Nadeszła era nudnych gier – i to jest wspaniałe!
Nadeszła era nudnych gier – i to jest wspaniałe!
Wbrew pozorom, te wymienione gry nie są nudne, ale raczej są tylko dla cierpliwych graczy, co wolą powolne, ale sensowne tempo, podziwiać krajobrazy i poczuć wirtualne życie od czasu do czasu. Tak jak klasyczne gry RPG i strategie turowe, co nie są przeznaczone dla niecierpliwych graczy.
Gry akcji-przygodowe dzielimy się na szybkie i powolne. Za to nie lubię nudne gry, gdzie w ogóle nic się nie dzieje przez całą grę.
Zdecydowanie bardziej pasuje tutaj "era gier z wolniejszym tempem rozgrywki". To ze cos jest nudne to bardzo subiektywne odczucie.
Mam inna definicję słowa nuda niż autor artykułu. Bardziej nudzą mnie do bólu powtarzalne questy i postaci z większości gier AAA, niż spokojne podróżowanie w Death Stranding czy w RDR 2.
Nie, nie lubie nudnych gier, ale lubie gry z wolnym tempem rozgrywki jak Red Dead Redemption czy Death Stranding.
Mam wrażenie, że ludzie preferujący nudne gry to przy okazji ci sami ludzie, którzy nie zwykli kończyć gier.
Oj.
To podejście do węzła jeziornego to chyba jeden z trudniejszych momentów z w grze. Postać jest słabowita, nie ma wzmacniaczy, krótko wstrzymuje oddech i trzeba przejść przez dość trudny teren z wynurzonymi. Próbowałem ominąć teren skałkami po prawej i boże, ileż razy trzeba było restartować bo ładunek się zniszczył.
Ale jak odpaliła muzyka i pokazał się widok węzła. Mega strzał dopaminy.
Wręcz przeciwnie.
O nie, żadnych nudnych gier. Zaczyna się fajnie, niby dobrze się gra, wciąga a potem 30 godzin później nagle się robi strasznie nudno, wszystko jest meh, nie chce się już grać, bleh i gra do kosza. Zmarnowane 30 godzin i nawet 10GB modów nie pomogło.
Gra to dla mnie rozrywka gry takie jak cod fortnite czy fifa je dają i może dlatego maja najwiecej graczy, DS to dla mnie nuda już lepiej grindiwac w mmo jak w grze Single Player
Nie, nie lubie nudnych gier, ale lubie gry z wolnym tempem rozgrywki jak Red Dead Redemption czy Death Stranding.
Nadeszła era nudnych gier – i to jest wspaniałe!
Wbrew pozorom, te wymienione gry nie są nudne, ale raczej są tylko dla cierpliwych graczy, co wolą powolne, ale sensowne tempo, podziwiać krajobrazy i poczuć wirtualne życie od czasu do czasu. Tak jak klasyczne gry RPG i strategie turowe, co nie są przeznaczone dla niecierpliwych graczy.
Gry akcji-przygodowe dzielimy się na szybkie i powolne. Za to nie lubię nudne gry, gdzie w ogóle nic się nie dzieje przez całą grę.
Mam inna definicję słowa nuda niż autor artykułu. Bardziej nudzą mnie do bólu powtarzalne questy i postaci z większości gier AAA, niż spokojne podróżowanie w Death Stranding czy w RDR 2.
Użyłem tego słowa celowo, bo wielu graczy w ten sposób mówi o DS czy nawet RDR2. Mnie, jak możesz się domyślić, one nie nudziły. Wręcz przeciwnie - gdyby platyna w DS nie wymagała KOLEJNYCH 50 czy 60 godzin w grze, to nawet przez chwilę bym się nie zastanawiał. Spokojne podróżowanie na dużym propsie.
Nie wiem jak Ty, ale ja jakoś zrozumiałem co autor miał na myśli używając terminu "nuda". Nigdzie nie równa, do poziomu hołoty z internetu. Według mnie przyczepiasz się niesłusznie.
Zdecydowanie bardziej pasuje tutaj "era gier z wolniejszym tempem rozgrywki". To ze cos jest nudne to bardzo subiektywne odczucie.
Nieśpieszny nie znaczy nudny.
To jak z Mad Maxem, którego ludzie uważają za grę monotonną, a ja to kupuję. Bo postapo, to nie lunapark, tylko właśnie monotonia i resztki.
Taki felieton spod znaku: inni wolą rosół, a ja pomidorową i to jest fajne... Niby można, tylko po co? O gustach się przecież nie dyskutuje (nie dlatego, że nie wolno, tylko po prostu nie ma tu pola na argumentację).
No to od death stranding będę się trzymał z daleka. Lubię nudne gry w rodzaju dear esther ale nie przehajpowane
Dla mnie Red Dead Redemption 2 i Death Stranding to jedne z najepszych gier tej generacji. Są powolne, nastrojowe, bardzo klimatyczne i z fenomenalną historią.
