https://natemat.pl/287661,projekt-stop-pedofilii-pis-chce-5-lat-wiezienia-za-edukacje-seksualna
Pewnie prawacy zachwyceni
No i od razu mamy drugą stronę medalu, bo już przez kościół został przygotowany program nauczania religii, który wejdzie od 2020 roku. A co w nim znajdziemy? Takie kwiatki jak:
- „uczeń [szkoły podstawowej] wyjaśnia, na czym polegają naturalne metody regulacji poczęć” i „uzasadnia zło antykoncepcji”
- „wyjaśnić na czym polegają zagrożenia dla życia oraz uzasadnić zło zapłodnienia in vitro"
- „wyrażać sprzeciw wobec propagowania homoseksualnych wzorców zachowań”,
Czyli w skrócie: tu się piętnuje edukację seksualną, by potem na religii (która zresztą kosztuje podatnika 1,5 mld rocznie) mówić: "Kasiu i Radku, jeżeli będziecie używali prezerwatywy i pigułek antykoncepcyjnych, to pójdziecie do piekła!".
Przygotujmy się na kolejne miliony dla Prawdziwka i wiecznie wtrącający się kościół. Czekam na obowiązkowe krzyże w każdym domu.
Ale w projekcie znajduje się jeszcze rozszerzenie penalizacji o "pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej w związku z wychowywaniem, edukacją, leczeniem małoletnich lub opieką na terenie szkoły”.
co za kretynizm
i co ma edukacja seksualna wspólnego z pedofilią?
Kurde aż musiałem sprawdzić czy dziś czasem nie jest pierwszy kwietnia...
Jak to jakiej? Później ośmiolatek będzie molestował koleżankę pięcioletnią. Pedofil jak się patrzy.
@WolfDale nie wiem czy tak serio czy to sarkazm. Co ma edukacja seksualna do macania koleżanki?
Zaczęli już dawno temu, zakazując handlu w niedzielę.
Akurat zakaz handlu w niedzielę jest także w dużo bardziej rozwiniętych krajach i to jeszcze z większą ilością zakazów jak u nas. Więc akurat kompletnie nie potrafię zrozumieć oburzenia na taką zmianę.
^W jakich krajach? Niemczech? Hiszpanii? Niemcy mieszkający przy granicy, np. z Holandią, jeżdżą co niedzielę na zakupy. Wielka Brytania, jako "kraj" cywilizowany, ma sklepy pootwierane w niedziele, w zależności jaki to jest sklep - godziny są różne, zazwyczaj od 10 do 16.
Poza nauczycielami projekt uderzyć może m.in. w lekarzy czy edukatorów seksualnych.Dużo nauczycieli oraz lekarzy pojawi się podczas 4 lat rządu w wiezieniach .Pytanie czy kaczka wie co to w ogóle jest seks?
W którym województwie była ta akcja?
Po od razu popadać w skrajności? Uważasz że to zabawne?
Jakbyś miał dzieci i świadomość jak wygląda wychowywanie w obecnych czasach to byś takiego bezsensu nie wysmarował. Absolutne podstawy powinny być, od pewnego wieku.
I potem wyborcy PiSu oburzają się, że nazywa się ich ciemnogrodem, no ale osoby popierające taką ustawę powinny się nad sobą zastanowić, czy wiedzą co robią. Broń Boże nie chcę tutaj nikogo obrażać.
No i od razu mamy drugą stronę medalu, bo już przez kościół został przygotowany program nauczania religii, który wejdzie od 2020 roku. A co w nim znajdziemy? Takie kwiatki jak:
- „uczeń [szkoły podstawowej] wyjaśnia, na czym polegają naturalne metody regulacji poczęć” i „uzasadnia zło antykoncepcji”
- „wyjaśnić na czym polegają zagrożenia dla życia oraz uzasadnić zło zapłodnienia in vitro"
- „wyrażać sprzeciw wobec propagowania homoseksualnych wzorców zachowań”,
Czyli w skrócie: tu się piętnuje edukację seksualną, by potem na religii (która zresztą kosztuje podatnika 1,5 mld rocznie) mówić: "Kasiu i Radku, jeżeli będziecie używali prezerwatywy i pigułek antykoncepcyjnych, to pójdziecie do piekła!".
Przygotujmy się na kolejne miliony dla Prawdziwka i wiecznie wtrącający się kościół. Czekam na obowiązkowe krzyże w każdym domu.
Co do religii w szkołach to póki nie będzie obowiązkowa (a nawet jak będzie to swojemu dziecku sam napiszę zwolnienie i mówię to jako osoba wierząca) nie ma się czym przejmować. Gdzieś ostatnio czytałem, że w jakimś technikum, bodajże w Sochaczewie, zainteresowanie przedmiotem było tak wielkie, że... usunięto go ze szkoły, bo absolutnie nikt na niego nie uczęszczał.
Co z tego, że nie jest obowiązkowa. Przede wszystkim na religię powinno się zapisywać skoro jest to opcjonalny przedmiot. A nie z niej wypisywać. Wszędzie tak jest, że każdy uczeń domyślnie jest zapisany na religie? Kolejnym absurdem jest wpychanie religii w środek zajęć. Jak ktoś nie chce chodzić to ma okienko. Jak dla mnie to religia powinna być wycofana ze szkoły, niech kościół się nią sam zajmie, pieniądze na to mają, w końcu nie odprowadzają żadnych podatków.
Jakby to przepchnęli, a później miał wejść ten nowy program religii to przynajmniej już wiadomo czemu kościół tak bardzo popierał PIS w tych wyborach i nawet im podarował temat aborcji.
No cóż przyjdzie po prostu wypisać dzieci z zajęć religii.
Powinni jeszcze przywrócić piękną tradycję chrześcijańską stosów i inkwizycji. Po co komu te nowoczesne lewackie wynalazki jak edukacja?
ale popatrzcie na pozytywne strony tego projektu. Wreszcie do Polski bedzie wiecej bocianow wracac bo znow robote beda mialy :)
Wreszcie skoncza mowic o tych zygotach i innych bredniach.
Lepiej trzymać dzieciaki w niewiedzy, nie będą wtedy donosić na napalonych panów w czarnych sukienkach.
