
Pętla wegetacji Gęstochowy:
Życie jest takie ciężkie, robię na produkcji 18h-->rzuciłem robote, słucham ajron majden i jem obiad u mamy-->nie mam piniendzy, pije najtańsza wódkę, jem zupki chińskie i palę szlugi, tak trzeba zyc-->szukam roboty-->życie jest takie ciężkie, robię 18h...
Pierwsze prawo termodynamiki Gęstochowy:
Nierób raz wprawiony w ruch będzie cyklicznie dążył do dalszego nieróbstwa.
Ty dobre trzeba to opatentować.
12h snu potrzebuje panicz :D
ten wlodzix to przy tobie gestochowa wyglada jak stachanow
Takie godziny pracy są dla specyficznej grupy osób. Widocznie Ci odpowiadają.
Wielce pokrzywdzony przez los, życia nie ma! Gość, który pracą w życiu się nie zhańbił. Takimi tematami obrażasz uczciwie pracujących ludzi.
Mnie pocieszylo. Ciesze się szczesciem każdego, kto nie nadepnął mi na odcisk :)
Praca na tasmie na pol etatu i stresujesz sie robota????
Czekaj - ide po czipsy...
Z czystej ciekawosci - przy czym jest taki ryjacy banie zapie*dol?
Przy różnych pracach, a to nocniki, a to plastikowe wyroby, a to pojemniki do Ikei, a ja z natury jestem stworzony do myślenia a nie do szybkiego łapania rzeczy.
Przykład jak się marnuje 3 czy 5 lat dodam ze gestochowa ukończył studia a nawet miał staż w bibliotece
a ja z natury jestem stworzony do myślenia a nie do szybkiego łapania rzeczy
no chyba jednak nie, rynek cie zweryfikowal
Gestochowa, faktycznie masz dyplom jakies uczelni wyzszej? Juz kiedys pytalem do jakiej pracy bys sie nadawal, odpowiedz nie byla zbyt budujaca w ramach twojej przyszlosci na rynku pracy.
Patrząc po wątkach Gęstochowy można przypuszczać że jest to co najwyżej Wyższa Szkoła Robienia Hałasu i to ukończona korespondencyjnie.
Z tego co pamiętam, Gęstochowa pisał coś że kończył socjologię. Co mnie dziwi, gdyż co jakiś czas widzę jednak oferty pracy dla ludzi po tym kierunku.
Gęstochowa--> Nie szukasz niczego kierunkowego po swoich studiach?
I ostrożny byłbym z tym pisaniem o weryfikacji tego, czy ktoś się nadaje do myślenia na podstawie realiów rynku pracy. Obecnie ów jest bardzo niekorzystny dla młodych ludzi wkraczających w życie zawodowe. Szczególnie w małych miejscowościach- jak ktoś się nie chce bawić w wynajem w aglomeracjach, to sytuacja naprawdę jest przetragiczna. Także współczuję autorowi wątku nawet pomimo faktu, że narzekanie na pół etatu wydaje mi się nieco patologią...
Oczywiscie, ze praca nei jest rozowo ale jak ktos narzeka, ze zostal stworzony do pracy umyslowej a pracuje fizycznie, monotonnie to co tu powiedziec? Tu wyglada jakby Gestochowa skonczyl, ktore wymęczył do konca a z innym umiejetnosciami tez kiepsko.
A ja myślałem, że pracując po 12h przez 4-5 dni w tygodniu, nie wysypiając się, aby później odsypiać w pierwszy wolny dzień po 10-14 godzin - mam gorzej niż Gęsty. Chociaż ja, mimo depresji i często braku celu w życiu, przynajmniej pracowałem jak człowiek,
Moja opinia - problemy czlowieka ktory uwaze ze cos Mu sie NALEZY vs szara rzeczywistosc...
Welcome to the real world Neo.
Jedziemy do Gęstochowy----> Witaj w życiu. Pierwsze, bolesne zderzenie z rzeczywistością. Nikt nie mówił że będzie łatwo. Ale jesteś młody, możesz jeszcze popracować nad sobą i zmienić życie na lepsze, tylko włóż trochę wysiłku w zmianę siebie.