Akurat RDR2 historie ma do bani :)
Eee tam do bani od razu. Trochę sztampową, bardzo czarno białą i przewidywalną ale typowo westernową historię.
Dla mnie RDR 2 to najlepsza historia w grach ostatnimi laty. Rewelacyjne postacie, kapitalne dialogi, mistrzowska scenografia przerywników i sama historia gangu Dutcha jest również fenomenalna. Do wielu elementów czysto gameplayowych można się przyczepić ale fabuła jest mistrzowska. Jeszcze nigdzie się nie spotkałem z opinią że fabuła jest do bani. Lol.
Akurat RDR2 historie ma do bani :)
Zastanawiam się, które gry według ciebie mają dobrą historię, skoro RDR2 ma "do bani"
O ile rozumiem, ze komus moze sie nie podobac gameplay, bo wlasnie jest sporo powolnych momentow to akurat fabuła jest wysmienita od poczatku do konca
Ogolnie to tez jestem zdania, ze pod wzgledem historii RDR2 i Death Stranding to jedne z najlepszych gier
RDR 2 ma jedną z najlepszych fabuł w historii gier. Do tego dobrze napisane dialogi.
Ścisła czołówka fabularna:
The Longuest Journey 1999, Syberia 2002, Planescape Torment 1999, Baldur's gate II 2000,
Neverwinter Nights - Maska zdrajcy 2007, MGS 1998, Fallout 2 1998, System Shock 2 1999, Mafia 2002,
Deus Ex 2000, Silent Hill 2 2001, MGS 2 2001, Max payne 2001, Star Wars: Knights of the Old Republic 2003,
Half Life 2 2004, Vampire: The Masquerade - Bloodlines 2004, Black Mirror 2003, Still LIfe 2005, Gray Matter 2010, Heavy Rain 2010, Wiedźmin 1-3, Bioshock 1 oraz Bioshock Infinite + dodatek, Mass Effect 1-3, L.A. Noire 2011,
The Last of Us 2013, Pillars of eternity 2015, The Wolf Among Us 2013, Dreamfall:The Longuest Journey 2006,
Life is Strange 2015, Pillars of eternity II 2018, Red Dead Redemption 2 2018, Disco Elysium 2019,
Broken sword 1996, Deus Ex: Human Revolution 2011, The Last of Us 2013 itp.
Oczywiście jest więcej tytułów z dobrą fabułą. Na przykład w niektórych niewymienionych jRpg, cRpg, point and click czy przygodówkach z nowej fali w 3d. Ale to nadal igły w stogu siana, które są rzadkością. Nie pamiętam też fabuł dokładnie z całej serii Might & Magic, Eye of The Beholder, Ishar, Betrayal at Krondor, Lands of Lore itp. Być może też powinny być.
Nie znam też fabuły z serii Final Fantasy, bo przechodziłem tylko 7, 8 i 15.
Osobiście dla mnie TOP 4 fabuł w historii gier mają:
The Longuest Journey, Planescape Torment, Baldur's gate II , Neverwinter Nights - Maska zdrajcy, ale to dlatego, że zaskoczeniem jest tak bogata tematyka - sprawy metafizyki, wymiarów, wizji, snów, dusz, śmiertelności oraz niezwykła spójność itd.
Zresztą garściami z BG2, PT i NN2 Maska zdrajcy kopiował przecież Pillars of Eternity 1, którym się tak zachwycano ze względu na fabułę.
A jeśli chodzi o same dialogi to na mnie największe wrażenie zrobiły te poniżej (często humor i łamanie schematów ma kolosalne znaczenie)
-Secret of Monkey island 1990
-Monkey island 2 1991
-Indiana Jones and The Fate of Atlantis 1992
-Day of the Tentacle 1993
-Gabriel Knight: The Sins of the Fathers 1993
-Broken sword 1996
-Broken sword II 1997
-The Curse of Monkey Island 1997
-Grim Fandango 1998
-Planescape Torment 1999
-Baldur's gate II 2000
-Gothic 2001
-Gothic 2 2002
-Syberia 2002
-Syberia II 2004
-Neverwinter Nights 2 2006 + Maska zdrajcy 2007
-Wiedźmin 2007
-Dragon age Origins 2009
-Wiedźmin 2 2011
-The Last of Us 2013
-Wiedźmin 3 2015
-Pillars of Eternity 2015
-Pillars of Eternity 2 2018
-Red Dead Redemption 2 2018
Ci którzy lubią nudne gry to chyba mają nudne życie.
Dla mnie osobiście RDR 2 to zaprzeczenie nudnej gry. 90-95% gier z ostatnich 10 lat jest dla mnie znacznie nudniejsze od niej. Nie wiem czemu tak wielu ludzi właśnie o niej używa zwrotu nudna.
Bo przyzwyczajona jest np do GTA. Czy czegoś innego szybkiego. Wiele osób woli ciągłą akcję od spokojnej przejażdżki z Di Angelo w tle
Kluczowa jest kwestia czasu. Sandboxy z założenia to gry duże i czasochłonne. Ale ani GTA, ani RDR nie należą do czołówki, które zajmują najwięcej czasu, by porobić wszystkie zadania oraz sprawdzić wszystkie aktywności.
