Znajomy dostał zadanie od sanepidu - ma uzasadnić na piśmie dlaczego jego żona (z którą mieszka) ma koronawirusa a on nie xD Ach ten polski sanepid :)
Zrozumcie wreszcie - Covid to tzw pobudzać innych chorób. Nigdy nie będziesz miał żadnych objaw Covid, jeśli nie miales nic innego. Ale lepiej siać propagandę I podawać publicznie, że dzisiaj mamy 800 nowych przypadkow zakażenia Koronawirusem. Szkoda tylko, że 790 z tego jest bezobjawowe, a te 10 to Covid pobudził inne choroby. Ot co. Covid to tylko pobudzacz innochorobowy. Sam w sobie nic nie robi. Jako dowód podam opinie każdego Waszego znajomego.... Którego nie wymienicie gdyż ... O ja.. Nie umiecie podać takowego. A jeśli nawet podacie (w co wątpię), to tylko dlatego, że wcześniej mieli inne choroby I Covid tylko je pobudził. Dodatkowym problemem jest fakt, że to już było od dawna, ale teraz media wykorzystaly sensacje I sieją ferment. A najlepsze sa te maseczki Szkoda tylko, że to właśnie one pogłębiają tego popychadła innochorobowego zwanego Covid. Dopóki ich nie było, to stopień tzw zagrożenia to była garstka. Pamietajcie, pisząc zarazenie covidem cały czas mam na myśli przeniesienie popychadła przez maseczki. Chyba muszę zwołać konferencje prasowa I publicznie o tym przekazać światu, bo naiwnych I siejacych ferment nie brakuje, a co za tym idzie, nosimy maseczki, mały jakieś obostrzenia z nieruszaniem się z domu, jakieś ograniczenia w pracach, weselach. Im Was należących do ww grup będzie więcej, tym dłużej będzie trwał ten chory cyrk. :/
Wiesz, możesz się śmiać, ale nie ukryjesz przed samym sobą, że mam racje. W końcu nie jesteś w stanie dać mi dowodu na mój błąd, ani tym bardziej wskazac mi takich osób. :)
Masz trochę racji, to jest taki pobudzacz innych chorób. Dlatego lekarze i rządy obawiają się sezonu grypowego. Jak już wcześniej pisałem. Covid wiąże się z tymczasowym rozwaleniem układu odpornościowego.
Czy panika w Europie ma uzasadnienie, gdzie jednak ludzie na ogół są zdrowsi niż np. w Chinach czy Ameryce południowej, to będziemy mogli ocenić dopiero wiosną. Końcówka poprzedniego sezonu grypowego nie była optymistyczna.
Nie dziw się, że rządy dmuchają na zimne. Maska nie jest specjalnie uciążliwa. Gdybyś był w rządzie, obojętnie jakiej opcji, robił byś to samo. Mimo że rządzi PiS, którego osobiście nie lubię. To nie zazdroszczę sytuacji. To jest balans na cienkiej linie, między gospodarka a zdrowiem. Na razie nie wiadomo na jakiej wysokości jest lina. Także upadek może być politycznym samobójstwem dla partii.
Wiem, że uważasz, iż pozjadałeś wszystkie rozumy, ale chyba zapomniałeś zdjąć googli VR z głowy.
W Polsce na dzień 11 sierpnia, na SARS-CoV-2 zmarło 296 osób bez chorób współistniejących.
Duża liczba? Nie
Media sieją panikę? Tak
Wirus jest bardzo groźny? Nie wiadomo
Nie wierzę w teorie spiskowe, a właśnie tym jest Twój komentarz na temat koronawirusa.
Życzę Ci miłego wieczoru Hydro i żebyś się nie martwił takimi pierdołami, a pograł w jakąś dobrą grę.
Jaką chorobę pobudził Covid u jednego z moich kontrahentów? Miał lekką gorączkę oraz zaburzenia smaku i węchu. Młody chłop, przed 40tką, do tej pory zdrowy jak byk, żadnych chorób przewlekłych.
Co prawda objawy ustąpiły po kilku dniach, zrobił testy, odbębnił kwarantannę i nie przenosi zakażenia, ale na wszelki wypadek prześle mu diagnozę od Hydro żeby wiedział biedak co mu dolegało. Rak? Malaria?
Hydro twoich bzdur nie chce mi się komentować, ale czy mógłbyś najpierw sobie przeczytać co napisałeś i poprawić bo tego nie idzie czytać.
Hydro, ale ty jak zwykle pleciesz trzy po trzy i pokazujesz, że nie masz zielonego pojęcia w temacie na który się rozpisujesz. Czy ty w ogóle rozumiesz, że Covid 19 a "koronawirus" to nie jest to samo?
Covid 19 nie jest żadnym pobudzaczem, jest chorobą wywoływaną przez wirusa SARS-Cov-2 (koronawirus). I jako choroba ma swoje objawy (które mogą wystąpić lub nie) ma swój przebieg i ma możliwe powikłania. Ponieważ jest chorobą układu oddechowego to przypadku istnienia chorób współistniejących ryzyko ciężkiego przebiegu zwiększa się znacznie, co nie oznacza jednak, że bez nich każdy przejdzie chorobę bezobjawowo i że jest ona zupełnie niegroźna.
https://pulsmedycyny.pl/covid-19-atakuje-nie-tylko-pluca-lecz-takze-mozg-nerki-czy-serce-badania-992668
To już nawet nie jest śmieszne - choroba jest znana od pół roku, jest intensywnie badana na całym świecie, pojawia się coraz więcej rzetelnych informacji na jej temat - a tymczasem nadal znajdują się takie nie grzeszące intelektem osobniki, które dumne ze swojej ignorancji wypisują wyciągnięte z zadka rewelacje na forach internetowych.
Nie zmienia to faktu, że nadal czekam na to, kto mi wymieni osobę, która rzadko choruje , a u której stwierdzono objawy z Covidem ;)
Hydro - jest czy nie ma, spisek czy nie jedno jest pewne że Bukary za chwile znowu będzie nauczał przez kamerkę ;) a już tak na poważnie ten wirus jest wirusem który jest dość skomplikowany w swojej budowie dodatkowo podlega dość szybko mutacjom. Na szczęście nie wypływają one wg. danych na większą śmiertelność ale jedynie na większą zakażalność. Mutacji mamy chyba już ponad 10, więc ze względu na mutacje i ich intensywność możesz zapomnieć o tym że świat zobaczy szybko szczepionkę. Jak widać nie udało się zahamować dalszej pogłębionej pandemii a co gorsza wiele osób które zachorowały i wyzdrowiały czy nawet zachorowały bezobjawowo mają w dużej części problemy ze zdrowiem. Wg. wielu raportów czekają nas wyjątkowo trudne czasy.
jedno jest pewne że Bukary za chwile znowu będzie nauczał przez kamerkę
Moje oczy mówią "TYLKO NIE TO"!
Najważniejsze jest to kiedy zaprzestana czegoś co nie ma sensu przy tego typu wirusach poza większą biedą czyli różnych lockdown.
Znajomy robi w firmie, gdzie covid...jest niedopuszczalny szeroko. Ostatnio wrócił z wakacji z kraju X. Usłyszał w robocie, że ogólnie robią testy wracającym z zagranicy, ale odpuszczą w jego przypadku bo kraj X jest niskiego ryzyka, a nawet gdyby mu test wykonano byłby ... Negatyw.
To kiedy drugi lock-down w Europie?
https://wiadomosci.wp.pl/koronawirus-izrael-wprowadza-druga-blokade-kraju-6553709827521472a
Najlepiej w ogóle nie robić testów, to wtedy nie będzie zarażonych :)
Kila miesięcy "pandemii" już za nami, a ja dalej jej nie widzę, poza oczywiści głównym medialnym "przekazem".
Statystyki smiertelności z Ministerstwa Cyfryzacji na obrazku.
W załączniku wideo ze znanym "foliarzem" prof. Włodzimierzem Gutem, który miesiąc temu mówił:
"Popieram obostrzenia wprowadzone przez rząd. Uważam, że powinny być egzekwowane. Tylko wtedy będą miały one sens - powiedział Gut. - Obostrzenia wprowadza się adekwatnie do sytuacji. Jeśli nie przyniosą one efektu, trzeba wprowadzić następne."
I nie, nie lubię ani Pospieszalskiego, ani TVP.
Mamy Rekord!!!!! Liczba Tysiąca przebita czekam na 10 tysięcy dziennie
Niby już nikogo nie stać na lock-down, ale chyba banki centralne nadrukowały jeszcze za mało pustego pieniądza, więc zabawa zacznie się na nowo. Wiadomo, przy pełnym lock-downie padaliśmy jak muchy, teraz zbliżamy się w paru krajach ponownie do rekordowej liczy zakażeń, ale nie trzeba już trumien wywozić wojskowymi transportami...
Tak, trochę ironizuję, a trochę zmierzam po prostu do tego, że jak widać niespecjalnie potrafiliśmy przewidzieć, co się wydarzy. Co więcej, nie obserwowaliśmy nawet, co się dzieje, tylko wszyscy z jakiegoś powodu, bez względu na to, czy to Włochy, Hiszpania, czy Czechy albo Polska, szliśmy w tym samym kierunku.
Ciekawe co będzie dalej ze Szwecją, bo niby wiadomo, ponieśli sromotną klęskę, umierało u nich 2x tyle osób na tysiąc mieszkańców co w Polsce, albo i więcej, przy mniejszej liczbie ludności i gęstości zaludnienia, ciekawe więc, kiedy do nich dotrze druga fala, wszak przeciwciała szybko znikają, a sami Szwedzi twierdzili, że jednak nie udało się wypracować odporności stadnej, że zachorowało maksymalnie 10-15% populacji...
