Gothic 2: Kroniki Myrtany - twórcy modyfikacji podsumowują 2019 rok
Nowy rok zapowiada się fenomenalnie to 2 super mody do gothica , cyberpunk, dying light 2.
^^Kaktus mi na lewym jaju wyrośnie jak którykolwiek z tych modów wyjdzie w 2020 roku.
miałem okazję współpracować przez jakiś czas z ekipą. Mod jest DALEKI od ukończenia. Chaos, brak konkretnych celów i ciągle i ciągle powstające nowe postacie i quest nie posuwające nic do przodu. To wieczne babranie. Rozczarowałem się totalnie poziomem prac i tempem. Jeśli w ogóle to wyjdzie, to za jakieś dwa-trzy lata.
Wieczne kłótnie i pieprzenie ot, takie małe gothicowe bagienko
Bo większe mody (takie których stworzenie zajmuje > 3 m-ce więcej niż jednej osobie) należy wytwarzać jak projekty informatyczne, czyli w sprintach. Próba zrobienia czegoś od początku do końca za jednym zamachem to skazywanie się na porażkę. Tj. wiadomo, że dzięki uporowi może się coś udać, ale taka metodyka pracy zwiększa nakład pracy do wykonania o połowę co najmniej oraz większa ryzyko niepowodzenia projektu kilkukrotnie.
Tak samo było z super wielki modem do G3, miał wprowadzić rozdziały, lepsze misje itd. Skończyło się na tym, że twórcy przez ostatni rok pracy jedyne co robili to dodawali kolejne modele broni, czy poprawione modele fauny a nie poruszało się do przodu nic w kwestiach mechanicznych.
Tak samo i tutaj, powinni się skupić na MVP (minimum valuable product), a potem ustalić zakres dla kolejnego pełnego realesu (wiadomo w amatorskim projekcie moderskim nie ma stałej długości sprintu ale można określić na oko jakaś pojemność zawartości, najlepiej by zajmował maksymalnie pół roku, można go oczywiście podzielić na mniejsze sprinty wewnętrzne, to nie projekt komercyjny gdzie mamy po 2 tygodnie) i nic do niej nie dodając poza ewentualnymi bugfixami (usuwać można) wydać ją w takiej formie jako kolejną wersję. I proces ten powtarzać aż do wyczerpania pomysłów lub chęci. Jak ustalić zakres MVP dla moda? Zaplanować sobie tyle contentu by miało sens go ograć i można przygotować w rok, po czym ściąć go o połowę bo zawsze przeestymowujemy na początku nasze możliwości. Dlatego te duże mody, którym się udaje często wydają opowieść w epizodach, po kawałku.
Zalety takiego rozwiązania to:
1) lepsza kontrola nad zwartością
2) społeczność bardzo dokładnie testuje kolejne wersje
3) większa szansa na dowiezienie projektu, choćby dzięki poczuciu progresu
4) jak nie uda się dowieźć całości, to chociaż połowę, a to lepsze niż nic. Co więcej ktoś innym może potem kontynuować pracę. łatwiej dodawać elementy do czegoś co już działa, niż domykać rozgrzebane elementy. Zobaczcie ile projektów upadło na dość zaawansowanym często etapie prac. Gdyby oddali choć część z tego co już rzekomo mieli gotowe to naprawdę dostalibyśmy masę świetnych modów.
5) zmniejsza napięcia w zespole. Zaplanowanie wszystkiego jest niemożliwe, ale zaplanowanie jakiegoś zakresu pracy (po kilkadziesiąt (20-60) godzin na osobę w ramach wersji) jest już ja najbardziej możliwe. W rezultacie konflikty dotyczące szczegółów lub dalszych elementów wizji rozwiązujemy na początku planowania wersji a nie w zaawansowanym okresie pracy nie oddawszy jeszcze niczego skończonego.
6) łatwiej zastąpić osoby wypadające z projektu, bo nie mają rozgrzebane 20 spraw, tylko rzeczy z ostatniej wersji, wszystko inne powinno być domknięte
7) mniej osób wchodzi sobie w paradę, bo planując wersję da się przewidzieć miejsca, w których będzie grzebać więcej niż jedna osoba. Robiąc całość na raz i dorzucając w trakcie kolejne elementy nie da się tego zrobić, bo nie wiemy kiedy ktoś na d danym elementem będzie pracować do końca.
Nie wyjdzie w 2020 roku, to już nie wyjdzie wcale. Dzieje Khorinis pewnie czeka to samo.