Przykłady dużych gier:
TES-Daggerfall 1998
Might & Magic VI 1998
Might & Magic VII 1999
GTA III 2001
GTA - Vice City 2002
TES-Morrowind 2002
G2NK 2003 + Returning 2.0
GTA-San Andreas 2003
TES-Oblivion 2006
Gothic 3 2006
GTA IV 2008
Fallout 3 2008
Fallout - NV 2010
Red Dead Redemption 2010
Skyrim 2011
GTA V 2013
Fallout 4 2015
Wiedźmin 3 2015
Elex 2017
AC Origins 2017
AC Odyssey 2018
Kingdom Come:Deliverance 2018
Red Dead Redemption 2 2018
Days Gone 2019
Praktycznie z tych zdecydowanie najwięcej czasu zajęły mi te:
G2NK + Returning 2.0 + dx11 + spolszczenie na Hard = ok 300 godz.
Morrowind + dodatki + Overhaul 3.0 + inne mody -= ok 290 godz. (kiedyś z mgłą pewnie czas miałem o wiele dłuższy)
Skyrim + dodatki + 520 modów = ok 280 godz.
Oblivion + dodatki + ok 80 modów = ok 160 godz.
Wiem, że mapa może być myląca. Ale ja porównuje zawsze długość przejścia gier rpg z wykonaniem wszystkich questów, czytaniem wszystkich książek i listów. Samo czytanie książek wszystkich w takim Morku, Obku czy Skyrim to pewnie ok 50 godzin. W każdej tyle.
Całą resztę dało radę przejść znacznie szybciej. Przeważnie poniżej 100 godzin lub w okolicach 100-110 godzin np: Gothic 3 czy Kingdom Come:Deliverance, by wszystko porobić. Inne w 130-140 godzin, by całkowicie nasycić się jak Wiedźmin z dodatkami czy RDR2.
Z innych wymienionych nie przeszedłem tylko RDR1 i TES-Daggerfall. TES-Daggerfall jest ponoć bardziej obszerny od Morrowinda.
Tak, tak, też sobie kiedyś dorabiałem ideologię, że to "trudny odbiór", "wąskie grono odbiorców", grę trzeba sobie dawkować itd. A potem przyszła trylogia Batmana i pokazała jak robić gry, żeby nie nudziły.
Moim zdaniem prawda jest znacznie bardziej prozaiczna - większość developerów nie potrafi tworzyć dobrych gier. Wpadli w pętlę wielkich światów, robią coraz większe mapy, coraz ładniejszą grafikę, ale nie mają pojęcia jak wymyślić ciekawe zadania, jak skupić uwagę gracza. Dlatego wymyśla się takie komunały o smakowaniu świata gry, podczas gdy chodzi o zwykłą nudę.
Nie mam czasu na nudne gry, lubię że tak powiem gry skoncentrowane, w pigułce - Life is Strange, Wolf Among Us. Czysta treść, bez durnego chodzenia czy eksploracji; super fabuła tudzież kopniak emocjonalny.
Do RDR trzeba podejść z odpowiednim nastawieniem. Za pierwszym razem grałem na odwal się, i nudziłem się okropnie a przechodziłem kilka miesięcy z paroma długimi przerwami. Teraz gram drugi raz nie śpiesząc się, polując, wykonując wyzwania, wpadając na whisky do saloonu, słowem grając immersyjnie i nie moge się oderwać.
Dokładnie, ja tez na poczatku się niezbyt wkreciłem, bo bylem wlasnie przyzwyczajony do intensywnych gier, sterowanie wydawało mi się zbyt powolne jak i sama akcja, ale w koncu zrozumialem, ze to jest 'fajne', ze tak wlasnie powinny wygladac gry, ze to czesc klimatu i gdyby akcja gnala na leb na szyje, a bohater poruszal sie jak Assassyn to ta gra nie mialaby sensu i caly klimat by wyparowal
Jakos od drugiego aktu sie wkrecilem, a potem bylo coraz lepiej i lepiej, a na koncu zdalem sobie sprawe, ze to razem z tlou najlepsza gra w jaka gralem
Minelo pare miesiecy, przeszedlem ja jeszcze raz i mimo, ze znalem juz zakoczenie to gralo mi sie wtedy nawet jeszcze lepiej niz za pierwszym razem, bardziej tez zwiedzalem swiat itd.
Do konca zycia nie zapomne tej gry i tego jak sie wczułem w ten swiat i historie tam przedstawiona, cos wspanialego
Szczerze powiem, ze RDR2/Death Stranding to jedne z moich ulubionych gier, natomiast KCD czy Days Gone uwazam za bardzo dobre produkcje, aczkolwiek Days Gone jest tak po srodku szkoly Rockstara, a Ubigame.
