Szczerze to cieszę się tym co mam. Własne mieszkanko, stać mnie na gry i jestem ustawiony. Jeśli ktoś myśli o emeryturze na starość to współczuję, bo emerytura to tylko dodatek i jeśli dodatkowo dożyje się tego wieku.
Teraz praca jest dla mnie tylko dodatkiem pieniężnym.
A kobitka do związku by się przydała...
A jak jest z wami?
Ja myślę o emeryturze już teraz, a nie na starość. Obliczyłem, że potrzebuję jeszcze około 3 - 3,5 mln PLN żeby nie martwić się o utrzymanie na emeryturze. Taka kwota pozwoli na zakup 3 przyzwoitych nieruchomości na wynajem na cele biurowe, co powinno dać wg. dzisiejszych cen około 10-12 tys. dochodu pasywnego miesięcznie, uwzględniając koszty utrzymania lokali. Zakładałem około 10 lat potrzebnych do przejścia na emeryturę na wyżej wymienionych warunkach ale trochę się zawodowo pozmieniało, więc czas ten mogę skrócić do 5, w wersji optymistycznej do 4 lat.
Każdy ma swoje cele i kwotę do osiągnięcia. Moim zdaniem czekać na nędzną emeryturę to głupota i jeszcze jest częsta umieralność przed tym wiekiem.
Masz rację. Ja w ogóle w swoich kalkulacjach nie biorę pod uwagę emerytury z zusu.
gladius ---> zawsze uważałem cię za człowieka sukcesu, odłożyć 3 miliony w 4 lata, gratulacje.
To samo tyczy się funduszy emerytalnych. Ja z nich nie korzystam, bo wybrać kasę w wieku po 60? Dziękuję postoję...
Soulcatcher - mam sprzedaż usług na poziomie około 80-100 tys netto miesięcznie przy kosztach około 40-50 tys. Obecnie dojdzie jakieś 50-100 tys sprzedaży dodatkowo przy niewielkim wzroście kosztów, jak się poukładają pewne kwestie to sprzedaż może być większa więc przy utrzymaniu wyników odłożenie 3 mln PLN w 4 lata nie jest nierealne.
Widzisz gladius to dobrze, że idzie Ci dobrze. Gratuluje.
Niemniej pamiętaj, ze nie jesteś mędrcem, który zna przyszłość. Nie wiesz, czy ZUS zbankrutuje i nie wiesz co się stanie z Twoimi nieruchomościami za kilka lat. Nie wiadomo co ostatecznie będzie korzystniejsze :)
Hehe, dobre. Mi wystarczy milion przy obecnych zarobkach klasy mocno niższej :)
Misiaty - dywersyfikacja. Akurat, że zus zbankrutuje, to wiem. I wiem, że Krugerrandy zawsze będą w cenie.
gladius — > spoko, spoko :) ja ci tylko gratuluję.
Jeżeli mam jakieś zastrzeżenia to przy takich zarobkach nie ma chyba sensu liczyć na przychody z wynajmu i tak tego nie wydasz :)
Soulcatcher - ja nie chcę musieć pracować. Im szybciej, tym lepiej. Chcę wypracować wystarczający dochód pasywny, żeby nie musieć zarabiać inaczej, niż ze zwrotu z inwestycji. Ostatnio zainwestowałem w naukę hebrajskiego i zaczyna się zwracać.
Gladius - z tym bankructwem ZUS jest to o tyle ciekawe, ze mniej więcej od 1999 roku co roku ktoś obwieszcza, ze ZUS zbankrutuje maksymalnie w 10 lat. Rzecz jasna wszystkie wyliczenia są podobne do kalkulacji gimnazjalisty imię uwzględniają podstawowych założeń ale cóż.... nie jest to czas i miejsce na taka dyskusje.
Co do „nie musieć pracować” to życzę Ci tego i trzymam kciuki. Wszak dobrze żeby przynajmniej jedna osoba mogła odpocząć :)
Misiaty - zus jest bankrutem, funkcjonuje wyłącznie dlatego, że państwo do niego dokłada.
