11 dziwnych rzeczy, które zrobiłem wbijając 229 platyn na PlayStation
Może nie mam tylu platyn, ale dałem sobie już spokój. Trofea zabiły mi przyjemność z grania i zanim z tego wyszedłem straciłem mnóstwo godzin na robieniu bezsensownych rzeczy zamiast na czerpaniu radości z gry.
OK - trofea mogą być pewnym wyzwaniem, ale jeśli zdarzają Ci się wymienione niżej sytuacje to radzę się nad sobą zastanowić:
- kupowanie gry tylko ze względu na trofea, zwłaszcza na łatwą platynę
- granie w crapy dla trofeów
- przeglądanie trofeów z gry przed jej rozpoczęciem żeby przeanalizować jak trzeba będzie grać żeby je zdobyć
- usuwanie gry natychmiastowo po wbiciu platyny
- glitchowanie gry dla trofeów
- robienie trofeów razem z poradnikiem, np. z mapa znajdziek którą masz pod ręką i lecisz schematycznie
- "nie ma platyny do zdobycia to nie gram"
Ale gówniany artykuł: sugeruje, że przeczytamy o jakichś szalonych wydarzeniach wymagających doprowadzenia ludzkiego ciała i umysłu do granic wytrzymałości, a tu po prostu wykorzystujesz błędy w grach.
Założyłeś gumkę-recepturkę na pada. Brawo.
Czy glitch z Mile High w Call of Duty Modern Warfare Remastered działa na PC? ;)
Wbijanie doświadczenia przez strzelanie do truchła było w innej grze - Codename Outrbreak aka Venom, od twórców serii STALKER.
Dzięki niemu mój duet rozgramiał przeciwników z maksymalną rangą już w połowie gry :] nie przeszkadzało mi to bo gra do łatwych nie należała.
Ale gówniany artykuł: sugeruje, że przeczytamy o jakichś szalonych wydarzeniach wymagających doprowadzenia ludzkiego ciała i umysłu do granic wytrzymałości, a tu po prostu wykorzystujesz błędy w grach.
Założyłeś gumkę-recepturkę na pada. Brawo.
Do platyn mam podeście jak do klikaczy(gatunek gier, wy którzy już pomyśleliście o TLOU):
-Czy to potrafi dać frajdę? Zależy komu.
-Czy warto to robić? Sama frajda nie powinna być tego wyznacznikiem.
[edit] Nie zrobiłem nic wyjątkowego aby wbić platyny. Ot tylko potrzebowałem powodu by za szybko nie kupić kolejnej gry, bo by mi zaraz kredyt byłby potrzebny do grania.
Kiedyś, dawno temu się w to bawiłem ale teraz najzwyczajniej w świecie nie mam na to ochoty. A że czasu mało, to wolę po prostu bawić się daną grą i przechodzić ją na swój sposób. Nie powiem, że czasem chcę sobie zdobyć jakąś platynkę ale robię to tylko w wybranych grach, których nie muszę przechodzić po kilka razy i klnąć pod nosem na wyśrubowany poziom trudności. Resztę odpuszczam bo szkoda mi na to czasu.
Może nie mam tylu platyn, ale dałem sobie już spokój. Trofea zabiły mi przyjemność z grania i zanim z tego wyszedłem straciłem mnóstwo godzin na robieniu bezsensownych rzeczy zamiast na czerpaniu radości z gry.
OK - trofea mogą być pewnym wyzwaniem, ale jeśli zdarzają Ci się wymienione niżej sytuacje to radzę się nad sobą zastanowić:
- kupowanie gry tylko ze względu na trofea, zwłaszcza na łatwą platynę
- granie w crapy dla trofeów
- przeglądanie trofeów z gry przed jej rozpoczęciem żeby przeanalizować jak trzeba będzie grać żeby je zdobyć
- usuwanie gry natychmiastowo po wbiciu platyny
- glitchowanie gry dla trofeów
- robienie trofeów razem z poradnikiem, np. z mapa znajdziek którą masz pod ręką i lecisz schematycznie
- "nie ma platyny do zdobycia to nie gram"
Dokładnie nikt nie będzie mi mówił jak mam grać. jak zdobywam jakieś osiągnięcia to przy okazji i czasem sobie sprawdzę co zrobiłem.