Pełno w nim nudnych pobocznych zadan, same glowne questy tez czesto nie zachwycaja, ale jednak gra ma to 'cos'
Mam podobnie z Days Gone, nie jest to poziom DS czy RDR2 ale gra jest mega przyjemna i klimatyczna. Poznawania świata daje dużo radochy ale te zadania mocno momentami kuleją choć + za te chainy zadań związane z jakimiś postaciami.
,,Nazywam się Adam i lubię nudne gry. Oto moja historia.'' Szukam imienia Zechenter w kalendarzu i nie mogę znaleźć.
uwielbiam takie gry, uwielbiam gry z przesadnie wielkim i dosyć pustym światem (ale nie zbyt pustym, troche jak w assassin's creed gdzie są lokacje miast wypełnione aktywnościami i tereny pozamiejskie im bardziej górzyste/pustynne tym pustrze) gdzie podróż zajmuje często po 5-10 minut uwielbiam to
W te gry nie zagrałem, nie gram i grać nie będę. Dla mnie gra jest na max 20 godzin a nie 30-50. To jest moje zdanie, ale jest rzeczą trochę smutną, że nie mam w co grać bo gry są zbyt długie :\.
licze na RDR3 i jeeeeszcze wolniejszą rozgrywkę bo aż się o to prosi ta gra(rdr2)
Ile by ludzie nie gadali, Death Stranding to nie jest dobra gra. Tak samo jak banan przybity do sciany to nie jest sztuka.
Ależ pewnie. Banan jest wyjątkowym owocem dla kulturowego dziedzictwa ludzkiego, być może ważniejszym nawet niż takie jabłko.
Toć to wypierdolenie się na skórce banana stanowi podstawę komedii, a trzeba zaznaczyć że w ramach komedii obecność banana można odnaleźć również w takich motywach jak obrona przed człowiekiem uzbrojonym w banana czy strzelanie z banana. Element ten trafił również do gier, gdzie został przedstawiona m.in jako bomba bananowa.
Ale też znaczenie banana w kulturze nie ogranicza się tylko do komedii. Z uwagi na swój kształt nieraz bywa kojarzony erotycznie i bywa wykorzystywany jako instrument demonstracyjny, czy to w ramach nauki szkolnej jak i w krótkich dziełach filmowych z podtekstem.
Bywa też, że owocowi temu nadaje się znaczenie negatywne. Niestety bywały przypadki, gdy owoc ten został użyty celem obrażenia jakiejś osoby, w tym ponoć polskiego piłkarza o nieco ciemniejszej karnacji.
Tak, pospolity banan jest zarazem wyjątkowy.
Taka analogia trochę od czapy, bo jeżeli chcesz Death Stranding porównać do kontrowersyjnego dzieła Maurizio Cattelana którym jest słynny banan- to scenariusz musiał by być że prócz banana facet zrobił pomieszczenie a ludzie to super realistyczne kukły- a ty miałeś to przedstawione tylko jako "banan na ścianie za 120k $)... ciekawe czy zagrałeś- to będzie się ważyć, czy warto "dyskutować"...
Ile by ludzie nie powtarzali w kółko tego mylnego sloganu o kurierze, czy podróży z punktu A do punktu B, to Death Stranding jest pozycją magiczną, hipnotyzującą, z głęboka fabułą i zmuszającą inteligentnego gracza do refleksji. Jest cudowną grą o naszych słabościach.
Zacznijmy od tego, że nikt nie posiada na własność definicji sztuki, więc kategoryczne stwierdzenie, że banan nie jest dziełem sztuki jest przejawem ignorancji, skoro sporo osób owoc za sztukę uznało. To nie jest kwestia faktów, tylko gustu i uznania.
A po drugie, taki banan niesie ze sobą wiele znaczeń. Jest to dzieło autotematyczne, bo swoim istnieniem zadaje pytanie o sztukę, o jej definicje, o granicę sztuki, o to, jakie warunki musi spełnić przedmiot, żeby zostać uznanym za dzieło. Banan opowiada również o kapitalizmie i współczesnym świecie - skąd biorą się wartości? Skąd bierze się cena? Z pracy włożonej w wykonanie przedmiotu? Czym ten banan różni się od banana w sklepie, że ktoś był w stanie tyle za niego zapłacić? Czy ten banan stał się wyjątkowy tylko przez to, że zwróciły na niego uwagę tysiące internautów na całym świecie? Czym jest moda? Można o tym pisać i pisać.
Z grami jest podobnie. Nie ma absolutnej definicji dobrej gry (a zwłaszcza takiej, która kłóci się z grą o łażeniu w kółko bez celu), więc jeżeli tylu osobom się podoba, to bezsensem jest kategoryczne twierdzenie, że Death Strainding to nie jest dobra gra.
Nudne? Wydaje mi się, że źle użyto to słowo. Ale autor musi się dostosować poziomem do fejsika, choć sam zarzuca to grom ;)
Lubię spokojne gry.
Taką dla mnie jest też Odyssey.