ZUS nie ma być zyskowny, ZUS jest planowo dotowany z budżetu, więc mowa o bankructwie jest niemądra.
Deficyt w ZUSie to nie bankructwo.
Tak czy inaczej, prawie 1500 miesięcznie wywalone w błoto, bo nic z tego nie będzie, najwyżej jakieś ochłapy.
Gladius
Zobaczymy. Może nic z tego nie będzie a może będzie emerytura za która będzie dało się żyć ok.
Ja nie chciałbym przechodzić na emeryturę zbyt szybko. Kocham to co robię i sprawia mi to duża satysfakcję. Nie wyobrażam sobie rzucenia pracy :)
Wait, potrzebujesz jeszcze 3,5 bańki na nieruchomości z których wyciągniesz 10-12k pasywnie?
Może coś źle liczę ale wygląda to dość dziwnie, w sensie planujesz kręcić 750k rocznie na czysto a nie masz teraz nic? Bo za 3.5 miliona to już kupisz nieruchomość którą spokojnie wynajmiesz za taką kwotę jaka ci się marzy, w Warszawie spokojnie można coś kupić za ~1m i wynająć za 4k na czysto. Sam za nieco więcej wynajmuję mieszkanie w które wsadziłem 600k i 200k w remont (cena zaniżona bo po znajomości, wartość realna koło miliona atm). Przecież przy dobrych stopach procentowych i oprocentowaniu lokat ~4% masz więcej z trzymania kasy w skarpecie a to że takie stopy wrócą to tylko kwestia czasu. Wiem że mieszkaniówka a biurówka to nieco inne światy, ale i tak mi się tu matematyka ni wuja nie zgadza. I bardzo mnie martwi to że "jeszcze" potrzebujesz 3.5 miliona, brzmi to tak jakbyś planował w coś wpindrolić z 5 baniek i wyciągać z tego 10k, toć to nie ma sensu, znajomy chatę wartą ~2 miliony (200 metrów) w centrum wynajmuje za równo 10k na czysto już po podatkach.
PS. Nie wiedziałem że "handlujesz", Ty nie jesteś przypadkiem prawnikiem od Subaru? ]:->
Wait, potrzebujesz jeszcze 3,5 bańki na nieruchomości z których wyciągniesz 10-12k pasywnie?
Może coś źle liczę ale wygląda to dość dziwnie, w sensie planujesz kręcić 750k rocznie na czysto a nie masz teraz nic?
A gdzie ja napisałem, że nie mam nic? Mam i to całkiem sporo.
Bo za 3.5 miliona to już kupisz nieruchomość którą spokojnie wynajmiesz za taką kwotę jaka ci się marzy, w Warszawie spokojnie można coś kupić za ~1m i wynająć za 4k na czysto.
Wolę 3 po milion niż jedną za 3 mln
Sam za nieco więcej wynajmuję mieszkanie w które wsadziłem 600k i 200k w remont (cena zaniżona bo po znajomości, wartość realna koło miliona atm). Przecież przy dobrych stopach procentowych i oprocentowaniu lokat ~4% masz więcej z trzymania kasy w skarpecie a to że takie stopy wrócą to tylko kwestia czasu. Wiem że mieszkaniówka a biurówka to nieco inne światy, ale i tak mi się tu matematyka ni wuja nie zgadza.
Lokaty nie mają żadnego sensu. Wynajem na cele mieszkaniowe może być problematyczny, jeśli klient nie płaci bo ciężko go usunąć.
I bardzo mnie martwi to że "jeszcze" potrzebujesz 3.5 miliona, brzmi to tak jakbyś planował w coś wpindrolić z 5 baniek i wyciągać z tego 10k, toć to nie ma sensu, znajomy chatę wartą ~2 miliony (200 metrów) w centrum wynajmuje za równo 10k na czysto już po podatkach.
Piszę jedynie o funduszu emerytalnym. Jak będę chciał kawalerkę, to sprzedam Rolexy albo Krugerrandy i kupię, żaden problem.