No i co ja mam powiedzieć w takiej sytuacji
spoiler start
Bóg tak chciał
spoiler stop
No dobra a teraz chcę usłyszeć od jakiegoś prawilnego dobrozmianowca wyklętego - co złego jest w edukacji seksualnej. Nawet jeśli faktycznie uczą tam tę biedną gimbazę czym jest onanizm i naciągania kondona na banana.
Marksizm kulturowy, neobolszewizm, zamach na rodzinę, cywilizacja śmierci i reptiliańska dekulturyzacja nowomową!
A ja uważam że to jak najbardziej słuszna ustawa.
Zawsze uważałem że nie wolno wpychać się z buciorami w życie seksualne młodzieży.
nie wolno wpychać się z buciorami w życie seksualne młodzieży
Ale co to właściwie znaczy? Co to za nowomowa?
To nie jest żadna nowomowa, a rozsądne podejście do sprawy.
Młodzież nie jest głupia jak się powszechnie uważa, seks w wieku 15 lat jest bardzo powszechnym zjawiskiem, a edukacja seksualna narusza ich prawo do intymności.
Młodzież nie jest głupia jak się powszechnie uważa, a seks w wieku 15 lat jest bardzo powszechnym zjawiskiem. Edukacja seksualna narusza ich prawo do intymności.
Co to znaczy "naruszać intymność"?
Skoro uważa, że jest zjawiskiem powszechnym, to dlaczego edukacja która uczy (UCZY) dzieciaki czym jest to zjawisko może naruszać intymność?
Młodzi ludzie nie chcą być naciskani w tych kwestiach, po prostu trzeba to uszanować.
Ale wiesz, że chodzi tu o informacje co to są choroby weneryczne, jak się nimi zarazić, kwestia ciąży itp, a nie o zajęcia z zakresu umiejętności i gimnastyki w buduarze madame Pompadur? :)
A czy rodzic ma prawo zadecydować, czy jego dziecko powinno być w tym temacie edukowane?
Na takich zajęciach uczy się małe dzieci że macanie po tyłku i chwytanie za genitalia wcale nie jest w porządku, lepiej żeby nie wiedziały że stary zbok który maca dzieci za przedszkolem jest przestępcą?
Cainoor-->Może i powinien, coś jak z religią. Tylko z tym zawsze trzeba ostrożnie, bo potem wylądujemy jak amerykanie i będzie trzeba się zgadzać na piśmie czy nauczyciel ma mówić o ewolucji, czy może kreacjoniźmie.
Sneaky Snake - Wiem, ale ja nie powątpiewam w inteligencję młodzieży. Młodzi ludzie doskonale są tego świadomi, o wiele bardziej znają swoje prawa niż pokolenia wychowane w komunizmie.
Cainoor - Moim zdaniem nie. Rodzice mają często bardzo zaborcze podejście do kwestii seksualności.
Tak szczególnie kilkulatkowie wiedzą czym jest pedofilia.
Runnersan - ale dokładnie na piśmie widziałbym te zgodę. Jak z wieloma innymi zgodami od rodziców.
kiera2003
Ale to od jakiego roku rodzic ma nie mieć prawa do decydowania o edukacji w szkole własnego dziecka?
Od wieku dojrzewania. Natomiast młodsze dzieci powinny być w łagodny sposób uświadomione czym jest pedofilia. To bardzo ważne dla ich bezpieczeństwa.
Projekt uniemożliwia delikatne uświadamianie dzieci komukolwiek poza rodzicami, a ci, jak wszyscy wiemy, świetnie radzą sobie z takimi tematami i są do tego doskonale przygotowani jako wyszkoleni psychologowie i edukatorzy.
Ale oświeć mnie kiera - jak się delikatnie uświadamia małe dzieci, czym jest pedofilia? Może tak, jak się je uświadamia, czym jest zabójstwo?
Pomijam już drobnostkę, że najczęściej do aktów pedofilii dochodzi właśnie w rodzinie, więc może powinniśmy też edukować delikatnie małe dzieci, czym jest dysonans poznawczy.
Yoghurt - Osobiście uważam że edukacja o zagrożeniach pedofilii powinna odbywać się w szkołach.
Jeszcze nie miałem okazji zapoznać się z ustawą, jeśli to co piszesz jest prawdą - to jest to bardzo szkodliwa ustawa.
kiera2003
godz 21:10 - "A ja uważam że to jak najbardziej słuszna ustawa"
godz 22:30 - "Jeszcze nie miałem okazji zapoznać się z ustawą, jeśli to co piszesz jest prawdą - to jest to bardzo szkodliwa ustawa"
Czyli po co piszesz o czymś skoro nie znasz tematu? Typowe nie wiem, nie znam się, to się wypowiem. Poczytaj ustawę, a później pisz swoje farmazony.
Może i powinien, coś jak z religią.
Nie. Bo edukacja seksualna to wiedza.
A religia to indoktrynacja.
O geografię też będziemy pytać, żeby nie urazić płaskoziemców?
Edukacja seksualna jest szczególnie potrzebna właśnie dzieciom bigotów.
Co tu się dzieje... kraj wraca do średniowiecza a lud jest ciemny jak nigdy dotąd. Politycy wchodzą kościołowi tak głęboko sami wiecie gdzie że aż ja to czuję. W rodzinie wszyscy pieprzą o tym że piss dobry i jak to mogę nie lubić pissu, ,,oni przecierz coś robią, z lewactwem walczą! złodziejom zabierają i ludziom dają!''
Polska jest już w czarnej dupie, jedynym pocieszeniem jest to że jeszcze nie zapuściłem tu korzeni i nie będę miał problemu z wyjazdem za granicę.
Pedofile, gwałciciele i Simon Mol lubią to 8)
kiera2003, projekt ma zaledwie pół strony, tutaj link do tekstu z uzasadnieniem: http://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/0/4094EBA51C8F3D31C1258455004AC1BF/%24File/3751.pdf
Poza tym, że nowelizacja jest szkodliwa, to jest ona źle napisana. Przepisy karne powinny być pisane tak, by nie pozostawiały pola do interpretacji. O ile intencją projektu jest sprzeciw wobec zachęcania małoletnich do seksu sprzecznego z naukami Kościoła, to projekt penalizuje też "propagowanie", które zgodnie ze słownikiem języka polskiego PWN, oznacza "upowszechniać jakieś poglądy, idee lub wiedzę". Czyli informować. Stąd wnioski o tym, że nowelizacja będzie karać za edukację seksualną. No i właśnie, czy w par. 4 nowelizacji "podejmowanie" (sjp - "rozpocząć") obcowania płciowego przez dziecko to tylko dobrowolnie, a może i nie tylko, w tym z dorosłym? Nie jest to jasne, no ale pedofilia jest również za zgodą, więc wychodzi na to, że karalne będzie również informowanie w szkole przez nauczyciela o pedofilii.