W okolicach Sparty są góry, w których nic się nie dzieje, można chodzić, wspinać się... Podobnie bagna w Ellis.
Na całej mapie są obszary puste, ale ładnie zaprojektowane co Ubi umie.
Misję z pisarzem miałem. Zlecenie jak zlecenie. W każdej grze (Gothicu czy Wiedźminie też) pamiętam takie proste misje, gdzie wystarczył dialog.
Co więcej kilka linijek niżej przeczytałem "Czasem misja sprowadza się do wysłuchania rozmowy (ryby z Dutchem)
Źródło: https://www.gry-online.pl/opinie/nadeszla-era-nudnych-gier-i-to-jest-wspaniale/zd8cb"
Nie grałem jeszcze w RDR2.
Ale mam dziwne wrażenie, że na siłę autor chwali w jednej grze coś, co w innej jest wadą...
Dodam tylko, że mam 85h w Odyssey I to była jedna, JEDNA taka misja. Inne, najprostsze choćby wymagają co najmniej zaniesienia czegoś czy eskorty.
Czy może się mylę? Bo nie grałem w RDR2, ale z tekstu wynika, że i w tej grze są misje polegające jedynie na wysłuchaniu dialogu.
Mnie w Odyssey pasuje do świata to, że najemniczka poza ratowaniem Grecji dostaje zlecenia w stylu "zabij wilki bo mi kozę zjadły" czy właśnie to z pisarzem, gdzie nieznany nam człowiek żebra i tyle. Większości normalnych ludzi nie obchodzi misja Kasandry (czy Alexiosa) ale ich własne życie i problemy.
Mi to zbudowało klimat. A widzę, że w RDR2 jest tak samo. Chyba, że autor się pogubił i sam nie wie o czym pisze, a w grze Rockstara nie ma misji polegających tylko na wysłuchaniu dialogu?
Po tym początku średnio mi się widzi czytanie artu dalej, ale ok... Zobaczę, czy z błędnych założeń wynika coś więcej.
W RDR2 świat żyje, w grach od ubi wszystko jest takie schematyczne... Dużym plusem jest mnogość settingów, pomysł... Największy minus że olewają drobne detale. Gram w AC Rouge i na Oceanie Arktycznym Shay biega w domyślnym stroju jakby otoczenie mu nie przeszkadzało. W RDR2 masz scenę w śniegu i widzisz jak ubiór bohater zmienia- to nawet w GTAV było, to coś wpływa na imersję... RDR2 pokazuje nową jakość, że open world (sandbox) może poza wielkim światem dbać o detale (jak liniowe gry od ND) i mieć dobrą filmową fabułę
Matko, ja tych nowych Asasynów nie mogłem przetrawić jakie to rozwleczone i dłużące się, a jeszcze to ktoś chwali. Komu przeszkadzała formuła Asasyna przed tymi dwoma najnowszymi częściami?
Wszystkim co narzekali i sprzedaż spadała?
Serio trzeba takie rzeczy tłumaczyć?
Fanem nowych AC nie jestem. Dobre gry. Dobre. Nie bardzo dobre, nie wspaniałe. W mojej sytuacji życiowej są świetne, bo gram tygodniami, po godzinę czy dwie dziennie.
Wczoraj zrobiłem jedną misję. Rozłożoną na trzy poboczne, ale jedną. W międzyczasie zajrzałem na Wiki poczytać o dwóch historycznych obiektach oraz o jednej z postaci, czy naprawdę istniała itp. Czytanie (plus spacer z psem) zajęły mi tyle czasu, że się tv po 3h wyłączył. A grałem może godzinę. I tak niemal codziennie coś sobie czytam o Grecji czy mitach bo zawsze lubiłem, a jednocześnie gram w dobrą grę bo nie mam czasu zagłębiać się w fabułę. Nie mam czasu grać 5h non stop i kończyć grę w trzy dni...
Także... Warto sobie uświadomić, że ilu ludzi - tyle gustów. A nie jojczeć, że tobie coś nie pasuje. Pępkiem świata nie jesteś. Ani ja. Mnie stare AC nie pasowały to grałem w coś innego. Życie :)
Ubisoft ma do bani rozumowanie, bo zamiast dać żyjące światy, oni woleli robić gry RPG (które dalej są schematyczne, a jeszcze tożsamość serii zabijają)
Nic nie powinno wybiegać przed czasy Altaira, bo w jedynce to Nizaryci ustalili ikony zakonu, Origins to musiało naciągnąć i fabuła się sypie...
Ubisoft to wie i im "wątek asasynów ciąży", Black Flag (Bardziej gra o piratach, ale jak się do tego podejdzie to oni nas już wtedy zaczynali urabiać, bohater zakładający kaptur tylko w "strefie strzeżonej- umniejszanie znaczenia ikon, potem Rouge- niby druga strona, ale też pokazanie że w serii asasyn też może się nie wyróżniać (zauważ jak członkowie bractwa wyglądali, Hope itp...)
