Chciałem się Was spytać, czy jako gracze korzystacie z takich wynalazków jak np season pass na xbox, abonamenty origin, czy uplay? W moim przypadku skorzystanie z takowej usługi a konkretnie season passa zakończyła się małą tragedią. Otóż zdiagnozowałem u siebie powszechnie znaną "deprechę grową". Wiadomo, niby chcę w coś popykać, włączam, gram 20 minut, wku***am się i wyłączam. Typowy schemat dla tej "przypadłości". I nic by w tym dziwnego nie było, w końcu to normalne i wielu tak ma, ale zauważyłem, że w moim przypadku spowodowane jest to niczym innym, jak poprostu szeroką dostępnością wielu tytułów. Poza tym jeszcze kilka tygodni wcześniej przed zakupieniem abonamentu wszystko było ok. Kupiłem sobie pudełkowe wersje kilku gier, po kolei je przeszedłem i wszystko grało. A odkąd mam ten cholerny abonament, to nie idzie się skupić. Brakuje mi chyba tego mistycyzmu związanego z kupowaniem gry, co wiąże się z pójściem do sklepu, budowaniem naturalnego hypu. Zdecydowanie jestem za opcją kupowania gier pojedynczo i ogrywania ich po kolei. A jak u Was to wygląda? Może też zauważyliście coś podobnego u siebie? Ja kończę z tymi abonamentami. A tfuu! Coś złego robią mi z głową, albo to ja nie umiem z nich korzystać :D
Gram głównie na Xboxie One - mam wszystkie dostępne abonamenty. Od dłuższego czasu nie mogę dłużej wkręcić się w jakiś tytuł. Ogólnie mało gram, a jeśli już to uruchamiam grę typu multiplayer i tak jest najczęściej. A czasami też ciągnę wszystkie sroki za ogon, czyli raz zagram w to raz w tamto i tak mam porozpoczynanych i nieukończonych wiele gier. Są to gry z abonamentów, ale z pudełek też coś by się znalazło. Niektóre nawet w foliach czekają i tak leżą od miesięcy. Dobrze że od jakiegoś czasu się ogarnąłem i zaprzestałem kupować, bo przy mojej wenie na granie jest to tylko strata pieniędzy, a dziesiątki gier i zaległości czekają.
Żeby ot nie było mam abonament netlixa ps plus czy ea na rok. Uważam że w niektórych opcjach jest to dobry patent. Np EA zapłaciłem chyba z 80 zl za rok i mam duuzoo gier w tym starych których nie ograłem jeszcze. Ale za to boli mnie coraz większe rozdzielanie na abo filmowe. Netflix hbo disney amazon. Dużo się tego robi do płacenia.
To zależy. Ja generalnie nie gram w multi, więc na ogół unikam abonamentów, ale np. podobał mi się bardzo ten od EA na PS4, gdzie za 15 złotych mogłem sobie pograć trochę w Sims 4 i NHL 19. Za to drugie często trzeba zapłacić 250 zł i cena nie maleje, a ja miałem ochotę przez dwie godziny i starczy. Abonament umożliwił mi zagranie w te gry.
Mistycym, jeśli chodzi o kupowanie gier, to mówiąc szczerze nigdy mi nie towarzyszył. Oczywiście fajnie wydano Baldurka, mapa, instrukcja Volo, skórzana podkładka pod myszkę, ale wyrosłem z takich dupereli.
Tez zrezygnowalem z tego. Wykupywalem , a nie konczylem ani jednej gry. Teraz mam filozofie, ze nigdy nie mam wiecej niz 2 gry single zainstalowane. No poza Homewordem 2, ktory mam zawsze zainstalowany od momentu premiery. Przestalem tez kupowac tytuly bo sa promocje. Kupuje, jezeli mam zamiar grac.
To raczej oznaka tego, że za dużo czasu poświęcasz grom. Zdecyduj się konkretnie na jedną grę, a nie wybieraj losowo. W moim odczuciu xbox pass jest świetny.
Wiem co masz na myśli, też to czuję - ale nie dotyczy tylko abonamentów, a zasadniczo każdej gry.
