Nasza akcja nabiera tempa - w tym wątku będziecie mogli odpowiadać na ujawnione o północy zadanie konkursowe.
PRZYPOMINAMY - Aby Wasza odpowiedź w konkursie mogła być brana pod uwagę, musicie wyrazić odpowiednią zgodę.
W tym celu logujemy się na Forum, wyszukujemy "Ustawienia" i dalej "Zgody".
Interesuje nas piąte okienko "Chcę otrzymywać specjalnie dla mnie skierowane informacje i promocje oraz brać udział w konkursach."
W związku z obowiązywaniem tzw. RODO nie możemy przetwarzać danych osobowych osób, które tego "ptaszka" nie zaznaczą :)
Najzimniej było mi oczywiście w Death Stranding. Piesza wycieczka w ośnieżone góry z 280-cio kilogramowym ładunkiem na plecach, w trakcie której po kilku kilometrach rozpadły mi się buty to coś, co wywołuje gęsią skórkę nawet siedząc przy ciepłym kominku z kubkiem kakałka.
Najzimniej było mi oczywiście na skoczni narciarskiej w Engelbergu z gry Skoki Narciarskie 2002, gdzie wraz z moimi kolegami: Adamem Małyszem, Rysto Jassilune i Kasayem Nokamatim czekaliśmy aż szef Pucharu Świata Walter Hofer machnie chorągiewką sygnalizującą, że gwałtowne wiatry ustały i będziemy mogli oddać dwa równe skoki.
https://www.youtube.com/watch?v=AF4D1-EN3bE
Nigdy nie zapomnę mrozu grając w Might and Magic VII: Za krew i honor. Tak się wczułem na te czasy w ten klimat zimą, że aż zapomniałem napalić w piecu i w domu była temperatura bliższa zeru :)
Outcast
Od samego grania robiło się zimno a za oknami tylko pada śnieg pada snieg
Wiedzmin 3, podczas podrozy z Appalachem, czy jak tam sie ten elf zwal... Po jednym z portali trafialismy do takiego zamarznietego Swiata, ze do dzis mi zimno na samo wspomnienie ;) A, juz sobie "przypomnialem" - Avallac`h.
Najzimniej było mi na wyspie Shadow Moses w MGS1.
Burza śnieżna, tony białegu puchu, wielka betonowa baza i jeszcze to pomieszczenie chłodni, jakby na powierzchni nie było wystarczająco zimno! Dzięki dobremu udźwiękowieniu, doskonale dobranej kolorystyce i sugestywnej ścieżce dźwiękowej mróz aż można było poczuć w kościach. Wrażenie dodatkowo potęgowało to że za pierwszym razem grałem w to w środku zimy, od samego patrzenia musiałem założyłyć kurtkę.
Gdyby nie specjalny kombinezon to Snake momentalnie by tam zamarzł a
ja razem z nim. Niezapomniane przeżycie.
Najzimniej było mi w ... Icy Tower. Tytuł zręcznościowy, ale jak że wciągający i odpowiedni przy obecnej aurze w Naszym kraju. Pniemy się i pniemy po tej skutej lodem wieży aby ochłodzić się na maska :) Jak dla mnie i moich szczenięcych lat tytuł godny polecenia na takie obecne "klimaty". Nie wymaga myślenia tylko odpowiedniego operowania klawiszami klawiatury, zarówno w domu, działce, wyspie, urlopie jak i podczas podróży oraz przerwie świątecznej. Od stresuje i ochłodzi nie jednego gracza ;) Icy Tower THE BEST!!! Polecam z zamarzniętą ręką :)
Zimno w Cryostasis. Zwiedzając lodołamacza było czuć mróz z każdej strony ,nawet mechanika życia bohatera była oparta na utracie ciepła. Nie wspominając też o genialnym klimacie i historii .
Najzimniej było w Company of Heroes 2 , Misja 4 The Miraculous Winter.
Gdy nasze oddziały były źle pokierowane - po prostu umierały z zamarznięcia i było po misji. Poza tym podczas przedzierania się przez śnieg , ich szybkość poruszania się zostaje zmniejszona o połowę.
Tak szczerze, to najzimniej mi się zrobiło w Arkham Asylum, w momencie "awarii" karty graficznej. Zimny dreszcz przebiegł mi po kręgosłupie.
A z lokacji - jak wyżej. Cryostasis to pod tym względem majstersztyk. Design grafiki, z tymi wszystkimi soplami, kwiatami szronu na ścianach i strużkami wody tam, gdzie lód ma szansę stopnieć robią niesamowitą robotę. Cała mechanika gry opiera się na zarządzaniu ciepłem. Gest wyciągania rąk w stronę ognia to coś, co zna chyba każdy, i wie, jakie to uczucie. Postać porusza się ociężale, jak przystało na człowieka w grubym futrze, a kiedy zmarźnie nie może nawet biec. Idealna l. A jeśli dodać do tego miejsce akcji - czyli uwięziony w lodzie statek - uczucie beznadziei mrozi do szpiku kości. Słowianie znają się na zimnie.
Konkursowicze! Wszystkim, którzy mają jakieś problemy z dostaniem się na stronę CyberAdwentu, wysyłam tutaj zadanie konkursowe:
"W grach nie brakuje zimowych scenerii. W której z nich – grze jako całości, konkretnym poziomie, lokacji itp. – było Ci najzimniej?"
Odpowiedź może być tylko jedna:
The Journey.
Jako zapalony narciarz, człowiek kochający zimę i śnieg, naprawdę zmarzłem.
Tomb Raider z 2013 i lokacja z wychodzeniem na ogromną wieżę przyprawiała mnie o dreszcze. Niezapomniane widoki połączone z lodowatymi doznaniami w tej lokacji sprawiają że właśnie taka lokacja tkwi mi w głowie gdy pomyślę o lodowatym zimnie. Zima = Tomb Raider !
Oj było dużo takich momentów.
Chyba najzimniej było mi w prologu Red Dead Redemption 2. W dodatku ten klimat i ta grafika sprawiły, że nie mogłem się przestać trząść z wrażenia i z zimna, mimo podkręconego grzejnika obok mnie.
A jeszcze pamiętam jak wtedy za oknem latała śnieżyca. W grze zimno, na zewnątrz zimno. Na szczęście po tej rozgrywce nie miałem kataru:-D
Największa immersja związaną z zimą jaką doświadczyłem w grach wystąpiła w Tomb Raider: Rise of Tomb Raider. Normalnie siedząc przed telewizorem zmarzłem nie gorzej niż Lara i tylko szybki kubek herbaty z rumem na podorędziu mnie uratował. Na drugim miejscu zimowe etapy Beyond: Two Souls i The Last of Us.
Kurde, jak myślę o największym chłodzie to bezdyskusyjnie Nowosybirsk z Metro EXODUS. O tak, to uczucie ze brnie sie kolana w sniegu po napromieniowanej Rosji w ociężałym kombinezonie. Jeszcze lekki nie pokój ze jakis mutant ci wyskoczy i nie bedzie co po tobie zbierac.
Bez Dyskusyjnie Metro. Kropka.