Poza tym, seks jest legalny od 15 r.ż., a projekt posługuje się pojęciem "małoletniego" czyli w kodeksie karnym osoby między 17 a 18 r. ż. Bajzel póki co, panie.
A wracając do "propagowania"... o to jest głośno, że ustawa ma karać za samo informowanie przez nauczycieli o seksie, w tym pedofilii. Art. 200b kk w obecnym brzmieniu również posługuje się terminem "propagować" i brzmi: "Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2." Czyli co, już obecnie publiczne informowanie o zachowaniach o charakterze pedofilskim jest karalne? Ktoś się zastanawiał nad tym? :)
Spotkałem człowieka, który zbierał podpisy pod tym. Projekt sam widziałeś jak bogaty w treść (a uzasadnienie pan sobie w internecie przeczyta takie - powiedział pan zbierający) i sprzedawał to pod hasłem "Walki z pedofilią" Jakoś mnie to zaskoczyło, bo wtedy był procedowany projekt PiS w podobnej sprawie i jakoś trefne wydawało mi się, że ktoś chce jeszcze bardziej zaostrzać. No i właśnie sam fakt, że ktoś mi pisze 2 paragrafy, które chce wrzucić do olbrzyma jakim jest kodeks karny zniechęciło mnie do podpisywania. Potem doczytałem co to za kwiatka mi pod nos podsuwali.
Cóż, nieletni, małoletni, podstawowe pojęcia, które jak widać pierniczą się nie tylko studentom I roku prawa!
Lilus - Właśnie przeczytałem, włos się jeży na głowie...
A wracając do "propagowania"... o to jest głośno, że ustawa ma karać za samo informowanie przez nauczycieli o seksie, w tym pedofilii. Art. 200b kk w obecnym brzmieniu również posługuje się terminem "propagować" i brzmi: "Kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2." Czyli co, już obecnie publiczne informowanie o zachowaniach o charakterze pedofilskim jest karalne? Ktoś się zastanawiał nad tym? :)
Masz absolutną rację. Sama treść o propagowaniu pozostawia bardzo szerokie pole do interpretacji, ale sama ustawa w zamyśle ma zamknąć usta ludzi którzy próbują nagłaśniać problem pedofilii.
Dodam również że te przepisy są niezgodne z prawem unijnym, można jeszcze je zaskarżyć.
Pislam w sprzecznosci z naukami Kosciola Katolickiego
https://deon.pl/kosciol/serwis-papieski/musimy-prowadzic-edukacje-seksualna-w-szkolach-seks-jest-darem-od-boga,507717
Katotaliban.
Fuck science.
Dlaczego uznajemy standardy szczepień czy szpitalnej higieny WHO, ale nie uznajemy w zakresie edukacji seksualnej?
Ktoś mi wyjaśni, dlaczego ufamy im w kwestiach życia i śmieci, ale nie zdrowia dzieci?
Tymczasem nowo wybrana posłanka PiSu, pani Figurska-Chorosińska ---->
Ale oczywiście to rodzice powinni nauczać w tych tematach. Zwłaszcza ci konserwatywni, zaopatrzeni właśnie w taki zasób wiedzy.
Dokładnie jak napisałem wcześniej - to właśnie dzieci bogotów dostają najbardziej po dupie przez brak rzetelnej edukacji seksualnej.
Oczywiście ze ma grzech No bo jak to tak WYSIKAC? W toalecie spuścić dar od Boga? Powinna była połknąć! Co ci katolicy to ja nie wiem!
Nie mogę coś wstawić linku, ale czytałem artykuł w który papież powiedział, że edukacja seksualna jest potrzebna bo seks to dar od Boga .... Hmmm.... I co na to rządzący? Tacy są prawi, sprawiedliwi i wierzący, więc chyba słów papieża powinni posłuchać czyż nie?
Oooo przepraszam, nie zauważyłem :)
500+ a teraz to - tak się właśnie zdobywa wyborców :) Jeszcze zaczną siać (większa) propagandę w kierunku LGBT i będzie kolejne zwycięstwo. Glupi ludzie niepotrafiący myśląc samodzielnie tylko nakręcają się tym co wyczytają w nagłówkach na FB.
A to może być dopiero początek zakazów. Zakażą antykoncepcji, zakażą rozwodów a na koniec beatyfikują za życia przywódcę.... Wraz z kotem. Choć ja tam do zwierzaka nic nie mam ;)
Czy ktoś z tego wątku w ogóle czytał treść ustawy?
Kto propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, działając w związku z zajmowaniem stanowiska, wykonywaniem zawodu lub działalności związanych z wychowaniem, edukacją, leczeniem małoletnich, lub opieką nad nimi albo działając na terenie szkoły lub innego zakładu oświatowo-wychowawczej lub opiekuńczej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Co pochwalanie obcowania płciowego ma wspólnego z edukacją seksualną?
Typowe niezrozumienie treści ustawy lub celowo wprowadzony tzw. "temat zastępczy".
Sprawdź sobie w pierwszej kolejności definicję osoby małoletniej w polskim prawie a później jeszcze raz przeczytaj treść nowelizacji.
lub pochwala podejmowanie przez małoletniego [...] innej czynności seksualnej
Jasiu: proszę pani, a ja wczoraj dotykałem siusiaka i było mi przyjemnie. Czy to coś złego?
Pani: nie, Jasiu, nie zrobiłeś nic złego; to naturalne zachowanie.
Jasiu powtarza to w domu. Do szkoły wkracza katopolicja... bo żyjemy w takim, a nie innym kraju.
No i pozostaje jeszcze kwestia "małoletniego".
@dasintra
Znam definicję osoby małoletniej. Dalej nie rozumiem co ma wspólnego propagowanie/pochwalanie obcowanie płciowego z edukacją seksualną.
