Obsada serialu Wiedźmin testuje swoją znajomość języka polskiego
Szkoda że aktorka grajaca Ciri, "lekko" ważną postać nie wie za bardzo kim jest w ksiązkach, bo ich nie przeczytała. Eh
Ale prowadzący trochę sztywniak, poza tym materiał był by ciekawszy gdyby chociaż narzucono im by wymówili poprawną odpowiedź.
Szkoda że aktorka grajaca Ciri, "lekko" ważną postać nie wie za bardzo kim jest w ksiązkach, bo ich nie przeczytała. Eh
Ale prowadzący trochę sztywniak, poza tym materiał był by ciekawszy gdyby chociaż narzucono im by wymówili poprawną odpowiedź.
A po co jej znajomość książek? Aktor powinien znać na pamięć scenariusz i nic więcej nie musi wiedzieć. To raczej reżyser powinien orientować się w uniwersum i oczywiście również sami scenarzyści.
W branży kreatywnej trudno o przepis na sukces. Nie mamy do czynienia z matematyką. Czasem bywa tak, że aktor na planie może coś zasugerować reżyserowi. Zaś innym razem reżyser jest tyranem pilnującym każdego szczegółu (ponoć Kubrick był takowym perfekcjonistą).
Czasem miałem wrażenie jakby większość, łącznie z panią kierowniczką, nie czytała książek.
po to, żeby zrozumieć swoją postać, poznać ją, wiedzieć, jak się zachowuje, co myśli. wystarczy popatrzeć na Henry'ego, który ograł gry, przeczytał książki. dlatego jego Geralt wyszedł dobrze
Widziałem wywiad, gdzie przyznali się do przeczytania książek Sapkowskiego Cavill (Geralt) i Batey (Jaskier). Nie wiem jak reszta obsady.
Batey ma spory potencjał jak mu dadzą rozwinąć skrzydła, bo z jego wypowiedzi widać, że dobrze zrozumiał swoją postać z książek. A talent uważam posiada jako aktor. Aktorki grające Ciri i Yennefer są młode i zagrały i tak lepiej niż spodziewałem się. Zobaczymy co będzie dalej.
W przypadku adaptacji nie ma tak łatwo. "A, przeczytam książki i będę opierał się na tym", bo prawda taka, że scenarzyści zupełnie mogą zmienić koncept samej postaci i zrobić ją po swojemu, dodając od siebie własne pomysły. I co w tym wypadku po czytaniu książek? A po 1. sezonie widać, że nowych (przeważnie głupszych/spłycających postaci) pomysłów jest sporo.
Aktor powinien tylko wygladac i dobrze grac. Rezyser powinien przeczytac ksiazki (najlepiej po polsku) oraz przejsc cala serie gier razem z dlc i na najwyzszym poziomie trudnosci.
Gdyby aktorzy grali tylko w takich historiach, które ich pasjonują, to byliby bezrobotni. Nieliczni aktorzy, jak ten co gra Geralta, mogą sobie pozwolić na wybieranie tylko takich ról, które są dla nich interesujące i ciekawe. Początkująca aktorka musi grać we wszystkim co się nawinie. Zapewne nie lubi ona fantasy i nie czyta książek fantasy, a gra w serialu, bo to praca jak każda inna, dla pieniędzy.
Myślicie że aktorzy, którzy grają superbohaterów, czytali komiksy? Każdy Batman czy Spiderman jest totalnie inną interpretacją, często odległą od komiksów. Film jest wizją reżysera, nie aktorów, bo jakby każdy aktor miał przemycać własną wizję (swoje wyobrażenia o postaciach z książek i komiksów) to film byłby niespójny. Dlatego od takich spraw są reżyserzy i scenarzyści. Aktorzy powinni znać scenariusz i wskazówki reżysera, nic więcej nie potrzebują.
Tak jak napisał Butryk89, scenariusz serialu jest samodzielnym utworem. Skoro nie wymaga się znajomości książek od widzów serialu, to nie powinno się wymagać tego od aktorów. Założenia serialu są takie, że ma on zastąpić książki, a nie być ich uzupełnieniem lub kontynuacją.
Batey ma spory potencjał jak mu dadzą rozwinąć skrzydła, bo z jego wypowiedzi widać, że dobrze zrozumiał swoją postać z książek.
Generalnie pozytywną postacią jest poza serialem i w samym serialu. Trochę martwi w "polskim" wywiadzie, że mają inny pomysł na Jaskra. Z kobieciarza mają chrapkę zrobić człowieka, który w każdym się zakochuje, kogo ma właśnie przed sobą. Dziwnie to brzmi, lecz z drugiej strony patrząc na jego ukrytą profesją miałoby sens.
Tak jak napisał Butryk89, scenariusz serialu jest samodzielnym utworem. Skoro nie wymaga się znajomości książek od widzów serialu, to nie powinno się wymagać tego od aktorów. Założenia serialu są takie, że ma on zastąpić książki, a nie być ich uzupełnieniem lub kontynuacją.