Zdecydowanie Uncharted 2, gdy pociąg się wykoleił w górach. Nate biedny słaniał się na nogach ledwo żywy, choć gdy pojawili się przeciwnicy nagle odzyskał wigor i energie. Ja patrząc na ten nagły skok energii i ciepła tłumaczyłem sobie uderzeniem adrenaliny (kolejny raz). Od samego patrzenie na te zimowe scenerie robiło się zimno!
najbardziej byłoby mi zimno w kosmosie a więc w Kerbal Space Program oraz podczas zwiedzania lodowatej planety Eeloo.
ps. to nie jest odpowiedź na konkurs :P
Hej, były z nią jakieś problemy techniczne, ale już powinno być ok - w razie problemów wyczyść cache przeglądarki (albo spróbuj kombinacji ctrl+F5) na stronie CyberAdwentu - https://cyberadwent2019.gry-online.pl/contest/3-12-2019/
Dzisiaj do wygrania myszka Corsair M55 RGB Pro z podkładką MM350 CS XL
No Mans Sky. "Zimne" planety. Ta niepewność, liczenie jak daleko możesz pójść i czy zdążysz wrócić do statku zanim zamarzniesz :)
Siarczyście mroźno było mi w grze Tomb Raider 3 , a konkretnie na poziomie Antarctica !. Gre na konsoli postanowiłem przejść bez apteczek a jak wiadome na konsoli nie było takiej dobroci jak na Pc czyli Quick Save :) . Krajobraz pokryty zamarzniętymi górami , nie raz nie dwa musiałem skorzystać z rękawiczek :) , śmiercio nośna woda w której Lara zamarzała dosłownie w chwile , sam gdy z niej wychodziłem musiałem nałożyć na siebie gruby wełniany koc;). Odgłosy tupania po zamarzniętym śniegu , powodowały podniesienie ciśnienia krwi w moim organizmie!. Dla mnie był to prawdziwy dreszczowiec! . Chwała autorom za perfekcyjnie wykonany level , pamiętajmy iż akcja tej gry toczyła się w 1998 roku ! . Po wielkich mękach w końcu wydostałem się z lodowatej Antarktydy , mogłem zrobić gorącą kawe by dalej kontynuować swoją przygodę . To były niezapomniane chwile . Pozdrawiam
Hmm.. każdorazowo, gdy Lara wpadła mi do wody podczas eksploracji Syberyjskiej dziczy w Rise of The Tomb Rider, dosadnie komentowała sobie ten fakt pod nosem "zimno mi" trzęsąc się zimna.. nie można być obojętnym na ten chłód!
Swoją przygodę z grami cRPG zacząłem właśnie od tej gry. Przeszywające zimno w mroźnym mieście Easthaven. Z dzielną grupą śmiałków przemierzając Przełęcz Kuldahar odpierając ataki Orków i Goblinów. Niezapomniana przygoda w Dolinie Lodowego Wichru. Tak oto Icewind Dale zapadł w mojej pamięci na długo i do dziś bardzo miło wspominam tę pozycję. Kiedy zbliża się zima mam ochotę znów wsiąknąć w ten zimny, śnieżny, klimat.
Jak grałem Gothic 3 chodziłem po zimie to musiałem ubierać kurtkę, czapkę, rękawice i szal wtedy grałem gothica, bo jak byłem ubrany w podkoszulku i spodenkach to było mi zimno, więc musiałem się ubrać ciepło i grać tylko musiałem grzejnik przykręcić na 0
Crysis - moment opuszczenia statku obcych i fala mrozu.
Zmiana rajskiego,ciepłego klimatu na lodowate przestrzenie dało mocny efekt "brrr".
Miałem powiedzieć o początku Rise of the Tomb Raider, ale ostatecznie chyba wybiorę North Yankton z GTA V, a dokładnie wizytę podczas misji Koniec wojennej ścieżki gdzie trafiamy do owej lokacji po raz drugi. Klimat skąpanej w śniegu i mrozie, amerykańskiej prowincji był ogromnym powiewem świeżości po przebywaniu kilkunastu godzin w słonecznym Los Santos. Poczucie chłodu potęgowała nocna pora oraz przebijające się tu i ówdzie ozdoby świąteczne.
Najzimniej było w Rise of the Tomb Raider, gdzie skąpo odziana Lara zamarzała przedzierając się przez zaspy. Do tej pory mam dreszcze jak sobie przypominam tę misję.
Fortnite jak był event zimowy i cała mapa zobiła sie biała od sniegu krola lodu
xDDDDDDDDDDDDDDDdd
Największe zimno odczuwałem grając w Gothic 3 w Nordmarze. Przeważająca ilość bieli i błękitu oraz dźwięk zgrzytającego śniegu podczas każdego kroku wraz z odgłosami otoczenia tj. wiatr sprawia, że poziom imersji jest tak wysoki, że za każdym razem zmuszało mnie to do kupna/zdobycia szaty maga ognia lub lekkiego pancerza nordmarczyka. Na sam widok druida Bogira w jego szatach bez rękawów wywoływał u mnie ciarki na plecach. Całość uzupełnia wspaniała oprawa muzyczna grana na kobzie :
Najbardziej "zmarzłem", biegając przy zwłokach Thamura w God of War. Patrząc na Kratosa, który biega tam na boso, na pół goły, czułem L4 w powietrzu.
No cóż, nie będę oryginalny, choć wybór nie był łatwy. Wybieram Tomb Raidera z lokacją, gdzie wspinamy się na maszt antenowy. Skrzypiący śnieg, przenikliwe zimno, porywisty wiatr i biedne dziewczę w samej podkoszulce. Aż się serce kraje. :(
Piękne widoki trochę łagodzą wrażenia, ale jak najszybciej stamtąd spadałem, musnąwszy wzrokiem krajobrazy, żeby mi Lara tam nie zamarzła albo choróbska się nie nabawiła jakiegoś. Poważnie. :)
Było to wiele lat temu, gdy grałem w Settlers 2 (są tam zimowe mapy). Miałem stare, drewniane okna i musiałem owinąć się kocem, żeby nie zamarznąć, ale nawet to nie mogło oderwać mnie od tej wspaniałej gry.
Ok, ciekawe, że jeszcze nikt nie wspomniał, ale dla mnie najzimniej było w Skyrimie w The Chill, a o to, dlaczego:
The Chill w Skyrimie
w tej mroźnej krainie,
gdzie Nordowie mieszkają
i groźne smoki latają,
Atronachy mrozu
powodują ogrom zamrozu
Zimo tu,
że hu-hu
No to tyle na mroźne dzisiaj.
Zdecydowanie misja Cliffhanger w Call of Duty Modern Warfare 2. Wspinanie się czekanami połączone z zamiecią, która mroziła powieki było świetnym doświadczeniem. Oczywiście sama eksploracja mapy jak eliminacja wrogów dzięki czujnikom pulsu była niczym wyjęta z książek Toma Clansy'iego. A żeby nasz bohater nie zamarzł dochodzi dynamiczna ucieczka skuterem śnieżnym. Do dziś najbardziej kojarzę scenę gdy nasz bohater wisi nad przepaścią, ale zostaje uratowany w ostatnim momencie przez kolegę z zespołu.
Frostpunk, most definitely. Tam na prawdę można poczuć się jak jeden z tych ludków zamarzający na kość dniami i nocami.
hehe... ja za czesto nie gram... caly czas przechodze Wiedzmina 3 po raz pierwszy, wiec chyba to bedzie moja odpowiedz... hehhe
Oczywiście najzimniej było mi podczas grania w TES V Skyrim, cały klimat jest mroźny a już szczególnie podczas wchodzenia na góry czuć zimno przez ekran
Najzimniej było mi zdecydowanie w Metro Exodus w zimowych etapach. Wszystkie aspekty tu zagrały - dźwięk (zimne wianie wiatru, skrzypiący śnieg pod stopami, ciężki oddech gl. bohatera), efekty wizualne (drobinki śniegu powiewające na wietrze, zamarzająca aparatura na ręku) i do tego wszechogarniające poczucie beznadziei na pustkowiach. Po prostu zima - majstersztyk!
Przełęcz Kuldahar w Icewind Dale. Wyruszając z ciepłej gospody w Easthaven, gdy tylko nasze stopy zatopią się w gęstym śniegu zalegającym w Przełęczy nie sposób zatęsknić za grzanym winem podawanym w mieście. Napierający mróz tylko wzmaga myślenie o wesoło buchającym ogniu w kominku gospody w Kuldahar.
Najchłodniej było mi w epilogu Wiedźmina 1. Świat zniszczony przez śnieg i mróz. Kilkudziesięciometrowa warstwa śniegu, do tego wieczna zmarzlina i wiedźmińska skórzana kurtka , brrr.