Potem Syndicate i super pomysł z zakładaniem kaptura tylko przy skradaniu (tu realizm nagle kiedy skaczesz w cylindrze do siana i używasz lipnej tyrolki- znowu obalanie "ikon", na szczęście fani ikon zareagowali i w Origins i Odyssey przycisk zakładania kaptura się pojawił)
W Origins zaczęło się pojawiać więcej pancerzy rodem ze świata fantasy (Próby bogów, Hologramy Wielkiego Węża itp, jednak stosunek pancerzy z kapturem do tych "wojowników" był przeważający (zauważ że do tej pory nie licząc Liberation mieliśmy na okładkach zakapturzonych asasynów, Aveline miała jednak charakterystyczny dziobek)- Odyssey odwrócił formułę Origins (więcej wojowników/najemników, mniej asasyna- bo nie istnieli)
Może teoria spiskowa albo coś, ale ktoś od wizerunku i analizowania rynku istnieje...
Martwi mnie to bo ja kupuję lore, nawet to ustalone w Origins i częściowo w Odyssey- tylko to że Darius HB nosił nad dłonią, a nie pod (taka dygresja do rytuałowego ucinania z Masjafu palca i "pomyłki Bayeka")...
W części o wikingach mam nadzieję na wyważenie kontentu wojownika z asasynami (w stylu że jak wojna to grasz jak wiking, a jak eliminujesz cel zakładasz szaty skrytobójcy) i standardowo zakapturzonego asasyna na okładce
Przypominam o pogrzebanym Traget Renderze do ACIII https://www.youtube.com/watch?v=Nekg59aEg2A (tego nie potrafię odpuścić bo nawet w ACIII Remastered nie dodali tej szaty asasyna- tylko jakieś badziewie z Egiptu, Grecji itp)
pierwszych screenach AC Victory https://www.youtube.com/watch?v=vKD2ccfpfgU (to bujanie to jakaś innowacja musi być że odrzucili zarówno w ACIII jak i Londynie)
Ostatnia ciekawostka zastanawiałeś się dlaczego strojów postaci z okładek ACII AC:BH AC:RV nie możesz odtworzyć w swojej grze? Bo były projektowane przed mechanikami które wprowadzali (pierwotnie Concept artysta myślał że to będzie gra w stylu AC1- gdzie strój był taki sam jak na okładce) Nawet drugi Karwasz Connora leży jako "pamiątka" po Haythamie...
RDR2 moim zdaniem akurat także jest wypełniony po brzegi atrakcjami. Tyle że po pierwsze, znaczniki są tylko na mapie albo ich nie ma(obozy), po drugie, są zrobione klimatycznie. Ja np nie mogłem sobie odpuścić idealnej skóry jelenia. A czy RDR2 jest nudny? Nie. Po prostu jest długi. I chociaż w tej długości jest metoda, tak jeśli ktoś spodziewał się GTA na dzikim zachodzie, to srogo się zawiódł.
AC Odyssey może oferuje więcej akcji- ale świat ma tak sztuczny i pusty jak rodem z jakiegoś MMO RPG... Te "nudne" mają świat który coś tam próbuje symulować... Liczę że z nową generacją będzie powstawać więcej tych "nudnych otwartych światów" w stylu" R* bo u Ubisoftu one zatrzymały się na 2007 roku... Ghost of Tsushima może być takim wypośrodkowaniem pomiędzy RDR2 a AC (świat żyjący i reagujący na poczynania bohatera) i dobra dojrzała filmowa fabuła rodem z liniówek od sony (Sucker Punch wzoruje się na filmach Kurosawy)
Żadnych nudnych gier! Gra musi mnie wciągnąć a gry nudne tego nie robią. Gry to odskocznia od dość nudnego prawdziwego życia.
Nawet ci nie współczuję.
Osobiście wolę nudne filmy, które powoli się snują i po prostu fajnie się na nie patrzy, od gier oczekuje przede wszystkim, że mnie zaangażują - akurat tym nudnym nieczęsto się to udaje :)
Nudne gry... Zastanawiam się ile setek godzin spędziłem w The Hunter Classic i Call of the Wild. Przy nich RDR2 albo DS to Marvel :)
Nie nazwałbym ich nudnymi grami, ale bardziej jak już impersyjne gry. Gry, które stawiają na wchłonięcie w klimat świata przedstawionego kosztem notorycznej akcji.
Nudnym grom mówię nie. Ale w gry o powolnym tempie akcji gram z przyjemnością.
Nuda – negatywny stan emocjonalny, polegający na uczuciu wewnętrznej pustki, zwykle spowodowany jednostajnością, brakiem zmiany otoczenia, brakiem bodźców, a czasami chorobą.
Nuda to stan obojętności i braku zainteresowania. Jest traktowana jako odmiana frustracji lub stresu. Czasami może doprowadzić do innych stanów emocjonalnych, jak np. agresji.
Czy aby na pewno lubicie nudne gry? Autor postaralby sie na znalezienie lepszego okreslenia.