PS. Nie wiedziałem że "handlujesz", Ty nie jesteś przypadkiem prawnikiem od Subaru? ]:->
Sprzedaję usługi. Subaru sprzedane w zeszłym roku, teraz jest Audi S7.
Ja zachowam dla siebie takie szczegóły, nikt nie musi o tym wiedzieć.
VirtualManiac - jeśli szczytem twoich ambicji jest "stać mnie na gry" to zapomnij o kobitce do związku.
Dałem przykład o grach, bo to forum o grach. Ale skoro stać mnie na te dodatki...
To tak. Jestem ustawiony. I nie potrzebuję najnowszego Ferrari i domu z basenem do szczęścia, bo mnie to nie interesi.
Z nami również OK, dzięki. Ale prawda - trzeba cieszyć się tym co się ma, bo nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro. A i tak zdrowie najważniejsze. Taka refleksja przy dzisiejszym święcie...
No i spox.
Dobry wątek bo akurat chciałem zapytać o kogoś z kim chyba nie do końca wszystko jest ok. Mam na myśli Wonzaja. Chwilę temu śledziłem co tam sobie robi w internetach ale subka cofnąłem. Teraz yt podrzucil mi kilka kompilacji z jego szkakolaniem pubga i w szoku jestem. Nie znałem go z tej strony :D
Od kiedy taki jest i z czego to wynika. Wiesz Kęsik?
Dziękuję
bardzo dobrze mi się w życiu układa - partnerka, własny dom, a w przyszłym tygodniu jedziemy po odbiór naszego długo wyczekiwanego rag dolla :)
Teraz czas na dziecko.
spoiler start
Oczywiście po ślubie
spoiler stop
.
spoiler start
Mam nadzieje ze nie zamierzacie żyć pod jednym dachem bez ślubu długo
spoiler stop
.
gdybyśmy chcieli dziecko to byśmy się starali o dziecko, ale żadne z nas nie ma do nich cierpliwości i dobrze nam z tym :)
Wolimy miauczenie w nocy niż ryczącego bobasa
To tylko udawane konsumpcyjne życie. A za chwilę powolna śmierć.
jeden troll, a drugi rozgoryczony życiem szaraczek, z drugiej strony jedno nie wyklucza drugiego, więc... :)
Nie ma to jak współczuć ludziom wiedzącym czego chcą od od życia, spełniającym swoje marzenia, cele i zachcianki.
Tacy biedni ;)
A ragdolle są świetne, ale od razu zalecam zakup ręcznego odkurzacza, kudłów fruwają tony.
Co do bombelków to się wypowiem, że to straszna rzecz z niepszespanymi nocami ale później? Chyba fajnie mieć takiego odchowanego synka czy córcię? Widzę to po doświadczeniach swojej siorki. A jej najstarszy za dwa lata ma komunię a ja godfather :)
Daj mi święty spokój ciagle a bo kolega ma mercedesa a bo ktoś już się żeni a to co będzie za rok a to czy z ta obecna ma sens a to czy jutro nie wyp.. mnie z roboty a to czy to dużo czy mało w moim wieku, ciagle się słyszy o tym wyścigu.
Chyba Blizzcon się nie spodobał, że gwiazdorzysz.
Ja jestem biedny, stać mnie na gry ale mieszkam z rodzicami. Był taki moment, ze straciłem wszystko także cieszę się z tego co mam, mam niewiele ale bywało dużo dużo gorzej
Jeśli to nie prowo zapodaj mi emaila i pogadamy prywatnie. Co ty na to?
Super, bycie zadowolonym z tego co się ma jest najważniejsze, bo inaczej ciagle się goni i ciagle się jest nieszczęśliwym
No i super.
Z doświadczenia wiem, że nie ma co się cieszyć aż tak, bo zaraz coś się pojebie.
Chwalenie, też na dobre nie wychodzi.
Zamknij wątek I ciesz się po swojemu. Nie naginaj fuksa.