Mroźna północ w Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds. Piękna zima w dawnym parku Yellowstone, śniegu po kolana, zaśnieżone górskie szczyty. Choć nie raz się robiło gorąco walcząc z maszynami. Ale widoki, szczególnie na kolorowe, gorące źródła były piękne.
Najzimniej było mi w Nowym Jorku w grze Fahrenheit, kiedy Lucas i Carla ukrywali się w podziemiach miasta szykując się do ostatecznej konfrontacji.
Nie jest to gra, nie lokacja, a pora roku. Mowa tu o dobrze znanej nam zimie, która w tych stronach jest wyjątkowo uciążliwa, jak ości w karpiu na wigilijnym stole. Jest o niej głośno jeszcze miesiące przed jej przybyciem. Mieszkańcy pobliskich klanów żwawiej pracują by w odpowiednim czasie stanąć do nierównej walki o przetrwanie. Gdy w końcu straszliwa zima nadejdzie wszystko ucicha. Zamarza brzeg morza, śnieg przykrywa pola uprawne, a ludzie i mityczne stworki kryją się w swoich ciepłych kryjówkach. Niektórzy stają do walki z niesprzyjającą pogodą by dostarczyć swoim rodzinom jeszcze trochę drewna do kominka i skrytych pod grubą warstwą śniegu jeżyn do jedzenia. Mieszkańcy wioski trzęsą się z zimna, jak ja gdy na nich spoglądam z góry. Na szczęście po zimie nastaje piękna wiosna, a ja mogę z radością urządzić wielką ucztę ku chwale mojemu klanowi z gry Northgard
Zdecydowanie seria Icewind Dale, którą zawsze jakoś ogrywałem zimą. Zwłaszcza Przełęcz Kuldahar w jedynce i lodowe jaskinie w Posępnym mrozie, pełne remorhazów w Sercu Zimy.
Zimno dało mi się we znaki, kiedy po raz pierwszy zawitałem do Empire Bay. Przez pierwsze kilka minut Mafii 2 jesteśmy na gorącej Sycili i nic nie wskazuje na to, że za chwilę zawitamy do otulonego śniegiem miasta. To prawda, temperatura nie jest tak niska jak na Syberii. Ale tylko w Mafii potrafiłem trząść się z zimna choć siedziałem w ciepłym salonie. Potrafiłem współczuć przechodniom, którzy trzęsący się z zimna, ubrani na wiele różnych sposobów mijali naszego bohatera. Nie wszystkim było ciepło, ale niektórym ten mróz nie przeszkadzał i potrafili się dobrze bawić rzucając w okna śnieżkami. Zasypane śniegiem chodniki, budynki i samochody potrafią nawet latem dostarczyć wielu emocji i pozytywnych wzruszeń. Zimą to już istne apogeum, grudniowego nastroju dzięki świetnej grafice i klimatycznej muzyce.
Nawet świetna technologia śniegu z Red Redemption 2, zjawiskowa zima z Horizon Zero Dawn czy mroźna atmosfera w Silent Hill: Shatered Memories nie były w stanie przebić tej klimatycznej zimy z Empire Bay, w moich oczach i w moim odżuciu.
Aż chce się zobaczyć taką zimę tego roku w Polsce.
Myślę, że zima w jakiekolwiek części Metra. Wszędzie mróz, lód, a na dodatek martwe, puste miasto, które dodawało jeszcze tego klimatu, gdzie człowiek czuł się osamotniony. W jakiś sposób człowiek czuł te wylewające się zimno z ekranu.
Schyłek lat 90. Święta Bożego Narodzenia , za oknem śnieg ( tak, kiedyś był śnieg w święta) w tle oświetlona kolorowymi lampkami choinka i Ja, dzieciak siedzący przy Playstation 1 przed kineskopem telewizora grający w otrzymaną w prezencie grę Spyro The Dragon i lodowa lokacja Ice Cavern. Nieważne, że wszystko było kanciaste to klimat wylewał się z ekranu i powodował dreszcze jakbyśmy sami byli w tej krainie. Ech to były czasy….
Zdecydowanie Northrend, gdzie wcielając się w księcia Arthasa zdobywamy ostrze mrozu i wypełniamy lodem resztki jego serca
Dla mnie grą, przy której naprawdę było mi zimno był Lost Planet. Gra o wiecznej zmarzlinie gdzie twoim wrogiem było zimno oraz różne stwory zamieszkujące planetę. To poczucie zagrożenia spowodowane brakiem schronienia przed zimnem przy jednocześnie możliwym atakiem jakiegoś monstra było bardzo klimatyczne.
Szczytu zimna doświadczyłem w grudniu 2006 roku, krótko po premierze wyczekiwanego Gothica III. Gra sprzed spatchowaniem w stanie tragicznym, w dodatku komputer ze średniej półki. Gdy dotarłem do krainy mroźnego Nordmaru, zimno było tak realistyczne i namacalne, że aż zamrażało mi FPS. Jeszcze w żadnej grze nie doświadczyłem tak realistycznych efektów mrozu - obraz potrafił zmrozić się na kilkanaście sekund, a w samej grze ruchy wszystkich postaci (czy tam ich animacje)spowalniały z powodu wyczerpania i trudnych warunków. Gdy przebywałem zbyt długo w tej zimowej krainie - gra padała z wycieńczenia do pulpitu, a ja już wiedziałem że nadużyłem możliwości bezimiennego bohatera, zmuszając go do zbyt wielu walk na mrozie.
Trochę mnie ten nadmierny realizm zmęczył, więc poświęciłem wszystkie oszczędności na dokupienie RAMu, który był wąskim gardłem w moim systemie, a którego rzekomo Gothic tak niezwykle łaknął. Już w prawdziwym, grudniowym mrozie odbyłem wyprawę do znanego i lubianego sklepu komputerowego, a obrywając śnieżnymi podmuchami w twarz, snułem wizję płynności doświadczania Nordmarskiech przełęczy i szczytów. Szybki powrót, otrzepanie się ze śniegu, jeszcze szybszy montaż nowych podzespołów i odpalamy Gothica. I wtedy doświadczyłem szczytu moich mroźnych doświadczeń. Mróz przeszył całe moje serce i najgłębsze zakamarki duszy, gdy okazało się, że gra jest co prawda płynniejsza, ale wciąż pozostawia wieeeele do życzenia.
Cóż jednak można było zrobić, choć nie był to Gothic na jakiego czekałem i działał jak działał, nie przeszkadzało mi to w eksploracji Nordmaru, delektowaniu się dźwiękiem skrzypiącego śniegu i licznymi walkami z lokalnymi zastępami orków. A klimat mroźnej i nieprzystępnej krainy aż wylewał się z ekranu, bo co jak co, ale Piranha Bytes potrafiła tworzyć naprawdę klimatyczne światy. Do dziś mimo tych mniej przyjemnych doświadczeń, w mojej pamięci jest to wirtualna kraina, w która dała najbardziej namacalne doświadczenia mrozu i zimna :)
Najzimniej było w RimWorld jak mi osadnicy powoli ginęli od odmrożeń i hipotermii.
Najzimniej zdecydowanie było mi w Silkroad w krainie Karakoram, bieganie po lodzie, wieczny śnieg i każdy mieszkaniec tego zakątka chce Cię zabić .. wycieczka dosłownie mrożąca krew w żyłach ... jeśli się zda sprawę z tego, że wirtualna rzeczywistość stworzona została na podstawie łańcucha górskiego Karakorum, gdzie można spotkać właśnie setki zamarzniętych zwłok himalaistów .. brrr
Oczywiście w ARK... moja postać marzła wtedy gdy ja też w sumie marzłem bo grałem dworzu ale to historia na inne popołudnie. No Więc marzliśmy razem. To były piękne chwile. Trudne ale piękne. No i w sumie tyle. Także Ogólnie dobrze się skończyło i czujemy się dobrze :)
Najzimniej było przy wchodzeniu na Wysoki Hrothgar w TES V:SKYRIM, porywisty wiatr, padający śnieg oraz fakt, że zaatakował mnie wtedy smok mrozu i troll śnieżny. Na taką wyprawe trzeba zabrać litry norskiego miodu, by sie rozgrzać i rozluźnić ;P.
