Lords of the Fallen 2 nie ukaże się w 2020 roku
Czasami mi się wydaje,że ci od CI Games sami nie wiedzą w jakim kierunku iść. LoF był AAA ludzie by chcieli kontynuacje, teraz mówią,że skupiają się na Indie i AA...takie trochę próbowanie wszystkiego ale jak mówi stare przysłowie "co jest do wszystkiego to jest do niczego". Więc niech się określą czy chcą robić gry AAA (wiadomo z jakimiś mniejszymi projektami w tle by próbować czegoś nowego jest Ok tak jak CDP z Gwintem). Czy tylko się skupić na nisko budżetowych grach i to też jest ok ale niech nie mydlą oczu,że "kiedyś zrobimy:...
^ Wiesz, że do stworzenie kolejne gry AAA potrzebny jest ogromny budżet. Więc muszą sprzedawać pomniejsze gry, by zarobić. Po prostu są zagubieni i nie są pewni co do planu na przyszłość.
Hmm studio, z którym robili jedynkę zdążyło zrobić The Surge oraz drugą część. Raczej zarobili, do tego jedynka była w plusie.
A GW3? O ile pamiętam newsy to sprzedaż była świetna. Więc czy taka nieudana ta część dla nich była finansowo? Na pewno gra na siebie zarobiła.
Generalnie widać po tym, że chcą przede wszystkim kasy. Skoro inne studio robi dwie części The Surge i nie narzekają, to nie wierzę by nie mieli kasy na Lords 2.
Postawili na złego konia, uczepiając się tego nieszczęsnego Ghost Warrior'a. W ogóle całe CI Games trochę zatoczyło koło, bo o ile oryginalny GW był pierwszą grą z ich stajni z zauważalnie wyższym budżetem (co przełożyło się na mniej "kioskową" jakość i stanowiło dla nich przepustkę do "pierwszej ligi" game dev'u), tak paradoksalnie ratunkiem dla serii (a może i całego przedsiębiorstwa) okazało się... zmniejszenie budżetu i zejście o poziom niżej pod względem wartości produkcyjnej, przynajmniej teoretycznie.
Teoretycznie, bo choć najnowszy GW kosztował mniej od crapowatej "czwórki" i jest od niej grą zdecydowanie mniejszą, to mam wrażenie, że ta kasa została zwyczajnie lepiej (mądrzej) rozdysponowana. Twórcy postawili na mniejszą liczbę elementów, ale za to o wyższej jakości, co przełożyło się na całkiem spory sukces tytułu (mam na myśli odbiór gry przez krytyków i graczy, o sprzedaży pogadamy za kilka miesięcy).
"Najzabawniejsze" jest jednak to, że dokładnie to samo podejście leżało u podstaw sporego sukcesu wydanego kilka lat wcześniej LotF, który bezapelacyjnie po dziś dzień dzierży miano najlepszej produkcji od CIG. Gra bardzo rozsądnie radziła sobie z ograniczeniami budżetowymi i robiła, podobnie jak najnowszy GW, tylko kilka rzeczy, ale za to naprawdę dobrze. Oszczędności niby były zauważalne na każdym kroku, choćby za sprawą malutkiego świata, złożonego z raptem kilku lokacji, małej ilości NPC, małej ilości zadań, małej ilości walk z bossami, ograniczonego rozwoju postaci (brak broni dystansowej czy bardziej rozbudowanej magii), takiej sobie sobie fabuły itd., ale to co w grze było kluczowe z punktu widzenia istoty rozgrywki, trzymało wystarczająco wysoki poziom i nie zalatywało budżetowością, tj. dobrze zrealizowany system walki, fajnie zaprojektowana eksploracja (sporo sekretów), niezłe walki z bossami, ładna grafika czy fajny art design.
Sądziłem, że LotF będzie dla nich lekcją, że bardziej opłaca się zrobić mniej, a lepiej, ale stało się odwrotnie. Budżet dla kolejnych GW wzrósł, ale wraz z nim pojawiły się kosmiczne ambicje ("czwórka" chciała być chyba Far Cry'em...). Reszta jest (smutną) historią. A przecież wystarczyło wyprodukować kontynuację LotF, sypnąć kasą (podwajając czy nawet potrajając budżet) i po prostu usprawnić i rozbudować wszystko to, co z powodu ograniczonych zasobów niedomagało w pierwowzorze, resztę zostawiając bez zmian (bo fundament jest solidny). Sukces mieliby zagwarantowany. Ale gdzie tam, woleli inwestować w Ghost Warriora, który przez lata nie potrafił nawet znaleźć dla siebie sensownej formuły rozgrywki i nigdy nie zbudował żadnej bazy fanów...
Mam zbyt niski ranking (co to w ogóle za durny system?) na łapę w górę, ale dokładnie to myślę.
Szkoda, że panowie z CI nie czytają komentarzy takich jak Twój. Gracze chcą gier przez duże G. Z duszą i dobrze zrobionych. Kurcze, że tam nikt nie pomyśli w co grał w młodości i co pamięta. Hity za miliony, czy technicznie drewno już na premierę ale za to z duszą produkcje?
Ta, bo przy LotF wyszło szydło z worka i okazało się, kto więcej przy tej grze robił. Na pewno nie CI.
Tak... i nie :). Zwróć proszę uwagę na wcześniejsze osiągnięcia studia Deck13. Najkrócej można to podsumować jako: same crapy. LotF jest tak na prawdę pierwszą dobrą grą w ich dorobku, stąd szczerze wątpię, by współpraca z CI Games nie miała żadnego wpływu na ten nagły skok jakości. Wiem, że to Niemcy odwalili najwięcej technicznej roboty (pisząc kod całej gry i programując jej bebechy), ale ponoć "mózgiem" projektu była polska strona, z Tomaszem Gopem na czele.
Obstawiam więc, że obie strony dołożyły swoje przysłowiowe trzy grosze, przy czym to bez wątpienia Dek13 zyskał na tym układzie bardziej. Najwyraźniej tworząc LotF nauczyli się robić solidne gry, co pozwoliło m wkroczyć do pierwszej ligi game devu (co seria The Surge tylko potwierdza) ;d.
Szkoda, jedynka miała potencjał, ale jak 2ke robi inne studio to równie dobrze może być gorsza niż lepsza