@Bukary
O ile mi wiadomo to edukacja seksualna ma głównie zajmować się świadomością ludzi o seksualności, antykoncepcji itd. a nie o mówieniu "masturbacja jest spoko".
Tu masz uzasadnienie autorów. Zachęcam, można przeczytać całość żeby poznać ich intencje. Jak widać prawnik potrafi z zdania jednoznacznie brzmiącego dla Polaka wyciągnąć całkiem zaskakujące wnioski :)
Można zatem uznać, że projektowany przepis obejmuje swoimi znamionami nie tylko działania, które wprost namawiają dorosłych do podejmowania pedofilskiej aktywności seksualnej (§1), ale także takie, które stanowią zachętę lub promują akceptację dla podejmowania przez małoletnich aktywności seksualnej w ogóle (projektowane §2, §3, §4). W tym drugim znaczeniu projektowane przepisy mogą mieć zastosowanie do demoralizujących treści niektórych programów edukacji seksualnej.
(...)
Wydaje się jednak, że projekt zmierza do rozszerzenia znamion strony podmiotowej na zamiar ewentualny, a zatem sytuację, w której sprawca nie jest pierwszorzędnie zainteresowany pochwałą lub propagowaniem podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, ale godzi się na osiągnięcie tego efektu podczas podejmowanej działalności, w tym prowadzonych zajęć z edukacji seksualnej (taki pogląd na gruncie dotychczasowego przepisu art. 200b kodeksu karnego wyrażano w: A. Grześkowiak, K. Wiak (red.), Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2017, s. 972).
Wystarczy, że 17 latek zapyta psychologa szkolnego o antykoncepcję, a ten nieopatrznie udzieli mu informacji i już podpada pod par. 4.
Tyle, że ekspertami od seksuologii są w tym kraju biskupi i plebani a nie wy, drodzy lekarze specjaliści!
@Bukary
O ile mi wiadomo to edukacja seksualna ma głównie zajmować się świadomością ludzi o seksualności, antykoncepcji itd. a nie o mówieniu "masturbacja jest spoko".
Ty żartujesz czy na poważnie gadasz? Sądzisz, że uczniowie na przedmiocie poświęconym edukacji seksualnej nie będą zadawać pytań o masturbację i milion innych rzeczy? I że nie będą chcieli o takich rzeczach rozmawiać w cztery oczy ze szkolnym psychologiem? Ba, nawet z wychowawcą...
Z mojego doświadczenia wynika, że chcą teraz i w przyszłości też będą chcieli o tym rozmawiać.
Od kiedy informowanie o antykoncepcji jest pochwalaniem/propagowaniem ?
Ludzie, naprawdę, ja też nie lubię PiSu ale to już jest totalne przewrażliwienie.
W polskim prawie jest mnóstwo tego typu zapisów, które można potraktować w ten sposób, że miałoby dużo większy zakres niż wynika bezpośrednio z treści i nikt o tym nie mówi. Ale jak jest jakis gorący temat, podłapie to onet i inne tego typu strony, potem automatycznie rozszerza się to na resztę mediów i jest wielka afera...
A jestem pewien, że sądy nie będą tak szeroko interpretować tych przepisów, żeby skazać kogoś za udzielenie informacji o antykoncepcji itp. Przecież to nie ma nic wspólnego o czym mówi ustawa. Jest to nadinterpretacja..
Jest to nadinterpretacja..
Zapomniałeś, kto teraz rządzi i kieruje prokuraturą? ;)
@Bukary
To mogą edukować w taki sposób, aby wyjaśniać zjawisko. Nie muszą tego pochwalać/propagować. Czy naprawdę trzeba tłumaczyć różnicę pomiędzy edukacją/wyjaśnieniem, a pochwalaniem/propagowaniem? Chyba wiesz, że to nie jest to samo.
EDIT: Prokuratura tylko stawia zarzuty, od wyroków są sądy.
O ile mi wiadomo to edukacja seksualna ma głównie zajmować się świadomością ludzi o seksualności, antykoncepcji itd. a nie o mówieniu "masturbacja jest spoko".
Ale przecież masturbacja jest spoko. Nie nałogowa, nie polegająca na tępym waleniu gruchy z braku innych ciekawszych zajęć, nie przy pomocy obcej dłoni dorosłego wsadzającego łapska nie tam, gdzie trzeba. To jest normalny, naturalny element procesu rozwojowego (podobnie jak miesiączka) i lepiej powiedzieć o tym dojrzewającym dzieciakom gdy o to spytają, zamiast straszyć ich rogatym diabłem i włosami na rękach. Bo i tak będą to robić. Wszyscy to robili, robią i raczej nie przestana w przyszłości.
Czy naprawdę trzeba tłumaczyć różnicę pomiędzy edukacją/wyjaśnieniem, a pochwalaniem/propagowaniem?
Trzeba, bo "propagować" w słowniku języka polskiego oznacza "upowszechniać jakieś poglądy, idee lub wiedzę", a nie "pochwalać". Stąd protest o uściślenie nomenklatury w projekcie, bo to jedno słowo zostawia zbyt duże pole do interpretacji.
To mogą edukować w taki sposób, aby wyjaśniać zjawisko.
Jeśli wyjaśniasz, jak skutecznie stosować antykoncepcję, to antykoncepcję równocześnie... propagujesz. Łatwo w taki sposób zinterpretować twoje "wyjaśnienia".
Masz takie zaufanie do obecnych służb i prokuratury, że zagwarantujesz inny obrót sprawy?
EDIT: Prokuratura tylko stawia zarzuty, od wyroków są sądy.
Nauczyciel wezwany na przesłuchanie do prokuratury i nauczyciel z postawionymi zarzutami to nauczyciel skończony/wykończony na wieki wieków. Nie gadamy o nonejmie z osiedla, tylko o funkcjonariuszu publicznym. A co do sądów... poczekaj na całkowitą "wymianę elit", a będziesz miał wyroki na telefon dla niepokornych (także nauczycieli). ;)
@Yoghurt
Podobnie można powiedzieć o seksie. Wyobrażasz sobie jak ktoś mówi "seks jest super" do, dajmy na to, 10 latków?