Hmmm... zauważyłem u siebie wszystko z powyższych pomijając punkt o graniu w crapy... Dodatkowo mam swego rodzaju zaburzenia obsesyjno kompulsywne, które przejawiają się chociażby przez:
- brak możliwości zagrania we wszystkie gry które mnie interesują, ponieważ jeżeli gra wychodzi w serii - jak np GTA czy Assassin's Creed - to zdecyduję sie na zakup TYLKO jeżeli będę mógł zakupić i przejść całą serię chronologicznie według daty wydania
- odrzucanie gier z listy zakupów, kiedy okazuje się, że do platyny potrzebna będzie trofka wymagająca chorej ilości grind'u lub multiplayer'a
Po ponad roku takiego grania ten moment w ciągu dnia kiedy człowiek siada po pracy na kanapie i chce odprężyć się przy konsoli stawał się dla mnie synonimem "pracy". Nawet dziewczyna zauważyła, że wykończony mordowaniem platyn, za każdym razem kiedy kończyłem jakąś grę mówiłem "TAK! W końcu mogę zagrać w coś fajnego" - co nawet nie wynikało z jakości aktualnie ukończonej gry a z samego faktu przemęczenia materiałem ze względu na platynowanie...
Tak się złożyło, że w końcu zdecydowałem się na zakup Switcha i TLoZ: BOTW, dopiero to przypomniało mi czym jest prawdziwa radość z gry ;) Każdej osobie która ma taki problem serdecznie polecam zakup Switcha, gdzie trofek czy achievementów po prostu - NIE MA.
Nie mam ani jednej platyny i jest mi z tym dobrze. Na steamie i GoGu też nie mam ani jednej gry ukończonej na 100%, bo uważam to z stratę czasu. W ogóle jedyne gry, w których mógłbym mieć platynę wyszły w pierwszej połowie XXI wieku, czyli w czasach, kiedy nikt o takich bzdetach nawet nie myślał.
A skąd ten czas przeszły? Do 2. połowy XXI wieku jeszcze zostało parę dekad. :)
Kurcze, zwykle wyłapuję błędy. Oczywiście chodziło mi o pierwszą połowę pierwszej dekady XXI wieku :)
Ja przez całe życie zdobyłem jedną platyne. W spider-manie i to w sumie przypadkiem bo zebrałem wszystkie znajdzki i zrobiłem poboczne zadania tak po prostu. tylko przestępstwa zrobiłem specjalnie by dociągnąć do platyny
Ciekawe historie :) Nadal Mam Michael Jackson's Experience na vitę i to w pudełku! Zawsze jak gdzieś jadę to lubię popykać, ponieważ gra jest przyjemna, a ja kocham muzykę MJ. Klub Mile High był do przejścia na weteranie w 30 sek. bez żadnych glitchy i oszukiwań. Zrobiłem to w oryginalnym MW na PC, a potem w remasterze na PS4. Ale jak się nie jest FPS-owym freakiem to faktycznie może być trudno :D
gowniany artykul - samo gonienie za platynami to juz gowno samo w sobie imho - ale tu nie oceniam akurat - natomiast tresc tego artykulu to barachlo
Hmm, komentarz w sumie bez sensu. Gonienie za platynami można różnie oceniać, co kto lubi, ale ten artykuł akurat jest nieźle napisany. Czemu więc "treść to barachło"? W ciekawy sposób pokazuje, jak radzą sobie łowcy trofeów, ganiając za pucharkami.
P.S. zadbaj o polskie znaki, to nie jest takie trudne.
A ja myślałem, że jeżdżenie wozem przez ponad godzinę i niszczenie wszystkiego wokół, by wbić ostatnie osiągnięcie w AC Syndicate "Bez urazy" to wyczyn.
Nie masz się czym chwalić, nie zdobyłeś tych platyn tylko je oszukales.
W ogóle nie znam się na platynach ale czy tylko mi to wygląda na czitowanie? I nie mam nic przeciwko offlineowemu czitowaniu (cheatengine, systemowy zegar, trainery, kody) ale jeśli ktoś stara się robiąc achiki normalnie i ma radochę, że jest w tym 1% graczy, to jak ktoś oszuka grę to też oszukuje tego uczciwego, nie? Dewaluuje jego prawdziwe osiągnięcie. Jeśli niektóre z tych ultra rzadkich osiągnięć można zdobyć przez jedną noc afkowania, to należałoby to zgłosić, a nie wykorzystywać i cieszyć się jakby się poniosło ogromny wysiłek a tak naprawdę nie zrobiło się nic.
Nie jestem w stanie zrozumieć pogoni za osiągnięciami w grach. Nie deprecjonuje tej rozrywki, po prostu nie potrafię zrozumieć jak to jest możliwe, że ludziom zależy bardziej na jakiejś małej ikonce pucharu niż na czerpaniu radości z samego faktu obcowania z grą. No i druga sprawa, ja tam zawsze wolałem grać "po swojemu". Wykonywanie jakiś durnych zadań zleconych przez deweloperów, które często nijak się mają do samej rozgrywki? Nieee, to nie dla mnie. Nie wiem, może jestem jakiś ograniczony, że nie potrafię pojąć fenomenu osiągnięć w grach :/
Pozdrawiam autora tej publicystyki z moich okolic :)
Pffff... Hold my beer.
Żeby zrobić trofki na 6 osob w Wiedza to potęga i To jestes Ty, kupilem 3 tanie tablety a potem je zwróciłem.