Mi się wydaje, że chodzi o to, że stwierdzenie Witaj w życiu. Pierwsze, bolesne zderzenie z rzeczywistością. Nikt nie mówił że będzie łatwo. Ale jesteś młody nie pasuje do osoby która ma 30 lat, a nie czy 30 to stary czy młody
Czemu znowu poszedłeś do dokładnie tego samego typu pracy, której nie lubisz? Skoro już żeś się tak uczepił tej pracy na produkcji to czy musisz akurat pracować na taśmie? Nie możesz się przyuczyć na operatora którejś z maszyn albo na magazyniera? Przecież żeby dostać taką robotę to nie musisz mieć ani wykształcenia ani żadnych umiejętności, wszystkiego cie nauczą, a o ile lepsza praca niż przez osiem godzin powtarzać jedną i tą samą czynność.
Mógłby się też zatrudnić do jakiejś prostej pracy w jakimś biurze, wiadomix ze do czegoś bardziej skomplikowanego się nie nadaje ale do klikania czegoś w systemie i podawania kawy pewnie by się nadal.
To swoją drogą geniuszu nie wpadłeś na pomysł, żeby zamiast po 5 razy po 4 h, to 2 razy po 8, albo raz 12h(czego oczywiście nie przeżyjesz) i raz 8? Byś przyszedł 2 dni i reszta tygodnia wolna, bez stresu, czy jaki ty tam masz problem.
Edit: a no i piszesz, że kasy mało... pracujesz na pół etatu to czego się spodziewałeś
Idź pracować na dostawcy w pizzerii. Robota niezbyt ciężka, w przerwach od wożenia placków będziesz się mógł popatrzeć na kelnerki. I dużo czasu spędzisz na powietrzu. Idealna robota dla studenta albo emeryta.
Pieniądze nie będą wielkie, ale chociaż nie będziesz robił przy taśmie.
Albo jesteś leniem, albo są to początki depresji, jak nie jakieś dalsze stadium choroby. Radzę udać się do psychiatry na badanie, bo normalnie człowiek tak nie funkcjonuje. Chyba, że ten koleś jest jakimś szczególnym przypadkiem...
ja nie wiem jakie masz kwalifikacje, ale moze na budowę tam to dobrze płacą a jakiś specjalnych zdolności nikt nie wymaga wystarczy być jakimś takim bardziej ogarniętym
No co ty chłopie na budowę? Będzie przynieś to podaj to daj tamto, szybciej, dalej, zrób coś samo się nie zrobi.
Ty wiesz ile gestochowa będzie miał stresów?
stresów na budowie?? co dopiero przechodziłem koło takiej, jeden stuka młotkiem a z 3 patrzy czy równo uderza :D
Nie wszedł bym do żadnego budynku postawionego rękami Gęstochowy. On jest jak sam podkreśla umysłowy.
Samemu napisałeś, "jeden stuka młotkiem a z 3 patrzy czy równo uderza" Jak by miał stukac to nie bardzo bo reka boli, a patrzeć czy równo to juz stresy są. Będzie krzywo i co?
Idealna praca dla ciebie to jakiś stróż na parkingu, będziesz siedział z dupa 8 godzin i nic w sumie nie robił, pomysł o tym.
do stróżowania zazwyczaj biorą emerytów i/lub inwalidów.
To ty jestes sam na jakims wynajmie czy jak, ze taka bieda?
Nie wiem dokladnie co i jak, ale jak ktos jest sam to w sumie nie wiem po co sie od rodzicow wyprowadzac, natomiast jak ktos sie wyprowadza z kims i obie osoby pracuja to nie powinno byc zle, nawet jak dwie osoby zarobia troche lepiej jak 2 tysiace to mozna jako tako zyc (no chyba, ze warszawa tam sa ponoc ceny z kosmosu, a minimalne wynagrodzenia takie same)
Nie wiem dokladnie co i jak, ale jak ktos jest sam to w sumie nie wiem po co sie od rodzicow wyprowadzac
dla niezaleznosci, wygody, swietego spokoju?
Bieda stąd, że niestety niektórzy ludzie są po prostu dysfunkcjonalni (już wyżej napisał że praca na kasie bee, bo jest dyskalkulikiem czy ki wuj) i nie mają w sobie żadnej iskry która nakierowałaby ich na dobre wybory życiowe i w konsekwencji satysfakcję na stopie prywatnej/zawodowej. Wystarcza im przeciętność, więc, niestety, najwyżej co osiągają w życiu to właśnie praca za grosze której nienawidzą. Co ciekawe najczęściej sami siebie uważają za wielkich myślicieli i filozofów, wypisz wymaluj nasz kolega z forum, ale życie szybko weryfikuje i zazwyczaj nie przeskoczą pewnego pułapu bo nikt za rękę nie poprowadził więc oczywiście "nie da się, tak musi już być".