Z doświadczenia wiem, że nie ma co się cieszyć aż tak, bo zaraz coś się pojebie
Ja wiem, że różnie może być.
A co zatem uważacie za szczęście?
Brak materialnych problemów, wynikający z gromadzenia bogactw czy może z ubóstwa?
Czy łączycie szczęście z bliskimi czy z samotnością?
Czy myślicie o utracie zdrowia (sprawności) i jak widzicie swoją w tym względzie przyszłość.
Jeżeli nie myślicie o emeryturze jako o odległej i niepewnej perspektywie, to dlaczego myślicie że wasze bogactwo będzie wieczne?
Zdrowie; zarobki na takim poziomie, żeby nie martwić się czy wystarczy do końca miesiąca na jedzenie + może jakieś 100-300 na własne duperele w ciągu miesiąca, a w szerszej perspektywie czasu własne mieszkanie. Z tą emeryturą to albo starość prze dobrym zdrowiu, a jeśli nie to wczesny zawał, nie wyobrażam sobie, żebym miał spędzić starość pod czyjąś opieką, bo nie będę sam w stanie nic zrobić wokół siebie.
Widzący - Myślę że wyciągasz błędne wnioski.
Uległeś fałszywemu przekonaniu, że pieniądze nie zapwniają szczęścia ani zdrowia. Pieniądze pozwalają przede wszystkim na godne oraz zdrowe życie - zdrowa żywność i leczenie w prywatnych klinikach.
Zresztą czy Ty nie byłbyś szczęśliwy, gdyby twoja rodzina żyła na bardzo wysokim pozomie, a dzieciom mógłbyś zapewnić dobrą przyszłość i bezpieczeństwo?
To chyba lepsze, niż życie w ciągłej niepewności.
kiera2003
Uległeś fałszywemu przekonaniu, że brak pieniędzy oznacza nieszczęśliwe życie i marne zdrowie.
Brak pieniędzy dodaje do szczęśliwego życia i dobrej opieki medycznej, bonus w postaci wolności.
Ty musisz, a ja nie muszę, moja rodzina żyje na niezłym poziomie, a przyszłość i bezpieczeństwo w żadnym stopniu nie zależą od pieniędzy.
I wierz mi na słowo (bo sam tego nie rozumiesz), że przestałem żyć w ciągłej niepewności, mam wręcz niezachwianą pewność, że moje życie stało się łatwiejsze.
Posiadanie, pieniądze, majątek to złudzenie, to nazwa dla społecznej umowy, nic ponad to.
brzmi jak taki bełkot jakiegoś wiejskiego kaznodziei.
Szczęściem i całuskami nie zapłacisz za czynsz, nie kupisz lekarstw, a już o prywatnej opiece medycznej gdzie nie dostajesz wizyty na za 2 lata to możesz co najwyżej pomarzyć.
Ja rozumiem, że nie każdemu się przelewa, ale twierdzenie, że brak pieniędzy jest lepszy niż ich posiadanie (bo przecież pieniądze przenoszą choroby, złą energię i automatycznie rozwalają rodziny) to jakiś rozpaczliwy krzyk sfrustrowanego człowieka, który próbuje wszystkich przekonać, że Ziemia jest płaska, a życie to symulacja w Matrixie
Malaga - to przykre, ale niestety bełkoczesz jak przystało na dobrze wytresowanego konsumenta. Doradzam przeczytać to co napisałem i spróbować zrozumieć.
To że nie mam żadnego majątku, dochodów i pieniędzy nie oznacza że nie korzystam z dobrodziejstw dostatniego życia i wygód.
Wszystko dostaję i nie muszę się martwić o to jak zdobyć na to środki i bezdyskusyjnie jest to lepsze niż posiadanie.
Piszę te słowa nie spod mostu korzystając ze znalezionego telefonu i wifi z parkowej latarni. Używam przyzwoitego komputera z 32" 4k monitorem, ale wcale nie oznacza to że on jest mój i musiałem brać nadgodziny żeby go kupić.