Najzimniej mi było zdecydowanie w grze Rise of the Tomb Raider, szczególnie podczas pierwszych misji, gdzie trzeba było rozpalić ognisko, zbierać jedzenie itd. A jakby tego było mało, to ogrywałem ten tytuł w zimę przy uchylonym oknie, co tylko spotęgowało uczucie zimna. Bawiłem się wyśmienicie :D... i nie, nie przeziębiłem się xD
Tyle jest gier osadzonych w pięknej zimowej scenerii, ale ja pójdę nieszablonowo - This war of mine. Ta gra wpływa na mnie, jak żadna inna. To nie jest kolejna gra wojenna o żołnierzach-herosach, ale o zwykłych ludziach. Czujesz, ze możesz być jedną z tych postaci: zamiast siedzenia przed komputerem w kapciach i z herbatką, dorzucać do prowizorycznego piecyka ostatnią szczapę, która została ci po porąbaniu szafy. Widzisz smutne dziecko lepiące pod domem bałwana - chwila wytchnienia w tych strasznych czasach, ale nie możesz długo cieszyć się pięknymi białymi płatkami - musisz zadbać o zapasy żywności i wody pitnej, zatroszczyć się o opał i swoje zdrowie, bo choroba w tych warunkach może oznaczać śmierć.
Są gry, gdzie jest zimniej - można porównać te marne kilka stopni na minusie do frostpunkowych temperatur, ale This war of mine ma zimę prawdziwą i nawet ekran monitora nie ochroni cię przed jej chłodem.
Najzimniej było chyba w The Long Dark. Ciągła zawierucha i nieustanna próba znalezienia ciepła. Brrr, aż muszę założyć sweterek.
Po tym jak Isaac Clarke opuścił Ishimurę oraz Sprawl i wrócił na Ziemię, wyruszył ponownie w niebezpieczną podróż, tym razem na Tau Volantis. Mimo że Dead Space 3 jest grą nie tak dobrą jak poprzedniczki to bardzo miło wspominam mroźny klimat panujący na tejże planecie. Mróz, śnieg, a do tego każdy ruch śledzony przez krwiożercze nekromorfy. Brrr nie dość, że gra jest idealna na zimowe wieczory to dodatkowo wzmaga zimno. Dałbym jeszcze Lost Planet 3, dodatek do Bioshocka 2 - Minerva’s Den i Rise of the Tomb Raider, ale spośród nich wszystkich to właśnie przy Dead Space 3 było mi najzimniej.
Najzimniej zdecydowanie było na wyspie Solstheim, szczególnie, że pojawialiśmy się tam zaraz po długim pobycie na ciepłym Vvardenfell. Widok półnagich szaleńcy tylko potęgował uczucia zimna, jak oni mogą tak biegać w taki mróź? Śnieżna burza dawała w kość tak mocno, że popielne burze z Czerwonej Góry były przy tym jak relaksujący wiaterek. Do tego ten księżyc, czerwony taki, jakby oblany krwią, tylko nie wiadomo czy to na prawdę czy to halucynacje z niedożywienia? A może niszczycielski wpływ miecza Umbry na mój umysł?
Gra to oczywiście TES III: Morrowind, dodatek Bloodmoon.
Pozdrawiam.
Najwyraźniejsze zimno jakie odczułem miało miejsce w Hoelbrak z gry Guild Wars 2. Największa osada Nornów jest nieprzerwanie targana przez śnieg i chłód pobliskich gór. Jej centrum wita gracza lodowymi rzeźbami, które stoją dumnie, reprezentując monumentalne hale wypełnione ciepłem ognisk i rozmów. To zestawienie namalowało dla mnie wyraźny kontrast między srogim mrozem a ciepłem zgromadzeń przy paleniskach.
Steep. Góry, ośnieżone szczyty, pokryte białym puchem drzewa i lodowa kołderka na ziemi. Chłodne, ale przyjemne doświadczenie. Brrr....
God of War, w Hel oraz na szczycie góry gdzie spotykaliśmy Mimira... Brrrr, ten śnieg przynosił wspomnienia i się zastanawiałem, jakim cudem Kratos nie zmarzł... To chyba jakiś wewnętrzny płomień spartański
Prolog gry Dead Space 3, gre zaczynamy w wielkiej śnieżycy gdzie napotykamy też necromorfy chcące nas zabić. Podsumowując z jednej strony możemy zamarznąć, a z drugiej są chętni przeciwnicy żeby nas zabić.
Najzimniej było mi oczywiście w Mafii 2. Modny i elegancki, wełniany, aczkolwiek cienki płaszcz, wygodna, ale znów - cienka wełniana marynarka, takież same garniturowe spodnie i półbuty z delikatnej skóry. No i nie pamiętam już nawet czy miałem na dłoniach rękawiczki, a przecież wiadomo jak zimny robi się uchwyt karabinu na zewnątrz w mroźną, zimową noc.... I cóż mi po magicznym klimacie, kiedy cały trzęsę się z zimna? A brudną robotę ktoś musiał wykonać...
Włączam sobie utwór santaolalla gustavo...
Za oknem śnieg i ciemno...
W konsoli kręci się płyta z TLOU...
Rozpoczyna się misja z Ellie która brnie w śniegu w poszukiwaniu lekarstwa dla Joela.Wszędzie biało,widać ledwo na kilka metrów,zimno aż bije z ekranu,coś mruga w oddali,ręce mam już zmarznięte.Ta lampka okazuje się starą fabryką,przyspieszam w nadziei ,że będzie tam ktoś kto udzieli mi schronienia w czasie śnieżycy.
Uf jestem już w środku,coś dziwnie cicho tutaj,choć w oddali słyszę cichutkie ,regularne klikanie...
Zimno mi na samą myśl o Lost Planet, nie dość że cały horyzont usłany w bieli, to jeszcze unikamy ataków wielkich robali moknąc od głębokiego śniegu w którym co jakiś czas lądujemy.
Rise of the Tomb Raider. Głownie przez bardzo ładną grafikę oraz fizykę śniegu. Zamiast wybierać ubiór na podstawię perków z nim związanych, wolałem wybierać "najcieplejszy" i najbardziej odpowiedni dla danych warunków pogodowych. Dodatkowo widok Lary trzęsącej się z zimna pomagał wczuć się w sytuację w której była co przekładało się na imersję.
Dla mnie najzimniej było w biomie zimowym z Minecrafta brr... Nie dość, że wszędzie był śnieg, to odśnieżanie było katorgą, z powodu ciągle tworzących śnieg bałwanów...
Pierwsza lokacja(a raczej mapa), na której poczułam śnieg było jedno z miast w The Sims 3 :DD Do dziś pamiętam jak mi się ekran freezował gdy tylko nadchodził czas simowej zimy. Ale miało to swój klimat, i gdy tylko widziałam moich biednych simów na podwórku, podczas jednej z obfitszych w mróz i wiatr zawieruch- miałam ochotę jeszcze bardziej otulić się kocykiem, nawet gdy na moim podwórku świeciło słońce, a niebo było bezchmurne.
Najzimniej mi było grając jako dzieciak w Delta Force, wykonując misję infiltracji bazy położonej na Nowej Ziemii. Voxelowy śnieg, podbiegunowe otoczenie i klimat, fakt że na tym terenie ZSRR przeprowadzał próby jądrowe (Car Bomba!), mroziły mi krew w żyłach. Do tego dochodził sam stres podczas walk w bazie, to była gra w której jeden strzał mógł zabić i kończyło się to graniem misji od nowa, gdyż nie było zapisów gry w jej trakcie. Brrr.