Ogarnij się Gęstochowa bo mimo wszystko głupi chyba nie jesteś więc możesz to zmienić, ale po prostu trzeba wyjąć głowę z chmur lub z własnej dupy i zrobić coś więcej w życiu niż ofermę z samego siebie na forum lub oglądanie jakiś hipisów żrących muchomory na youtube. Powodzenia.
Ja gdybym mieszkał sam popadłbym w totalna depresje
Sam to ja bym chciał mieszkać, wynajmuję pokój w mieszkaniu, a kuchnię, kibel i telewizor, dzielę z 5 Ukraińców. Inby takie idą nieraz że hej, z jednym mam poważną kosę.
A to jak mieszkac z jakimiś ludźmi których się nie lubi, to już lepiej samemu
Zgadzam się z Bullzem 100%. Myślałem, że to oczywiste aby po skończeniu szkoły średniej iść w świat. Głupie tłumaczenie bo jestem sam to nie muszę. Zero jakiejkolwiek ambicji życiowej. Mieszkanie ze starymi jest nie do zniesienia już w okresie dorastania a co dopiero w dorosłym życiu. no ale jak ktoś tylko kalkuluje bo lepiej mu się opłaca z mamusią...
Ty Gęstochowa to jedź za granicę. W Holandii na głupim magazynie zarobisz te 400-450€/tydzień już po opłatach za mieszkanie i ubezpieczenie ofc. Kierowca zawiezie cię i przywiezie z roboty. Ci co się z cb śmieją dostaną gula, że będziesz zarabiał lepiej niż większość z nich jak nie od wszystkich.
Widzę że to gwiazda forum? Tak z ciekawości to ile autor wątku ma lat?
^^Chyba 12-15
Ja gdybym mieszkał sam popadłbym w totalna depresje
Coś w tym jest. Miałbym chyba podobnie.
Ponad 30 lat i brak własnego mieszkania, gunwo praca, do tego chyba brak auta i generalnie zadnych perspektyw na poprawę swojej sytuacji. Brawo.
Sa tacy co maja jeszcze gorzej np. menele spod sklepu czy skazani, ktorzy siedza w pudle po pare czy parenascie lat
Nie ma lekko na tym swiecie
Wlasnego czy wynajetego? No bez przesady chyba, ze mowisz o kredycie ale wtedy mieszkanie jest iles-dziesiat lat banku. Z autem podobnie, po co samochod jesli mozna korzystac z komunikacji miejskiej o ktorej Gestochowa wspomnial.
Praca 4h I brak życia? Jak powyżej piszą są to objawy depresji.
Gęsto, mi się wydaje że tak naprawdę to Ty nigdy ciężko nie zap****lałeś.
Pracujesz 4h dziennie to masz czas siedzieć na dupie i szukać innej roboty. Mało tego masz czas chodzić po rozmowach kwalifikacyjnych.
Wykorzystaj że obecnie jest rynek pracownika i można znaleźć ciekawą robotę za przyzwoite pieniądze. Tylko trzeba przestać wychodzić z założenia że coś Ci się należy.
Zbuduj gdzieś to CV, przemęcz się nawet za mniejsze pieniadze bo czasem trzeba zrobić krok w tył żeby zrobić dwa do przodu. Potem będziesz mógł wybierać z większej puli prac które Ci się podobają.
Poszperaj za kursami z unii. Ostatnio sam prawie dostałem się na testera oprogramowania ale dochód o 50zl za duży...
TEORETYCZNIE masz duzo czasu, ale jak sie zastanowic...
1. Godziny pracy. Nie mozesz sie przeniesc na wczesniejsza zmiane? Ja jesli mam cos do zrobienia po poludniu ciagle patrze na zegarek i o tym mysle, wole wstac, ogarnac sie, zrobic i z glowy. Wydaje mi sie ze czas miedzy pobudka a praca rownie dobrze jest rownie dla ciebie ciezki jak praca.
