I niech ktoś mi powie, że gry nie prowadzą do agresji???
Gęstochowe za dziesięć lat to sobie wyobrażam bardziej w stylu takiego Wojtka Suchodolskiego, ewentualnie Jana Ełborodo
Jak ktoś jest szurnięty to będzie szurnięty i bez gier. W tym przypadku również skrajnie infantylny.
To zależy od człowieka. Gdyby nie grał, pewnie siedziałby z piwskiem przed telewizorem i robił tej kobiecie dokładnie to samo.
Konkubent/konkubina to synonim patologii.
Jakoś ostatnio coraz częściej natrafiam na wiadomości, że konkubent zrobił to i tamto partnerce (czy jej dziecku) lub odwrotnie. Koledzy z prokuratury, prawnicy śmieją się, że jak spotykają kogoś, kto jest konkubentem, to zastanawiają się, kiedy do nich trafi jako "klient" ;) Ogólnie, nie kojarzy się dobrze.
>>> drenz
Dokladnie tak. Konkubinat to wylegarnia patolstwa.
Normalni ludzie maja partnerow (lub meza/zone), 'patolarstwo' ma konkubentow
Kiedyś matka dziecka mojego kumpla spadła ze schodów i mocno się poobijała. Zawiózł ją do szpitala. Przyjechali niebiescy, wzięli go na stronę, ją przesłuchali, potem jego, czy wersje się zgadzają. No i pytają:
"Kim pan jest dla poszkodowanej".
"Chłopakiem"
"Znaczy konkubent?"
"No...w sumie".
I mówi, że wtedy poczuł się jak bohater kroniki kryminalnej. Także stygmatyzacja jest niefajna. Nigdy nie wiesz, kiedy trafi na ciebie.
I standardowa gadka, że to wina gier. Jak ktoś ma zaburzenia, to do lekarza, ale nie, najlepiej na gry zwalić wszystko
standardowo przy takich okazjach, najlepsza jest klasyka
https://www.youtube.com/watch?v=vzW-cOdY40E