Jak się było zasrańcem, po piraty się jeździło na giełdę do Katowic albo przegrywało od kolegi (no bo przecież nie było mnie stać na oryginały) każda gra była skarbem. Pamiętam jak na wieść że kolega "ma" GTA III jechaliśmy 2h w jedną stronę (autobusem) bo była niedziela a trzeba było kupić płyty CD żeby sobie przegrać.
Niezależnie jakie dziadostwo wpadło w nasze ręce każdy z naszej grupy grał z wypiekami, a w szkole dzieliliśmy się wrażeniami. Gry były na tyle niepowszechne że grało się we wszystko.
Teraz - kiedy nie grałem na piracie od kilku dobrych lat a każda, absolutnie każda gra jest w zasięgu ręki jakaś magia prysnęła - brakuje tajemniczości, przed premierą czasem wiemy o grach wszystko, a od momentu zakupu gra jest gotowa do odpalenia szybciej niż robię sobie kanapki i herbatę (chyba że waży 100GB+).
Zaletą tego jest to że gram w to co naprawdę mnie kręci, nigdy nie zmuszam się do grania żeby "móc odhaczyć" (bo gry to ma być rozrywka), mam czas na inne hobby. Kiedyś gry to był nieodłączny element dnia, teraz są substytutem kiedy naprawdę nie ma niczego do roboty - no chyba że wychodzi coś fajnego, do dziś potrafię przysiąść do kompa i ciorać 12h pod rząd kiedy jest jakaś wielka premiera, ale zdarza mi się to raz na kilka lat.
Tobie też OP polecam wybierać te tytuły które wydają się interesujące i warte uwagi, zamiast próbować obskoczyć losowe tytuły tylko dlatego ze są dostępne.
Xbox game pass kupiłem, przeszedłem Dead Cells i The Outer Worlds, po czym abonamentu nie przedłużyłem - świetna usługa.
Aha i zauważyłem jeszcze coś. Jak kupuję sobie grę pudełkową to przechodzę ją wolno, nigdzie mi się nie spieszy. Cieszę się każdym elementem gry, dostrzegam każdy detal stworzony przez ludzi tworzących dany tytuł. Jakoś tak wsiąkam w to wszystko i jest super. Nawet jak zdarzy się jakaś przerwa z powodu braku czasu, to nic tej harmonii nie burzy. Po prostu wracam po jakimś czasie i już. A jak przychodzi mi grać w grę z season passa, to czuję jakąś dziwną presję i gonię jak głupi, bo przecież tyle jeszcze gier chciałbym spróbować. A jak już się zdarzy jakaś przerwa, to gdzie tam wracać..., lepiej zacząć coś nowego. No porąbane to :D
Przez jeden miesiąc testowałem xbox game pass specjalnie dla The Outer Worlds. Ale nie przedłużałem. Jestem starej daty i wolę jednak mieć coś na stałe a nie tylko czasowo. Poza tym w moim wieku, jak ma się rodzinę, czasu na granie jest dość mało, także abonamenty średnio się opłacają. To jest fajna sprawa jak ktoś jest młody i ma mnóstwo czasu na granie.
Od dawna już wyznaję zasadę, że kupuję tylko to w co chcę akurat grać. Nie zbieram gier na zapas. Wyjątkiem może być jakaś wyjątkowa promocja i naprawdę niska cena.
ja nie zamierzam sie bawic w abonamenty..
ogrywam sobie po kolei kazda gierke (mam spory zapas takich w ktore nie gralem, mysle ze ponad 30) wiec dodatkowo gry z abonamentu nie sa mi teraz potrzebne
Kupiłem może 1-2 razy zdrapkę (najtańszą) do XboX Live gdy kupiłem X360, moją pierwszą dużą konsolę (tak to handheldy+PC), przetestowałem co ma w ofercie Marketplace, pamiętam że kupiłem DLCki do tej nowej trylogii Tomb Raidera a które z jakiegoś dziwnego powodu nie są dostępne na PC.
Chodzi o dodatkowe przygody.
Na PC testowałem Origin Access, chyba testowałem BF1 czy tam BFV, obie mi się nie spodobały dzięki czemu nie kupiłem ich po masie godzin zmarnowanych z BF4.
Podzielam twoją koncepcję - wiele gier to i problem ze skupieniem się na grze gdy do jakieś przysiądziesz.