Jeżeli będziesz miał wiele szczęścia w życiu i ludzie w twoim otoczeniu będą cię kochali, to może też Ci się tak uda.
Jeżeli to Cię nie przekona to pozostaje mi życzyć Ci zdrowia abyś mógł długo i dużo pracować.
o kurczaczki, ale mi w pięty poszło :)
nie jestem oderwany od rzeczywistości i w przeciwieństwie do ciebie akceptuję to, że światem rządzi konsumpcjonizm, ale życie szczęścliwie ułożyło mi się tak, że w żadnym wyścigu szczurów nie musiałem brać udziału.
Nikt też niczego mi nie dał, nie wygrałem w totolotka, daleki krewny nie zostawił mi nic w spadku i nie znalazłem sobie kobiety z zamożnej rodziny.
Na wszystko sam zapracowałem i zdecydowanie daje mi to dużo więcej spełnienia i satysfakcji niż bananowe życie pustelnika, a że robię to co lubię to tylko wisienka na torcie i wcale nie musi oznaczać że stałem się "niewolnikiem systemu"
czy jakiegoś innego tworu, który sobie uroiłeś i starasz się żyć poza nim :)
Widzący - Tu nie chodzi o bezmyślny konsumpcjonizm i wyścig szczurów.
Jeśli podwinie Ci się noga, to nagle okaże się że pieniądze pozwalają na wyjście z kryzysowej sytuacji. Też myślałem tak jak Ty, dopóki samemu nie doświadczyłem przykrych sytuacji życiowych.
Teraz gdy mam pieniądze, te problemy mnie nie dotyczą. Mam ten komfort psychiczny, że wyjdę lekką ręką nawet z najgorszych problemów. Wcześniej takiej pewności nie miałem.
Malaga - a skąd wiesz że daje ci to dużo więcej spełnienia i satysfakcji niż bananowe życie pustelnika, skoro go nie doświadczyłeś?
kiera2003 - nie obchodzi mnie, czy i jak wyjdę z kryzysowej sytuacji. Myślę tak bo doświadczyłem w życiu kryzysowych sytuacji. Masz pieniądze i wydaje ci się że to już cię nie dotyczy, nic bardziej mylnego.
bo coś podarowanego nie jest warte tyle co coś na co się zapracowało.
Przykładów masz całą masę w życiu codziennym, ale że jesteśmy na forum o grach to analogia będzie bardziej na miejscu - trudniejsze gry po ich ukończeniu dają więcej satysfakcji i spełnienia od tych, które "przechodzą się same".
To ludzka natura - człowiek lubi wyzwania, lubi na coś zapracować. Każdy rodzic swojemu dziecku od najmłodszych lat wpaja jak mantrę magiczne zdanie "musisz poznać wartość pieniądza", bo one na ziemi nie leżą, nikt (poza nielicznymi wyjątkami) ci ich nie da.
Krótka piłka - jeśli nie pracujesz i nie dysponujesz własnymi środkami to jesteś po prostu pasożytem zarówno dla swoich bliskich jak i dla społeczeństwa.
Jeśli wykonujesz jakąś pracę - i nie musi to być praca w korpo - ot jakiekolwiek płatne zajęcie - to chcąc nie chcąc jesteś częścią tego systemu i nie rozumiem tylko czemu uważasz się za lepszego od tych co też pracują, tylko inaczej podchodzą do dysponowania pieniędzmi.
Kończę budowę domu i od nowego roku chciałbym zacząć pracować nad rozbudową przychodu pasywnego. Marzy mi się emerytura za 9 lat, tj. w wieku 40 lat i jeśli będę w stanie pracować na obecnym poziomie wynagrodzenia, to jest to osiągalne. Nie jest to jednak tak istotne jak to, żeby dzieci mi się dobrze chowały i zdrowie dopisało.
Ja mam zdrowie, zdrową rodzinę i to jest najważniejsze, zdrowe pieski i to jest najważniejsze. Reszta jest na drugim planie, chociaż na pieniądze i pracę też nie mogę narzekać, ale to jest zdecydowanie na drugim planie.