Pamiętaj, że mówimy o dzieciach, a nie o niedouczonych dorosłych.
@Bukary
Jeśli wyjaśniasz, jak skutecznie stosować antykoncepcję, to antykoncepcję równocześnie... propagujesz. Łatwo w taki sposób zinterpretować twoje "wyjaśnienia".
Ja rozumiem, że język Polski jest zawiły, ale idąc tym rozumowaniem to instrukcja na opakowaniu do prezerwatywy też propaguje antykoncepcję.
Jeśli zapytają, to czemu nie?
To nie jest kwestie "czy mówić", tylko "jak mówić". A my się cały czas musimy kopać z bzdurnym mitem, że dzieci to istoty aseksualne.
Mamy im wdrukowywać nerwice seksualne i poczucie winy bo boimy się, że zaczną robić coś, co i tak zaczną robić?
Kiedyś ośmioletni syn znajomej zaczął mnie wypytywać o mój seks z żoną. A właściwie o sypianie z nią, bo dzieci nie operują sztywnym językiem. Pyta mnie, czy sypiam też z innymi dziewczynami. Mówię, że nie. Pyta czemu. Bo obiecałem, że nie będę. A ona z innymi chlopakami? Musisz ją zapytać. A lubisz to? Jakbym nie lubił, to bym tak nie robił. itd. Proste pytania, proste odpowiedzi. Zero ściemy. I jakoś nie zeszliśmy na to, czy wolę 69, czy anal. Jak już wypytał o wszystko co chciał, poszedł do matki i opowiada, czego się właśnie dowiedział. Jakoś nie miała pretensji.
Dzieci nie robią z tego tematu wielkiego halo. To dorośli mają z tym problem.
@Matysiak G
Jeżeli dla Ciebie chwalenie seksu dziesięciolatkom jest ok i nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji to gratuluje braku wyobraźni.
Wydaje się jednak, że projekt zmierza do rozszerzenia znamion strony podmiotowej na zamiar ewentualny, a zatem sytuację, w której sprawca nie jest pierwszorzędnie zainteresowany pochwałą lub propagowaniem podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej, ale godzi się na osiągnięcie tego efektu podczas podejmowanej działalności, w tym prowadzonych zajęć z edukacji seksualnej (taki pogląd na gruncie dotychczasowego przepisu art. 200b kodeksu karnego wyrażano w: A. Grześkowiak, K. Wiak (red.), Kodeks karny. Komentarz, Warszawa 2017, s. 972).
Wkleję jeszcze raz z analizy patronów ustawy. Prawnikom udało się jednak definicję chwalenia, a w ustawie masz również 17latków.
Ja rozumiem, że język Polski jest zawiły, ale idąc tym rozumowaniem to instrukcja na opakowaniu do prezerwatywy też propaguje antykoncepcję.
Samo istnienie prezerwatywy jest niejako propagacją antykoncepcji. I o to się rozchodzi - o brak precyzji w tym idiotycznym projekcie.
Podobnie można powiedzieć o seksie. Wyobrażasz sobie jak ktoś mówi "seks jest super" do, dajmy na to, 10 latków?
Pamiętaj, że mówimy o dzieciach, a nie o niedouczonych dorosłych.
I 10-latek ma się dowiedzieć, ze seks sam w sobie to coś złego? Przecież samo stwierdzenie nie sprawi, że nagle będzie chciał go uprawiać, jeśli się tę informację przekaże w odpowiedni sposób i zaznaczy jednocześnie, że nie każdy akt seksualny jest dobry (gwałt, pedofilia i tak dalej).
Orzołek
Dzieci mało wiedzą o świecie, i to właśnie jest powód, żeby ich nie okłamywać. A jeśli wymigasz się od odpowiedzi, to pójdą szukać jej gdzie indziej. Naprawdę nie chcesz unikać tematów, które je zainteresują. Naprawdę nie chcesz, żeby wpisały "seks" w wyszukiwarce.
O czym my tak naprawdę dyskutujemy, skoro kwestie dotyczące przedmiotowej sprawy podejmować będą (bo w tej kadencji pewno się już nie uda ustawy przegłosować) takie gagatki:
@Yoghurt
Ok - ja nie mam nic przeciwko edukacji seksualnej. Mówię, że celem tej ustawy nie jest zakaz edukacji seksualnej, tylko zakaz pochwalania czynności seksualnych itp.. Jeśli faktycznie słowo "propaguje" jest takim problemem (nie wiedziałem, że w świetle prawa może to mieć tyle znaczeń - tutaj przyznaje rację), to oczywiście jest to błąd ustawodawcy. Natomiast jej treść dla mnie jasno wskazuje intencje - nie chodzi o wyjaśnianie dzieciom czym jest akt seksualny (uważam, że powinno to być na jakiś zajęciach w szkole), a o np. mówienie 10 latkom "seks jest fajny". Uważam, że to są dwie zupełnie inne sprawy i o ile jedna z nich jest dobra i potrzebna, tak druga jest szkodliwa.
W jaki sposób powiedzenie 10-latkowi, że seks jest fajny, może mu zaszkodzić? Serio. Wariant chłopięcy: przecież on nawet jeszcze nie ma włosa na jajkach, a dziewczyna to jest to głupie coś, co się ciągnie za frotkę. Wariant dziewczęcy: nie ma jeszcze włosów w kroku, a chłopcy to te debile co się bawią w wojnę. Jak już im te włosy wyrosną, zaczną przykładać bardzo dużą wagę do zamykania drzwi w swoim pokoju, to będzie już za późno mówić im, że to jest fajne, bo same na to wpadną. To będzie już ten moment, kiedy dobrze by było, żeby wiedziały, jak uniknąć kłopotów.
@Matysiak G
Wrzucasz wszystkie dzieci do jednego wora. Nigdy nie słyszałeś o ciążach w wieku poniżej 14 lat?
Nawet słyszałem o 8-latce.
Tym bardziej nie wolno zwlekać.
Dasintra
O ulubionym temacie prawicy, czyli dobru dzieci. BTW, wiecie w jakim stanie jest psychiatria dziecięca?
@Orzołek
"Jeżeli dla Ciebie chwalenie seksu dziesięciolatkom jest ok i nie zdajesz sobie sprawy z konsekwencji to gratuluje braku wyobraźni."