No i porownanie Death Stranding do RDR2, smieszne.
No i porownanie Death Stranding do RDR2, smieszne.
Bardzo śmieszne. Kolejna kiczowata gra od Rock Star, sztucznie i na siłę rozwleczona rozgrywka, klimat cienki jak skóra na kaszance, fabuła płytka jak kałuża, przereklamowana i tanio żerująca na wcześniejszych gniotach z serii GTA. Bleeeee, ohydztwo.
Co innego Death Stranding. Jak można tak cudownie metafizyczną przygodę porównywać z tandetą dla mas.
Nudne z wymienionych gier jest jedynie Odyssey, bo tak pusty i sztuczny świat to widziałem ostatni raz w MMO. Pełna schematyczność i statyczność. Nic się nie dzieje, a na mapie brak jakiegoś większego życia. Ubisoft potrafi tworzyć ogromne i piękne światy. I na tym ich umiejętności się kończą, bo wszystko inne przypomina gry sprzed dekady, na czele z tragicznymi dialogami i projektem zadań.
A ja dałem Odyssey drugą szansę po pierwszym kiepskim wrażeniu i jak na razie nie jest źle. Po 12h mogę powiedzieć że fabuła jest umiarkowanie ciekawa, tak samo postacie. A eksploracja sprawia dużo przyjemności. Trochę nie przypadły mi te wszechobecne poziomy ale przywykłem po paru godzinach.
RDR2 to obecnie moja ulubiona gra wszech czasów (ex aequo z Mass Effect 2). I to właśnie dlatego jaka "nudna" ona jest. Mało która gra w dzisiejszych czasach daje tyle czasu na dogłębne przedstawienie bohaterów, na rozwinięcie głównego wątku, na zarysowanie problemów z jakimi musimy się zmagać i oczywiście ukazanie kapitalnego świata umierającego dzikiego zachodu. Chociaż za pierwszym podejściem rzeczywiście w niektórych momentach trochę się nudziłem, i odpadałem na np. dwa tygodnie, to właśnie dzięki temu jak dużo czasu Rockstar dał mi na zaznajomienie się z tym światem ostatni rozdział był dla mnie ogromnym rollercoasterem emocji (większym niż jakiekolwiek CoDy czy inne Assasiny), który z nawiązką wynagrodził mi jakąkolwiek nudę, jaką mogłem odczuwać (a przy drugim podejściu nie odczuwałem jej już w ogóle). Inna sprawa, że świat gry jest po prostu tak piękny i sama mechanika jazdy koniem tak świetna, że "zmarnowałem" chyba z 10 godzin na jeżdżenie od punktu A do B bez wyraźnego celu.
Te gry pokazują że ludzie szukają ciekawych fabularne gier w których nie ma miliona wybuchów. Gdzie można na spokojnie grać a grywalnosc nie polega na pokonywaniu coraz trudniejszych bossów a na pokonywaniu fabuły i mechanik. Szukają świeżości zmian w grach.
I dobrze to ten schemat zabij xxx przeciwników pokonaj bossa staje się nudny.
to był najdurniejszy i najmniej sensowny artykuł jaki w życiu czytałem w golu
nudne gry? to cofnijmy się do.... 2008 gdzie jako pierwszy symulator nabrał ogromnej popularności ETS, gra bez misji, z odkrywaniem drogi bez pobocznego questa, bez gry z załogą tylko monotonna jazda przed siebie w tą i wewtą stronę, ETS2 nawet przebiło sam 18 stell of wheel, potem był minecraft, mimo ze ma tam sie zabawy w klocki to ta gar nic poza tym nie ma, jednie tytuły za odkrycie lub wykonanie... dziś walą sie takie gry jak mechanik, każą itp
ze te wymienione gry autorku są kompletnie czym innym a wręcz marketingiem a nie ciekawostka czy czymkolwiek miało to być
Kurła! Grałem przez godzinę w domino w RDR2. Jak dla mnie ta gra jest fantastyczna!
Niestety dzisiejsze współcześnie gry nauczyły nas że co chwile są nieoczekiwane zwroty akcji i sieczka bez jakiejś głębszej fabuły a jak gry są trochę wolniejsze za to z głęboką fabułą to od razu gra jest nudna
Twórcy ostatniej odsłony asasyńskiej serii postawili na świat wypełniony czy wręcz przepełniony atrakcjami. Starożytna Grecja w adaptacji Ubisoftu jest gamingowym odpowiednikiem facebookowego feedu – wokół nas cały czas musi dziać się coś ciekawego.