Też mam to co chcę, ale chcę bardzo mało więc nie muszę uczestniczyć w wyścigu szczurów
Rodzina już założona, dobra praca też już jest. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko własnych czterech kątów, bo na dłuższą metę mieszkanie ze swoją rodziną i z rodzicami to nie jest to czego chcę. No ale jeśli wszystko dobrze się potoczy to może w przyszłym roku pójdzie się na swoje. I rzecz jasna, żeby zawsze zdrowie dopisywało.
Wiele nie wymagam, ale jednak do życia w pełnej radości brakuje mi więcej pieniędzy. Może wam się to wydawać głupie, bo niby mam wszystko co chcę i potrzebuję, ale nie stać mnie żeby na przykład z dnia na dzień wypłacić 20 tysięcy i kupić nowy samochód ;)
Nie śpiesz się tak. Mamy jeszcze sporo do zrobienia a do wypalenia jeszcze więcej.
Jestem szczęśliwy a to najważniejsze. Na zdrowie nie narzekam, kasy też mam sporo. Kilka dziewczyn się kręci koło mnie :P Nie oglądam tych głupot w TV ( no chyba że sport, ewentualnie jakiś program przyrodniczy z fajnymi widokami) unikam na forum głupie wątki polityczne. Wstaję rano i mam pełno chęci do życia.
VirtualManiac, mam nadzieje że kiedyś powiem to samo co Ty.
Stuka mi właśnie 23 wiosna, usamodzielniłem się w wieku 18 lat, i szczerze mówiąc czuje że nie mam nic. W Polsce ciężko o kupno swojego mieszkania, ceny stają się coraz wyższe, pozostaje płacenie komuś innemu. Ciężko jest też znaleźć swoje miejsce w życiu gdy jesteś bez talentów i konkretnych predyspozycji - nazwałbym siebie typem humanisty, bo dużo czasu spędzam na introspekcje i przemyślenia, ale co za tym idzie, skoro nie mam możliwości ich spieniężyć.
Niby się mówi o zarobieniu na swój sukces, ale bez wsparcia rodziny ciężko w ogóle sensownie wystartować. W dużym mięście za przeciętną pensją ciężko w ogóle wynająć kawalerkę.
Sam też sobie zapracowałem na sporo biedy, było się buzującym 16 latkiem, później 18 latkiem, później 20 latkiem a w głowie wciąż niepoukładane, zawaliłem szkołę. Miałem w tym roku zdawać maturę zaocznie, ale miałem tyle obciążeń psychicznych w tym roku, że przełożyłem to na następny.
Mam nadzieje że za 10 lat, w wieku 33 lat, jakimś cudem będę pisał to co VirtualManiac. A wiele marzeń nie mam - 2 pokoje bez kredytu w spokojnej dzielnicy, pies i kot, komputer w miarę dobry, i wystarczyłoby mi to do nazwania się szcześliwym i spełnionym człowiekiem.
Pozdrawiam i gratuluje każdemu, kto w życiu znalazł swoje miejsce, bezpiecznie i komfortowo, jednocześnie witam się na forum swoim pierwszym wpisem, choć czytałem Was z przyjemnością od pół roku.
Glowa do gory , jeszcze nic straconego .23 lata to jestes jesczce bardzo mlody , sam chcialbym tyle miec.Najlepiej poradzilbym tobie wyjechac za granice , jesli to mozliwe np: do Anglii.Jak piszesz zawaliles szkole , ale dzisiaj najwazniejsze jest doswiadczenie .Mozesz zrobic prawko cat C i pracowac jako kurier za 1800 Ł na miesiac .Posiedzisz tak 7-8 lat i i w Polsce bedziesz juz mogl sobie kupic mieszkanie za za zaoszczedzone pieniadze.
Ważne by nie osiąść na laurach i mieć jakieś cele w życiu. Dbajcie o swoje wykształcenie, sytuację finansową i rodzinę.