Ja sobię nie zdaje sprawy z konsekwencji, cóż to takiego złego się stanie po tej sytuacji ktorą opisał Matysiak, bardzo cię proszę oświeć mnie.
Zresztą "chwalenie"... wydaje mi się że to troche nie to samo co powiedziec że coś sie lubi
https://www.rzg.pl/75034/anita-kucharska-dziedzic-10/
od 11 minuty na temat
całkiem mądrze mówi
biedny redaktor broni tematu jak może
Aż chce się wróć do szkoły, żeby usłyszeć, jak to np. Henryk VIII wypiął się na Rzym i zdekapitował dwie żony, bo kiepsko przeszukiwały kapustę.
Orzołek:
A jestem pewien, że sądy nie będą tak szeroko interpretować tych przepisów, żeby skazać kogoś za udzielenie informacji o antykoncepcji itp. Przecież to nie ma nic wspólnego o czym mówi ustawa. Jest to nadinterpretacja..
Dobrze, że nie dasz sobie ręki uciąć, bo byś nie miał ręki ;) W pierwszej kolejności, sądy i inne organy stosujące prawo kierują się literalną treścią przepisu. Jeśli dane pojecie nie jest zdefiniowane w ustanowionym prawie, to sięgają do znaczenia potocznego, a żeby to znaczenie ustalić, sięgają po SJP PWN. A tam właśnie jest napisane to, co ja i inni pisali już wcześniej, czyli propagować = upowszechniać jakieś poglądy, idee lub wiedzę.
Sięganie do uzasadnienia projektu ustawy, aby ustalić cel przepisu następuje, gdy zawodzi wykładnia językowa. A tej można dokonać już po sięgnięciu po słownik. Od wykładni językowej można odstąpić, gdy prowadzi do absurdu, tylko skoro sam projekt powstał i projektujący nie uważają obecnych zapisów za kiepskie, to nie dla wszystkich, w tym sędziów, przepis jako zakazujący edukacji seksualnej może być absurdalny.
Swoją drogą, nie znalazłam, by ktoś miał problem z "propagowaniem" w obecnej treści 200b KK, albo żeby 200b KK był przedmiotem orzecznictwa, ale nie żebym przeszukała cały internet i wszystkie pakiety prawne w najbogatszym abonamencie :)
Jest, oczywiście, prawdą, że tak głupiej i prymitywnej władzy nigdy Polska nie miała, ale to przecież wychodzi naprzeciw wyjątkowo głupiemu i prymitywnemu społeczeństwu, znacznie durniejszemu niż jeszcze 20 lat temu. Zamiast patrzeć radośnie i z nadzieją w przyszłość, obserwujemy z rosnącym niepokojem nowe pokolenia nieczytających, z zadziwiającą niesfornością gotowe popierać coraz to bardziej durne i radykalne pomysły i rozwiązania, radykalnych polityków z ekstremistycznych partii.
Chciałbym się wyrazić jasno - Jestem ZA edukacją seksualną, ale nie za propagowaniem/pochwalaniem seksu wśród małych dzieci.
I uważam, że ten wątek jak i cała afera wokół jest typowym robieniem z igły widły. Doczepiliście się głównie słowa "propagowanie". To ja Wam coś przytoczę (Art. 256. KK):
Kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Zgodnie z Waszą logiką, na lekcji historii przy poruszaniu tematów 2 Wojny Światowej propaguje się faszyzm/nazizm, bo wspomina się o Hitlerze lub NSDAP. Przecież to absurd, tak samo jak cała nagonka na tę ustawę - ok, mogliby zmienić zapis mówiący o nieletnich, na zapis do 15 roku życia, ale to ciągle nie zmienia faktu, że ta ustawa nie mówi nic o zakazywaniu edukacji seksualnej, tak samo jak zapis z artykułu 256. KK nie mówi nic o zakazywaniu przekazywania historii o NSDAP/Hitlerze itd.
Powiem tak. Prawnikiem nie jestem, seksuologiem też, a jedni i drudzy twierdzą, że to niebezpieczny bubel.
Sąd najwyższy ma zastrzeżenia. A to nie są pierwsi lepsi adiunkci w rodzaju Dudy.
Polskie towarzystwo seksuologiczne ma zastrzeżenia
W uzasadnieniu projektu ustawy jej twórcy napisali: "Proponowana zmiana zapewni prawną ochronę dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją, która rozwija się w niebezpiecznym tempie i dotyka tysięcy najmłodszych Polaków za pośrednictwem tzw. 'edukacji' seksualnej".
Sami twórcy projektu piszą, że chodzi im o zakaz.
Orzołek
Z całym, najszczerszym szacunkiem.
Ta ustawa, niestety, ma zapisy wymierzone w edukację seksualną w tym w dotychczasowe programy szkolne. W istocie zatem CHRONI PEDOFILI bo nie pozwala na edukowanie dzieci aby mogły bronić się przeciw pedofilom (przecież trzeba by im wyjaśnić na czym polega zły dotyk, co je może spotkać od złych ludzi, a zatem i wyjaśnić pojecie seksu - a tego w myśl ustawy niewolno), Ta ustawa wspiera także szerzenie chorób wenerycznych - bo edukacja zapobiegająca zostaje praktycznie zakazana (nie wprost, ale przecież, aby była skuteczna trzeba wyjaśnić zasady współżycia i seksu, a to podlega karze). Istotą tej ustawy jest także wychowanie w duchu nietolerancji i zakłamywania, wszczepianie strachu przed seksem a zatem wychowywanie większej ilości ludzi zwichrowanych psychicznie (pedofili, gwałcicieli).
Przeczytałeś w ogóle mój post wyżej? Pokaż mi konkretnie który zapis tej ustawy zakazuje edukacji seksualnej.
Orzołek
Zapisy ustawy są na dużym poziomie ogólności - sam piszesz, że powinna dotyczyć osób do 15 roku a nie 18 (a przecież w samej treści ustawy, nie ma mowy o jakichkolwiek limitach). Natomiast jak należy rozumieć i doprecyzować zapisy ustawy zawarte jest w części opisowej, a tu już dokładnie zawarte jest wszystko to o czym pisałem.