A w Chinach też biją znowu rekordy, czy przymusowa eksperymentalna szczepionka podawana niektórym od kwietnia działa? (swoją drogą ten komunistyczny totalitarny sznyt jest niezły, rzekomo zaszczepili się także szefowie tych chińskich firm big pharma)
Ciekawe, czemu przez cały zeszły tydzień wygaszano u nas epidemie, było już nawet rekordowe 3xx przypadków,a tu nagle taki skok.... znowu zaczęli testować bezobjawowych, czy jak? :D
Znowu, pamiętam, łatwo być mądrym po szkodzie, a poza tym każde życie jest cenne wiec trudno powiedzieć "no nic, niech trochę osób umrze, tych, którzy mają pecha".
Tyle że takiej skali pech, niestety, zdarza się codziennie.
Znacie taką chorobę jak borelioza? Wiecie, jak ciężki bywa jej przebieg, gdy nie zostanie na czas wykryta, co jest bardzo częste? Wiecie, jak wiele osób ma pecha i pomimo teoretycznego łatwego leczenia tanimi antybiotykami nie zwalcza przez miesiące lub lata zakażenia? Wiecie, jakie spustoszenie wywołuje w organizmie borelioza u pechowców? W układzie nerwowym, albo w stawach?
Czy zamknęliśmy z tego powodu lasy? Czy leśnicy mają stroje ochronne? Czy stosujemy opryski? Czy ktokolwiek, kto lubi zbierać grzyby/spacerować albo jeździć rowerem po polach i lassach, ogranicza się ze strachu przed kleszczami?
Jak reagujecie lub zareagowalibyście na osobę, która na propozycje romantycznego spaceru po lesie/łące, wypadu na grzyby, rowerowej wycieczki odparłaby "Nie no, sorry, ale dzięki, wiesz, mam już tyle problemów, nie potrzebuję kolejnego, wolę nie ryzykować boreliozy, wiesz, ja w ogóle nie chodzę do lasu..."?
Nie wiem jak ktoś reaguje ale część moich znajomych już nie chodzi na grzyby, czy do lasu właśnie z tego powodu.
Co ciekawe w młodości jeździłem do rodziny (mieszkającej przy zachodniej granicy, przy lesie, polach, łąkach i rzece) na wakacje przez jakieś 9 lat z rzędu. Chodziliśmy ze znajomymi i kuzynami całe dnie po zaroślach i nigdy nikt nie złapał kleszcza, a teraz mój kot potrafi nawet kilka dziennie przynieść w mieście, więc to jednak jest różnica.
Do korony też się ludzie przyzwyczają. Już się przyzwyczajają. Zakładają gównie maseczki w miejscach publicznych. Na spotkaniach prywatnych, nieoficjalnych biznesowych, nikt sobie nie zawraca głowy maseczkami, dezynfekcją czy niepodawaniem rąk. Liczby też już na nikim nie robią wrażenia, chyba, że doczekalibyśmy się dziesiątek tysięcy zachorowań dziennie i przepełnionych szpitali. Tymczasem traktujemy to jako niedogodność, choć upierdliwą, to taką, z którą da się żyć.
Ja sam teź lasów nie odwiedzam. Niemniej w swoim otoczeniu spotykam się raczej z brakiem rozumienia do swojej postawy.
Ci sami ludzie jednak są często przerażeni "koroną"...
A o boreliozie faktycznie ostatnio jest głośno. Słusznie, bo w istocie - wydaje się to zagrożenie co najmniej tak samo groźne jak koronawirus.
Tylko że jak wspomniałem - parków ani lasów nikt nie zamyka, z pajęczakami też nie walczy, no bo przecież ekologia...
Stało się wraz z córką i żona zostaliśmy skierowani na kwaratanne bezpośrednia opiekunka córki w żłobku ma wirusa.
Śmieszny jest fakt iż musiałem przerwać pracę w momencie telefonu z sanepidu i wracać do domu pociągiem i metrem pełnym ludzi...
Kiedy wracałeś, bo nie wiem czy nie stałem obok. Jechałem w kierunku Marymontu :)
Śmieszne też jest trzymanie reżimu sanitarnego w samolotach. Ostatnio leciałem no i zaczęli rozdawać jakieś świstki z tym gdzie się było, co się robiło i czy nie jest się chorym. Ja byłem przygotowany, wydrukowałem i wypełniłem to wcześniej ale ludzie raczej tego nie zrobili. Śmiesznie było bo na cały samolot znalazły się może ze 3 długopisy i tak sobie krążyły z ręki do ręki :D
Też różnie z trzymaniem się tych wytycznych sanitarnych jest w pociągach, raz jechałem jeden z konduktorów mówił przez mikrofon o zakrywaniu nosa i twarzy maseczką, a następnie gdy szedł i sprawdzał bilety a przede mną było małżeństwo oboje bez maseczek to sprawdził im bilety i tyle nawet nic nie pouczył ich by założyli owe maseczki.
Ryzyko śmierci z powodu grypy dwukrotnie większe niż z powodu koronawirusa?
W sezonie grypowym w pierwszych miesiącach tego roku ryzyko zgonu z powodu grypy i jej powikłań wśród osób hospitalizowanych było w Anglii ponad dwukrotnie większe, niż na skutek choroby COVID-19 - wynika z badań Public Health England
Kolejny szur z tytułem profesora, obok Guta? Jakby nie było po prowincjonalnej uczelni wiele spodziewać się nie można...
https://dorzeczy.pl/kraj/154428/prof-rutkowski-ostro-o-terrorze-maseczkowym-strach-zabija.html
No i u mojej żony w przedszkolu powoli się rozkręca. Rodzice dwójki dzieci, którzy mieli objawy (utrata węchu/smaku i reszta pozostałych) przyprowadzali swoje pociechy w ostatnim czasie do placówki.
Nawet wczoraj dzieci siedziały do 17-ej, mimo że zostali wymazani i czekali na wynik. Doczekali się o 19ej - oboje pozytywni...
W przedszkolu 170 dzieci, oboje chodzili do różnych grup. Zobaczymy, co będzie dalej.
Polska nauka najlepsza na świecie! Po sukcesach w postaci grafenu i niebieskiego lasera przyszła pora na koronawirusa. Wg senatora Grzegorza Czeleja jako pierwsi na świecie mamy lek na COVID-19! Skuteczność leku to 80%. Tak jakby. Podobno. W laboratorium. Testów klinicznych jeszcze nie przeszedł, ale to przecież nie jest powód, by wstrzymywać się z ogłoszeniem sukcesu. Niech żyje Wielka Lechia! Czy jakoś tak.
lek ma jedną wadę, nie mogą go sztucznie wytworzyć potrzebuje osocza ozdrowieńców zanim zaniknie u nich odporność na wirusa, ta prezentacja bez wyników testów klinicznych to chyba tylko by podbić cene na giełdzie (co się udało), pytaniem jest komu biomed zostanie sprzedany zanim testy kliniczne pokażą, że będzie niska skuteczność "leku"
Jestem prawie pewny że zainteresowany jest jakiś pasterz ze Wzgórz Golan...
Do szurów paramedyków dołącza wielki - a jakże - biznesmen.
Zdaniem prezesa Comarchu należy przejść na model Szwedzki.
W sumie to chyba własnie przeszliśmy. W Sztokholmie też rośnie, chociaż na tle reszty Europy słabo... :(
A z innej beczki - jak myście, do ilu spadną giełdowe indeksy przy drugiej fali i czy znowu w miesiąc odbiją? :D Czy CDPR, Allegro, Biomed i Mercator uciągną całą polską GPW? Kto kupi banki gdy spadną o kolejne 50%? Pasterze? Oni lubią banki, przynajmniej tak stereotypowo.
No już chyba jesteś pomału jednym z ostatnich, który jest niezdrowo podniecony na temat tej choroby... Kiedy do Ciebie dojdzie, że do ludzi, którzy rządzą tym światem/biznesem zaczynają pomału spływać wyniki finansowe za ostatnie miesiące i coś się mocno w nich nie zgadza...
I skończ już z tym szurowaniem wszędzie na litość...
Ty jesteś jednym z tych, którzy nie poczuliby ironii nawet, jakby ich kopnęła w d..., prawda?
Na GOL-u owszem, widać, że koronę każdy ma w d...., ale w mediach sraczka na całego, w Europie notowane są rekordy liczby zakażeń (i nie chodzi mi teraz o to, czy to groźne, czy można to olać, ale o sam fakt), wielcy rządzący tym światem, jak Borys vel Podoba mi się Fryzura Trumpa, pasterze ze wzgórz Golan czy inna hiszpańska inkwizycja ogłaszają lokalne obostrzenia, bracia Czesi przestają rumakować, spółki na GPW nadal lecą na ryj, zwłaszcza te, które maja oberwać COVID-em, ale poza drobnicą w akcjonariacie nikogo to chyba nie rusza, prezes Ochnika wieszczy upadki firm z branży odzieżowej w przyszłym roku...
... to mówisz, że nic się nie dzieje i grupa Bilderberg przyklepała już koniec sztucznej pandemii?
Nie, że nie wyczuwam ironii, po prostu jest to już delikatnie mówiąc męczące. A wałkowanie tych zwrotów w kółko po prostu zaczyna mocno wku....
