- Spójrz, Geralt, panie czekają - rzuciłem z krzywym uśmieszkiem. - To co? Ene due rike fake?
Chciałem się jeszcze zaśmiać szelmowsko, ale nagle coś potężnie huknęło, raz i drugi, a wrzący podmuch zmiótł mnie z nóg i rzucił na stół pod oknem. Walnąłem z impetem w drewnianą ławę, lawina kubków i talerzy chlusnęła na mnie zawartością.
- "Ty durna pało!" - kląłem się w duchu, gdy obolały gramoliłem się z podłogi upaprany piwem i resztkami kaszy - "Z wiedźmina jaja se robisz?" W uszach brzęczały mi roje rozwścieczonych os, z nosa kapała krew. Gdy uniosłem głowę i wyostrzyłem wzrok, zastygłem jak zamurowany.
Wokół skręcały się brudne, szare kłęby śmierdzącego dymu, zniknął fragment dachu i opary ulatywały w przestraszoną noc. Na resztkach gontu pełgały ogniki żaru.
Yennefer siedziała opodal w kącie, nieruchoma, zgięta w pół tak bardzo, jakby chciała pocałować swe stopy obute w skórzane trzewiki. Rozdarta z boku aksamitna suknia odsłaniała niegdyś jasną, teraz pokrwawioną i osmoloną bieliznę.
Naprzeciwko, wśród szczątków kontuaru, leżała druga kobieta. Miała zamknięte oczy, a obrzmiałe usta pokryte były popiołem z jej niegdyś ognistorudych pukli. Te teraz zniknęły, nad skronią unosiły się smużki dymu.
Ujrzałem to wszystko w jednej chwili zdumienia i przerażenia, próbując pojąć ten widok, jednakże obraz zawirował mi przed oczyma, ściemniał i runąłem w głuchą przepaść bez dna...
...Otrzeźwił mnie chłód wiatru i palący płyn wlewany do ust. Geralt przytrzymywał mi głowę brudnymi rękami, miał włosy w nieładzie i ciemne smugi na twarzy. Zakrztusiłem się i rozkaszlałem.
- Co się stało, na bogów!? - wydusiłem z trudem z siebie. - Czarodziejki...? - głos mi się załamał.
- To nie były one. - rzekł zmęczonym głosem wiedźmin. - To dwóch dopplerów, na których rzucił urok Jem'youa.
- Jemioła? - spytałem nic nie pojmując, moja głowa nie nadążała za wyjaśnieniami.
- Nie jemioła, tylko Jem'youa - powtórzył cicho Geralt. - Żywiołak lasu. Mami samotnych wędrowców w lesie, potem struwa im ciała złym sokiem i mąci umysły, podporządkowując swej woli.
- Te badyle pod powałą to był on? Triss i Yennefer stały przecież pod jemiołą...
- Tak, to był on, ale to nie one. Całe szczęście, bo musiałem użyć znaku Igni, tego stwora inaczej nie można pokonać... I tu nie było łatwo, jedna chwila wahania i... Niestety, dopplerów nie udało mi się ocalić... - dodał ze słyszalnym zmęczeniem.
- Czyli to były tylko podobizny czarodziejek? - dopytywałem zdumiony. - Skąd wiedziałeś? Jak...?
Wiedźmin wcisnął korek do flaszy z okowitą i wsunął ją do sakwy.
- Wiem, że Triss jest teraz z misją w Reineforst. Dla króla Oltmeda szuka w tamtejszej bibliotece zaginionej receptury na legendarny kompot z suszu, więc to raczej nie mogła być ona...
- Aha - odparłem siadając już samodzielnie i ostrożnie obmacując żebra. - I to dało ci pewność do ataku?
- I tak, i nie - wiedźmin zapatrzył się przed siebie. - W końcu Triss mogła się tu jakoś przeteleportować, przecież to czarodziejka...
- No więc co? - nalegałem.
- Jem'youa zdradził się przez fałszywą Yennefer - Geralt odpowiedział jakby niechętnie, jego twarz ginęła w mroku. - Była prawie identyczna, jak żywa, ale... - urwał, a przez szum nocnego wiatru usłyszałem, jak dodał z goryczą - Uśmiechnęła się do mnie. Z czułością...