2. 4h x 5 dni, 2.5h dziennie dojazdu. 40% od wyjscia do powrotu do domu to dojazd, to bardzo duzo. Jak koniecznie chcesz na czesc etatu, to czemu nie np 8h x 3 dni?
3. 12h snu to oznaka powaznych problemow ze zdrowiem albo depresji, zapewnie to i to razem....
Gdzie mieszkasz? Jak wynajem, czemu tak daleko od pracy?
Dryf -
1 - tak właśnie mam z tym stresem przed robotą na popołudnie, mogę chodzić na rano, ale wtedy jestem totalne zombie i zamulam w robocie, a z tego to problemy potem są, za długo organizm przyzwyczajalem do spania do 12
2 - pół etatu mi na początek zaproponowali, jak sie sprawdze to będę mógł przejść na 3/4 albo pełny.
3 - panie, zdrowie u mnie to dziwna sprawa, na papierze wszystko w porządku u mnie, a czuję się jak stary dziad
Wiesz w takim razie brzmi to ewidentnie jak problem psychiczny. Stres, bardzo dlugi sen, brak sil... pasuje idealnie.
Idz do psychologa, bo samo "wziecie sie w garsc" raczej nie pomoze na dluzsza mete.
Problem psychiczny? Za długo przyzwyczajałem organizm do spania do 12? Ludzie, dla mnie to po prostu cechy zwyklego nieudacznika i bumelanta... Ja też jak mam wolne to śpie do 12, a jak muszę iść do pracy to wstaje o 7 i zapierdzielam. Wstanę raz i drugi o 7 i organizm będzie przyzwyczajony do wstawania o 7, co to w ogóle za wymówka?
Każdy ma jakieś słabości, problemy i gorsze chwile ale na Boga, trzeba wziąć się w garść i starać się nie dołować tylko patrzec optymistycznie.
Czujesz się jak stary dziad, bo masz podejście do zycia jak stary dziad,tyle.
Albo objawy depresji albo próżniactwo. Sądzę że to pierwsze. Też kiedyś pracowałem od 18 do 22. W domu byłem 22:30 a spać szedłem koło północy budząc się rano koło 7-8. Potem cały dzień był wolny. No o 17 już szykowałem się do pracy a 17:30 wymarsz z domu.
To były początki mojej pracy. Zrezygnowałem bo po raz mała kasa a po dwa jednak wolę zrobić to z rana i potem mieć całe popołudnie i wieczór dla siebie.
Ty naprawdę jesteś chory na depresje a coś wiem o tym bo mam w rodzinie chorą osobę na to. Długie spanie, nic mi się nie chce, czuję się zmęczony. Pomyśl nad wizytą do psychiatry i nie ze Ci ubliżam tylko serio piszę. Masz z czymś problem to lecz to. Potem będzie jeszcze gorzej jeśli to zaniedbasz.
Kondzio8:
Na chlopski rozum racja, ale jednak nie do konca. Osobiscie nie wierze ze zdrowa psychicznie jednostka nie ma zadnej checi rozwoju, nie ze caly czas, ale chec musi sie pojawic w koncu.
Gestochowa jest jaki jest i z tego co widze sympatii na tym forum nie ma, moze jest leniwy, ale stres przed praca, bardzo dlugi sen, czucie sie jak stary dziad to SA objawy depresji.
Pamietaj ze nasze otoczenie tez na nas wplywa, wiec nawet jesli ktos jest obidokiem to jak za dlugo siedzial w domu bez zajecia... coz, na psychike to musi jakos wplynac. Nie sadze aby pozytywnie.
Gestochowa:
Lekarz. Nic nie stracisz. Naprawde.
Problemy z poziomami hormonow moga dac podobne efekty. Ja bym sugerowal pelne badania + psycholog. Ot tak - profilaktycznie. Depresja to podstepna kunda...
Mam kolegę, który ma zaraz 30 lat, a w pracy na umowę był może z pół roku w życiu. Łeb z nas największy, polibuda i te sprawy. Studia nie pykły i tak został w tym maraźmie w domu z rodzicami bez jakichkolwiek perspektyw. Gdyby nie my to by z domu w ogóle nie wychodził. Szkoda chłopa, ale jak mu robotę proponujesz, a on nie chce to ja już nie wiem...
Gęsto, zostań deprefluencerem i bierz hajsy za reklamy produktów big pharmy. Wymyśliłem Ci niszę i sposób na życie, reszta w Twoich rękach.