Co do tej choroby, narracja zaczyna się pomału zmieniać. Zaczyna się to objawiać właśnie coraz to mocniejszym głosem firm, którymi rząd nie za bardzo może sobie wycierać mordy. Więc znając życie będą wymyślać coraz to durniejsze przepisy, albo znajdą szczepionkę i hucznie ogłoszą koniec tej żenującej sytuacji... Nie muszę mówić, że sam jestem kilka ładnych tysięcy złotych w plecy w tym roku z powodu tej żenady...
No i dobrze, że coraz więcej ludzi budzi się z tej koronapsychozy. Wirus jest, ale nie jest tak groźny, żeby siać taką panikę i stosować idiotyczne obostrzenia. Więcej ludzi zabija strach przed pójściem do lekarza i idiotyczne, nic nie dające leczenie na odległość niż ten żałosny covid.
Na wstępie nie interesuje mnie czy wirus jest czy go nie ma.
Ostatnio więcej chodzę po "sklepach sporzywczych" - no taka mi rola w domu przypadła. Mam dwie uwagi.
1. Moja ulubiona scena z Dnia Świra to ta, gdy baba popycha Miałczyńskiego w kolejce. Nosz dokładnie tego samego nie znoszę i sobie myślałem - wirus to ludzie może się w końcu nauczą zachowywać jakąś przyzwoitą odległość od siebie. A tu ostatnio w kolejce jakaś baba do mnie: "Pan stoi w kolejce?" Ja do niej, że owszem. A ona "to, czemu się pan nie przysunie bliżej tylko stoi tak na środku". Nosz karwasz nawet metra nie stałem od następnej osoby.
2. Patrzę kto nie nosi szmaty na twarzy, i co się okazuje? Że najczęściej to młode tak 20letnie smarkule. Nie faceci, nawet nie gówniarze - tylko młode baby. WTF?? Boją się, że rozmaże się im makijaż? O młodych madkach z gówniakami to już nawet nie wspomnę.
OK ja to wszystko rozumiem. Ale dlaczego nie młodzi wyklęci biali chłopcy a durne idiotki? Wydawać by się mogło, że to baby powinny bardziej przejmować się przestrzeganiem prawa.
Oho, jest nowa teoria, misie. Okazuje się, ze bezobjawowi nie stanowią 80%, a jedynie 20% zakażonych. :D
Niezła wolta, prawda? No tak, tym samym posypie się z jednej strony narracja o tym, że zakażonych są miliony, z drugiej jednak rządy będą mogły mówić, że wyłapały każdego chorego. W sumie to nie wiem, czy bardziej służy to "zwolennikom" czy "przeciwnikom" pandemii ;)
Rozwój leków to trudna działka. Zabawę często psują badania kliniczne. Leki na bazie przeciwciał powodują dość przewidywalny typ zdarzeń niepożądanych, ale trzeba to ładnie zbadać i przeliczyć. Podobnie trzeba wybrać jakieś zmienne do opisania efektu terapeutycznego i to również pomierzyć, więc dopóki nie będzie odczytu wyników z jakichś wstępnych faz, to powiem tyle: trzymam za ich preparat kciuki.
czytam właśnie, że wewnętrzne testy wychodzą pozytywnie, nie jest to nowa technologia.
mają niby wszystko policzone, by było to bezpieczne.
osobiście z rodziną nie myślimy o żadnych szepionkach, ale dobrze wiedzieć że jest szansa na lek
Szczepionka byłaby akurat fajna, ale oczywiście lek, który pozwoliłby ciężko chorym pacjentom przetrwać jakoś ostatnią fazę choroby, również. Tego typu lek musi być podawany w warunkach szpitalnych (tak to już z tymi immunoterapiami jest) i gdyby obniżył śmiertelność wśród osób z niewydolnością oddechową, byłby to zdecydowanie jakiś krok ku normalności.
Optymizmem na pewno napawa to, że technologia nie jest nowa, zdarzenia niepożądane są dość przewidywalne. Ale i tak, nie da się zarejestrować tego leku bez oficjalnych testów klinicznych (no ok, w Rosji się udało :D) , gdzie lek bada się na bardzo dużej populacji, żeby dało się policzyć, jaka jest korzyść dla pacjentów w porównaniu do alternatywnych terapii. Wtedy można wybrać tę najskuteczniejszą, jako standard. Od tego się niestety nie ucieknie, ale tak jak mówię - trzymam kciuki za ten preparat. Jeśli dowody wskazują na istnienie efektu terapeutycznego, to tym lepiej.
A na świecie też trochę się dzieje i to również jest pocieszające. Sporym zainteresowaniem cieszą się obecnie molekularne i bioinformatyczne metody repozycjonowania leków, czyli testowania leków używanych np. na artretyzm, raka, zwłóknienie płuc, w leczeniu Covid 19. Tu sprawa jest o tyle ułatwiona, że ogólny profil zdarzeń niepożądanych jest już zazwyczaj dobrze przebadany i łatwiej jest uruchomić dla takich leków przyspieszoną ścieżkę testowania i rejestracji.
No nic, oby im się udało :)
Nie można zaje*ać gospodarki dla kilku starców w dobie telefonów, internetów , zakupów online. Niech pizdy z urzędów robią zakupy ludziom starszym. Doje*ią kraj i powiększą liczbę samobójstw.
Największym problemem jest to, że wirus nie atakuje młodych byczków. Jakby zmarło w Polsce z 20 zoomerów to wtedy by była dopiero ruchawka i pożoga.
A tak starcy umierają i wszyscy mają to w dupie.
Serio? Po tym co wyprawia rząd (np. były minister zdrowia) tak chodzi o maseczki raz mówił i śmiał się z ludzi którzy je noszą (wywiad radio Zet albo RMF FM nie pamiętam dokładnie)a później sam wydawał nakazy ludziom oczywiście sam się do nich nie stosując, nie wspominam już o innych ,,odstępstwach,, od normy ludzi którzy powinni dawać przykład - to ja mam wierzyć w pandemię?
Do lekarza na NFZ się nie dostaniesz bo się ,, boją,, wirusa ale prywatnie u siebie w domu przyjmie bez problemu. Przez tą całą pandemię leży cała służba zdrowia.
Ps: Przed wyborami - idźcie na wybory nie bójcie się itd. Po wyborach nagle wirus wrócił i kolejne zachorowania no proszę was....cyrk.
Hm... może tak.
- Uznaję fakt istnienia cząsteczki zakaźnej SARS-CoV-2,
- Uznaję fakt, że cząsteczka ta wywołuje zespół chorobowy. Zespół ten nazwano COVID-19
- Uznaję fakt, że choroba może mieć cięższy przebieg w pewnych bardziej narażonych grupach osób, tak jak: osoby starsze, z problemami krążenia, po terapiach onkologicznych, itd. itp.
- Uznaję fakt, że wirus ma otoczkę lipidową, która niszczona jest z łatwością przez detergenty.
- Uznaję wyniki badań, które pokazują, że zakrywanie twarzy maseczką, choć nie eliminuje rozprzestrzeniania wirusów, w pewnym stopniu to ogranicza (w zależności od materiału).
- Uznaję raporty, które pokazują, że u części ozdrowieńców z różnych grup wiekowych, pojawiają się słabo zbadane i uporczywe powikłania.
To, czy to nazywać pandemią, czy nie, czy klasyfikować tak, czy siusiak, mało mnie obchodzi.
Na podstawie powyższych informacji, zdecydowałem:
- myć ręce z minimalnie większą częstością, niż dawniej,
- chronić osoby starsze i potencjalnie schorowane, jeśli mam taką możliwość
- zakrywać twarz w pomieszczeniach.
- zrobić czasem komuś starszemu jakieś zakupy
- samemu starać się minimalizować ryzyko zakażenia, choć wiadoma sprawa - mam na to ograniczony wpływ.
- być po prostu kimś bezpiecznym i przyjaznym dla otoczenia.
Na co dzień o COVID-19 praktycznie ledwo co pamiętam, a tego typu ograniczenia mają na mnie minimalny wpływ. No ale ok, rozumiem, że gdzieś tam są osoby o słabszej konstrukcji psychicznej i cierpliwości, dla których np. założenie maski to symbol ucisku, czy czegoś tam... Ostatnio na S7 pod prąd próbował wjechać jakiś typo z dzieckiem przypiętym do fotelika.
Nawet nie myślę, jak zakładam maskę w sklepie. Co innego lockdown podyktowany zupełnym brakiem przygotowania przez państwo <- gdyby się to przytrafiło kolejny raz, byłbym tu pierwszy do rzucania mięchem. A tak? Od maja żyjemy sobie przecież na zasadzie modelu szwedzkiego. Wszystkie obostrzenia to fikcja, może nie licząc kwarantanny. No ale to moje spostrzeżenia, każdy tu ma prawo do swoich.
Działania rządów na świecie pokazują jedynie, jak podatne na "sprawdzam" są obecne systemy polityczne. I chyba tylko to MINIMALNIE wybiela naszych patałachów. Po wypowiedziach premiera, jeszcze w okresie wyborów, praktycznie odechciało mi się pisać cokolwiek na ten temat i kogokolwiek przekonywać. Czasem popełnię jakąś grafomanię, jak już nie ma nic lepszego do roboty, np. teraz, ale generalnie to masz całkowitą rację:
- sprzeczne komunikaty,
- brak spójności,
- idiotyczne wypowiedzi osób postrzeganych, jako decyzyjne, zrobiły taką krecią robotę, że odkręcanie tego to jakaś syzyfowa praca. Jeśli premier kraju wygaduje takie farmazony, to jak można mieć pretensje do ludzi niewykształconych w naukach biologicznych, że nie do końca wiedzą, co się dzieje.