I tak, i nie. Zdarzały się sytuacje, gdy kino dawało ze swojej interpretacji więcej. Zdarzały się i odwrotne (więcej niż mniej).
Jeżeli adaptacja ma przekazać ducha utworu, lecz według własnej wizji, to na sam przód trzeba tego ducha zrozumieć. Czasem może być tak, że nawet sam reżyser będzie wymagał znajomości materiału źródłowego. Nie można powiedzieć, że aktorowi na nic czytanie czegokolwiek poza scenariuszem, a scenarzysta czy pan kierownik ma nim pokierować. Aktor może sobie pomóc czymkolwiek. W ostatnim hicie, jakim był Joker, w czucie się w rolę pomogła głodówka. Nawet zdjęcia tak zostały rozplanowane, żeby chronologicznie z traceniem wagi zgrywała się sytuacja na srebrnym ekranie.
Wracając do reżyserii. Przełomowe historie nie powstawały tym samym schematem. Jednym razem był to chaos, innym perfekcja w szczegółach, jeszcze innym większa praca wszystkich poza reżyserem.
W każdej branży jest tak, że jeżeli jeden członek zespołu (np. reżyser) nie wypełnia należycie swoich obowiązków to może go zastąpić ktoś inny (np. aktor) kto wykroczy poza swoje obowiązki. Jeżeli jednak każdy członek ekipy filmowej będzie robił to co do niego należy to modelowa sytuacja wygląda tak jak to opisałem. Chaos kompetencyjny jest w zasadzie ruletką, bo może z niego wyjść zarówno coś dobrego, jak i coś złego. Gdy w grę wchodzą miliony to nie można zdać się na przypadek. Trzeba być profesjonalnym. Niektórym się wydaje, że na planie rządzą aktorzy, ale zazwyczaj tak nie jest (chyba że aktor jest też producentem lub reżyserem). Myślę że tej aktorce byłoby nawet smutno gdyby najpierw przeczytała książkę, a potem musiała na planie robić rzeczy niezgodne z tym co wcześniej przeczytała.
Nazywanie aktorów artystami wykreowało fałszywy wizerunek tego zawodu. Wywiady z aktorami w ramach promocji filmów/seriali wywołują w odbiorcach wrażenie, że dla aktorów nie jest to zwykła praca, ale wręcz pasja lub hobby, zaś reżyser to ich najlepszy kumpel. Ich entuzjazm jest jednak udawany. Dla nich to jest biznes, czy może raczej showbiznes. Mówią i robią co trzeba, by film się sprzedał. I dobrze że tak jest, bo profesjonalne podejście jest jedynym słusznym.
Jeżeli reżyser wymaga od aktorów znajomości książek to oczywiście obowiązkiem aktorów jest przeczytać książki. Jeżeli reżyser wymaga od aktora schudnięcia to aktor chudnie. Takie przygotowanie do roli to ja rozumiem. Natomiast nie oczekujmy, że aktorka będzie wychodzić przed szereg lub brać sprawy w swoje ręce.
Tak. Ale to grzech chcieć czegoś więcej od aktora, bo nie kumam? Mówię, że gdyby przeczytała i się wczuła to na pewno granie byłoby jej lepsze bo by rozumiała po co robi, to co robi jeszcze bardziej lub miałaby dodatkowe uwagi do swoich zagrań, a nie tlyko minimalnie to co reżyser chce. Ot tylko to i aż tylko to.
Ale to grzech chcieć czegoś więcej od aktora, bo nie kumam?
To zależy czego dokładnie od niego chcesz. Jeżeli sam warsztat aktorski niedomaga, bo brakuje talentu, to jak najbardziej można oczekiwać "czegoś więcej". Jeżeli jednak aktorka zagrała postać ze scenariusza, zamiast postać z książki, czego chcieliby fani książki, ale już nie widzowie, którzy książek nie czytali, to nie należało oczekiwać od niej nic więcej. To scenarzystów i reżyserów należy obarczyć winą za niezgodność serialu z książką.
Mówię, że gdyby przeczytała i się wczuła to na pewno granie byłoby jej lepsze bo by rozumiała po co robi, to co robi jeszcze bardziej...
Nie rozumiem skąd ta pewność. W poprzednich postach próbowałem wytłumaczyć dlaczego to tak nie działa. Powtórzę raz jeszcze: gdyby aktorka przeczytała książkę to doszłoby do sytuacji, w której musiałaby grać niezgodnie z tym co przeczytała.
Ok, "na pewno" to złe słowo, ale wierzę że gdy człowiek robi coś z pasją to robi to lepiej. I nie, nie chodzi mi o granie niezgodnie z tym co przeczytała bo musi i tak zagrać według scenariusza (ewentualnie zmodyfikowanego pod uwagami aktora, a może i nie, a może i tak, wszystko gdybanie), ale miałaby jakieś podstawy np by móc dyskutować z reżyserem o swojej postaci. Reżyser ogarnia wszystkich w całości, aktor gra postać, jedną raczej ale może też kilka ;) myślę po prostu że autor nadal jest dość odpowiedzialny za to jaka jest jego postać, mimo wszystko. Scenariusz scenariuszem, reżyser reżyserem, nadal, aktorzy to nie są maszyny, wiele miejsc jest na interpretację i improwizację podczas nawet samego kręcenia, konkretnego scenariusza.