Najzimniej było kiedy trzeba było wyjść w szlafroku z ciepłego hotelu i zabić Yuki Yamazaki w grze Hitman w rozdziale Hokkaido.
Mi najzimniej ale bynajmniej nie z zimna a ze strachu bo aż grabiały ręce a po plecach skapywały lodowate kropelki potu było zdecydowanie prze F.E.A.R. 2: Project Origin (szczególnie etap w szkole, ale pare innych motywów również zapamiętam do końca życia). Ta gra swego czasu (a miałem wtedy trochę lat mniej) zmroziła mi krew w żyłach a ponadto dla wzmocnienia klimatu grałem zupełnie po ciemku, na słuchawkach a za jedyne źródło światła jak i nomen omen ciepła robiły 2 świece, które rozstawiłem na biurku :) Widok iście jak z gotyckiego horroru albo jakiegoś dziwnego rytuału. Pamiętam jak dmuchałem na zimne, żeby tylko za moment zza węgła nie wyskoczyła mi znowu Alma bo tego moje jakże wtedy młode serce mogłoby nie wytrzymać. Teraz takie gry biorę na chłodno, lata nie te, doświadczenie przybyło, człowiek również mniej strachliwy :)
Pierwsza myśl? Frostpunk! Tam temperatury były przerażające. Jednak to nie było coś, z czym rzeczywiście bym się wiązał, we Frostpunku byli ludzie, którzy nic dla mnie nie znaczyli, ale Wiedźmin? To już inna sprawa.
Nie mam zamiaru mówić o trójce (mimo, że tam też mamy króla mrozu, nie wiem nawet czy dobrze napisałem, bo nie miałem chęci grać w tą część), a o jedynce, tam ten mróz czujemy, niczym sztylet, który przebija pierś.
spoiler start
Zaczynamy od pożaru w Wyzimie. Sprawa robi się gorąca, a potem trafiamy do lodowej krainy, gdzie zmierzamy się nie tylko z potworami, ale też tym jakie decyzję podjęliśmy i tym, czy potwory które tam zabijamy nie są naszym odbiciem. W końcu nie każda decyzja musiała być dobra.
spoiler stop
I właśnie w ten sposób czułem ogromny chłód.
W Undertale po wyjściu z Ruin był taki lodowy etap właśnie. Może i inni nie odnieśli takiego wrażenia, ale prosta oprawa graficzna tej cudownej gry dobrze odzwierciedla klimat mroźnego miejsca. Do tego dochodzą tematyczni przeciwnicy i pasujący do tego obszaru soundtrack.
Pierwsza misja w COD:MW2 ->
Robiła ogromne wrażenie w 2009 roku, robi i ogromne wrażenie 10 lat później.
Podczas misji wspinamy się górach, włamujemy do bazy i uciekamy skuterem śnieżnym. Wszystko w klimatach zimowych z przepiękną (jak na 2009 rok) grafiką :)
Take On Mars, na całej planecie temperatura oscyluje w okolicy zera, ale na dnie krateru Kaisera jest -70 stopni.
Tibia !! Ojj tak, nie zapomnę tego chyba do końca życia. Była to późna jesień i nie pierwsze mrozy ale za to jeden z pierwszych Ghazbaran'ów. Szybko rozeszła się wieść ze Ghazbaran odwiedzi nasz serwer. Wiec w pospiechu pedzilem do domu aby uczestniczyc w tworzeniu histori oraz dzieleniu sie lootem. Czemu akurat najzimniej? Bo wygasło w centralnym. Nie dosc ze trzeba bylo szybko przedostac sie przez Svargrond. Zejsc w lodowe podziemia aby stawic czola złu a przygotowania trwaly długo. W każdej chwili możemy ruszyć! Trzeba czekać. Marzlem tak okolo 3 godzin. Boss mnie pokonal i jedyne co po nim mam to reumatyzm.
Najzimniej było mi na murach świeżo zabranego Khergitom zamku Sungiche(jakoś tak to się chyba pisało), które w Warbandzie musiałem bronić niewielką armią, przed dużym zbiorowiskiem rządnych krwi Vaegarów, którym nie podobało się nowo-powstałe księstwo ZiemniakLand, które założyłem tuż pod ich nosem.
Niestety wolność, którą obiecałem ludziom ZiemniakLandu, została im wtedy odebrana, przez Królestwo Vaegarów .__.
az dziw ze nikt nie wspomnial o "The Thing".
akcja podobnie do filmu rozgrywala sie w stacji badawczej gdzies na arktyce i jej poblizu.... bylo tak zimno ze na dworzu mozna bylo przebywac zaledwie przez pol minuty i to w puchowej kurtce z kapturem.... ale to nie bylo najgorsze.. Był jeszcze stwór, ktorzy przybierał ludzką postać i robił wszystko by Cie wyeliminowac :)
także gdy idziesz z rana w ziąb do pracy pomyśl sobie ze inni maja gorzej :D
U mnie za oknem juz zima, a w oknie PC najzimniej mi bylo przy dwoch tytulach Rise of the Tomb Rider, wspinaczka w gorach, ladnie to pokazali. A dwa to pierszy I.G.I , "za lebka" byl to najzimniejszy etap(jesli dobrze pamietam to misja 7), na samo wspomnienie mam ciary, mysle tez, ze lepiej niech ta gra i misja zostanie w wspomnieniach;]
Fahrenheit, zdecydowanie. Zima w tej grze była niemal namacalna. Czy ktokolwiek pamięta tych bohaterów opatulonych od góry do dołu? Ten śnieg, padający za oknem kawiarni, w której rozgrywa się pierwsza grywalna scena? Wieści z radia czy telewizji o potęgującym sie chłodzie? Scene w której pod pewna postacią załamuje się lód? I co więcej atmosferę, dołującą, depresyjną, tajemniczą... To tylko potęgowało chłód, który bił z ekranu. Gra jest ponura i na kazdym kroku podkreśla, że zima to szarość, chłód i smutek. A angażuje tak silnie, że można to odczuć na własnej skórze. To właśnie siła immersji.
A co najważniejsze, zima w Fahrenheicie to zima którą zna każdy z nas. Zima z jaką moglismy się zetknąć. Taka, przez którą autobusy spóźniają się dwadzieścia minut, a my stoimy na przystanku z mokrym, czerwonym nosem, pokryci śnieżna pierzyną, drżąc, powoli tracąc czucie w palcach. Znacie to uczucie? To właśnie jest Fahrenheit.
Surowym klimatem, który powodował u mnie odmarzanie dłoni, był niepodważalnie prolog w Mafii II. Gdyby tylko całą gra miała miejsce w zimę..
Najbardziej wspominam grę Darksiders ll i sam początek gry gdzie trzeba było znaleźć Strażnika Tajemnic. Było naprawde chłodno bo człowiek w tej arktycznej lokalizacji nie wiedział czego może się spodziewać. Potem było już tylko lepiej przez atmosfere gry było już tylko cieplej.