Liczę na jakąś opatrzność, że moooże modele na zimę i późną jesień się nie sprawdzą, bo będzie jakaś ukryta zmienna, słowiańskie polimorfizmy SNP w DNA, dalszy dryf wirusa w kierunku mniejszej zjadliwości (na szczęście to się chyba właśnie dzieje, bo za wzrostem zakażeń nie idzie, jak na razie, duży wzrost śmiertelności i ma to swoje ewolucyjne wytłumaczenie), czy nowy pomnik Papieża, ale jeśli nagle ktoś z tych mądrali zakaże Wam poruszać się swobodnie po ulicach, bo wirus, to adresy do wysyłki listów dziękczynnych będą bardzo łatwe do ustalenia.
Cała ta sytuacja pokazała tylko to, że rządy to figuranci, a za sznureczki pociąga ktoś inny.
Ciekawe, czy dość "orwellowski" model wprowadzony w australijskim stanie Viktoria, upowszechni się na całym świecie?
- bezwzględny zakaz opuszczania domu, oprócz sytuacji wyjątkowych oraz 1 godziny dziennie na ćwiczenia
- godzina policyjna i absolutny zakaz poruszania się po mieście w godz. 20:00-5:00
- dodatkowe uprawnienia dla policji i służb porządkowych, ustanowienie policyjnych punktów kontrolnych
- zakaz przemieszczania się na odległość większą niż 5 km od domu
- zakaz przyjmowania gości
- zakaz wszelkich zgromadzeń
- nakaz noszenia masek ochronnych poza domem i dystansowania społecznego
- zakupy może robić tylko jedna osoba w gospodarstwie domowym, nie więcej niż raz dziennie
Na filmiku, tamtejszy szef policji grożący obywatelom:
https://youtu.be/I5FsIWGMDp0
Myślę , że głowy mógłyby pospadać w dosyć szybkim tempie... i to dosłownie
Już za pierwszym razem miały miejsce dzikie sceny więc...
Aleś wymyślił. Jeżeli to by wprowadzili to za pół roku miał byś dopiero sodomę i gomorę. Ludzie długo by nie wytrzymali w zamknięciu. Już teraz się odbywają strajki bo ludzie już dość mają zakazów i nakazów to co tu dopiero mówić przy takich nakazach.
Tak z ciekawości, czyimi figurantami są rządy? Skrajnych introwertyków?
Spiskowe teorie wchodzą do mainstreamu - już nawet profesory oskarżają rząd o zaniżanie danych.
To jest od samego początku moja hipoteza robocza: że ilość zakazen jest znacznie niedoszacowania. Poniekąd wskazują na to pojedyncze badania serologiczne prowadzone w różnych krajach, wskazujące na znacznie większy odsetek zakazen, niż potwierdzony oficjalnie RT PCR.
Jeśli nie teoria, to przekręcony cytat, bo oczywiście od początku mówiło się, że niewykrytych zakażeń jest na pewno x razy więcej, tzn więcej jest "bezobjawowych nosicieli". Faktycznie, także z powodu braku testów
Choć teraz już chyba nie, bo pojawiają się badania, że 80% ma objawy - chyba że to jakiś błąd przy pracy i szybko zostaną podważone.
Podobno grozi nam nawet "twindemia". Pierwszy raz spotykam się z taką nazwą ->
Trump złapał wirusa xD
Niech pije teraz płyn dezynfekcyjny
https://www.nytimes.com/2020/10/02/us/politics/trump-covid.html
Bo wszyscy go złapią. Prędzej czy później.
Nie da się zakończyć epidemii tak łagodnego wirusa beż szczepionki. Teraz widać to wyraźnie.(wszyscy to oczywiście pewne uproszczenie, grypy też co roku nie łapią wszyscy)
A ja czytałem bardzo wiarygodny post było w nim ze szpital dostaje kasę za covidowca i ktoś kto ma zapalenie płuc itp ładuje pod respiratorem jako zarażony niby co mu szkodzi.
Jak za każdą usługę medyczną, ale to nie jest jakiś super biznes dla nich, bo jednocześnie spadła liczba zabiegów specjalistycznych np. z zakresu kardiologii, a te są warte spore pieniądze, które szpital będzie musiał oddać do NFZ jeśli nie wykona zakontraktowanej liczby zabiegów. Dopatrywanie się tutaj spisku nie jest racjonalne.
W razie czego Trumpa zastępuje Mike Pence. God Emperor Pence.
Będą potrzebne nowe memy.
A czy ktoś z was był w szpitalu lub ktoś z waszej rodziny/znajomych ?
Bo ja na własne oczy widziałem co się dzieje..... Osoba która wiozłem do szpitala, skierowana na badania (pobyt w szpitalu jakieś 4 dni) musiała wypełnić kartę (ankietę czy coś takiego) i było napisane jasno i wyraźnie ,,przyjęcie do szpitala z podejrzeniem zarażenia wirusem Sars cov 2,, a przecież ta osoba nie miała ŻADNYCH objawów to raz a dwa przyjęcie było planowane tak jak wyżej pisałem na badania które nie mają nic wspólnego z wirusem, płucami itd.
Na pytanie co się stanie jak się tej karty nie podpisze usłyszeliśmy że nie zostanie pan/pani przyjęta na oddział. Cyrk. Na 100 procent mają kasę z tego że nakręcają koronkę ( na szczęście wynik wyszedł ujemny)
Tak, kolega miał wypadek samochodowy. Spytałem go i nie pamięta, co miał wpisane w karcie, ale również przed badaniami (miał problem z barkiem i musieli wykonać mu zabieg pod narkozą) musiał przebywać 8h w izolatce, przetestowali go. Wynik miał ujemny. Mnie specjalnie raczej to nie dziwi, bo testy kosztują i pewnie w szpitalnej papierologii musi się wszystko zgadzać, żeby refuncacje miały miejsce.
Mnie bardziej coś innego zbulwersowało :).
Bo po zabiegu, przy wypisie, kolega czekał na lekarza, na wspólnej sali. Na salę wprowadzono panią. Godzinę później pojawił się lekarz, wypisali kolegę.
5h później telefon z sanepidu, że pani była zakażona i że kolega trafia na 10 dni kwarantanny.
Godzinę po tym, kolejny telefon, że jednak nie była.
I tak - on siedział w izolatce, a ją przewieźli na wspólną salę, bo prawdopodobnie izolatka była zajęta. Tak czy owak - cyrk z procedurami.
Inny przykład, lokalny szpital z miasteczka. Pana z objawami przyjęto na SOR. Zaraził się lekarz + kilka pielęgniarek i pacjentów, kilka przypadków ciężkich. Braki proceduralne w służbie zdrowia mogą w tym wypadku boleć nas wszystkich, więc to, że testują pacjentów (mam nadzieję, że testują) jest rozsądnym dmuchaniem na zimne.
Tak ale to nie o to chodzi, niech sobie testują tylko dlaczego ludzie muszą podpisywać dokumenty niezgodne z prawdą?
Przecież w opisywanym przeze mnie przypadku nie było podejrzenia czy coś to miały być tylko badania, a jednak trzeba podpisywać dokumenty niezgodne z prawdą a to już śmierdzi fałszowaniem..... A może to taki dupochron dla szpitali?
Niestety teraz takie są realia. Byłem dwa miesiące temu na operacje na przepuklinę to też miałem wcześniej badania na tego covida. Teraz każdy kto ma być przyjęty do szpitala to dla niego jest potencjalnym nosicielem tego wirusa i musi podpisywać ten papierek inaczej go nie przyjmą.
A teraz Trumpa wzięli do szpitala, bo ma duszności. Kurde, Borys się prawie przekręcił, to może teraz on zmieni podejście do sprawy.
O ile będzie mu dane...
Czegoś nie rozumiem. Błąd w artykule czy jest jakaś kwarantanna dla osób NIE narażonych na styczność?
Co z osobami bez samochodu, ponoć karetek z testami już nie ma...
No i po co były całemu światu lock domeny skoro znowu mamy rekordy a do tego katastrofalne deficyty finansów i żadnej możliwości poprawy poza kolejnymi lock-downami?
Pietrek, pamietaj, że na pierwszej linii walki z COVID-19 stoją te same instytucje, które podczas zabiegów potrafią pomylić pacjentów ze wskazaniem do amputacji :D (trochę koloryzuję, ale wiesz o co chodzi :). Trudno mi jest powiedzieć, jak wyglądają zasoby ludzkie w kwestiach testowania. Niby da się kupić więcej testów i to nie jest problem, ale tak: ile termocyklerów jest na wyposażeniu zakładów? Ilu jest techników od tego? W końcu ktoś tam z mózgiem musi być, żeby wykonać badanie i je zinterpretować. W marcu sytuacja była chwilowo taka, że nawet grupa badawcza, w której pracuje żona miała jakieś oferty i prośby o testowanie chorych na COVID-19, bo były problemy z testowaniem - a przecież ona jest w typowych badaniach podstawowych, a nie diagnostyce.