Jak to przyjemnie gdy na forach wszyscy sa ustawieni, mieszkania i inwestycje poczynione a w życiu polowa Polaków nie ma nic ?
to jest oczywiste że jest więcej osób które piszą że jest im dobrze niż takich które narzekają, a to dlatego że ci którym się nie powiodło nie chcą o tym pisać.
I nie dzieli się to na połowę, ludzi którym naprawdę się udało jest tylko kilka procent, reszta jedzie na kredytach w standardach trzeciego świata, ciesząc się że mają co jeść.
reszta jedzie na kredytach w standardach trzeciego świata, ciesząc się że mają co jeść Albo na zasiłkach i jeszcze obrażeni, bo wszystko im się powinno należeć.
Ciężko powiedzieć.
z jednej strony mam kobietę przy boku, mieszkanie, pracę zapewniającą godne warunki plus dobre przyjemności.
Z drugiej strony ta praca która zapewnia mi dobry komfort finansowy zwyczajnie mnie męczy od środka i fizycznie i psychicznie.
Często myślę czy zmienić coś na lżej i co bardziej przyjemność sprawiać, może nie przyjemność bo praca jest od pieniędzy nie przyjemności, ale większy spokój
Swego czasu byłem dosyć bliski spełnienia się, miałem pracę którą bardzo lubiłem, dobrze zarabiałem. Potem suma kilku złych decyzji i "chorobą" poskutkowała wylądowaniem na ulicy. Dosłownie.
Teraz jest kiepsko ale stabilnie. Powoli nabieram wiatru w żagle i staje na nogi. Pozdrawiam
Też kiedyś wylądowałem na ulicy i wiem jak ciężko się odbić od dna, a jak łatwo zacząć się w nim zadomawiać.
Im mniej mam, tym jestem szczęśliwszy. Prawdziwie szczęśliwy jestem, kiedy moi bliscy są zdrowi i można z nimi wspólnie spędzać czas. Kiedy tak się nie dzieje, cały stan posiadania, okazuje się gówno warty.
Bo w życiu zdrowie i rodzina są najważniejsze. Ja ogólnie napisałem w sensie, że człowiek póki młody powinien się dorabiać, żeby się chociaż pieniędzmi nie martwić na przyszłość. Pieniądze to nie wszystko ale podnoszą komfort życia.
Inna sprawa to, że czym człowiek starszy to i siły też mniej a dziś dożyć wieku emerytalnego to nie to co kiedyś.
Czekam na ten moment za dwa lata gdy będę mógł mieć własne gniazdko i robić to co ja chce. Jeździć samochodem i mieć dziewczynę i żyć szczęśliwie. Tylko ze szkoły jeszcze 5lat kto wie czy nie pójdę na studia wiec to może się wydłużyć.
Masz racje jeszcze architektura i budowa maszyn.
Tyle.
Chyba czas zmienić nick na "instigator0", będzie bardziej pasował do charakteru postów.
Jestem na kierunku Technik Informatyk tylko ze ten kierunek mnie tak jakby średnio interesuje (co prawda lubię informatykę, nawet bardzo) ale wolałbym uczyć się jako Technik Elektronik bo to mnie bardzo ale to bardzo interesuje tyle że nie ma w moim mieście tego kierunku ani w pobliżu. A nie chcę mieszkać na stancji czy gdzie się tam mieszka. Dlatego myśle aby studia były związane z elektroniką albo z inżynierią bo też mnie to interesuje :) ogólnie chyba wszystko mnie chociaż trochę interesuje oprócz języka Niemieckiego bo tego szczerze z serduszka nienawidzę. W domu się uczę elektroniki na tyle na ile mogę ale to nie da mi wykształcenia :P bardzo lubię naprawiać, modyfikować i odnawiać jeśli można to tak nazwać. Więc studia chyba będą nieuniknione
Muszę się nie zgodzić co do prawa. Obecnie to w wielu wypadkach może okazać się źródłem frustracji, poczucia zmarnowanego czasu oraz szukaniem roboty za gówniane pieniądze.