Co jest niby takie ciekawe? Milion skrzyń w ciągle tych samych posterunkach i obozach bandytów? Questy typu: mistjosie! znajdź mi 5 ziół to będziemy sięna blacksreenie, albo przynieś mi jaja niedźwiedzia bo sb robie eliksir na potencje to będziemy się na blacksreenie? xD A może drewniana walka w kółko z tymi 4 typami zwierzą i ludzi, którzy są gąbkami na ciosy? ACO jest wręcz nieludzko nudny, ale to tak nudny, że to w ogóle nowy poziom nudy w grach z otwartym światem. A taki RDR2 może jest woooolny, że czasem odechciewa się grać, ale przynajmniej ma klimat, świat czuć że jest dopracowany i wiernie oddaje realia historyczne, a nie jak wypluty z generatora w ACO. Dialogi, fabuła, postaci, filmowość, detale, to wszystko trzyma wysoki poziom w RDR, a w AC taki rynsztokowy i zdaje się wrzucone na siłę aby nadać jakaś iluzję sensu czy drogi pomiędzy tłuczeniem kolejnych obozów bandytów.
Dla mnie RDR2 wykonywanie takich codziennych czynności jak np. nalewanie sobie kawy do kubka, golenie się, czesanie konia, rozbijanie sobie namiotu w różnych miejscach (czy to dla craftingu czy po prostu dla zwykłego posiedzenia przez chwile), pójście do teatru itd. nie było nudne, ale wprowadzało ciekawy element symulacji. Takie rozwiązania strasznie zwiększają imersje - lubię gdy w sandboxach postać może wchodzić w interakcje ze światem w taki niby banany sposób.
Pamiętam, że pierwszy Gothic własnie trochę poszedł w tą stronę imersji: urzekło mnie wtedy to, że mogłem sobie usiąść na ławce, przygotować jedzenie przy ognisku, przespać się w swoim łóżku (a wszystko to miało swoja animacje) Niby banalne, ale wtedy to robiło wrażenie, szczególnie że izometryczne RPG z tamtego okresu nie dawały takich możliwości (ale miały inne zalety). Seria Gothic przy tym pozostała, "Eldersy" od pewnego momentu też zaimplementowały takie rozwiązania i chyba wyszło to na dobre.
Nie zgodzę się jednak do końca że ostatni Assassyn jest całkowicie pozbawiony takich "nudnych" elementów. Można żeglować, zwiedzać historyczne miejsca, szukać skarbów, itd. czyli też wykonywać czynności w wolniejszym tempie, poza główną fabułą (Oczywiście to wszystko na plus). Ale zgadzam się, że w kwestii slow gamingu i symulacji daleko mu do RDR2 czy pozostałych wspomnianych tutaj gier.
Heh 'nudne' dla każdego 'nudne' to inne gatunki itd. więc musielibyście sprecyzować bardziej podając na przykładach parę tytułów, bo nudne może być gta V jak i far cry czy też pasjans
Ja tu widzę jeszcze coś innego - te wielkie studia tworzą gry w taki sposób aby spędzić przy nich jak najwięcej czasu. I to nie tylko "te nudne", te swobodne, te immersyjne, te rywalizacyjne. Wszystkie.
Żebyś siedział w domu przed ekranem całymi dniami i "zanurzał się" a to w świecie, a to w rozgrywce, a to w leaderboardach.
Nie ma nic lepszego niż po męczącym dniu w pracy usiąść sobie i zaorać pole w farmingu, przewieźć towar w ETS/ATS czy pójść z Tereską na radkę w Kingdom Come. Taka "nuda" mnie uspokaja.
Jak Wy jesteście negatywnie nastawieni na AC Odyssey....od początku Gry-online potocznie "jadą po tej grze" i nie mogą jej wybaczyć potrzeby nabijania poziomów... (owszem, gra ma swoje minusy).
"W efekcie w ACO trudno choćby na sekundę znaleźć się sam na sam ze światem gry.." - wybaczcie, ale jaki jest problem, by po prostu nie brać questa i połazić po mapie? Iść do kupców i pobawić się ulepszaniem sprzętu, czy po prostu popływać statkiem i pooglądać widoki? (jak się spotka piratów to bez problemu można im umknąć).
Większość zadań można robić w swoim tempie, można je przerwać i dokończyć później...
Bądźcie chociaż TROCHĘ obiektywni...
Assassin's Creed: Odyssey było miodzi i nie jest nudne :)
może wpiszecie wiedźmina 2 tutaj a nie czekaj hejty by zaraz poleciały :)
Na pewno nie nazwałbym wspomnianych gier "nudnymi", ale rzeczywiście tempo w nich bywa momentami ślamazarne. I to jest, o dziwo, ich wartością, bo po całym wypełnionym wyzwaniami i atrakcjami dniu w pracy, przyjemnie jest wrócić do domu i znaleźć tę godzinę na grę, przy której można trochę zwolnić. Odpocząć. Zrelaksować się i wyciszyć. Przy takim RDR2 autentycznie odpoczywałem, gdy w skórze Arthura jeździłem konno po świecie i zajmowałem się prostymi czynnościami.
Dla mnie Odyssey odpada przez ten system NEMEZIS(czy jak to tam się nazywa) nie ma to jak walka z 4 najemnikami i bossem.
Wszystkie sandboxy są nudne, zdecydowanie wole gry liniowo-reżyserskie.