Puśćmy wodzę fantazji i wyobraźmy sobie jak piękny i klimatyczny byłby to widok gdy dwie piękny kobiety stoją pod równie pięknie zarośniętym drzewem w magicznym sadzie i zajadają się soczystymi owocami gasząc pragnienie gdyż pogoda jest tak upalna, że pot spływa po ich pięknie zbudowanych zgrabnych ciałach .Wtedy przez chwilę coś zakrywa gorące słońce, Triss i Yennefer mrużą oczy i widzą przed sobą Białego Wilka w lśniącej zbroi która odbija się w promieniach słońca wtedy ten równym krokiem podchodzi do nich i wita się prawiąc na przywitanie pikantne komplementy, te zauroczone jego męskim wyglądem i sympatycznym charakterem jak zahipnotyzowane patrzą mu prosto w oczy i każda myśli tylko o tym aby wsiąść z nim na jego pięknego rumaka i odjechać jak najdalej tylko we dwoje aby nikt im nie przeszkadzał, nagle wszystko zamilkło łącznie z odgłosami przyrody jakby zatrzymał się czas na kilka sekund wtedy Geralt przerywa tą krępującą ciszę i mówi swoim pewnym głosem, przeprasza urocze panie ale tak piękne widoki jak ten dzisiaj będę mógł oglądać tylko wtedy kiedy ta kraina będzie bezpieczna i wolna od krwiożercy bestii także Geralt na pożegnanie całuje po dłoniach obydwie ślicznotki i galopem wyrusza polować na bestie aby ład i porządek został zachowany zachowując neutralność aby nikogo nie urazić bo taki jest już los Geralta dbać o dobro innych, a takie piękny kobiety jak Triss i Yennefer na pewno będą jeszcze miały okazje aby innym zarazem zabiegać o względy Białego Wilka lub innego księcia z bajki.
Zdecydowanie zachowałbym neutralność i nie wybierał żadnej ze stron a dlaczego? A no powód jest prosty , po cóż komplikować sobie wszystko . Potem Geralt by słuchał jak to poszedł do jednej zamiast do drugiej :D a wina poszła by na mnie bo go popchnąłem haha . Lepiej mieć dobre stosunki z obydwiema kobietami i móc na nie liczyć niż mieć jednego wroga i przyjaciela. Co ciekawe , umieją czarować więc kto wie co mogłoby się stać . Uwaga czas uruchomić wyobraźnię ! BOOOM! I po zawodach . Nie chcemy chyba na Święta mieć problemów i lepiej żyć w zgodzie z każdym prawda? Dlatego moim zdaniem zachowałbym neutralność i nie wybierał pomiędzy Triss a Yennefer .
Patrząc tylko i wyłącznie przez pryzmat gier jednoznacznie stwierdzam, iż popchnąłbym Białego Wilka w stronę Triss. Triss jest z nami już od pierwszej odsłony i trwa z nami do samego końca, przechodzimy razem przez wiele trudności a ona mimo to dalej stoi u boku Geralta. Wybieram ją, gdyż moim zdaniem wydaję się bardziej wierna,uczuciowa czy chociażby rozmowna oraz nie można zapomnieć o jej seksapilu. Podsumowując to właśnie ona była by tą, która dostała by wielkiego,mokrego całusa od naszego wilczka.
Triss i Yennefer stoją niecierpliwie pod jemiołą w równej odległości od wiedźmina Geralta. Czy popchniesz go w kierunku jednej z nich, czy zachowasz neutralność? Dlaczego?
Pozornie łatwe pytanie okazuje się mieć zaskakującą głębię, dotyka ono wszakże ludzkich uczuć. Pod uwagę należałoby wziąć uczucia każdego z trojga osób. Wszyscy wiele przeszli, na przestrzeni lat wiele się zmieniło, każda z osób nawiązała wiele nowych relacji, wiele wzmocnili, bądź też utracili. Na uczucie do drugiej osoby wpływa wiele czynników. Decydowanie w tego typu sytuacji zawsze wywołuje konflikty i może kogoś zranić, jeśli jest zbyt pochopne. Dlatego uważam, że w tej sytuacji powinna zostać zachowana neutralność, a ewentualny wybór między Triss, Yennefer, bądź żadną z nich powinien zostać podjęty przez samego Geralta na podstawie jego własnych przemyśleń, gdyż nie można zmusić nikogo do kochania.
Gerald nie potrzebuje niczyjej pomocy, aby oczarować swoją wybrankę losu. Rodzi się tylko pytanie, kto faktycznie nią jest. Biały Wilk musi postępować zgodnie z wiedźmińskim obowiązkiem wychędożenia wszystkiego, co biega wolniej od niego. Dlatego też nie popchnąłbym wiedźmina w żadną stronę, bo on sam doskonale wie, co musi zrobić i jak najkorzystniej gospodarować swoim libido.