Oczywiście Frostpunk to najzimniejsza gra, ciągłe poczucie grozy ,złych decyzji i ten spadek temperatur w nocy dał sporo stresu. Jeszcze wtedy grałem w pokoju gdzie było 11 stopni gdyż ogrzewanie dużego pokoju małym grzejnikiem elektrycznym oraz komputerem przy nieszczelnych oknach dało to sporą immersje gry. Zamrożone palce, pierwsze noce we Frostpunku i złe decyzje, a jak rozpalał się piec to sam miałem ochotę posiedzieć przy nim :)
Jak dla mnie „najzimniejszą” misją były fragmenty Uncharted 2: Pośród złodziei. Zaczyna się ona już na samym początku gry, potem jest retrospekcja, a potem znowu wracamy do gry, klimatu dosłownego zimna dodaje fakt, że Drake nic nie ma, jest ranny, jego pociąg wykoleił się w gdzieś w tybetańskim rejonie Himalajów, a na niego samego (na Nathana, nie na pociąg ;)) poluje grupa wyszkolonych zabójców........ aż muszę się gorącej herbatki napić :P
Jak dał mnie najzimniej było w grze Minecraft, Stevowi jak i mi gdy podczas wędrówki z gołymi nogami i rękoma w samej koszulce i spodniach bo nie było mnie stać na Minecraft Premium żeby zrobić sobie własnego skina. Szukałem jak najszybciej jakiego kolwiek schronienia nawet podstawowa "kupa z dirta" dawała tylko trochę ciepła biednemu Stevowi.
Pamiętam jak kiedyś podczas gry w Maxa Payne'a wczułem się w klimat zimowych, nieprzyjaznych lokacji odbierając coraz bardziej dotkliwy chłód. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się że mamy awarię ogrzewania.
Myślę że w tej grze było mi najzimniej.
Grałem w wiele tego typu gier, ale najbardziej zmarzłem na Syberii i co ciekawe wcale nie była to świetna zresztą przygodówka Syberia. Najbardziej przewiało mnie grając w Rise of Tomb Rider. Świetny klimat mroźnej Syberii, ale jest jeszcze coś. Ta gra wycisnęła siódme poty z mojego niezbyt wydajnego i nowoczesnego PC. Grałem akurat zimą bo to był bardzo udany prezent gwiazdkowy, więc poradziłem sobie z chłodzeniem. Po prostu zakręciłem grzejnik, który mam przy biurku i grałem z uchylonym oknem i to były prawdziwe efekty specjalne a nie jakieś wibrujące pady czy głośniki 7.1 :)
Myślę, że ukochany wiedźmin 1. Grafika jak grafika ale klimacik zrobiony idealnie, jeszcze wplecione w to konsekwencje wszystkich wyborów, białe zimno i zdegenerowani ludzie. Tam dopiero można było poczuć że jest się "w grze" ze wszystkimi aspektami.
Zimowa sceneria. Te dwa słowa wystarczą, żeby w moim umyśle, niczym wyjątkowo silny fajerwerk, eksplodowała jedna myśl. "The last of us"! Konkretnie trzecia pora roku, jaką doświadczymy, bliżej końca niż początku przygody. Zaczyna się niewinnie: polowaniem. Polowanie trwa raptem kilka minut, ale to w zupełności wystarczy, byśmy odczuli niesamowity klimat. Zalegający wszędzie śnieg, dudniący wiatr i oczywiście Ellie, trzaskająca zębami i buchająca parą z ust. W tym momencie i nam robi się chłodno. Nie możemy też zapomnieć, że zimniej od nas ma pewien mężczyzna, leżący w wilgotnym, brudnym garażu, potrzebujący natychmiast naszej pomocy. Kilka minut później spotykamy bratnią duszę, kogoś, kto chce nas chronić, jest miły i pragnie pomóc. Zupełnie jak gdyby ktoś próbował rozpalić ognisko, zaczynamy czuć lekkie ciepło. Ale już niedługo okaże się, że zaufanie to bardzo chwiejna więź. Ogień kompletnie gaśnie, pogrążając nas w coraz większym zimnie. Teraz też, w szalejącej wokół zamieci, robi się najmroźniej. Czujemy przenikający chłód za każdym razem, gdy Ellie traktuje nożem kolejnych złoczyńców. Mamy gęsią skórkę, gdy Joel torturuje innych, by znaleźć swoją podopieczną. A gdy widzimy odcięte dłonie, zlatujące na brudną podłogę, czujemy, jakbyśmy w środku składali się tylko ze śniegu i lodu. Jesteśmy puści, jest nam tak zimno, że zapomnieliśmy, jakie to uczucie, gdy się pocimy. Podczas finałowej sekwencji robi się trochę "ogniście", ale nie łudźcie się! Nie poczujecie się ani trochę lepiej, aż do końca. Do ostatniej sceny, gdy Ellie, ostatkiem sił, chwyta za rączkę maczety... Za oknem wciąż szaleje śnieżna zawierucha.
Najzimniejszą lokacją były dla mnie okolice Wichrowego Tronu TES: Skyrim. Samotna wędrówka wśród śnieżycy moim leśnym elfem, w połączeniu ze śniegiem padającym za oknem tworzył na prawdę imersyjne wrażenia.
Nigdy nie zapomnę tego momentu, gdy próbując zdobyć platynę w grze Far Cry Primal jako Takkar wspiąłem się na najwyższą górę w grze, która nazywała się Pardaku. Wszedłem tam z myślą zdobycia osiągnięcia. To trofeum było ostatnie w drodze do sukcesu. Kiedy już się tam znalazłem nagle mój bohater zrozumiał chyba jak wysoko się znalazł, ponieważ z jego ust zaczęła lecieć para. Nagle upalnie gorąca temperatura drastycznie spadła w okolice zera, mimo to, że byłem w bardzo ciepłej krainie. Takkar w tym momencie nawet będąc człowiekiem pierwotnym zrozumiał, iż wraz z wysokością temperatura powietrza spada. Lecz potem było tylko gorzej... Zmusiłem go do czegoś niewyobrażalnego... Kazałem biednemu jaskiniowcowi wykonać skok wiary niczym w serii Assassin's Creed i nie wylądować w miłym sianku jak Ezio Auditore, tylko wskoczyć do lodowatego jeziora. Ciarki mnie wręcz przeszły gdy spadał w dół. Jestem okrutny i czułem się wtedy podle, że to zrobiłem. Było to aż tak straszne, że ja sam zamarłem i zamarzłem tylko patrząc. Niewątpliwie był to etap, w którym było mi najzimniej. A to wszystko tylko dla platyny...
Najzimniej było zdecydowanie w Nordmarze z Gothica 3 :) Kraina ze świetnym klimatem, masą treści odpowiadającej otoczeniu, ciężko się odnaleźć w którym miejscu dokładnie jestem w danym momencie (podobnie jak podczas prawdziwej zimowej przeprawy) oraz zagrożenia czekające na dosłownie każdym kroku, zdecydowanie kraina warta długich odwiedzin i ostrożnego zwiedzania.
Mi było najzimniej w Hurtworldzie na zimowym Biomie był to mój początek z tą grą i wszedłem na serwer kompletnie nie mając o niczym pojęcia, więc bez niczego postanowiłem iść czegoś poszukać no i tak jak na pustyni nic mi nie było to znalazłem białą ziemie i poczułem nagły powiew wiatru w moją stronę to było troche creepy ale i śmieszne bo to sprawiła zima w grze, a na dodatek dostałem gęsiej skórki.
Najzimniejszą lokacją jest "brzozowy lasek" w Titan Quest Ragnarok. Nie dość że klimat w tej grze dało się odczuć na własnej skórze, to trzeba też było uważać na potwory (poziom HARD), żeby nie zginąć
Seria Metro - zdecydowanie nie grać bez czegoś ciepłego w kubku. Rosyjski język, i ponury komunistyczny setting, czegoś chcieć więcej. Całe szczęście że cała seria była bardzo wymagająca pod względem komponentów, bo i z komputera dało się zrobić mały grzejnik.Pyk! ustawienia na ultra i w domu można było by kręcić Czernobyl dla HBO.
Nvidia i tak utrzymywała by że to jakiś ''czerwony'' agent wysadził komputer, a nie przegrzana karta.
W jakiej grze było najzimniej hmm myślę że Skyrim. Każdy wypad w góry jak i lokacji związanych z nimi prowadzi do ochłodzenia w pokoju :D a do konkretnej lokacji dodam Swiątynie Azury ... zimno, ciemno i do domu daleko, szczególnie jak się gra w zimowy wieczór i jest uchylone okno, efekty 4d :D pozdrawiam
Metal Gear Solid i wyspa Shadow Moses. Gdyby Snake posłuchał mamy i wziął ze sobą, nie wiem, CZAPKĘ, to by się może nawet nie przeziębił.