Powtarzam, od wielu lat jesteś dla mnie autorytetem w sprawach sprzętu. W sprawach politycznych Twoje zdanie pojawia się niezbyt często. ale do licha nie udawaj, że nie rozumiesz tej ustawy, bo litera samych paragrafów nie jest jednoznaczna, a ich interpretacja nie ma znaczenia (przecież sam zgłosiłeś do nich poprawkę wiekową).
Za moich czasów były jakieś WDŻ i inne bzdety. Strata czasu i nie chcę takich pierdół dla moich dzieci. Zakazać kompletnie może źle, ale na pewno trzeba wyrzucić z przymusu szkolnego.
Jak Ty nic nie rozumiesz Orzołek. Przekaz dnia poszedł:
PiS chroni pedofili!!1!!1
To nie miejsce na Twoje argumenty i logikę, tu się tłucze w bęben ile wlezie, tak żeby sąsiednie plemiona słyszały.
Zapomniałeś o pisowskim przekazie dnia:
PiS poparł projekt, bo PiS - w przeciwieństwie do PO - jest partią proobywatelską i popiera procedowanie wszystkich projektów zgłoszonych przez Suwerena.
Że też PO nie wpadło na ten genialny pomysł znalezienia wroga dla prostego ludu.
Ja bym dodał jeszcze do tego "kółeczka" Polak przeciwko Polakowi.
Wczoraj wieczorem jedna pani poseł z Prawicy RP twierdziła, że nowelizacja ustawy wcale nie ma zlikwidować edukacji seksualnej w Polsce, ponieważ ta prowadzona jest w ramach WDŻ (edukacja seksualna typu 'A'). No to sprawdźmy jak to wygląda w praktyce (24% prowadzących te zajęcia to oczywiście księża bądź katecheci):
- żona powinna oddawać się swojemu mężowi w ciszy i z pokorą, a każda kobieta, która z seksu czerpie przyjemność będzie się smażyć w piekle. Mężczyzna ma swoje potrzeby i jeśli żona mu odmawia, nie ma co się dziwić, że ją zdradza, twierdziła też, że dziewczyna, która straciła dziewictwo przed ślubem jest jak nadgryzione jabłko, którego nikt nie będzie chciał. (to akurat nic nowego, bo wielokrotnie usłyszeć można było publiczne wypowiedzi polityków w podobnym stylu,
- W liceum mieliśmy księdza, który uważał, że seks jest dla zwierząt, a ludzie powinni
współżyć tylko wtedy, kiedy chcą potomstwo. Nawet w małżeństwie mąż nie może
współżyć z żona w jej dni niepłodne – to niezgodne z nauką kościoła. Akt płciowy
służy wyłącznie do tworzenia nowego potomstwa
Pani od WDŻ cykl zajęć z życia w rodzinie zaczęła od omawiania kolejnych faz rozwoju płodu w poszczególnych miesiącach (…) na kolejnych lekcjach byliśmy epatowani brutalnymi zdjęciami z aborcji i wyświetlano film, w którym wypowiadali się lekarze i działaczki pro-life o szkodliwych skutkach tego zabiegu, o cywilizacji
śmierci panującej na Zachodzie. Pani dodała, że na aborcje jako pierwsi zezwolili
Hitler i Stalin –najwięksi mordercy w dziejach ludzkości. co jest oczywiście kłamstwem, ponieważ prawo w Rzeszy było pod tym względem wyjątkowo restrykcyjne a za poddanie się aborcji po 1943 kobieta ryzykowała karą śmierci.
- Lekcje WDŻ prowadziła kobieta, która pod koniec roku szkolnego każdej dziewczynce biorącej udział w lekcji dała kartkę. Przedstawiona była na niej szczęśliwa kobieta wyskakująca z pudełka prezentowego, a pod spodem widniał napis: "Jestem prezentem dla mojego męża, którego nikt nie dotykał i nie używał". Kazała nam to pokolorować i w przyszłości dać mężowi po ślubie
Ach, sami sobie przeczytajcie....
http://ponton.org.pl/wp-content/uploads/2018/08/Raport2009.pdf
W ramach naprawiania rażących błędów i wypaczeń w procesie stworzenia należy zacząć wycinać łechtaczki, jak to się robi w cywilizowanych krajach.
Szkoda, że Adam nie był mądrzejszy od Boga, jak co niektórzy światli przywódcy duchowi i nie ściął w cholerę tej durnej jabłonki - do dziś żylibyśmy w raju :D
@Mr.Kalgan
Głównie chodzi mi o to, żeby przestać kopiować nagłówki stron, a zacząć myśleć - ta sprawa (jak większość zresztą) nie jest jednoznaczna. Ustawa nie mówi o zakazie edukacji seksualnej (chcę to podkreślić. Niektóre gazety/środowiska mówią, że może to oznaczać, ale jak wspominałem w innym poście nie jest to logiczne z resztą prawa i ogólnie "nie trzyma się kupy"). Z drugiej strony ma błędy w postaci wspomnianych małoletnich.
Ale do licha ciężkiego - w PiS można walić tyloma twardymi rzeczami, że głowa mała. Teraz próbuje się skupić uwagę ludzi na tzw. temat zastępczy. Uważam, że tak samo jak można by było stosować Art 256, który przytoczyłem, wobec nauczycieli historii (bo wspominanie o faszyzmie propaguje go wg. niektórych...), ale się tego nie robi, bo nie takie jest założenie tej ustawy, tak samo będzie w tym wypadku. Jestem tego niemal pewien, że minie kilka miesięcy, zajęcia WDŻ/Edukacji seksualnej jak były tak będą i sprawa ucichnie.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że środowiska prawnicze mają po prostu wątpliwości w tym aspekcie, a te wątpliwości zostały zamienione na "hurr durr PiS zakazuje edukacji seksualnej!!!1111" na nagłówkach newsweeka, tvnu, onetu itp.
Sąd Najwyższy o nowelizacji.
https://noizz.pl/spoleczenstwo/sad-najwyzszy-krytykuje-ustawe-o-zakazie-edukacji-seksualnej/3m2vpxh
OK
Rozumiem taki punkt widzenia. Ale w celach ustawy, w pierwszym akapicie napisano: "Proponowana zmiana zapewni prawną ochronę dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją, która rozwija się w niebezpiecznym tempie i dotyka najmłodszych Polaków za pośrednictwem tak zwanej "edukacji" seksualnej"
Dalsze akapity dobitnie wskazują, ze całość edukacji ma zostać zakazana i podlegać penalizacji.