Ale generalnie jest tak jak piszesz - w przypadku narażenia na kontakt, dostajesz kwarantannę i nie jesteś testowany, dopóki nie rozwiniesz objawów. Z kolei, jak widać, wachlarz objawów musi być bardzo specyficzny. To właśnie skłania mnie ku hipotezie, że wbrew temu, co niektórzy piszą, może i mamy nieco zwiększoną wykrywalność przypadków i lepsze kierowanie pacjentów na testy, ale to tylko częściowo tłumaczy wzrost zakażeń. To może wyglądać jak próby manipulacji statystykami, ale na moje, to jest kwestia braku zasobów. Jeszcze przed wprowadzeniem zmian w przepisach, że osoby bezobjawowe testowane nie będą, kolega miał COVID (zaraził się na tańcach). Dostał kwarantannę, a w mieszkaniu przebywała jego dziewczyna. Rozwinęła objawy i trochę dziewczę się wymęczyło, ale test udało się dla niej zorganizować chyba dopiero po 1.5 tygodnia. Moja opinia jest taka, że przepustowość naszej służby zdrowia w tym aspekcie leży i kwiczy i muszą kombinować...
Lockdown początkowo był zalecany, bo mieliśmy obrazki z Chin i oraz Bergamo, z czego w wypadku tych pierwszych, trochę nie do końca wiadomo było, czy oni aby są tacy szczerzy w dzieleniu się statystykami. No i różne państwa zareagowały mniej lub bardziej drastycznie. Mimo to, bardzo dużo naukowców jasno wypowiedziało się, że lockdown to klasyczny fail i powitanie epidemii z opuszczonymi majtami i brakiem jakichkolwiek przygotowań. Globalnie. Dlatego warto śledzić, co też będzie działo się u nas i u sąsiadów tej jesieni, bo dopiero teraz wyjdzie, kto odrobił lekcję, a kto nie.
A teraz...generalnie model szwedzki pełną gębą. Podobało mi się, jak Grzesiowski (CHYBA ON) wczoraj mówił, że w zasadzie żółte i czerwone strefy oraz obostrzenia w nich to taka symboliczna kropla w morzu, bo co tak naprawdę zmieni funkcjonowanie restauracji do 22.00. Wbił dość celnie szpilę w jedną rzecz... mianowicie słabe przygotowanie służby zdrowia do poradzenia sobie z falowym wzrostem chorych. Jako przykład podał Niemcy, gdzie wybudowanie szpitali kontenerowych z ogromną przepustowością to w zasadzie formalność, a u nas pierwsze takie pomysły pojawiły się dopiero we wrześniu.
Maseczki swoją drogą, mądra izolacja - tam, gdzie to jest możliwe - swoją, ale w ostatecznym rozrachunku, dopóki jest sprzęt, respiratory, a szpitale są przygotowane do leczenia pacjentów chorych na COVID i świadczenia reszty usług, to będzie ok.
Jak to wyjdzie w praktyce? No właśnie ;)))....
Dzisiaj podali że w Warszawie umarł 36 latek bez chorób współistniejacych... Ale jak to? Nie ma przecież żadnej "plandemii" a jak jest to umierają tylko ludzie którzy są starzy albo schorowani... Wszyscy antycovidowcy i antymaseczkowcy mam taką propozycję: walnijcie się w te puste baniaki.
Na grupę też się zdarzały przypadki zgonu ludzi bez chorób wspolistniejacych tylko nikt nie miał interesu w podawaniu tych danych więc była cisza. Na inne choroby też umierają i wszystko tajne a służba zdrowia mając interes na koronawirusie (kasa leci pacjentów nie trzeba przyjmować tylko przesiedziec swoje i do domu więc koszty mniejsze) ukrywa dane o innych zgonach.
Zrozum jedno koronawirus to priorytet i cały aparat przymusu zwany państwo robi wszystko żeby coś się działo negatywnego w temacie a reszta jest super. A to wszystko że system długu z pustego pieniądza który się nie sprawdził gdyż dlawi rozwój a dług mamy 250% pkb światowego i nie da się tego spłacić co powoduje kryzysy i nierówności i bańki dla wielu jest świetnym interesem a tak się składa że góra piramidy w ten sposób żyje lepiej niż kiedykolwiek więc nie podda się bez walki wszystkie chwyty dozwolone wraz z zatrzymaniem gospodarki byle utrzymać władzę nad pieniądzem.
Uderz w stół a futureman ze swoją teorią spiskową i indolencja ekonomiczną się odezwie...
Wczoraj chyba na 27 zgonów, 26 z chorobami współistniejącymi... Więc Ryokosha nie gadaj głupot.
Langert to się módl żebyś nie był tym jednym na 27...
Sam nie fansol bo ci ludzie którzy często umierają na tzw. choroby współistniejące mają takie śmiertelne choroby jak cukrzyca, astma czy nadciśnienie...
Miał pecha.
Już tutaj pisałem o boreliozie. Teoretycznie to proste zakażenie bakteryjne, złapiesz, to bierzesz miesiąc antybiotyk i zapominasz... No nie, bo można mieć pecha i wykryć je po roku-dwóch, kiedy masz zniszczone serce, stawy i układ nerwowy, a można wykryć i mimo to nie móc się wyleczyć w ciągu miesiąca... W związku z tym oczywiście część ludzi nie chodzi do lasu ani na łąki, żeby nie ryzykować, część stara się chronić repelentami i odpowiednim ubiorem. Ale lasów nikt nie zamyka.
Lasy można omijać, ale co by było, gdybyśmy wszyscy mieszkali w jednym wielkim lesie i pojawiła się plaga zarażonych pajęczaków? Lock-down do końca życia?
Nie chodzi o to, żeby olać pandemię, nie nosić masek, nie wyłapywać w miarę możliwości chorych, nie wprowadzać pewnych ograniczeń. Zwłaszcza, ze teraz faktycznie nie mamy przypadków z ognisk, tylko w większości rozproszone, gdzie "nie ustalono narażenia".
Problem w tym, że wydany kwadryliony zielonych bez celu i bez sensu.
I nawet nie chodzi o to, że "można było wszystkiego nie zamykać" - bo po fakcie każdy będzie mądry i będzie wiedział, co robić (aczkolwiek jest pole do dyskusji, czy jednak nie dało się pomyśleć przed całym zamieszaniem)
Można było za to 3x szybciej wszystko otworzyć, a kasę z tarczy przeznaczyć na:
- dodatkowe autobusy w dużych miastach
- nauczanie hybrydowe
- wsparcie celowe niektórych branż, którym z powodu sensownych ograniczeń spadną obroty
- izolację starych i schorowanych ludzi
Itp. itd.
Politycy ogółem dali d....y, podobnie zresztą media. Bo paradokslanie takie tragiczne historie przy braku lock-downu mogłyby utrzymać społeczeństwo w ryzach - ludzie sami ze strachu dbaliby o własne bezpieczeństwo.
No ale jeśli jajogłowi przez dwa miesiące nie wiedzą jak działa maseczka, jakie przepuszcza cząsteczki, z czego może być zrobiona - chociaż jak pokazał Drackula, to od lat nie jest wiedza tajemna, a na maseczkę wystarczy gęsto tkana bawełna (LOL) - jeśli najpierw straszą ebolą i ospą prawdziwą, a potem w panice wszystko otwierają, bo się wali cały system...
Sam np. myślałem, że nawet te jednorazowe maseczki są z jakiegoś lepszego materiału, skoro są maseczkami, potem nie rozumiałem chyba - tak jak większość społeczeństwa, jak to jest, że z jednej strony są jakieś atestowane maski FPP3, a z drugiej medycy cieszą się z szytych przez emerytki masek z prześcieradła...
Dziwne jest tylko to, że pierwsza fala w Europie to byli ludzie starzy, pensjonariusze DPS-ów. Zresztą o tym też na okrągło trąbiono - średnia wieku zmarłych 70-80 lat.
Teraz rzekomo coś się zmieniło i chorują młodzi. Niektórzy nawet umierają, co jest tragiczne i lepie byłoby tego uniknąć. Ale znowu - ilu młodych, ilu starych choruje objawowo? Jaki jest rozkład wieku wśród hospitalizowanych? A może tych młodych dopiero teraz widzimy, bo np. w Polsce wzrosła mimo wszystko liczba testów (do tego młodzi są częściowo na celowniku z powodu pracujących normalnie szkół i uczelni, otwartych akademików)?
Szkoda tylko, że nigdzie nie poinformowali o kobiecie, która zmarła na wyrostek, bo durni lekarze zamiast ją leczyć czekali na wynik badania na covida. Przez tą covidową psychozę umiera więcej ludzi niż na samego covida.
A skąd wiadomo, że nie miał chorób współistniejących? Bo tak powiedział? Wiesz ile osób choruje np. na cukrzyce i o tym nie wie?
W sumie - jak ma nie je...ać, skoro UE przez dwa lata zastanawiała się, jak nie wpuszczać do siebie emigrantów, chociaż powinna mieć i środki, i miała też rozwiązania prawne, żeby uszczelnić granice... O, przepraszam, Angela liczyła początkowo na tanią siłę roboczą...
A potem jesteśmy zdziwieniu, ze foliarze upierają się, że i teraz ktoś tu na coś ewidentnie liczy.
Gut chyba zmienił narrację od czasu wizyty u Pospieszalskiego
Miękka faja z niego, a już był nadzieją prawicy.
Pozbierałem sobie trochę danych z Ministerstwa Zdrowia (wziąłem sierpień, wrzesień i październik), które w sumie wydają się istotniejsze, niż sama dzienna liczba zakażonych, czyli liczba zajętych łóżek COVIDowych i liczba zajętych respiratorów. W artykule wyszperanym 28 września wyszło, że zapas łóżek to około 6,3 tyś, a ilość respiratorów to 800.
Ministerstwo twierdzi, że łóżek nie zabraknie, a liczba respiratorów stanowi wystarczający i bezpieczny zapas.