1. Popchinij w stronę Yennefer - quest kończy się tym, że Yeneffer daje Geraltowi buziaka, jednak Triss wyjeżdża na Ard Skellig, w poszukiwaniu Myszowora, który nie odmawia ustawki pod jemiołą. Po ujrzeniu jeju rudych włosów, które są prawie czerwone - zamienia się w niedźwiedziego berserkera i rani Triss, której zostają blizny w okolicach dekoltu. Ta jest tym tak zrozpaczona, że zostaje zielarką na jednej z wysp archipelagu Skellige, tak by nikt nigdy nie odnalazł jej i nie widział strasznego podarku jaki zostawił jej przemieniony Myszowór. Tego pytajnika Geraltowi nigdy nie udaje się odnaleźć, umiera w nieświadomości wiele lat później.
2. Popchnij w stronę Triss- quest kończy się tym, że Triss daje Geraltowi buziaka, Yennefer zapada w tej chwili w megasen, z którego jak się poźniej okazuje może ją wybudzić jedynie pocałunek księcia. Triss miałą bowiem na ustach tajemniczą truciznę, która w momencie pocałunku z Geraltem rzucała na rywalkę urok. Okazuje się, że jedynym żywym księciem jest Ulfhedinn, dawny przyjaciel Geralta, (historia bowiem toczy się niedługo po wydarzeniach z gry Wiedźmin 4: Zabójcy Książąt) jednak wiedźmin za żadne skarby nie pozwala mu na zdjęcie klątwy - wie, że może to być śmiertelnie niebezpieczne dla Yenn. Ulfhedinn może odczynić klątwę jedynie w formie wilokołaka. Yennefer pozstaje więc na zawsze w objęciach Morfeusza, a Geralt umiera w nieświadomości wiele lat później. Cokolwiek nie wybrałby Geralt - otrzymuje cutscenkę, w której Lambert jego druh ze szkoły Wilka pyta go o sytuację świąteczną mającą miejsce tamtej feralnej nocy. I tutaj pojawia się jeden z easter eggów przygotowanych przez twórców. Geralt patrzy w stronę gracza i mówi (przynajmniej w moim przypadku tak było): opowiedzieć Ci fraszkę? Frytq, Frytq Ty *****.
Wiedźmin nie był zadowolony z podjętej decyzji, ale jak powszechnie wiadomo - jeżeli trzeba dokonać złego wyboru, to lepiej nie dokonywać go w ogóle - nic w życiu bowiem nie jest tylko czarne albo tylko białe :)
Zachowuje neutralność, gdyż w tym przypadku nie ma dobrego wyboru, a zgodnie z naukami Białego Wilka - zło to zło. Mniejsze, większe, średnie, wszystko jedno, proporcje są umowne a granice zatarte. Nie jestem świątobliwym pustelnikiem, nie samo dobro czyniłem w życiu. Ale jeżeli mam wybierać pomiędzy jednym złem a drugim, to wolę nie wybierać wcale.
Zwycięzcą z dnia 22 grudnia 2019 został nagelfar. Mówi się, że życie jest sztuką wyboru, a wybieranie prac w naszym konkursie jest sztuką wyjątkowo trudną - bo i zaangażowanych wiedźminów i czarodziejek na Forum jest znacznie więcej. Naszą uwagę przykuła oryginalna forma zgłoszenia i ukazana w nim prawda, że nawet jeśli pozostawimy przebieg zdarzeń losowi, to nie znaczy że los pozostawia w spokoju nas.
Gratulujemy i życzymy wszystkim akurat stojącym pod jemiołą pięknych wyborów i mądrych wiedźminów/czarodziejek... czy może odwrotnie?
Przeogromnie się cieszę, że mój komentarz znalazł uznanie u jury wśród tylu innych pomysłowych i błyskotliwych odpowiedzi konkursowych :^)
To dla mnie naprawdę fantastyczne i niesamowite wydarzenie na zakończenie tego roku, niosące ze sobą zapowiedź wyjątkowego Nowego Roku dzięki potężnej RTX-owej rewolucji w moim growym świecie. Oj, będzie się działo/grało!
GRYOnline.pl - WIELKIE DZIĘKI za tak ciekawy konkurs, inspirujące zadanie oraz rewelacyjną nagrodę, zaś wszystkim uczestnikom konkursowych zmagań CyberAdwentu dziękuję za świetne pomysły i emocjonującą rozgrywkę.
Wszystkiego niezwykłego w 2020!