Nvm ;) miłego wieczoru.
Zaraz, zaraz. Oni to nagrali przy okazji polskiej premiery i dopiero teraz wypuścili materiał? No nieźle.
Ciri coś tam w wywiadzie tłumaczyła, że zaczęła czytać opowiadania, ale nijak się miały do scenariusza, więc postanowiła sobie nie mieszać książkami.
Moim zdaniem dziewczyna potrafi grać (lepiej od Yen), tylko rolę dostała kiepsko rozpisaną.
https://www.youtube.com/watch?v=h2FSqnOyNXQ
Tak nie powiedziała. Wręcz przeciwnie. Przeczytała jedną książkę i scenariusz o nią się opiera, więc postanowiła tylko z tego korzystać i na to co scenarzyści jej narzucą, bo nie widziała różnicy. Z aktorką grającą Yen było podobnie, chociaż ona przeczytała parę książek i zaprzestała, bo akcja w nich działa się dalej niż to co miało być w serialu, więc też porzuciła i opiera się na scenariuszu.
Racja, racja. Tak właśnie działa pamieć. Wklejając link do wywiadu, który dawno oglądałem sam siebie zdyskredytowałem. :)
W każdym razie, przeczytała opowiadania i stwierdziła, że dalej nie musi, bo scenariusz jest.
Rzeczywiście Freya powiedziała lakonicznie, że przeczytała jedną z książek, ale coś nie chce mi się wierzyć, że to była prawda, bo szybko skupiła się na opowiadaniu o skryptach, no i wyszło, że albo ma kiepską pamięć, albo jej nie czytała, tylko głupio jej było się przyznać. Zwłaszcza, że Joey Batey powiedział w jednym wywiadzie, że czytał książki na szybko, a zdawał się pamiętać książkowych bohaterów o wiele lepiej. Jednak pomyliłem jej wypowiedź z Chalotrą, która szczerze przyznała, że szybko przerwała czytanie.
Joey Batey powiedział w jednym wywiadzie, że czytał książki na szybko, a zdawał się pamiętać książkowych bohaterów o wiele lepiej.
3 tygodnie czy jakoś tak i obiecał, że do sagi wróci, żeby więcej z niej zapamiętać, bo teraz ma problemy z przypisaniem wydarzeń do konkretnych tomów. Info z pamięci też z wywiadu na jakbyniepaczec.
Wspomnieć o wiedźminie: odhaczone.
Przecież to nie jest sprawdzian z polskiego, a bardziej zgadywanka i test z kojarzenia niuansów sagi...
Ja np. - przyznaję się bez bicia - mam blade pojęcie o postaciach i nazwach, a jest mi tylko o tyle łatwiej, że nie pomylę Wawrzynoska z warzywniakiem, a całą resztę tak samo muszę zgadywać ;-)
Jaki to ma sens? Baby nie czytaly ksiazek nawet po angielsku, a co dopiero po polsku.
Kurcze, aż widać w oczach Tomka ten smutek - zamiast mieć jakiś wpływ na kształt serialu, to siedzi i "śmieszkowo" przepytuje amerykańskich nastolatków z rzeczy które kocha i o które walczył tyle czasu :(
Nie, nie widać, ten gość zawsze tak wygląda. Miałem przyjemność poznać go osobiście i przybić z nim piątkę podczas małej imprezy Platige - on ma takie oczy nawet jak pije piwo i się śmieje. Nie rozpowiadaj głupot i nie dopowiadaj sobie bzdurnych historii.
"Tomasz Bagiński po ciepło przyjętej premierze serialu "Wiedźmin", którego był głównym pomysłodawcą i twórcą, w tym reżyserem i scenarzystą. Krytycy i widzowie zgodnie chwalą przywiązanie do książkowego oryginału i zachowanie klimatu, czym zdobył sobie również szacunek Andrzeja Sapkowskiego, bez ciepłych słówek i klepania się po plecach, a pierwszy kieliszek wypili dopiero po zamówieniu przez HBO kolejnych sezonów.
Koloryzowane, z równoległego wymiaru, 2020"
Kurcze, aż widać w oczach Tomka ten smutek - zamiast mieć jakiś wpływ na kształt serialu, to siedzi i "śmieszkowo" przepytuje amerykańskich nastolatków z rzeczy które kocha i o które walczył tyle czasu :(
Wszystko fajnie, ale cała główna obsada Wiedźmina (Cavill, Batey, Allan,Chalotra) urodziła się w Wielkiej Brytanii. Nie rozróżniasz akcentu ?