W każdym razie, pamiętam, że dyskutowałem z kimś o tym, kto upierał się, że zwiększona liczba przypadków wykrytych wynika ze zmiany sposobu testowania, ale tak czy siusiak - wychodzi na to, że wzrosty są faktyczne, a przynajmniej wzrosty w obciążeniu służby zdrowia. Jest wzrost hospitalizacji, jest wzrost zużycia respiratorów. W każdym razie widać mniej więcej tyle, że sierpień i kawałek września wyglądał jako tako stabilnie, z mniejszymi lub większymi wzrostami, jednak przyrost przypadków hospitalizacji o niemalże 1/3 i dwukrotne większe wykorzystanie respiratorów to kwestia ostatnich 10-12 dni. Trend na pewno nie jest ciekawy, ale oczywiście na dzień dzisiejszy sytuacja jest jeszcze opanowana.
Jeśli brać pod uwagę dane MZ, to zajętych jest jakieś 46% łóżek (skok o 16% w ciągu 10 dni) i wykorzystanych jest 23% respiratorów (skok o 11%).
A najśmieszniejsze jest to, że pis p*****ł całe lato. Nie tworzył nowych miejsc w szpitalach, nie organizował zespołów medycznych, nie zrobił nic, żeby się przygotować na sezon jesień-zima. Wiadomo wybory Dudy były ważniejsze niż zdrowie Polaków.
Mam wrażenie, że tak mądrych działań to obecnie żadna ekipa patałachów by nie podjęła. Zwłaszcza po lock-downie, który i tak wydrenowaną przez PiS kasę państwa wydrenował kilka razy bardziej. Bez kilku lat 500+ to może, może... ale nie PiS, nie do końca jestem przekonany, czy PO, może dawne SLD sprzed dwudziestu lat, albo rząd AWS....
Mam też wrażenie, że ogranicza nas infrastruktura - szpitale często sprzed 40-50 lat, jak tam w ogóle wydzielić cokolwiek, część SOR-u dla zakażonych, część oddziału... Jak wydzielić cześć, gdzie akurat znajduje sie np. jedyny TK obsługujący cały szpital? Taa.. pewnie i na zachodzie nie wszędzie jest różowo, też są starsze i nowsze budynki, poza tym nikt nie projektuje na zapas piętnastu wejść, bo kiedyś może nadejść epidemia, ale jednak mogą mieć tam nieco łatwiej. Oczywiście, są kontenery, te zaczyna się stawiać... teraz. No fakt, trochę późno...
.. ale mieli to robić, gdy zachorowań było mniej? A gdyby jakimś cudem tak już zostało? Co z wydanymi pieniędzmi? :D
Podobnie jest ze szkołami. Nasze to pewnie w 80% ciasne "tysiąclatki'', jak jest w takich Niemczech chyba każdy się domyśla... Zmienia się to, podobnie zresztą jak ze szpitalami, gdzie oprócz remontów jest trochę nowych inwestycji, ale zanim zastąpione zostaną wszystkie tysiąclatki to pewnie jeszcze minimum 50 lat minie...
Procentowo, to wygląda mniej więcej tak ->
W kazdym razie, nawet się to jeszcze dobrze nie zaczęło rozkręcać, a już obłożenie wzrosło i to znacznie. Po prostu trendy są niepokojące, mimo że owszem - jest trochę pocieszających czynników. Uciąłem sobie wczoraj dłuuugą pogawędkę ze znajomym wirusologiem, który twierdzi, że de facto wirus już zaczął się robić endemiczny i jednak nie przypomina tego, co początkowo do Europy zawitało.
Ale tak czy owak, tak jak napisaliście - czeka nas problem systemowy i potencjalnie spory rozpierdziel w służbie zdrowia. Zresztą tu nawet nie chodzi specjalnie o to, że w Polsce jako takiej brakuje zasobów, tylko, że przepustowość systemu jest licha na poziomie powiatów i dochodzi do absurdów, że pacjentów z COVID trzeba wozić ze 100 km od ich "macierzystych jednostek" ;).
Złośliwi powiedzą, że prawie równo dwa tygodnie po powrocie do szkół.
No bo niby teraz ogniska rozproszone... ale jakie?
Zakłady pracy pracują od dawna, na wakacjach mieliśmy tłumy ściśnięte obok siebie w kolejkach, w knajpach, na plaży, autobusami jeździmy normalnie już dłuższy czas... skąd zatem taki nagły skok?
Albo wirus stał sie mniej śmiertelny i bardziej zaraźliwy, albo to jednak szkoła, plus niesławne uroczystości rodzinne, z którymi jednak jak widać nikt nie ma jaj zrobić porządku. :)
Inna sprawa, że szkół nie dało się nie otworzyć. Ale spora liczba przypadków, gdzie nie ustalono drogi zakażenia, pokazuje, ze coś się zmieniło, jeśli nie w liczbie zakażeń (bo przecieżrzekomo wcześnie też była masa niwykrytych), to mozę jednak takzę w dostępie dotestów?
Ale znowu, przeczą temu historie z gatunku "moja matka jest chora, ja i mój chłopak po przeszczepie od trzech dni nie możemy doprosić się testu, choc mieliśmy kontakt". Skoro nie badamy takich, to kogo?
Chyba coś w tym jest. Dopadłem dzisiaj znajomego lekarza z pomorskiego szpitala i on również ma hipotezę, że wiele rozproszonych ognisk to głównie uroczystości rodzinne, brak przestrzegania reżimu sanitarnego, ale także i powrót dzieciaków do szkół <- a może przede wszystkim to? Do tego odwiedziny i spotkania domowe. Wiadomo, że ciężko jest upilnować rozkaszlane i rozsmarkane towarzystwo dziesięciolatków w autobusach i nikt się nie łudzi, że w przypadku dzieci jakiekolwiek schematy zadziałają. A wiele nie trzeba - jedno zarażone dziecko zaciąga wirusa do domu, częstuje domowników. Z chęcią podpiąłbym się do jakiegoś api i zrobił analizę ognisk, ale nie ma za badzo dostępnych użytecznych danych. W każdym razie, też uważam, że tej farsy zwanej zdalną edukacją nie dało się raczej ciągnąć w nieskończoność i w najgorszym wypadku, przynajmniej trzeba było spróbować zorganizować naukę stacjonarną. Jeśli więc robić obostrzenia, to raczej na innych obszarach.
A ten mój doktorek jeszcze kilka ciekawych rzeczy mi powiedział, mianowicie, że liczba respiratorów jest w sumie lichym deskryptorem stanu służby zdrowia i tutaj rolę odgrywają czynniki, które nie są nigdzie rejestrowane. Sam napływ pacjentów, niezależnie od dostępności respiratorów, jest już trochę straszny. Większość tych pacjentów, która podlega hospitalizacji ma niską saturację krwi w tlen i takie osoby leczy się trochę podobnie, jak te z PoCHP: tlenoterapia, nieinwazyjna wentylacja płuc i w ostateczności - respirator. I teraz się zaczynają jaja, bo np. w przypadku tlenoterapii, wystarczy, że zbyt duża liczba pacjentów dostanie tlen na raz, to jego ciśnienie w całym obwodzie spada i terapia staje się niewydajna dla wszystkich :). Z kolei w przypadku respiratorów, tych mogłoby być i tysiąc, ale do wszystkiego trzeba pielęgniarek, anastezjologów i właśnie tu upatruje niebezpieczeństw: braki personelu.
Albo nie wszystko wiadomo o tym vvirusie lub to zwykła grypa. Teraz wprowadzą środki ostrożności maski itp. żeby tylko nie zamykać kraju, bo nie będzie z czego, ani z kogo podatków ściągać. Lub tak życie umilą obostrzeniami, że ludzie sami będą błagać o szczepienia i czipy. Lub ktoś zniszczy klasę średnią i zagarnie poszczególne gałęzie gospodarki. Będzie wyprzedaż po pożarze.
Nieoficjalne info: Jeśli zarażenia się nie zmiejszą, czeka nas zamknięcie szkół od 19 października.
Oh nie! Znowu gówniaki będą mi pod blokiem ryczały cały dzień... smuteczek :(
Drogie zarażenia, prosimy Was, zmniejszcie się.
Wykresik z dzisiejszego dnia z uwzględnioną korektą, że miejsc szpitalnych jest nie 6500, a 10000.
Znów lockdown, ciekawe skąd na to pieniądze.
jak to skad? od rzadu! rzad ma wiec da. Suwerenowi ma nie dac? A jak nie bedzie mial to dodrukuje! :)
No tak, zapomniałem że to takie proste, tylko drukareczki odpalić trzeba i problemów finansowych nie będzie.
Dlatego mówię niepotwierdzone
No wreszcie ktoś idzie po rozum do głowy, ja o tym gadam już od maja... https://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pogoda/nauka,2191/chronic-grupy-ryzyka-reszcie-pozwolic-normalnie-funkcjonowac-inna-strategia-walki-z-pandemia,328276,1,0.html
Spoko,
Profesorowie z Harvardu i Oksfordu ? Pff co to za autorytety dla profesorów z Gola...
Ten fragment mnie zainteresował:
- Niedopuszczanie uczniów do szkoły to poważna niesprawiedliwość - napisali.
Ich zdaniem utrzymanie tych środków do czasu udostępnienia szczepionki spowoduje nieodwracalne szkody, a już nieproporcjonalnie dotknie osoby upośledzone.