Oczywiście jeśli się chce być adwokatem/sędzia/radca prawnym to może być problem. Natomiast osoba z takim wykształceniem ma w każdym biurze/kadrach/hr drogę prosta.
Też interes... studiować prawo, żeby mieć potem robotę w HR za 4500 na rękę.
W styczniu wyprowadzka "na swoje". Jestem hepi. Wyprowadzę się z klitki kawalerkowej (do której będę miał sentyment) i pójdę do normalnego mieszkania...I chyba zaczniemy z żoną produkcje jakiegoś bobasa...
Ja jeszcze 10 lat temu nie wierzyłem, ba, nawet nie marzyłem o tym, że będę tu dziś, gdzie jestem. Wszystko jest możliwe. Zasadniczo brakuje mi tylko trochę zupełnie wolnego czasu i świadomości, że nikomu nic nie zalegam z oddaniem zlecenia :) To oczywiście miecz obosieczny, bo z tego żyję, więc brak zleceń = brak możliwości spokojnego życia.
Iselor - tylko pochowaj dobrze kabelki od retro sprzętu, bo bobasy lubią je ściągać z szafek ;)
Ja staram się sam odkładać sobie na emeryturę . Zawsze z każdej wypłaty przeznaczam 200 PLN na ten cel . Z jednej strony do emerytury daleko , ale kto wie , co będzie za kilkanaście lat pod tym względem jak osiągnę wiek ... Czy państwo będzie wypłacało pieniądze , czy będą robić problemy . Zawsze lepiej jest się zabezpieczyć... Dwie stówki to w sumie nie dużo a jak dożyję do emerytury to będzie można żyć w miarę godnie
To raptem 2400 w rok, za 30 lat to 72 000, w ile to wydasz? W 3-4 lata robiac z tego dodatek do państwowej emerytury?
200 zl miesięcznie to za mala kwota by to mialo sens.
@up 72 tys to mało do emeryta? Teraz oblicz sobie od 65 lat i 1500 emerytury miesięcznie. Mnie by prędzej śmierć zastała niż wydać 72 tys plus emerytura w tym wieku.
Konsumpcja stała się doskonałą metodą podkreślania różnic społecznych i zyskiwania pewności siebie. Jednocześnie zapobiega wyrzutom sumienia. Jeśli ludziom brakuje czasu dla rodziny, bo muszą zarabiać na utrzymanie, szukają kompensacji. A rynek oferuje materialną namiastkę troskliwości, przyjaźni, miłości. Akt zapłaty w kasie zastępuje wyrzeczenie, które mogłoby się wiązać z odpowiedzialnością za innych.
Zygmunt Bauman
ja chcialem skonczyc prace za kilka lat ale nie uda mi sie
a teraz zastanawiam sie, czy kupic soie jeden dom w Belgii i na razie mieszkac, splacic za kilka lat (wydac wlasnie z 3mln PLN) i pozniej albo w nim mieszkac i utrzymywac sie z innych przychodow czy tez kupic za te kwote 30 kawalerek jak kupuja kumple na slasku i maja z tego ok 8% rocznie netto
sporo i to juz przy oplaceniu kosztow firmy ktora wszystko ogarnia, oni nawet nie widza czeci z tych mieszkan
ogolnie gratulacje dla opa, ja mam podobnie tyle ze z rodzina, wiec tym lepiej
zarobki duze, podatki niestety tez duze, ale co zrobic
mlodsza corka ma prawie 7 lat, jak skonczy liceum chcialbym nie musiec juz nigdy pracowac
prawdopodobnie moglbym muz wrocic do Polski, kupic maly domek w beskidzie i nigdy nie isc wiecej do pracy i by mi wystarczylo do konca zycia, ale to jeszcze jednak nie ten etap
W PL możesz zainwestować w bar czy w restaurację. Nie polecam kupna mieszkań i je wynajmować. To już zainwestuj w działki na budownictwo w dobrych miejscówkach. Po latach Ci się to zwróci, bo nigdy nie tanieją tylko idą w górę.