W Fallout 4 w krypcie 111. Gdy wyszedłem z tej zamrażarki to myślałem , że mi te...no.... eeee.... to i tamto odpadnie ;)
Nie zna chłodu ten kto nie dotrwał do końca “Life is strange” (PC, 2015), albowiem to nie śnieg ani lód najszybciej przenikają do szpiku kości. I choć skąpo odziana Lara Croft na zboczu ośnieżonej gory może wywołać pewien dyskomfort, to dopiero smagana wiatrem i deszczem Max Caulfield wyziębi nam doszczętnie ciało i… duszę. Marzliśmy wspólnie z nią, ze szczytu wzgórza spoglądając na rozszalały sztorm, po emocjonalnym maratonie nareszcie domyślając się jak nieuchronna potrafi być śmierć a jak cenne i niekiedy okrutnie krótkie życie. Takiego zimna nie przepędzi żaden trunek ani koc, ono zostaje pod skórą i nęka umysł, każe dorosnąć, odciąć się od złudzeń i ruszyć naprzód z ciężarem większym niż kiedykolwiek wcześniej. I choć nadmiernie i niepotrzebnie ponura się ta droga wydaje, to w jej trakcie poznajemy wielu cennych towarzyszy, nie tylko wirtualnych. I tak warto żyć, pomimo tego jak mocno przychodzi niekiedy zmarznąć w obliczu nieuniknionego...
Najzimniej czułem się przemierzając dolinę lodowego wichru w grze Icewind Dale. Mimo izometrycznej grafiki wsiąknąłem w mrożący klimat obu części. Nie wiem tylko czy to zasługa samej gry czy może kilkunastu książek Roberta Salvatore, które są osadzone w tym świecie i opowiadają wspaniałą historię drowa Drizzta Do'Urdena.
Najzimniej było mi w Crysis: Warhead, ale na szczęście uratował mnie nanokombinezon.
Jest jedna gra, o której myślę jak o wielkiej, zimowej i morderczej przygodzie – Rise of the Tomb Raider. Po tropikalnych przygodach w pierwszej części, sterana przez życie pani archeolog ląduje w mroźnej Syberii. Tam to już programiści uraczyli nas masą niezapomnianych widoków. Zamrożony w ścianie lodu statek, mroźne i dzikie lasy, zapomniane fabryki. Lara też już jest trochę bardziej odziana niż w poprzedniej części i zwiedza wszystkie te tereny w ciepłych skórach i kożuchu. Jednak i tak widząc jej wyczyny w tej części może nas nieraz zmrozić, zwłaszcza krew w żyłach.
Jako osoba która nienawidzi zimy i wszystkiego co z nią związane typu śnieg czy chłód to bardzo miło wspominam zimowe etapy z gry Warcraft 3, a dokładnie to te z kampanii ludzi gdy nasz bohater, a zarazem dzielny książę Arthas w chorej nienawiści chce się zemścić na Mal'Ganis no i trzeba przyznać, że Arthas to prawdziwy twardziel gdyż ja osobiście w takim mrozie bym po prostu wymiękł no ale miałem to szczęście, że uczestniczyłem w tej zimie tylko podczas gry i jest to zarazem piękne ale i smutne ponieważ gdybym mógł to wyruszyłbym sam do Northrend aby przekonać księcia Arthas, że źle robi chwytając za ostrze mrozu które "jest głodne".
Aż mi się zimno zrobiło podczas pisania tej wiadomości gdy tylko przypomniałem sobie te mrożące krew w żyłach etapy kampanii z mojej ulubionej gry, a prawa ręka mi prawie skostniała i aż współczuje zwykłym szeregowym poddanym którzy musieli towarzyszyć księciu Arthasowi biorąc udział w tej bezsensownej i bezcelowej wyprawie do Northrend która tak naprawdę przyczyniła się do tymczasowego upadku królestwa ludzi w świecie Azeroth no, a sam Arthas to idealny przykład smutnego upadku człowieczeństwa który wybrał wieczne "zimno"
Lodołamacz w grze Cryostatis Arktyczny Sen. Miejsce gdzie każdy ( a czemu nie ) chce cię pokonać, a źródłami ciepła są m.in gorące rury i żarówki ( mam taką w domu i może poparzyć ).
Najbardziej zmarzlem w The Thing z 2002r. Sorry, ale nawet w kieleckiem na autobusowym tak mnie nie wypizgało.
Mi osobiście najzimniej było podczas rozgrywki w Herosach V jak przechodziłem sobie kampanie po raz nie powiem który bo nie pamiętam (V w moim sercu na zawsze). Na heroicznym poziomie nie było już tak łatwo jej przejść kilka czasem nawet kilkanaście dni jeden rozdział przechodziłem. Mapa śnieżna w 3 rozdziale nie pamiętam już nawet nazwy ale było ciężko ciąfle się nie udawało i wtedy mróź mnie tak zmroził że nie odpaliłem gry przez chyba z 2 miesiące. Ale mogę zdradzić że w końcu przeszedłem :)
Największe zimno odczuwałem w pierwszej części Crysisa, gdy "Cepidy" znaczny obszar wyspy w epokę lodowcową. Jakież było me zdziwienie gdy mimo noszenia przez proroka nanokobinezonu musieliśmy eskortować go do najbliższych źródeł ciepła w celu ogrzania się i ciągle walcząc z pojawiającymi się wrogami.
Najmroźniejsza misja z moich wspomnień to misja z Call of Duty Black Ops misja Project Nova z rosyjskich klimatów zimowych. https://www.youtube.com/watch?v=g2366SOlolY
Jak dla mnie jako przykład najzimniejszej zimowej scenerii można podać Syberię z Rise of Tomb Raider, a szczególnie pierwsze momenty rozgrywki gdy wspinamy się po kolana w śniegu, w otoczeniu burzy śnieżnej na szczyt. Widząc drżącą Larę automatycznie dostałem gęsiej skórki, a uczucie to spotęgowała przeprawa przez lodową jaskinię, gdzie nasza piękna pani archeolog w cieniutkiej kurteczce musiała wskoczyć do lodowatej wody i przepłynąć na drugą stronę, brrr od razu mi się chłodniej zrobiło.
Grając w assasin's creed rouge, będąc na Północnym Atlantyku, nie tylko Shay'owi było zimno. Sam miałem wtedy wrażenie że w moim pokoju jest -30 stopni. Patrząc na niesamowite góry lodowe oraz na chodzącegi Shaya po dosłownie kawałku lodu, czułem się jak na Syberii.
Gothic 3 i Nordmar. Lokacja nie jest duża, ale mało tam sojuszników i dużo przeciwników, przez co ciągle ma się wrażenie osaczenia.
Praktycznie ciągle pada śnieg i mamy zachmurzone niebo.
Mi najzimniej było patrząc na o wiele zbyt lekko ubranego Kratosa w najnowszym God of War na PS4. Patrząc na jego bladą karnację i odsłonięty tors, Kratos niezłomnie posuwający się do przodu przez zimne, północne krainy, momentami wydawał się zmarzniętym bezdomnym, a nie Bogiem Wojny (no chyba, że ktoś go zmuszał do uśmiechania się w trybie fotograficznym podczas stania w śniegu po kolana). W najgorszych momentach chciałem grać w grubych, zimowych rękawiczkach, ale stwierdziłem, że będę marzł razem z Kratosem aż do końca, a po za tym to w rękawiczkach by się słabo grało. xD
Odpowiedź oczywista : Wstęp do Red Dead Redemption 2 , kiedy gang ucieka przez zaśnieżone góry. Szczególnie zimno mi się zrobiło kiedy Morgan pomykał przez strumień za jeleniem. Ehhhh... przypomniało mi się aż polowanie z dzieciństwa, gdzie skąpałem się do pasa w zmrożonym bagnie... Morgan bracie, wiem co czujesz xD ale mnie to przynajmniej posadzili przy ognisku i dali gorzałki na rozgrzanie ( miałem 13 lat ) !
