Film Koty jest łatany po premierze niczym gra
Wystarczy serwery w kinach spiąć w jeden system jak w przypadku gier i stanie się to normą - podmiana z dnia na dzień wersji :)
no potem można dlcki do filmów robić albo filmy ze wczesnym dostępem albo filmy alfa gdzie widz decyduje jaki aktor ma grać daną postać.
Alfa bez efektów, z greenscreenami. Potem VOD, żeby już na sali większość zagłosowała za danym tytułem. Na sali VIP możliwość pominięcia reklam i lektor, żeby można było jednocześnie poprasować i poprzeglądać neta na fonie.
A po co do kina. Zobaczy się w sieci. Lubię musicale, ale na takie średniaki, nie ma po co iść do kina.
Piękna katastrofa.
Mieli zatem wymarzony pretekst, żeby przełożyć premierę i nie musieć dzielić kin z Gwiezdnymi wojnami (jak w zeszłym roku Alita, którą przełożyli na walentynki i bardzo dobrze na tym wyszła). Jak tak czytam tego typu informacje to miewam wątpliwości czy tym producentom filmowym w ogóle zależy na tym, żeby filmy na siebie zarabiały. Powinni robić sobie dłuższe przerwy między kolejnymi narko-libacjami.
Wyobraźmy sobie, jak parę lat temu autor wymarzył sobie tę produkcję i powiedział "chciałbym być jak Bethesda wśród filmu..."
Nie no, aż tak to ich nie obrażaj.
Oni sami naprawiają swój twór, a bethesda zostawia zawsze modderom....
Minusy dają fani depilacji. Teraz jest moda na depilację wszystkiego poniżej szyi u obojga płci. Jest coś takiego jak syndrom wilkołaka ludzie są bardzo mocno owłosieni nawet kobiety. Stad te minusy ludzie wolą oglądać aktorów wydepilowanych, a nie owłosionych.
Ale co ma porno z lat 70tych do filmu o kotach?