Oczywiście do samej treści ustawy można tylko się przyczepić iż nieprecyzyjnie wskazuje swój cel o ile istotnie wymierzona jest w pedofili. W tym kształcie i z takim uzasadnieniem jest to ustawa uniemożliwiająca ochronę przed pedofilami a zatem jest ona PROPEDOFILSKA.
Orzołek -> Nie za bardzo rozumiesz jednej rzeczy - prawo (szczególnie w tej kwestii) powinno być ścisłe - rozmywanie pojęć to szerokie pole do nadużyć w obie strony.
Jeden sędzia będzie interpretował prawo tak, jak ty to przedstawiasz, inny będzie na bazie tej ustawy wnioskował o wsadzenie do paki sprzedawcę z kiosku, bo na półce i niego będą leżały prezerwatywy, a to już jest edukacja seksualna.
Prawo nie może działać na bazie "widzimisie" sędziego...
Tak jest, komu ona potrzebna, ta edukacja. Wszak mamy już "wyedukowaną młodzież" jak i "rodziców". Gdzie ja kurna żyję ??
@Orzołek, doczytaj par. 3 art. 256 kk, który powołałeś:
§ 3. Nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej.
Jeżeli chodzi o „propagowanie”, to o ile z 200b kk nic znalazłam orzecznicztwa, to ad. 256 kk trochę się tego nazbierało. Np. w uchwale z 28 marca 2002 r. Sąd Najwyższy musiał wyjaśnić, "Czy użyte w art. 256 k.k. sformułowanie «propaguje» dla określenia czynności sprawczej oznacza, że publiczne pochwalanie faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa, wyrażające się np. w wystawieniu na widok publiczny swastyki, wykonywanie gestów faszystowskiego pozdrowienia etc. tylko wtedy wyczerpuje znamiona określonego w art. 256 k.k. czynu zabronionego, gdy jednocześnie łączy się z (publicznym) upowszechnianiem (popularyzowaniem) wiedzy o takim ustroju tj. uprawianiem propagandy?" Sąd udzielił odpowiedzi, że "Propagowanie, w rozumieniu art. 256 k.k., oznacza każde zachowanie polegające na publicznym prezentowaniu faszystowskiego lub innego totalitarnego ustroju państwa, w zamiarze przekonania do niego."
Uzasadnienie uchwały zaczyna się od stwierdzenia, że "W pierwszej kolejności, co oczywiste, posłużyć się należy wykładnią gramatyczną, odwołującą się do znaczenia określenia, jakim posłużył się ustawodawca w art. 256 k.k., w języku polskim. Wtedy okaże się, że odwołanie się tylko do zwykłego wyczucia językowego, nawet bez potrzeby sięgania do profesjonalnych słowników, pozwala stwierdzić, że określenie "pochwala", użyte w art. 270 § 2 k.k. z 1969 r., nie może mieć takiej samej treści, jak określenie "propaguje", użyte w art. 256 k.k. Nie budzi bowiem żadnej wątpliwości, że propagowanie może, ale nie musi być połączone z pochwalaniem." W dalszej części uzasadnienia Sąd przeanalizował sprawę, powołując się na słowniki poprawnej polszczyzny (fun fact - słownik słownikowi nierówny, w uchwałowym Małym słowniku języka polskiego, Warszawa 1968, propagowanie to " upowszechnianie, szerzenie czegoś, w tym także poglądu, aby do tego kogoś przekonać") i komentarze.
No i aż trzeba było czekać na uchwałę SN, żeby stało się to jasne, przy czym uchwała dotyczy art. 256 k.k., a do innych przepisów przydałyby się już inne, nowe uchwały. Im przepisy są bardziej ogólne i niejasne, tym bardziej obywatele są w niepewności co do ustanowionego prawa.
Żeby było jasne, nie czytałam całego orzecznictwa na ten temat, bo to poza moją pracą i zwyczajnie nie mam na to czasu, jakkolwiek ciekawe by nie było ;)
Poza tym, to, że „propagowanie” jakoś funkcjonuje w prawie nie oznacza, że można wprowadzić kolejny niejasny przepis. Bardziej właściwym byłoby uporządkowanie przepisu i może już obowiązujących przepisów tak, aby ich znaczenie nie budziło wątpliwości. Fajnie, że mamy demokrację, w której patrzy się na ręce władzy na etapie legislacji, że można dyskutować. Jeszcze tylko musimy poduczyć się wychodzenia ze strefy komfortu w przyznawaniu się do błędów, umieć przewidywać praktyczne skutki sporów teoretycznych i nie obrażać się za wnoszone uwagi.
To, że „propagowanie” w rozumieniu autorów i części czytelników projektu oznacza „promowanie”, to marny argument w kraju, w którym dla licznego grona użytkowników języka „bynajmniej” to synonim „przynajmniej” ;)
W mojej ocenie, jeżeli już przepisy miałyby być zmieniane , to powinny być zmienione tak, by osoby zajmujące funkcje wymienione w projekcie, w związku z pełnioną funkcją były zobowiązane do niewyrażania opinii wartościujących o seksie ani w jedną, ani w drugą stronie, a jedynie przekazywały wiedzę [edit? a jak np uczeń by zapytał? co wtedy? gdzie jest granica między faktami i opiniami? No właśnie... ]. Z przepisu jednoznacznie powinno wynikać, co wolno, a czego nie wolno, w przeciwnym razie jest do kosza (na co wskazuje wiele osób powyżej, bo to „oczywista oczywistość”). Przy czym, nadal uważam, że projektowany przepis w obecnym brzmieniu jest szkodliwy, bo zacznie się polowanie na czarownice w dyskusyjnym moralnie celu.
Stanowisko SN aż miło się czyta, w końcu ;)
Uff, dobrze, że moje pokolenie z racji braku edukacji seksualnej w szkole miało chociaż Bravo, w którym można było przeczytać, że nie zajdzie się w ciążę od pływania w basenie, masturbacja jest powszechna, aids nie przenosi się od przytulania, a gula pod kolanem to nie ciąża pozamaciczna :)