Jakieś kilkanaście (18-naście?) lat temu, kiedy świat wydawał mi się dużo prostszy, grałem w "Commandos 2: Men of Courage". W trzeciej misji "White death" zimno dosłownie przenikało z 17-sto calowego minitora kineskopowego (nie był jeszcze płaski...). Uczucie chłodu potęgowała muzyka i inne dźwięki. Jak dla mnie tamta zimowa sceneria była i nadal jest genialna. Obraz zimy jest pełen głębi, realistyczny; radość dawało mi samo przewijanie mapy i patrzenie na nią. Dodatkowo dość gwałtowny przeskok z letnich temperatur z poprzednich misji, wprost w sam środek zimy w arktycznym wydaniu sprawiał, że tym bardziej miałem ochotę założyć ciepły sweter. Pamiętam, że po przejściu do kolejnej misji tym razem w tropikalnym klimacie dosłownie czułem jak mróz z trzeciej misji ustępuje żarowi, ale to już zbaczam trochę z tematu...
Ta kraina najbardziej zapadła mi w pamięć z całej gry. Wyszedłem z portalu do ciemnej jaskini, by następnie trafić do krainy spowitej śniegiem i lodem, na pierwszy rzut oka opustoszałej. Krajobraz nie spodobał się zarówno mnie, jak i moim towarzyszom. O ironio nie mogli trafić do gorszego miejsca, albowiem moją kompanię stanowił zmiennocieplny płaz oraz wojowniczka w futrzastym bikini. Pierwsze zdziwienie - napis 12.000 BC u dołu ekranu, wow, epoka lodowcowa. Drugie zdziwienie - dziwna architektura w postaci 'podniebnych dróg' (tłumaczenie własne). I ostatni szok w postaci podniebnego Królestwa Zeal. Cała atmosfera (dosłowna i w przenośni) odkrytego miejsca - tego na ziemi i w powietrzu, w dalszym ciągu powoduje ciarki na moim ciele, i pewnie moich dawnych towarzyszy, a przygody jakie tam przeżyliśmy tylko potęgują to uczucie.
Pewnie wielu z was już dawno się domyśliło o jakiej krainie mówię. Tak, mowa o świecie Chrono Trigger z czasów Dark Ages, miejsce na linii czasowej 12.000 BC.
Paradoksalnie, misja w MGS V Phantom Pain dziejąca się w Afganistanie. Konkretnie obrona przed rosyjskimi pancerniakami, a jeszcze konkretniej - to, co działo się w epilogu misji. Do dziś kiedy wsłuchuję się w taśmę Quiet przechodzą mnie dreszcze.
Guild Wars 2 -> mapa Bitterfrost Frontier -> region The Bitter Cold
To najzimniejszy obszar w calej Tyrii — samo wejście tam sprawia, że znajdujemy się pod wpływem efektu Bitter Cold, który spowalnia nas i zadaje obrażenia, które powalają nas w kilka sekund. Gracz, który nieopatrznie zbliży się zbyt mocno, może nawet nie zdążyć zawrócić.
Normalnie nie jest to problemem, można się zabezpieczyć. Zabawa zaczyna się, gdy próbujemy zrobić osiągnięcie "Heart, Moxie, and Many Sweaters", które polega na przetrwaniu 20 pulsów efektu. Od razu się człowiekowi robi zimno, gdy patrzy jak mu punkty życia spadają mimo prób leczenia czym się da :D
Pamiętam jak jechałem monstrualnym ratrakiem albo odpicowanym skuterem śnieżnym na lodowcach i górach w MotorStorm: Arctic Edge na PS2. Brrrr, jedyną opcją na rozgrzanie tej polarrrrno-mrrrrroźniej atmosfery było wciśnięcie dopalaczy, które nieraz kończyły się gorącą eksplozją. Jednak jedna duża zaspa śniegu albo śliski lód pod kołami pojazdu powodował, że jednak trzeba było zachować tą ZIMNĄ krew. :D
Najzimniej zrobiło mi się (a było to już jakiś czas temu) jak w grając w Uncharted 2 pierwszy raz ujrzałem sylwetkę śnieżnego potwora.
Rok 2007 premiera Crysis listopad lub grudzień, misja w grocie lodowej. Pomimo że komputer się pocił i osiągał 90stopni na karcie graficznej to ja musiałem otworzyć okno żeby się schłodził. Przez co wrażenia były jeszcze bardziej odczuwalne :D
Najbardziej czuję płynącą zimną krew w moich żyłach zawsze, gdy przechodzę pewną misję w Wiedźminie 3, a dokładniej ''Nilfgaardzki łącznik''. Gdy poszukujemy tak zwanego gościa o imieniu '"Hendrik'', który jest pewnym agentem. Jak docieram do tego miejsca na samą myśl widząc to miejsce robi mi się bardzo zimno, a zwłaszcza słuchając opowieść tego brutalnego zdarzenia od tak zwanego wieśniaka w którym opowiada co spotkało ''Hendrika'' i w jakich okolicznościach zmarł, ginąc brutalnie przez dziki gon. Jest to według mnie jedyne miejsce w grze, które sprawia, że czuję dreszcze i napływ chłodnego powietrza czyli zimno.
Był taki czas gdzie musiałem grać w ganku w zimie. Przy -10 na dworze, w środku bylo -5. To dodatkowo spotęgowało uczucie chłodu zwłaszcza w momencie gdy grając w The Long Dark przy mrozie -30 stopni, pod moją postacią załamał się lód i wpadłem do wody. Nie ma nic gorszego niż przy takiej temperaturze wpaść w lodowatą wodę, a w koło Ciebie jest tylko masa śniegu, mróz i doskonale wiesz, że najbliższe schronienie jest zbyt daleko...
Najzimniej było mi w Uncharted 2 w scenie z pociągiem, gdy poharatany Drake musiał wspinać się po wykolejonym pociagu zwisającym z przepaści. Nie dość, że było zimno, był ranny, to jeszcze musiał podjąć się ogromnego wysiłku.
Hej,
Oczywiście jest wiele gierek z zimą w tle ale jak na razie największe wrażenie zrobiła na mnie zima w Red Dead Redemption 2.
Xbox one x + TV 4K i ta gierka prezentuje się wręcz magicznie a do tego dźwięki - gdy chodzimy po śniegu, gdy wieje wiatr…
Momentami musiałem sięgać po szklaneczkę czegoś mocniejszego do rozgrzania :)
Pierwsze co przychodzi mi na myśl to Crash z PSX Franz dzieciństwa, zimowa sceneria jakie to było piękne, zimne. Najlepsze etapy.
Na zewnątrz robiło się coraz zimniej, zimniej niż w sercu diabła. Na ziemię sypał się lód, jakby niebo miało się zawalić. Wszyscy szukali schronienia oczekując rychłego końca świata. W tramwaju wcale nie było lepiej. To przeczucie uderzyło mnie niczym kula wystrzelona z bliska w twarz. Coś tu było nie tak. M55 niespokojnie drżała pod płaszczem, ale drzwi redakcji już się za mną zamknęły. Nie było odwrotu.
Zwycięzcą z dnia 3 grudnia 2019 został theon - przywołana w komentarzu wizja zimy sprawiła, że z pewnym niepokojem spojrzeliśmy na zachmurzone niebo i nieśmiałe płatki śniegu przylepiające się do redakcyjnych monito–znaczy się, szyb.
Gratulujemy i wszystkim przypominamy o grubych skarpetach, czapkach, szalikach, rękawiczkach i reszcie zimowego rynsztunku!