Potem wkurzenie bo zrobiło się niewielki postęp a czasu wolnego mało.
Ale też w drugą stronę gorzej - zainstalowanie jednej tylko gry działa tylko przez jakiś czas. Potem wypalenie i znudzenie.
Kicaxy -> pojdziesz do pracy to ci sie odmieni :) GWARANTUJE
Nie wiem na jakiej podstawie stwierdzasz, że nie pracuje. W ogóle co to ma do rzeczy. Przy tym też studiuję. Jak ktoś chce znaleźć czas na granie to go znajdzie.
Chodzi Ci o Game Pass, a nie Season Pass. Season pass, to sezonowa przepustka na DLC do danej gry, a Game Pass to przepustka do gier od Microsoftu w postaci abonamentu.
Ja osobiście uważam usługę Game Pass za jedną z lepszych rzeczy jaka pojawiła się na rynku gamingowym od ponad dekady, albo jeszcze dłużej. Osobiście używam opcji Gamepass ultimate (PC+Xbox+Gold) i jestem super zadowolony. Dodatkowo kupuję też Humble Choice - kupiłem na miesiąc przed zmianą Monthly na Choice dla Soul Calibura VI i tak zostało póki co.
Co do przechodzenia gier - siadam, gram, przechodzę, odinstalowuję - specjalnie nawet niektóre gry instaluję na dysku tylko po to aby się wnerwiać, że jeszcze ich nie ukończyłem i nie mam miejsca na nic innego :P
Na promocjach też kupuję gry i zdaję sobie sprawę, że nie we wszystkie pewnie zagram :P
Kupowanie pudełkowych jednak nie zmienia u mnie sytuacji, bo leży na półce kilka tytułów które kupiłem na promce i nigdy nawet nie rozpakowałem. GTA V pewnie jeszcze bym przez kilka lat nawet nie odpalił, gdyby nie pojawiło się w GamePassie - a tak ukończyłem je :) więc póki co 1:0 dla gamepassa vs. wersje pudełkowe.
A do przechodzenia gier poniekąd nakłonił mnie GOG Galaxy 2.0 przez którego wreszcie widzę ile mam gier, na które platformy - więc postanowiłem w tym roku trochę gier skończyć. Póki co idzie tak sobie bo od 1 stycznia do dziś skończyłem tylko: 5 gier (np. GTA V i Blasphemous), w jednej jestem gdzieś w 70% (RDR 1) i może uda się skończyć do końca miesiąca.
W gry multi gram od czasu do czasu tylko.
Uwazam, ze Xbox Pass na PC za swietne rozwiazanie. Za pare zlotych mam dostep do pelniakow, ktore gdzies chodzily mi po glowie, ale nie chcialo mi sie kupowac wersji pelnej. Teraz moge sobie przetestowac te gierki 7/10 z nadzieja, ze cos mi sie spodoba. Dla mnie na plus
Przez parę miechów grałem głównie na Xboxie One i przyznam, że GamePass to świetna usługa. Przez te 4 miesiące ograłem/przeszedłem sporo tytułów, w które normalnie bym raczej nie zagrał, a tutaj zawsze próbowałem czegoś nowego bo i tak wszystkie gry były wliczone w cenę. Co prawda nie chciałbym, aby takie abonamenty całkowicie wyparły tradycyjną dystrybucję pudełkową/cyfrową, ale myślę, że i tak jest to świetny substytut dla tych opcji.
jak się ma za dużo czasu wolnego i tylko jedno hobby to nic dziwnego, że po jakimś czasie się nie chce
Kupiłem na chwilkę abonament xbox game pass na PC( promocja 4 zł na 3 miesiące) by zobaczyć jak to wygląda i sprawdzić kilka gier. Nic mi się nie podobało i zrezygnowałem już z subskrypcji. Już nie dla mnie takie zabawy. Nie mam ochoty chyba grać w nic innego niż Fallouty.
Dlatego gram sobie w F76 bez abonamentu :)
Ale czy abo to zło? Nie wydaje mi się. Taki xbox game pass bez promocji kosztuje 57 zł za kwartał. To rozsądna cena, a można zagrać w wiele gier. Lepsze to niż np. wydać na grę 250 zł i stwierdzić, że jednak nam się nie podoba :)