Zacznę od tego, że nie chcę oceniać wegetarianizmu i nie jest to też cel tego wątku. Od dłuższego czasu jednak zastanawia mnie jedna rzecz. Jako, że pracuję w McD's no to wiadomo, jest to lokal stricte "mięsny" i mięsa schodzi u nas na tony. Oprócz mięsnych burgerów jest jeszcze jedna nowa opcja - wegetariańska. I niby wszystko git, ale mam mały dysonans i czegoś tu nie rozumiem...
No bo przecież głównym założeniem wegetarianizmu jest niezabijanie zwierząt. A jak niby zamówienie burgera wege wpłynie na powyższe? Przecież taki klient zwiększa obroty firmie co by nie było "mięsnej" a to można potem przełożyć np. na kampanię marketingową tej firmy, co w rezultacie sprawi, że taka osoba przyczyni się de facto do jeszcze większej ilości sprzedawanego mięcha, a jak idzie o McD's to mam duże wątpliwości co do sposobu i warunków hodowli zwierząt. Czyli co, szach-mat?
Jak wy to widzicie, bo wg mnie, jeżeli ktoś używa argumentu, że jest wegetarianinem, po to żeby człowiek zabijał mniej zwierząt jest, powiedzmy delikatnie, bez sensu. Nie mówię tu o wszystkich lokalach, bo niektóre faktycznie mają zróżnicowaną ofertę, ale w takim lokalu typowo z mięchem to jaki jest sens przychodzenia na wege burgera gdzie rzeczywista statystyka sprzedawanych wege burgerów to jak 1:500 mięsnych. Nie kumam...
Proste - to co sprzedaje się w Maku mięsem nazwać nie można. Wegetarianie to szaleńcy, ale równie źli są gównojady stołujący się w McD - jedni z drugimi trafią do piekła
No wspolczesny wegetarianizm ma to do siebie ze mozna go stosowac majac wyj...... na etyczny aspekt tej diety, czyli to czy morduja zwierzaki czy nie. Od jakiegos czasu "paleczke" przejeli weganie imao to sa dopiero mega swiry :) Mam dwoch znajomych ktorym mieso nie sluzy, sa wegeterianami ze wzgledow zdrowotnych.
Nie mówię tu o wszystkich lokalach, bo niektóre faktycznie mają zróżnicowaną ofertę, ale w takim lokalu typowo z mięchem to jaki jest sens przychodzenia na wege burgera gdzie rzeczywista statystyka sprzedawanych wege burgerów to jak 1:500 mięsnych. Nie kumam...
Skoro taki lokal robi ukłon w stronę roślinożerców, to widać uznał, że warto zawalczyć o takiego klienta. Czyli, że zaczyna być istotną niszą na rynku. Więc jak widzisz, decyzje zakupowe mają wpływ na politykę korporacji. Gdyby się okazało, że tych wegeburgerów schodzi dużo, to i oferta z takim asortymentem się rozwinie. A jeszcze jakiś mięsożerca spróbuje i mu zasmakuje? No i za jakiś czas może się okazać, że tych zwierzaków mordują jednak mniej.
Ktoś już tu kiedyś pisał na forum że akurat burgery w maku mają mięso dobrej jakości i nie trzeba bać się tego jeść ;) Nikt nie mówi żeby jeść tam codzień (sam jestem w maku raz w miesiącu). A żarcie wege w maku? Maka stać na taki....eksperyment. Jak mam ochotę zjeść wege na mieście to od tego jest Green Way, nie mak.
Pomijając już zasadność i sens bycia wege - bo to rozmowa na dłuższą dyskusję.
to wprowadzenie takiej kanapki dla maca to nic. Dodatkowo wpisuje się w ich politykę i kampanię rodzinną (każdy z rodziny znajdzie coś dla siebie nawet nastoletnia nie jedząca mięsa córka ;) )
Na świecie przecież masz w macu i kanapki z krewetkami, placki ryżowe zamiast bułki, homar, pizza czy np w Niemczech burger z kiełbaskami wurst
Po co powstał MD bo przecież nie po to by tanio i zdrowo karmić ludzi a po to by zarabiać kasę. Ostatnio jest coraz więcej osób przechodzących na wegetarianizm to i robi się pod nich ofertę. Wszystko po to by zarobić.
Taki chwyt marketingowy, modny jest wegetarianizm i weganizm, sprawdzimy ile osób kupię takie burgery, będziemy mieli jakąś statystykę