- Na szczęście nasza wiedza na temat wirusa rośnie. Wiemy, że ryzyko zgonu z powodu COVID-19 jest ponad tysiąckrotnie wyższe u osób starszych i niedołężnych niż u osób młodych. Dla dzieci COVID-19 jest mniej niebezpieczny niż wiele innych chorób, w tym grypa - zaznaczyli.
No dobrze. Przyjmijmy, że dzieci nie są tak zagrożone, jak dorośli, a więc mogą i powinny się "normalnie" uczyć. Jak w takim razie rozwiązać kwestię nauczycieli? (Zabrzmiało dramatycznie). Pamiętajmy, że w Polsce znaczna część z nich ma grubo ponad 50 lat (i wedle badań jest dość mocno schorowana), a więc znajduje się w grupie poważnego ryzyka.
Czekam więc na rozwiązanie aporetycznej sytuacji: "normalna" edukacja to nieuchronne spotkanie osób z grupy najmniejszego i największego ryzyka w ciasnych pomieszczeniach i licznych grupach. Z jednej strony trzeba prowadzić zajęcia dla dobra dzieci. Z drugiej strony - może to grozić poważnymi chorobami (a nawet śmiercią) znacznej części kadry, co w konsekwencji sparaliżuje nauczanie.
Co na to profesorowie z Oksfordu? A jakie propozycje mają GOL-owi entuzjaści odrzucenia drastycznych środków bezpieczeństwa?
https://glos.pl/nauczyciele-sie-starzeja
Pikuś..
Mnie zastanawia jak zmierzają chronić choćby pielęgniarki których średnia wieku to .. 52 lata ( w 2019 roku)
O, to również ciekawe... Jakie rozwiązania proponują eksperci z GOL-a, żeby się zabezpieczyć na wypadek deficytu pielęgniarek i nauczycieli?
:-D Myślisz, że ci naukowcy mieli na myśli Polskę? :-D Jesteśmy pępkiem świata?
Ha, a jakie mają sprytne rozwiązanie dla wielopokoleniowych gospodarstw domowych.
Kompleksowa i szczegółowa lista środków, w tym podejścia do wielopokoleniowych gospodarstw domowych, może zostać wdrożona i mieści się w zakresie i możliwościach pracowników służby zdrowia.
Badum ... tssss.
I proszę, rozwiązanie podane na tacy :)
Spoko, Minas Morgul zaraz znajdzie na tych naukowców jakieś haki, że się nie znają itd. ;-)
Bardzo mądry artykuł i kilka świetnych pomysłów.
:-D Myślisz, że ci naukowcy mieli na myśli Polskę?
Tak jakbyś trafił w punkt, ale odniosę się odpowiadając Bukaremu :).
Bukary - w zasadzie większość ekspertów wirusologii się zgadza z tym, że osiągnięcie odporności stadnej - czy to poprzez szczepienia, czy to poprzez przechorowanie, jest tym, co epidemię zakończy. Nie jest to rzecz nowa. Zwykle pierwsze i drugie fale epidemii robiły światu jazdę bez trzymanki, trzecia fala była zazwyczaj łagodniejsza. Z tego, co piszą eksperci, wirus indukuje limfocyty B, więc nawet w sytuacji, w której po paru miesiącach nie wykrywa się u ludzi przeciwciał, limfocyty B są gotowe do ich produkcji. Spina się to z raportami o tym, że kolejne zachorowania na COVID-19 u ozdrowieńców są łagodniejsze.
Profesorowie postulują w zasadzie coś mądrego. Odczytuję to w ten sposób: państwo powinno działać sprawnie, by wydajnie chronić tych, którzy są najbardziej potrzebujący. Reszta powinna być aktywna zawodowo, a państwo powinno działać na maksymalnych obrotach. Tego rodzaju myślenie przewijało się we wielu przeglądówkach i dyskusjach mądrych ludzi na całym świecie. Ci profesorowie nie odbiegają od tego.
Gdzieś pomiędzy wierszami wybrzmiewa taka nuta... że państwo nie powinno być zrobione z dykty? Rada pt. "nie bądź biedny i głupi" jest radą szczerą, ale prawdziwą.
- DPSy, z których ewakuowało się 90% personelu,
- państwo, które nie jest w stanie wyegzekwować noszenia maseczek + ludzie, którym los starszych osób zupełnie zwisa i powiewa,
- szpitale z tektury,
- mała ilość sprzętu,
- brak zapasów,
To jest nasza rzeczywistość.
Faktycznie mevico trafił tutaj w punkt, czy autorom chodziło o Polskę? Francja bije istne rekordy zakażeń, nawet tam niektóre oddziały są pozatykane, ale to jest Francja - państwo, gdzie synowi znajomych hydraulików wykonano prewencyjną i profilaktyczną operację mózgu, której koszt wynosił 250k euro - całkowicie zrefundowaną ze środków publicznych. Bogate kraje zachodu mogą pozwolić sobie na nieco większą elastyczność, bo są bogate, lepiej dofinansowane.
Moja opinia: Polska nie spełnia pierwszego założenia autorów artykułu, za to nie stosuje nigdzie obostrzeń, nie licząc kwarantanny.
Kwestia młodych...
Z jednej strony mówi się o problemach kardiologicznych, obniżonej płodności, zespołach przewlekłego zmęczenia, zaburzeniach neurologicznych i całej masie choróbsk będących powikłaniami po COVID-19, których kosztów leczenia na razie nie możemy przewidzieć.
A z drugiej strony mamy wizję kolejnych lockdownów, zamykania gałęzi przemysłu, pauperyzacji społeczeństwa. Jedno i drugie to zaraza, z czego bankructwo państwa i upadek przemysłu to katastrofalna wizja.
Po pierwszym lockdownie, Polska bardzo mocno postawiła na to, by przemysł jako tako zaktywizować (tak tak, niektóre branże dostały mocno po d*, nie da się ukryć), ale przecież od wakacji idziemy dokładnie takim modelem. Jedynym faktycznym obostrzeniem, które gdzieś jest przestrzegane jest kwarantanna. Zapadła decyzja, że będziemy żyć obok epidemii i na jakimś poziomie będziemy się zarażać. Dokładnie to postulowało większość profesorów i dokładnie tak się zachowujemy. Ale oni jeszcze postulowali dużo na temat prewencji, na temat mechanizmów śledzenia kontaktów, przygotowywania szpitali, sytuacji awaryjnych, zakupu leków iiii tak dalej iii tak dalej. A my mamy to, co mamy i wchodzimy z tym czymś w okres jesienny.
Mocno trzymam kciuki, by te 10k miejsc COVIDowych zapewniło nam przepustowość opieki zdrowotnej jako takiej (by te 500-600 osób dziennie, które ratuje hospitalizacja zdążyło otrzymać pomoc i zwolnić łóżka, nim kolejne 500-600 osób trafi na oddział). Masowa zachorowalność na COVID-19 wśród ludzi szczególnie narażonych, doprowadza w skrócie do takich sytuacji:
- masz COVID-19, niską saturację krwi w tlen i umierasz - potrzebujesz pomocy.
- masz chore nerki, nie masz koronawirusa, potrzebujesz regularnej dializy, bez tego umierasz - potrzebujesz pomocy. Tak czy owak: umierasz i potrzebujesz pomocy.
To jest system naczyń połączonych. Im mocniej COVID-19 trafi w jednostki starsze lub narażone, tym mocniej po d* dostanie każda inna działka medycyny <- myślę, że to jest na tyle jasne, że nie trzeba tłumaczyć, bo chyba każdy rozumie.
Jestem za głupi, żeby mieć opinię, jakie kroki należy wprowadzać, by zarządzać kryzysem w małym i niezbyt bogatym państewku. Dlatego nie wypowiem się, czy zamknąć szkoły, czy nie. Za to przypuszczam, że możemy być w ciągu tygodni świadkami panicznych i mało przemyślanych ruchów ze strony władzy i za wiele z tym nie zrobimy. Zalety i wady modelu masowych zachorowań w kraju o mikrym budżecie i infrastrukturze poznamy zresztą sami w ciągu najbliższych tygodni. Będzie materiał do wniosków na żywym organizmie.
Moja opinia: Polska nie spełnia pierwszego założenia autorów artykułu, za to nie stosuje nigdzie obostrzeń, nie licząc kwarantanny.
A gdzie tam miałeś jakieś założenie?
Miałem wrzucać link do tego samego artykułu.
A co do Polski - pojawiają się głosy że winne są właśnie szkoły bo dzieci i młodzież roznoszą wirusa bezobjawowo i zarażają domowników, stąd teraz taka fala zakażeń o niewiadomym pochodzeniu.
Co z tym zrobić? Już pojawiają się spekulacje że szkoły zostaną zamknięte jeśli pandemia nie wyhamuje.
A co należy waszym zdaniem? Zniszczyć wszystko drugim lock downem dopóki nie będzie szczepionki?
Na przykładzie tego, co się dzieje u mnie w szkole i w szkołach w mojej okolicy, mogę powiedzieć tylko jedno: korona znalazła sobie wymarzony plac zabaw.
Nie jestem zwolennikiem zamknięcia szkół, choćby dlatego, że zdalne nauczanie to dla mnie praca od świtu do nocy. (Negatywne konsekwencje społeczne czy ekonomiczne dla rodzin też są oczywiste). Ale jeśli nie zamkniemy szkół, wirus chyba nie znajdzie się w odwrocie... Teraz więc możemy sobie nadmuchać. Trzeba było odpowiednio przygotować zdalne nauczanie przez okres wakacyjny albo zmodernizować szkoły, żeby możliwe było zachowanie podstawowych środków bezpieczeństwa (ale to wymaga lat). A nie zrobiono NIC.
I tak się będziemy bujać. Jakoś to będzie...
Żaden rząd, nawet polski, nie może pozwolić sobie na zdjęcia w "wiadomościach" umierających ludzi na ulicach - jak będzie źle, szpitale jebną, to szkoły na pewno zamkną.
Tak jak pisał Tlaocetl, my rozmyślamy sporo nad tym, co powinno się zadziać i co powinno się zrobić, a w praktyce dostaniemy kernel panic ;).
Większość decyzji lub rozmów, jakie odbywały się na temat COVID-19 ZAWSZE dotyczyło sytuacji bieżącej i chyba jedynie otwarcie szkół poprzedzone było: "ej, otwieramy szkoły, a wy weźcie się ogarnijcie, popytajcie sanepid i swoich samorządów, jak to bezpiecznie zrobić".
Jeśli już mam mieć jakiś cień nadziei, to może tyle, żeby działania reaktywne miały charakter lokalny, a nie ogólnokrajowy (a przecież nawet i to jest na swój sposób destruktywne, bo zamknięcie szkół w jednych województwach, podczas gdy będą one działać sobie w innych odbije się czkawką na egzaminach). Jakoś nie widzę na horyzoncie dobrych rozwiązań.
Nikt nie musi wprowadzić lockdownu. Lockdown wprowadzi się sam. Jeszcze trochę, a liczba ludzi na kwarantannie i opiece nad dziećmi + niewydolność służby zdrowia zrobią swoje. Wszyscy, a przynajmniej duża większość myśli, że albo poświęcimy ludzi albo gospodarkę. To złe założenie, bo jest wariant trzeci, że padnie jedno i drugie. I jest on coraz bardziej prawdopodobny.
Co należy zrobić? Chronić osoby starsze i schorowane, a pozostali powinni żyć jak w zeszłym roku. Żadne ograniczenia, żaden obowiązek maseczek nic specjalnie nie daje.
Ależ beka, przed chwilą pisałem, że nikt w sejmie nie nosi maseczek a teraz nagle (prawie) wszyscy (którzy są na sali) mają te maseczki a czepiają się tych, którzy nie mają. Hipokryzja wiejska.
Myślę, że system opieki zdrowotnej zacznie teraz padać. Pora zamykać szkoły, bo zrobi się naprawdę niewesoło.
Zapnijcie pasy golasy. Jutro celujemy w 5,5k!
A nie dziwi was taki nagły przyrost zachorowań.
A nie dziwi was taki nagły przyrost zachorowań.
noo, w końcu to jesień z covid 19
Jak widzę po ludziach ignorancje względem koronawirusa to nie. Wcale się nie dziwię.
Jeszcze co do statystyk zgonów...
Z jednej strony często pojawiają się argumenty, że ludzie są klasyfikowani jako ofiary Sars-Cov2 niesłusznie. Jakaś część pacjentów pewnie tak.
Z drugiej strony, rozmawiałem dzisiaj z tym znajomym "zakaźnikiem" z pomorskiego, gdzie osobiście trafił na sytuację, gdzie pacjenci nie przeżywali nocy, wpisywano im w karcie śmierć z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej, a wynik wychodził pozytywny dopiero kilkanaście godzin później, gdy już papierologia była "klepnięta".
Pewnie faktyczna skala epidemii jest znacznie większa, niż wynika to z testów - i to na swój pokręcony sposób może ludzi uspokajać, bo obniża to faktyczną śmiertelność.
Z drugiej strony sama śmiertelność w epidemiach układu oddechowego też jest zazwyczaj niedoszacowana (tak było w przypadku wszystkich poprzednich epidemii), choć nie tak znacznie, jak ilość zachorowań.
Wyłączcie telewizory a skończy się pandemia.
Dzisiaj faktycznie urosło, ale wczoraj i przedwczoraj mieliśmy chyba 40-45 tyś testów względem 25 tyś do tej pory.
Ponoć coraz więcej osób chce się badać prywatnie, firmy badają pracowników...
Szkoda że nikt nie chce szybko przeprowadzić badań przesiewowych.
Mają być w Pomorskim bodajże ale w listopadzie...
A wytłumaczy mi ktoś dlaczego nagle robimy praktycznie dwa razy tyle testów co jeszcze kilka dni temu? Dlaczego ten przyrost nie jest stopniowy tylko tak nagły?
Co takiego nagle się wydarzyło w naszej służbie zdrowia?
Obecnie testujemy tylko pacjentów objawowych, a że ludzi z objawami jest więcej, to i więcej testów.
Przyczyną tego też jest rozpoczynający się sezon grypowy, a że lekarz pierwszego kontaktu nie odróżni covida od grypy, to wysyła na testy.
Mi się wydawało, że wcześniej testowaliśmy te ~ 20tys dziennie, bo taką mieliśmy przepustowość, dlatego dziwi mnie ten nagły wzrost.
Szczerze mówiąc nie do końca twoje tłumaczenie mnie przekonuje.
Nagle z 20tys objawowych zrobiło się 40 tys?
Przepustowość zwiększyła się już kilka miesięcy temu, zapewne możemy testować jeszcze więcej.
To pokazuje skalę jak dużo ludzi choruje, ale nie ma objawów covidowych, z tym że mamy sezon na przeziębienia, jedno nakłada się na drugie i ludzie chodzą do lekarza. Zapewne większość z tych osób przeszłaby covida bez objawów, ale coś jeszcze się przypałętało.
Dodać do tego należy też olewactwo społeczeństwa, które nie stosuje się do restrykcji sanitarnych.
Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że w 2019r ponad 4mln osób chorowało na grypę, a każda z takich osób to potencjalny obiekt do testowania to jeszcze sporo testów przed nami.
Widocznie takie były zalecenia.
No i cała Polska strefą żółtą.
Nikt nie weźmie odpowiedzialności za straszenie ludzi i manipulowanie informacjami.
Gdyby ludzie nie mieli dostępu do informacji to życie po pandemii byłoby takie jak w latach wcześniejszych.
Czyli teraz trzeba się modlić żeby nie mieć, wylewu, zawału lub jakiejkolwiek choroby kompletnie niezwiązanej z covidem bo służba zdrowia potraktuje cie jak śmiecia i będą cie ewentualnie wozić karetką aż umrzesz.
No też fakt, ale niestety tego się najbardziej obawiam. Oby tylko prywatne działały, na zdrowiu się nie oszczędza a zwykle liczy się czas. I oby taka droga jak poprzednio, prywatnie do ordynatora albo kogoś wyżej postawionego w danym szpitalu a potem bez kolejki dostać się do tego szpitala po prostu była możliwa.
Dopiero teraz? ;)
Niesamowite, ktoś z gola mnie rozbawił. Brawo!
Oni mają to gdzieś, bo ich te obostrzenia nie dotyczą, Kaczyński sobie będzie paradował bez maski, a 1 listopada nas wszystkich zamknął, żeby prezes sobie mógł iść spokojnie na groby.
Jakiś czas temu nawet pisałem w jednym z wątków na golu, że tyle osób w sejmie i nikt maski nie ma, a zakażeń było 1500-2000. A teraz nagle ci hipokryci się budzą. I zabierają głos osobom, które tych masek nie mają co jest sprzeczne z prawem.
No nieźle się poPISali. Także Covidianie kagańce na pysk..... Jak dobrze że mieszkam na wsi.....
Mam tylko nadzieję że covid na gieldzie zrekompensuje mi noszenie tego badziewia na pysku
Mnie to tam w sumie wsio ryba - no, chyba że znowu zrobią jakieś zakazy wejścia do lasu.
W dungeonie musisz znaleźć.
Ok. Morawiecki dzisiaj powiedział NAJLEPSZY dowcip, który słyszałem od bardzo dawna:
Apeluję do osób, które zaprzeczają istnieniu COVID-19, żeby tego nie czyniły. Walka z tą chorobą jest o tyle skuteczniejsza, o ile wszyscy bez wyjątku stosujemy w solidarny sposób odpowiedzialne instrumenty
Żartowniś z niego oj żartowniś.
Dziesięć warszawskich szpitali chce odesłać do Ministerstwa Zdrowia koreańskie testy antygenowe. "To igranie ze zdrowiem pacjenta" - mówił dla TVN24 wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, z którym placówki uzgodniły decyzję. Na temat wspomnianych testów wypowiedział się też prof. dr. hab. n. med. Robert Flisiak: moim zdaniem nie nadają się do niczego - mówił w wywiadzie dla Medonetu.
Nieźle. Swoją drogą coś cicho siedzą forumowicze którzy to krzyczeli że ktoś słucha ,,randomów,, z internetu..... Tutaj macie czarno na białym co się dzieje.
To te szury i kowidiany to są na ten moment źli, czy dobrzy bo już się gubię...?
12 października oficjalnie konczy sie test leku z osocza. Powinna być petarda-news
1 z 4 miejsc to Białystok, pecam text
https://bialystok.tvp.pl/50240806/brakuje-osocza
To, że w ministerstwie finansów są na bakier z matematyką, jestem w stanie zrozumieć, ale w ministerstwie zdrowia? :D
Mamy dwie grupy wiekowe respiratorów:
a) starsze niż 60 lat;
b) mają więcej niż 60 lat.
Prawie co piąty Polak uważa, że nie ma żadnej epidemii koronawirusa
Czyli prawie co piąty Polak jest debilem ?
Już nie przesadzajcie, to taka średnia światowa.